Obraz Vermeera, wielkiego Vermeera z Delft, wyszedł na światło dzienne - Bogu niech będą dzięki - z ciemności, w której tkwił wiele lat, nieskalany, dokładnie taki, jakby właśnie opuścił pracownię artysty.

Zaledwie osiem kilometrów od Roquebrune, gdzie Han z całą ostrożnością ponownie przytwierdzał Wieczerzę w Emaus do oryginalnego blejtramu, szanowany krytyk Abraham Bredius (teraz już emerytowany) właśnie zaczynał dzień. Tego ciepłego sierpniowego ranka śródziemnomorskie słońce padało na okiennice willi Evelyne, w której zamieszkał piętnaście lat wcześniej. Mimo upału późnego lata Bredius miał na sobie ekscentryczną futrzaną szatę i szale, które zawsze lubił. Popijając poranną kawę, przeglądał notatki i zaczął spisywać jakieś myśli do artykułu, który pisał dla miesięcznika „Burlington". Gdyby się dowiedział, że w odległości ośmiu kilometrów pewien drugorzędny malarz knuje coś, by zniszczyć jego reputację, wybuchnąłby swoim stentorowym śmiechem. Był już za stary, miał za sobą lata badań i osiągnięć, a jego reputacja była niepodważalna.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Trochę znałem już tę historię, więc mogłem zrozumieć kontekst, ale to tłumaczenie przez jakiegoś chatbota to dalej tylko tekst zapisany przy pomocy polskich słów.
    Mam zapisane próbki tłumaczeń googla sprzed 12 lat i (prawie) nie daje się ich czytać i zrozumieć, postęp jest więc niewątpliwy, ale obecny wynik dalej jest odległy od języka polskiego.
    Obawiam się jednak, że polszczyzna może zacząć teraz gwałtownie się zmieniać, bo nikt nie będzie teraz używał tekstów literackich, a tylko te chatbotowe, więc staną się one nowym standardem języka polskiego. Więc zmiast ewolucji chatbota dostosowującej się do ludzi będziemy mieli ewolucję dostowań ludzi do chatbota...
    @eskramtop
    bez nowych technologii, chatbotów, polszczyzny tłumaczonej przez internetowego tłumacza już czytam w internecie teksty pisane przez kogoś, kto pisuje tylko sms, bez przecinków i jakichkolwiek znaków graficznych tudzież polskich liter, ale i takich pisanych przez kogoś, kto nie napisał własnoręcznie i przez własny mózg przetworzone opowiadanie czy niewielką formę literacką.

    Nie wiem, jak to będzie, gdy będąc staruszką pójdę do urzędu i zupełnie nie zrozumiem, co do mnie mówi urzędnik, mimo, że mówi po polsku. Podobnie z urzędowym pismem...
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Rozumiem, że Frank Wynne jest Polakiem i napisał tę książkę po polsku? Można by jednak zamieścić nazwisko tłumaczki.
    @margad82
    Do czego ci to potrzebne?
    już oceniałe(a)ś
    1
    3
    @Evergreen1234
    Potrzebne, bo ma prawa do tekstu.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Interesująca historia.
    Kompozycja: jakby ktoś do obrazu Vermeera domalował jeszcze trzy postaci. Trochę straszne :)
    już oceniałe(a)ś
    16
    0
    Podobna, ale jeszcze bardziej szaloną historię miał niejaki Elmyr de Hory. Podobnie niespełniony pod własnym nazwiskiem malarz zaczął malować w stylu innych malarzy, tylko wybrał impresjonistów i postimpresjonistów. Ponieważ technicznie było to prostsze niż z Vermeerem robił to masowo i z sukcesami. Podrabiał też żyjących artystów i niektórzy potwierdzali autentyczność jego malowanych w ich stylu obrazów.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    Teraz takie obrazy mogłaby generować sztuczna inteligencja ;-D, oczywiście nadal pozostawałby problem autentyczności blejtramu, farb i krakielury...
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    tekst pisała/tłumaczyła sztuczna półinteligencja. ale belkot!
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    Szczerze mówiąc jeden rzut oka laika który widział kilka obrazów Vermeera na reprodukcjach jest w stanie ocenić, że to absolutnie nie mógłby być Vermeer. Jakim cudem nabrali się eksperci, trudno doprawdy pojąć. Chociaż sam obraz jest więcej niż zręczny.
    już oceniałe(a)ś
    14
    13
    Kurczę pieczone, a ten obraz był na tej sławnej wystawie w Amsterdamie, w Rijksmuseum.
    Widziałam go i byłam zaskoczona, nie znałam tego obrazu jako malowanego przez Vermeera, ale skoro jest na takiej wystawie.... opadły ze mnie wątpliwości

    Chcę zaznaczyć, że nie jestem znawczynią, a miłośniczką malarstwa Vermeera od kilkudziesięciu lat; wówczas urzekały mnie jego obrazy kobiet czytających listy, nalewających mleko; ważących perły, przedstawionych w towarzystwie wielkiego kapelusza , pijącej wino w obecności mężczyzny, zatytułowanego "Szklanka wina".
    Ale pierwsze obrazy, które widziałam w tamtejszym muzeum to była "Mała uliczka" i "Nalewająca mleko".

    Jestem zaskoczona wiadomością o tym obrazie, że fałszywy; na wystawie mnie zaskoczył i nie wiem, jak to potraktować...
    już oceniałe(a)ś
    0
    0