Ludowy Front Wyzwolenia Tigraju podniósł się po ubiegłorocznej klęsce poniesionej w wojnie z siłami etiopskimi, a jego dowódca chełpi się, że mógłby zająć stolicę kraju. Ale przywrócenie władzy w Addis Abebie byłoby mrzonką.
33 lata temu, w lipcu 1988 r., w irańskich więzieniach rozpoczęła się wielka czystka. Siedziały w nich tysiące Mudżahedinów Ludowych, członków największej organizacji walczącej z dyktaturą ajatollaha Chomeiniego, która ich pokonała i wygnała z kraju.
W Bośni i Hercegowinie znów rozgorzał ostry spór o ludobójstwo w Srebrenicy. Rosja próbuje go wykorzystać do realizacji swoich interesów na Bałkanach.
Turcja nie tylko okupuje cypryjskie terytorium, należące do UE, do której formalnie nadal pragnie wstąpić, ale zamierza je oderwać - i żąda, by Bruksela to zaakceptowała.
Przemówienie Erdogana w Diyarbekirze może być zapowiedzią mowy prezydenta Polski w Jedwabnem czy prezydenta Ukrainy w Porycku za ćwierć wieku.
"Bułgarski Kukiz" nazywa się Sławi Trifonow, ma ponad dwa metry wzrostu i ogromną popularność, na którą zapracował wieloletnią karierą rockmana i showmana. Jego partia, Jest taki naród, właśnie wygrała drugie w tym roku wybory w Bułgarii, z wynikiem...
PiS i Orbán dotychczas byli przekonani, że wzajemny sojusz gwarantuje im ochronę przed poważnymi sankcjami UE. Czyżby się mylili?
Przemawiając tydzień temu w Lusace na pogrzebie pierwszego prezydenta Zambii Kennetha Kaundy, brytyjski minister ds. afrykańskich James Duddridge strzelił fatalną gafę i złożył kondolencje narodowi. Sąsiedniego Zimbabwe.
Należy studiować stare traktaty, bo z nich czasem wyczytać można przyszłość.
Etiopia jest na skraju przepaści. Ale Federalna Republika Nigerii również wydaje swoje ostatnie tchnienie.
Klęska w Tigraju dramatycznie osłabi Etiopię, może być też szansą dla przeciwników dyktatora Erytrei Isaiasa Afwerkiego.
Oddzielona murem północna, turecka część Nikozji przypomina wschodni Berlin w wersji dla ubogich. Jeśli tak wygląda zwycięstwo, to nie daj Boże zobaczyć klęskę.
Rzeczpospolita stała się wspólniczką komunistycznych paserów zagrabionej przez niemieckich okupantów własności - i najwyraźniej nie odczuwa w związku z tym żadnego dyskomfortu.
W ostatnich latach niepodległościowy ruch Tubylców Biafry wziął sprawy w swoje ręce i utworzył bojówki, przepędzające, a czasem mordujące północnych intruzów.
Poniedziałkowe głosowanie w Etiopii emisariusz UE nazywa "tak zwanymi wyborami", a USA piętnują pogwałcenia prawa, ale od ujścia Nilu do jego źródeł jedynie w Kenii sytuacja jest lepsza.
Wbrew tysięcznym cytatom Wolter wcale nie powiedział: "Choć nie zgadzam się z ani jednym twoim słowem, to życie bym oddał w obronie twojego prawa, by je wypowiedzieć".
W Libii zrealizował się już scenariusz, w którym maszyny polują na ludzi. Wymyślili go ludzie, a realizację zlecili sztucznej inteligencji
"Sąsiedzi, tu generał Mladić. Nic się wam złego nie stanie" - wołał do pokonanych. A potem sąsiadów metodycznie zabijano.
Popularny dziennikarz telewizyjny, jest zwolennikiem świeckiego państwa i centrystą. Ale dopiero teraz okaże się, gdzie w Izraelu znajduje się obecnie centrum.
W wywiadzie dla "Washington Post" w 2013 r. powiedział: "Zabiłem wielu Arabów i nie ma z tym żadnego problemu". Dziś jest liderem partii o pięcioprocentowym poparciu, ale zostanie premierem.
Racją istnienia koalicji, która po czterech tygodniach negocjacji wreszcie się zawiązała - dokładnie na 32 minuty przed terminem upływającym w środę o północy - jest odsunięcie od władzy najdłużej w historii państwa urzędującego premiera. Ale...
