Dwa wygrane konkursy, niemal zmonopolizowane podium Letniego Grand Prix w Wiśle. Nową miotłę w polskich skokach widać jednak nie tylko po wynikach.
Dawid Kubacki wygrał pierwsze zawody 29. edycji Letniego Grand Prix w skokach narciarskich. Na obiekcie imienia Adama Małysza Polak wyprzedził Kamila Stocha i Niemca Karla Geigera. W pierwszej dziesiątce znalazło się w sumie aż siedmiu...
To był nokaut - w pierwszych zawodach, w których poprowadził ich nowy trener, siedmiu polskich skoczków narciarskich zajęło miejsca w pierwszej dziesiątce Letniego Grand Prix w Wiśle. Wygrał Dawid Kubacki.
Na słonecznej Letalnicy Polacy latali nie najlepiej. Kamil Stoch był jedenasty, mimo obiecujących prób i pierwszej serii. Niebywały wyczyn Słoweńców - aż czterech ustanowiło czołówkę konkursu.
Na mistrzostwach świata w lotach żaden z Polaków nie zajął miejsca w pierwszej dziesiątce. Najlepiej wypadł ten, który nie trenuje z głównym szkoleniowcem, lecz z tym, którego podobno nie chcą liderzy kadry.
Norweg Marius Lindvik pokonał fruwającego jak szaleniec Słoweńca Timiego Zajca i zdobył tytuł mistrza świata w lotach narciarskich w Vikersund. Polacy poza najlepszą dziesiątką.
Na półmetku mistrzostw świata na mamuciej skoczni w Vikersund prowadzi Norweg Marius Lindvik. W pierwszej dziesiątce nie ma żadnego Polaka.
Drużynowy konkurs w Zakopanem wygrali z olbrzymią przewagą Słoweńcy. Polska wyprzedziła tylko Rosję, Czechy i Kazachstan. Czyli kraje mniej lub bardziej egzotyczne w świecie skoków naciarskich.
Boją się jej sunący na Wschód Norwegowie, Niemcy, Austriacy czy Słoweńcy. Jeśli w sobotę na Wielkiej Krokwi wiatr nie urządzi loterii, nie mogą mieć wielkich nadziei na zwycięstwo.
- Kamil Stoch w końcówce sezonu był w świetnej formie i jeszcze się rozpędzał przed MŚ w lotach narciarskich - mówi "Wyborczej" trener Michal Doležal. I dodaje: - Skoro odwołali, to może za rok? Tylko tego złota Stochowi brakuje.
Szóste miejsce polskiej drużyny w Lahti to jej najgorszy wynik od listopada 2017 r. Wtedy jednak, po dyskwalifikacji Piotra Żyły, nasza reprezentacja oddała siedem, a nie - jak w sobotę - osiem skoków.
W Lahti, na skoczni, na której Polacy trzy lata temu zdobyli złoty medal mistrzostw świata, o zwycięstwo walczyli dziś Niemcy i Słoweńcy. Nasi reprezentanci wypadli bardzo słabo.
Dawid Kubacki nie awansował do drugiej serii konkursu na skoczni Kulm i pogrzebał swoje szanse na Kryształową Kulę w tym sezonie. Zmierza po nią Stefan Kraft, zwycięzca dziwnego konkursu w Bad Mitterndorf.
- A teraz to, co tygryski lubią najbardziej - powiedział Kamil Stoch. Myślał o lotach narciarskich, bo z pewnością nie o mamucie Kulm, gdzie wiatr storpedował piątkowe kwalifikacje.
- Ja zawsze chcę wygrywać, ale nie zawsze jest to możliwe - powiedział Kamil Stoch po zajęciu przez Polaków piątego miejsca. To najgorszy wynik w konkursie drużynowym na Wielkiej Krokwi.
Drużyna Michala Dolezala zajęła w Zakopanem piąte miejsce. Do podium zabrakło jej 6,4 pkt. Rywalizację drużynową wygrali trenowani przez Stefana Horngachera Niemcy.
24-letni Jakub Wolny zaczął Turniej Czterech Skoczni od skoku na jednej narcie. Jakimś cudem wylądował, uświadamiając sobie zarazem, że wiązaniami nart trzeba się bawić ostrożnie.
Stefan Kraft, wicelider klasyfikacji Pucharu Świata, najlepszy w sobotnich kwalifikacjach. Do niedzielnego konkursu awansował komplet naszych reprezentantów.
- Nie wiemy do końca, co się dzieje, ale widzimy, że Kamil jest trochę przygnębiony, przygaszony - mówi o Stochu Adam Małysz.
Pierwsze zwycięstwo drużyny Michala Dolezala było tyleż zaskakujące, co konieczne. - Ten dzień wleje trochę spokoju w nasze głowy - skomentował Dawid Kubacki.
