Zauważyłem z przerażeniem, że ostatnio piszę głównie o polityce, a piszę o polityce, nawet jak piszę o czymś zupełnie innym niż polityka, o czymkolwiek bym pisał, to mi wychodzi pisanie o polskiej polityce. Podjąłem zatem decyzję, że muszę dać odetchnąć czytelnikom i wreszcie zaproponować felieton o czymś przyjemniejszym, zdrowszym i normalniejszym niż polska polityka – dziś zatem napiszę o alkoholizmie i narkomanii.
W powodzi obejrzanych w ostatnich miesiącach seriali ten ledwo pięcioodcinkowy pod tytułem „Patrick Melrose” zrobił na mnie wrażenie szczególne, po raz pierwszy od dawna poczułem po ostatnim odcinku nie ulgę, że już się rzecz zakończyła, ale tantalowy iście głód ciągu dalszego, tantalowy albowiem nie do zaspokojenia. Nie będzie ciągu dalszego serialu „Patrick Melrose” ani tym bardziej kreacji Benedicta Cumberbatcha, z tej przyczyny, że rzecz oparto na powieści pod tym samym tytułem angielskiego pisarza Edwarda St Aubyna: pięcioksiąg „Patrick Melrose” zekranizowano w pięciu odcinkach serialu, nie ma szans na kontynuację.
Wszystkie komentarze
A ja to za film dziękuję. Natomiast gdyby ktoś zrobił solidne dochodzenie i posadził nie tylko kościelnych pedofili ale także tych, co ich kryli i chowali przed wymiarem sprawiedliwości - to jak najbardziej.
Czekamy na Smarzowskiego :)
Reszta to flaki z olejem.
Współczuję gustu...