Pewna kobieta po lekturze mojej książki zapytała mamę, czy babcia miała służbę. A mama na to: "Dziecko, my sami ze służących!"
I Rzeczpospolitą nazywano "despocją najgorszego rodzaju", czyli taką, w której zamiast jednego tyrana władzę dzierżyły tysiące tyranów, każdy z prawem znęcania się nad mieszkańcami własnego, szlacheckiego państewka. Ten ustrój zdumiewał nie tylko...
W moim batalionie partyzanckim 27. Pułku Piechoty AK większość oficerów - łącznie z dowódcą kpt. "Warszycem" - to byli chłopi, często nauczyciele wiejscy.
Każdy, kto się zastanawia, jak to się dzieje, że dziś władzę w kraju zdobywa się dzięki głosom wsi i rolników, powinien sięgnąć po "Ludową historię Polski" Adama Leszczyńskiego.
Wobec Zachodu jesteśmy jak rodzina, która oszukuje opiekę społeczną: ani słowa o ciężkiej ręce ojca i że pieniądze poszły na używki
Szlachcic dla chłopa był drapieżnikiem. Długo traktował go nie jak człowieka, ale wyłącznie jako siłę roboczą. Zmieniło się to dopiero po 1831 r., kiedy stało się jasne, że bez wsi nie da się odzyskać niepodległości. Rozmowa z Włodzimierzem...
O pańszczyźnie pisze się od ponad dwustu lat. Mamy multum bardzo inteligentnych, fascynujących interpretacji - wzajemnie sprzecznych.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.