- poniedziałek, 12 sierpnia 2013
-
STRONA ZAWIESZONA Z POWODU WYJAZDU AUTORA
- piątek, 09 sierpnia 2013
-
27 lat w izolatce. Strajk głodowy w kalifornijskich więzieniach
W cieniu strajku głodowego w Guantanamo już od ponad miesiąca trwa podobny protest w zakładach karnych o zaostrzonym rygorze bezpieczeństwa stanu Kalifornia.
Strajkują zgodnie – co się rzadko zdarza – biali, czarni i Latynosi, w sumie kilkaset osób. Pierwsi wyczerpani głodówką więźniowie trafili do szpitali.
Jeni narzekają na izolację, inni na tłok. Więzienie Chino w Kaliforni. Fot. AP
Buntownicy żądają, by przestać zamykać ich w izolatkach. Niektórzy siedzą w odosobnieniu nawet po kilkadziesiąt lat. Więźniowie twierdzą, że jest to tortura. I że na przeniesienie do wspólnej celi mogą liczyć tylko ci, którzy zgodzą się donosić władzom na współwięźniów.
Dziennikarze nie mają dostępu do strajkujących, jednak ci zdołali przemycić listy za mury, dzięki czemu wiadomość o strajku dotarła do opinii publicznej.
Jeden z przywódców buntu, Todd Ashker, pisze, że zainspirowała go książka o strajku głodowym członków IRA z 1981 r. 10 więźniów zagłodziło się wtedy w Irlandii Północnej na śmierć.
50-letni Ashker, skazany za zabójstwo, twierdzi, że od 27 lat przebywa w izolatce w Pelican Bay bez kontaktu z rodziną i innymi ludźmi. W więzieniu zaczął zgłębiać prawo i pomaga innym więźniom pozywać władze o nadużycia.
Demonstracja poparcia dla strajkujących. Fot. Reuters
Władze więzienne zaprzeczają, jakoby izolatka służyła im do rekrutowania informatorów. Jeffrey Beard, szef departamentu resocjalizacji stanu Kalifornia, zaapelował na łamach „Los Angeles Times”, żeby opinia publiczna nie dała się oszukać – strajk wywołali przywódcy gangów, chcąc odzyskać zdolność terroryzowania innych osadzonych. Zdaniem Bearda, zmuszają oni innych więźniów do udziału w głodówce.
Według Amerykańskiej Unii Swobód Obywatelskich (ACLU), pochopne wieloletnie izolowanie więźniów – także nieletnich – jest powszechnym problemem w całych Stanach Zjednoczonych. ACLU apeluje, żeby z tym skończyć, ponieważ izolacja „kosztuje zbyt wiele, nie przyczynia się do resocjalizacji i powoduje choroby umysłowe”.
źródło: Guardian
-
Rosyjska policja, prokuratura, służby specjalne zastraszają każdego, kto krytykuje korupcję czy niszczenie środowiska naturalnego podczas przygotowań do zimowych igrzysk
-
Syryjskie Aleppo przed i po bombardowaniach Assada. [ZDJĘCIA]
Amnesty International opublikowała zdjęcia satelitarne dzielnic syryjskiego miasta Aleppo wykonane przed walkami rebeliantów z armią prezydenta Bashara al-Assada oraz po starciach. Fotografie pokazują kratery po uderzeniach rakiet balistycznych i setki zniszczonych domów. - Najbardziej widoczne i szokujące zniszczenia pojawiły się po atakach armii syryjskiego rządu - informuje organizacja praw człowieka
- czwartek, 08 sierpnia 2013
-
Będą nowe domy dla żydowskich osadników
Izrael wydał wstępną zgodę na budowę ponad 800 nowych domów w żydowskich osiedlach na okupowanym Zachodnim Brzegu Jordanu. Rzecznik izraelskiej cywilnej administracji na Zachodnim Brzegu, Guy Inbar, powiedział, że plany zostały zaaprobowane w środę, ale rozpoczęcie budowy będzie jeszcze wymagało zielonego światła ze strony rządu.
Decyzja ta może skomplikować wznowione w ubiegłym miesiącu pod kuratelą USA izraelsko-palestyńskie negocjacje pokojowe. Powodem ich zamrożenia prawie trzy lata temu był spór o izraelskie osiedla; strona palestyńska odmawiała wznowienia rokowań dopóki trwa rozbudowa osiedli na terytoriach okupowanych. Druga tura rozmów izraelsko-palestyńskich jest planowana na przyszły tydzień.
Ok. 500 tys. izraelskich osadników żyje na Zachodnim Brzegu i w Jerozolimie Wschodniej, wśród 2,5 miliona Palestyńczyków. W niedzielę izraelski rząd umieścił 91 osiedli na liście priorytetów, upoważnionych do pobierania dodatkowych funduszy z państwowej kasy.
-
Dostał 5,5 roku ciężkiego łagru, bo sikał
Histeryczna kampania prowadzona w Rosji przeciw "nietradycyjnym zachowaniom seksualnym" przeszła granicę absurdu. Rusłan Wachanow, kierowca z Jarosławia, został skazany na 5,5 roku ciężkiego łagru za to, że sikał w przydrożnych krzakach.
-
Bank Światowy nie dba o prawa człowieka
Etiopskie władze przymusowo wysiedlają tysiące ludzi z terenów, które następnie są oddawane zagranicznym inwestorom. Płaci za to Bank Światowy - dowodzi nowy raport Human Rights Watch.
- wtorek, 06 sierpnia 2013
-
Brytyjczycy urządzają łapanki na nielegalnych imigrantów
Ulotki i plakaty kontrowersyjnej kampanii głoszą: „Wracaj do domu albo zostaniesz aresztowany”. Rząd planuje też wprowadzić kaucje dla osób z niektórych państw Azji i Afryki ubiegających się o wizę.
-
Samospalenie tybetańskiego mnicha w Katmandu
Pod stupą Bodnath w Katmandu we wtorek dokonał samospalenia mężczyzna w szatach buddyjskiego mnicha, zidentyfikowany przez lokalną policję jako „tybetański uchodźca". Został ugaszony przez przechodniów i przewieziony do szpitala, gdzie stwierdzono zgon.
Modlitwa w Bodnath. Fot. Reuters
Kilka godzin później podano, że zmarły nazywał się Karma Njedon Gjaco, miał 39 lat, pochodził z lhaskiego okręgu Damszung (chiń. Dangxiong) i po opuszczeniu Tybetu w styczniu 2012 roku przebywał w Indiach.
Było to drugie samospalenie Tybetańczyka w Bodnath, tybetańskiej dzielnicy Katmandu. W lutym podpalił się tam Drupczen Cering, nowo przybyły uchodźca z Kardze, którego protest został wykorzystany do podsycania antytybetańskich nastrojów w Nepalu.
Wbrew zakazowi władz w Katmandu żyjący w Nepalu Tybetańczycy czasami protestują przeciwko polityce Pekinu. Nepalski rząd nie zgadza się na to, by w kraju dochodziło do działań wymierzonych w "jakiekolwiek państwo, z którym utrzymywane są przyjacielskie stosunki".
Ogółem ponad 100 osób podpaliło się od 2011 roku w proteście przeciwko represyjnej polityce władz Chin wobec Tybetu lub apelując o powrót Dalajlamy.
- poniedziałek, 05 sierpnia 2013
-
Prezydent Kolumbii przeprasza za zbrodnie wojenne
W ciągu półwiecznej wojny domowej zginęło w Kolumbii prawie ćwierć miliona ludzi, większość to niewinni cywile. Ponad 5 mln zostało wygnanych z domów. Prezydent Juan Manuel Santos przyznał, że za te zbrodnie odpowiada też kolumbijski rząd.
-
HRW: Armia Asada używa pocisków balistycznych w rejonach zamieszkanych
Human Rights Watch oskarżył w poniedziałek wojska prezydenta Syrii Baszara el-Asada, że w walce z antyrządowymi rebeliantami używają pocisków balistycznych na obszarach zamieszkanych, zabijając setki cywilów. HRW ogłosiła raport, w którym opisuje dziewięć domniemanych ostrzałów z użyciem pocisków balistycznych, w których zginęło co najmniej 215 osób. Do ataków według organizacji doszło między lutym a lipcem bieżącego roku. Połowę ofiar śmiertelnych stanowiły dzieci. HRW dodaje, że jej działacze odwiedzili siedem z dziewięciu opisanych miejsc ataków i w żadnym z nich, jak się wydaje, nie było celów wojskowych.
Armia syryjska stosuje "techniki wojenne, które nie pozwalają na rozróżnienie pomiędzy cywilami a bojownikami, co jest poważnym pogwałceniem międzynarodowego prawa humanitarnego". HRW wezwał Asada, by wstrzymał te ataki.
-
Przed wyborami władze Moskwy czyszczą miasto z obcych
Policja w Moskwie od tygodnia poluje na bazarach na emigrantów. Zatrzymała około 5 tys. osób. - To pokazówka, która potrwa do wrześniowych wyborów mera. Urzędnicy w stolicy zarabiają krocie na emigrantach i nie zrezygnują z tego - ocenia radna z dzielnicy Presnia.
- piątek, 02 sierpnia 2013
-
Młodzi Afgańczycy: Większe prawa kobiet, dziewczyny w obcisłych spodniach? To nie dla nas
Przeciwko propozycji ustawy dającej kobietom więcej praw organizowanych jest coraz więcej protestów. Chociaż na razie, po wybuchu oburzenia ze strony przywódców religijnych, ustawa została zablokowana w parlamencie, jej zwolennicy zapowiadają kolejne próby. Nowe prawo miałoby m.in. zakazać małżeństw wśród dzieci, poligamii i przemocy wobec kobiet.
-
O kobiety, jeśli wierzycie w Koran Allaha, to Koran mówi o was: "O kobiety, pozostańcie w czterech ścianach domu; nie oddalajcie się od domu". Po co wysyłać córki do pracy w fabrykach odzieży? Kształćcie je do klasy 4-5, żeby po wydaniu jej za mąż mogła księgować zarobki swojego męża, to wystarczy.
- Allama Shah Ahmad Shafi, emir Hafajat-e-Islam (Uratować islam), koalicji islamistycznych organizacji religijnych w Bangladeszu.
-
Wielka obława w Moskwie po pobiciu policjanta - 3 tys. zatrzymanych
To głównie imigranci z Kaukazu, w mieście powstaje dla nich obóz filtracyjny. A wszystko zaczęło się od pobicia oficera policji na oczach biernie przyglądających się temu innych funkcjonariuszy.
-
Władze Hawajów chcą fundować bezdomnym bilety lotnicze w jedną stronę
Bezdomny, który zechce opuścić Hawaje i przedstawi dowód, że ma bliskich w innych stanach USA, którzy są gotowi go przyjąć, dostanie kupon na podróż samolotem albo promem. Żeby wziąć udział w programie, chętni muszą być zdrowi psychicznie i spełniać wymóg "wystarczającej higieny osobistej". Miejscowe władze chcą w ten sposób zaoszczędzić na zasiłkach i wydatkach na pomoc społeczną i służbę zdrowia.
- czwartek, 01 sierpnia 2013
-
Po co skazywać szeregowca Manninga na 130 lat więzienia?
Tyle grozi informatorowi portalu WikiLeaks. Wyrok w sprawie Ariela Castro, który więził i gwałcił trzy kobiety, wyniósł 1000 lat. Takie wyroki mają głównie symboliczne znaczenie - twierdzą eksperci.
Przedłużanie kary więzienia długie lata poza dożywocie służy nie tylko temu, by określić, jak długo ktoś ma być odizolowany od społeczeństwa - tłumaczy BBC profesor prawa Uniwersytetu Kalifornii Franklin Zmiring. Nie bez znaczenia jest funkcja teatralna, a dwie radykalnie odmienne role kary - symboliczna i praktyczna - są właściwością współczesnego systemu sądownictwa nie tylko w USA; na prawie 2 tys. lat skazany został w 2007 roku hiszpański anestezjolog oskarżony o zainfekowanie wirusem zapalenia wątroby typu C kilkuset pacjentów. Przy orzekaniu takich spektakularnych wyroków duże znaczenie odgrywa zainteresowanie mediów sprawą i charakter samego przestępstwa. "W przypadku skazaniu amerykańskiego finansisty Bernarda Madoffa (na 150 lat więzienia za miliardowe nadużycia) sędzia w rzeczywistości chciał powiedzieć mu, że jest po prostu bardzo złym człowiekiem . A w tym celu liczbę lat można bez końca przedłużać" - zauważa profesor.
Spektakularne wyroki są niekiedy alternatywą dla kary śmierci. Tak było w przypadku Ariela Castro, który przez 10 lat więził w swoim domu w Cleveland trzy kobiety. Na mocy zawartej pod koniec lipca ugody Castro zgodził się na dożywocie i dodatkowe 1000 lat więzienia, ale uniknął wyroku śmierci. Podobnie było w przypadku Dudleya Wayne'a Kyzera, który odsiaduje dwa wyroki dożywotniego więzienia plus 10 tysięcy lat za potrójne morderstwo popełnione w latach 70. Po czterech latach w celi śmierci był on sądzony powtórnie, ponieważ karę śmierci w Alabamie uznano wówczas za niekonstytucyjną.
Ekstremalnie długie wyroki więzienia są też formą zadośćuczynienia dla bliskich ofiar. Orzekanie wyroków zwielokrotnianych za każdą z ofiar osobno jest formą podkreślenia ich znaczenia i poczucia straty.
-
Warszawski: Turcja gra na kurdyjskim boisku
Na przyszły miesiąc zapowiedziano w Erbilu, stolicy "Kurdystanu Południowego", pierwszy "kongres czterech zaborów". Dziesięć lat temu Turcja byłaby na nim głównym wrogiem, dziś szef irackiego Kurdystanu jest właśnie w Ankarze, by ustalić szczegóły zjazdu.
- środa, 31 lipca 2013
-
Demonstracja w Kabulu w obronie Bradleya Manninga
-
ONZ wzywa Chile do rozwiązania sporu z Indianami
Prawnik Organizacji Narodów Zjednoczonych wezwał we wtorek władze Chile, aby przestały wykorzystywać prawo antyterrorystyczne przeciw Indianom z ludu Mapucze, którzy walczą o odzyskanie ziem przodków.
Ben Emmerson powiedział, że sytuacja w położonych na południu kraju regionach Araukania i Bio Bio jest niestabilna. Żyje tam około 1 mln Mapuczów. W sumie Indianie z tego plemienia stanowią około 9 proc. mieszkańców kraju.
Po dwóch tygodniach pobytu w Chile Emmerson powiedział, że "może się ona przerodzić w większy konflikt regionalny, jeśli nie zostaną podjęte pilne działania przeciw przemocy". Jak podkreślił, chilijskie władze dysponują wystarczającą gamą środków prawnych, aby ukarać za przestępstwa bez potrzeby uciekania się do legislacji antyterrorystycznej z czasów dyktatury gen. Augusto Pinocheta z lat 1973-1990.
"Prawo antyterrorystyczne było wykorzystywane w sposób dyskryminujący Mapuczów. Stosowano je niejasno i arbitralnie, co przeszło w jawną niesprawiedliwość, osłabiającą prawo do sprawiedliwego procesu" - dodał Emmerson. Radykalna frakcja Indian okupowała i paliła farmy oraz ciężarówki z drewnem żądając zwrotu ziem. W czasie jednej z akcji ekstremiści podpalili dom dwójki starszych ludzi, którzy zginęli w płomieniach. Jedyny oskarżony w tej sprawie jest Mapuczem. Również policji zarzucano nadużywanie przemocy w czasie przeszukań w indiańskich domach, a także strzelanie gumowymi kulami w kobiety i dzieci.
Mapucze opierali się hiszpańskiej kolonizacji przez około 300 lat. Dopiero w XIX wieku koloniści pokonali ich i zmusili do zamieszkania w Araukanii, na południe od rzeki Bio Bio, blisko 500 kilometrów na południe od stolicy kraju. Większość Indian żyje w ubóstwie, pracując przy wyrębie drzew lub jako robotnicy najemni w gospodarstwach rolnych.
-
Wzrost liczby ofiar cywilnych w Afganistanie
Liczba ofiar wśród cywilów konfliktu w Afganistanie wzrosła o 23 proc. w 1. półroczu 2013 r. w porównaniu z tym samym okresem w ub.r. - wynika z opublikowanego w środę raportu misji ONZ w Afganistanie. Śmierć poniosło 1 319 osób (wzrost o 14 proc. w porównaniu z pierwszą połową ub. r.), a ranne zostały 2 533 osoby (wzrost o 28 proc.).
Według Misji Wsparcia Narodów Zjednoczonych w Afganistanie (UNAMA) "coraz większy odsetek wśród ofiar stanowią kobiety i dzieci". I tak od 1 stycznia do 30 czerwca w różnych aktach przemocy w Afganistanie śmierć poniosło 106 kobiet, a 241 zostało rannych (wzrost aż o 61 proc.); a dzieci odpowiednio 231 i 529 (wzrost o 30 proc.).
UNAMA ubolewa, że "afgański rząd nie wdrożył jeszcze konkretnych środków w celu ograniczenia liczby ofiar wśród ludności cywilnej i nie działa w tym kierunku w czasie, gdy siły afgańskie całkowicie przejęły odpowiedzialność za bezpieczeństwo w kraju i ochronę cywilów". Tak jak w ubiegłym roku cywile są ofiarami głównie eksplozji bomb domowej roboty. UNAMA zwraca jednocześnie uwagę na wzrost liczby zabitych i rannych cywilów w coraz częstszych starciach sił afgańskich i talibów.
-
Wyrok: Szeregowiec Manning, który przekazał dokumenty Wikileaks, jest winny, ale nie pomagał wrogowi
Starszy szeregowiec Bradley Manning nie pomagał wrogowi, przekazując 700 tys. amerykańskich dokumentów portalowi Wikileaks, za co groziło mu dożywocie - uznała sędzia płk Denise Lind. Ale i tak Manning może usłyszeć wyrok nawet 130 lat więzienia, bo sąd uznał go za winnego 19 z 21 zarzutów. Do części starszy szeregowiec przyznał się sam
- wtorek, 30 lipca 2013
-
W Pakistanie zwycięzcom teleturnieju rozdają porzucone dzieci
Teleturniej „Amaan Ramazan” od tygodni robi w pakistańskiej telewizji furorę. Do tej pory zwycięzcom rozdano dwie dziewczynki, za kilka dni „nagrodą” ma być chłopczyk. Twórcy programu przekonują, że dzięki temu znalezione na ulicy dzieci trafiają do bezdzietnych par
-
Arabia Saudyjska skazuje na więzienie i chłostę administratora internetowego forum
Na siedem lat więzienia i 600 batów został skazany administrator portalu społecznościowego w Arabii Saudyjskiej za założenie forum internetowego poświęconego roli religii w tym kraju.
W zamyśle założyciela Raifa Badawiego forum "Uwolnić saudyjskich liberałów" (Free Saudi Liberals) miało służyć dyskusji na temat roli religii w Arabii Saudyjskiej. Jak podał Human Rights Watch, znajdowały się na niej m.in. artykuły krytykujące wpływowych duchownych muzułmańskich w kraju, w tym wielkiego muftiego.
Badawi od czerwca 2012 roku przebywał w areszcie pod zarzutem popełnienia przestępstwa internetowego oraz nieposłuszeństwa wobec ojca, co saudyjskie prawo klasyfikuje jako czyn karalny. Dziennik "Al Watan" poinformował, że oprócz wymierzenia Badawiemu kary więzienia i chłosty sędzia nakazał zamknięcie forum, uznanego przez sąd za godzące w wartości islamskie. Jak dodała gazeta, wycofano zarzut apostazji, która w Arabii Saudyjskiej karana jest śmiercią.
Sędziowie w tym kraju orzekają, opierając się bardziej na własnej interpretacji szariatu (religijnego prawa) niż na zapisach kodeksu karnego czy precedensach z przeszłości.
-
Bezduszna Austria deportuje protestujących uchodźców
Nie pomogły protesty organizacji pozarządowych i Kościoła. Austriacka policja stłumiła trwający od dziesięciu miesięcy protest uchodźców domagających się lepszego traktowania. Kilku aresztowanych Pakistańczyków błyskawicznie deportowano. Grozi im śmierć.
- poniedziałek, 29 lipca 2013
-
Rzucają w czarnoskórą minister bananami i porównują do małpy
Czarnoskóra minister ds. integracji Cécile Kyenge stała się probierzem włoskiego rasizmu.
-
16-letnia córka białoruskiego opozycjonisty została pobita i wywieziona do lasu.
Jej ojciec uważa, że to próba zastraszenia milicja - że to zwykłe chuligaństwo.
Natalia Szelega w sobotę rano jak zwykle wyszła pobiegać na boisko lokalnej szkoły. Tam nagle ktoś uderzył ją w głowę. Obudziła się w lesie 20 km od domu wymazana na twarzy i ubraniu czarną farbą. Po powrocie trafiła do szpitala gdzie lekarze stwierdzili wstrząs mózgu. Dziewczyna przypomina, że dwukrotnie wcześniej byłą na klatce schodowej swojego domu zaczepiana przez dwójkę ogolonych na łyso mężczyzn w dresach, którzy grozili jej gwałtem i wywiezieniem do lasu.
Poszkodowana jest córką bobrujskiego aktywisty opozycyjnej partii Białoruska Chrześcijańska Demokracja Wiaczesława Szelega. Mężczyzna nie od zawsze zajmował się polityką, przedtem po prostu był właścicielem sklepu z AGD. W 2006 r. jego miejsce pracy odwiedzili funkcjonariusze Białoruskiej Kontroli Państwowej i pod pretekstem znalezienia źle wypełnionego dokumentu skonfiskowali całą partię towarów na sumę prawie 100 mln. rubli czyli w przeliczeniu 141 tys. zł. Handlowiec w poszukiwaniu sprawiedliwości przeszedł wszelkie państwowe instytucje, łącznie z Sadem Najwyższym, który nakazał zwrot niesłusznie skonfiskowanych towarów. Okazało się jednak, że po drodze towar sprzedano po cenie o 30 proc mniejszej niż rynkowa, a zgodnie z prezydenckim ukazem nr. 559 państwo może zwrócić jedynie sumę jak realnie wpłynęła do budżetu. Mężczyzna po wpływem sugestii Prokuratury Generalnej postanowił wysłać skargę do Komitetu Praw Człowieka ONZ na bezprawny jego zdaniem dekret prezydenta. I to, że skarży się na samego Łukaszenkę jest zdaniem opozycjonisty, główną przyczyną jego kłopotów.
"Wniosek jest taki, że te groźby, - zastraszanie i porwanie mojego dziecka to sposób nacisku na mnie jako opozycyjnego polityka” – powiedział Wiaczesłau Szeleg w rozmowie z Biełsatem. Tymczasem śledcze organy w Bobrujsku sklasyfikowały przypadek porwania 16-latki jako „chuligaństwo”.
Metody „argumentacji” zastosowane przez „nieznanych sprawców” nie są czymś wyjątkowym na Białorusi. W styczniu br. aktywistka „Europejskiej Białorusi” Olga Stepanowa została napadnięta i obcięto jej włosy. W styczniu 2011 r. aktywistki Femen, które pod siedzibą KGB w Mińsku urządziły akcje protestacyjną zostały porwane wywiezione do lasu pod granicą ukraińską, ogolone i oblane farbą.
źródło: Belsat
-
Rządy realizują tylko jedną trzecią zgłaszanych przez ONZ potrzeb finansowania pomocy humanitarnej dla Syrii. To oznacza wzmożony wysiłek organizacji pozarządowych. Ale brytyjski Komitet ds. Nagłych Katastrof, czyli koalicja doświadczonych organizacji charytatywnych, po czterech miesiącach z sześciomiesięcznej kampanii zebrał zaledwie 17 mln funtów. Dla kontrastu - w sześciomiesięcznej kampanii na rzecz ofiar azjatyckiego tsunami udało się zgromadzić 392 mln funtów, a dla ofiar trzęsienia ziemi na Haiti - 107 mln.
Wydaje się, że szokujące katastrofy naturalne - w których gołym okiem widać, że ludzie są niewinnymi ofiarami tego, co firmy ubezpieczeniowe lubią nazywać ''aktami Boga'' - sprawiają, że jesteśmy hojniejsi niż w przypadku konfliktów politycznych. Kampania Komitetu ds. Nagłych Katastrof z 2009 r. na rzecz mieszkańców Gazy zebrała ledwie 8 mln funtów, a rok wcześniej - na rzecz ofiar kryzysu w Kongo - 10,5 mln. Dlaczego cierpienia niewinnych spowodowane ''aktami Boga'' mają być uznawane za gorsze niż cierpienia niewinnych na skutek tego, że ich współobywatele skaczą sobie - w imię tego samego Boga - do gardeł?
- piątek, 26 lipca 2013
-
Trybunał Praw Człowieka: wyrok na Chodorkowskiego nie był polityczny
Pierwszy proces szefów rosyjskiej spółki naftowej Jukos Michaiła Chodorkowskiego i Płatona Lebiediewa przeprowadzono osiem lat temu z licznymi uchybieniami, ale nie był on motywowany politycznie - orzekł Europejski Trybunał Praw Człowieka
-
ONZ krytykuje plan przymusowego przesiedlenia Beduinów
Wysoka komisarz ONZ ds. praw człowieka Navi Pillay zażądała w czwartek od rządu Izraela, by odstąpił od przyjęcia ustawy, która zezwoliłaby na przymusowe przesiedlenie blisko 40 tys. Beduinów i zniszczenie 40 wiosek w regionie Negew.
"Niepokoi mnie ta ustawa, która jest próbą zalegalizowania przymusowych przesiedleń i wywłaszczeń tubylczych wspólnot beduińskich z Negew" - powiedziała Pillay. Kneset przyjął w czerwcu w pierwszym czytaniu projekt ustawy, która pozwoli na przesiedlenie 30-40 tys. Beduinów, wyburzenie wiosek i konfiskatę ponad 70 tys. hektarów ziemi. By ustawa weszła w życie, musi zostać zaaprobowana jeszcze w dwóch czytaniach.
W Izraelu żyje około 260 tys. Beduinów; większość z nich mieszka w regionie Negew, między półwyspem Synaj a doliną Wadi al-Araba, na południu kraju. Ponad połowa z nich zamieszkuje prymitywne wioski, nieuznawane oficjalnie i pozbawione bieżącej wody czy prądu lub gazu. Albo nie mają dokumentów potwierdzających własność ziemi, na której mieszkają od pokoleń, albo Izrael ich nie uznaje.
"Jako izraelscy obywatele, Beduini mogą się domagać tych samych praw dotyczących własności, dachu nad głową i dostępu do usług komunalnych co jakakolwiek inna grupa (ludności) w Izraelu" - powiedziała Pillay.
- czwartek, 25 lipca 2013
-
Tunezja: zastrzelono jednego z szefów opozycji
Muhammad Brahmi, przywódca opozycyjnej partii Ruch Ludowy, został zastrzelony przed swoim domem w Tunisie. To kolejne zabójstwo polityka opozycji w pierwszym kraju arabskiej wiosny, który pozbył się dyktatora
- środa, 24 lipca 2013
-
Skandal na rozpoczęcie procesu Politkowskiej
Dzieci sławnej rosyjskiej dziennikarki zamordowanej siedem lat temu oraz ich adwokaci odmówili udziału w rozprawie, protestując przeciw sposobowi dobrania ławy przysięgłych. Sędzia ich sprzeciw zignorował.
-
Członkini Pussy Riot ma dalej siedzieć w łagrze
Sąd w kraju permskim nie zgodził się dziś na warunkowe zwolnienie 25-letniej Marii Alochiny, członkini grupy Pussy Riot, skazanej na dwa lata łagru za wykonanie piosenki "Bogurodzico, przegoń Putina" w moskiewskiej katedrze prawosławnej.
-
Raport tureckiej opozycji o prześladowaniu dziennikarzy
Główna siła opozycji tureckiej, Partia Ludowo-Republikańska (CHP), opublikowała we wtorek raport, w którym podaje, że działania rządu premiera Recepa Tayyipa Erdogana doprowadziły do uwięzienia 64 dziennikarzy; 123 wciąż czeka na proces. Partia oskarża premiera Erdogana o uczynienie z Turcji "pół otwartego więzienia", w którym nie ma miejsca dla dziennikarzy. Znaleźli się oni w więzieniu ze względu na swoją pracę, a nie jak tłumaczył rząd, z powodu oskarżeń o działalność terrorystyczną.
Oprócz opozycji wypowiedziała się też grupa dziennikarzy, która poinformowała, że 59 pracowników mediów zostało zwolnionych lub zmuszonych do rezygnacji od początku wybuchu protestów antyrządowych w czerwcu. Niektórzy dziennikarze w serwisach społecznościowych popierali protestujących.
Obrońcy praw człowieka twierdzą, że wolność prasy w Turcji jest ograniczana, a cenzura w mediach staje się coraz bardziej powszechna.
- wtorek, 23 lipca 2013
-
11-letnia Jemenka: „Wolę się zabić, niż wyjść za mąż”
Nada Al-Ahdal, 11-letnia dziewczynka jemeńska, uciekła niedawno z domu rodziców, żeby uniknąć wydania jej za mąż wbrew jej woli. Opowiadając swoją historię w improwizowanym wideo nakręconym w samochodzie, powiedziała, że woli umrzeć niż wyjść za mąż w tym wieku. W wideo, które zostało zamieszczone na YouTube 8 lipca 2013 r. wygłosiła płomienny apel: „A co z niewinnością dzieciństwa? Co dzieci zrobiły złego? Dlaczego wydajecie je za mąż w ten sposób?”
Al-Ahdal, jedna z ośmiorga rodzeństwa, mieszkała wraz ze swoim wujkiem w stolicy Sanaa od czasu, gdy była małym dzieckiem. Śpiewa i brała udział w musicalu. Miesiąc temu została wysłana do rodziców na ich żądanie, tylko po to, żeby odkryć, iż zaaranżowali dla niej małżeństwo z Jemeńczykiem mającym dwadzieścia kilka lat, który pracuje w jednym z państw Zatoki.
Małżeństwa dzieci są powszechne w Jemenie i rodziny wydają za mąż wiele dziewczynek już w wieku ośmiu lat, często za podstarzałych mężczyzn. Motywy rodzin są często finansowe; Al-Ahdal opowiadała, że jej rodzice otrzymali pieniądze od przyszłego pana młodego. "Wolę umrzeć” – powiedziała na wideo. „Wolę mieszkać z wujkiem niż z tymi ludźmi. Grozili, że mnie zabiją, jeśli wrócę do wujka. Co za ludzie grożą swoim dzieciom w ten sposób?"
Al-Ahdal dodała, że jej siostra została wydana za mąż w wieku 11 lat, a jej ciotka popełniła samobójstwo przez samospalenie w wieku lat 14 po zmuszeniu jej do zamążpójścia. "Matko, rodzino, uwierzcie mi, kiedy mówię: skończyłam z wami. Zrujnowaliście moje marzenia”.
Kiedy Al-Ahdal uciekła z domu rodziców, jemeńskie ministerstwo spraw wewnętrznych powierzyło opiekę prawną nad nią jej wujkowi.
„Udało mi się rozwiązać mój problem – mówi dziewczynka - ale inne niewinne dzieci nie mogą rozwiązać swojego i mogą umrzeć, popełnić samobójstwo albo zrobić, co im przyjdzie do głowy.”
źródło: MEMRI
-
Wątpliwości w sprawie Norweżki zgwałconej w Emiratach
W krajach Zatoki Perskiej cudzoziemki z Filipin czy Sri Lanki każdego dnia są bite, gwałcone, przypalane i też nie mogą liczyć na sprawiedliwość. Oburzamy się dopiero, kiedy niesprawiedliwie zostaje potraktowana Europejka - mówi dr Katarzyna Górak-Sosnowska.
- poniedziałek, 22 lipca 2013
-
Pomożecie? UNICEF Polska zbiera na walkę z malarią i cholerą w Mali
Na rozpoczętą jesienią 2012 r. akcję dożywiania dzieci w Czadzie, Polacy wpłacili już ponad 1,7 mln zł. W lipcu ruszyła nowa kampania polskiego oddziału UNICEF – tym razem będziemy próbować poprawić stan zdrowia dzieci w sąsiednim Mali. W tym roku Mali – jeden z najbiedniejszych krajów świata - nawiedziła wojna, która doprowadziła do drastycznego pogorszenia sytuacji humanitarnej. Z powodu głodu, braku dostępu do czystej wody pitnej i chorób, którym potrafimy zapobiegać, co szóste dziecko nie dożywa tam piątych urodzin.
Mali Malijczycy na lekcji higieny. Fot. UNICEF
Zebrane pieniądze pójdą m.in. na zakup moskitier. W Mali malaria jest przyczyną około 20 proc. zgonów dzieci. Moskitiery to prosty i sprawdzony sposób na zapobieganie tej chorobie, można dzięki nim zredukować zachorowania nawet o jedną piątą. Niestety dzieci w Mali nadal umierają z powodu malarii, ponieważ nie śpią pod moskitierami i nie mają dostępu do ratującej życie terapii, którą najlepiej zacząć w ciągu 24 godzin od pojawienia się pierwszych symptomów. Jeśli malaria zostaje wykryta wystarczająco wcześnie i jest natychmiast leczona, wystarczy trzydniowa kuracja.
UNICEF chce dotrzeć z moskitierami do wszystkich potrzebujących dzieci, zapewnić testy na malarię i leki dla tych, które zachorują. Szacuje się, że każda złotówka wydana na walkę z malarią w Afryce zwraca się czterdziestokrotnie – czyli pozwoli w przyszłości zaoszczędzić 40 zł.
Innym problemem w Mali jest cholera. Choroba ta, szczególnie w porze deszczowej, zagraża życiu tysiącom dzieci. Zmiana zachowań i nauka zasad higieny jest kluczem do rozwiązania tego problemu - o ile Malijczycy będą mieli zapewniony dostęp do czystej wody pitnej i sanitariatów, a na to często brakuje im pieniędzy.
Wysłannicy UNICEF odwiedzają szkoły w całym Mali, organizując lekcje higieny nie tylko z dziećmi, ale również ich rodzicami i nauczycielami. Inicjatywa ta znana jest pod nazwą WASH (Water, Sanitation and Hygiene). Wszyscy dowiadują się wówczas, że zwykłe mycie rąk czystą wodą jest podstawą zapobiegania zachorowaniom na cholerę.
13-letni Bouba Diongo tak podsumowuje, czego dowiedział się na spotkaniu: „Nauczyciel tłumaczył nam, że gdy chcemy skorzystać z toalety, koniecznie musimy zabrać ze sobą mydełko i wodę. Po wszystkim, musimy umyć ręce. Ta prosta czynność uchroni nas przed wieloma groźnymi chorobami, takimi jak cholera.”
Aby pomóc, wejdź na stronę www.unicef.pl/mali
-
Zamieszki we Francji. Poszło o zakaz noszenia burek
Islamofobia? Agresja muzułmańskich imigrantów, których upokarza zakaz noszenia burek we Francji? Miasto Trappes burzy się po szamotaninie policjanta z mężem kobiety, która miała zasłonięta twarz.
- piątek, 19 lipca 2013
-
Ukraińcy wzburzeni brutalnością milicji biorą sprawy we własne ręce
We wsi Wradijiwka na południu kraju w czerwcu dwóch oficerów milicji zgwałciło 29-letnią kobietę. Domagając się ich uwięzienia, w pierwszych dniach lipca ludzie zaatakowali komisariat milicji koktajlami Mołotowa, po czym ruszyli do Kijowa (ok. 500 km), by domagać się tam powstrzymania przemocy i dymisji szefa MSW. Po dotarciu do stolicy mieszkańcy Wradijiwki zatrzymali się na jej głównym placu, Majdanie Niepodległości i rozbili tam namioty. W nocy z czwartku na piątek władze rzuciły przeciwko nim milicyjne oddziały specjalne Berkut, które brutalnie rozpędziły demonstrację.
Berkut aresztuje uczestnika protestu w Kijowie. Fot. AP
"Na Ukrainie zaczynają pojawiać się wszelkie warunki do tego, by konflikty, do których dochodzi między władzą a obywatelami, zaczęły być rozwiązywane przemocą. Elity rządzące nie tylko nie uspokajają nastrojów, a przeciwnie - takimi działaniami tylko zaostrzają sytuację" - powiedział PAP kijowski politolog Jurij Romanenko.
Protest we Wradijiwce doprowadził do zwolnień w miejscowej milicji, jednak nie rozwiązał problemu bezkarności panującej w szeregach funkcjonariuszy MSW. 12 lipca w Kijowie, podczas akcji likwidacji nielegalnego targu milicjant uderzył kobietę, która poprosiła go, by rozmawiał z nią w języku państwowym, czyli po ukraińsku, a nie po rosyjsku. Oburzeni ludzie rzucili się za nim w pościg, po czym przypuścili szturm na komisariat. Do jego obrony musiano zaangażować Berkut.
