Fajerwerki to mało - Charles Leclerc i mistrz świata Max Verstappen stoczyli kapitalną walkę o zwycięstwo, a potem nastąpiło trzęsienie ziemi: wygrał Leclerc, a bolid mistrza świata zepsuł się pięć okrążeń przed metą.
Po uderzeniu w barierę Romain Grosjean przez prawie pół minuty siedział w płonącym bolidzie (tym, co z niego zostało), a jednak o własnych siłach wydostał się na zewnątrz.
Charles Leclerc potwierdził, że jest nieziemsko zdolny, ale wyścig wygrał Lewis Hamilton. Wszystko przez awarię bolidu Monakijczyka. Kubica jeździ najgorszym autem w stawce i ciągle nie ma szans nawet na przedostatnie miejsce.
11 lat temu Polak zdobył w Bahrajnie pole position, a i tak grymasił. Teraz będzie przeszczęśliwy, jeśli ukończy wyścig. Nawet przedostatnie miejsce jest mało realne.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.