Jan Borowicz, kulturoznawca i psychoterapeuta, członek Zespołu Badań Pamięci o Zagładzie Instytutu Kultury Polskiej na Uniwersytecie Warszawskim: Jak policzyliśmy, ukazało się już ponad 50 książek, które nazwaliśmy bestsellerami „w paski" ze względu na ich łatwo rozpoznawalną okładkę. Najczęściej w tytule mają frazę "z Auschwitz" – jak „Skrzypce z Auschwitz", „Anioł życia z Auschwitz", „Sadystka z Auschwitz", „Lekarz z Auschwitz" itd.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
To raz. Dwa - nie chodzi o to, żeby nie tworzyć fikcji w oparciu o historię Zagłady. Można to robić dobrze, i do tego odnieść komercyjny sukces - vide Littell i jego Łaskawe (Czornyj chyba z resztą takim bieda-Littellem próbuje być). Czy można to zrobić w nurcie bardziej popularnym? Pewnie tak. Z holopolo czy popholocaustem, szczególnie z Czornyjem problemem wydaje się intencja - tutaj Ofiary sprowadzone są do roli mięsa. Głos oddaje się zbrodniarzom, to oni są fascynujący. Ofiary zostają bezimienne, okaleczone, słabe.
Nie wydaje mi się, żeby oburzenie na książki holopolo miało charakter klasowy - oto lud czyta co go interesuje, a klasa średnia/inteligencja nim pogardza. No nie, nie chodzi o to, że te ksiażki są literacko złe - a niech sobie będą, to naprawdę najmniejszy problem. To nie jest kolejna dyskusja spod znaku: co ta młodzież/lud czyta, i dlaczego pisarki z wattpada/Mroza, a nie Tokarczuk, Fossego, Saundersa, etc.. Ale że są one szkodliwe, zupełnie obiektywnie.
Zgadzam się. W ten sposób umyka nam prawda. Owe 'paski' stają się tłem dla historii, której nie było. I, ktoś zapyta, w czym problem, to po prostu fikcja. No jednak nie. To są historie z obozów koncentracyjnych i obozów zagłady z czasów drugiej wojny światowej, a to była szczególna historia upodlenia i storturowania, z dążeniem do eksterminacji, Żydów, wybranych na cel.
Wiesz jak konczy sie ksztaltowanie pamieci przez wylacznie koncesjonowane osoby? ,,Slowacki wielkim poeta byl,,
Nietrafne porównanie - Słowacki i poezja w ogóle są ponadczasowe,interpretowane w zależności od odczuć,obycia z literaturą,epoki,w której żyje odbiorca w przeciwieństwie do literatury nawiązującej do zdarzeń rzeczywistych,historycznych...tu ważna jest rzetelność i fakty...
Nie zrozumialas, jak limitujesz rozmowe o czyms do pomnikowego traktowania to konczy sie jak z jp2, wystarczy rzucic w tlum 2137 albo pokolorowac jakas twarz na zolto i juz wszyscy rechocza.
Nie chodzi o pomnikowe traktowanie tylko o przedstawienie tragicznych,wstrząsających wydarzeń bez kolorowania - to pobudza do myślenia.Przykłady - "I więcej nic nie pamiętam" Adiny Blady-Szwajgier czy "Zdążyć przed panem Bogiem" Hanny Krall
w takim razie powinna ci wystarczyc tabelka z lista ofiar, wszystko inne bedzie juz przepuszczone przez czyjs filtr i jakos pokolorowane
Tabelka z listą ofiar to za mało,rozmowa z uczestnikiem wydarzeń,szorstka i konkretna jak w przypadku Marka Edelmana - wstrząsająca - tam nie ma zbędnego słowa,jest kondensacją grozy tamtych czasów.Z kolei wydarzenia będące udziałem lekarki z getta - niejednoznaczne moralnie,wytrącające z utartych przekonań…to bardziej do mnie przemawia…
Te pytajniki to chochlik drukarski - u mnie miała być kropka
szorstki i konkretny to też juz jakies koloryzowanie
Między pomnikowością a masowym klepaniem fantazji w stylu gore, takich bezcelowych sensacji na kilogramy, masz cały ocean możliwości opowiadania o historii, w tym o kacetach i obozach śmierci. Historii nie wydumanej, ale świadków, analiz historycznych, wspomnień ocaleńców itd. Jeśli chcemy, żeby w pamięci masowej tliła się iskierka świadomości, czym faktycznie był przemysł zagłady - nazistowski czy sowiecki, skąd się wziął itd to byłoby dobrze popularyzować fakty a nie bzdury. Ale zajmowanie się faktami jest trudne, a pisanie fikcyjnych horrorów jest łatwe i nie wiąże się z żadną odpowiedzialnością, takie coś może napisać każdy kto zna język polski. Każdy czyta co chce, dla mnie na takie bzdety szkoda czasu. Równie dobrze inny pisarski dorobkiewicz zacznie tworzyć fikcyjny cykl o masakrach mongolskich, też dla czystej rozrywki gawiedzi, którą kręci horror - choć to ma mniejszy potencjał, bo wiadomo, stare dzieje, mniej znane, wątek polski słaby. Może się znajdzie inny sprytny ziomek, który będzie pisać powieści o zbiorowym gwałceniu, katowaniu i torturowaniu Czornyja, np przez "mścicieli pamięci ofiar" albo "historyków fanatyków" może sam autor to napisze, bo wygląda na to że jak znajdzie niszę to będzie pisał wszystko byle się zgadzał hajs. Pewnie wielu to kupi, co nie zmieni faktu, że to będzie kupa i rzecz bez sensu.
Tak
Nie
O klikalność, inaczej o sprzedawalność.
A najlepiej sprzedaje sie sensacja, ludzka krzywda, zbrodnia.
Tak, ale mechanizm tej "sprzedwalności" jest ciekawy, coś o nas mówi. Ja odnajduje tu "kryzys wyobraźni", co widac w popularności literatury "non fiction". Czytelnicy traktują tę prozę jako quasi-reportaże, stąd porównanie tej literatury do pornografi jest tak celne. Niby wiemy że trochę na niby, ale jednak naprawdę. I to zapewne "kręci".
żyjemy w okropnych czasach :( z jednej strony histeryczne wrzaski o prześladowanie i obraza, bo ktoś komuś skomplementował dekolt w kiecce,
a z drugiej grafomanią i pulpą pokrywa się największą potworność XXwieku ku uciesze czerni i mamony…
Bo czytelnik prozy jest kobietą przynajmniej od XIV wieku (głównymi czytelniczkami Boccaccia były kobiety). Krytyk bywał i często jest mężczyzną, ale żaden z niego czytelnik