W mediach pojawiły się doniesienia, że prawicowy rząd Izraela chce usunąć Daniego Dajana ze stanowiska dyrektora Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Yad Vashem, by zastąpić go nominatem politycznym Likudu.
Izraelscy wyborcy przesunęli się jeszcze dalej na prawo. Wyniki wtorkowego głosowania wskazują, że największą partią w Knesecie zostanie Likud byłego premiera Benjamina Netanjahu. Ale to radykalniejsi od niego syjoniści religijni będą ogonem, który...
- Wyczerpaliśmy wszystkie opcje, by ustabilizować tę koalicję - obwieścił premier Naftali Bennett. W przyszłym tygodniu Kneset zagłosuje nad samorozwiązaniem, a jesienią Izraelczyków czekają kolejne wybory parlamentarne.
Ponad podziałami, zróżnicowany, z Arabami - i bez Netanjahu. To nie tylko opis nowego rządu w Izraelu. To także program dla całego kraju.
Gdyby brać na serio retorykę Beniamina Netanjahu, to Arabowie są o krok od przejęcia władzy w Izraelu. Jeśli premierowi nie uda się nastraszyć elektoratu, w rezultacie wtorkowych wyborów może skończyć za kratami.
Albo Bibi, albo Tibi. Albo faszystowska Żydowska Potęga, albo demokracja dla wszystkich.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.