Argentyńczycy wielbią dziś pośmiertnie Jorge Bergoglio. Ale jeszcze niedawno utyskiwali, że zasiadłszy w Watykanie, odwrócił się od ojczyzny.
Prezydent wylansował spekulację kryptowalutą, która umarła w 45 minut. Oszuści zarobili setki milionów dolarów. - Ojej, nie wiedziałem - skwitował prezydent.
Donald Trump z Elonem Muskiem od kilku tygodni codziennie wprawiają liberałów w egzystencjalne drgawki. A prezydent Argentyny robi to samo co oni od roku i zbiera pochwały.
Unii Europejskiej potrzebni są ludzie zdeterminowani i odważni, którzy w końcu wyrwą ją z marazmu. Takie cechy mieli polscy reformatorzy w 1989 roku, w tym Leszek Balcerowicz, i tak dziś postępuje w Argentynie Javier Milei.
Każdego dnia fotoedytorzy "Gazety Wyborczej" oglądają setki, a bywa, że tysiące zdjęć z kraju i ze świata. Tylko niewielki ułamek z nich ilustruje potem wydarzenia opisywane przez naszych dziennikarzy. Wiele wspaniałych fotografii nie ma szansy...
Javier Milei obejmując urząd prezydenta Argentyny rozpoczął misję walki z ubóstwem. Obiecał dolaryzację gospodarki, walkę z inflacją, prywatyzację. Eksperci zastanawiali się, czy skala wyzwań w argentyńskiej gospodarce go nie przerośnie.
We wtorek 10 grudnia mija rok od zaprzysiężenia prezydenta Argentyny Javiera Milei. Na razie jego terapia szokowa przynosi dobre rezultaty.
Organizacje praw człowieka ostrzegają, że może to stanowić naruszenie podstawowych praw. System może być wykorzystany przeciwko politycznym oponentom, aktywistom i dziennikarzom.
Prezydent Javier Milei stoi dziś w obliczu tych samych wyzwań, co Leszek Balcerowicz w 1989 r. Powodzenie reform zależy od tego, czy Argentyńczykom - tak jak Polakom - starczy cierpliwości, by przetrwać czekający ich okres wyrzeczeń.
- Dzisiaj były to Pamela, Roxana, Andrea i Sofia. A jutro mogę to być ja - mówi aktywistka na rzecz praw osób LGBTQ+ z Argentyny. W maju mężczyzna podpalił tam cztery lesbijki.
Prezydent Argentyny Javier Milei przepchnął reformę państwa i gospodarki w senacie jednym głosem i za cenę jej złagodzenia. Ale protesty na ulicach i tak zamieniły się w bitwę.
Prezydent Javier Milei chce rewidować historię kraju. Twierdzi, że junta wojskowa z lat 1976-83 wcale nie uprawiała terroru państwowego, a za demokracji dochodzono sprawiedliwości "dla pieniędzy".
Trudne dni dla mediów w Argentynie. Decyzja prezydenta Javiera Milei o zamknięciu państwowej agencji informacyjnej Télam wywołała kontrowersje. Dzień później pożar strawił newsroom niezależnej firmy medialnej.
Javier Milei prowadzi krucjatę przeciwko gubernatorom wszystkich argentyńskich prowincji. Ofiarami konfliktu zamiast polityków są jednak coraz szersze grupy obywateli. Padają rekordy inflacji i biedy.
Po odrzuceniu drastycznej reformy państwa i gospodarki przez parlament prezydent Javier Milei zapowiada, że nie będzie żadnych negocjacji z opozycją.
"Nikczemna postać", "imbecyl", "pajac", "przedstawiciel Zła w Domu Bożym", "jezuita, który propaguje komunizm", "współpracownik komunistycznych morderców" - takimi inwektywami częstował papieża Franciszka Javier Milei podczas kampanii wyborczej w...
Prezydent Argentyny Javier Milei nie ma dobrej prasy. Wystarczy jednak przymknąć oko na niewygodne fakty i bezkrytycznie wierzyć w wolny rynek, by zamiast niekompetentnego awanturnika zobaczyć w nim męża stanu
Państwo jest w permanentnym kryzysie od 30 lat, a teraz kolejny raz zalicza "dzień świstaka": hiperinflacja, dewaluacja, recesja, kroplówka z MFW. Kto myśli, że świat na zawsze porzucił już ultraliberalne recepty, ten grubo się myli. Oto nowa...
Prezydent Argentyny Javier Milei nie ma dobrej prasy. W rzeczywistości jednak nie jest awanturnikiem ani niekompetentnym ignorantem. Pytanie tylko, czy skala wyzwań w argentyńskiej gospodarce go nie przerośnie.
Pogrążona w społeczno-gospodarczym kryzysie i długach Argentyna niczym rozchybotana łódź idzie na dno wraz ze sternikiem Javierem Mileiem.
Javier Milei zarządził drastyczne oszczędności w wydatkach publicznych i dotacjach, zmniejszył z 18 do dziewięciu liczbę ministerstw, zwolnił setki tysięcy pracowników administracji. Ogłoszenie terapii szokowej pochwalił Międzynarodowy Fundusz...
Mesjasz turbokapitalizmu Javier Milei obiecuje Argentyńczykom ciężkie czasy, biedę i wyrzeczenia. Kraj pogrążony jest w głębokim kryzysie i ma mnóstwo długów do spłacenia.
Triumf ultraliberała i burzyciela Javiera Milei to głos sprzeciwu wobec peronizmu, który z krótkimi przerwami rządził krajem przez kilkadziesiąt lat. Ale obiecywać zburzyć "starą Argentynę" jest łatwiej niż zbudować "nową i wielką".
Wśród propozycji prezydenta elekta jest zniesienie banku centralnego, przejście na dolara, zakaz aborcji i zezwolenie na handel organami. Jak będzie zmieniać się za jego rządów Argentyna?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.