"Kiedy ludzie widzą, że nie mogą liczyć na żadną pomoc ze strony państwa, zaczynają brać sprawy w swoje ręce. To może doprowadzić do poważnego buntu" - mówi Romanenko. Ekspert wskazuje, że na Ukrainie mamy do czynienia z upadkiem systemu, który na początku niepodległości tego państwa został stworzony przez byłych funkcjonariuszy partyjnych, a następnie narodził oligarchów, pełniących dziś w nim władzę. W ocenie Romanenki obecne elity potrafią "wyłącznie brać" od społeczeństwa, nie zapewniając mu w zamian ochrony podstawowych praw.
Według organizacji Amnesty International na Ukrainie ofiarą bezprawnych działań milicji "padają co roku setki tysięcy ludzi". Organizacja wskazuje, że funkcjonariusze pozwalają sobie najczęściej na "drobne naruszenia kodeksu karnego" wobec obywateli, jednak stosują także szantaż, a nawet torturują zatrzymanych. W milicyjnych aresztach mają miejsce przypadki śmierci osadzonych tam ludzi. Sprzyja temu kultura bezkarności przedstawicieli organów porządkowych.
źródło: pap
-
Znana białoruska dziennikarka Iryna Chalip zwolniona z odbywania kary - postanowił sąd w Mińsku
Za rzekomy udział w antyprezydenckich zamieszkach w 2010 r. dostała dwa lata więzienia w zawieszeniu.
- czwartek, 18 lipca 2013
-
Po wyroku łagru dla Nawalnego wielotysięczna demonstracja w Moskwie
Wyrok pięciu lat łagru za udział w aferze z kradzieżą drewna usłyszał w piątek rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny, który planował kandydować na stanowisko mera Moskwy. Na wieść o planowanej demonstracji solidarności z Nawalnym policja zamknęła w Moskwie wejście na wszystkie otaczające Kreml place.- Na ulicy Twerskiej zebrało się już kilka tysięcy osób. Na miejscu są też uzbrojone oddziały policji, ale na razie jest spokojnie - relacjonuje z Moskwy Wacław Radziwinowicz
- środa, 17 lipca 2013
-
Chiny uwięziły prawnika, który chciał ujawnienia majątków aparatczyków
Xu Zhiyong trafił we wtorek do aresztu za „gromadzenie tłumów w celu naruszania porządku publicznego”. Policja skonfiskowała telefony i komputery w jego pekińskim mieszkaniu, gdzie od kwietnia przebywał w areszcie domowym.
Xu uważa, że areszowanie ma związek z jego kampanią na rzecz ujawnienia majątków urzędników rządowych. – Jak ktoś w areszcie domowym może naruszać porządek publiczny? – mówi gazecie „South China Morning Post”.
Xu jest prawnikiem. W ostatnich miesiącach aresztowano kilku jego współpracowników zaangażowanych w kampanię. Zdaniem obrońców praw człowieka, jest to pierwsze uderzenie w niezależnych działaczy w wykonaniu nowej ekipy we władzach Chin, która przejęła rządy na jesieni.
-
Więźniowie w Guantanamo będą nadal przymusowo karmieni. Nie mogą kontynuować strajku głodowego
Amerykański sąd federalny w Waszyngtonie nie zgodził się z wnioskiem trzech przetrzymywanych w Guantanamo więźniów, którzy chcieli, by rząd pozwolił im na kontynuowanie strajku głodowego.
- poniedziałek, 15 lipca 2013
-
90-latek skazany na 90 lat więzienia
Ghulam Azam, b. szef partii islamskiej w Bangladeszu, został w poniedziałek skazany przez specjalny trybunał za planowanie, spiskowanie, podżeganie i współudział w zbrodniach przeciwko ludzkości w 1971 r. podczas wojny z Pakistanem o niepodległość.
Fot. Reuters
Od niedzieli w Bangladeszu trwają gwałtowne protesty zwolenników Azama, doszło do starć ze służbami bezpieczeństwa. Partia Jamaat-e-Islami (JI), której liderem był Azam w latach 1969-2000, wezwała do strajku generalnego.
Sąd ogłosił, że 91-letni Azam zasługuje na karę śmierci, ale dostał dożywocie ze względu na podeszły wiek. Oskarżonemu przedstawiono łącznie 61 zarzutów, m.in. podkreślono jego rolę w założeniu milicji, które podczas wojny wsławiły się okrucieństwem.
W konflikcie zginęło według różnych szacunków od 300 tys. do 3 mln osób, a około 200 000 kobiet zostało zgwałconych. Opisywany przez partyjnych kolegów jako pisarz i myśliciel islamu, Azam wypowiadał się przeciwko niepodległości Bangladeszu od Pakistanu, argumentując, że taka niezależność podzieli muzułmańską wspólnotę.
Ghulam Azam to piąty przywódca islamski skazany w tym roku przez specjalny trybunał ds. zbrodni międzynarodowych w Bangladeszu, powołany przez obecny rząd do osądzenia zbrodni popełnionych w czasie wojny o niepodległość w 1971 r. Zdaniem obrońców praw człowieka, trybunał nie spełnia międzynarodowych standardów.
- piątek, 12 lipca 2013
-
Nie będzie publicznego śledztwa w sprawie śmierci Litwinienki
Występujący jako koroner brytyjski sędzia Robert Owen poinformował w piątek, że rząd Wielkiej Brytanii odrzucił jego wniosek o przeprowadzenie publicznego dochodzenia w sprawie zabójstwa byłego rosyjskiego szpiega Aleksandra Litwinienki w Londynie w 2006 roku. Owen wystąpił z tym wnioskiem po zadeklarowaniu, że dotychczasowe śledztwo utknęło w miejscu, nie mogąc wyjaśnić, czy za zabójstwem stały rosyjskie władze.
43-letni Litwinienko zmarł wskutek zatrucia radioaktywnym polonem, który wypił wraz z herbatą w luksusowym londyńskim hotelu w trakcie spotkania z dwoma byłymi kolegami ze służby. Na łożu śmierci oświadczył, że polecenie zabicia go wydał rosyjski prezydent Władimir Putin.
W maju sędzia Owen przychylił się do żądań rządu, by utrzymać w tajemnicy informacje, których ewentualne ujawnienie w trakcie śledztwa mogłoby podważyć zaufanie do brytyjskiego rządu lub "wyrządzić rzeczywistą szkodę międzynarodowym stosunkom Zjednoczonego Królestwa". Teraz zadeklarował, że "publiczne dochodzenie jest niezbędne, jeśli śmierć pana Litwinienki ma zostać rzetelnie zbadana".
-
Przełom w Irlandii. Parlament zliberalizował ustawę aborcyjną
Po długiej i burzliwej debacie irlandzki parlament przegłosował w nocy z czwartku na piątek ustawę zezwalającą kobiecie na aborcję w przypadku zagrożenia jej życia.
- czwartek, 11 lipca 2013
-
Nawalny przeszedł do kolejnego etapu przed wyborami mera Moskwy
Z 40 osób, które złożyły papiery, by wziąć udział we wrześniowych wyborach mera Moskwy, moskiewska komisja wyborcza zatwierdziła w czwartek osiem; wśród nich jest też opozycjonista Aleksiej Nawalny. Komisja w ciągu 10 dni musi podjąć ostateczną decyzję o zarejestrowaniu kandydatów lub przedstawić umotywowaną odmowę rejestracji.
36-letni opozycjonista Aleksiej Nawalny to adwokat, znany z walki z korupcją, i bloger. A także jeden z przywódców protestów z 2011 i 2012 roku przeciwko fałszerstwom przy urnach wyborczych i powrotowi Putina na Kreml.
Nie wiadomo jednak, czy uda mu się wystartować, ponieważ jest oskarżony o spowodowanie wielkich strat w jednej z kontrolowanych przez państwo spółek w obwodzie kirowskim. Prokurator zażądał już dla Nawalnego sześciu lat więzienia, a wyrok ma zapaść 18 lipca. Sam Nawalny odrzuca oskarżenia i twierdzi, że chodzi o usunięcie go ze sceny politycznej jako potencjalnego rywala prezydenta Putina.
Wrześniowe głosowanie na mera Moskwy to pierwsze od 10 lat bezpośrednie wybory szefa stołecznych władz. Decydując się na przyspieszone wybory obecny mer Sobianin chce wzmocnić swoją legitymację do sprawowania władzy. Dziennik "Moskowskij Komsomolec" zauważył, że ordynując Moskwie z zaskoczenia przedterminowe wybory mera, Kreml chce "ograć opozycję na jej boisku". Wiadomo bowiem, że stolica jest jednym z bastionów przeciwników Putina.
-
Siergiej Magnitski, prawnik funduszu Hermitage Capital, wtrącony do więzienia przez szajkę funkcjonariuszy państwowych i tam zamęczony, został cztery lata po śmierci osądzony i uznany za winnego przestępstw podatkowych. W czwartek zakończył się pierwszy w Rosji - a przy tym prowadzony wbrew prawu - proces zmarłego.
-
Coraz więcej firm przystępuje do porozumienia dotyczącego ochrony przeciwpożarowej i bezpieczeństwa budynków w Bangladeszu
Bliscy ofiar kwietniowej tragedii domagają się odszkodowań podczas demonstracji przed siedzibą stowarzyszenia producentów odzieży w Dhace. Fot. AP
Już 70 firm odzieżowych i sieci detalicznych zgodziło się na inspekcje BHP u swoich podwykonawców w Bangladeszu. Zapłacą one za inwestycje konieczne do zwiększenia bezpieczeństwa pracowników.
Do porozumienia nie przystąpiło wiele firm amerykańskich, na czele z Walmartem. Nie ma też wśród nich polskich firm, w tym największej z nich LPP S.A., lokującej 19% swojej produkcji w Bangladeszu.
Impulsem do podpisania Porozumienia było tragiczne zawalenie się 24 kwietnia 2013 r. budynku Rana Plaza mieszczącego fabryki odzieżowe. W tragedii zginęło 1127 osób, a setki zostały ranne.
W budynku produkowane były ubrania marki Cropp należącej do LPP. W swoim oświadczeniu wydanym 27 maja 2013 r. Zarząd LPP S.A. deklarował:
„…badamy możliwość przystąpienia do tego porozumienia, które mamy nadzieje da szanse na unikanie tragedii podobnych do tej, która miała miejsce w budynku Rana Plaza”.
Firma nie przystąpiła jednak do Porozumienia i nie poinformowała o żadnych krokach podjętych w kierunku zwiększenia bezpieczeństwa i zapewnienia przestrzegania standardów praw pracowników w fabrykach produkujących na jej zlecenie.
-
Piekło sierot. Polskie ofiary austriackich domów dziecka
Wśród dziesiątek tysięcy dzieci bitych i gwałconych przez wychowawców w austriackich domach dziecka byli też Polacy. To dzieci robotników przymusowych i więźniów obozów koncentracyjnych, którzy po wojnie nie wrócili do kraju
- wtorek, 09 lipca 2013
-
Rumuńscy Romowie przymusowo przesiedlani na wysypiska
W Rumunii nasilają się przymusowe przesiedlenia Romów. Władze tłumaczą to rewitalizacją ubogich dzielnic.
-
Chińska policja strzelała do Tybetańczyków chcących uczcić 78. urodziny Dalajlamy
Dwóch mnichów zostało postrzelonych w głowę, wiele osób jest ciężko rannych.
- poniedziałek, 08 lipca 2013
-
Chile nie pozwala usunąć ciąży zgwałconej 11-latce
Belen od dwóch lat gwałcił ojczym. Dziś jest w 14. tygodniu ciąży i choć lekarze podkreślają, że jej życie jest w niebezpieczeństwie, to chilijskie prawo nie pozwala usunąć płodu. Sprawa podzieliła lewicę i prawicę na niedługo przed wyborami prezydenckimi.
- piątek, 05 lipca 2013
-
Sprawa Snowdena: Helsińska Fundacja krytykuje polskich polityków. A Sikorski kpi z prośby o azyl
Wypowiedzi kluczowych polskich polityków odnośnie do braku zgody na udzielenie azylu Edward Snowdenowi są przedwczesne - ocenia Helsińska Fundacja Praw Człowieka. I dodaje, że USA ”nie wykazały, aby szkoda wynikająca z naruszenia tajemnicy państwowej była w tym wypadku większa niż interes publiczny wynikający z ujawnienia tej informacji”.
-
Pakistan nie przedłużył moratorium na wykonywanie kary śmierci
Moratorium na wykonywanie kary śmierci w Pakistanie, wprowadzone w 2008 roku, wygasło, a rząd nie zamierza go przedłużać - oświadczył w piątek rzecznik MSW Omar Hamid Khan.
Nowy rząd premiera Nawaza Sharifa zdecydował, że wykonywane będą wszystkie wyroki śmierci; wyłączeni będą tylko skazańcy ułaskawieni ze względów humanitarnych. Władze uważają, że kara śmierci jest niezbędna w walce z narastającą przestępczością.
Według Amnesty International w kraju na egzekucję czeka ok. 8 tys. osób. Oficjalne dane rządu Pakistanu mówią o ok. 400 skazańcach. Każdą egzekucję, wykonywaną najczęściej przez powieszenie, musi zatwierdzić prezydent. Według Khana dziennie trafia do niego ok. 12 takich wniosków.
Kara śmierci obowiązuje wciąż w 58 krajach, m.in. w USA oraz krajach afrykańskich, bliskowschodnich i azjatyckich. Do krajów przodujących w statystykach orzekania i wykonywania kary śmierci należą Chiny, Iran, USA i Arabia Saudyjska. W Europie karę główną przewiduje nadal prawodawstwo Białorusi.
-
Tak w Rosji wrabia się niepokornych merów
Z rządzącym 600-tys. Jarosławiem Jewgienijem Urłaszowem stało się to, co ze wszystkimi prawie opozycyjnymi gospodarzami miast - nie chciał przystąpić do putinowskiej Jednej Rosji, więc został oskarżony o poważne przestępstwo i trafił za kratki.
-
Prokurator: Sześć lat łagru dla Nawalnego
Śledczy Siergiej Bogdanow domaga się skazania znanego blogera i bojownika za korupcję na sześć lat łagru. Sprawa Nawalnego, którego władza chce po prostu usunąć ze sceny politycznej, toczy się w oparach absurdu.
- czwartek, 04 lipca 2013
-
800 mln Indusów będzie mogło kupić ryż za grosze
Rząd Indii przyjął w środę dekret o bezpieczeństwie żywnościowym. Program wchodzi w życie od zaraz, choć musi go jeszcze zatwierdzić parlament.
To prawdopodobnie największe tego typu przedsięwzięcie na świecie. Przewiduje pomoc żywnościową dla blisko 70 proc. ludności Indii (75 proc. mieszkańców wsi i 50 proc. miast) czyli ponad 800 mln ludzi.
Każdy z uprawnionych będzie mógł kupić, w zależności od dochodów, od 3 do 7 kg subsydiowanego zboża. Ryż będzie kosztować 3 rupie za kg (16 groszy), pszenica 2 rupie, proso 1 rupię.
Nawożenie pól ryżowych w Hajderabadzie. Fot. AP
Program ten był jedną z obietnic wyborczych rządzącej Partii Kongresowej. Opozycja uważa, że przyjęcie dekretu ma poprawić wizerunek borykającego się z problemami gospodarczymi i skandalami korupcyjnymi rządu przed planowanymi na pierwszą połowę 2014 r. wyborami. I że budżet Indii nie wytrzyma zwiększenia wydatków na subsydia do 20 mld dol. rocznie. Inny zarzut dotyczy sposobu dystrybucji żywności – za pośrednictwem niewydolnych państwowych sklepików.
Nawet komuniści mają wątpliwości. Według Brindy Karat z komunistycznej partii CPI-M, dekret zawiera liczne niedociągnięcia, a w parlamencie musi dojść do "prawdziwej debaty".
Indie nie są w stanie odpowiednio wyżywić 1,2 mld mieszkańców pomimo wzrostu gospodarczego oraz systemu zasiłków dla osób żyjących poniżej progu ubóstwa, które mają prawo do dotowanego gazu kuchennego, mąki, nawozów czy nafty.
Wyniki opublikowanego w ubiegłym roku badania wskazują, że 42 proc. hinduskich dzieci w wieku poniżej 5 lat jest niedożywionych (u 58 proc. z nich stwierdzono opóźnienie w rozwoju), co premier Manmohan Singh określił jako "narodową hańbę". W badaniu podkreślono jednak, że przyczyną tej sytuacji jest nie głód, a nieprawidłowe odżywanie, wynikające z nieuświadomienia społeczeństwa w kwestii zdrowia i potrzeb żywieniowych dzieci. Czyli nie brak żywności, a brak edukacji.
W roku fiskalnym 2012/2013 wzrost PKB Indii wyniósł 5 proc., podczas gdy zdaniem rządu skuteczna walka z ubóstwem byłaby możliwa dopiero przy wzroście dwa razy większym.
Wdrażane w Indiach programy pomocy okazują się nieskuteczne m.in. z powodu wszechobecnej korupcji. Przeprowadzone w 2005 r. badanie wykazało, że ok. 58 proc. nabywanego przez rząd zboża nie trafia do potrzebujących. Bezpieczeństwu żywnościowemu zagraża też drastyczny wzrost cen produktów spożywczych w ostatnich latach.
-
Komentarz: Skończcie polowanie na snowdena
Europa nie może z hukiem zamykać drzwi i udawać, że nie widzi polowania na Edwarda Snowdena. On nie jest zbrodniarzem. Tymczasem amerykańska pogoń za 30-letnim informatykiem pracującym dla Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), który wyniósł z firmy i ujawnił światu jej tajne informacje, przybiera taką formę, jakby był co najmniej drugim Osamą ben Ladenem - pisze Bartosz Wieliński.
-
Parlament Europejski krytykuje Węgry za brak demokracji
Parlament wydał w środę rezolucję wzywającą Węgry do przestrzegania reguł demokracji i usunięcia niektórych poprawek do konstytucji. - To nieuczciwy dokument, stanowi zagrożenie dla Europy - odparł premier Viktor Orban
- środa, 03 lipca 2013
-
Z mera, przeciwnika partii Putina, robią łapówkarza
Dziś w nocy policjanci aresztowali Jewgienija Urłaszowa, mera Jarosławia, który jako kandydat opozycyjny zamierzał stanąć do wrześniowych wyborów gubernatorskich.
-
Bezprawie w Azji Środkowej
Służby bezpieczeństwa Rosji, Ukrainy i państw środkowoazjatyckich współpracują w uprowadzaniu, wymuszonych zaginięciach, nielegalnym transferze i torturach osób poszukiwanych. Regularna współpraca nosi znamiona zorganizowanego programu uprowadzeń - stwierdza Amnesty International w opublikowanym dziś raporcie.
W ostatnich latach grupa obywateli państw WNP została schwytana przez obce służby działające na terenie Rosji i przewieziona siłą do krajów Azji Środkowej. Stało się tak pomimo decyzji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, które wstrzymywały ekstradycje do czasu zapoznania się ze szczegółami spraw.
Liczne doniesienia mówią o funkcjonariuszach służb bezpieczeństwa jednego państwa WNP przesłuchujących – i torturujących – zatrzymanych na terenie innego państwa; z wyraźnym przyzwoleniem i przy współpracy tamtejszych służb.
- Dwadzieścia lat po upadku Związku Radzieckiego stare znajomości, wspólna kultura organizacyjna i dzielone w regionie przekonanie o zagrożeniu ze strony ekstremistycznych ugrupowań islamskich tworzą podwaliny współpracy instytucji wywodzących się z sowieckiego KGB - stwierdza Draginja Nadaždin, Dyrektorka Amnesty Polska. - Stare nawyki mają się dobrze. Uprowadzenia nie byłyby możliwe bez współpracy przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości i służb policyjnych. Nie byłyby również możliwe bez jawnego ignorowania przez kraje WNP bezwzględnego zakazu tortur oraz zakazu ekstradycji zatrzymanych do krajów, w których grożą im tortury.
- wtorek, 02 lipca 2013
-
Jack Levin, Jack McDevitt i Susan Bennett wyodrębnili cztery rodzaje sprawców przestępstw działających z nienawiści. Są to: sprawcy poszukujący wrażeń, sprawcy reaktywni, sprawcy poszukujący odwetu i sprawcy pełniący misję. Według nich największy problem stanowią sprawcy reaktywni, którzy w cudzoziemcach widzą zagrożenie dla siebie w postaci możliwości utraty pracy i innych przywilejów oraz sprawcy pełniący misję, którzy zabiegają o znalezienie się w głównym nurcie działań ideologicznych, po to by mieć większą możliwość oddziaływania na szersze kręgi wyborców. Grupy te głoszą hasła, które w jakiejś części mieszczą się w linii programowej jednej z legalnie działających partii, licząc na ewentualną współpracę i protektorat ze strony tych partii.
(...)
Politycy nauczyli się zamieniać gniew ekonomiczny w gniew polityczny skierowany przeciw wybranym wrogom. Demokracja wymaga, aby gniew był wyrażony w sposób niezafałszowany. Wówczas jest szansa na rozwiązanie problemów w drodze negocjacji. Jeżeli gniew zorganizujemy wokół tożsamości, to nie ma szans na jego rozwiązanie, gdyż żadna ze stron dyskusji nie zmieni swojej tożsamości.
- prokurator Krzysztof Karsznicki w dzisiejszej GW.
-
Były prezydent Czadu odpowie za zbrodnie wojenne
Hissene Habre zostanie oskarżony przed specjalnym trybunałem w Senegalu o zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości i tortury - poinformował prokurator tego trybunału Mbacke Fall.
Prokurator Mbacke Fall. Fot. Reuters
71-letniego Habre aresztowano w niedzielę w Senegalu, gdzie żyje na emigracji od 1990 roku, kiedy to stracił władzę w wyniku puczu. Organizacje broniące praw człowieka oraz ofiary czadyjskich represji twierdzą, że w ciągu ośmiu lat sprawowania władzy przyczynił się do zabicia bądź torturowania do 40 tys. ludzi.
- Zarządzano systematyczne ataki na szeroką skalę przeciwko ludności cywilnej. Rezultatem tego były tortury i aresztowania, po których następowały zbiorowe egzekucje jeńców i więźniów politycznych - powiedział Fall.
Pod naciskiem ONZ-owskiego Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości i społecznych kampanii Senegal utworzył w bieżącym roku specjalny trybunał dla zbadania stawianych Habre oskarżeń. Były dyktator we wtorek ma zostać doprowadzony przed trybunał w celu przedstawienia mu zarzutów.
- poniedziałek, 01 lipca 2013
-
1,5 roku więzienia dla młodego białoruskiego opozycjonisty
Sąd obwodowy w Witebsku uznał 23-letniego Andreja Gajdukoua za winnego próby ustanowienia kontaktów z zagranicznym wywiadem. To pierwszy w historii Białorusi przypadek skazania politycznego przeciwnika reżimu Aleksandra Łukaszenki za szpiegostwo.
- piątek, 28 czerwca 2013
-
Sinkiang znowu płonie. 35 śmiertelnych ofiar zamieszek w autonomicznym regionie Chin
To najbardziej krwawe zajścia w Sinkiangu od 2009 r., kiedy to w zamieszkach na tle etnicznym zginęło 197 osób. Ich okoliczności wciąż są okryte tajemnicą.
-
Wolno nie krytykować Dalajlamy. Zwrot w polityce Chin?
Władze Qinghai i Sichuanu, dwóch prowincji ChRL, do których przyłączono administracyjnie ziemie tybetańskie, w ramach eksperymentu złagodziły restrykcje, zezwalając mnichom buddyjskim na jawne oddawanie czci Dalajlamie.
W Kardze w Sichuanie „ogłoszono, że znów można wystawiać na widok publiczny portrety Dalajlamy i że nie należy krytykować go imiennie - twierdzi źródło Radia Wolna Azja.
Również w Qinghai „władze nie wymagają już krytykowania Dalajlamy". Przewodniczący grupy roboczej odpowiedzialnej za reedukację duchownych w ważnym klasztorze Kumbum powiadomił mnichów, że „wyznawcy mogą wierzyć w Dalajlamę i okazywać mu szacunek, ale nie poparcie polityczne. Religia i polityka mają być od siebie oddzielone".
Podobne obwieszczenie odczytano publicznie „lamom, mnichom i wszystkim" w Cigorthangu, zaznaczając, że odtąd „nikomu nie wolno wyzywać Dalajlamy".
Niby nie wolno, ale... Ołtarz klasztoru w Litangu, 2006 r. © Robert Stefanicki
Rozpoczynając politykę „reform i otwarcia" po śmierci Mao Zedonga, władze chińskie przestały atakować Dalajlamę jako przywódcę duchowego. Strategię tę zmieniono pod rządami Jiang Zemina - Dalajlama został uznany za główną przyczynę powracających niepokojów w Tybecie - „głowę węża", którą trzeba odrąbać, żeby rozwiązać problem raz na zawsze. Najpierw w Lhasie, potem w całym TRA zakazano wtedy posiadania zdjęć Dalajlamy i uruchomiono kampanię „edukacji patriotycznej", w ramach której zmuszano urzędników, mnichów i wreszcie świeckich do publicznego lżenia go.
Jeśli obecny „eksperyment" się powiedzie - podobny, na znacznie mniejszą skalę, okazał się w 2009 r. humbugiem - będzie oznaczał pierwsze wyraźne odejście od polityki poprzedniej ekipy twardogłowych przywódców ChRL z Hu Jintao na czele, którzy widzieli w Dalajlamie źródło problemu, a nie, jak chcieli reformatorzy, szansę rozwiązania.
Niedawno Jin Wei, dyrektorka studiów etnicznych w Centralnej Szkole Partyjnej w Pekinie - kuźni rządzących kadr - na łamach „Asia Weekly” oskarżyła dawnych przywódców partyjnych o niechęć do praktyk religijnych, co doprowadziło do kumulacji obecnych protestów, i wezwała do nowego, kreatywnego podejścia do Tybetu. Mówi się, że Pekin mógłby pozwolić Dalajlamie odwiedzić Hongkong...
źródło: Helsińska Fundacja Praw Człowieka
- czwartek, 27 czerwca 2013
-
Rosja zdelegalizowała stowarzyszenie „Głos", bo nie chciało być „agentem zagranicy"
Do 25 grudnia organizacja zajmująca się - i to bardzo skutecznie - monitorowaniem fałszerstw wyborczych ma zawiesić wszystkie swoje prace. Członkom stowarzyszenia nie wolno też publicznie występować w jego imieniu. To pierwszy taki wyrok w Rosji.
-
Małżeństwo to nie tylko związek kobiety i mężczyzny - uznał sąd najwyższy USA
Nie można odmawiać małżeństwom homoseksualnym przywilejów należnych małżeństwom tradycyjnym. To łamanie konstytucji - ogłosił amerykański sąd najwyższy. Wyrok to przełom w walce o legalizację małżeństw homoseksualnych w całych Stanach Zjednoczonych.
- środa, 26 czerwca 2013
-
Odszkodowania za niewolniczą pracę w zakonnych pralniach w Irlandii
Irlandia wypłaci co najmniej 34,5 mln euro rekompensat setkom kobiet za ich przymusową, niepłatną pracę w irlandzkich pralniach prowadzonych przez zakonnice w latach 1922-96 - ogłosił w środę rząd w Dublinie.
Minister sprawiedliwości Alan Shatter przeprosił te kobiety - szacuje się, że żyje ich jeszcze ok. 770 z ponad 10 tys. - za to, że tak długo musiały czekać na zadośćuczynienie.
Dziewczynki i kobiety mieszkały w prymitywnych warunkach, były źle odżywiane, zmuszane do ciężkich, darmowych prac, a zakonnice miały nad nimi absolutną władzę.
Spośród ok. 10 tys. tych pracownic ok. 25 proc. zostało tam umieszczonych z polecenia różnych agencji rządowych, 10 proc. z inicjatywy rodzin, a 19 proc. zgłaszało się z własnej woli.
Pralnie pracowały m.in. dla wojska, hoteli czy browaru Guinnessa.
"Nie można sobie wyobrazić dezorientacji i strachu, który przeżywały młode dziewczęta, w wielu przypadkach wciąż dzieci, nie wiedząc, gdzie są, czując się opuszczone, bijąc się z myślami, że zrobiły coś złego, nie wiedząc, kiedy i czy w ogóle wyjdą z tych miejsc i zobaczą rodziny" - napisał senator McAleese w raporcie.
Dzienna rutyna zaczynała się pobudką o godz. 6. Pracowały do 14, po lunchu wracały do pralni, a po odmówieniu różańca o godz. 18 szły spać. Obowiązywał zakaz rozmów i śmiania się. Listy do rodzin były cenzurowane. W niedzielę nie pracowano w pralni, ale wykonywano inne prace, jak np. mycie podłóg.
Raport nie odnotowuje przypadków fizycznego znęcania się ani wykorzystywania seksualnego. Pojawiają się w nim jednak informacje o upokarzaniu psychicznym. Pracownicom mówiono np., że ich ojcowie są pijakami albo że matki się ich wyrzekły. Niektórym za karę golono włosy, zamykano w izolatce, karmiąc tylko chlebem i wodą, pozbawiano spaceru, polegającego na chodzeniu parami po wewnętrznym dziedzińcu.
Minister Shatter zaapelował do czterech zakonów żeńskich, które prowadziły te pralnie, o współudział w wypłacaniu rekompensat.
-
Szykują Chodorkowskiemu nowy proces
Więziony w łagrze Michaił Chodorkowski kończy dziś 50 lat, co telewizja NTW „uczciła” reportażem sugerującym, że odpowiada za morderstwo sprzed lat. A rosyjskie władze przygotowują trzeci już proces byłego szefa Jukosu
- wtorek, 25 czerwca 2013
-
"Eksplozja" w handlu bronią. Azja wyprzedzi USA w wydatkach zbrojeniowych
Państwa azjatyckie wyprzedzą około 2021 roku pod względem wydatków obronnych USA i podsycają obecną "eksplozję" w światowym handlu bronią - głosi opublikowane we wtorek studium brytyjskiej firmy konsultingu militarnego IHS Jane's. Mimo gospodarczej dekoniunktury w latach 2008-2012 obroty globalnego handlu bronią zwiększyły się o 30 proc., do 73,5 mld dolarów - przede wszystkim dzięki wzrostowi eksportu z Chin oraz rosnącemu popytowi ze strony takich państw jak Indie. Przewiduje się, że do roku 2020 wolumen tego handlu wzrośnie ponad dwa razy.
"Budżety zmierzają na wschód i w globalnym handlu bronią wzrasta rywalizacja. To największa eksplozja w handlu, jaką świat dotąd widział" - zaznaczył analityk IHS Jane's Paul Burton. W ciągu ubiegłej dekady USA były absolutnym światowym liderem w dziedzinie wydatków zbrojeniowych, ale wskutek oszczędności budżetowych i redukowania wojskowej obecności za granicą wydatki te do roku 2021 skurczą się do 30 proc, globalnej całości - podczas gdy na Azję przypadnie wtedy 31 proc.
Według IHS Jane's, w ciągu najbliższych ośmiu lat wydatki zbrojeniowe państw Azji wzrosną o 35 proc., do 501 mld dolarów, podczas gdy wydatki zbrojeniowe Stanów Zjednoczonych zmniejszą się w tym samym czasie o 28 proc., do 472 mld dolarów. Budżet wojskowy Chin ma się do roku 2021 zwiększyć o 64 proc., do 207 mld dolarów, natomiast budżety wojskowe Indii i Indonezji odpowiednio o 54 i 113 proc.
-
„Praca w rzeźni - zatrudnię - Niemcy". Pracownicy ze Wschodu jak niewolnicy
Telewizja ARD pokazała w poniedziałek wieczorem reportaż o wyzyskiwaniu przez prywatne firmy pośrednictwa pracy pracowników z Rumunii i Bułgarii oraz innych krajów, w tym Polski, jako „niewolniczej siły roboczej" w niemieckich rzeźniach.
- poniedziałek, 24 czerwca 2013
-
Większość Kubańczyków miota się między szansą wybicia się na wolność i własną niezdolnością do używania wolności w sposób odpowiedzialny. To rezultat 50 lat bezwzględnej depersonalizacji człowieka. Szkody są tak głębokie, że nawet gdy zmienią się struktury polityczne i społeczne, większość ludzi nie będzie zaraz gotowa do stania się podmiotem własnego i społecznego życia. Ludzie zostali do cna wyzuci z poczucia obywatelskiego. Nowy Człowiek, o którym mówił Guevara, zrodził u nas Człowieka Bezosobowego. To jest prawdziwy twór komunizmu. Na Kubie trzeba odbudować moralnie osobę ludzką, która wyznaje zasady i wartości. To nam zajmie dużo czasu.
- Dagoberto Valdés w Magazynie Świątecznym
-
Nocny brutalny "zajazd" na obrońców praw człowieka w Moskwie
Siedem osób zostało rannych w wyniku nocnego szturmu OMON-u i służb specjalnych na biura jednej z najbardziej znanych i szanowanych niezależnych organizacji rosyjskich, Ruchu "Za Prawa Człowieka".
- piątek, 21 czerwca 2013
-
WHO: Co trzecia kobieta pada ofiarą przemocy. Najczęściej ze strony męża lub partnera
Ponad jedna trzecia kobiet na całym świecie doświadcza przemocy fizycznej bądź seksualnej - alarmuje w opublikowanym w czwartek raporcie Światowa Organizacja Zdrowia. I przestrzega: To już epidemia
-
Brazylia się burzy
Ponad pół miliona Brazylijczyków ponownie wyszło w czwartek na ulice co najmniej 80 miast, by demonstrować przeciwko niesprawiedliwości społecznej, korupcji, złemu stanowi służby zdrowia i oświaty. W mieście Ribeirao Preto w stanie Sao Paulo samochód, usiłujący ominąć barykadę wzniesioną przez demonstrantów, wjechał w grupę ludzi. Na miejscu zginął osiemnastoletni chłopak, trzy inne osoby zostały ranne - informują lokalne gazety w wydaniach internetowych. Kierowca zbiegł z miejsca wypadku. Prezydent Brazylii Dilma Rousseff z powodu protestów odwołała mającą się rozpocząć w niedzielę tygodniową wizytę w Japonii.
Więcej w artykule Macieja Stasińskiego:
Dlaczego Brazylia się burzy? O protesty przed stadionami kłócą się nawet Pele i Romario
Krajem, który zdaje się rozkwitać, wstrząsają manifestacje. Wybuch niezadowolenia zaskoczył rząd, parlament, partie i Kościół.
-
Dożywocie dla Szweda za ludobójstwo na Tutsich w Rwandzie
Udział w kilku masakrach podczas masowych mordów w 1994 roku - taki zarzut postawił szwedzki sąd urodzonemu w Rwandzie mężczyźnie. I skazał Stanislasa Mbanenande na dożywocie. To pierwszy w Szwecji wyrok skazujący za udział w ludobójstwie.
- czwartek, 20 czerwca 2013
-
Co ile sekund dziecko umiera z głodu: 5, 10 czy 15 ?
Zaistniały niedawno w Polsce problem z ustaleniem liczby "głodujących dzieci" jest światowy. Jeśli pogrzebać w klipach na youtube - każda z zawartych w tytule odpowiedzi jest poprawna.
Poniższy film przekonuje, że dziecko umiera z głodu co 2,7 sekundy.
Tutaj możemy się dowiedzieć, że co 5 sekund.
To najpopularniejsza liczba. Mocnym przykładem durnoty jest ten filmik, nie tylko epatujący stereotypowymi wizerunkami wygłodzonych dzieci, ale przekonujący, że aby im pomóc wystarczy przesłać link do znajomych.
Poważna instytucja - Światowy Program Żywnościowy - przekonywał, że co 6 sekund, ale w 2008 r. przestał, nie chcąc wprowadzać ludzi w błąd. Bezpodstawnie podejrzewam, że "5" wzięło się z zaokrąglenia tych 6.
W tym miesiącu pojawiła się teza, że co 10 sekund. Organizacja Enough Food for Everyone oparła ją na danych magazynu medycznego „Lancet”, który wyliczył, że w 2011 r. z powodu niedożywienia zmarło ponad 3 mln dzieci. Filmik jest tutaj. Wcześniej to wideo zawierało informację, że co 15, potem skorygowaną do 10.
A zatem która odpowiedź jest poprawna? Chyba żadna. Nie da się ustalić ile dzieci umarło z głodu. Niedożywienie powoduje spadek odporności, co może spowodować zgon - i najczęściej nie są to pokazywane w klipach szkieleciki, tylko normalnie wyglądając dzieci, tyle że źle odżywiane. Co więcej, najwięcej takich zgonów jest w krajach wcale nie najbiedniejszych.
- Biedacy mają najtrudniej, ale nawet oni mogą mieć wystarczającą ilość jedzenia. Problemem jest zła jakość diety, zdominowanej przez zboża i skrobię, niewystarczającej dla dwulatka - mówi BBC professor Robert Black z Johns Hopkins Bloomberg School of Public Health. Dodaje, że niedożywienie może wynikać z uwarunkowań kulturowych, np. niechęci do karmienia piersią.
Poważny problem mają nawet USA. Wg rządowych statystyk, w 29 proc. amerykańskich rodzin dzieci chodzą głodne, co daje chwytliwą liczbę 20 mln głodnych małych Amerykanów. Jednocześnie co trzeci Amerykanin i aż 18 proc. dzieci cierpi na otyłość.