Piotr Żyła, Jakub Wolny, Kamil Stoch i Dawid Kubacki zdecydowanie wygrali sobotni konkurs drużynowy. Na niemieckiej skoczni Polacy o 25 punktów wyprzedzili Austriaków.
Po znakomitej pierwszej serii Polacy byli na czele. Ale w drugiej skakali przeciętnie. Wyprzedzili ich fenomenalni Austriacy, a w ostatniej chwili także Norwegowie.
Cztery tygodnie temu nasi skoczkowie nie dali szans rywalom w konkursie drużynowym w Wiśle. Teraz zwycięstwo straciliśmy w pierwszej serii, ale głównie dzięki wyśmienitemu Dawidowi Kubackiemu udało się zająć drugie miejsce.
Najtrudniejszy i najpiękniejszy moment sezonu? - Konkurs drużynowy w Planicy - powiedział Kamil Stoch. W Słowenii - jeszcze ze starym trenerem, choć nowy, Michal Doleżal, puszczał ich z progu - skoczkowie dokonali rzeczy wielkiej: pierwszy raz...
Wydawało się, że do konkursu drużynowego Kamil Stoch przystępuje z workiem kamieni na plecach. Zawalił dwa poprzednie, a w serii próbnej wylądował na 174. metrze. Nasz mistrz wrócił jednak w wielkim stylu, w najważniejszym momencie.
W Planicy Piotr Żyła "mało rzeczy ogarnia", a ląduje na podium. Kamil Stoch "im bardziej się stara, tym gorzej wychodzi". Dlaczego? Bo podobno trzeba skakać "z odciętą głową".
Konkurs wygrał 19-letni Słoweniec Domen Prevc. Ryoyu Kobayashiego wyprzedził o 0,1 pkt. Jakub Wolny zajął czwarte miejsce, najlepsze w karierze.
Wygrali Słoweńcy, przed Niemcami i Austriakami. Polacy zajęli czwartą lokatę, choć jeszcze przed ostatnią grupą skoczków byli na trzecim miejscu z przewagą ponad 35 pkt nad Austriakami.
Po pierwszej serii trzeci był Dawid Kubacki, po drugiej czwarte miejsce zajął Kamil Stoch. Polacy skakali lepiej niż w Oslo, ale do podium wciąż trochę zabrakło - tym razem jedynie 1,5 pkt.
Norweg jest najbliżej zwycięstwa w najtrudniejszym i najlepiej opłacanym turnieju w skokach narciarskich. Nasi reprezentanci wyglądali na zmęczonych sezonem.
Bardzo mocny wiatr w Oslo uniemożliwił rozegranie drugiej serii zawodów. Przed ostatnią kolejką Polacy prowadzili z przewagą 15 pkt nad drugą wtedy Austrią. Spadli jednak z podium.
- Czy wy aby na pewno lubicie skakać na Bergisel? - zapytał ktoś Stocha po niepokojących kwalifikacjach, w których Polacy byli zaledwie siódmą reprezentacją.
Polacy zaprezentowali się słabo, żaden z nich nie wszedł do pierwszej dziesiątki. Dwa pierwsze miejsca zajęli Niemcy.
Trzeci w pierwszej serii treningowej i najlepszy w drugiej - trzykrotny mistrz olimpijski Kamil Stoch odświeżył znajomość ze skocznią Bergisel w imponującym stylu. Wróci na nią pewnie dopiero na piątkowe kwalifikacje do sobotnich zawodów o...
- To moje ósme mistrzostwa świata, ale nic mi jeszcze nie spowszedniało. I dobrze. Wciąż czuję entuzjazm, tremę i przypływ energii - mówi Kamil Stoch, trzykrotny mistrz olimpijski w skokach.
- Sytuacja z Maćkiem Kotem była dla mnie jedną z najtrudniejszych. Mimo wszystko mogę się uważać za szczęśliwego trenera, przywiozłem na mistrzostwa do Seefeld trzech skoczków będących na topie - mówi Stefan Horngacher, trener polskiej kadry.
Nawet efektowne zwycięstwo Polaków w piątkowym konkursie drużynowym w Willingen nie przesądziło, czy czwartym do zespołu na mistrzostwa świata w Seefeld będzie Jakub Wolny czy Stefan Hula. Maciej Kot do Austrii w ogóle nie pojedzie.
Jedenasty triumf w sezonie z dużą przewagą 21,6 pkt i zwycięstwo w cyklu Willingen Five. Lider Pucharu Świata Ryoyu Kobayashi wrócił na szczyt sześć dni przed mistrzostwami świata
Niemiec skoczył 146 m, wyprzedził Piotra Żyłę oraz Stefana Krafta i objął prowadzenie w turnieju Willingen Five.
Jeśli zawodnicy Horngachera będą skakać równie daleko na MŚ w Seefeld, złotego medalu nikt nie będzie w stanie im odebrać.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.