Uwielbiam, gdy pada deszcz, śnieg, wszystko razem. I jeszcze wiatr sprawia, że zacina na okna. I wtedy naprawdę nic nie musisz. Nie ma pomysłu, żeby pójść na spacer/rower/zakupy/targ śniadaniowy - dowolne skreślić albo zrobić po kolei.
Gdy przyszłam dziś do pracy po krótkim urlopie, koleżanka zapytała, co robiłam. I choć odruchowo powiedziałam, że nic, to w rzeczywistości wykonałam całą masę rzeczy, które mało miały wspólnego z odpoczynkiem, a co dopiero z nicnierobieniem. A ponoć...
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.