P.S. Jak ktoś chce pomóc, niech nie ogląda klipów, tylko wpłaci np. na UNICEF. Dla głodujących, albo na walkę z malarią, która - ojej - "co 30 sekund uśmierca jedno dziecko".
-
Syryjscy uchodźcy robią, co mogą, żeby nie oszaleć. Dziś Światowy Dzień Uchodźcy
Budują sklecone z byle czego stragany, posyłają dzieci do prowadzonych przez UNICEF szkół. Ale to nie jest życie, o jakim marzyli, to nie są ludzie, z którymi chcieli mieszkać, to nijak nie przypomina normalności, jaką pamiętają z Syrii. Są wściekli, ale nie mają dokąd wrócić - o życiu syryjskich uchodźców w krajach ościennych opowiada Heinke Veit z Biura Pomocy Humanitarnej Komisji Europejskiej w Jordanii.
-
Jak bić buntowniczą żonę
Dr Muhammad Al-Hajj, profesor wiary islamskiej na Uniwersytecie Jordańskim: Problemy w rodzinie rozwiązuje się wersetem koranicznym "Mężczyźni są stróżami kobiet”. Allah mówi: "Te zaś, od których obawiasz się nieposłuszeństwa, napomnij je, nie dziel z nimi łoża i bij je”.
[...]
Kara ogranicza się do przypadków buntu, przy którym życie rodzinne staje się piekłem na ziemi. W takich wypadkach, aby poradzić sobie z problemem buntowniczej żony… Musi istnieć środek na taki problem. Tak więc ustalona została sukcesja [kar]: najpierw, gdy tylko mąż zaczyna obawiać się nieposłuszeństwa – zanim jeszcze zdarzyło się rzeczywiste nieposłuszeństwo – zaczyna się etap upomnienia.
[...]
Jeśli trwa ona w swojej buntowniczości, dochodzi się do następnego etapu – którym jest odmowa dzielenia z nią łoża, jako sposób dania jej odczuć, że nie jestem zadowolony z jej zachowania. Jeśli upiera się, a mąż dał jej jeszcze jedną szansę – a czasami mijają miesiące lub nawet lata, niemniej ona nadal jest zbuntowana… Mądrość islamu przejawia się w istnieniu dalszej metody: niemocnego bicia. […]
Jassem Al-Mutawa: Jaka jest różnica między biciem mocnym a niemocnym?
Dr Muhammad Al-Hajj: Mocne bicie zostawia ślady na jej ciele lub twarzy i dlatego orzeczono, że nie wolno bić w twarz. Nie wolno więc bić po twarzy i nie wolno stosować bicia, które spowoduje złamania lub rany. Tak orzekli nasi prawoznawcy w swoich pismach. [...]
Uważam, że byłoby niemoralne posunąć się do powiedzenia, iż żona może ukarać męża przez bicie go, ponieważ podważyłoby to autorytet męża. Islam oszczędza żonie potrzeby używania rąk do bicia w celu zachowania jej kobiecości, jej honoru i jej wartości moralnych. [...]
"Ibn Abbas napisał... że mąż powinien bić żonę chusteczką do nosa… inni uczeni… twierdzą, że powinien bić ją wykałaczką”
Jassem Al-Mutawa: Ibn Abbas napisał w swojej egzegezie, że mąż powinien bić żonę chusteczką do nosa. Czy jest do pomyślenia, by mąż bił swoją żonę takim kijem, jaki widzieliśmy na początku programu? W żaden sposób. Musi bić ją chusteczką do nosa. Interpretacja Ibn Abbasa jest w rzeczywistości skrajna. Istnieją inni uczeni, którzy twierdzą, że powinien bić ją wykałaczką, ponieważ sensem bicia nie jest zemsta ani bycie dla niej niedobrym. Celem bicia jest przekazanie informacji: O, ty, nie jestem zadowolony z twojego zachowania. Zacznij zachowywać się porządnie.
źródło: MEMRI
- środa, 19 czerwca 2013
-
AI o przymusowych wysiedleniach Romów w Rumunii
Claudia Greta obecnie ma prawie trzydzieści lat. Mieszkała na ulicy Coastei w Klużu-Napoce, mieście na zachodzie Rumunii, do 2010 roku, gdy władze miejskie przymusowo wysiedliły wszystkich mieszkańców okolicy. Mieszkańców przeniesiono do Pata Rât na obrzeżach miasta - miejsca znanego z wysypiska śmieci i dawnego składu odpadów chemicznych. Niektórym rodzinom w ogóle nie zapewniono lokali zastępczych.
W przypadku Claudii oznaczało to, że przez pięć miesięcy musiała dzielić mały pokój przyznany jej rodzinie z rodzicami oraz rodziną brata – łącznie z 11 osobami, ponieważ byli bezdomni. – Kazali nam żyć przy śmietniku, jakbyśmy sami też byli śmieciami... Oni [ludzie w Klużu] nie są świadomi... tego gdzie i jak żyjemy, że ciśniemy się w jednym pokoju, myjemy się w nim, jemy, odrabiamy pracę domową, wszystko w nim robimy – mówi Claudia.
Rodica była jedną z około 500 osób, które w 2012 roku oparły się eksmisji z Craicy, osiedla w północno-zachodniej części Baia Mare. Miasto przymusowo wysiedliło połowę osiedla, zburzyło domy i przesiedliło mieszkańców na skraj miasta, do budynków należących do dawnej fabryki metalurgicznej CUPROM.
Po pojawieniu się informacji, że domy w Craicy zostaną zburzone, Rodica sama wybrała się zobaczyć lokale zastępcze w CUPROM-ie. – Były tam szafy z żelaza i mnóstwo słoików... oznaczonych jako „niebezpieczne”. Otworzyłam jeden i zaczęły mnie palić oczy i usta, nie mogłam oddychać. W środku było pełno chemikaliów... I to dlatego [wymyśliłam nazwę] obóz śmierci.
Więcej tutaj
-
Brazylia się burzy: 200 tysięcy ludzi na ulicach
Około 200 tysięcy ludzi w 11 stanach i miastach Brazylii wyszło w poniedziałek na ulice. Gdzieniegdzie starli się z policją. Ale manifestanci nie chcą obalać rządu. Chcą lepiej żyć w lepszej demokracji
-
Państwa grupy G8 złożą się na pomoc dla Syryjczyków
1,5 mld dolarów pomocy humanitarnej dla ofiar konfliktu w Syrii, walka z unikaniem opodatkowania i niepłacenie okupu porywaczom - to główne ustalenia dwudniowego szczytu przywódców państw G8.
-
Kolejne aresztowania w Turcji. Ale notowania premiera nie spadają
Tureckie służby bezpieczeństwa aresztują kolejnych demonstrantów. Mimo rosnącej krytyki międzynarodowej rząd premiera Recepa Tayyipa Erdogana nie zamierza poskromić brutalnie reagującej policji
-
Wojna syryjska staje się coraz wyraźniej „wojną zastępczą” (proxy war) już nie tylko między potęgami regionalnymi (Turcją, Arabią Saudyjską a Iranem), ale też mocarstwami globalnymi (USA a Rosją i Chinami). Bez wątpienia, jest to także zaostrzenie gry prowadzonej między Waszyngtonem a Teheranem – Syria może stać się bowiem miejscem, gdzie dojdzie do fizycznej, zbrojnej konfrontacji między siłami zbrojnymi obu państw. Ze skutkami trudnymi do przewidzenia.
W sensie strategicznym, polityczna i moralna sympatia Waszyngtonu od samego początku wojny w Syrii skierowana była ku rebeliantom, nie pociągała jednak dotychczas zaangażowania własnych sił i środków (choć część źródeł donosiła o wzmożonej obecności agentury CIA i DIA na terenie Syrii). Obecnie jednak, patrząc z perspektywy operacyjnej, skomplikowany proces przekazywania rebeliantom amerykańskiego uzbrojenia i sprzętu wymagać będzie fizycznej obecności w terenie (a więc także na obszarze objętej walkami Syrii) dziesiątek funkcjonariuszy amerykańskich służb specjalnych, głównie z CIA oraz sił specjalnych, nadzorujących i realizujących całość operacji. Wobec analogicznego zaangażowania sił i środków ze strony Rosji i Iranu, rodzi to poważne ryzyko mniej lub bardziej przypadkowej konfrontacji między nimi. Potencjalne geopolityczne konsekwencje takiego starcia byłyby trudne do oszacowania, wykraczając daleko poza samą kwestię syryjską. Otwartą kwestią pozostaje, czy
Amerykanie mają pełną świadomość takiej strategicznej stawki w tej nowej grze oraz jej ewentualnych konsekwencji.
- Tomasz Otłowski, Amicus Europae
- wtorek, 18 czerwca 2013
-
Chiński dysydent oskarża nowojorski uniwersytet o uleganie Pekinowi
„Wpływy totalitarnego rządu zagrażają akademickiej niezależności i wolności uczelni amerykańskich” - Chen Guangcheng twierdzi, że New York University pozbywa się go pod naciskiem władz w Pekinie
-
List więźnia Guantanamo (cz.1)
Jeden z ludzi tutaj waży 38 kilo. Inny 49. Ja ważyłem 66, ale to było miesiąc temu.
Jestem na strajku głodowym od 10 lutego i schudłem ponad 15 kilo. Nie będę jadł, dopóki nie przywrócą mi mojej godności.
Jestem więźniem Guantanamo od 11 lat i trzech miesięcy. Nigdy nie postawiono mi żadnych zarzutów, nie miałem procesu.
Mogłem być w domu lata temu, nikt tak naprawdę nie uważa mnie za zagrożenie, ale nadal jestem tutaj. Kiedyś pewien żołnierz powiedział, że byłem ochroniarzem Osamy bin Ladena, ale to była bzdura, jak coś wytrzaśnięte z amerykańskich filmów, które kiedyś oglądałem. Zresztą, oni sami już w to nie wierzą. Ale też nie obchodzi ich, jak długo tutaj siedzę.
Kiedy byłem w domu w Jemenie w roku 2000, przyjaciel z dzieciństwa powiedział mi, że w Afganistanie zarobię więcej niż te 50$ miesięcznie, które dostawałem za pracę w fabryce, i że zdołam utrzymać rodzinę. Postanowiłem spróbować.
Źle zrobiłem, że mu zaufałem. Nie było pracy. Chciałem wrócić, ale nie miałem pieniędzy na samolot do domu. Po inwazji wojsk amerykańskich w 2001 uciekłem do Pakistanu, tak jak wszyscy wtedy. Pakistańczycy aresztowali mnie, kiedy zapytałem, czy mógłbym zobaczyć się z kimś z ambasady Jemenu. Wtedy odesłali mnie do Kandaharu i wsadzili w pierwszy samolot do Gitmo.
Miesiąc temu, to było 15 marca, leżałem chory w więziennym szpitalu i odmówiłem jedzenia. Wpadła do mnie grupa z ERF (Oddział Szybkiej Interwencji), uzbrojony oddział ośmiu żołnierzy policyjnych. Przywiązali moje ręce i stopy do łóżka. Siłą podłączyli do mojej dłoni kroplówkę. Byłem w tym stanie przez 26 godzin, przywiązany do łóżka. W tym czasie nie pozwalano mi korzystać z toalety. Włożyli mi cewnik, co było bolesne, poniżające i niepotrzebne. Nie pozwolili mi się nawet modlić.
Nigdy nie zapomnę, kiedy po raz pierwszy umieścili w moim nosie rurkę do karmienia. Nie jestem w stanie opisać, jak bardzo bolesny jest ten sposób karmienia. Kiedy ją wpychali, chciałem zwymiotować, ale nie mogłem. Odczuwałem potworny ból w klatce piersiowej, gardle i żołądku. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem takiego bólu. Nigdy też nie życzyłbym nikomu tak okrutnej kary.
-
List więźnia Guantanamo (cz.2)
Nadal jestem zmuszany do jedzenia. Dwa razy dziennie przywiązują mnie do krzesła w mojej celi. Moje ramiona, nogi i głowa są przywiązane pasami. Nigdy nie wiem, kiedy przyjdą. Czasami przychodzą późno w nocy, o 23.00, kiedy już śpię.
Teraz tak bardzo wielu z nas jest na strajku głodowym, że brakuje im wykwalifikowanej kadry medycznej do przeprowadzania karmienia siłą. Nic nie dzieje się w regularnych odstępach czasu. Karmią siłą ludzi całą dobę.
Podczas jednego takiego karmienia pielęgniarka wepchnęła mi w żołądek rurkę o długości 45 cm, raniąc mnie przy tym bardziej niż zwykle, robiąc wszystko bardzo gwałtownie. Poprosiłem tłumacza, żeby zapytał lekarza, czy procedura została wykonana prawidłowo czy też nie.
To było tak bolesne, że zacząłem błagać ich, aby przestali mnie karmić. Pielęgniarka odmówiła. Kiedy kończyli, część "jedzenia" wylała się na moje ubranie. Poprosiłem ich o zmianę ubrania, ale strażnik odmówił mi i tego ostatniego skrawka mojej godności.
Kiedy przychodzą przywiązać mnie do krzesła, a ja się nie godzę, wołają oddział ERF. Tak więc mam wybór. Albo mogę wykorzystać swoje prawo do protestowania przeciwko mojemu zamknięciu i zostać pobitym, albo mogę poddać się bolesnemu karmieniu z użyciem siły.
Jestem tutaj nadal, ponieważ prezydent Obama odmawia odsyłania internowanych z powrotem do Jemenu. To nie ma sensu. Jestem istotą ludzką, nie paszportem, i zasługuję na to, aby być traktowanym jak człowiek.
Nie chcę tu umrzeć, ale dopóki prezydent Obama i prezydent Jemenu niczego nie zrobią, każdego dnia tutaj ryzykuję, że umrę.
Gdzie jest mój rząd? Podporządkuje się wszelkim "środkom ostrożności", jakich chcą, tylko po to, aby wrócić do domu, nawet jeżeli są one zupełnie niepotrzebne.
Zgodzę się na cokolwiek, co sprawi, że odzyskam wolność. Mam teraz 35 lat. Wszystko czego chcę to jeszcze raz zobaczyć moją rodzinę i założyć własną.
Sytuacja jest krytyczna. Wszyscy internowani okrutnie cierpią. Co najmniej 40 osób prowadzi teraz strajk głodowy. Każdego dnia ludzie mdleją z wyczerpania. Wymiotowałem krwią.
Nie widać końca. Odmawianie sobie jedzenia i ryzykowanie, że umrzemy, to wybory, których dokonaliśmy.
Mam tylko nadzieję, że nasze cierpienia jeszcze raz zwrócą oczy całego świata na Guantanamo, zanim będzie za późno.
Samir Naji al Hasan Moqbel, od 2002 r. więziony w Guantanamo, opowiedział swoją historię prawnikom ze stowarzyszenia pomocy prawnej podczas jawnej rozmowy telefonicznej w kwietniu 2013, list opublikował New York Times.
-
Niemcy budują swój system kontroli internetu
Niemiecki wywiad BND nie tylko korzysta z danych uzyskanych przez amerykański PRISM, ale też pracuje nad własnym systemem inwigilacji internetu.
- poniedziałek, 17 czerwca 2013
-
Rezolucja PE w sprawie Azerbejdżanu
„Kwestie energii i kwestie handlowe nie mogą mieć prymatu nad prawami człowieka” powiedziała europosłanka Maretje Schaake podczas debaty na temat sytuacji w Azerbejdżanie i aresztowania Ilgara Mammadova. 13 czerwca Parlament Europejski przyjął rezolucję w tej sprawie.
Ilgar Mammadow, przywódca opozycyjnego ruchu REAL i dyrektor Szkoły Nauk Politycznych Rady Europy w Baku, oraz Tofik Yakublu, zastępca przewodniczącego opozycyjnej partii Musavat, zostali zaaresztowani przez władze azerbejdżańskie 4 lutego 2013 r. Od tego momentu są oni nielegalnie przetrzymywani. Zanim Mammadow został aresztowany, potwierdzono, że będzie on kandydatem opozycyjnej partii REAL w azerbejdżańskich wyborach prezydenckich przewidzianych na październik 2013 r. Areszt tymczasowy Ilgara Mammadowa był dwukrotnie przedłużany, w celu przetrzymania go w odosobnieniu przed zbliżającymi się wyborami.
Obrońcy praw człowieka i przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego są zgodni co do tego, że aresztowanie Mammadowa było nielegalne, miało polityczne podłoże i stanowi próbę zastraszenia opozycji.
W rezolucji przyjętej przez PE, europarlamentrzyści potępili wszelkie formy zastraszania lub prześladowania przywódców partii opozycyjnych lub ich członków, a także działaczy, dziennikarzy lub blogerów tylko dlatego, że wyrażają swoje poglądy.
Jednocześnie posłowie poparli trwające obecnie negocjacje nad układem o stowarzyszeniu UE-Azerbejdżan i potwierdzili swoje stanowisko, zgodnie z którym taki układ musi zawierać klauzule i wzorce odniesienia dotyczące ochrony i promowania praw człowieka.
Ponadto rezolucja wzywa władze Azerbejdżanu do udzielenia azerbejdżańskiemu Domowi Praw Człowieka bezwarunkowego zezwolenia na ponowne otwarcie oraz aby bez dodatkowej zwłoki i bez dodatkowych obciążeń administracyjnych zarejestrowały Ośrodek Monitorowania Wyborów i Badań nad Demokracją oraz Klubu Praw Człowieka.
Podczas debaty Lidia Joanna Geringer de Oedenberg, jedna z autorek przyjętej rezolucji, stanowczo potępiła nielegalne przetrzymywanie Ilgara Mammadova, którego pozbawiono uczciwego procesu sądowego. Postulowała o jego natychmiastowe uwolnienie, a także wszystkich innych więźniów politycznych ukaranych za krytykę rządu.
źródło: Helsińska Fundacja Praw Człowieka
-
Dziewczynka umarła przez lukę w prawie. Sarajewo protestuje
Około 2 tys. ludzi demonstrowało w niedzielę wieczorem w Sarajewie. Zabrali się pod siedzibą parlamentu Bośni i Hercegowiny, aby oddać hołd dziecku, które zmarło z powodu braku ustawy o numerach tożsamości. Dziewczynka nie mogła dostać paszportu i na czas wyjechać na leczenie.
- piątek, 14 czerwca 2013
-
Żona uwięzionego Noblisty skarży się prezydentowi Chin
Liu Xia, żona uwięzionego laureata Pokojowej Nagrody Nobla Liu Xiaobo, napisała list otwarty do prezydenta Chin Xi Jinpinga, protestując przeciwko aresztowi domowemu, w którym sama przebywa i skazaniu na więzienie jej brata.
Zdjęcia listu otwartego pani Liu Xii zamieścił w piątek na Twitterze prawnik rodziny. W liście krytykuje ona wyrok skazujący jej brata Liu Huia na 11 lat więzienia jako niesprawiedliwy. - W oparciu o moje doświadczenie, „chińskie marzenie”, którego jest pan zwolennikiem, stało się koszmarem Chin – pisze Liu Xia. To odniesienie do hasła politycznego, z jakim Xi objął w marcu władzę jako szef państwa.
Zdaniem obrońców Liu Huia jego skazanie miało na celu ostrzeżenie i wyciszenie obrońców praw człowieka występujących w obronie pani Liu, przebywającej w areszcie domowym odkąd jej mąż Liu Xiaobo otrzymał Nobla w 2010 r.
- Nikt nie poinformował mnie o powodach aresztu domowego (...) Być może w naszym kraju przestępstwem jest bycie żoną Liu Xiaobo" - napisała pani Liu Xia.
Liu Xiaobo został uwięziony na 11 lat w 2009 r. za przygotowanie petycji wzywającej do zniesienia jednopartyjnego systemu w Chinach. Jego żona przy rzadkich tylko okazjach otrzymuje uchylenie aresztu domowego i niemal nigdy nie wolno jej przyjmować wizyt. Nie została skazana za żadne przestępstwo.
Rzeczniczka chińskiego MSZ Hua Chunying powiedziała w piątek, że nie wiadomo jej nic o liście. - Wiecie, że Chiny są państwem prawa i chińskie władze sądowe zajmują się sprawami zgodnie z prawem - powiedziała.
-
Okaleczane, gwałcone, torturowane. Raport ONZ nt. dzieci w Syrii
W powstaniu przeciwko reżimowi Baszara al-Asada zginęły tysiące małych Syryjczyków. Inne są okaleczane, gwałcone, torturowane i wykorzystywane jako żywe tarcze - wynika z nowego poruszającego raportu ONZ na temat losu dzieci w konfliktach zbrojnych
-
Obrońcy praw obywatelskich pozwali amerykański rząd za inwigilację
Ich zdaniem monitorowanie rozmów telefonicznych narusza prawo do prywatności milionów Amerykanów. Pozew związku dotyczy tylko telefonów, nie zaś programu PRISM, dzięki któremu amerykański rząd monitorował e-maile, czaty, rozmowy i inne prywatne treści elektroniczne we współpracy z gigantami nowych technologii, takimi jak Google, Apple czy Facebook.
- czwartek, 13 czerwca 2013
-
Zatrzymali opozycjonistę z Azji. Wydadzą go dyktaturze?
Ścigany przez krwawą dyktaturę w Kazachstanie opozycjonista Muratbek Ketebajew został wczoraj wieczorem w Lublinie zatrzymany przez policję. W Kazachstanie grozi mu więzienie za rzekome podżeganie do nienawiści społecznej i wzywanie do obalenia porządku konstytucyjnego. W czwartek po południu prokuratura zwolniła go do domu. Śledczy będą czekać na wniosek o ekstradycję
-
OBWE o zastraszaniu dziennikarzy w Turcji
Zastraszanie przedstawicieli tureckich mediów przez władze prowadzi do stosowania autocenzury, czego przykładem są protesty w Stambule - wynika z najnowszego raportu Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) o wolności mediów.
Obecnie w tureckich więzieniach przebywa 67 dziennikarzy, w ubiegłorocznym raporcie podawano liczbę 95. Turcja więzi najwięcej pracowników mediów spośród wszystkich 57 krajów wchodzących w skład OBWE - zaznaczyła w czwartek przedstawicielka tej organizacji Dunja Mijatović.
Rząd w Ankarze twierdzi, że większość dziennikarzy została skazana za poważne przestępstwa, które nie mają związku z ich pracą, np. przynależność do zbrojnej organizacji terrorystycznej. "Nie mogę zrozumieć, jakim sposobem aż tylu tureckich dziennikarzy to potencjalni terroryści" - powiedziała Mijatović.
Rząd premiera Recepa Tayyipa Erdogana odrzuca oskarżenia o tendencje autorytarne i próby umiarkowanej islamizacji kraju, którego świecki charakter zapisany jest w konstytucji. Nie przyznaje się także do zastraszania mediów. Jego krytycy wskazują jednak, że główne tureckie gazety oszczędnie relacjonowały bezprecedensowe antyrządowe protesty w Stambule do czasu, gdy skomentował je sam Erdogan. Według Mijatović podczas blisko dwutygodniowych protestów tureckie media "nie relacjonowały (tego, co się działo), przekazując społeczeństwu zupełnie inny obraz" wydarzeń, i stosowały w tym czasie daleko posuniętą autocenzurę.
"Prawdopodobnie wynika to z wieloletniego zastraszania mediów i paraliżującej świadomości, że można z dnia na dzień wylądować w więzieniu, zostać zatrzymanym lub usłyszeć zarzuty" - powiedziała przedstawicielka OBWE. Jak dodała, więzienie grozi dziennikarzom w Turcji, którzy wyznają poglądy krytyczne wobec rządu lub różne od tych reprezentowanych przez rząd. Należy też pamiętać, że "oprócz dziennikarzy przebywających w więzieniach są też setki przedstawicieli mediów oczekujących na procesy poza więzieniem".
-
Białoruski reżim po raz pierwszy sądzi opozycjonistę za szpiegostwo
Proces oskarżonego o zdradę Białorusi Andreja Gajdukoua rozpoczął się w środę w sądzie obwodu witebskiego.
-
Porucznik Al-Kaidy opisuje tortury w Polsce
Raport Amnesty International o udziale Polski w programie tajnych więzień CIA zawiera zeznanie pochodzącego z Jemenu Walida bin Attasha, który jest przekonany, że był przetrzymywany w Polsce. Jest on trzecią osobą starającą się o status pokrzywdzonego w prowadzonym przez polską prokuraturę śledztwie (pozostali dwaj to Abdal Rahim al-Nashiri i Abu Zubajda).
Attash, określany jako „porucznik Al-Kaidy wyższej rangi” został zatrzymany wraz z „kasjerem Osamy ben Ladena” Alim Abd al-Azizem w Karaczi 29 kwietnia 2003 r. Po przywiezieniu do Guantanamo został przesłuchany przez Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża (ICRC).
ICRC doniósł, że w lipcu 2003 r. – podczas przetrzymywania w drugim (po Afganistanie) miejscu, za które uważa się Polskę – Walid bin Attash, który nosi protezę po amputacji prawej nogi poniżej kolana, poddawany był serii okrutnych przesłuchań i przetrzymywany nago, w wymuszonej bolesnej pozycji ciała, codziennie polewany zimną wodą, w kajdanach, bez aktywności fizycznej.
Więzień utrzymywał, że trzymano go pod ziemią, ponieważ do celi o wymiarach 4x5 m prowadziły schody. Według opisu był „przykuty łańcuchem do sworznia zamocowanego w podłodze”, „nie pozwalano mu się kąpać”, a przez całą dobę puszczano głośną muzykę. Otrzymywał wystarczającą ilość pożywienia, a przez pierwszy miesiąc nie poddawano go żadnym torturom. Potem było gorzej...
Po około miesiącu znów zaczęły się tortury. Zostałem rozebrany i pozostawałem bez ubrania przez cały lipiec. Byłem w tym czasie ponownie przetrzymywany przez kilkanaście dni w pozycji stojącej z ramionami nad głową i założonymi kajdankami połączonymi łańcuchem z metalowym pierścieniem pod sufitem. Moją nogę codziennie badał lekarz, sprawdzając opuchliznę taśmą mierniczą. Nie pamiętam dokładnie przez ile dni stałem, lecz myślę, że przez około 10. Lekarz ostatecznie nakazał zezwolić usiąść mi na podłodze, lecz wciąż byłem trzymany z ramionami nad głową. Bardzo bolały mnie od tego plecy. Podczas stania musiałem nosić pampersa. Ponieważ czasami pampers nie był zmieniany, musiałem się zanieczyszczać.
Codziennie byłem myty zimną wodą. Warunki w tym miejscu były raczej nowocześniejsze niż w Afganistanie, ponieważ mieli wąż do polewania mnie wodą. Po umyciu zimną wodą w celi byłem zabierany na przesłuchanie. Raz usłyszałem odgłosy tortur z sąsiedniego pomieszczenia. W tym miejscu przetrzymywania znów obecne były kobiety, choć byłem nagi. Jedna z nich była szczególnie agresywna.
- środa, 12 czerwca 2013
-
Warszawski: Bośniacka wojna o PESEL. Dlaczego poszło o pozornie drobną sprawę
Bośniacy mają największe na świecie stężenie rządów na skołataną głowę mieszkańca. Z powodu konfliktów między nimi trwających od lutego nie wydaje się tam nowych paszportów. Nie byłoby sprawy, gdyby nie to, że państwu Ibroviciom urodziła się córeczka Belmina z genetyczną wadą wymagającą przeszczepienia szpiku. Klinika w Niemczech gotowa jest operację przeprowadzić, ale Belmina nie może wyjechać bez paszportu; konflikt wokół PESEL-u dosłownie ją zabija.
- wtorek, 11 czerwca 2013
-
Komiksowy proces szeregowca Bradley’a Manninga
Jedną z osób uważnie śledzących rozpoczęty 3 czerwca proces autora najbardziej sensacyjnego przecieku Wikileaks jest rysownik Clark Stoeckley. Nie tylko z uwagą przysłuchuje się on każdej rozprawie, ale od razu przenosi ją na papier. W październiku nakładem niezależnego wydawcy OR Books ma się ukazać sporządzony przez Stoeckley’a komiks opowiadający o sądzie nad Bradleyem Manningiem.
Nie ma wątpliwości, po której stronie leżą jego sympatie, bo do bazy w Fort Meade, gdzie przed sądem wojskowym toczy się rozprawa, przyjechał samochodem oznakowanym logo Wikileaks. – Skoro wpuścili auto reklamujące Fox News [prawicowa telewizja kibicująca oskarżeniu], to mnie też musieli wpuścić – mówi „Guardianowi”.
- Chcę zarejestrować słowa każdego świadka i przekazać je w formie rysunku. Próbuję uchwycić atmosferę panującą w sądzie i wszystkich bohaterów – dodaje.
W 2009 r. wojskowy analityk Manning ściągnął na dysk i wysłał portalowi WikiLeaks blisko pół miliona zastrzeżonych raportów bojowych z Iraku (gdzie pełnił służbę) i Afganistanu, a także setki tysięcy depesz amerykańskich dyplomatów. Wsypał go haker, przed którym się ujawnił.
W lutym 2010 r. Manning trafił do więzienia w stanie Wirginia. Alarmował, że jest tam szykanowany i ma myśli samobójcze.
Manning przyznał się podczas wstępnej rozprawy do 10 z 22 postawionych mu zarzutów, w tym do bezprawnego posiadania i dystrybucji poufnych informacji z wojskowej bazy danych, za co grozi do 20 lat więzienia. Najcięższy zarzut - pomagania wrogowi, za co grozi dożywocie - uznał za niesłuszny.
Jego linia obrony: „Działałem w wyższym interesie, chcąc ujawnić zbrodnie wojenne USA”
Zwolennicy Manninga uważają jego proces za komiksowy także w przenośni. „Dokumenty, które Manning ujawnił, obrazujące zbrodnie, tortury i zabójstwa, zostały wyłączone, ponieważ są tajne. To praktycznie uniemożliwia podniesienie kwestii zbrodni wojennych. Sąd uniemożliwił Manningowi udowodnienie, że nie naruszył narodowego bezpieczeństwa”, pisze portal „Truth-Out.org” nazywając proces „linczem w majestacie prawa”.
Warto jednak zauważyć, że podczas poniedziałkowej rozprawy obrona odniosła drobne zwycięstwo. Sąd dopuścił jeden z dowodów, listę „Najpopularniejsze Wiki-wycieki 2009”, opatrzoną wstępem mówiącym, że dane te przeszukiwali „dziennikarze, historycy, prawnicy, policja i działacze praw człowieka” – mającym dowodzić, iż Manning działał w interesie społecznym.
-
Bułgarzy podpalają się z rozpaczy
Do kolejnego samopodpalenia doszło w Bułgarii tej nocy. Desperackiego aktu dokonał 59-letni mężczyzna z miasta Harmanli, na południowym wschodzie kraju. Zmarł w wyniku doznanych obrażeń.
Jest to dziewiąty wypadek samopodpalenia w Bułgarii od zimy. Sześć osób zmarło. Przyczyną większości samopodpaleń jest ubóstwo, a w kilku wypadkach brak możliwości spłacania kredytu i groźba utraty domu.
Fala samopodpaleń w Bułgarii rozpoczęła się w lutym, gdy w kraju wybuchły protesty przeciwko wysokim rachunkom za energię. Doprowadziły one 20 lutego do dymisji centroprawicowego rządu Bojko Borysowa i wyznaczenia na 12 maja przedterminowych wyborów parlamentarnych. Po wyborach parlamentarnych napięcie polityczne w kraju spadło, lecz samopodpalenia nie ustały.
Lekarze, socjologowie i inni eksperci nie potrafią wytłumaczyć fali samopodpaleń. Psychologowie zaznaczają jednak, że samospalenie jest aktem skrajnej desperacji i wynika z poczucia beznadziei, braku perspektyw na wyjście z sytuacji. Psychologowie zarzucają mediom poświęcanie zbytniej uwagi tym czynom i wzywają do maksymalnej wstrzemięźliwości w ich relacjonowaniu. Wiadomości o samopodpaleniach, choć bez szczegółowych opisów, nadal pojawiają się w krajowych mediach.
Bułgaria jest krajem o najniższych dochodach w UE, a od lipca 2009 roku większość płac i emerytur jest zamrożona.
źródło: pap
-
„Cygan, brudas, ciota!” - „Duma Europy” przed sądem za znieważanie Roma
Starałem się ich omijać. Mama bardzo prosiła mnie, by im nie odpowiadać. Jak przestępowali mi drogę, wolałem dłużej postać pod klatką, nie prowokować ich - o kilkuletnim koszmarze opowiada 18-letni białostoczanin narodowości romskiej
- poniedziałek, 10 czerwca 2013
-
Raul chce zyskać na czasie, poczekać, aż brat umrze, i wtedy spróbować utrzymać władzę za cenę ustępstw. Od kilku lat reżim studiuje doświadczenia Rosji, Ukrainy, Białorusi i Meksyku z okresu rządów Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej. Najchętniej na kursach dla elity uczy się putinizmu.
A o Chinach nie?
- Nie, bo w Chinach wciąż rządzi jedna partia. Raul wie, że "chińska" Kuba nie przekona USA i Europy. Dla niego modelem jest formalna demokracja i pluralizm pod pełną kontrolą elity władzy: jak dopuścić nieistotną opozycję, samemu władzy nie tracąc. Dlatego typuje na następcę Miguela Diaza-Canela. Jego zaletą jest wiek - 51 lat - i to, że nie ma krwi na rękach.
To ktoś w rodzaju Gorbaczowa?
- Nie, to ktoś taki jak Aleksander Łukaszenka. Raul Castro zapowiedział, że za pięć lat nie będzie kandydował ponownie na prezydenta. To wskazanie na Diaza-Canela, ale także przesłanie dla opozycji demokratycznej, emigracji i świata: Czekajcie, nie awanturujcie się, Fidel umrze i za kilka lat zaczniemy transformację kontrolowaną.
- Guillermo Farinas w Magazynie Świątecznym
-
Szwajcaria zaostrza warunki udzielania azylu
W niedzielnym referendum Szwajcarzy ogromną większością głosów - 79 proc. - opowiedzieli się za zaostrzeniem ustawy dotyczącej azylu. Zreformowana ustawa pozwala rządowi na skrócenie z 30 do 10 dni czasu, który przysługuje osobom występującym o azyl na odwołanie się od odmowy. Tytułem do uzyskania azylu nie może być odtąd odmowa odbycia służby wojskowej przez kandydata w kraju jego pochodzenia. Zmiana następuje również, jeśli chodzi o możliwość składania wniosku o azyl w szwajcarskich ambasadach za granicą, co było dotąd wyłącznie "szwajcarskim wynalazkiem", jak pisała miejscowa prasa w przededniu referendum. Zmodyfikowana ustawa azylowa ustanawia także specjalne ośrodki dla osób ubiegających się o azyl, których zachowanie zostanie uznane przez szwajcarskich urzędników za "nieodpowiednie".
Szwajcaria przyjmuje dziś proporcjonalnie 4-5 razy więcej uchodźców niż Francja, Niemcy czy Włochy. W ubiegłym roku najwięcej osób ubiegających się azyl w Szwajcarii pochodziło z Erytrei, Nigerii, Tunezji, Serbii i Afganistanu.
-
11 lat więzienia dla szwagra chińskiego noblisty
Chiński sąd skazał w niedzielę Liu Hui, szwagra dysydenta uwięzionego w 2009 roku i laureata Pokojowej Nagrody Nobla Liu Xiaobo, na karę 11 lat więzienia za defraudację. Rodzina Liu uważa wyrok za zemstę na rodzinie noblisty.
-
We wrześniu wypuszczą Julię Tymoszenko
Skazana w 2011 r. na siedem lat więzienia była premier Ukrainy Julia Tymoszenko może do 15 września zostać wypuszczona z łagru i pojechać na leczenie za granicę - zapowiadają ukraińskie media. Taki krok powinien usunąć ważną przeszkodę na drodze do planowanego na listopad podpisania umowy stowarzyszeniowej Ukrainy i UE.
- piątek, 07 czerwca 2013
-
Dowcip dnia: Francja bada metody kontrolowania broni w rękach powstańców syryjskich
Rząd Francji bada "nowoczesne metody", mające zapobiec wykorzystywaniu przez terrorystów broni, którą państwa zachodnie mogłyby wysłać do syryjskich powstańców walczących z reżimem Baszara el-Asada - pisze AP. Chodzi m.in. o urządzenia umożliwiające monitorowanie pocisków rakietowych ziemia-powietrze i ewentualnie ich zdalne kontrolowanie. Stany Zjednoczone i ich sojusznicy obawiają się, że pociski rakietowe przeznaczone dla powstańców mogłyby wpaść w ręce terrorystów, którzy użyliby ich np. do zamachów na samoloty cywilne.
Eksperci wskazują, że nie ma obecnie technologii, umożliwiającej niezawodną, zdalną kontrolę pocisków rakietowych, odpalanych z ręcznych wyrzutni. Informacja o badaniu takich możliwości jest kolejną wskazówką, że Francja zbliża się do decyzji o dostarczaniu broni syryjskim powstańcom.
-
Liczba dnia: 3,5
Unia Europejska przeznaczy w latach 2014-2020 kwotę 3,5 mld euro na walkę z głodem w najbiedniejszych krajach świata - poinformowała w piątek Komisja Europejska.
