Korespondencja z Cannes.
Festiwal w Cannes nie daje wytchnienia.
Już jego początek przyniósł dyskusję o #metoo, doniesienia o ucieczce Mohammada Rasoulofa z Iranu, gwiazdorski show Meryl Streep oraz rozwichrowany „Wild Diamond" Agathe Riedinger o upokorzeniach i uprzedmiotowieniu, jakie jest w stanie znieść młoda Francuzka, aby wyrwać się z biedy.
Jednak to „Dziewczyna z igłą" staje się pierwszym prawdziwym objawieniem tegorocznego konkursu. Po obejrzeniu tego filmu nie chce się już płynąć z tłumem po Croisette.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Dlatego ten film jest aktualny
A mnie bardzo cieszy, że Bałtyk dzielący nasze kraje staje się płytszy i pokazuje, że Europa, Unia - to jest to najważniejsze.
To nie Polak szwedzkiego pochodzenia ale szwedzki scenarzysta który studiował w Polsce i w Polsce zrobił swoje pierwsze filmy pozostałe to kooprodukcje polsko,szwedzko , duńskie. Trochę opamiętania panowie recenzenci
Nagrody na razie nie dostał, tylko pokazał film, to raz.
Dwa, że facet mieszka od lat w Polsce, w Polsce ukończył reżyserię i ma obecnie polskie obywatelstwo.
Trzy, że film i w ogóle działalność artystyczna, to nie piłka nożna. To nie są zawody między nacjami i nie ma wielkiego znaczenia, skąd pochodzi reżyser, bo reprezentuje on sam siebie przede wszystkim (zwłaszcza w dobie międzynarodowych koprodukcji).
I cztery, że czasem nie jest łatwo jednoznacznie powiedzieć, jakiej narodowości jest dany filmowiec. Co decyduje? Miejsce urodzenia? Obywatelstwo? Zamieszkanie? Produkcja filmów w danym kraju? Gaspar Noe to reżyser francuski czy argentyński? Dennis Villenevue - kanadyjski czy z USA? Paweł Pawlikowski - polski czy brytyjski? Roman Polański - polski czy francuski? Można by tak wymieniać bez końca, tylko, że w filmie nie o to chodzi.
A skoro film jest polską koprodukcją, facet mieszka w Polsce i tu się kształcił, to chyba logiczne, że polskie media odnoszą się do niego z sympatią i zainteresowaniem.
100/100
Ma szwedzko-polskie obywatelstwo a nie polskie
Ma szwedzko- polskie obywatelstwo
100/100
Czyżby . Niewielkie są pańskie wymagania.
Recenzja (bez cudzysłowu) ma to do siebie, że autor przedstawia w niej SWOJE widzenie danego filmu i pisze to, co uważa za ważne. Obejrzysz, wypowiesz się po swojemu. Nawet możesz zjechać film i nie zostawić na nim suchej nitki.
A może ty po prostu oczekujesz opisu filmu, a nie recenzji?
Może on z tej grupy stękająco - narzekającej? Wszystko złe, wszystko nie tak.
Nie chciałbym dowiedzieć dlaczego ten film "wbija e fotel", bo jest wybitny, świetne zdjęcia, reżyseria. Cokolwiek z sensem. Zapomnieliśmy że recenzja to jakiś rodzaj dyskusji. A to przypomina felietony kulinarne Nowaka.
Napisz jeszcze, czego nie rozumiesz, a my spróbujemy pomóc.
Może uciekła do Kopenhagi z Południowej Jutlandii, gdzie żyła w mniejszości duńskiej w Szlezwiku-Holsztynie? A może to jest zupełnie nieistotne dla fabuły?
Przecież napisał, więc jeśli znasz odpowiedź to odpowiedz. A jeśli nie znasz to po co złośliwie komentujesz?
Ależ zaciągnął się na ochotnika do żabojadowej armii, a potem kuśtykał przez cały rok wracając pieszo z niemieckiej niewoli...
Podczas I wojny światowej w walkach, po stronie Niemiec musieli uczestniczyć przedstawiciele różnych narodów na terenach zajętych przez Niemcy we wcześniejszym okresie. Tak było z Polakami ze Śląska czy Wielkopolski, a także z Duńczykami z prowincji Szlezwik (stanowili tam większość populacji). Co więcej, w walkach na froncie po stronie Niemiec zginęło 6 tys. Duńczyków, w większości właśnie z tego terenu. Po wojnie odbyło się referendum, w wyniku którego Północny Szlezwik został przyznany Danii. Ta kobieta mogła być zatem Dunką ze Szlezwiku, która po wojnie szukała możliwości utrzymania się właśnie w Kopenhadze, u swoich rodaków, a nie w Niemczech.
Dziękuję za wyjaśnienie. Wiedziałem naturalnie o tym przesunięciu granicy, ale tę liczbę 6 tysięcy Duńczyków poległych za Kaisera widzę pierwszy raz. Pzdr
Podczas pierwszej wojny światowej około 26 000 Duńczyków z północnego Szlezwiku walczyło w armii niemieckiej z powodu klęski Danii i aneksji Szlezwiku-Holsztynu przez Prusy podczas drugiej wojny o Szlezwik w 1864 r. W rezultacie duża grupa Duńczyków została zobowiązana do odbycia służby wojskowej w armii niemieckiej.
A ty po co?
By o filmie wiedzieć wszystko, trzeba film zobaczyć, a nie stękać.....
Zobaczyłam i dlatego" stękam"