Ciekawym słowem jest szarańcza, która pojawia się w prawicowym dyskursie. W PRL-u funkcję szarańczy pełniła stonka.
Tym razem nie biedna cyganeria biesiadowała, ale najmożniejsi tego kraju, a przynajmniej regionu.
Język tej wojny, a przynajmniej język Ukraińców, jest zupełnie inny niż język wszystkich wojen, do jakiego przyzwyczaiła nas historia i literatura wojenna.
Wstali i zaczęli bić brawo: ministrowi Czarnkowi, posłowi Kowalskiemu, sobie samym.
Formacja polityczna, do jakiej należy pan minister, próbuje nam od początku swojego rządzenia wmówić, że świat jest czarno-biały.
Mogę sobie wyobrazić, że Patryk Jaki umiałby wyjaśnić związek stylu w architekturze wnętrz ze znienawidzonymi Niemcami.
TVP zachowała się jak Adam Miauczyński: ktoś włożył sporo wysiłku, żeby obejrzeć ponadgodzinne spotkanie z Tuskiem, by wyciąć z niego kilkusekundowy fragment.
Jak Zbigniew Ziobro i Przemysław Czarnek stali się figurami z dowcipów o Polaku, Niemcu i Rusku. Na własne życzenie.
Sporo ogłoszeń podszytych jest ludzkimi dramatami, jak chociażby to: "Witam. Mam do oddania lizak z napisem: Kocham cię".
Jeśli dobro kleru katolickiego jest ważne dla sędzi Krystyny Pawłowicz, to na jej miejscu nie namawiałbym Micka Jaggera do przystępowania do sakramentu spowiedzi.
Ciekawa opozycja "pokój - spokój" potrzebna była arcybiskupowi wyłącznie po to, by zaatakować prezydenta Andrzeja Dudę
"Wasze buczenia, krzyczenia i inne paszczodźwięki nie robią na mnie najmniejszego wrażenia". O popisie Piotra Saka z Solidarnej Polski.
Podczas swoich pogadanek prezes Glapiński za każdym razem dodaje coś nowego, jak rasowy stand-uper.
Skupmy się więc na żabie, a dokładniej na żabim skoku premiera.
O ile mogę zrozumieć u pana wojewody mieszczańską niechęć do karykatur i arystokratyczną troskę o klasykę dramaturgii, o tyle zastanawia mnie określenie "antykultura".
Z oczami krwią nabiegłymi, wściekłym ruchem podniósł lagę i klnąc ohydnie już miał się rzucić na oślep - pisał Leon Kruczkowski w "Pawich piórach".
Zabawa w głuchy telefon tym bardziej jest udana, im bardziej tekst wypowiadany przez ostatniego uczestnika odbiega od tekstu pierwotnego.
Uwaga, antywojtylianizm. Karkołomne konstrukcje słowne prezesa PiS.
"Drewno - niezwykły surowiec i synonim ekologicznego stylu życia" - tak brzmi pierwsze zdanie informacji o konkursie. Po pierwsze, raczej nie synonim, ale symbol.
W naszym katolickim kraju nie ma miejsca na psikusy. Jest miejsce na dobre uczynki
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.