Liczba Syryjczyków przebywających w sąsiednich krajach może się do końca bieżącego roku zwiększyć ponad dwukrotnie, osiągając liczbę 3,5 mln uchodźców - oświadczył Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych do Spraw Uchodźców.
-
Totalna inwigilacja w sieci. Tajny program USA
Nie tylko telefony milionów Amerykanów, ale również e-maile, czaty, rozmowy na Skypie i Facebooku itp. - głównie obcokrajowców, ale nie tylko - są kontrolowane przez rząd USA.
-
Grzywna za nieślubne dziecko. Nawet 30 tys. dolarów
Taką karę chcą wprowadzić władze Wuhan, chińskiej metropolii nad Jangcy. Nakładana będzie tytułem "zadośćuczynienia socjalnego, za naruszenie polityki jednego dziecka. W Chinach zezwolenie na urodzenie dziecka, a potem na darmową szkołę i opiekę zdrowotną, wydaje urząd, a chiński kodeks rodzinny uznaje tylko jedną formę związku, która do tego uprawnia - małżeństwo.
- czwartek, 06 czerwca 2013
-
Beatriz dochodzi do siebie po cesarskim cięciu przeprowadzonym w szpitalu w San Salwador. Jej pozbawiony mózgu płód żył tylko cztery godziny.
-
Karta płatnicza a prawa człowieka
Nowe usługi płatnicze, takie jak karty, płatności internetowe oraz płatności realizowane za pomocą telefonów komórkowych, mogą sprawić, że wiele osób nie nadąży za tym postępem. Jednocześnie mogą one utrudnić tym osobom dokonywanie płatności w sposób tradycyjny, np. gotówką. Jest to wniosek płynący z badania przeprowadzonego przez Europejską Fundację na rzecz Włączenia Finansowego w Polsce oraz czterech innych krajach (Francji, Włoszech, Szwecji i Wielkiej Brytanii).
W przypadku osób zagrożonych wykluczeniem najważniejszym i często jedynym środkiem, za pomocą którego dokonują one płatności, jest gotówka. Badanie pokazuje jednak, że w niektórych częściach Europy płacenie gotówką staje się coraz trudniejsze lub coraz droższe. Dostęp do gotówki na obszarach wiejskich może być w Polsce utrudniony, a także może wiązać się z dodatkowymi kosztami (np. dostępu do bankomatów).
W badaniu odnotowano występujące na terenie całej Europy i wpisujące się w powszechny trend przykłady sytuacji, w przypadku których nie akceptuje się płatności gotówką (np. publiczne toalety w Szwecji czy stołówki szkolne we Francji) lub nakłada się kary (za obsługę płatności gotówkowych niektóre banki pobierają opłatę w wysokości nawet 9 euro). W badaniu podkreślono również, że grupy podatne na wykluczenie finansowe, takie jak migranci, a także osoby o niskich dochodach, zbyt wysokim zadłużeniu, w podeszłym wieku oraz niepełnosprawne, przypuszczalnie mają trudności z korzystaniem z nowych systemów płatności lub z różnych przyczyn nie mają do nich dostępu (nieumiejętność korzystania z rozwiązań cyfrowych, dochód, status zamieszkania, mobilność i inne).
W przypadku osób zagrożonych wykluczeniem usługi płatnicze muszą być tanie i przejrzyste (muszą im towarzyszyć wyraźne informacje dotyczące kosztów oraz warunków ich świadczenia) — powinny one także stanowić ułatwienie w zarządzaniu ograniczonym budżetem, np. dzięki zestawieniu uwidaczniającemu wydatki oraz pozostałe środki. Zdaniem EUFFI, przed decydentami i dostawcami systemów płatności stoi wyzwanie związane z koniecznością zachowania możliwości wyboru metody płatności oraz dopilnowania, aby nowe systemy płatności były dostosowane do potrzeb osób zagrożonych wykluczeniem.
-
Kalifornia chce karać Walmart za głodowe pensje
Za żałośnie niskie pensje, które sieć supermarketów Walmart płaci swoim pracownikom, w praktyce muszą zapłacić wszyscy Amerykanie. Ale w Kalifornii mają już tego dość
-
Kopacz do chińskich władz: Służymy pomocą ws. praw człowieka
Marszałek Kopacz zachęcała do ratyfikacji przez Chiny międzynarodowego paktu praw politycznych i obywatelskich. Przypomniała, że podpisując z Pekinem w grudniu 2011 r. dokument o strategicznym partnerstwie, Warszawa wyraziła gotowość do stworzenia mechanizmu dialogu na temat praw człowieka. Szef parlamentu Zhang Dejiang zgodził się na tego typu regularne spotkania z przedstawicielami Polski. Podobny dialog z Pekinem prowadzą już m.in. Unia Europejska i USA. Nie można się jednak łudzić, że tego typu rozmowy rozwiążą problem praw człowieka w Chinach. Sama zgoda na to jest jednak ze strony chińskich władz "uznaniem znaczenia danego kraju w świecie".
- środa, 05 czerwca 2013
-
Akceptacja dla homoseksualizmu w Polsce najniższa w UE
Czy homoseksualizm powinien być społecznie akceptowany? Takie pytanie zadała grupa badawcza Pew Research Center obywatelom 39 krajów na całym świecie. Spośród państw europejskich najmniejszą akceptację dla homoseksualistów odnotowano w Rosji. Zaraz za nią w niechlubnym rankingu plasuje się Polska. Tylko 42 proc. z nas uważa, ż homoseksualizm powinien być akceptowany. Niechęć wobec gejów i lesbijek w naszym kraju rośnie.
-
Dania przyjęła kontrowersyjną ustawę o informacji
Parlament w Kopenhadze przyjął we wtorek, po długiej debacie, kontrowersyjną ustawę o informacji, która - zdaniem jej krytyków - szkodzi wolności mediów. Na 32 artykuły ustawy dwa wzbudziły szczególnie ożywioną dyskusję. Jeden z nich odbiera opinii publicznej i dziennikarzom dostęp do agendy ministrów, a drugi ogranicza lub blokuje wgląd w dokumenty wewnętrzne dotyczące bieżących prac ministerialnych.
Oba zapisy wzbudziły ostry sprzeciw mediów, intelektualistów, i działaczy praw człowieka. Internetową petycję przeciwko ustawie do wtorku podpisało 86 tys. ludzi. 23 maja zaniepokojenie wyraziła przedstawicielka OBWE ds. wolności mediów Dunja Mijatović. Także Międzynarodowy Instytut Prasy z siedzibą w Wiedniu zwracał uwagę, że ustawa uniemożliwi dziennikarzom przekazywanie wyborcom informacji niezbędnych do rozliczania polityków.
Przeciwnicy ustawy chcą, by została ona poddana pod referendum, zanim wejdzie w życie 1 stycznia.
-
Policja może robić zatrzymanym testy DNA - uznał sąd najwyższy USA
Sędziowie stwierdzili, że to taka sama procedura jak pobieranie odcisków palców. Obrońcy wolności obywatelskich są oburzeni
-
Polacy chcą rozliczenia sprawy tajnych więzień CIA
80% osób przyznaje, że sprawę tajnych więzień CIA należy rozliczyć – tak wynika z badania opinii publicznej przeprowadzonego specjalnie z okazji 4 czerwca przez agencję SW Research dla Amnesty International.
Zdecydowana większość respondentów słyszała o sprawie (80%). 82% zapytanych osób uważa, że sprawa tajnych więzień CIA w Polsce powinna zostać wyjaśniona. Aż 78% stwierdziło, że osoby odpowiedzialne za złamanie konstytucji i naruszenie praw człowieka w sprawie tajnych więzień CIA w Polsce powinno się pociągnąć do odpowiedzialności karnej. 59% osób stwierdza, że nie powinno się utajniać informacji o śledztwie w sprawie tajnego więzienia CIA w Polsce.
- wtorek, 04 czerwca 2013
-
Mordercy Politkowskiej znów sądzeni
Moskiewski sąd miejski rozpoczął ponowny proces oskarżonych o zamordowanie 7 października 2006 r. Anny Politkowskiej, sławnej dziennikarki „Nowoj Gaziety".
-
Egipski sąd srogo karze organizacje pozarządowe
Prawie 30 Amerykanów, Niemców, Serbów, Norwegów i obywateli państw arabskich skazał sąd w Kairze na kilkuletnie wyroki więzienia. To kara za rzekome nielegalne finansowanie organizacji pozarządowych i używanie zagranicznych funduszy do „siania niepokojów" w kraju.
-
870 milionów ludzi cierpi głód, 2 miliardy niedożywionych
Takie dane przytacza opublikowany we wtorek raport Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO). Odnotowano w nim też, że 1,4 miliarda osób ma nadwagę, a 500 mln jest otyłych. 26 procent dzieci w wieku do 5 lat ma z powodu głodu bądź niedożywienia krzywicę lub wady rozwojowe.
W dorocznym raporcie ogłoszonym w Rzymie mowa jest o ogromnych kosztach społecznych i ekonomicznych głodu, niedożywienia, a także niewłaściwego odżywiania na świecie. Koszty te oszacowano na 3,5 tryliona dolarów (w tym około 2 tryliony to skutki niedożywienia), co stanowi 5 procent globalnego PKB. To 500 dolarów na osobę - wynika z obliczeń.
Organizacja zaapelowała o redukcję zjawiska marnotrawstwa żywności. Obecnie szacuje się, że marnuje się jedna trzecia rocznej globalnej produkcji.
-
Największy portal chiński odblokował hasło Tiananmen! Ale to tylko wybieg cenzury
Chińskie społeczeństwo coraz bardziej zapomina o krwawym stłumieniu studenckich protestów na placu Tiananmen. To nie tylko efekt pracy cenzorów, ale też tego, że coraz bogatsi Chińczycy odwracają się od własnej historii.
-
Kuba wciąż trzyma internautów w kagańcu
Komunistyczny reżim na Kubie otwiera na wyspie 118 kafejek internetowych. Ale koszt połączenia i cenzura zniweczą dostęp większości obywateli do sieci
- poniedziałek, 03 czerwca 2013
-
„Sama nierówność nigdy nie była wielkim problemem w amerykańskiej kulturze politycznej, która kładzie nacisk na równość szans, a nie na równość wyników", przypomina dziś jeszcze konserwatywny intelektualista Francis Fukuyama. „System pozostaje jednak wiarygodny tylko pod warunkiem, że ludzie ciągle wierzą, iż ciężko pracując i dając z siebie to, co najlepsze, zarówno oni sami, jak i ich dzieci mają duże szanse na dobrobyt i że mają powody, aby mniemać, że bogaci stali się bogaci respektując reguły gry." [1] Ta odwieczna, kojąca lub uśmierzająca wiara wyparowała na całym świecie.
(...)
Mit ruchliwości społecznej ustępuje miejsca lękowi przed zdeklasowaniem. Robotnik nie wierzy już, że ma szansę stać się pracodawcą, dziennikarzem, bankierem, profesorem uniwersytetu, politykiem. Wielkie szkoły są dziś jeszcze bardziej zamknięte dla kategorii ludowych niż wtedy, gdy – było to w 1964 r. – Pierre Bourdieu publikował swoich Spadkobierców. Podobnie rzecz ma się z najlepszymi na świecie uniwersytetami – koszty studiów na nich eksplodowały. W Manili pewna młoda kobieta popełniła właśnie samobójstwo, bo dłużej nie była w stanie płacić za swoje studia. Dwa lata temu pewien student amerykański tłumaczył: „Jestem winien 75 tys. dolarów. Wkrótce nie będę już w stanie spłacać rat. Poręczycielem jest mój ojciec i to on będzie musiał spłacić ten dług. On również zbankrutuje. Zrujnowałem więc swoją rodzinę, gdyż chciałem wynieść się ponad swoja klasę." [4] Chciał doświadczyć amerykańskiego marzenia – przebyć drogę from rags to riches, od pucybuta do milionera. W rezultacie jego rodzina podąży w odwrotnym kierunku.
- Serge Halimi w Le Monde Diplomatique
-
Tysiące Etiopczyków protestowały przeciwko politycznym represjom
Tłumy ludzi wyszły w niedzielę na ulice stolicy Etiopii Addis Abeby, domagając się uwolnienia więzionych dziennikarzy i działaczy społecznych, co było rzadkim przejawem opozycji wobec rządzącej partii, która dysponuje faktycznym monopolem władzy. Przemarsz głównymi ulicami miasta odbył się przy akompaniamencie okrzyków "Potrzebujemy wolności" i "Potrzebujemy sprawiedliwości". Była to pierwsza większa demonstracja w Etiopii od czasu niepokojów po wyborach w 2005 roku, kiedy to siły bezpieczeństwa zabiły setki protestujących. Jednocześnie był to pierwszy publiczny przejaw niezadowolenia wobec rządu premiera Hailemariama Desalegna, który jest jednocześnie przewodniczącym rządzącego Etiopskiego Ludowego Frontu Rewolucyjno-Demokratycznego (EPRDF). Oba te stanowiska objął po zmarłym w sierpniu ubiegłego roku Melesie Zenawim.
-
Chińskie władze: słusznie stłumiliśmy protesty na placu Tiananmen
Ostatni uczestnik krwawo stłumionych protestów na pekińskim placu Tiananmen z 1989 r., skazany za kontrrewolucję, wyszedł na wolność. USA apelują do Chin, by ujawniły prawdziwą liczbę ofiar. A w rocznicę masakry do Chin jedzie delegacja polskich parlamentarzystów.
- sobota, 01 czerwca 2013
-
26 maja w Hongkongu upamiętniono protest na Tiananmen. Fot. Reuters
Protest przeciwko wizycie Ewy Kopacz w Chinach
Wizyta ma się odbyć 4 czerwca - w 24. rocznicę dnia, w którym Polska symbolicznie odzyskała wolność, a w Chinach została ona brutalnie stłamszona podczas pokojowego protestu na Placu Tiananmen. W wyniku użycia siły przez chińskie władze mogło zginąć wówczas nawet 3 tys. osób.
Amnesty International wraz z Fundacją Inna Przestrzeń, Instytutem Lecha Wałęsy i Students For a Free Tibet Poland napisały do marszałek Kopacz list, w którym wyrażają „głębokie zaniepokojenie brakiem refleksji polskich władz”.
Nam Polakom trudno byłoby wyobrazić sobie sytuację, kiedy w dniu rocznicy wydarzeń z grudnia 1970 roku, sierpnia 1980 roku czy wprowadzenia stanu wojennego, w komunistycznej Polsce wizytę odbywałaby delegacja „wolnego świata”.
Wierzymy, że w wyborze tej daty kierowała się Pani dobrymi intencjami. Mogą świadczyć o tym doniesienia, że zamierza Pani wraz z polskimi parlamentarzystami w tym dniu zwrócić uwagę chińskim władzom na kwestie dotyczące praw człowieka.
(...) Oczekujemy, że kwestia praw człowieka zostanie publicznie poruszona, a w trakcie rozmów z przedstawicielami władz ChRL omówione zostaną m.in. następujące kwestie:
* przeprowadzenie niezależnego i bezstronnego śledztwa w sprawie wydarzeń na Placu Tiananmen i wyegzekwowania odpowiedzialności od osób odpowiedzialnych za łamanie praw człowieka;
* otwarcie publicznej debaty o tym co się stało w nocy z 3 na 4 czerwca 1989 r.;
* powstrzymanie stosowania represji i skazywania osób za pokojowe korzystanie z wolności do wyrażania poglądów i do zgromadzenia, w szczególności tych osób, które domagają się ponownej oceny wydarzeń z 1989 r. i upamiętniających ofiary, tj. organizacja „Matki z Placu Tiananmen”;
* powstrzymanie represji politycznych wobec mniejszości narodowych, w tym Tybetańczyków, co jest przyczyną tragicznych protestów - samospaleń (dotychczas podpaliło się co najmniej 120 Tybetańczyków apelujących o wolność swojego kraju);
* wciąż najwyższa na świecie liczba wykonywanych wyroków kary śmierci, w tym za przestępstwa o charakterze politycznym czy gospodarczym;
* bezprawne przymusowe wysiedlenia i przesiedlenia;
* uwięzienie Gendun Czokji Nimy, XI Panczenlama Tybetu, czy Liu Xiaobo, działacza demokratycznego i laureata Pokojowej Nagrody Nobla i jego żony Li Xia, bezprawnie zamkniętej w areszcie domowym.
- piątek, 31 maja 2013
-
Godność za kontrakty? Czy Polacy powinni jechać do Chin 4 czerwca?
Pięć lat temu Donald Tusk chciał bojkotować olimpiadę w Pekinie. Teraz broni wizyty marszałek Sejmu Ewy Kopacz w Pekinie w rocznicę masakry na placu Tiananmen. Uważa, że data jest „sensowna”. - 4 czerwca jest na rękę Chinom - pisze publicystka ”Gazety”.
-
Nowe Milenijne Cele Rozwoju
Panel kierowany przez brytyjskiego premiera Davida Camerona przedstawił propozycje nowych kierunków globalnej polityki rozwojowej na kolejne 15 lat po roku 2015, kiedy wygasną Milenijne Cele Rozwoju.
1. Całkowita eliminacja skrajnej biedy, definiowanej przez dochód na poziomie 1,25 dol. dziennie na głowę.
2. Wzmocnienie kobiet i zapewnienie równości płci.
3. Zapewnienie edukacji na dobrym poziomie.
4. Umożliwienie zdrowego życia.
5. Zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego i właściwego odżywiania.
6. Zapewnienie uniwersalnego dostępu do wody i sanitariatów.
7. Zapewnienie zrównoważonej energii.
8. Stworzenie miejsc pracy, które pozwolą na utrzymanie.
9. Zrównoważona gospodarka zasobami naturalnymi.
10. Zapewnienie dobrych rządów i efektywnych instytucji.
11. Zapewnienie pokojowego i stabilnego rozwoju społeczeństw.
12. Stworzenie globalnego środowiska sprzyjającego długoterminowemu finansowaniu powyższych celów.
Brzmi to jak „obyśmy byli zdrowi i bogaci”, jednak na dalszym etapie rekomendacje panelu zostaną przełożone na konkretne cele. Wspomniano, że np. równość płci musi oznaczać m.in. prawo kobiet do otwierania kont bankowych. „Umożliwienie zdrowego życia” przełoży się na dalsze zmniejszanie śmiertelności w połogu.
Krytyka ze strony organizacji pozarządowych dotyczy przede wszystkim nieuwzględnienia w powyższych celach konieczności zmniejszenia różnic w dochodach i poziomie życia. 1,2 mld najbiedniejszych odpowiada za 1 proc. globalnej konsumpcji. Miliard najbogatszych - zaliczamy się do nich także my - konsumuje 72 proc.
Realizacja Milenijnych Celów Rozwoju na dwa lata przed końcem wyznaczonego w 2000 r. terminu jest postrzegana jako połowiczny sukces. Przed czasem osiągnięto trzy z ośmiu celów dotyczące
* ubóstwa (w 2010 r. odsetek ludzi, których dochód nie przekracza 1,25 dol. dziennie spadł do mniej niż połowy jego wartości z 1990 r.),
* slumsów (liczba mieszkańców slumsów spadła z 39 proc. w 2000 r. do 33 proc. w 2012 roku; ponad 200 mln zyskało dostęp do wody pitnej, lepszych warunków sanitarnych czy trwałych lub mniej zatłoczonych mieszkań).
* wody pitnej (odsetek osób korzystających z lepszych źródeł wody wzrósł z 76 proc. w 1990 r. do 89 proc. w 2010 r., co przekłada się na ponad 2 mld ludzi).
Pozostałe cele raczej nie zostaną osiągnięte. Niemniej postęp jest widoczny - tyle że odpowiada za niego przede wszystkim rozwój gospodarczy największych państw, na czele z Chinami i Brazylią, a w mniejszym stopniu wysiłki społeczności międzynarodowej.
-
Salwador nie godzi się na aborcję, gdy może umrzeć matka
Sąd najwyższy Salwadoru odrzucił prośbę o przerwanie ciąży ciężko chorej kobiecie, choć jej pozbawiony części mózgu płód nie ma szans na przeżycie. - Dajcie mi żyć, walczcie o mnie - prosi Beatriz
-
Głodne dzieci źle czytają i źle liczą - raport organizacji Save the Children
„Słońce jest gorące”, „Lubię psy” - niedożywione dziecko pomyli się, czytając tak proste zdania i obliczając, ile jest 8 minus 3. Jedna czwarta dzieci na świecie z powodu niedożywienia jest mniejsza, słabsza, a ich mózgi nie rozwijają się w pełni - wynika z poruszającego raportu organizacji Save the Children.
- środa, 29 maja 2013
-
Wideoklip "Szacunek", który kilku Tybetańczyków zawiesiło w sieci pod szyldem zespołu „Owcze bobki" w odpowiedzi na propagandowy serial "Tajemniczy Tybet" puszczany w państwowej telewizji CCTV8. Komentarz Oser można przeczytać na stronie Fundacji Helsińskiej. Klip jest adresowany do reżysera, Liu Debina. Cenzorzy pieczołowicie go usuwają.
Tu nie chodzi o niepodległość, tylko o szacunek
Nie zmieniaj nam historii, nie przekręcaj faktów (...)
Nawet jeśli to wielki spisek, jesteś w nim tylko błaznem
Nie waż się tykać tysięcy lat historii Tybetu (...)
Fałszując historię, budujesz świat kłamstwa
Znając prawdziwe dzieje, nasz naród pała własnym blaskiem
Śnieżne lwy z Kałaczenu nie płaczą
Cyniczny autorze żałosnego widowiska, skąd bierzesz swoje zmyślenia?
- wtorek, 28 maja 2013
-
Więziona członkini Pussy Riot hospitalizowana w 7. dniu głodówki
Maria Alochina trafiła do więziennego szpitala we wtorek, w siódmym dniu strajku głodowego, który rozpoczęła na znak protestu przeciw, jak to określa, kampanii prześladowania.W liście z poniedziałkową datą opublikowanym przez jej adwokatów Alochina twierdzi, że władze więzienne próbują nastawiać przeciwko niej współwięźniarki przez zaostrzenie reżimu w kolonii i że robiono to jeszcze przed rozprawą, na której odrzucono wniosek o przedterminowe zwolnienie warunkowe.
Według rosyjskich mediów Alochinej gwałtownie spadło ciśnienie i trafiła na obserwację. Strajk głodowy Alochina rozpoczęła w minioną środę, gdy uniemożliwiono jej udział w rozprawie odwoławczej w Sądzie Miejskim w Bierieznikach w Kraju Permskim, około 1300 km na wschód od Moskwy. 25-letnia Alochina odbywa tam karę dwóch lat pozbawienia wolności za "chuligaństwo motywowane nienawiścią religijną".
Wraz z dwiema innymi członkiniami grupy Pussy Riot została skazana za wykonanie w soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie, najważniejszej świątyni prawosławnej Rosji, utworu "Bogurodzico, przegoń Putina". Dwie skazane - Alochina i Nadieżda Tołokonnikowa - odbywają karę więzienia, trzeciej - Jekatierinie Samucewicz - wykonanie kary zawieszono.
W styczniu sąd odrzucił poprzednią prośbę Alochinej o warunkowe zwolnienie, o które można ubiegać się po odbyciu połowy kary. W kwietniu odrzucono też wniosek Tołokonnikowej, która przebywa w kolonii karnej w Mordowii, około 600 km na południowy wschód od Moskwy. Obie uwięzione mają małe dzieci.
-
Chiny boją się białych koszulek
W Kunmingu - stolicy południowo-zachodniej prowincji Yunnan - oraz w pobliskim Anningu, gdzie ma powstać rafineria trudno dostać gładkie, białe t-shirty - pisze we wtorek "South China Morning Post".
Koszulki mogłyby posłużyć za nośnik nadrukowanych haseł przeciwko budowie zakładów petrochemicznych. Sprzedaż białych koszulek ograniczono, a zlecając nadruki lub wykonanie transparentów trzeba podać swoje dane osobowe. Władze są gotowe zdławić podczas rozpoczynających się w czerwcu targów China-South Asia Expo wszelkie demonstracje przeciwko planowanej w Anningu budowie wielkiej rafinerii i zakładów produkujących węglowodór aromatyczny PX, paraksylen. Paraksylen służy do uzyskania kolejnego związku do produkcji poliestru i plastikowych butelek na napoje. Może być wysoce toksyczny. Mieszkańcy Kunmingu zaplanowali trzeci już protest na 6 czerwca, w dniu otwarcia targów. Poprzednie nie przyniosły rezultatów.
-
Koniec embarga na broń do Syrii. Europejczycy wyślą rebeliantom karabiny?
Szefowie dyplomacji UE zdecydowali, że nie przedłużą unijnego embarga na dostawy broni do Syrii. Teraz każdy kraj sam zdecyduje, czy wysłać broń powstańcom walczącym z reżimem Baszara al-Asada. UE zapewnia jednak, że decyzja ministrów nie oznacza, że od jutra wartkim strumieniem popłynie do Syrii europejska broń.
-
Mam nadzieję, że mój kraj dokona wyboru systemu, w którym każda osoba będzie miała takie same możliwości zdobycia przynajmniej podstawowego wykształcenia i dostęp do ochrony zdrowia. Oczywiście powinna istnieć również prywatna służba zdrowia i edukacja, ale każdy człowiek musi mieć dostęp do bezpłatnej oświaty i lecznictwa. Przynajmniej do pewnego poziomu. Chodzi mi o to, by powstał na Kubie system chroniący podstawowe prawa człowieka, ale żeby ta ochrona nie stała się klatką. Jak nazwać ten system? Nie wiem.
- Yoani Sanchez dla PAP
- poniedziałek, 27 maja 2013
-
We wschodniej Nigerii powstały „fabryki dzieci”
Młode Afrykanki są więzione i zapładniane przez wynajętych mężczyzn, by rodzić malców na sprzedaż. "Fabryki dzieci" działają najczęściej pod przykrywką klinik ginekologicznych, sierocińców, schronisk dla kobiet, a nawet szpitali. Przestępcy zwabiają do nich młode kobiety, które np. uciekły z domu z powodu niechcianej ciąży, ale nie chcą aborcji. Obiecują opiekę, posiłki i kąt do spania. Po porodzie dziewczyny nie mogą jednak opuścić ośrodka; są gwałcone przez wynajętych mężczyzn, którzy znów je zapładniają.
-
Czy Obama naprawdę zamknie Guantanamo?
Niewątpliwie coś drgnęło. W zeszłym tygodniu prezydent USA wyznaczył ludzi z departamentów obrony i stanu, by negocjowali transfer osadzonych w Guantanamo za granicę, a także uchylił zakaz odsyłania ich do Jemenu.
To ważne, bo Jemeńczycy stanowią większość ze 166 pozostałych w bazie na Kubie więźniów – a także większość z 86 już zaklasyfikowanych do zwolnienia. Rząd w Sanie oświadczył w niedzielę, że w koordynacji z Waszyngtonem szykuje się na ich przyjęcie.
Demonstracja przed Białym Domem za zamknięciem Guantanamo. Fot. AP
Część Republikanów protestuje, ale wielu z nich – jak senator Saxby Chambliss – uważa, że jeńcy wojny z terroryzmem powinni zostać postawieni przed sądem. Senator McCain od dawna przekonuje, że Guantanamo trzeba zamknąć.
Mimo to komentatorzy są na ogół sceptyczni. Gdyby Obama chciał zlikwidować „symbol amerykańskiej pogardy dla prawa” (jego własne słowa), mógł zrobić to już dawno. Pomimo sprzeciwu Kongresu.
Philip Carter, który w 2009 r. w departamencie obrony opiniował więźniów do zwolnienia, pisze w „Foreign Policy”, że sytuacja się od tego czasu zmieniła. Po wycofaniu wojsk z Iraku i – wkrótce – z Afganistanu ryzyko dla USA związane z recydywą zwolnionych z Guantanamo znacznie maleje. Wojna z Al-Kaidą przyniosła efekty i prawdopodobnie powtórka z 11 września 2001 nie jest już możliwa.
W związku z tym amerykańska opinia publiczna coraz niechętniej godzi się na wysokie koszty wojny z terroryzmem, w tym utrzymywanie więzienia w Guantanamo. Carter nazywa to „problemem Rudolfa Hessa”, dla którego trzeba było utrzymywać całe więzienie (Spandau w Berlinie Zachodnim) przez 42 lata, nim w 1987 r. się powiesił.
Guantanamo istotnie jest najdroższym więzieniem na świecie. Kosztuje 900 tys. dol. rocznie na głowę więźnia, w sumie 150 mln rocznie. Dla porównania: na terytorium USA utrzymanie więźnia w placówce o zaostrzonym rygorze bezpieczeństwa kosztuje 60-70 tys. dol. W zwykłym więzieniu – 30 tys.
Oczywiście dla rządu USA rachunek ekonomiczny nie gra pierwszorzędnej roli (5 bilionów dolarów wydane na wojny w Iraku i Afganistanie!). Z drugiej strony Obama wydaje się szczerze zainteresowany zamknięciem Guantanamo i może w drugiej kadencji nie zabraknie mu także woli politycznej.
***
Dlaczego należy zamknąć Guantanamo? Dlaczego wyznaczeni do zwolnienia wciąż siedzą? Dlaczego nie stają przed sądem? Przeczytaj wywiad z prawnikiem.
-
Chińczycy betonują Tybet. Przed najważniejszą świątynią w Lhasie budują centrum handlowe i parking
Inwestycja - choć zniszczy religijny charakter miasta - ma przyciągnąć do stolicy Tybetu miliony chińskich turystów
- piątek, 17 maja 2013
-
Obrońcy praw człowieka krytykują Węgry
Human Rights Watch krytykuje Węgry za wprowadzenie poprawek do konstytucji, łamiących prawa swoich obywateli. Wzywa również Unię Europejską do wywarcia silniejszej presji na Budapeszt.
-
Wiedźma wojny, czyli krew na smartfonie
Obejrzałem wczoraj „Wiedźmę wojny”, kanadyjski film nakręcony w Kongu, nominowany do Oskara i obsypany nagrodami na innych festiwalach. Bohaterką fabuły jest 12-letnia dziewczyna imieniem Komona, którą rebelianci porywają z wioski, każąc jej przedtem zastrzelić własnych rodziców. Ponieważ jako jedyna przeżywa masakrę, zostaje uznana za czarownicę...
Wątków jest tu wiele: zapomniana wojna w Kongu; dzieci-żołnierze; wiara w czary... W jednej ze scen pojawiają się czarne błyszczące kamienie – narratorka nazywa je koltan, ale najwyraźniej nie wie do czego służą, dlaczego dowódcy każą je wykopywać.
Koltan to jeden z „krwawych minerałów”. Każdy z nas nosi go przy sobie: jest bowiem obecny w każdym telefonie komórkowym. Wojnę toczą ze sobą bandy i frakcje uformowane na bazie przynależności plemiennej, ale wbrew powszechnemu mniemaniu nie jest to wcale konflikt etniczny. Napędza go chciwość.
W Kongo spoczywa 60 proc. światowych złóż koltanu, 10 proc. miedzi, 30-40 proc. kobaltu, 10 proc. niobu, 30 proc. diamentów. Można przyjąć, że za 6 mln ofiar śmiertelnych kongijskich konfliktów (od 1998 r.) w dużej mierze odpowiada globalny popyt na te cenne minerały.
„Minerały w tym regionie wydobywane są własnym przemysłem przez małych operatorów, a następnie przechodzą przez cały łańcuch pośredników. Rozmaici lokalni biznesmeni, najemnicy, przewoźnicy i przygodni celnicy szybko bogacą się na tym nielegalnym procederze, ale i tak największe zyski ciągną z niego zachodni pośrednicy, do których ostatecznie trafia cały urobek”, napisali członkowie kolektywu Ressources d’Afrique w „Le Monde Diplomatique”. „Trudno ustalić, które z obecnych w Kongo zagranicznych spółek korzystają na tej zmilitaryzowanej grabieży. Większość z nich działa pod przykrywką filii, a pieniądze przepuszcza przez raje podatkowe, gdzie chroni je tajemnica bankowa”.
Od lutego, kiedy podpisano kolejny układ pokojowy, sytuacja w Kivu się nieco uspokoiła, ale pewnie nie na długo – bandy powstają, nie godząc się na monopol rządu w grabieży. W tym tygodniu panel b. szefa ONZ Kofiego Annana opublikował raport mówiący, że Afryka zaprzepaszcza korzyści z rosnącego wydobycia surowców poprzez nielegalne wyprowadzanie zysków, unikanie podatków i nieprzejrzystość procesów koncesyjnych. Raport podaje przykład Konga, gdzie w l. 2010-12 sprzedano pięć koncesji na wydobycie 1,3 mld dol. poniżej wartości rynkowej.
-
Gruzini przeciw homoseksualistom
Tysiące antygejowskich demonstrantów okupowały w piątek centrum Tbilisi, udaremniając przeprowadzenie wiecu homoseksualistów z okazji międzynarodowego dnia przeciwko homofobii. Wśród przeciwników wiecu byli prawosławni duchowni. Policja, nie chcąc dopuścić do zaatakowania homoseksualistów, wywiozła ich autobusami poza centrum miasta. Demonstranci nieśli plakaty: "Nie chcemy Sodomy i Gomory", "Demokracja nie oznacza niemoralności", "Stop homoseksualnej propagandzie w Gruzji".
Ojciec Dawid, prawosławny duchowny, który jest jednym z organizatorów antygejowskiej demonstracji, powiedział, że wiec "obraża tradycję narodu".
Gruzińskie władze dały zielone światło wiecowi, twierdząc, że wszyscy Gruzini, niezależnie od orientacji, mają prawo do wyrażania swych opinii w przestrzeni publicznej.
17 maja to światowy dzień walki z homofobią i transfobią. A największy w historii unijny sondaż (zapytano aż 93 tys. osób) pokazuje, że wielu gejów, lesbijek, biseksualistów i osób transseksualnych w Unii Europejskiej żyje w samotności i strachu.
-
6 mln Polaków zmaga się z biedą - niedostatkiem, brakami, ograniczeniami
Ludzie biedni nie mają twarzy, historii, a z konkretnych właściwości, często posiadają tylko zapach - taki obraz maluje się z najnowszej analizy socjologów, poświęconej publicznej dyskusji o ubóstwie w Polsce. W popularnych serialach takich jak „M jak miłość” czy „Plebania”, jeśli już pojawia się bieda, to dotyka raczej bohaterów drugiego planu.
- czwartek, 16 maja 2013
-
PAH apeluje o pomoc dla Syryjczyków
Polska Akcja Humanitarna (PAH) przygotowuje się do kolejnego wyjazdu do Syrii. Planuje dotrzeć do Syryjczyków przebywających w prowincjach Idlib i Hama, dostarczając im podstawowe środki takie jak żywność, leki na szerzącą się chorobę pasożytniczą - leiszmaniozę oraz tabletki do uzdatniania wody. Sytuacja wewnątrz kraju jest dramatyczna, a dotarcie do potrzebujących utrudniają zamieszki przy granicy, które opóźniają wjazd pomocy na teren Syrii.
Na miejscu PAH wesprze lokalną społeczność w założeniu piekarni i uruchomieniu systemu dystrybucji wypiekanego w niej chleba. Fundacja zakupi mąkę, dzięki której 400 rodzin przez okres 2 miesięcy będzie otrzymywało codziennie świeże pieczywo. W ten sposób wsparci zostaną także lokalni przedsiębiorcy. „Pomoc dla jednej rodziny to koszt około 3 zł dziennie, dlatego każda złotówka wpłacona na ten cel ma ogromne znaczenie!” – mówi Koordynatorka ds. Pomocy Humanitarnej Dominika Arseniuk.
Dodatkowo w związku ze zniszczeniami infrastruktury wodnej i przesiedleniem milionów ludzi, wielu z nich utraciło dostęp do wody pitnej. Wśród dzieci panuje biegunka i dyzenteria, a w miejscach dużej koncentracji uchodźców istnieje groźba wybuchu epidemii cholery. W związku z ciągłymi bombardowaniami celów cywilnych na razie o naprawie infrastruktury nie ma mowy. Dlatego PAH dostarczy tabletki do uzdatniania wody, które umożliwią kilkuset rodzinom picie czystej wody, na razie przez okres jednego miesiąca.
ONZ szacuje, że prawie 7 milionów ludzi potrzebuje pomocy humanitarnej na terenie Syrii – połowa z nich to dzieci.
PAH apeluje o wpłatę na konto w banku BPH S.A. 32 1060 0076 0000 3310 0018 2891 z dopiskiem Syria oraz odpowiedź na apel o leki na leiszmaniozę na stronie www.siepomaga.pl/Syria
-
W Wenezueli brakuje papieru toaletowego, władza obwinia opozycję
Najpierw Wenezuelczykom zaczęło brakować mleka, masła, kawy i mąki kukurydzianej. Teraz kryzys się pogłębił, bo zabrakło również papieru toaletowego. Władze planują interwencyjny import 50 milionów rolek tego artykułu pierwszej potrzeby. Na razie jest to jednak tylko zapowiedź i w środę znalezienie papieru toaletowego w Caracas graniczyło z niemożliwością.
