Z banału potrafią wyczarować brylant, bo niebanalnie myślą. Na świat starają się patrzeć bez uprzedzeń.

* O co chodzi w Akademii Opowieści?

* Wyślij zgłoszenie konkursowe

* Zapoznaj się z REGULAMINEM

embed

Antoni Czechow, „Moje życie i inne opowiadania”, przeł. Maria Dąbrowska, Czytelnik, 1979

Nie wiemy, gdzie toczy się akcja. W rodzinnym Taganrogu? W Moskwie, gdzie Antoni Czechow skończył właśnie studia medyczne? Pewne jest, że to współczesna mu Rosja. Taka, w której chłopi sypiają na piecach, a sieroty muszą pracować. Trzynastoletnia War’ka – w domu zamożnego szewca. Nieustannie wypełnia rozkazy. Nastaw samowar! Wyczyść gospodarzowi kalosze! Umyj schody od ulicy! Opraw śledzia! Skocz no i kup trzy butelki piwa!

To w dzień. Nocą ma kolejny obowiązek. „A lulu, dzicię, a lulu, stojała lipka na polu” – śpiewa niespokojnemu niemowlęciu.

„Spać się chce” w przekładzie Marii Dąbrowskiej zajmuje w zbiorze opowiadań rosyjskiego klasyka tylko siedem stron. Czytałam je w młodości, pozostało ze mną. Czechow twierdził, że pisanie jest sztuką skracania, a zwięzłość to siostra talentu. Dramat War’ki zamknął w dwóch nocach i jednym dniu. Naznaczył go wielką siłą artystyczną, moralną, społeczną.

Udręczona dziewczynka na granicy jawy i snu rusza kołyską, mamrocze swoją piosenkę. W piecu ćwierka świerszcz, pieluchy rzucają cienie, a War’ka „widzi szosę pokrytą rzadkim błotem. Cienie i ludzie z tobołami rozłożyli się i śpią mocno. War’ce, gdy na nich patrzy, szalenie się chce spać; położyłaby się z rozkoszą, ale matka idzie z nią i popędza. Obie spieszą do miasta na służbę.

– Dajcie co łaska, na rany Chrystusa Pana! – prosi matka spotkanych ludzi. – Ulitujcie się, panowie miłosierni!

– Daj tu dziecko – słyszy War’ka czyjś znajomy głos. – Daj dziecko – powtarza ten sam głos, ale już gniewnie i ostro. – Śpisz, ty szelmo?

War’ka zrywa się i obejrzawszy się, poznaje, o co idzie; nie ma ni szosy, ni matki, pośrodku pokoiku stoi sama tylko gospodyni, która przyszła nakarmić dziecko. Kiedy barczysta, gruba gospodyni karmi i uspokaja dziecko, War’ka stoi, patrzy na nią i czeka, póki to się nie skończy. A za oknami powietrze już błękitnieje, cienie i zielona plama na suficie bledną. Wnet będzie ranek.

– Weź – mówi gospodyni zapinając koszulę na piersiach. – Płacze. Pewnie ktoś urok rzucił.

War’ka bierze dziecko, kładzie je do kołyski i znów zaczyna kolebać. Zielona plama i cienie pomału zanikają i już nie ma nikogo, co by jej właził do głowy i tumanił mózg. Ale spać się chce po dawnemu, straszliwie chce się spać! War’ka opiera głowę o krawędź kołyski i kolebie się całym ciałem, żeby przemóc sen, ale oczy i tak się kleją, a głowa ciąży.

– War’ka, pal w piecu – rozlega się za drzwiami głos gospodarza.

To znaczy, że czas już wstawać i brać się do roboty”.

War’ka nie ma ani jednej wolnej chwilki, pracując, zmaga się z sennością. Nocą znów musi zacząć „A luli”.

„A dziecko drze się i aż zanosi od krzyku. War’ka widzi znowu błotnistą szosę, ludzi z tobołami, Piełagieję, ojca Jefima. Wszystko rozumie, wszystko poznaje, ale w półśnie w żaden sposób nie może pojąć, co to za siła skuwa jej ręce i nogi, przytłacza ją i przeszkadza jej żyć. Ogląda się, szuka tej siły, żeby się od niej uwolnić, ale nie znajduje. Wreszcie, zmęczywszy się, wytęża wszystkie swe siły i wzrok, patrzy w górę na migocącą zieloną plamę i, wsłuchawszy się w krzyk dziecka, odnajduje wroga przeszkadzającego jej żyć. Ten wróg – to dziecko”.

Dusi je, szybko kładzie się na podłodze i po chwili śpi jak zabita.

Opowiadanie składa się z zaledwie paru scen. Świerszcz, pieluchy i cienie stanowią żywe didaskalia, „zdają się śmiać i dziwić”, że dziewczynce aż tyle czasu zajęło odkrycie wroga. Autor nie osądza jej czynu, powściągliwie relacjonuje zdarzenia. „Owładnięta fałszywym wyobrażeniem” – to jedyne słowa komentarza. Niemal ukryte, bo wplecione w zdanie rejestrujące kroki War’ki.

Czechow ostateczną ocenę pozostawia sumieniu czytelnika. Co nie znaczy, że go porzuca. Krok po kroku wprowadza odbiorcę w świat walczącej z sennością i pracującej ponad siły War’ki, która czyści kalosze i myśli, jakby to było dobrze wsunąć głowę w kalosz i się zdrzemnąć. Kryminalną historię, o której zapewne dowiedział się z notki prasowej, mistrz analizy psychologicznej i empatyczny lekarz zmienił w moralitet. Czy taka ma być Rosja? Tak tutaj mają żyć – i umierać – dzieci?

Wielcy opowiadacze. Cechuje ich empatia i wyobraźnia. Przekonują, nie pouczają. Z banału potrafią wyczarować brylant, bo niebanalnie myślą. Na świat starają się patrzeć bez uprzedzeń.

W AKADEMII OPOWIEŚCI
Przykuj mnie! Opowieścią. Śmigulec pyta, jak pisać o najważniejszym człowieku w życiu
Tomasz Pietrasiewicz: 43 tys. Żydów mieszkało w Lublinie w 1939. O każdym chcemy coś napisać
Nasi autorzy przedstawiają swoich mistrzów małych opowieści: Amos Oz (Michał Nogaś), Truman Capote (Katarzyna Surmiak-Domańska), Franz Kafka (Krzysztof Varga), Antoni Czechow (Lidia Ostałowska), Kurt Vonnegut (Wojciech Orliński), Michał Zoszczenko (Magdalena Grzebałkowska)

Komentarze