Władze plemienne Herero i Nama z oburzeniem odrzuciły porozumienie, na mocy którego Niemcy mają wypłacić przez najbliższych 30 lat Namibii 1,1 mld euro na projekty rozwojowe w "geście pojednania".
To oczywiste, że oprócz definitywnego zakończenia kariery politycznej Beniamina Netanjahu, przeciwko któremu toczy się proces o korupcję, oszustwa i nadużycie władzy, nowy rząd niewiele będzie mógł osiągnąć.
Ponad podziałami, zróżnicowany, z Arabami - i bez Netanjahu. To nie tylko opis nowego rządu w Izraelu. To także program dla całego kraju.
Gdyby szanowana amerykańska uczelnia potępiła islamofobię, a następnie za to pod naciskiem żydowskiej organizacji studenckiej przeprosiła, zapanowałoby, całkiem słusznie, oburzenie i uczelnia musiałaby z kolei za przeprosiny przepraszać.
I w Europie, i w USA politycy reagują ostatnio nie na to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, lecz na polityczne przemiany w ich własnych krajach. Chodzi o stosunek do państwa narodowego w rozmaitych jego postaciach.
Niedawne pohukiwania Erdogana przeciwko "hitlerowskiej" polityce Niemiec czy francuskiej "bezczelności" Warszawa przyjmować musiała z przyjemnością. Dlatego też Duda chwalił Turcję jako "naszego najsilniejszego sojusznika w regionie".
Z perspektywy Izraela oba projekty imperialne, irański i turecki, są śmiertelnym zagrożeniem. Stąd zbliżenie z umiarkowanymi sunnickimi monarchiami Zatoki, które dużo słabiej niż przy poprzednich rundach walk w Gazie potępiają działania Izraela.
Addis Abeba odwołała właśnie rozpisane na maj wybory, oficjalnie "z powodów logistycznych", praktycznie dlatego, że nie sposób ich przeprowadzić w kraju ogarniętym wojną.
Rada Bezpieczeństwa ONZ, która ma się w niedzielę po południu czasu warszawskiego zebrać w sprawie konfliktu w Gazie, wystosuje zapewne apel o zawieszenie ognia. Nie wydaje się jednak, by strony były gotowe go wysłuchać.
Porozumienia abrahamowe obaliły mit, że bez rozwiązania kwestii palestyńskiej nawiązanie przez Izrael stosunków z państwami arabskimi nie będzie możliwe. Ale utrwaliły też ułudę, że bez jej rozwiązania dalej będzie można jakoś żyć.
W Izraelu zbiegły się trzy odrębne, acz powiązane kryzysy. Obecnej sytuacji nikt nie zaplanował i nikt nie kontroluje.
Podczas dzisiejszych starć policja izraelska istotnie "wtargnęła" do meczetu Al-Aksa, ale dlatego, że była obrzucana kamieniami i petardami, które wierni w meczecie zmagazynowali.
Skoro antyirańskość Trumpa zaowocowała zbliżeniem arabsko-izraelskim, to dlaczego zwrot Bidena nie miałby doprowadzić do zbliżenia arabsko-irańskiego?
Mówienie o kryzysie humanitarnym wówczas, gdy wiemy, że mamy do czynienia ze zbrodniami, którym winni są inni ludzie, tylko nie chcemy ich nazwać, jest nieludzkie po prostu.
Oskarżanie Izraela o apartheid jest bzdurą - i kpiną z południowoafrykańskich ofiar tego ponurego systemu.
Ankara, dla której negowanie ludobójstwa popełnionego na Ormianach w latach 1915-17 jest elementem polityki historycznej, zareagowała gniewnie na sobotnią deklarację Joego Bidena. Ale jej zdolność do retorsji na arenie międzynarodowej jest niewielka.
Czy w rocznicę krwawej niedzieli Joe Biden dotrzyma słowa i uzna ludobójstwo Ormian? Przez lata przywódcy USA milczeli, co pozwalało Turcji oficjalnie bagatelizować ową zbrodnię. Dziś to jedna z nielicznych inicjatyw, które mają poparcie obu partii...
Wojsko wyłączyło wi-fi, ale papier pozostał wolny. Tygodnik "Si Thou" wychodzi w kolorze na offsecie, dziennik "Głos Wiosny" na czarno-białym ksero. Ani się obejrzymy, a wrócą powielacze i ramki, choć mjanmańscy uchodźcy już 20 lat temu uważali je...
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.