"To jest kropla, która przelała czarę - mówi Manuel Fagundes, poszukujący tego papieru w stołecznych sklepach. - Mam 71 lat, ale coś takiego widzę po raz pierwszy".
W nielicznych sklepach, do których docierają jeszcze dostawy papieru toaletowego, natychmiast ustawiają się długie kolejki. Ekonomiści twierdzą, że braki zaopatrzeniowe w Wenezueli są rezultatem kontrolowanych cen, mających zapewnić powszechną dostępność podstawowych artykułów, a także rządowej kontroli dewiz. "Ten problem jeszcze się (w Wenezueli) pogłębi, tak jak przez lata pogłębiał się w Związku Radzieckim" - mówi Steve Hanke, profesor ekonomii na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa.
Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro, wybrany przez umierającego Hugo Chaveza (zmarłego 5 marca br.) na kontynuatora rewolucji, twierdzi, że to siły antyrządowe, w tym prywatny sektor gospodarki, powodują braki zaopatrzeniowe, chcąc w ten sposób zdestabilizować kraj. Obiecując import 50 milionów rolek papieru toaletowego i 760 tys. ton żywności, Maduro podkreślał, że będzie to sukcesem rewolucji. Zapewniał, że rynek zostanie nasycony, by ludzie mogli się uspokoić.
źródło: pap/ap
-
Mniej adopcji w Danii. Skutek afery z udziałem etiopskich łowców dzieci
To efekt m.in. niedawnej afery z udziałem etiopskich łowców dzieci, które trafiały do duńskich par.
- środa, 15 maja 2013
-
Wietnam uchwalił prawo umożliwiające egzekucje
W Wietnamie przyjęto nowe prawo, które pozwala na przeprowadzanie egzekucji przy użyciu substancji innych niż produkowane w UE. Umożliwi to obejście unijnego zakazu eksportu specyfików, które mogą być użyte do łamania praw człowieka.
Obowiązująca dotychczas w Wietnamie ustawa wymienia nazwy trzech substancji, jakie należy stosować przy egzekucjach; wszystkie są produkowane w krajach Unii Europejskiej. W 2011 roku UE zakazała eksportu substancji chemicznych, które mogłyby zostać użyte do śmiercionośnych zastrzyków. W konsekwencji w Wietnamie od listopada 2011 roku nie wykonano ani jednej egzekucji. Nowa ustawa, wchodząca w życie 27 czerwca, pozwala obejść tę trudność, ponieważ nie wymienia nazw substancji, które należy wykorzystywać przy egzekucjach.
Obecnie w Wietnamie jest ponad 500 skazanych na karę śmierci za przestępstwa takie jak przemyt narkotyków, gwałt i korupcja.
-
Warszawski: W kwestii ludobójstwa prawo jest w kłopocie
Uznanie, że dowodem ludobójstwa jest po prostu proporcjonalnie większa liczba ofiar z jakiejś grupy, sprawia, że trudno będzie znaleźć wojnę, która nie była zarazem ludobójstwem.
-
Amerykański sąd: Lekarz przeprowadzający późne aborcje winny trzech morderstw
Lekarz z Filadelfii przeprowadzał aborcje nawet w 30. tygodniu ciąży, a jeśli dziecko poruszyło się lub zapłakało, nożyczkami przecinał mu kręgosłup. Przez 30 lat zarobił na tym miliony dolarów.
-
Z raportu Naczelnej Rady Adwokackiej na temat Kazachstanu
**Większość adwokatów pośredniczy w przekazywaniu łapówek dla sędziów i prokuratorów. Aby przeciwdziałać korupcji w sądach wprowadzono system elektronicznej rejestracji spraw, podczas której komputer losuje sędziego. Jednakże sędziowie wcześniej wiedzą, którego dnia i o której godzinie w systemie będzie losowane ich nazwisko, i zdarza się, że instruują strony, kiedy należy wnieść pozew. Poza tym wprowadzono bardzo znaczne podwyżki dla sędziów, aby nie opłacało się przyjmować łapówek. To jednak w ocenie naszych rozmówców niewiele dało. Wskazywano, że w opinii adwokatów 98% sędziów jest skorumpowanych.
** Od 11 lat prowadzone są działania, mające na celu utrudnienie funkcjonowania gazety Respublika (tygodnik skupiający dziennikarzy prześladowanych za poglądy krytyczne wobec władzy). Redakcja aby uciec przed skutkami decyzji administracyjnych dziesięciokrotnie zmieniała nazwę. Zdarzały się również bardzo nieprzyjemne sytuacje, np. w 2002 r. przed wejściem do redakcji znaleziono powieszonego psa z uciętą głową. Innym razem odebrano wieniec pogrzebowy z dedykacją dla redaktora naczelnego. Od 2008 r. redakcja nie może znaleźć drukarni, która podjęłaby się współpracy, w związku z czym drukują gazetę na własnych drukarkach, w liczbie 99 egzemplarzy.
** Respublika i inne gazety zostały zamknięte po przeprowadzeniu postępowania, w ramach którego stronami były same gazety, nie zaś ich właściciele, ustawowi przedstawiciele i redaktorzy naczelni, co stanowiło naruszenie przez władzę przepisów, gdyż stroną procesu nie powinna być gazeta jako taka. Wobec powyższego dziennikarze przynosili do sądu duże fotografie pierwszych stron gazet i paczki ze wszystkimi wydaniami gazet, mówiąc, że pozwana gazeta stawiła się w sądzie.
** 16 grudnia 2011 r. doszło do tragicznej strzelaniny w Zhanaozene, w trakcie której zginęło wiele strajkujących osób (wg oficjalnych źródeł siedemnaście, wg nieoficjalnych prawie sto). P. Tuletayeva udała się na posterunek policji, aby złożyć stosowne zawiadomienia. Została zabrana przez organy bezpieczeństwa oraz tymczasowo aresztowana, gdzie przebywała, bez podania podstawy prawnej, przez wiele miesięcy. Ostatecznie została skazana na 5 lat kolonii karnej m.in. za zakłócanie porządku i podżeganie do społecznej nienawiści.
-
Dostępny w internecie film trwa niecałe pół minuty, ale zdążył wstrząsnąć opinią publiczną na całym świecie. Organizacje chroniące prawa człowieka protestują, a władze powstańczej armii zapowiadają postawienie przed sądem Abu Sakkara pod zarzutem dokonania zbrodni wojennej.
- wtorek, 14 maja 2013
-
Europejska kampania na rzecz “czystych ubrań” (Clean Clothes Campaign), której Polska Zielona Sieć, Koalicja KARAT i Polska Akcja Humanitarną są członkami z dużą satysfakcją, ale także ulgą, przyjęła dzisiejsze zobowiązanie H&M oraz Inditex (Zara) do podpisania prawnie wiążącego i ambitnego porozumienia dot. ochrony przeciwpożarowej oraz bezpieczeństwa budynków w Bangladeszu.
Decyzja H&M i Inditex by podpisać dalekosiężne i prawnie wiążące porozumienie dot. ochrony przeciwpożarowej oraz bezpieczeństwa budynków w Bangladeszu, którego stronami są niezależne organizacje pozarządowe oraz związki zawodowe ma fundamentalne znaczenie – mówi Maria Huma z Polskiej Zielonej Sieci, organizacji wchodzącej w skład koalicji Clean Clothes Polska. H&M jest największym producentem odzieży w Bangladeszu, wyprzedzając nawet Wal-Mart. Inditex, właściciel Zary, jest największym detalistą odzieży na świecie.
Porozumienie obejmuje wszystkie niezbędne elementy do tego by mogło być ono skuteczne: niezależne inspekcje bezpieczeństwa wraz z upublicznianiem raportów, obowiązkowe naprawy i remonty w fabrykach przeprowadzane na koszt firm odzieżowych, zobowiązanie zleceniodawców do zrywania kontraktów z zakładami, które nie chcą przestrzegać niezbędnych procedur bezpieczeństwa. W sercu tej umowy jest zobowiązanie firm do ponoszenia kosztów remontów i napraw niezbędnych do zapewnienia bezpieczeństwa w fabrykach odzieżowych, którym zlecają oni produkcję w Bangladeszu – mówi Ineke Zeldenrust z Clean Clothes Campaign.
Podpisując porozumienie H&M i Inditex dołączyły do 2 firm: PVH (Calvin Klein, Tommy Hilfiger) oraz Tchibo, które zrobiły to już wcześniej, zanim zawalił się budynek Rana Plaza nieopodal Dhaki pochłaniając życie ponad 1100 pracowników.
Liczymy, że teraz wszystkie firmy odzieżowe zaopatrujące się w Bangladeszu podpiszą to porozumienie. Dotyczy to także polskich firm takich jak LPP (Reserved, Cropp, House, Mohito, Promostars, Sinsay) czy Redan (Top Secret, Troll, Drywash), które także zlecają produkcję w Bangladeszu. LPP jest największą polską firmą odzieżową obecną na rynkach 11 krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Jej udział w polskim rynku odzieży wyniósł w 2010 r. 5% (dla porównania: do H&M w tym samym czasie należało 3% polskiego rynku).
1250 pracowników zabitych w Bangladeszu w ciągu zaledwie ostatnich sześciu miesięcy, to wystarczająco mocny powód by skończyć z ciągłymi wymówkami, niepokrytymi obietnicami i niejasnymi systemami samoregulacji globalnych marek odzieżowych. Ponad milion konsumentów podpisało petycję wzywającą marki do podjęcia działań: Teraz czas na kolejne firmy!
-
Obrzezanie kobiet to niebezpieczny i nielegalny zabieg. Jeśli ty albo ktoś, kogo znasz, jest zagrożony takim okaleczeniem, zadzwoń na 999. Policja i służba zdrowia są świadome zagrożeń, jakie niesie obrzezanie, i mogą cię przed nim ocalić - czytamy na głównej stronie organizacji Daughters of Eve (Córki Ewy).
-
Agata Ferenc: - Widzę, jak różni urzędnicy wchodzą do baraków i robią: bleeeee. Brzydzą się. Na ulicy sama znajomych Romów czasem nie poznaję. Muszą przybrać taką formę: zaraz-umrę-musisz-mi-pomóc. Na ulicy wyglądają na brudnych, ale w domach mają czysto. Jak kiedyś o tym rozmawialiśmy i uświadomili sobie, co na temat ich domów wyobrażają sobie ludzie, to się bardzo zdziwili.
Widzę, że teraz często o tym opowiadają, zwłaszcza mediom. Tłumaczą się, że muszą wzbudzać litość, dlatego chodzą przebrani i pobrudzeni. Bez dzieci nie ma zarobku, tak mówią wszystkie dziewczyny. Ludzie na ulicy dają pieniądze tym z dziećmi, bo mówią: co dzieci są winne? A ja się pytam: czemu są winne te dziewczyny? To dziecko na rękach zaraz będzie tą dziewczyną i znów wszyscy będą mówili, że sama sobie winna. Że nie zrobiła nic, żeby z tego wyjść. Inni mówią: jak ja do Wrocławia przyjechałem osiem lat temu, to też nic nie miałem; wziąłem kredyt na mieszkanie i mieszkam, więc proszę - chyba można? Niestety jest tak, że jak masz ciemną skórę i ciemne włosy, to nie można. U nich od pokoleń nie było prawie żadnej edukacji, nadziei, perspektyw.
(...)
Przyszedł jeden pan, powiedział, że weźmie jakichś Romów do siebie. Dopytywałam, dlaczego chce Romów. W końcu przyznał, że chce obniżyć cenę działki, której jest współwłaścicielem. Myślał albo o rumuńskich Romach, albo o wysypisku odpadów medycznych.
- Fragment reportażu Justyny Pobiedzińskiej z Dużego Formatu
- poniedziałek, 13 maja 2013
-
Bangladesz zgadza się na związki zawodowe, może podwyższy płacę minimalną
Rząd w Dhace zgodził się w poniedziałek, by pracownicy branży odzieżowej zrzeszali się w związki zawodowe w swych zakładach bez wcześniejszej zgody właścicieli. Dzień wcześniej poinformowano o planach podniesienia pensji minimalnej w sektorze tekstylnym. Minister ds. przemysłu tekstylnego Abdul Latif Siddiki przekazał, że w ciągu trzech miesięcy rada ds. nowej płacy minimalnej przedstawi swoje rekomendacje. Rząd ma następnie zdecydować, czy akceptuje te propozycje.
Katastrofa budowlana z 24 kwietnia, kiedy na przedmieściu Dhaki zawalił się wieżowiec z pięcioma fabrykami odzieżowymi, kolejny raz zwróciła uwagę na fatalne warunki pracy w przemyśle odzieżowym Bangladeszu, z usług którego korzystają m.in. zachodnie marki. Liczba zabitych na skutek zawalenia się budynku przekroczyła 1000. Władze twierdzą, że właściciel budynku nielegalnie dobudował trzy piętra i zezwolił na zainstalowanie w pomieszczeniach produkcyjnych ciężkiego sprzętu oraz generatorów.
Bangladesz jest jednym z największych światowych eksporterów odzieży. Eksport, głównie do USA i Europy, przyniósł krajowi w 2011 roku ok. 20 miliardów dolarów.
-
Gwatemala karze ludobójstwo Indian
Były gwatemalski dyktator Efrain Rios Montt został skazany na 80 lat więzienia za ludobójstwo Indian w latach 1982-83. To pierwszy w dziejach wyrok wydany na południowoamerykańskiego dyktatora Ameryki przez wymiar sprawiedliwości jego kraju.
-
Fragment mojej rozmowy z Ramzim Kassemem, adwokatem więźniów Guantanamo, którzy od 3 miesięcy prowadzą strajk głodowy.
Pana klienci twierdzą, że są niewinni?
- Fundamentalną zasadą w każdym systemie prawnym jest domniemanie niewinności. Nawet ktoś, kogo postawiono w stan oskarżenia, jest niewinny dopóki jego winy nie uzna sąd. W tym wypadku mamy ludzi, których nawet nie oskarżono. Mamy tylko retorykę amerykańskich rządów, że ci ludzie są niebezpieczni, że są terrorystami. To kłamstwo. Wystarczy spojrzeć na statystyki. W Guantanamo było 800 więźniów, dziś jest 166. Większość została zwolniona nie przez sąd, a na mocy decyzji administracyjnej. Czy gdyby byli niebezpieczni, rząd by ich uwolnił? Jasne, w Guantanamo są również przestępcy, ale to nie usprawiedliwia istnienia tego miejsca. Rodziny moich klientów mówią: osądźcie ich, jeśli zostaną uznani winnymi nie będziemy mieć pretensji, ale jeżeli nie możecie ich oskarżyć, zwróćcie im wolność.
Fot. Reuters
Dlaczego rząd USA nie chce tego zrobić?
- Brakuje woli politycznej. Biały Dom twierdzi, że zwolnienia blokuje prawo uchwalone w 2012 r. przez Kongres. Ale przed uchwaleniem tej ustawy Obama nie zamknął Guantanamo, chociaż mógł. Nawet teraz, choć już bardziej skomplikowane, nie jest to prawnie niemożliwe. Prezydent USA ma prawo zwolnić więźniów, jednak woli z niego nie korzystać. Obama nie uważa tego problemu za ważny, nie czuje nacisku, obawia się, że zapłaciłby za to cenę polityczną. Poczynił więc puste obietnice i zamiótł sprawę pod dywan licząc, że wszyscy zapomną o Guantanamo. Tak było, aż do lutego, kiedy zaczął się strajk. Odtąd presja na Biały Dom zaczęła rosnąć, do tego stopnia, że Obama pod koniec kwietnia oświadczył, że Guantanamo powinno zostać zamknięte.
Amerykanie obawiają się, że uwolnieni więźniowie wrócą do terroryzmu.
- Mówiąc „wrócą”, zakładamy że tam byli. W większości przypadków nie ma na to żadnych dowodów. Według danych opublikowanych przez rząd USA, 77 proc. zwolnionych z Guantanamo powróciła do normalnego, pokojowego życia. Reszta coś złego zrobiła, albo jest takie podejrzenie. Nawet jeśli wierzyć tym danym – a według mnie nie należy – to i tak jest to lepszy wynik niż w przypadku zwykłych więźniów zwalnianych z amerykańskich więzień. Skoro tak boimy się recydywy, to wszystkich powinniśmy trzymać bezterminowo.
(wkrótce całość w "Gazecie")
- piątek, 10 maja 2013
-
Znanemu reżyserowi grozi 19 mln euro kary. Bo ma więcej, niż jedno dziecko
Zhang Yimou - reżyser m. in. widowiskowego otwarcia olimpiady w Pekinie w 2008 roku być może zostać ukarany przez władze za złamanie chińskiej polityki jednego dziecka. Grzywna jest wymierzana proporcjonalnie do zarobków.
-
Żywa kobieta wyciągnięta po 17 dniach spod gruzów zawalonego budynku w Bangladeszu. Bilans ofiar katastrofy przekroczył 1000
Cudem ocalała szwaczka jest przytomna i nie ma większych obrażeń - poinformował jeden ze strażaków.
W nocy z czwartku na piątek ratownicy wydostali kolejne zwłoki ofiar z gruzowiska dziewięciopiętrowego budynku Rana Plaza w mieście Savar, odległym o 30 km od Dhaki. Rzecznik armii Bangladeszu kpt. Shahnewaz Zakaria poinformował, że liczba zabitych w tej najgorszej w historii katastrofie w przemyśle tekstylnym wynosi obecnie 1006.
Tylko w czwartek ratownicy znaleźli zwłoki 130 osób, w przytłaczającej większości kobiet. Wiele ciał, do których ratownicy dotarli w ciągu ostatniej doby było w stanie zaawansowanego rozkładu. Trzeba było wysłać je do laboratorium w celu identyfikacji na podstawie kodu DNA. W niektórych przypadkach identyfikacji dokonano na podstawie znalezionego telefonu komórkowego lub karty pracownika.
Bilans może jeszcze wzrosnąć, ponieważ w dalszym ciągu nie ustalono liczby ludzi, którzy 24 kwietnia, w dniu katastrofy, przebywali w budynku. Według źródeł wojskowych nadzorujących operację wydobywania zwłok z gruzowiska ratownicy zostaną na miejscu jeszcze dwa do trzech dni. Prawie 2,5 tys. osób udało się uratować, jednak wiele było ciężko rannych. Konieczne były m. in. amputacje kończyn.
Więcej o sytuacji w Bangladeszu w moim artykule poniżej:
Odzieżowy wyzysk made in Bangladesh
Spod gruzów szwalni pod Dhaką pracującej dla zachodnich koncernów odzieżowych wyciągnięto już ponad 900 ciał. Jednak ani rząd Bangladeszu, ani zleceniodawcy nie wydają się szczerze zainteresowani działaniami, które mogłyby zapobiec podobnym tragediom.
-
Trybunał w Niemczech: Homoseksualne związki partnerskie równe małżeństwom
Wspólnota majątkowa należy się również homoseksualnym związkom partnerskim - stwierdził Federalny Trybunał Konstytucyjny i nakazał Bundestagowi zmianę przepisów. To jego kolejne orzeczenie zrównujące te związki w prawach z małżeństwami.
- czwartek, 09 maja 2013
-
Białystok - miasto nienawiści. Kolejne podpalenie obcokrajowców
Tym razem w ogniu stanęły drzwi mieszkania, w którym razem ze swoją polską rodziną mieszka Hindus. Scenariusz podpalenia niemal taki sam, jak dwa tygodnie wcześniej u rodziny czeczeńskich uchodźców. - Zrobimy wszystko, by ująć sprawców - deklarują wspólnie prezydent i policja. A prezes lokalnej spółdzielni mieszkaniowej obiecuje 10 tys. zł nagrody za wskazanie sprawców.
-
ONZ pod sąd za zarażenie Haitańczyków cholerą
Jeśli w ciągu 60 dni Narody Zjednoczone nie uznają odpowiedzialności za epidemię i nie podejmą rozmów o odszkodowaniach, adwokaci haitańskich ofiar złożą pozwy w nowojorskim sądzie. Będą się domagać „miliardów dolarów”.
Epidemia cholery w świeżo zrujnowanym trzęsieniem ziemi Haiti wybuchła w październiku 2010 r. Zachorowało pół miliona ludzi, czyli co dwudziesty Haitańczyk, blisko 8 tys. zmarło.
Jeden z 385 sumsów, w jakich wciąż mieszkają ofiary trzęsienia ziemi ze stycznia 2010. Fot. Reuters
Kilka zespołów epidemiologów niezależnie stwierdziło, że bakteria cholery została przywieziona przez Nepalczyków, którzy jesienią zasilili haitańską misję ONZ. Ponieważ tej choroby nie było na wyspie przez ostatnie pół wieku, mieszkańcy utracili na nią odporność.
Sekretarz generalny Ban Ki Moon twierdzi, że to zbieg okoliczności, choć w raportach przytaczano rażące przykłady zaniedbania, np. śmieci z oenzetowskiej bazy były zrzucane prosto do największej haitańskiej rzeki Artibonite. W Nepalu cholera jest endemiczna, ale żołnierze spod Himalajów nie zostali zbadani na jej obecność przed przybyciem na Karaiby. Cholera daje objawy bardzo podobne do zatrucia pokarmowego, lecz u części chorych nic niepokojącego się nie dzieje.
W lutym Ban Ki Moon poinformował, że odrzuca żądania wypłaty odszkodowań, gdyż organizację chroni zapisany w jednej z konwencji immunitet. Jednocześnie obiecał dodatkowe fundusze na walkę z cholerą.
Występujący w imieniu ofiar Instytut na rzecz Sprawiedliwości i Demokracji na Haiti żąda 100 tys. dol. dla rodziny zmarłego i 50 tys. dla każdego chorego. Zapowiada się długa batalia prawna. Adwokaci spodziewają się, że ONZ od razu złoży wniosek o przeniesienie sprawy do amerykańskiego sądu federalnego.
Korespondent BBC pisze, że ONZ „milczy, bo nie wie co robić wobec tak katastrofalnych błędów i zaniedbań”. ONZ-owscy urzędnicy w kulurach przyznają, że organizacja w sprawie Haiti cierpi na „kryzys moralny”.
Społeczność międzynarodowa powinna mieć kaca nie tylko z powodu cholery, ale i nieudanej odbudowy tego kraju po trzęsieniu ziemi z 2010 r. Mój artykuł na ten temat jest tutaj.
-
Izrael buduje nowe mieszkania w osiedlu na Zachodnim Brzegu
Władze Izraela zezwoliły na budowę 296 lokali mieszkalnych w kolonii Bejt El, w pobliżu Ramallah na Zachodnim Brzegu Jordanu - poinformował w czwartek rzecznik wojskowej administracji Izraela.
Jak podano, planowana budowa stanowi element porozumienia z czerwca ubiegłego roku zawartego między władzami a żydowskimi osadnikami, którzy bez zgody osiedlili się w dzielnicy Ulpana w Bejt El. Osadnicy ci zgodzili się opuścić bez oporu zajmowane lokale, ale w zamian za obietnicę wybudowania dla nich ok. 300 mieszkań.
Informacja o budowie w Bejt El pojawiła się kilka dni po doniesieniach mediów i jednej z izraelskich organizacji pozarządowych, Peace Now, według których izraelski premier Benjamin Netanjahu zawiesił przetargi na nowe osiedla, aby dać Stanom Zjednoczonym szansę na wznowienie rozmów z Palestyńczykami. Są one blokowane od września 2010 roku.
W oczach wspólnoty międzynarodowej wszystkie kolonie są nielegalne, także te, które mają zgodę rządu. Ponad 360 tys. osadników izraelskich mieszka w koloniach na Zachodnim Brzegu, a ok. 200 tys. w arabskiej Jerozolimie Wschodniej.
-
Ograniczenie prawa do zasiłku, utrudnienia w dostępie do bezpłatnej służby zdrowia, mniejsze szanse na mieszkanie socjalne - tak ma się zmienić sytuacja imigrantów w Wielkiej Brytanii. Rządowy projekt ograniczający prawa imigrantów przedstawiła w Izbie Lordów królowa Elżbieta II
- środa, 08 maja 2013
-
W sobotę Dzień Sprawiedliwego Handlu
11 maja 2013 po raz 23. na świecie i siódmy raz w Polsce będzie obchodzony Światowy Dzień Sprawiedliwego Handlu. Jak informują organizatorzy, "w pozytywny sposób" będzie można manifestować solidarność z producentami z krajów globalnego Południa. Wydarzenia związane ze Sprawiedliwym Handlem odbędą się w kilkunastu miastach w Polsce. Będą pikniki rodzinne, zajęcia edukacyjne w szkołach, poczęstunki, akcje rabatowe, pokazy filmów, prelekcje, a nawet sesje naukowe. Więcej tutaj.
-
Warszawski: Czerwone linie - bardzo niewygodne narzędzie dyplomacji
Albo dają przeciwnikowi sposobność, by wymusić konflikt w dogodnym dla siebie momencie (a ewentualna interwencja USA w Syrii zmobilizowałaby na rzecz Asada część arabskiej opinii publicznej), albo osłabiają wiarygodność tego, kto je zakreśla. Ta zaś jest czynnikiem kluczowym, nie tyle wobec Damaszku, co wobec jego wielkiego patrona - Teheranu.
- wtorek, 07 maja 2013
-
Centrum Lewady uznane za "zagranicznego agenta"
Rosyjska Prokuratura Generalna uznała Centrum Lewady, niezależną pracownię badania opinii publicznej, za "zagranicznego agenta" - poinformował we wtorek dziennik "Izwiestija".
Jako "zagraniczni agenci" muszą się rejestrować NGO otrzymujące granty z zagranicy. Według Prokuratury Generalnej w okresie od 26 grudnia 2012 do 24 marca 2013 roku Centrum Lewady otrzymało 3,9 mln rubli (około 125,5 tys. dolarów)od Instytutu Społeczeństwa Otwartego utworzonego przez amerykańskiego finansistę George'a Sorosa, a także od różnych organizacji w Wielkiej Brytanii, we Włoszech, w Polsce i Korei Południowej.
Dyrektor Centrum Lewady Lew Gudkow oświadczył, że ośrodek nie otrzymał w tej sprawie żadnego dokumentu z prokuratury. Gudkow oznajmił też, że publikacja "Izwiestii" "bardzo przypomina prowokację". "Dane i liczby, przytoczone w materiale, wzięte są z sufitu".
Uchwalona w ubiegłym roku przez parlament Rosji specjalna ustawa stanowi, że organizacje pozarządowe (NGO), korzystające z zagranicznych grantów i uczestniczące w życiu politycznym, otrzymują status "organizacji pełniących funkcje zagranicznych agentów" oraz zostają objęte restrykcyjną kontrolą ze strony państwa. Ustawa nakłada na takie organizacje obowiązek zarejestrowania się w takim charakterze w Ministerstwie Sprawiedliwości. Za niepodporządkowanie się nowym przepisom NGO i ich szefom grożą wysokie kary pieniężne, a nawet więzienie.
Od lutego w siedzibach organizacji pozarządowych trwają masowe przeszukania prowadzone przez prokuraturę. Rewizje objęły ok. 2 tys. organizacji, w tym wiele zajmujących się obroną praw człowieka i walczących z korupcją. Przeszukano biura m.in. Memoriału, Agory, Amnesty International, Human Rights Watch i Transparency International. Skontrolowano nawet niektóre ośrodki zajmujące się nauczaniem języków obcych. Rewizje w Centrum Analitycznym Jurija Lewady rozpoczęły się 24 kwietnia. Wicedyrektor ośrodka Aleksiej Grażdankin oświadczył wówczas, że Centrum Lewady nie prowadzi działalności politycznej, lecz specjalizuje się w badaniach socjologicznych i marketingowych.
Przeszukania w siedzibach NGO wywołały krytykę społeczności międzynarodowej. Zaniepokojenie wyraziły m.in. Unia Europejska, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Niemcy i Francja.
źródło: pap
- poniedziałek, 06 maja 2013
-
Rosja poluje na „agentów”. Znalazła ich nawet wśród ratujących żurawie ornitologów
Prokuratura rosyjska gorliwie tropi „agentów zagranicy”. Na muszkę wzięła organizacje obrońców praw człowieka, cieszące się ogromnym autorytetem Stowarzyszenie Memoriał, a nawet ornitologów ratujących żurawie.
-
Zdaniem ONZ syryjscy rebelianci użyli gazów bojowych
ONZ podejrzewa, że powstańcy walczący od dwóch lat z dyktaturą Baszara al-Asada, użyli sarinu. Na razie nie ma dowodów, że bronią chemiczną posłużyła się też armia reżimu.
- wtorek, 30 kwietnia 2013
-
Warszawski: Międzynarodowy Trybunał dla b. Jugosławii stracił na autorytecie
Pięć lat temu uniewinnił podejrzanego o zbrodnie wojenne dowódcę kosowskiej partyzantki UÇK, a potem premiera kraju, Ramusha Haradinaja, na skutek nagłej epidemii zaginięć i zaniemówień wśród świadków oskarżenia. W ubiegłym roku chorwaccy generałowie, Ante Gotovina i Mladen Markae, zostali uniewinnieni z odwołania, bo uznano, że odległość 100 m między lejem po pocisku a budynkiem cywilnym mieści się w błędzie pomiaru w fotografii lotniczej. W tym roku zaś - uznawszy być może, że nie należy zwalniać tylko tych oskarżonych, którym zarzucano zbrodnie na Serbach - zwolnił też byłego szefa sztabu armii jugosłowiańskiej, gen. Momeilo Perišicia, skazanego za zbrodnie podległych mu serbskich oddziałów w Bośni. W rozprawie odwoławczej Trybunał uznał, że siedząc w Belgradzie mógł on o tych zbrodniach nie wiedzieć.
-
Martwe kaczki i kamienie. Rodzina zbiegłego aktywisty prześladowana w Chinach
Rok temu niewidomy prawnik Chen Guangcheng, który zasłynął z ujawnienia przymusowych aborcji kobiet w zaawansowanej ciąży, brawurowo uciekł z aresztu domowego do ambasady USA w Pekinie. Dziś cieszy się azylem w Ameryce razem z żoną i dwójką dzieci, lecz jego rodzina pozostała w Chinach jest prześladowana.
- 18 kwietnia ktoś wrzucił nam do domu martwe kurczaki i kaczki - opowiada brat prawnika, Chen Guangfu mieszkający w prowincji Shandong. - Następnego dnia na wszędzie na ulicach wisiały plakaty wyklinające Chen Guangchenga.
Później dom przez kilka dni obrzucano kamieniami, napastnicy miotali też groźby. - Mówili, że kolaborowałem z japońskim dziennikarzem, żeby sprowadzić na wioskę kłopoty. Nazywali mnie zdrajcą, grozili że złamią mi nogę - mówi Chen Gangfu.
Chen Guangfu pokazuje jak go torturowano po ucieczce brata do USA. Fot. Reuters
Można przypuszczać, że ataki były reakcją na wystąpienie Chen Guangchenga przed amerykańskim Kongresem 9 kwietnia. Prawnik przedstawił listę skorumpowanych chińskich urzędników odpowiedzialnych według niego za prześladowania jego i jego rodziny. Powiedział, że niektórzy z nich byli zamieszani w „130 tys. przymusowych aborcji”.
- Partia komunistyczna używa lokalnych bandytów do siania terroru i zastraszania rodziny Chen Guangchenga. To ostrzeżenie dla niego, by zamilkł - uważa Hu Jia, chiński działacz praw człowieka.
W listopadzie ub.r. z ponad trzyletnim wyrokiem za kraty trafił siostrzeniec prawnika, Chen Guangfu. Oskarżono go o zaatakowanie przedstawicieli władz, którzy włamali się do rodzinnego domu w dzień ucieczki wuja. Chen Guangfu tłumaczył, że starał się tylko bronić rodziców. BBC podała we wtorek, że Chen Guangfu cierpi na zapalenie wyrostka robaczkowego, a administracja więzienna odmawia przewiezienia go do szpitala na operację.
Władze grożą teraz oskarżeniem matce Chena Guangfu (bratowej prawnika) za „udzielanie schronienia przestępcy” - czyli synowi.
Wczoraj na dom rodziny Chenów znów posypały się kamienie i butelki.
-
Pokaż skrzynkę e-mailową. Izraelscy agenci mogą się tego domagać od turysty
Prokurator generalny Jehuda Weinstein potwierdza, że agenci Szin Bet mają prawo domagać się wglądu do e-maili osoby chcącej wjechać do Izraela ''w szczególnych przypadkach'' Izraelskie Stowarzyszenie na rzecz Praw Obywatelskich (ACRI) protestuje.
- poniedziałek, 29 kwietnia 2013
-
Kosowo: lekarze skazani za nielegalne przeszczepy
Pięciu kosowskich lekarzy oskarżonych o przemyt organów przez sędziów misji Eulex w Kosowie zostało w poniedziałek skazanych przez sąd w Prisztinie.
Międzynarodowa grupa przestępcza sprowadzała do Kosowa potencjalnych dawców organów, obiecując im zapłatę ok. 15 tysięcy euro za nerkę, którą sprzedawano biorcom za 80-100 tysięcy euro. Organy przeszczepiano w klinice Medicus pod Prisztiną. Jej właściciel, lekarz Arban Dervishi został skazany siedem lat i trzy miesiące więzienia; jego ojciec - znany kosowski urolog Lutfi Dervishi - otrzymał najwyższą karę ośmiu lat więzienia.
Według aktu oskarżenia w klinice, która została zamknięta, gdy wybuchł skandal w 2008 roku, dokonano 30 przeszczepów nerek. Ofiary pochodziły z Mołdawii, Kazachstanu, Rosji i Turcji, "gdzie żyły w wyjątkowo trudnych warunkach finansowych". Aktem oskarżenia objęto też obywatela Izraela Mosze Harela, który zorganizował siatkę werbunkową, a także tureckiego chirurga Yusufa Sonmeza, określanego przez turecką prasę jako "dr Frankenstein", który dokonywał przeszczepu organów w klinice Medicus. Jednak nie stanęli oni przed sądem, gdyż przebywają poza Kosowem.
-
Ma Pyu po ciemku nic nie widziała, ale czuła nienaturalność
otaczającej ją ciszy. Ta kilkunastoletnia dziewczyna ze wsi leżącej
na południe od miasta Bogalay w delcie Irawadi w czasie
cyklonu Nargis straciła przytomność. Gdy odzyskała ją niedługo
po przetoczeniu się huraganu, leżała w błocie – samotna i naga.
Bojąc się naruszyć przytłaczającą ciszę, leżała całkowicie bez
ruchu i czekała.
Miała wrażenie, że minęła wieczność, nim nad spustoszonym
krajobrazem zaczął się podnosić zamglony świt, a ona ujrzała
coś przypominającego węże, co otaczało ją ze wszystkich stron. Jej
przerażenie ustąpiło, kiedy zrozumiała, że leży wśród poskręcanych
korzeni namorzynów. Gdy przez splątane gałęzie przebiło
się słońce, zobaczyła leżących w pobliżu ludzi, także pozostających
w kompletnym bezruchu, mimo że niektórzy mieli nienaturalnie
powykręcane kończyny – jeden mężczyzna leżał z nogą
zarzuconą wysoko przy głowie, inny na brzuchu w błocie, z rękami
równo złożonymi na plecach. Kiedy Ma Pyu uniosła głowę, dostrzegła też ludzi wiszących na drzewach. Wyglądali jak wielkie,
bezwładne lalki zarzucone wśród gałęzi.
Czując, że nie zniesie ani chwili dłużej tej przeraźliwej ciszy,
Ma Pyu krzyknęła:
– Gdzie ja jestem?!
- to początek książki Emmy Larkin "Spustoszenie. Nieopowiedziana historia o katastrofie i dyktaturze wojskowej w Birmie", która nakładem wydawnictwa Czarne ukaże się w przyszłym tygodniu.
2 maja 2008 roku potężny tropikalny cyklon uderzył w wybrzeża Birmy, siejąc gigantyczne spustoszenia: zmiótł z powierzchni ziemi dziesiątki wiosek, pozbawił życia prawie sto czterdzieści tysięcy osób, a kolejne dwa miliony zostawił bez dachu nad głową. Reakcja sprawującej władzę junty wojskowej była niepojęta – nie tylko odrzucono międzynarodową pomoc humanitarną, ale także utrudniano lub uniemożliwiano działania obecnym w Birmie pracownikom organizacji pomocowych. Reżim złagodził swoje stanowisko dopiero po kilku tygodniach, kiedy dla wielu ofiar katastrofy było już za późno...
-
Dwa tygodnie po wyborach, w których następca zmarłego Hugo Cháveza Nicolás Maduro pokonał niespełna 2 proc. (200 tys.) głosów przywódcę zjednoczonej opozycji Henrique Caprilesa Radonskiego, kraj podzielił się na dwie wrogie połowy. W życiu publicznym zapanował klimat nienawiści i obelg.
- piątek, 26 kwietnia 2013
-
Bangladesz wściekły po katastrofie w fabryce
Do starć policji z tysiącami demonstrantów doszło w piątek w stolicy Bangladeszu, Dhace. Policja użyła gumowych kul i gazu łzawiącego przeciwko manifestantom, rozwścieczonym z powodu zawalenia się w środę budynku jednej z fabryk, gdzie zginęły 273 osoby. Setki tysięcy protestujących zaatakowało fabryki na przedmieściach Dhaki i przewracało samochody.
