W numerze przeczytamy pasjonującą i pełną zwrotów akcji historię zatrzymania Janka, króla dopalaczy.
"Policjanci ostrożnie podeszli pod ogrodzenie. Zauważył ich, gdy dochodzili do bramy. Ruszył trawnikiem za dom. Przeskoczył przez płot do sąsiadów, przez ich ogródek do ulicy i dalej w stronę cmentarza. Złapali go przy ogrodzeniu nekropolii. Szarpał się, wierzgał i próbował gryźć. Założyli mu zespolone kajdanki i specjalny kask, żeby nie uszkodził sobie głowy. Wtedy musieliby go zawieźć do szpitala, nie na komendę. Przełożony by im tego nie darował". Autorem reportażu jest Kacper Sulowski.
Zapraszamy też do lektury arcyciekawego reportażu Krzysztofa Pacewicza pt. "Brunatne widmo krąży nad Złoczewem".
"Jadę zobaczyć 33 wsie skazane na zagładę. Najpierw uderza mnie bogactwo gminy Złoczew. Na terenie przeznaczonym pod odkrywkę węgla brunatnego w województwie łódzkim spodziewałem się zastać rozpadające się chaty, a nie nowoczesne gospodarstwa rolne z panelami fotowoltaicznymi na stodołach, porządne drogi i zadowolonych z życia rolników jeżdżących SUV-ami za 100 tysięcy. Mijam otoczoną drzewami szkołę podstawową w Broszkach, która według planów rządu PiS i PGE zniknie z powierzchni ziemi, tak jak domy, lasy, drogi, pola, rzeki i w ogóle wszystko w promieniu kilku kilometrów. Ziemia zostanie rozkopana do nagiej skały, a skała wysadzona w powietrze, aby dobrać się do leżącego 350 metrów pod ziemią węgla brunatnego. Sielski krajobraz zamieni się w gigantyczną czarną dziurę rodem z postapokaliptycznych filmów".
Kolejny już przypadek molestowania przez księdza opisuje Marcin Wójcik.
"Na pierwsze piątki miesiąca serca dzieci muszą być czyste. W kościele Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Gorlicach ustawiają się do spowiedzi.
Ksiądz Andrzej: – Twój tatuś wkłada ci palce do cipki? Na pewno to robi. Lubisz to?
Małgosia, 9 lat: – Nie, proszę księdza, tatuś niczego takiego nie robi.
Małgorzata ma dzisiaj 37 lat. Nie chce rozmawiać o tamtej spowiedzi. Upoważnia swoją mamę, Hannę, która jest prezesem jednej z dużych firm pod Gorlicami".
Miłość po irańsku to reportaż z Teheranu Weroniki Rzeżutki, Bartosza Wróblewskiego.
"Dla niektórych Irańczyków korki to nie problem, lecz okazja. Specjalnie wychodzą z domów w godzinach szczytu i jadą w miejsca o największym natężeniu ruchu. W korku trzeba jednak umieć się odnaleźć. A właściwie odnaleźć kogoś, obok kogo warto stać. Wtedy wystarczy opuścić szybę i poprosić gestem, by osoba w sąsiednim samochodzie zrobiła to samo. Spalinowy ślimak pełznie po ulicach niespiesznie, więc jest czas na rozmowę i – najważniejsze – wymianę numerów telefonów".
Magazyn reporterów "Duży Format" w poniedziałek 2 marca w "Wyborczej", wraz z tygodnikiem "Ale Historia".
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze