Teoria, że wcześni rdzenni mieszkańcy Rapa Nui spustoszyli jej ekosystem i spowodowali załamanie populacji została spopularyzowana przez Jareda Diamonda i przebiła się do powszechnej opinii. Ale czy jest prawdziwa?
Rozważając, jakiego rolnictwa potrzebujemy, nie możemy zapominać o tym, co jest przyczyną, a co skutkiem trawiącej nasz świat katastrofy ekologicznej antropocenu.
Cieszmy się nim, póki możemy!
Najwyżej 10 proc. polskich rzek spełnia wszystkie kryteria rzeki swobodnie płynącej.
Powiązania geologów z przemysłem wydobywczym nie są jedynym motywem, którym kierują się przeciwnicy antropocenu - mówi w ekskluzywnym wywiadzie dla "Wyborczej" prof. Jan Zalasiewicz.
Tak wynika z danych NOAA - amerykańskiej Narodowej Agencji Badania Oceanu - i prowadzonego przez Uniwersytet Maine serwisu Climatereanalyzer.org.
Zamiast sprawiedliwej transformacji rolnictwa brniemy w system, w którym wytwarza się nie żywność, ale produkuje się pieniądze - mówi "Wyborczej" prof. Paulina Kramarz.
W dalekiej przeszłości niedźwiedź polarny wielokrotnie krzyżował się z brunatnym. Okazją były poprzednie globalne ocieplenia, a więc interglacjały epoki plejstoceńskiej.
Rozgwieżdżone niebo przechodzi do historii jak mroźne i śnieżne zimy.
Wszystko z powodu człowieka.
Wszystko za sprawą coraz mniejszej ilości lodu morskiego w Arktyce.
W przeszłości, już po rozdzieleniu się obu gatunków, wielokrotnie krzyżował się z rysiem eurazjatyckim. Dzięki temu populacja rysia iberyjskiego zyskała na zróżnicowaniu genetycznym - piszą naukowcy.
W 2023 r. globalne ocieplenie zatrzymało się ledwie 0,02 st. przed wartością 1,5 st. C. Dlaczego to niebezpieczne i czy w tym roku ta granica zostanie przekroczona?
Po co nam foki w Bałtyku? Po co nam bioróżnorodność? Wciąż zadajemy te same złe pytania.
Morszczyn pęcherzykowaty to gatunek fotosyntezującego, rozmnażającego się płciowo i bezpłciowo morskiego glonu, który zniknął z polskiej części Bałtyku w 1977 r. W Zatoce Puckiej znalazł go właśnie płetwonurek i naukowiec dr Piotr Bałazy.
Naszą opowieść wigilijną napisało kilkoro profesorek i profesorów. Zaskoczą was zwierzęta, za którymi uczeni się ujmują.
Od wybuchu rewolucji rolniczej ludzkość prawdopodobnie doprowadziła do wyginięcia blisko 1,5 tys. gatunków ptaków - wyliczają badacze w najnowszym wydaniu pisma "Nature Communications".
Od razu zginęłoby nawet dwa miliony Amerykanów. W dalszej kolejności promieniowanie radioaktywne mogłoby pochłonąć życie 300 mln ludzi w Ameryce Północnej - szacują naukowcy z Princeton.
W Europie może wymrzeć niemal jedna piąta gatunków fauny i flory. Jest więc jeszcze gorzej, niż się obawialiśmy.
W piśmie "BioScience" ukazał się właśnie kolejny apel o opamiętanie, sygnowany przez społeczność klimatologów, biologów i ekologów. "Zabieramy Ziemi dużo więcej, niż może nam dać" - ostrzegają jego autorzy.
Dlaczego? Bo dzikie rejony staną się dostępne i będą się nadawać pod uprawy - wskazują naukowcy w najnowszym wydaniu pisma "Current Biology".
Tak wynika z metaanalizy przeprowadzonej przez naukowców z Królewskich Ogrodów Botanicznych w Kew w Wielkiej Brytanii.
Tak wynika z wielkiego światowego badania dobrostanu płazów, którego wyniki publikuje najnowsze "Nature".
A to jeszcze nie koniec, wielkie szóste wymieranie przyspiesza - wyliczają naukowcy w najnowszym wydaniu tygodnika "PNAS". Zagrożeni są m.in. nasi najbliżsi kuzyni w królestwie zwierząt: szympansy zwyczajne i bonobo.
Ratunek? Ograniczenie globalnego ocieplenia do 1,5 st. C. Jesteśmy już o 0,3 st. od punktu krytycznego.
Ma to wpływ nie tylko na samą Antarktykę, ale także na obieg materii i energii w przyrodzie na całej Ziemi - piszą badacze w najnowszym wydaniu "Nature Climate Change".
Autorzy projektów zalesiania mających offsetować emisję dwutlenku węgla zwykle przeszacowują ilość CO2, którą ich działania ściągają z atmosfery - wyliczają badacze w "Science".
W najnowszym "Nature" naukowcy ostrzegają, że to możliwe - przynajmniej częściowo. Istnieje bowiem pewna temperatura krytyczna, powyżej której liście przestają fotosyntezować i obumierają.
W USA 0,1 proc. najlepiej zarabiających w dwa tygodnie wysyła w powietrze tyle dwutlenku węgla co 10 proc. najbiedniejszych Amerykanów przez całe życie.
Nie oznacza to, oczywiście, że przyroda do tej zmiany się nie dostosuje. Tam, gdzie kiedyś spływał lód, powstaną nowe siedliska i nowe ekosystemy. Ucierpią jednak te obecne.
Czy naprawdę żyjemy już w antropocenie, nowej epoce geologicznej naznaczonej wpływem ludzkości na przyrodę? A jeśli tak, to od kiedy?
Prawie każdy z nas ma je pod ręką. I prawie każdy z nas odpowiada za utratę jego naturalnego bogactwa.
Zresztą nie tylko zmiany klimatu. Winogrodnictwu w najtrudniejszym terenie, tzw. witikulturze heroicznej, grozi też brak rąk do pracy.
Przyroda się do nas nie dostosuje. Jest dużo potężniejsza od każdego systemu, który stworzyliśmy. Niestety, bardzo często jest niedoceniana. Nikt nas nie edukuje, że jest taką wartością jak Beethoven, a w zasadzie większą.
Jeśli już oddajemy dyskusję o przyszłości świata w ręce ekstremistów - fana przemysłowych tuczników i wzmożonej moralnie weganki - to przynajmniej zadajmy właściwe pytania.
Jednymi z najbardziej niebezpiecznych dla ptaków morskich rejonów świata okazują się - z powodu zanieczyszczenia plastikiem - Morze Śródziemne oraz Morze Czarne - alarmują naukowcy.
Degradacja środowiska doprowadzi w najbliższych dekadach do ogromnych strat gospodarczych. A największy rachunek zapłacą biedacy - piszą w ostatnim wydaniu tygodnika "PNAS".
W poniedziałek 193 państw ONZ przyjęło prawnie wiążące porozumienie o ochronie morskiej bioróżnorodności w obszarach leżących poza jurysdykcją poszczególnych państw. Co to oznacza dla przyrody (a więc i dla nas)?
Tygodnik "Science" poświęcił rosnącemu problemowi świetlnego smogu aż kilka artykułów w swoim ostatnim wydaniu.
W 2022 r. w wojnach i innych konfliktach zbrojnych na całym świecie, w których choć jedną ze stron było państwo, zginęło co najmniej 237 tys. ludzi.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.