W środę na przedmieściach Dhaki zawalił się ośmiokondygnacyjny budynek Rana Plaza, gdzie mieściły się zakłady odzieżowe i centrum handlowe. Robotnicy opowiadali, że bali się w środę rano wejść do budynku, ponieważ pojawiły się tam ogromne pęknięcia ścian. Dyrekcja zignorowała te ostrzeżenia i pracownicy weszli do środka.
Bangladesz, w którym działa około 4,5 tys. zakładów odzieżowych, jest największym po Chinach eksporterem ubrań. Ludzie pracują w warunkach, które można uznać za wyzysk, w budynkach nie spełniających norm.
-
Nikt w Rosji nie jest więziony z powodów politycznych. Członkinie grupy Pussy Riot zostały skazane za złamanie prawa, a nie za poglądy polityczne.Opozycjonista Aleksiej Nawalny nie może być ponad prawem tylko dlatego, że oskarża innych o kradzież - mówił Putin do rodaków podczas corocznej konferencji
-
Punkt dla izraelskich feministek w starciu z ortodoksami
Sąd w Jerozolimie uznał w czwartek, że aresztowanie kobiet modlących się pod Ścianą Płaczu było niezgodne z prawem. - Sąd wyzwolił Ścianę dla wszystkich Żydów – uznała Anat Hoffman, przewodnicząca organizacji Kobiety Ściany.
Jerozolimska Ściana Płaczu to najświętsze miejsce judaizmu. Przylegający do niej plac jest podzielony na część męską (48 m) i żeńską (12 m). Administracja placem została przejęta przez żydowskich ortodoksów. W 2003 r. sąd najwyższy Izraela potwierdził ich monopol – uzasadniał, że ponieważ nie sposób zapewnić bezpieczeństwa liberalnym Żydom, to lepiej, żeby ci pierwsi się usunęli.
Kobieta za siatką oddzielającą część męską Ściany Płaczu. Fot. Reuters
Dotyczy to także kobiet. Dyskryminacja przejawia się nie tylko w stłoczeniu ich na mniejszym obszarze, ale przede wszystkim w odmiawianiu im prawa do rytuałów. Choć liberalny judaizm zezwala kobietom na bycie rabinami, modlenie się razem z mężczyznami, ubieranie tałesów, czy śpiewanie w synagogach, to praktycznie nie mogą one wykonywać tych czynności w miejscach najświętszych. Kiedy kobiety przychodzą pod Ścianę Płaczu, ortodoksi szydzą z nich lub głośno się modlą, by ich nie słyszeć.
Założonej w latach 80. organizacji Kobiety Ściany udało się wywalczyć prawo do noszenia tałesów – o ile szale będą się różnić od tradycyjnych, biało-czarnych. Powstał kolorowy tałes kobiecy. Potem policja zaostrzyła reguły i zakazała kobietom zakładać szal na ramiona – mogły go mieć na szyi...
Kiedy 11 kwietnia, jak co tydzień, pod Ścianą pojawiła się grupa pobożnych feministek, pięć z nich zostało zatrzymanych. Jak wyjaśniła policja - „za noszenie modlitewnych szali, co zostało zakazane przez Sąd Najwyższy”. Sąd kazał je wypuścić. Policja się odwołała i przegrała.
Natana Sharansky, szef syjonistycznej Agencji Żydowskiej, zaproponował, aby w pobliżu Ściany wyznaczyć trzecią sekcję, koedukacyjną. Miałałaby ona powstać w pobliżu Łuku Robinsona, na południe od Ściany. Już dziś modły mogą tam odprawiać liberalni Żydzi, ale tylko w określonych godzinach i za opłatą. Teraz ta sekcja miałaby zostać powiększona.
Wg dziennika „Haarec”, rząd wydał już wstępną zgodę. Jest jednak wątpliwe, by takie rozwiązanie trwale zakończyło spór. Włączyć się doń mogą muzułmanie, którzy nie chcą żadnych zmian na Wzgórzu Świątynnym.
- czwartek, 25 kwietnia 2013
-
Troje Tybetańczyków spaliło się w proteście przeciw okupacji Tybetu
To dwóch mnichów i kobieta - poinformowały o tym w czwartek założona w Londynie organizacja pozarządowa Wolny Tybet i amerykańska rozgłośnia Radio Wolna Azja.
-
Uliczne garkuchnie dla bezdomnych powstające w największych miastach karmią także tych, którzy do niedawna mieli dom i dobrą pracę, ale stracili je za sprawą kryzysu finansowego
- piątek, 19 kwietnia 2013
-
Sąd przerywa proces byłego gwatemalskiego dyktatora Efraina Riosa Montta oskarżonego o ludobójstwo
Kiedy przez salę sądową przeszły dziesiątki świadków, którzy przytoczyli wstrząsające świadectwa bestialskich mordów, cierpliwość armii oraz skrajnej prawicy wyczerpała się. Stowarzyszenie weteranów armii i inne skrajne grupy stanęły za generałem, którego "jedyną zbrodnią była obrona kraju przed komunizmem". I zaskarżyły przed sądem najwyższym organizacje międzynarodowe oraz obecnego na procesie ambasadora USA o "wywieranie nacisków i negatywnego wpływu".
-
Polacy dali ponad 1,6 mln złotych na dzieci w Czadzie
Polski oddział UNICEF zakończył właśnie zbiórkę funduszy na rzecz dzieci w Czadzie. Poinformowano, że dzięki wsparciu Polaków organizacja zebrała 1 670 716, 04 PLN. Środki te przeznaczone zostaną m.in. na leczenie niedożywienia dzieci i wsparcie programu szczepień w 10 regionach Czadu.
W 2012 roku region Sahelu dotknął poważny kryzys żywnościowy. UNICEF alarmował, że milion skrajnie niedożywionych dzieci potrzebuje natychmiastowej pomocy. W ramach akcji pomocowej dla Czadu zrealizowano trzy projekty: „Umieram z głodu”, „Wszystkie Kolory Świata” (2-ga edycja) i „Razem dla dzieci”. Zbiórka pieniędzy trwała do końca marca 2013 roku.
-
Ktoś się podszywa pod dziennikarzy w Syrii
31 marca niejaki Fahim Sadr w syryjskiej telewizji państwowej zaoferował równowartość ponad 100 tys. euro każdemu, kto schwyta dziennikarza Al-Dżaziry lub Al-Arabiji i przekaże ich władzom syryjskim. Wyjaśnił, że kanały te relacjonując sytuację w Syrii celowo wprowadzają w publiczność w błąd, chcąc doprowadzić do rozpadu kraju. (Pierwsza stacja nadaje z Kataru, druga z Arabii Saudyjskiej - rządy obu tych krajów wspierają powstanie przeciw Baszarowi al-Asadowi)
Syryjska telewizja często nazywa dziennikarzy „terrorystami”, uważając, że nie są obiektywni i stoją po stronie rebeliantów.
Trudno pracować w Syrii i nie dać się wciągnąć w wojnę propagandową. Ci dziennikarze, którzy nadają z terenów „wyzwolonych”, godzą się na gościnę rebeliantów. Ci z Damaszku mają państwowych opiekunów.
Stosunkowo nowym i groźnym zjawiskiem są blogi, które podają wyssane z palca informacje z powołaniem na wiarygodne źródło, np. Al-Dżazirę. Albo przypisują znanym dziennikarzom coś, czego ci nie powiedzieli lub nie zrobili.
Ghada Oueiss
Ghada Oueiss, która w marcu dla katarskiego kanału relacjonowała z Aleppo, podaje przykład artykułu na stronie syriatruth.org. Autor pisze, że Oueiss porwała syryjską aktorkę, żeby rebelianci mogli twierdzić, iż przeszła ona na ich stronę.
Strona syriatruth.org została założona przez Nizara Nayyoufa, więzionego przez reżim dziennikarza, któremu Międzynarodowy Instytut Prasy kiedyś przyznał tytuł Bohatera Wolności.
Oueiss musi też walczyć z fałszywymi kontami na Facebooku i Twitterze założonymi na jej nazwisko i z jej zdjęciem. FB zgodził się zamknąć konto, Twitter zwleka.
Zjawisko kradzenia tożsamości dziennikarzy w serwisach społecznościowych jest coraz powszechniejsze. Fałszywe wpisy mają zniszczyć reputację nielubianego dziennikarza i wywołać nagonkę.
16 marca Oueiss znalazła na FB ofertę 50 tys. dol. dla każdego, kto przekaże ją „żywą lub martwą” w ręce władz syryjskich. Może to być reakcja na fałszywy wpis, w którym dziennikarka rzekomo zaoferowała milion dolarów za zabicie prezydenta Baszara al-Asada. Ten wpis był cytowany na wielu innych stronach.
Ghada Oueiss obawia się o swoje życie. - Fałszywe konta i kłamliwe cytaty mogą wywołać reakcję nieodpowiedzialnych fanatyków - powiedziała IPI.
Instytut potępił groźby wobec dziennikarzy i wezwał właścicieli mediów społecznościowych do szybkiej reakcji na doniesienia o podszywaniu się pod znane osoby.
źródło: IPI
-
Sąd nad zdjęciami, czyli co znieważa kraj
Zdjęcia najlepszych białoruskich reporterów są „ekstremistyczne”, gdyż przedstawiają kraj w niekorzystnym świetle i znieważają Aleksandra Łukaszenkę - uznał w czwartek sąd rejonu oszmiańskiego. Album z nimi nie może być tam legalnie kolportowany ani nawet rozdawany
- czwartek, 18 kwietnia 2013
-
Izrael nie pozwala biegaczom z Gazy na udział w maratonie na Zachodnim Brzegu
21 kwietnia w Betlejem ma się odbyć pierwszy maraton na Zachodnim Brzegu Jordanu. 22 biegaczy ze Strefy Gazy miało nadzieję wziąć w nim udział. Izrael, który kontroluje ruch pomiędzy dwiema częściami terytoriów palestyńskich, nie wyraził zgody.
„Przejazd mieszkańców Strefy Gazy na Zachodni Brzeg jest możliwy tylko w wyjątkowych przypadkach humanitarnych, przede wszystkim dla potrzebujących pomocy medycznej”, oświadczyła izraelska armia. I wyjaśniła, że to dlatego, iż w Gazie rządzi terrorystyczny Hamas.
Organizacje praw człowieka potępiły tę decyzję.
Niedawno ONZ odwołała maraton w Gazie zaplanowany na 10 kwietnia, ponieważ Hamas nie pozwolił na udział kobiet.
-
Kuwejtczycy protestują przeciwko skazaniu opozycyjnego polityka
Policja w Kuwejcie użyła w środę wieczorem gazu łzawiącego i granatów ogłuszających, by rozpędzić tysiące zwolenników opozycji, którzy protestowali przeciwko skazaniu prominentnego polityka Musallama al-Barraka.
W poniedziałek Barrak został skazany na pięć lat więzienia i pracę przymusową za obrażenie władcy, emira Sabaha al-Ahmada al-Dżabira as-Sabaha, podczas wiecu w październiku zeszłego roku. W przemówieniu Barrak oskarżył on emira o "autokratyczne rządy". Miał również powiedzieć pod adresem as-Sabaha: "Nie boimy się twoich więzień".
Skazany obecnie się ukrywa. Wypowiadając się w lokalnej opozycyjnej telewizji Al-Jum zapewnił, że choć uważa swój proces za nielegalny, to jest gotów poddać się karze, o ile zostanie mu przedstawiony oryginalny nakaz aresztowania. Skrytykował też akcję policji przeprowadzoną w jego domu. Twierdzi, że podczas operacji jego bliscy zostali pobici.
Protestując przeciwko wyrokowi sądu, hakerzy włamali się w nocy z wtorku na środę na stronę internetową ministerstwa informacji i umieścili tam przemówienie, za które Barrak został skazany.
-
Malawi na wojnie z Madonną. Czy celebryci bardziej pomagają czy szkodzą Afryce?
Zaczęło się od incydentu na lotnisku: kiedy piosenkarka przyleciała do Lilongwe, malawijskiej stolicy, polecono jej stanąć w zwykłej kolejce do odprawy. Najwidoczniej się poskarżyła na te sankcje, bo rząd Malawi wydał liczące tysiąc słów oświadczenie, mieszając ją z błotem. Przypominająca operę mydlaną awantura wzbudziła dyskusję na temat zaangażowania celebrytów w Afryce.
- środa, 17 kwietnia 2013
-
Powtórny proces Hosniego Mubaraka zacznie się 11 maja
Poinformował o tym w środę w Kairze sąd apelacyjny. Do wznowienia ponownego procesu byłego prezydenta Egiptu miało dojść w minioną sobotę, lecz sędzia Mustafa Hassan Abdullah nieoczekiwanie zrezygnował. Wyjaśniał, że czuł się niezręcznie z powodu oskarżeń niektórych adwokatów. Uważali oni, że Abdullah nie powinien brać udziału w procesie Mubaraka, gdyż prowadził sprawę związaną z rewoltą, która doprowadziła do jego ustąpienia.
W wyniku krwawej rozprawy z demonstrantami na początku 2011 roku zginęło w Egipcie ok. 850 osób. Były egipski dyktator, który w maju kończy 85 lat, został za to skazany w 2012 r. na dożywocie. W styczniu sąd kasacyjny anulował ten wyrok i zlecił nowy proces.
-
Warszawski: Turcja - powrót Partii Boga
Pragnąc zapobiec popularności byłych świeckich terrorystów, którzy w negocjacjach wyrzekają się przemocy (jak przed nimi np. IRA i OWP), Ankara jest gotowa zaryzykować powtórkę z krwawych lat 90., kiedy to ludzi mordowano i za PKK, i za picie alkoholu czy noszenie mini. A jeśli tak się stanie, dziesięciomiesięczny wyrok na pianistę będzie naprawdę najmniejszym z tureckich zmartwień.
-
Jak zmienić Koreę Północną?
Wojna byłaby katastrofą, bo KRLD jest uzbrojona po zęby. Pozostaje czekać na zmiany wewnętrzne, aż reżim upadnie w drodze przewrotu pałacowego albo ludowego powstania. Czy można te zmiany przyspieszyć?
Andrei Lankov w nowej książce „The Real North Korea: Life and Politics in the Failed Stalinist Utopia” proponuje, by starać się ze wszystkich sił obalić blokadę informacyjną nałożoną na społeczeństwo północnokoreańskie.
Autor zauważa, że ZSRR upadł z powodu niewydolności ekonomicznej - ale dopiero wtedy, kiedy ludzie ją sobie uświadomili i uznali system za przeszkodę na drodze do lepszego życia. Kierownictwo KRLD ma trudniej – musi zneutralizować dręczący sukces sąsiedniej Korei Południowej. Trzeba to wykorzystać.
Szacuje się, że pięć wolnych rozgłośni radiowych nadających dla Koreańczyków z Północy ma już nawet milion słuchaczy – 5 proc. populacji. Lankov uważa, że trzeba dalej organizować przemyt radioodbiorników, ale też płyt DVD z programami przygotowanymi specjalnie dla obywateli KRLD i e-książek. Ważne, by materiały te przedstawiały różne punkty widzenia, a nie tylko kontrpropagandę. Ludzie muszą zobaczyć, że świat jest złożony, że można myśleć samodzielnie.
Patrol Korei Południowej na granicy. Fot. AP
Korea Południowa powinna przestać zaniedbywać uciekinierów z Północy. Władze powinny wspierać ich nie tylko w psychicznej adaptacji do nowych warunków, ale też pomóc w wykształceniu i zatrudnieniu. Po upadku reżimu w Pjongjangu ci uciekinierzy z komunizmu, którzy w kapitalizmie odnieśli sukces, będą predestynowani do bycia liderami integracji.
Zachód winien otworzyć wszelkie możliwe kanały wymiany z Koreą Północną – akademickiej, kulturalnej, ekonomicznej. Oczywiście skorzystają z nich w pierwszej kolejności funkcjonariusze reżimu i ich dzieci. I dobrze – bo to elity będą inicjatorami zmian.
Lankov przypomina, że w 1958 r. USA i ZSRR podpisały porozumienie o wymianie. Konserwatyści się krzywili, że to otwieranie drzwi przed sowieckimi szpiegami. Faktycznie, KGB przysłała swoich ludzi. Jednym z nich był Oleg Kaługin. Po latach Kaługin został zastępcą szefa wydziału kontrwywiadu KGB – i jako pierwszy z kierownictwa służb zaczął je krytykować, opowiadać się za zwiększeniem politycznej kontroli nad działaniami wywiadu. Podczas pobytu w USA Kaługin zaprzyjaźnił się z Aleksandrem Jakowlewem, w latach pieriestrojki jednym z głównych doradców Michaiła Gorbaczowa. Obaj mówili, że pobyt za oceanem zmienił ich spojrzenie na świat.
-
Polska dla Polaków, więc... spalić Czeczenów! Ogień na Zielonych Wzgórzach
Znowu bandyci atakują uchodźców. W poniedziałek nad ranem ktoś podłożył ogień pod drzwi czeczeńskiej rodziny mieszkającej na osiedlu Zielone Wzgórza. Życie mogło stracić pięcioro dorosłych i dwójka maleńkich dzieci.
-
Jego liczni zwolennicy dowodzą, że proces to polityczna rozprawa Kremla z groźnym dlań opozycjonistą. Władza zresztą sama przyznała, że oskarżony jej podpadł.
- wtorek, 16 kwietnia 2013
-
Niezależna komisja: Do końca 2014 r. należy zamknąć Guantanamo
Grupa badaczy spędziła dwa lata na obserwacji warunków, w jakich przetrzymywani są skazani. I uznała, że przetrzymywanie więźniów w Guantanamo jest "odrażające i nie od zniesienia" oraz powinno się skończyć wraz z wycofaniem amerykańskich wojsk z Afganistanu w następnym roku.
Jemeńczycy protestują przeciw przetrzymywaniu ich rodaków w Guantanamo bez nadziei na zwolnienie. Fot. AP
Członkowie komisji, powołanej przez organizację pozarządową The Constitution Project, proponują, żeby 166 więźniów przebywających obecnie w Guantanamo postawić przed cywilnymi lub wojskowymi sądami oraz przewieźć do amerykańskich więzień albo do krajów, w których nie będą torturowani. "Stany Zjednoczone niezaprzeczalnie stosowały tortury w stosunku do osób przetrzymywanych w obozie. Praktyki te naruszały amerykańskie i międzynarodowe prawo" - czytamy w raporcie. Autorzy opracowania katalogują i wymieniają techniki oraz metody przesłuchań, takie jak podtapianie, ograniczanie snu oraz skuwanie więźniów w bolesnych pozycjach. Wielu z osadzonych jest przetrzymywanych od ponad 10 lat bez aktu oskarżenia i procesu sądowego.
Członkowie komisji przesłuchali amerykańskich wojskowych i przedstawicieli administracji prezydentów: Billa Clintona, George'a W. Busha i Obamy oraz byłych więźniów Guantanamo; przeczytali też niezliczoną liczbę dokumentów rządowych.
Na jej czele stali były republikański kongresmen i podsekretarz w Departamencie Bezpieczeństwa Krajowego z czasów administracji George'a W. Busha Asa Hutchinson oraz były kongresmen z ramienia Demokratów i dawny ambasador w Meksyku James Jones. W komisji zasiadało również dwóch emerytowanych generałów amerykańskich. The Constitution Project to organizacja pozarządowa jednocząca zarówno amerykańskich Republikanów, jak i Demokratów, prawników, sędziów, wojskowych i dyplomatów.
Opublikowanie raportu na temat warunków, jakie panują w obozie, i technik stosowanych tam przesłuchań zbiegło się z trwającym strajkiem głodowym więźniów. Strajk rozpoczął się w lutym. Administracja obozu informuje obecnie o 43 protestujących.
Więcej o sytuacji w Guantanamo tutaj.
-
Strasburg przeciwny ekstradycji do USA Brytyjczyka chorego na schizofrenię
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu sprzeciwił się we wtorek ekstradycji do USA oskarżonego o terroryzm i chorego na schizofrenię Brytyjczyka pochodzenia pakistańskiego Haroona Rashida Aswata. Przebywa on w szpitalu o zaostrzonych środkach bezpieczeństwa. Trybunał uznał, że umieszczenie go w silnie strzeżonym więzieniu w USA mogłoby spowodować nasilenie się schizofrenii.
39-letni Aswat został zatrzymany w sierpniu 2005 r. w Wielkiej Brytanii na prośbę amerykańskich władz. Jest oskarżany przez USA o współpracę z Abu Hamzą al-Masrim, radykalnym islamskim duchownym, którego Wielka Brytania wydała niedawno Amerykanom po długiej batalii prawnej. Hamza nie przyznaje się do postawionych mu zarzutów dotyczących terroryzmu; jego proces ruszy w sierpniu 2013 roku.
Podejrzewa się, że Aswat brał udział w spisku mającym na celu założenie obozu szkoleniowego dla dżihadystów w Bly w stanie Oregon na północnym zachodzie USA ponad dekadę temu.
W kwietniu 2012 r. Trybunał w Strasburgu zezwolił na ekstradycję do USA Abu Hamzy i czterech innych podejrzanych o działalność terrorystyczną. Na podstawie stawianych im w USA zarzutów podejrzani mogliby zostać skazani na kary dożywotniego pozbawienia wolności, którą odbywaliby w więzieniach o zaostrzonym rygorze bezpieczeństwa.
-
Tragiczna pomyłka amerykańskiego wojska. Zginęło co najmniej 30 uczestników wesela
- Wszyscy byli cywilami, tu były kobiety i dzieci. Co najmniej 30 uczestników wesela zginęło w amerykańskim bombardowaniu wioski w prowincji Uruzgan - twierdzą lokalne władze. Jest około 90 rannych.
-
Biełsat: Raper „Vincent” musiał uciekać z Białorusi, bo zagrał w polskim filmie
19 kwietnia do kin wchodzi nowy film Krzysztofa Łukaszewicza, ukazujący losy młodego białoruskiego opozycjonisty i realia kraju, zmagającego się z dyktaturą Łukaszenki.
W roli głównej wystąpił debiutujący Dźmitry Papko występujący pod pseudonimem „Vincent”, a także Karolina Gruszka. Teraz Vincentem interesują się przedstawiciele białoruskich resortów siłowych.
„Kiedy przyjechałem na Białoruś po zdjęciach, zostałem wezwany na komisariat milicji. Później chodziłem regularnie na przesłuchania, ponieważ do KGB pisano na mnie donosy, że posiadam 7 luksusowych samochodów, że mnie odwiedzają podejrzani koledzy i jestem zaprzyjaźniony z kryminalnymi autorytetami” - opowiedział Biełsatowi.
Aktorem zainteresowała się WKU, gdzie „przedstawiono” mu kilka potencjalnych scenariuszy jego przyszłości: „Masz trzy warianty – idziesz do wojska, albo dostajesz „żółte papiery” i robimy z ciebie debila, albo idziesz do więzienia” - powiedział mu jeden z oficerów.
Vincent dostał zakaz opuszczania Białorusi, ale w ostatniej chwili zdążył wyjechać do Polski.
- Nigdy nie byłem zwolennikiem dyktatury, ale gdy represje dotknęły mnie osobiście, przekonałem się jakie bezprawie panuje w strukturach władz - powiedział. - Z jednej strony to okropne, ale z drugiej strony bardzo się cieszę, że reżyserowi Krzysztofowi Łukaszewiczowi udało w swoim filmie się odzwierciedlić sytuację na Białorusi. A ta fabuła zaczyna realizować się w moim życiu.
-
Mężczyźni też mogą być posądzeni o czary, ale to sporadyczne przypadki. W ogromnej większości ofiarą oskarżeń padają kobiety, zwłaszcza stare wdowy. Według raportu Action Aid Ghana z 2012 roku ponad 70 proc. mieszkanek Kukuo zostało skazanych na banicję po śmierci męża, co pozwoliło reszcie rodziny przejąć majątek wdowy. - To ekstremalnie patriarchalne społeczeństwo, w którym kobiety mają precyzyjnie wyznaczone role. Gdy kobieta nie może ze starości pracować czy mieć dzieci, staje się bezużyteczna dla wspólnoty. Menopauza oznacza marginalizację - mówi prof. Tsikata.
(...)
Nikt w Ghanie nie prowadzi statystyk skrzywdzonych lub zamordowanych kobiet. Ale w raporcie ActionAid podano, że około 40 proc. kobiet, które wychodzą z obozu dla "wiedźm", wraca tam w ciągu roku. Nawet jeśli kobieta zostanie we wspólnocie, narzuca się jej żelazne zasady. Nie może wchodzić do cudzych domów, nie może chodzić na targ ani bawić się z dziećmi. Jeśli chce coś kupić, musi prosić, aby ktoś zrobił to za nią. Nie może też brać udziału w obchodach świąt.
- fragment artykułu "To nie jest kraj dla starych kobiet" w Wysokich Obcasach
- poniedziałek, 15 kwietnia 2013
-
Etiopscy łowcy dzieci. Przemysł adopcyjny eksplodował
Setki duńskich par adoptowały dzieci z sierocińca, który zabierał je podstępem etiopskim rodzicom. Na procederze pośrednicy zarabiali nawet 100 tys. dol. za dziecko. Dla niektórych malców adopcja i wyjazd do zachodniej Europy czy USA to jedyna szansa na przeżycie. Jednak granica między ratowaniem dzieci a handlem nimi jest bardzo cienka.
-
W Turcji, gdzie dawniej karano za zbytnią religijność, dziś karzą za żarty z religii
Na karę dziesięciu miesięcy więzienia w zawieszeniu skazał w poniedziałek sąd w Stambule znanego tureckiego pianistę Fazila Saya za obrazę islamu. Sąd uznał, że artysta "obraził uczucia religijne części ludności" w komentarzach, które zamieścił na Twitterze.
Fazil Say na koncercie w 2010 r. Fot. AP
W jednym żartował na temat nawoływania do modłów, które trwały zaledwie 22 sekundy. "Po co taki pośpiech? Czekała kochanka czy raki?" (raki to wódka ze sfermentowanych rodzynek). Inny wpis Saya nawiązywał do średniowiecznego perskiego poety, matematyka, filozofa i zarazem miłośnika wina Omara Chajjama, który zapytywał, czy niebo to tawerna czy dom publiczny z tej racji, że wierni muzułmanie mają obiecane tam rzeki winem płynące i hurysy.
Zaniepokojenie wyrokiem wyraziła w poniedziałek Komisja Europejska.
42-letni artysta, który w roku 2008 został mianowany przez UE ambasadorem kultury, powiedział w kwietniu tureckiemu dziennikowi "Hurriyet", że został poddany w Turcji całkowitemu ostracyzmowi, gdy przyznał się publicznie do ateizmu. Grożono mu nawet śmiercią.
Pianista oceniał, że za jego procesem stoją politycy z rządzącej, umiarkowanie islamistycznej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), którzy "chcą go zmusić, by wierzył w Boga". Według tureckiego prawa obraza wartości religijnych jest karana więzieniem od trzech miesięcy do 1,5 roku.
-
Po raz pierwszy od 14 lat spadły globalne wydatki na wojsko
To zasługa redukcji budżetów obronnych w USA i europejskich państwach NATO - poinformował w poniedziałek Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem (SIPRI). Spadku tego nie zdołało zrekompensować wyraźne zwiększenie zbrojeń w Chinach i Rosji.
Według SIPRI wydatki wojskowe na całym świecie wyniosły w ubiegłym roku 1,75 biliona dolarów, czyli w wymiarze rzeczywistym o 0,5 proc. mniej niż w roku 2011. Wcześniej po raz ostatni ich realny spadek odnotowano w 1998 roku.
Wydatki wojskowe USA uległy w ub.r. redukcji o 6 proc. i po raz pierwszy od upadku Związku Radzieckiego ponad 20 lat temu wyniosły mniej niż 40 proc. światowej całości. Natomiast europejskie państwa NATO przeznaczyły na swą obronność w 2012 roku o 10 proc. mniej niż rok wcześniej. Jednocześnie nastąpił znaczny wzrost wydatków wojskowych Chin i Rosji - odpowiednio o 7,8 i 16 proc. Jak jednak zaznacza SIPRI, ubiegłoroczny budżet obronny USA był i tak około pięć razy większy od chińskiego.
-
W Birmie buddyjscy ekstremiści ruszyli na wojnę z muzułmanami
Do walki zagrzewa ich fanatyczny mnich, który - nie zważając na mimowolną ironię - nazywa siebie birmańskim ben Ladenem.
-
Sprawa Magnitskiego. Amerykańsko-rosyjski pojedynek na czarne listy
Waszyngton i Moskwa wymierzyły sobie propagandowe ciosy. Stany Zjednoczone ogłosiły „listę Magnitskiego” - spis 18 oskarżanych o łamanie praw człowieka Rosjan, którym nie dadzą wiz i skonfiskują ich majątki w USA. Rosja odpowiedziała listą 18 Amerykanów pozbawionych prawa do wiz i posiadania domów oraz kont w Rosji.
- piątek, 12 kwietnia 2013
-
Rewolucja w Turcji. Nie będą skazywać głuchoniemych za propagandę?
Parlament turecki zawęził definicję "propagandy terrorystycznej". Przyjęta w czwartek wieczorem reforma prawa antyterrorystycznego przewiduje, że przestępstwem będzie jedynie bezpośrednie podżeganie do przemocy. Ponadto wobec osób ukaranych za propagandę nie będą wysuwane dalsze zarzuty o związki z organizacją terrorystyczną.
Na polu wolności słowa to zmiana rewolucyjna. Na Ankarze wymusiła ją Unia Europejska - orzeczenia trybunału w Strasburgu przeciwko Turcji dotyczące osób skazanych za przynależność do organizacji terrorystycznej były jednoznacznie miażdżące.
Władze tureckie szeroko stosowały przepisy o propagandzie terrorystycznej przeciwko politykom, działaczom i dziennikarzom. Wiele z tych spraw ociera się o tragifarsę.
W 2012 r. studenci Ferhat Tuzer i Berna Yilmaz dostali 8 i pół roku za to, że na wiecu z udziałem premiera Erdogana rozwinęli transparent: "Żądamy bezpłatnej edukacji i uzyskamy ją". Innych na ławę sądową zaprowadził transparent przeciw tarczy rakietowej, albo grafiti z wezwaniem do "braterstwa ludów"
W 2010 r. Vedat Kur, były naczelny "Azadiya Welat", jedynej w Turcji gazety w języku kurdyjskim, został skazany na 166 lat więzienia – za za każdy akt propagandy na rzecz Partii Pracujących Kurdystanu, jakich dopuścił się w swej gazecie, po półtora roku. Np. za to, że użył w artykule słowa "Kurdystan”.
Jeszcze w ten piątek Francuzka tureckiego pochodzenia Sevil Sevimli dostała 5 lat za banner z żądaniem bezpłatnej edukacji, udział w pochodzie 1-majowym oraz udział w koncercie lewicowego zespołu Grup Yorum.
Tego samego dnia, jak donosi „Hurriyet Daily News”, prokurator zażądał 25 lat więzienia dla głuchoniemego sprzedawcy warzyw za głoszenie „terrorystycznej propagandy” podczas demonstracji kurdyjskiej partii, w którą ten się przypadkowo zaplątał wracając z pracy do domu. – To wbrew logice i rozumowi. Ten człowiek nie miał fizycznych możliwości popełnienia przestępstwa, o które jest oskarżany – argumentował jego adwokat.
Oczywiście nawet złagodzona wersji prawa pozwoli państwu tureckiemu więzić swoich rzekomych wrogów. (Minister sprawiedliwości Sadullah Ergin oznajmił, że rzesze ludzi uwięzionych za związki z PKK będą sądzone za przynależność do organizacji terrorystycznej, a nie szerzenie propagandy).
Ale jest nadzieja, że absurdalnych nadużyć będzie teraz znacząco mniej.
-
Młodzi Polacy pomagają dzieciom z Syrii. Możesz pomóc i ty
Grupa zapaleńców z Polski pomaga syryjskim dzieciom w Iraku zapomnieć o wojnie i koszmarze, jaki przeżyły. Za kilka dni skończą im się pieniądze, dlatego proszą o pomoc.
-
Mroczna tajemnica wyspy Picairn
Ciekawie zapowiada się książka, która w przyszłym tygodniu ukaże się nakładem wydawnictwa Czarne - "Jutro przypłynie królowa" Macieja Wasielewskiego.
Pitcairn to skrawek lądu na Oceanie Spokojnym leżący piętnaście tysięcy kilometrów na południowy wschód od Londynu. W 1790 roku do brzegów wyspy przybił brytyjski okręt Bounty. Buntownicy zeszli na ląd.
Obecnie żyje tam kilkadziesiąt osób. Sześć razy do roku w pobliże wyspy podpływa statek, czasem zawija jacht, a mieszkańcy z tajemniczych powodów niechętnie patrzą na obcych.
Angielski dziennikarz został deportowany, zanim zdążył zejść z pokładu. To samo spotkało francuskiego autora książek podróżniczych. Pewna reporterka usłyszała: „Powiesimy cię, jeśli o nas źle napiszesz”. Korespondentka australijskiego „The Independent” była zastraszana. Na forum internetowym zamieszczono post: „Kathy Marks powinna być zastrzelona”.
Maciej Wasielewski dostał się na wyspę, podając się za antropologa badającego żeglarskie sagi. To, co odkrył, okazało się jeszcze bardziej skomplikowane, niż przeczuwał.
Nim po 10 dniach autor został deportowany, odkrył, że dorośli mieszkańcy Pitcairn wykorzystują seksualnie dzieci.
-
HRW o bezprawiu w Strefie Gazy
Rządzący Gazą Hamas nie spełnił obietnicy przeprowadzenia rzetelnego śledztwa w sprawie zabicia siedmiu Palestyńczyków oskarżonych o kolaborację z Izraelem - poinformowała w czwartek Human Rights Watch.
Zdarzyło się to w listopadzie. Mężczyźni zostali wcześniej skazani przez sąd wojskowy w Gazie. Uzbrojone komando wyciągnęło ich z aresztu na ulicę i zastrzeliło na oczach ludzi. Ciało jednego z „kolaborantów” ciągnięto potem za motocyklem.
HRW uważa, że przyznanie się do winy na ofiarach wymuszono torturami, a śledztwo w sprawie mordu nawet się nie zaczęło.
Mój reportaż o samosądach wśród Palestyńczyków można przeczytać tutaj.
-
Na początku marca uczniowie wracający z ferii do tybetańskich szkół w Qinghai i Gansu odkryli, że ich dawne podręczniki wyparowały, a ich miejsce zajęły książki chińskie. Innymi słowy, system kształcenia w dwóch narzeczach skurczył się o połowę, do mandaryńskiego. (...)
Po protestach w 2008 roku władze uznały po prostu, że przyszła „stabilizacja" Tybetu wymaga całkowitego wyrugowania pisanego i mówionego tybetańskiego z systemu oświaty.
Nie żyjemy jednak w świecie sprzed kilkuset lat, w którym hiszpańscy najeźdźcy mogli wymazać język i pismo Majów. Nie żyjemy też w świecie sprzed lat kilkudziesięciu, gdy w imię rewolucji kulturalnej zakazano nauczania tybetańskiego w całym kraju, odbierając ludziom takim jak ja znajomość ojczystego języka. Żyjemy za to w świecie, w którym w obronie mowy ojców spaliła się dziewiętnastoletnia dziewczyna. I ten płomień nie przestanie parzyć.
-
Syryjska armia z premedytacją bombarduje cywilów - alarmuje w najnowszym raporcie Human Rights Watch
- Było koło 3 po południu, kiedy na niebie pojawił się mig-23. Byłem 100 metrów od placu zabaw - opowiada świadek z Dejr al-Asafir niedaleko Damaszku. - Krążył nad placem, po czym zrzucił sześć bomb i odleciał. Widziałem, jak dwie z nich rozpadają się na połowę, potem usłyszałem serię małych eksplozji, brzmiały jak głośne fajerwerki. Gdy pobiegliśmy na plac, ujrzałem pięcioro martwych dzieci i wiele ciężko rannych.
- czwartek, 11 kwietnia 2013
-
Neonaziści rosną na greckim kryzysie
Bojówki partii Złoty Świt przeczesują szpitale w poszukiwaniu nielegalnie pracujących imigrantów. - Czujemy się zastraszani - mówią lekarze. Ale spora część społeczeństwa przyklaskuje tym akcjom, a neonazistowska partia jest dziś w Grecji trzecią siłą polityczną.
-
Wybory w Pakistanie nie dla kobiet
Można pomyśleć, że w kraju, którym przez wiele lat kierowała Benazir Bhutto, z partycypacją kobiet w demokracji nie może być źle. A jest fatalnie.
Według rządowych statystyk, w Pakistanie jest 48 mln zarejestrowanych wyborców-mężczyzn i tylko 37 mln kobiet. W ostatnich wyborach z 2008 r. Pakistanki oddały 30 proc. głosów. W 564 lokalach wyborczych (na ponad 64 tys.) kobiet w ogóle nie dopuszczono do urn.
Najgorsza dyskryminacja ma miejsce na terytoriach plemiennych (FATA) wzdłuż granicy z Afganistanem. Tam kobietom głosować nie wolno, mimo że formalnie mają takie prawo. Dopiero w 1997 r. rząd federalny dał mieszkańcom FATA uniwersalne prawa wyborcze. Wcześniej startować i głosować w wyborach mogli tylko mianowani przez rząd malikowie (odpowiednik szejka).
