- "Tatuażysta z Auschwitz", powieści Maxa Czornyja czy Niny Majewskiej-Brown i inne książki z paskami na okładce to zjawisko podobne do disco polo. Pogardzane przez pewną klasę, a jednocześnie tak masowe, że trudno udawać, że go nie ma.
- Może uderzę tu w świętość, ale w Polsce uformował się jeden model opowiadania o Żydach. Historia moich dziadków pokazuje, że było też inaczej - mówi wnuk żydowskiego lekarza, który w warszawskim getcie badał chorobę głodową.
Max Czornyj i jego sposób na promocję to efekt degeneracji rynku książki, na którym ważniejsze jest zdjęcie autora niż literatura przez niego napisana.
"Czuję, że wybijam kobiecie kilka zębów, a z jej ust wylewa się strumień krwi. Kolejne kopnięcie łamie jej nos" - relacjonuje Amon Göth, komendant KL Plaszow. Max Czornyj narratorami swoich książek uczynił prawdziwych nazistowskich zbrodniarzy....
Muzeum Auschwitz zabrało głos ws. książek Maxa Czornyja, w których autor, prowadząc pierwszoosobową narrację, opowiada historie zbrodniarzy hitlerowskich.
Czytając zapowiedzi ostatnich książek Maksa Czornyja, można odnieść wrażenie, że autor traktuje Zagładę jako rozrywkę literacką. Pisze na Facebooku: "Na seryjnych znów przyjdzie czas, ale tu poziom śmiertelności jest jeszcze większy!".
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.