"Książka, której autorem jest Max Czornyj, zawiera bardzo wiele błędów zarówno w podstawowej faktografii i datacji, jak i w zakresie opisu realiów obozowych" - alarmuje na Facebooku zespół Muzeum Auschwitz.
I zdecydowanie odradza wydaną w 2022 r. przez wydawnictwo Filia powieść "Mengele. Anioł Śmierci z Auschwitz" jako rzetelne źródło informacji.
"Mengele. Anioł Śmierci z Auschwitz" to kolejna - po "Bestii z Buchenwaldu" oraz "Kacie z Płaszowa" - książka, w której pochodzący z Lublina 33-letni pisarz stosuje narrację pierwszoosobową. Jak tłumaczy w wywiadach, chce w ten sposób oddać psychikę potwora, odnaleźć źródło zła, pozwolić czytelnikom spojrzeć na świat oczami ludobójcy.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Trzeba przyznać, że w czasach pre-GPT jest to niemałe osiągniecie.
Barbara Cartland pisała jedną powieść na tydzień.
Picza, o czym mówię od lat. Gó..., a nie literatura. Lans na zbrodni i groźne miny do obiektywu. Ha tfu!
Facet jest obłąkany. Fascynują go takie tematy od ich najmniej ciekawych stron. To bardzo zły symptom jakiejś dewiacji. Coś z nim grubo jest nie tak. Personifikować się ze zbrodniarzami - to jest wynik głębokich kompleksów, zaburzeń. Tu jest coś więcej, niż tylko komercyjny magnesik i tanie chwyty tabloidowego marketingu. Mogę się założyć, że żaden szanujący się psychiatra ani psycholog nie poleci takich metod, jak utożsamianie się ze zbrodniarzem, żeby czegokolwiek 'dowiedzieć się' o tych zwyrodnialcach. 100% specjalista powiedziałby, że to nie jest w normie. Koleś ma nierówno pod sufitem. No i ta płodność też świadczy o ciężkim stanie jego głowy. Nikt normalny nie nagryzmoliłby tyle koszmarków wyssanych z palca z narracją w pierwszej osobie zbrodniarza. Takie rzeczy tylko maniacy robią.
Szereg idiotek-dewotek lubujących się w tym szajsie, by leczyć własne probolemy.
- szczęśliwi spadkobiercy.
Reakcja pracowników obozu właściwa, co więcej można zrobić? Mamy wolność słowa (jeszcze), to jest jej koszt.
Lepiej bym tego nie ujął.
Reakcja Muzeum Auschwitz jak najbardziej słuszna, a oburzenie przedstawicieli środowiska literackiego całkowicie uzasadnione... problem jednak w tym, że z perspektywy wydawnictwa wszelkie głosy potępienia wpiszą się w przyjętą strategię marketingową, aby od tej pory te grafomańskie wyziewy można było promować hasłem "kontrowersyjne"...
Wow! Ha tfu!