Do wyborów został miesiąc. Fot. AP
Dostrzegając problem, państwowa komisja wyborcza w styczniu br. zaproponowała wprowadzenie kwot przy urnach: każdy lokal wyborczy musiałby się wykazać co najmniej 10 proc. udziałem kobiet wśród głosujących, inaczej wszystkie karty wyborcze z tego punktu trafiałyby do śmieci. Rząd nie wykazał zaintersowania pomysłem – na jego usprawiedliwienie można dodać, że w Pakistanie był to już bardzo gorący okres, który zakończy się dopiero po wyborach 11 maja.
Są nieśmiałe oddolne próby rozruszania Pakistanek. 40-letnia Badam Zari z jednej z plemiennych „agencji” (jednostka podziału terytorialnego) została pierwszą kobietą z FATA kandydującą w wyborach. Szanse na mandat ma raczej marne, zważywszy, że kobiety tam nie głosują. Ale Zari ma nadzieję, że jej kandydatura sprawi, iż kobiety z jej okręgu odważą się wyjść z domów.
- Postęp jest możliwy tylko wtedy, kiedy kobiety zaczną brać udział w polityce głównego nurtu – przekonuje Zari. – Moją jedyną ambicją jest walka o poprawę warunków życia mieszkanek Agencji Bajaur. Kobiety cierpią, bo nigdy żaden poseł z FATA nie interesował się ich losem.
Zari ma poparcie swojego męża, nauczyciela w szkole publicznej. – Choć jesteśmy biedni, chcemy prowadzić normalną kampanię wyborczą. Chcemy zwyciężyć. To byłoby zwycięstwo wszystkich kobiet z FATA – mówi Sultan Khan. – Są ogromne naciski, żeby żona się wycofała, ale nie zamierzamy im ulegać.
źródło: IPS
-
Urugwaj zalegalizował małżeństwa osób tej samej płci
Parlament Urugwaju opowiedział się w środę za legalizacją małżeństw osób tej samej płci. To już trzeci kraj Półkuli Zachodniej, a drugi po Argentynie w Ameryce Łacińskiej, który odważył się na taki krok.
Projekt poparło 71 z 91 obecnych na sali deputowanych. Nowe prawo ma szansę wejść w życie w ciągu 10 dni od zatwierdzenia go przez izbę. Prezydent Jose Mujica, niegdysiejszy bojownik lewicowej partyzantki i zwolennik liberalnych reform zapowiedział, że zmianę zatwierdzi. Wcześniej legalizację małżeństw homoseksualnych poparł urugwajski Senat, wprowadzając niewielkie poprawki.
Podczas gdy większość państw tworzy nowe normy prawne dla par jednopłciowych, Urugwaj - podobnie jak wcześniej Argentyna i Kanada - całkowicie zrównuje prawa małżeństw heteroseksualnych i homoseksualnych, w tym dotyczące adopcji, czy zapłodnienia in vitro. Zamiast stosowania terminów: "mąż" i "żona", mówi się tam o "stronach" zawierających "kontrakt".
Decyzja parlamentu wywołała euforię w środowiskach gejowskich w Montevideo. Urugwajski Kościół apelował wcześniej do parlamentarzystów o głosowanie zgodne z sumieniem, ale jednocześnie podkreślał, że zmiana "to nie sprawiedliwość, lecz niekonsekwentna asymilacja, która jeszcze bardziej osłabi instytucję małżeństwa".
-
Warszawski: Al-Kaida u bram Damaszku
Warto zapamiętać, że dla wielu Arabów wrogiem są islamiści: nie chcą zamieniać jednej dyktatury na drugą.
- środa, 10 kwietnia 2013
-
Singapur - dyskryminacja w polityce prorodzinnej
Rząd Singapuru na tysiąc i jeden sposobów namawia obywateli do posiadania dzieci. Ale nie wszystkich - liczne potomstwo powinni mieć tylko wykształceni i zamożni
-
W Jordanii otwarto drugi obóz dla uchodźców syryjskich
Nowy obóz mieści się w Mradżib Al-Fhud na północy kraju i został sfinansowany przez Zjednoczone Emiraty Arabskie. Docelowo będzie mógł pomieścić ponad 25 tys. osób.
Ma on odciążyć pierwszy obóz, wybudowany w miejscowości Zaatari na północy Jordanii, w którym przebywa już ponad 150 tys. Syryjczyków.
Do Mradżib Al-Fhud doprowadzono wodę oraz wybudowano szkołę i szpital, który ma zapewnić podstawową opiekę zdrowotną. Już w środę trafiło tam pierwszych 110 uciekinierów.
Pierwsi Syryjczycy w nowym obozie. Fot. AP
Według danych Urzędu Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców w Iraku, Jordanii, Libanie, Turcji i innych krajach Bliskiego Wschodu przebywa już 1 254 451 uciekinierów z Syrii - z tego w Jordanii wg różnych danych od 400 tys. do ponad 480 tys. Każdego dnia przybywa ich 2 tys. nowych.
Uchodźcy z Syrii stanowią już około 6 proc. całej populacji Jordanii. Jak podaje gazeta „The Jordan Times”, Amman w 2012 r. wydał 65 mln dinarów (prawie 300 mln złotych) na zapewnienie im opieki zdrowotnej. W tym roku wraz z rosnącą liczbą uciekinierów kwota ta może być trzykrotnie wyższa.
-
Świat odchodzi od kary śmierci. A czarną plamą na światowej mapie egzekucji są Chiny
Egzekucji i wyroków jest coraz mniej - wynika z nowego raportu Amnesty International. Przygotowane przez AI zestawienie nie obejmuje jednak Chin, gdzie egzekucji jest najwięcej.
-
Czy Korea dąży do wojny? [mój komentarz]
Niektórzy podejrzewają, że wymachiwanie szabelką to teatr na użytek wewnętrzny. Być może przekazanie władzy po śmierci Kim Dżong Ila w ręce jego najmłodszego syna nie idzie wcale tak gładko, jak się wydaje. Może wojenna retoryka jest przejawem walki o władzę w łonie reżimu. Inna teoria głosi, że wojenna mobilizacja ma utorować drogę reformom ekonomicznym, bez których reżim zatonie, z czego właśnie zdał sobie sprawę...
-
Guantanamo strajkuje. Więźniowie są gotowi nawet umrzeć
W bazie USA na Kubie od dwóch miesięcy trwa strajk głodowy więźniów protestujących przeciwko brakowi nadziei na zwolnienie albo chociaż na postawienie przed sądem. Są karmieni przymusowo. Innego pomysłu na rozwiązanie problemu Guantanamo rząd amerykański nie ma
- wtorek, 09 kwietnia 2013
-
Pierwsza Saudyjka została adwokatką
Ministerstwo sprawiedliwości Arabii Saudyjskiej zarejestrowało pierwszą Saudyjkę jako adwokatkę stażystkę, co otwiera kobietom drogę do tego zawodu - poinformował we wtorek przedstawiciel organizacji praw człowieka.
"Ministerstwo zaakceptowało rejestrację Arwy Al-Hujeili jako pierwszej adwokatki stażystki w Królestwie" - napisał Abul Kheir, który opublikował na Twitterze kopię dokumentu ministerstwa. Do jej pory wykształcone prawniczo Saudyjki mogły pracować w kancelariach adwokackich, lecz nie było im wolno występować w sądach. Kheir sprecyzował, że adwokatka po trzyletnim stażu w kancelarii może otworzyć własne biuro.
We wrześniu ubiegłego roku ministerstwo sprawiedliwości opublikowało zarządzenie, iż adwokatki wkrótce będą mogły występować przed sądami, lecz nie weszło ono w życie. W Arabii Saudyjskiej kobiety wciąż odgrywają niewielką rolę w życiu publicznym. Bez zgody męskiego opiekuna kobietom nie wolno prowadzić samochodów i podróżować, pracować ani poddawać się niektórym operacjom medycznym.
-
Dzisiaj rano w Warszawie na placu Konstytucji zawieszono baner domagający się uwolnienia przez władze Izraela Samera Issawi, który od 256 dni prowadzi strajk głodowy w nadziei na odzyskanie wolności. Samer Issawi jest więziony bez żadnych formalnych zarzutów oraz szansy na sprawiedliwy proces.
Po ostatnich badaniach Issawiego lekarze sądowi poinformowali , że ze względu na wycieńczenie organizmu w każdej chwili grozi mu śmierć.
Jest on jednym z ponad 200 Palestyńczyków, którzy więzieni są w ramach tzw. „aresztu administracyjnego”. To procedura, która pozwala izraelskiemu wojsku na przetrzymywanie więźniów bez stawiania zarzutów, oskarżenia oraz bez prawa do procesu, naruszająca międzynarodowe konwencje praw człowieka.
-
"Chińskie marzenie" może się okazać pustym sloganem, bo jego treść - czym jest i jak je zrealizować - jest nadal niejasna. Może chodzi o zwalczanie korupcji. Na pewno chodzi o organizowanie poparcia dla odrywającej się od mas i coraz bardziej elitarnej KPCh. Ale według "Dziennika Ludowego" "chińskie marzenie" byłoby też przeciwieństwem "upokorzeń", jakich od dawna doznawał kraj ze strony obcych mocarstw. Xi zdaje się wzywać do patriotycznej odnowy, a może i czegoś więcej - "ożywienie", o którym mowa, dotyczy najwyraźniej nie tylko narodu, lecz także militarnej potęgi i międzynarodowej pozycji Chin.
- poniedziałek, 08 kwietnia 2013
-
Zmarł dziennikarz z Chimek, brutalnie pobity w 2008 roku
Michaił Biekietow, który walczył z budową autostrady pod Moskwą, wskutek napaści miał uszkodzony mózg i amputowano mu nogę. W poniedziałek jego adwokat Stalina Guriewicz powiedziała, że Biekietow zmarł w szpitalu po zadławieniu się jedzeniem. Miał 55 lat.
Biekietow, założyciel krytycznej wobec lokalnych władz gazety "Chimkińskaja Prawda", ostro sprzeciwiał się wycinaniu pobliskiego Lasu Chimkińskiego pod budowę autostrady Moskwa-Petersburg. W listopadzie 2008 roku został dotkliwie pobity przed swoim domem. Lekarze przez wiele miesięcy walczyli o jego życie. Przeszedł serię ciężkich operacji - amputowano mu nogę i kilka palców. Stracił też głos. Wcześniej podpalono jego samochód; dziennikarz otrzymywał też groźby. Sprawców nigdy nie zidentyfikowano.
W jednej z wypowiedzi telewizyjnych Biekietow oskarżył mera Chimek, byłego pułkownika wojsk rosyjskich Władimira Strielczenkę, o podłożenie bomby pod jego samochodem. Wytoczono mu proces pod zarzutem pomówienia. Początkowo został skazany na grzywnę w wysokości 5 tys. rubli (163 dolary), a w grudniu 2010 roku - uniewinniony.
Biekietow to jeden z kilkunastu dziennikarzy i obrońców środowiska naturalnego, którzy zostali brutalnie poturbowani po krytycznych wystąpieniach na temat tego kontrowersyjnego projektu.
-
W Kairze i okolicach muzułmanie znów biją się z chrześcijanami
Zginęło już siedem osób, blisko sto jest rannych. Egipscy chrześcijanie przekonują, że pod rządami Bractwa Muzułmańskiego jest im gorzej niż za reżimu Mubaraka.
-
W Syrii zginęło już 8785 żołnierzy
Syryjska organizacja obrony praw człowieka twierdzi, że w ciągu dwóch lat wojny między siłami reżimu prezydenta Baszara el-Asada a próbującymi go obalić rebeliantami zginęło niemal 9 tys. żołnierzy sił rządowych. Mające siedzibę w Syrii Centrum Dokumentacji Przemocy śledzi wydarzenia od początku konfliktu i prowadzi obliczenia zabitych, rannych i zaginionych. Ten rzadki raport o ofiarach po stronie sił reżimu, został zestawiony na podstawie danych ze źródeł rządu i opozycji.
Według danych ONZ ze stycznia bieżącego roku w konflikcie w Syrii poniosło śmierć ponad 70 tys. osób.
-
Projekt Natalia: bransoletki dla obrońców praw człowieka
Organizacja Civil Rights Defenders (CRD) wpadła na ciekawy pomysł: wyposażenia zagrożonych napaścią obrońców praw człowieka w pancerne bransolety z GPS.
Działa to tak: w razie ataku posiadacz bransolety aktywuje alarm. Wtedy sygnał GPS z dokładną lokalizacją jest wysyłany za pośrednictwem sieci komórkowej do siedziby CRD w Sztokholmie „oraz do osób znajdujących się w pobliżu, które mogą bezzwłocznie udzielić pomocy”. Sygnał dociera również do osób śledzących projekt na Facebooku i Twitterze.
Projekt nosi nazwę Natalia – od imienia współpracowniczki CRD Natalii Estemirowej, która badała naruszenia praw człowieka w Czeczenii. 15 lipca 2009 r. została porwana przez nieznanych sprawców i wywieziona do Inguszetii. Tego samego popołudnia odnaleziono jej ciało.
Autorzy projektu przekonują, że w przypadkach uprowadzenia kluczowe jest pierwsze 48 godzin. Możliwość szybkiej reakcji w sytuacjach zagrożenia często bywa kluczowa dla uratowania życia.
Dzięki bransolecie potencjalnie setki tysięcy ludzi może zostać poinformowanych o ataku w ciągu zaledwie kilku minut od zdarzenia i będzie mogło wywrzeć presję na reżim. W założeniu sama świadomość, że świat dowie się o ataku, stanowiłby wirtualną osłonę dla obrońców praw obywatelskich.
Pierwszymi osobami, które otrzymały bransolety, są działacze z rejonu kaukaskiego, m.in. Magomed Mutsulgow z Inguszetii i Sapijat Magomedowa z Dagestanu. Na Kaukazie już kilkanaście osób broniących praw człowieka padło ofiarą zabójstw lub porwań na tle politycznym.
Pomysł wydaje mi się dobry, z jednym zastrzeżeniem, a właściwie dwoma. Po pierwsze, mam wątpliwość czy nieznani sprawcy w Czeczenii przejmą się gadżetem na nadgarstku swojej ofiary i tysiącami followersów na Twitterze. Ale lepsze to niż nic.
Po drugie, bransoletki powinny być wręczane tylko tym działaczom, którzy występują otwarcie i nie kryją swoich kontaktów z Zachodem – inaczej mogą ich narazić na kłopoty. Chociaż... kto wie, jeśli projekt się upowszechni i Chińczycy wyprodukują tanie imitacje z zegarkiem zamiast GPS, noszenie pomarańczowej bransolety może się w pewnych kręgach zrobić się trendy: „Wszyscy jesteśmy Natalią Estemirową”.
-
Chodzi o szefa MSW Jurija Łucenkę i ministra ekologii Georgija Filipienkę. Kijowski politolog jest przekonany, że wypuszczenie Łucenki z więzienia to gest Kijowa wobec Unii. - Rosną szanse na wypuszczenie z więzienia także byłej premier - mówi Wadim Karasiow. Jego zdaniem szans na ułaskawienie byłej premier dziś nie ma, bo oznaczałoby to dla władzy zbyt wielkie ryzyko, ale całkiem prawdopodobne, że za miesiąc-dwa dostanie zgodę na wyjazd na kurację czy operację do Niemiec, gdzie lekarze mogliby ją wyciągnąć z poważnej choroby kręgosłupa, z którą nie mogą sobie poradzić medycy ukraińscy.
- piątek, 05 kwietnia 2013
-
Dramatycznie rozdzielona rodzina imigrantów. Obama: Zmieńmy prawo!
„Czas naprawić nasz wadliwy system imigracyjny, żeby rodziny takie jak rodzina Claudii nie były rozdarte” - napisał na Twitterze Barack Obama. Czy wszyscy nielegalni imigranci, czyli około 11 mln osób, dostaną szansę na obywatelstwo, jeśli się ujawnią i zapłacą zaległe podatki? Tym razem projekt ma szansę przejść, bo ostatnie wybory wyraźnie pokazały, jak ważne są głosy Latynosów
-
Debata w Waszyngtonie o liczbie żołnierzy (którzy zostaną w Afganistanie po 2014 r.) jest chybiona. Nie ma ona nic wspólnego z najważniejszymi problemami, przed jakimi staje Afganistan. Kraj ten wymaga przejścia do planu pokojowego, a nie wyjścia.
Pierwszą częścią tego planu muszą być rozmowy o zawieszeniu broni między talibami, USA i rządem afgańskim, tak aby wojska NATO mogły wyjść z godnością, i aby zredukować horrendalny poziom przemocy. Afganistanu nie da się ustabilizować walcząc do ostatniego dnia. Po pierwszych negocjacjach muszą nastąpić dalsze rozmowy między talibami i rządem afgańskim o podziale władzy. To umożliwiłoby zawieszenie broni, włączyło talibów w struktury państwa i stworzyło polityczne rozwiązanie konfliktu.
-
Urugwaj o krok od legalizacji małżeństw jednopłciowych
Przytłaczająca większość senatorów i posłów jest „za” przyjęciem stosownej ustawy. Stanowi ona, że małżeństwo to "trwały związek dwóch osób takiej samej lub przeciwnej płci". I usuwa z dotychczasowego ustawodawstwa definicję małżeństwa jako "związku kobiety i mężczyzny". Nawet prawicowa opozycja odrzuca protesty Kościoła katolickiego.
-
Linie Air France ukarane grzywną za dyskryminację pasażerki
Air France zostały w czwartek skazane przez sąd w Bobigny na grzywnę w wysokości 10 tys. euro za dyskryminację pasażerki, propalestyńskiej działaczki, która została wyproszona z samolotu lecącego do Tel Awiwu. Horia Ankur, 30-letnia pielęgniarka, chciała polecieć do Izraela 15 kwietnia 2012 r., żeby wziąć udział w imprezie "Witamy w Palestynie", organizowanej przez propalestyńskich działaczy, która ostatecznie została udaremniona przez izraelskie władze.
Kiedy samolot przygotowywał się do startu na lotnisku w Nicei, przedstawiciel Air France podszedł do kobiety i spytał, czy ma izraelski paszport. Kiedy kobieta odpowiedziała, że "nie", padło kolejne pytanie - czy jest żydówką. Gdy za drugim razem kobieta udzieliła negatywnej odpowiedzi, została poproszona o opuszczenie pokładu.
"Nie możemy tolerować takiego zachowania na naszym terytorium" - oświadczył prokurator Abdelkrim Grini. "Dzisiaj zapytają panią, czy jest pani żydówką, jutro - czy muzułmanką, a pojutrze - czy jest pani osobą homoseksualną, czy należy do związku zawodowego" - akcentował prokurator.
Pracownik Air France zeznał, że tuż przed odlotem okazało się, iż nazwisko pasażerki figurowało na sporządzonej przez izraelskie władze liście osób niepożądanych.
- czwartek, 04 kwietnia 2013
-
Fot. AP
Tysiące Palestyńczyków uczestniczyły w czwartek na Zachodnim Brzegu Jordanu w pogrzebach zmarłego w izraelskim więzieniu palestyńskiego działacza oraz dwóch palestyńskich nastolatków zastrzelonych w trakcie antyizraelskich protestów.
Wywołał je we wtorek zgon 64-letniego Majsary Abu Hamdije, który odbywał w izraelskim więzieniu karę dożywotniego pozbawienia wolności i cierpiał na raka. Przedstawiciele władz palestyńskich oskarżyli stronę izraelską o opóźnienie leczenia Abu Hamdije i zapewnili pełny ceremoniał wojskowy jego pogrzebowi, który odbył się w czwartek w Hebronie.
Abu Hamdije został skazany na dożywocie za współudział w usiłowaniu dokonania zamachu bombowego na kawiarnię w Jerozolimie w 2002 roku. W trakcie protestów, jakie wywołała jego śmierć, czterech młodych Palestyńczyków obrzuciło w środę ładunkami zapalającymi izraelski wojskowy punkt kontrolny koło Tulkaremu w północnej części Zachodniego Brzegu. Żołnierze odpowiedzieli ogniem, zabijając 17-letniego Amera Nassara i 18-letniego Nadżiego Belbisiego.
-
Zdaniem Eliota Cohena, dyrektora programu badań strategicznych Szkoły Zaawansowanych Studiów Międzynarodowych (SAIS) Uniwersytetu Johna Hopkinsa w Waszyngtonie, Obama de facto stopniowo "wycofuje się z militarnych zobowiązań USA za granicą", które w ostatnim półwieczu gwarantowały bezpieczeństwo ich sojusznikom.
Osłabienie tak rozumianego przywództwa Ameryki grozi w przyszłości destabilizacją i chaosem w takich regionach świata jak Azja Wschodnia i Zatoka Perska - ocenia. Cohen przypomniał o rosnącej agresywności Chin i nieudanych próbach zmuszenia Iranu za pomocą sankcji do rezygnacji ze zbrojeń atomowych. Prawica atakuje też Obamę za dążenie do eliminacji broni atomowej i niemodernizowanie amerykańskiego arsenału atomowego. Jego krytycy podkreślają, że Rosja, a zwłaszcza Chiny, modernizują swoją broń nuklearną.
Inni komentatorzy uważają jednak, że polityka obecnej administracji, kładąca nacisk na "soft power", dyplomację i współpracę z innymi państwami, jest najlepszą opcją w przypadku najbardziej zapalnych dziś konfliktów: z Iranem, reżimem prezydenta Baszara el-Asada w Syrii i Koreą Północną.
Jak sugeruje w konserwatywnym "Wall Street Journal" jego czołowy publicysta Gerald F. Seib, we wszystkich trzech konfliktach Obama ma rację, polegając na sankcjach, nacisku dyplomatycznym oraz współpracy z ONZ i innymi krajami. Jest to niezbędne, aby na arenie międzynarodowej izolować te dyktatorskie reżimy, podczas gdy użycie siły grozi niepotrzebnymi wojnami. Seib zwraca uwagę, że głośnym echem w mediach odbiło się np. wysłanie przez USA w rejon Półwyspu Koreańskiego bombowców strategicznych, które mają być ostrzeżeniem dla Korei Północnej.
"Chociaż te samoloty to efektowny materiał na czołówki gazet, to krajem, który ma realną możliwość zmiany zachowania Phenianu, są Chiny - a nie USA" - napisał publicysta "WSJ". Gospodarcze przetrwanie Korei Północnej zależy od Chin - przypomina Seib - co oznacza, że Waszyngton musi przede wszystkim przekonywać Pekin, żeby pomógł mu w nakłonieniu reżimu Kim Dzong Una do wyrzeczenia się broni nuklearnej. Kluczem do rozwiązania problemu jest zatem dyplomacja.
- fragment analizy Tomasza Zalewskiego, PAP
-
Meksykańska blogerka Lucy przeciwko kartelom. Co miesiąc zmienia mieszkanie. Plany? Przeżyć
Tajemniczy autor wpływowego Blog del Narco, na którym pojawiają się najbardziej drastyczne szczegóły meksykańskiej wojny narkotykowej, to dwudziestoparolatka, która - jak mówi - kocha swój kraj, ale codziennie boi się o życie. Napisała książkę, która za kilka dni ukaże się w USA. - Cały czas się bałam, że zabiją mnie, zanim skończę - przyznaje Lucy.
-
Maleją szanse na szybkie pojmanie Kony’ego
Stany Zjednoczone zaoferowały 5 mln dol. nagrody za informacje prowadzące do pojmania ugandyjskiego watażki Josepha Kony’ego. Ale sytuacja polityczna w Środkowej Afryce mu sprzyja.
Kony to przywódca Bożej Armii Oporu, jednej z milicji powstałych w trakcie wojny domowej w Ugandzie. Zniesławił się przymusowym wcielaniem do swojej armii tysięcy dzieci-żołnierzy. Boża Armia Oporu przez 25 lat spowodowała śmierć 100 tys. ludzi i wysiedlenie dwóch milionów.
Joseph Kony w Sudanie, 2006 r. Fot. Reuters
W 2005 r. Międzynarodowy Trybunał Karny oskarżył Kony’ego o zbrodnie przeciw ludzkości. Jednak wciąż jest on wolny - ostatnio ukrywa się w Republice Środkowoafrykańskiej (RŚA). Liczebność jego bandy stopniała do kilkuset żołnierzy.
Globalną (nie)sławę Kony zyskał za sprawą amerykańskiej organizacji pozarządowej Invisible Children, która w ramach kampanii Kony2012 wyprodukowała kontrowersyjny film, który w krótkim czasie zyskał ponad 100 mln odsłon na YouTube.
Jesienią 2011 r. prezydent Barack Obama wysłał do Ugandy stu żołnierzy, by pomogli tamtejszemu rządowi rozbić Bożą Armię Oporu, jednak bez rezultatu. Rok temu Unia Afrykańska powołała specjalną armię, której zadaniem miało być wytropienie watażki. Na próżno.
Sekretarz Stanu USA John Kerry, informując w środę o nagrodzie za głowę Kony’ego, przyznał, że jest ona wyrazem bezradności: - Nie będzie łatwo go znaleźć. Boża Armia Oporu rozpadła się na luźne grupki, rozproszone w gęstej dżungli.
Kony’emu pomaga sytuacja w RŚA. 10 dni temu rebelianci z ruchu Seleka obalili prezydenta Francoisa Bozize. Jego miejsce zajął nie uznawany przez społeczność międzynarodową Michel Djotodia.
Nic nie wskazuje na to, by ruch Seleka popierał Bożą Armię Oporu, mimo to samozwańczy prezydent nakazał wojskom ugandyjskim polującym na Kony’ego w ramach sił Unii Afrykańskiej, żeby opuściły kraj. Wcześniej UA zawiesiła Bangui w prawach członka.
- Teraz naszym priorytetem jest bezpieczeństwo kraju i naszych obywateli - oznajmił rzecznik środkowoafrykańskich rebeliantów Eric Massi. - Za wcześnie na dyskusję o polowaniu na Josepha Kony’ego.
Ugandyjczycy przerwali poszukiwania i wycofali się do głównej bazy w RŚA.
-
Arabia Saudyjska paraliżuje za karę
Saudyjski sąd skazał 24-latka na paraliż od pasa w dół. To kara za napaść, w której uszkodził kręgosłup innego mężczyzny.
- środa, 03 kwietnia 2013
-
Brazylia uwalnia gosposie, czyli daje im prawa pracownicze
Ponad 7 mln brazylijskich pomocy domowych dostało od parlamentu prawa pracownicze. Należy im się m.in. ośmiogodzinny dzień pracy, możliwość korzystania ze zwolnienia lekarskiego, urlop macierzyński i wypoczynkowy. Media nazwały ustawę "drugą abolicją niewolników". Liczba pomocy domowych sięga w Brazylii 7 mln. To ponad dwa razy więcej niż pracuje ich we wszystkich krajach rozwiniętych - wynika ze statystyk Światowej Organizacji Pracy.
-
Młodzi Pakistańczycy nie lubią demokracji
Jako najlepszy system polityczno-prawny chętniej wskazują szariat i rządy wojskowych – wynika z sondażu przeprowadzonego przez British Council.
Według opublikowanego w środę badania 38 proc. Pakistańczyków w wieku 18-29 lat sądzi, że prawo islamskie jest najlepsze dla kraju. 32 proc. wskazań zdobyły rządy wojskowych, a demokracja znalazła się na ostatnim miejscu z wynikiem 29 proc.
Pakowanie materiałów dla komisji wyborczych. Lahore, 30 marca. Fot. AP
Mniej niż jedna czwarta ankietowanych sądzi, że oni sami lub ich rodziny skorzystali na demokracji. 94 proc. uważa, że kraj idzie w złym kierunku, podczas gdy w 2007 roku opinię tę podzielała jedynie połowa badanych.
Większość zadeklarowała, że bardziej ufa armii niż jakiejkolwiek innej instytucji; o wojskowych pozytywne zdanie ma ok. 70 proc., o rządzie - tylko 13 proc. Co czwarty badany powiedział, że bezpośrednio doświadczył przemocy lub był jej świadkiem; liczba ta do ponad 60 proc. wzrasta na terytoriach plemiennych przy granicy z Afganistanem. Jednocześnie największym powodem do niepokoju są rosnące ceny, a nie terroryzm.
11 maja w Pakistanie mają się odbyć wybory parlamentarne, w których ważna rola przypadnie właśnie ludziom poniżej 30. roku życia, stanowiącym prawie jedną trzecią spośród zarejestrowanych wyborców.
-
Gwatemalski dyktator Efrain Rios Montt odpowiada przed sądem za ludobójstwo
Wznowiony właśnie proces ujawnia systematyczne ludobójstwo jako taktykę armii w wojnie przeciw lewicowym partyzantom 30 lat temu. Wstrząsające świadectwo jej zbrodni daje dwustu ocaleńców z masakr, które pochłonęły życie 200 tys. ludzi.
-
Zgromadzenie Ogólne przyjęło traktat o kontroli handlu bronią
Zakazuje on transferów broni konwencjonalnej do innych krajów, gdy istnieje ryzyko, że broń ta będzie wykorzystywana do popełnienia lub ułatwienia ludobójstwa, zbrodni przeciwko ludzkości lub zbrodni wojennych.
Na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ 154 państwa głosowały za przyjęciem Traktatu we wtorek, kilka dni po tym, jak Iran, Korea Północna i Syria próbowały go zablokować.
- To historyczny moment - powiedziała Draginja Nadaždin, Dyrektorka Amnesty International Polska. - Pomimo cynicznej próby zablokowania przez Iran, Koreę Północną i Syrię projektu zdecydowana większość narodów świata wykazała spektakularne poparcie dla Traktatu, który oparty jest o prawa człowieka.
- Kiedy weźmie się pod uwagę ogromne interesy gospodarce i polityczne producentów i eksporterów broni, Traktat ten jest hołdem zarówno dla społeczeństwa obywatelskiego, które opowiedziało się za ocaleniem ludzkiego życia i zmniejszeniem cierpienia, jak i dla rządów, którzy posłuchały wezwania - dodała Nadaždin.
Zakres przyjętego Traktatu obejmuje główne kategorie broni konwencjonalnej, w tym broni strzeleckiej i lekkiej.
- Jak podczas większości tego typu negocjacji, nie osiągnęliśmy wszystkiego, czego chcieliśmy. Na przykład amunicja nie została w pełni włączona do wszystkich przepisów traktatowych. Jednak Traktat może być poprawiony i zawiera silne zasady zapewniające solidne podstawy dla budowania międzynarodowego systemu ograniczającego transfery broni do tych, którzy popełniają zbrodnie, zarówno w czasie wojny, jak i pokoju - powiedziała Draginja Nadaždin. -Ta sytuacja pokazuje, że kiedy pojawia się dobry pomysł, który pomoże uczynić świat lepszym, społeczeństwa naprawdę mogą go zrealizować i wprowadzić zmiany w skali całego globu.
Traktat zostanie otwarty do podpisów i ratyfikacji 3 czerwca 2013 r. na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ i wejdzie w życie wkrótce po ratyfikacji przez 50 państw.
- wtorek, 02 kwietnia 2013
-
A właściwie... dlaczego nie zwolnić wszystkich z Guantanamo?
Takie prowokacyjne pytanie zadała na łamach „Foreign Policy” Rosa Brooks, prof. prawa na Uniwersytecie Georgetown.
Pytanie na czasie, bo o Guantanamo ostatnio zrobiło się głośniej za sprawą strajku głodowego. Do głodówki mogło przystąpić nawet 130 z 166 więźniów. Pentagon przyznał w poniedziałek, że protestuje 39 osadzonych.
Rodziny więźniów protestują przed ambasadą USA w Jemenie. Fot. AP
Jest to przede wszystkim protest przeciwko przetrzymywaniu przez niewyobrażalnie w demokracji długi czas (większość siedzi już 10-11 lat) bez oskarżenia, wyroku ani nadziei na zwolnienie.
Większość z kilkuset jeńców wojny z terroryzmem, jacy przewinęli się przez Guantanamo w ciągu 11 lat istnienia więzienia, zostało zwolnionych – jeszcze za Busha. Przed pozostałymi rysuje się niepewna przyszłość.Tylko sześciu czeka na proces. Część niby przeznaczono do zwolnienia, ale na przeszkodzie stanął Kongres. Innych wojsko USA uznało za zbyt niebezpiecznych, by zwrócić im wolność, lecz oficjalnych zarzutów im nie postawiono – można się domyślać, że albo z braku dowodów, albo dlatego, że wiedzą zbyt wiele o tym, co się działo w Guantanamo i mogliby narobić kłopotów.
Rząd i armia USA nie chcą opróżnić Guantanamo, argumentując, iż zwolnieni mogliby powrócić do działalności terrorystycznej.
Brooks pyta: i co z tego? Czy ich przetrzymywanie aby nie szkodzi strategicznym interesom Stanów Zjednoczonych bardziej niż zwolnienie?
Wymiany więźniów (czyli ich wypuszczanie) to na wojnie rzecz normalna. Amerykanie właśnie oddają miejscowym władzom kontrolę nad więzieniami w Afganistanie. Istnieje ryzyko, że wielu talibów wyjdzie na wolność i może nawet powróci do wojaczki. Tyle że nie zmieni to sytuacji na froncie. Za to ich bezterminowe przetrzymywanie – podobnie jak osadzonych w Guantanamo – wzmaga wrogość wobec USA i ułatwia wrogowi rekrutację nowych bojowników.
- Potrafilibyśmy zredukować ryzyko, że zwolniony więzień zostanie przyjęty przez dawnych towarzyszy z otwartymi rękami - pisze pół-żartem Brooks.
- Niech dyrektor CIA John Brennan zabierze do Guantanamo światowe media. W świetle kamer wręczy każdemu więźniowi amerykański paszport i 10 tys dol. Brennan powinien uściskać więźniów i podziękować za ich wysiłki przy walce z Al-Kaidą. I niech kupi im bilet dokądkolwiek chcą. Jemen? Pakistan? Może niektórzy chcieliby wrócić na pole walki, ale pole walki wcale nie zechce ich.
-
Jak amerykańscy strzelcy zostali wspólnikami Iranu
Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło we wtorek pierwszy w historii traktat regulujący handel bronią na świecie. Jednak egzotyczna koalicja Iranu, Syrii, Korei Północnej i lobby strzeleckiego w USA wciąż może zablokować to bezprecedensowe międzynarodowe porozumienie
-
Syria: Marzec najkrwawszym miesiącem. Zginęło ponad 6 tys. osób
Wśród ofiar ponad 2 tys. to cywile. Alarmujące dane dotyczące liczby ofiar wojny w Syrii opublikowało w poniedziałek opozycyjne Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie. Jak podała organizacja, w marcu w Syrii zginęło 6005 osób, w tym 2080 cywilów. - Wśród ofiar cywilnych 298 to dzieci poniżej 16. roku życia, a 291 to kobiety - sprecyzował szef obserwatorium Rami Abdel Rahman.
-
Kobiety nie chcą jeździć do Indii
Głośna sprawa zbiorowego gwałtu na studentce w Delhi nie tylko poruszyła całe Indie i doprowadziła do zmiany prawa, ale też poważnie zaszkodziła przemysłowi turystycznemu. W ciągu trzech miesięcy od czasu tego gwałtu liczba zagranicznych turystów odwiedzających Indie spadła o 25 proc. A kobiet - aż o 35 proc.
W marcu media na Zachodzie nagłośniły kolejny przypadek zbiorowego gwałtu - na szwajcarskiej turystce. Operatorzy turystyczni mówią, że wycieczki odwołują głównie klientki z USA, Wielkiej Brytanii, Australii i Kanady.
Turystyka zagraniczna przyniosła Indiom w ub.r. blisko 18 miliardów dolarów.
-
Cenzura w Birmie odpuszcza: pojawiły się prywatne gazety
W Birmie pierwszy raz od prawie 50 lat w poniedziałek ukazały się prywatne gazety codzienne. To kolejna oznaka liberalizacji mediów w tym kraju.
Szesnaście redakcji otrzymało zgodę władz na założenie prywatnego dziennika i wydawanie go od 1 kwietnia, ale tylko czterem udało się na czas przygotować wydania. - Przez pół wieku czekaliśmy na ten dzień - powiedział redaktor naczelny "The Golden Fresh Land Daily", 81-letni Khin Maung Lay. Dodał, że już rano sprzedano 80 tys. kopii gazety, ze zdjęciem przywódczyni opozycji Aung San Suu Kyi na pierwszej stronie. - To pokazuje, jak bardzo ludzie tęsknili za prywatnymi dziennikami.
Stoisko w Rangunie. Fot. Reuters
W Birmie działały dotychczas dzienniki rządowe, będące tubami propagandowymi władz. Jedynymi prywatnymi publikacjami były tygodniki, z których około połowa zajmuje się sportem, rozrywką czy zdrowiem.
Prywatne gazety w językach birmańskim, angielskim, hindi lub chińskim były nieodłączną częścią tej dawnej brytyjskiej kolonii. Ich redakcje zostały jednak zamknięte, gdy dyktator Ne Win znacjonalizował dzienniki w 1964 roku, dwa lata po zamachu stanu.
