Nasi siatkarze toczyli z Canarinhos zaciekłą, równorzędną walkę, by w piątym secie wpaść w trans. Zmieniali się tylko główni bohaterowie spektaklu. W niedzielę Polacy będą bronić złota mistrzostw świata - przed Włochami.
Gospodarze rozgrywanych w katowickim Spodku półfinałów bronią tytułu mistrzów świata drugi raz z rzędu, ale Brazylijczycy też mają oszałamiającą przeszłość. Na mundialach w XXI wieku zawsze dofruwali do ostatniego meczu. Brali albo złoto, albo przynajmniej srebro.
Tym razem wezmą co najwyżej brąz. Mieli pecha, bo zbyt wcześnie zderzyli się z ekipą Nikoli Grbicia. Na nią jest na razie tylko jedna metoda – trzeba jej mianowicie unikać.
W późne sobotnie popołudnie najpierw zdawało się, że Polacy obrali strategię prawie identyczną jak w ćwierćfinale z USA – wtedy zaczęli perfekcyjnie, teraz jeszcze perfekcyjniej. Postanowili natychmiast przyskrzynić obu głównych brazylijskich bombardierów – podbili atak Yoandry’ego Leala, zablokowali Wallace’a, uciszyli obie największe lufy.
Wszystkie komentarze
a czy Pan oglądał mecz i wie, o co chodzi w siatkowce? wszak mecz z Wlochami dopiero przed nami
ciekawa teoria, sam na to wpadłeś?
Powiedziała, co wiedziała autorka tego wpisu
Czasami jednak lepiej nie uczyć się pisać.