W sierpniu 2012 roku w ramach demokratycznych reform wprowadzanych przez prezydenta Theina Seina po prawie 50 latach zniesiono cenzurę prewencyjną mediów. Rząd poinformował dziennikarzy, że przed publikacją nie muszą już wysyłać tekstów cenzorom.
Birma przesunęła się w górę w dorocznym indeksie wolności prasy, opublikowanym w styczniu przez organizację Reporterzy bez Granic (RSF). Kraj, który od 2002 do 2011 roku był w ostatniej piętnastce, przesunął się o 18 miejsc w górę i obecnie plasuje się na 151. pozycji spośród 179 państw.
- piątek, 29 marca 2013
-
Z punktu widzenia żydowskiego osadnika sytuacja na Bliskim Wschodzie rozwija się znakomicie. Podziały wśród Palestyńczyków i anarchia w świecie arabskim zmniejszają ryzyko izraeslkich ustępstw terytorialnych. Jedyną możliwą opcją są kolejne jednostronne wycofania Izraela. To prawdpodobnie jedyna rzecz, której osadnicy muszą się obawiać.
-
Porażka traktatu regulującego handel bronią konwencjonalną
Kraje ONZ nie zdołały przyjąć pierwszego traktatu regulującego międzynarodowy handel bronią konwencjonalną. Sprzeciwiły się Korea Północna, a także Iran i Syria, które argumentują, iż treść projektu nie zapobiega przekazywaniu broni syryjskim rebeliantom.
Tymczasem jeszcze w czwartek rano wydawało się, że po siedmiu latach wysiłków traktat zostanie przyjęty przy porozumieniu 193 państw. Organizacje praw człowieka określały projekt jako najbardziej ambitną próbę powstrzymania rozprzestrzenianie się nielegalnej broni, która napędza krwawe konflikty na całym świecie. Ale np. Oxfam uważał, że nie idzie on wystarczająco daleko.
Uzgodniony już w środę projekt traktatu przewiduje, że kraje nie mogłyby eksportować broni jeśli naruszałoby to międzynarodowe embargo. Ponadto każdy kraj przed dokonaniem transakcji ma ocenić, czy jest ryzyko, że sprzedawana broń trafi w ręce terrorystów lub przestępców; może być wykorzystana do ludobójstwa lub innych nadużyć przeciwko ludności cywilnej, np. do ataków na szkoły i szpitale. Handel byłby też zakazany w przypadku dużego prawdopodobieństwa, że broń zwiększy przemoc wobec kobiet i dzieci.
Traktat obejmuje zarówno broń lekką, jak i ciężką, a więc też czołgi, samoloty, śmigłowce wojskowe, rakiety i okręty wojenne. Ale dotyczy tylko przepływów międzynarodowych, nie dotyka legislacji narodowej i nie nakłada żadnych nowych zobowiązań na krajowy handel bronią i eksporterów. To był warunek Stanów Zjednoczonych, a konkretnie lobby Krajowego Stowarzyszenia Strzeleckiego.
-
Geje i lesbijki odniosą w USA zwycięstwo w sprawie ślubów?
Z pytań sędziów sądu najwyższego USA można wróżyć, że w sprawie ślubów osób tej samej płci geje i lesbijki odniosą częściowe zwycięstwo. Ustawa definiująca małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety najpewniej zostanie obalona.
-
Segregacja rasowa w szwedzkiej stolicy
Kierowca autobusu w Sztokholmie dzielił pasażerów na białych i ciemnoskórych. Szwedzi są zszokowani - jedni mówią o „mentalnym apartheidzie”, inni podkreślają, że sprawa nabrała rozgłosu, bo ich kraj słynie z tolerancji
-
86-letni ideolog Czerwonych Khmerów może stanąć przed sądem
Człowiek numer dwa reżimu, Nuon Chea, może stanąć przed sądem za zbrodnie wojenne pomimo zaawansowanego wieku - zdecydował w piątek działający pod egidą ONZ trybunał ds. ludobójstwa w Kambodży. Decyzję taką podjęto na podstawie wyników badań lekarskich przeprowadzonych przez zagranicznych ekspertów.
Oskarżony o ludobójstwo, zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości Nuon Chea, zwany Bratem Numer Dwa, był głównym ideologiem rządzących Kambodżą w latach 1975-1979 Czerwonych Khmerów. Jako prawa ręka przywódcy Czerwonych Khmerów Pol Pota odpowiadał za najbardziej radykalne działania zbrodniczego systemu, który pochłonął co najmniej 1,7 mln ludzi.
Obecnie przed trybunałem toczy się proces już tylko dwóch przywódców Czerwonych Khmerów: byłego prezydenta Kambodży Khieu Samphana i właśnie Nuona Chea. W połowie marca br. w Phnom Penh zmarł były minister spraw zagranicznych Ieng Sary; miał 87 lat. Przed trybunałem stanęła także jego żona i była minister spraw społecznych Ieng Thrith, ale została wyłączona z postępowania sądowego ze względu na demencję. Pol Pot, zwany Bratem Numer Jeden, zmarł w 1998 r. Jeszcze rok przed śmiercią przebywał na wolności.
Trybunał, działający pod egidą ONZ, został powołany w 2003 roku, ale pracę rozpoczął dopiero w 2006 roku. Jedynym skazanym do tej pory jest Kaing Guek Eav, alias "Duch", były naczelnik więzienia Tuol Sleng, zwanego S-21, w stolicy Kambodży, w którym około 15 tys. ludzi poddano torturom przed egzekucją. W lutym 2012 r. "Ducha" skazano na dożywocie za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości.
Mieszany, kambodżańsko-międzynarodowy Trybunał był wielokrotnie krytykowany za powolne procedury i upolitycznienie.
-
Strajk głodowy w Guantanamo! Czerwony Krzyż jedzie na ratunek
Niemal setka ze 166 więźniów w Guantanamo miała już opuszczać bazę na Kubie z powodu braku jakichkolwiek dowodów przeciwko nim. Ale są nadal przetrzymywani, Ameryka nie wie, co z nimi zrobić. Osadzeni strajkują
- czwartek, 28 marca 2013
-
Molestowane dzieci w Afganistanie idą do ciupy
Co się dzieje, kiedy Afgańczyk zgwałci lub molestuje nieletniego? Zazwyczaj sprawa nie dociera do policji czy sądu. Molestowanie seksualne jest tu tematem wysoce wstydliwym, a ofiary niechętnie zgłaszają takie przestępstwa.
Problemem jest też skorumpowanie wymiaru sprawiedliwości. Jeśli sprawca jest np. żołnierzem, urzędnikiem państwowym, albo jeśli jest zamożny, szanse na jego skazanie są bliskie zeru.
Mało tego: jeśli w sprawę zostaje zaangażowany sąd, za kraty może trafić ofiara.
Afgańska Niezależna Komisja Praw Człowieka (AIHRC) zbiera informacje o takich przypadkach. Nie jest to łatwe, bo sądy dla nieletnich nie chcą dzielić się statystykami dotyczącymi tak drażliwej kwestii. Obrońcom praw człowieka i dziennikarzom ciężko jest też wejść do więzień dla nieletnich.
Zdjecie z Kabulu. Fot. Reuters
- Te twierdzenia to kłamstwa. Nie więzimy dzieci wskutek takich incydentów – mówi dziennikarce Minie Habib dyrektorka takiego ośrodka w Kabulu, Aziza Adalatkhwah. Przyznaje jednak, że nieletni są osadzeni za „przestępstwa moralne”.
Afgański kodeks karny jest pełen niekonsekwencji. Poprawka z 2009 r. uznaje gwałt na kobiecie za przestępstwo - ale nie na mężczyźnie. Prawo nie określa wieku, w którym dopuszczalne jest współżycie. Za „pedersatię” – seks między dwoma mężczyznami, ale też między mężczyzną a chłopcem – grozi do 15 lat więzienia.
Podobny problem mają kobiety, które zostały zgwałcone, uciekły przed przymusowym małżeństwem bądź przemocą domową. Także one są osadzane w więzieniach.
Ten problem jest lepiej zbadany. W zeszłorocznym raporcie Human Rights Watch zatytułowanym "Musiałam uciec" czytamy, że za "przestępstwa moralne" więzionych jest ok. 400 Afganek. Sędziowie uznają za cudzołóstwo każdy seks pozamałżeński, nawet gdy kobieta została zgwałcona lub zmuszana do prostytucji.
- Sędziowie często wydają wyrok na podstawie "zeznań" złożonych bez obecności adwokata podpisanych przez oskarżoną nieumiejącą czytać. Kobiety dostają długoletnie kary, w niektórych wypadkach ponad 10 lat więzienia - mówi dyrektor HRW Kenneth Roth.
-
Kartki na żywność w Wielkiej Brytanii. Zamiast pieniędzy
Mają zapobiec wydawaniu pieniędzy z zasiłków na alkohol czy papierosy, ale niektórzy eksperci alarmują, że wpędzą biednych w spiralę długów. Obawy mają też sami potrzebujący, którzy woleliby mieć pełną kontrolę nad wydatkami. - Czasem zdarza się coś niespodziewanego: "W zeszłym roku zepsuła mi się lodówka, dwa lata temu okazało się, że mam niesprawną kuchenkę. Dostałam wtedy z funduszu nieoprocentowaną pożyczkę", mówi jedna z kobiet. W nowym systemie otrzymałaby kupony na darmowe posiłki, ale nie na naprawę urządzeń.
-
Latające kamery nad Nowym Jorkiem
Burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg twierdzi, że już wkrótce pojawianie się samolotów bezzałogowych nad miastem będzie nieuniknione. "W przyszłości kamery nie będą już tylko montowane na budynkach i słupach, ale niektóre będą także w stanie latać" - powiedział burmistrz.
Kamery podglądające rozmnożyły się w Nowym Jorku po atakach na World Trade Center 11 września 2001 roku. Wprowadzony wówczas projekt "Stalowy pierścień" umożliwia zintegrowanie systemu monitorującego w bankach i innych instytucjach z policyjnym. Nowojorska Unia Swobód Obywatelskich (NYCLU) udokumentowała obecność blisko 2400 kamer w publicznych miejscach tylko na samym Manhattanie; obsługuje je policja, właściciele nieruchomości itp.
Bloomberg porównał nadejście ery dronów z falami, których nie da się powstrzymać. "To niepokojące, ale co za różnica, czy dron jest w powietrzu, czy też jest umieszczony na budynku" - zauważył. Jego zdaniem w ciągu pięciu lat, wraz z udoskonaleniem technologii, kamery będą wszędzie, niezależnie od tego, czy się nam to podoba, czy też nie. Utratę prywatności określił jako nieuchronną. Zastrzegł, że nie wie, jak w obecnych czasach prywatność można utrzymać.
Do niedawna drony używane były głównie do celów szpiegowskich i militarnych. Obecnie coraz częściej mówi się o korzyściach zastosowania ich także dla innych potrzeb: od przygotowywania reklam dla biur nieruchomości, poprzez opryskiwanie środkami chemicznymi pól uprawnych, monitoring środowiska, po używanie ich przez policję straż pożarną, czy agencje rządowe.
NYCLU uznała ideę wprowadzenia dronów w Nowym Jorku za powód do ogromnego niepokoju, a lekceważenie przez Bloomberga słusznej troski nowojorczyków o prywatność za rozczarowujące. "Nikt z nas nie spodziewa się, że przebywając na ulicy będziemy niewidzialni, ale mamy prawo oczekiwać, że rząd nie będzie tego na trwałe rejestrował" - mówiła Donna Lieberman z NYCLU.
Na przeprowadzanie prób z dronami nad USA jeszcze w lutym ub. r. wyraził zgodę prezydent Barack Obama. FAA pozwolił m.in policji w Miami na loty monitorujące nad obszarami dzikiej przyrody subtropikalnej Everglades na Florydzie. Samolotu bezzałogowego używali też funkcjonariusze w Północnej Dakocie podczas ścigania przestępcy.
źródło: pap
-
Rosja tropi agentów w organizacjach pozarządowych. Świat protestuje, nagonka trwa
W ostatnich tygodniach prokuratorzy i inspektorzy różnych służb przeprowadzili naloty na blisko 2 tys. niezależnych instytucji, szukając dowodów na to, że są one „agentami zagranicy”. Wczoraj prokuratorzy z Prokuratury Generalnej i funkcjonariusze policji podatkowej rewidowali moskiewskie siedziby broniącej praw człowieka organizacji Human Rights Watch i antykorupcyjnej Transparency International. Jak powiedziała dziennikarzom Rachel Denber z Human Rights Watch, goście tłumaczyli, że kazano im przeprowadzić "niezapowiedziany audyt", i zażądali dokumentów. Operacja przeciw instytucjom niezależnym jest związana z przyjętą w ubiegłym roku i ostro krytykowaną przez obrońców praw człowieka ustawą zaostrzającą kontrolę nad organizacjami pozarządowymi...
- piątek, 22 marca 2013
-
Czy Tybet powinien poddać się Chinom
Włoski komentator Francesco Sisci na łamach Asia Times Online zauważa - jak najsłuszniej - że sprawy w Tybecie idą w złym kierunku. Samospalenia (w ostatnich trzech latach było ich już 108, to magiczna liczba w buddyzmie), które najrozsądniej odczytywać jako akt oporu obywatelskiego, tylko zaogniają sytuację.
Pekin wprowadza w Tybecie coraz ostrzejsze środki bezpieczeństwa. Ostatnie doniesienia mówią o sprawdzaniu telefonów komórkowych mnichów w poszukiwaniu zdjęć Dalajlamy i połączeń zagranicznych, oraz rozbudowie orwellowskiego systemu inwigilacji.
Nawet jeśli spali się tysiąc albo 10 tys. Tybetańczyków, na politykę Chin wobec Tybetu nie będzie to miało wpływu – pisze Sisci. Różnice między Tybetańczykami w ojczyźnie i tymi na wychodźctwie rosną z każdym rokiem. To prawda: ci pierwsi są coraz bardziej zsinizowani, ci drudzy zwesternizowani. Po śmierci XIV Dalajlamy sytuacja dalej się pogorszy, bo Chińczycy sami wybiorą jego następcę, a Tybetańczycy – zgodnie z wolą Jego Świątobliwości – rozpoznają inkarnację poza granicami ChRL.
Fot. Łukasz Giza / Agencja Gazeta
W tej sytuacji zdaniem Sisciego Dalajlama ma dwie opcje do wyboru. Grać na wybuch wojny w Chinach licząc na wykrojenie z tego chaosu niepodległego Tybetu (nie precyzuje, kto miałby tę wojnę Chinom wydać, bo raczej nie Tybetańczycy).
Albo - poddać się Chinom już teraz. Porzucić mrzonki o niepodległości czy szerokiej autonomii. W zamian za złożenie Pekinowi hołdu, Dalajlama mógłby wytargować co się da, ale realistycznie.
Samą ideę rozumiem, bo samospalenia (nie będące jednak polityką DL) istotnie prowadzą donikąd, a Tybet ulega nieuchronnej sinizacji. Założenia Sisciego są jednak moim zdaniem zbyt naiwne. Gdyby Pekin był gotowy na jakiekolwiek ustępstwa wobec Tybetu, to rozmowy z DL – który myśl o niepodległości dawno porzucił – jakoś by postępowały. Problemem nie jest nieustępliwość rządu z Dharamsali, tylko z tego z Zakazanego Miasta.
„Poddając się” Chinom, DL nie uzyskałby wiele. M.in. dlatego, że taka decyzja u wielu Tybetańczyków – w Tybecie i na emigracji – nie znalazłaby zrozumienia. Groźba tybetańskiego terroryzmu jest w przyszłości bardzo realna i tylko DL zapobiega na razie jej urzeczywistnieniu.
Chiny nie odpuszczą Tybetowi, bo się go boją. Poddanie Dalajlamy nie rozwiązałoby trwale żadnego problemu, co najwyżej mogłoby dać chwilową ulgę i złudne nadzieje.
-
Islamiści przejmują rewolucję w Syrii
Trzy dekady prześladowań niemal starły syryjskie Bractwo Muzułmańskie z powierzchni Ziemi. Dziś Bractwo bierze odwet na klanie Asadów, krok po kroku przejmując wodze antyrządowego powstania.
-
W Birmie płoną meczety
Prezydent Birmy Thein Sein ogłosił w piątek stan wyjątkowy w mieście Miktila w środkowej części kraju, gdzie w trwających od dwóch dni zamieszkach na tle religijnym pomiędzy buddystami a muzułmanami zginęło co najmniej 20 osób.
Strażacy gaszą płonące domy w Miktili. Fot. AP
Deputowany opozycyjnej Narodowej Ligi na rzecz Demokracji Win Htein powiedział, że od środy spłonęło tam co najmniej pięć meczetów. Mieszkańcy boją się wyjść z domów. Obecnie nie dochodzi do większych aktów przemocy, ale sytuacja pozostaje napięta.
Według relacji deputowanego mnisi i mieszkańcy wyznający buddyzm nie pozwalali gasić pożarów domów należących do muzułmanów. Jak podawała agencja Reuters, do zamieszek z udziałem setek osób doprowadziła kłótnia na targu między muzułmańskim sprzedawcą a parą buddystów. Oprócz meczetów podpalono, muzułmańską szkołę religijną, kilka sklepów i budynek rządowy.
W ubiegłym roku przez Birmę przetoczyły się dwie fale niepokojów na tle religijnym; w stanie Arakan, na zachodzie kraju, doprowadziły do śmierci 180 ludzi i pozbawiły dachu nad głową około 115 tys.
Ostatnie wydarzenia w Miktili wywołują obawy, że niepokoje mogą rozprzestrzenić się na pozostałe części kraju. Większość spośród 60 mln mieszkańców Birmy to wyznawcy buddyzmu, a tylko ok. 5 proc. ludności stanowią muzułmanie.
-
Matkom odebrano setki tysięcy dzieci. Australia przeprasza za „wymuszone adopcje”
Premier Australii oficjalnie przeprosiła wszystkie ofiary wymuszonych adopcji, które były w tym kraju powszechną praktyką w latach 1951-75. Przez ćwierć wieku niezamężnym bądź nieletnim matkom odebrano setki tysięcy dzieci, które potem trafiały do bezdzietnych małżeństw
-
- Osiągnęliśmy taki etap, że broń musi ucichnąć, do głosu powinna dojść polityka - oświadczył w czwartek Ocalan, który od 14 lat odsiaduje wyrok dożywocia za zdradę w tureckim więzieniu na wyspie Imrali.
-
W Indonezji pięć lat za cudzołóstwo, rok za kocią łapę
Rząd Indonezji chce zaostrzyć prawo karne. Proponuje, by do pięciu lat wydłużyć karę więzienia za cudzołóstwo i wprowadzić zakaz mieszkania bez ślubu. Kara ma też grozić za praktykowanie czarnej magii.
Dotychczas za zdradę małżeńską groziło do dziewięciu miesięcy więzienia. "Cudzołóstwo jest przyczyną wielu problemów społecznych. Kara powinna odstraszać, a dziewięć miesięcy nie jest wystarczające" - powiedział członek rządzącej Partii Demokratycznej Chatibu Wiranu.
Nowe przepisy zabraniają również wspólnego mieszkania parom pozostającym w nieformalnych związkach - grozi za to do roku więzienia. Dotychczas ta źle widziana przez większość społeczeństwa praktyka nie była karana przez prawo.
Według nowego kodeksu karnego, którego projekt rząd złożył w parlamencie, kara więzienia do lat pięciu i grzywna do 300 milionów rupii (23,5 tys. euro) będzie grozić osobie praktykującej czarną magię, która doprowadzi do choroby, cierpienia fizycznego, psychicznego albo śmierci. Dodatkowo jeśli czarownik otrzymał za swoje działanie wynagrodzenie, kara może zostać zwiększona o jedną trzecią.
Zdaniem ekspertów reforma oznacza wyraźny wzrost wpływu islamu na indonezyjskie prawo. Obecny kodeks karny został zredagowany w 1918 roku i zreformowany w 1958 roku. Aby nowy wszedł w życie, musi go zatwierdzić parlament.
- czwartek, 21 marca 2013
-
Uran z wojennych pocisków zabija irackie dzieci?
Wydłużone głowy, krótkie kończyny, jedno oko pośrodku twarzy... - w Falludży prawie 15 proc. noworodków ma wady wrodzone. Lekarze winią o to pociski uranowe stosowane podczas wojny przez wojska USA. Właśnie minęła dziesiąta rocznica inwazji
-
Do tej pory władze Iranu starały się przedstawiać swą republikę jako wzorową obrończynię wszelkich islamskich cnót i muzułmańskich mas, przeciwstawiając ją skorumpowanym reżimom arabskim. Jednak brutalna polityka rządu Ahmadineżada ostatecznie zaprzepaściła te wysiłki.
Zielony Ruch ze swą ideą suwerenności ludu to poważne wyzwanie dla irańskiej teokracji. Na razie Zieloni ponieśli klęskę polityczną, ale nie stracili moralnej legitymacji. Wyrzekając się przemocy, obnażyli słabość intelektualną i brutalność islamskiego reżimu. Czas pracuje na ich korzyść. Ich siła polega na tym, że żądania godności i wolności - inaczej niż ich rodzice na przełomie 1978 i 1979 r. - formułują w sposób wolny od ideologii. Tak jak wszystkie demokratyczne ruchy w regionie nie mają wyraźnego lidera politycznego, co paradoksalnie także jest ich atutem.
- Ramin Jahanbegloo w Magazynie Świątecznym
-
Amerykanin David Ranta za chwilę wyjdzie z więzienia. Siedział ponad dwie dekady, bo w jego sprawie kłamali wszyscy - od detektywów po świadków. A prawdziwy morderca zapewne od dawna nie żyje.
-
Apel Lecha Wałęsy w sprawie Kuby
"Dzisiaj, w dziesiątą rocznicę Czarnej Wiosny na Kubie, chciałbym przypomnieć o długiej walce, jaka prowadzą żony, matki, córki i krewne aresztowanych dysydentów, zrzeszone w ruchu Damy w Bieli. Walce prowadzonej w imię wolności i godności swoich najbliższych oraz godności całego społeczeństwa kubańskiego" - napisał były prezydent Lech Wałęsa.
W apelu datowanym na 18 marca możemy przeczytać m.in. "Poruszony prośbą Berty Soler, liderki Dam w Bieli, która po raz pierwszy uzyskała możliwość wyjazdu z Kuby i w tych dniach odwiedziła Polskę, wzywam społeczność międzynarodową, rządy krajów demokratycznych, instytucje zajmujące się prawami człowieka oraz uczelnie wyższe o niesienie wsparcia również dla dzieci represjonowanych działaczy i działaczek społeczeństwa obywatelskiego, a także dla tych młodych Kubańczyków, którzy za swe poglądy płacą brakiem możliwości dalszej nauki i realizacji kariery zawodowej. Stwórzmy bądź udostępnijmy im istniejące programy stypendialne, umożliwiające darmowe podjęcie lub kontynuowanie studiów za granicą. Ich talenty nie mogą się zmarnować, a pokojowa walka o wolność i demokrację nie może być przeszkodą do pogłębiania wiedzy. Prawo do edukacji jest prawem każdego człowieka. Nie pozostańmy obojętni! Bądźmy solidarni!
Czarna Wiosna (Primavera Negra) to określenie wydarzeń zapoczątkowanych o świcie 18 marca 2003 r., kiedy to na całej wyspie ruszyła fala masowych zatrzymań dziennikarzy, związkowców i opozycjonistów. Kubańskie władze oskarżyły ich o "prowadzenie działalności konspiracyjnej zorganizowanej przez szefa Sekcji Interesów Stanów Zjednoczonych na Kubie Jamesa Casona". Był to najbardziej drastyczny w ostatnich latach atak na ruch dysydencki i opozycyjny.
Ostatecznie zatrzymano i skazano (od 6 do 30 lat więzienia) w przyspieszonych procesach 75 opozycjonistów, aktywistów praw człowieka, niezależnych dziennikarzy i członków niezależnych związków zawodowych.
W czerwcu 2010 r. Kościół katolicki wynegocjował z reżimem zwolnienie więźniów sumienia Czarnej Wiosny, ale za cenę ich emigracji z wyspy. Nie uległo temu szantażowi 12 osób - wyszli zza krat, ale pozostali na Kubie.
Według szacunków Dam w Bieli obecnie reżim przetrzymuje ponad 80 więźniów sumienia.
Cały apel na stronie fundacji Instytut Lecha Wałęsy.
-
„Ukradliście nam przyszłość”. Weteran z Iraku pisze dramatyczny list do George'a W. Busha
„Zaciągnąłem się dwa dni po atakach z 11 września 2001 r., bo nasz kraj został zaatakowany. Chciałem się zemścić na ludziach, którzy zabili 3 tys. Amerykanów. Nie zrobiłem tego po to, żeby jechać do Iraku, kraju, który nie miał nic wspólnego z tymi atakami i nie stanowił zagrożenia nawet dla swoich sąsiadów, a co dopiero dla Stanów Zjednoczonych. Nie chciałem "wyzwalać" Irakijczyków, niszczyć rzekomych zakładów z bronią masowego rażenia ani zaprowadzać w Bagdadzie tego, co cynicznie nazywacie "demokracją" - napisał w liście do George'a W. Busha i Dicka Cheneya weteran z Iraku Thomas Young. Zapowiedział, że... w kwietniu umrze.
-
Komorowski: udział Polski w wojnie irackiej – „gestem solidarności”
"Tamte decyzje o polskim zaangażowaniu były decyzjami solidarności w obliczu BŁĘDNIE ROZUMIANEGO zagrożenia terrorystycznego na niespotykaną wcześniej skalę" – powinien był powiedzieć prezydent Komorowski, odnosząc się do 10. rocznicy operacji sił międzynarodowych w Iraku. We wczorajszych wypowiedziach rządzących zabrakło refleksji odnośnie skutków inwazji dla Iraku, a nie tylko dla polskiej armii i "relacji sojuszniczych".
Dla przypomnienia, fragment mojego komentarza o rocznicy, który dziwnym sposobem nie trafił do internetu:
- Było wiele powodów, by obalić Saddama, a broń masowego rażenia wybraliśmy dlatego, że był to powód, co do którego większość z nas mogła się zgodzić - mówił wiceszef Pentagonu Paul Wolfowitz. Neokonserwatyści z otoczenia prezydenta George’a W. Busha sądzili, że zmiana reżimu w Iraku pociągnie za sobą zmiany w innych krajach regionu, gdzie powstaną proamerykańskie demokracje, co rozwiąże problem terroryzmu. Pod ich presją CIA sięgnęła po dowody fabrykowane przez płatnych agentów oraz skłóconych z reżimem Saddama uchodźców.
Udokumentowane dane mówią, że w następstwie inwazji śmierć poniosło 120 tys. Irakijczyków, bardziej śmiałe szacunki podają liczby zbliżone do miliona. Zginęło blisko 4,5 tys. amerykańskich żołnierzy, zaś koszt 9-letniej okupacji ocenia się na 1 bilion dolarów.
Mimo ogromnych nakładów Ameryka tę wojnę przegrała. W Iraku powstała quasi-demokracja, do tego wcale nie przyjazna USA. Obalenie Saddama Husajna wytworzyło w regionie próżnię, w której urośli wrogowie Ameryki: Iran i jego sojusznicy z Syrii, libańskiego Hezbollahu i palestyńskiego Hamasu. Izrael przestał mieć ochotę na pokój z Palestyńczykami. Notowania Ameryki gwałtownie spadły na całym świecie. Al-Kaida dostała nowy poligon do walki z USA. Talibowie, korzystając z nieuwagi, przeszli do kontrofensywy w Afganistanie. Wszystko odwrotnie do założeń.
Jednym pozytywem było nastraszenie Muammara Kaddafiego, który dobrowolnie wyzbył się broni masowego rażenia – bez tego libijska rewolucja z 2011 r. miałaby pewnie więcej ofiar. Niewątpliwie świat bez Saddama jest lepszy, ale w sumie to marne pocieszenie.
-
Komitet orzekł, że nic nie wskazuje na to, by tragedia prawnika Funduszu Hermitage Capital, zamęczonego trzy lata temu w moskiewskim areszcie, była wynikiem przestępstwa. Sam zmarły jest natomiast pośmiertnie sądzony za uchylanie się od płacenia podatków.
- środa, 20 marca 2013
-
Strajk głodowy w Guantanamo
Już 24 więźniów osadzonych w amerykańskiej bazie Guantanamo na Kubie bierze udział w strajku głodowym. Protestują przeciw przetrzymywaniu ich bez zarzutów oraz brakowi perspektyw na uwolnienie.
Ośmiu tak bardzo straciło na wadze, że więzienni lekarze podjęli decyzję o przymusowym karmieniu ich przez sondę nosowo-żołądkową, a dwaj strajkujący trafili do szpitala z objawami odwodnienia - podał rzecznik więzienia kapitan Robert Durand. Według standardów więzienia w Guantanamo osadzony bierze udział w strajku głodowym, jeśli odmówi co najmniej dziewięciu posiłków z rzędu.
Zasieki bazy amerykańskiej w Guantanamo. Fot. Reuters
Obecnie na terenie bazy wojskowej na Kubie przetrzymywanych jest 166 jeńców wojny z terroryzmem. Prawie wszyscy przebywają tam od 11 lat i nie zostały im postawione zarzuty.
W połowie marca 45 adwokatów więźniów osadzonych w Guantanamo wystosowało list do szefa Pentagonu Chucka Hagla, informując go o trwającym od lutego strajku głodowym. Powodem głodówki miała być decyzja władz więzienia o odebraniu osadzonym ich egzemplarzy Koranu, a także konfiskata innych rzeczy osobistych, jak zdjęcia i listy od rodziny czy listy od ich prawników.
Barack Obama zapowiadał na początku swych rządów, że zamknie Guantanamo w ciągu roku. Kongres blokuje jednak odpowiednie działania na rzecz zamknięcia więzienia.
-
Pokaż swoją fryzurę w proteście przeciw restrykcjom i gułagom w Korei Północnej
Polscy obrońcy praw człowieka z Amnesty International lansują pomysłową kampanię międzynarodową
-
Al-Kaida: ścięliśmy Philippe'a
Terroryści z Al-Kaidy ogłosili, że zabili francuskiego zakładnika w akcie zemsty za interwencję francuskich wojsk w Mali
-
Ocieplenie klimatu = 3 miliardy biedaków więcej
Jeśli nie poradzimy sobie z zagrożeniami środowiskowymi, to do 2050 r. liczba ludzi żyjących w nędzy może wzrosnąć o trzy miliardy – ostrzega ONZ w tegorocznej edycji Raportu Rozwoju Społecznego.
Raport nie jest całkiem pesymistyczny. Odnotowuje lepsze od oczekiwań postępy w zdrowiu, edukacji i zamożności, czym może się pochwalić kilkadziesiąt krajów rozwijających się. Jednak zagrożenia wynikające z niedostatecznych działań na rzecz powstrzymania ocieplenia klimatu, wylesienia, zanieczyszczenia wód oraz powietrza mogą zatamować ten postęp.
Chroniczne zagrożenia środowiskowe należą do najpoważniejszych przeszkód na drodze do rozwoju. Zmiany klimatyczne je wzmacniają. Degradacja ekosystemu zmniejsza szanse na poprawę warunków bytowych, zwłaszcza u najbiedniejszych. Czyste i bezpieczne środowisko powinno być uznane za prawo, nie przywilej, czytamy w raporcie.
Mężczyzna kupuje chleb w Kairze, gdzie ceny żywności szybko rosną. Fot. Reuters
Od 1990 od 2008 r. odsetek ludzi żyjących poniżej granicy biedy (określa ją dochód 1,25 dol. dziennie na głowę) spadł z 43 do 22 proc. W największej mierze to zasługa postępu w Chinach. W ubiegłym roku Bank Światowy ogłosił, że jeden z „millenijnych celów rozwoju” – zmniejszenie o połowę odsetka ludzi żyjących w biedzie – został osiągnięty przed terminem, określonym na rok 2015.
Wskaźnik Rozwoju Społecznego (HDI) jest wyliczany co roku przez ONZ-owską agendę ds. rozwoju UNDP. Obok dochodu na głowę, uwzględnia on upowszechnienie edukacji i oczekiwaną długość życia. W tegorocznej edycji na szczycie są Norwegia i Australia. Na dole – Demokratyczna Republika Konga i Niger.
W ponad 40 państwach postęp był powyżej oczekiwań. Najgwałtowniejszy odnotowano tam, gdzie należało się go spodziewać: w Brazylii, Chinach, Indiach, Indonezji, RPA, Turcji. Ale wyraźny rozwój widać też w Bangladeszu, Chile, Ghanie, Mauritiusie, Rwandzie, Tunezji.
„Po raz pierwszy od stuleci, kraje Południa są motorem globalnego rozwoju i zmian społecznych”, czytamy w raporcie.
Wzrost Chin i Indii, które w ciągu 20 lat podwoiły swoje PKB, wyciągnął wielokrotnie więcej ludzi z nędzy niż rewolucja przemysłowa w Europie i USA. Raport krytykuje „krótkowzroczne środki oszczędnościowe” zwiększające nierówności, chwali natomiast programy transferu pieniędzy dla biednych, na dużą skalę wprowadzone w Brazylii, Indiach i Meksyku.
-
Warszawski: Węgierskie nagrody za nienawiść
W Święto Niepodległości węgierskie władze przyznały liczne nagrody i odznaczenia skrajnie prawicowym ksenofobom, antysemitom i zawziętym wrogom Romów.
- wtorek, 19 marca 2013
-
Ukrainki i aborcje ratują Samarytan
Dzięki testom genetycznym i małżeństwom z Ukrainkami starożytna wspólnota licząca dziś zaledwie 750 osób przestała się obawiać o swoje istnienie.
-
Zimbabwe będzie mieć nową konstytucję
Obywatele Zimbabwe przyjęli w sobotnim referendum nową konstytucję, która zmniejsza prerogatywy prezydenta, ogranicza też do dwóch liczbę kadencji prezydenckich jednej osoby. Konstytucję poparło niemal 95 proc. głosujących - poinformowała we wtorek komisja wyborcza. W referendum wzięło udział nieco ponad połowę z 6 mln uprawnionych. Podczas głosowania nie doszło do poważniejszych incydentów.
O konstytucji i nadchodzących wyborach w Zimbabwe szerzej piszę tutaj.
-
Byli oficerowie wojskowych dyktatur Ameryki Południowej przed sądem w Buenos Aires
Są oskarżeni o to, że porywali, torturowali i mordowali setki lewicowych przeciwników w ramach wspólnej operacji „Kondor”.
-
"Terminator" zgłosił się do Hagi
Kongijski watażka, ścigany przez Międzynarodowy Trybunał Karny za zbrodnie wojenne Bosco "Terminator" Ntaganda zjawił się w poniedziałek w ambasadzie USA w stolicy Rwandy i poprosił o przekazanie w ręce Międzynarodowego Trybunału Karnego.
Ntaganda jest poszukiwany przez MTK za zbrodnie przeciw ludzkości, między innymi za wcielanie do armii dzieci-żołnierzy oraz masowe gwałty. Był rebeliantem, który w 2009 r. został generałem armii Demokratycznej Republiki Konga, a następnie z niej zdezerterował. Uważa się go za jednego z architektów rebelii Ruchu 23 Marca, która wybuchła na wschodzie DRK w 2012 r.
"Terminator" na obchodach 50. rocznicy niepodległości Konga. Zdjęcie z 2010 r. Fot. AP
Pod koniec lutego wśród rebeliantów z Ruchu 23 Marca doszło do rozłamu. Po trzytygodniowej wojnie frakcja dowodzona przez gen. Sultaniego Makengę rozgromiła rywali z frakcji kierowanej przez biskupa Jean-Marie Runigę Lugerero, do której należał „Terminator”. Pokonani – w sumie ok. 500 partyzantów – uciekli do Rwandy.
Kinszasa proponuje zwycięskiej frakcji podpisanie pokoju, który zakończy roczną rebelię. Rząd oferuje rebeliantom amnestię, posady w rządowym wojsku i administracji, szczególnie we wschodniej prowincji Kivu, co czyniłoby ją udzielnym królestwem partyzantów.
Zeznania „Terminatora” w Hadze, dokąd z pewnością trafi, mogą być dla Rwandy kłopotliwe. Kraj ten jest oskarżany przez ekspertów ONZ o wspieranie Ruchu 23 Marca. Od początku lat 90. wszystkie zbrojne rebelie na wschodzie Konga wywołują miejscowi Tutsi, wspierani przez Ugandę i Rwandę.
Pod koniec lutego Rwanda wraz 10 innymi krajami regionu podpisała porozumienie, które ma pomóc w zaprowadzeniu pokoju w DRK. Sygnatariusze dokumentu zobowiązali się nie przyjmować na swoim terytorium osób poszukiwanych przez międzynarodowy wymiar sprawiedliwości.
-
Ameryka z trudem rozlicza się z ataku na Saddama
Dziesiąta rocznica inwazji na Irak stała się w USA okazją do ponurych podsumowań. Tylko media, które bezwzględnie popierały ekipę George'a W. Busha, jakoś słabo biją się w piersi
- poniedziałek, 18 marca 2013
-
Czy holenderskie lesbijki będą mogły wychowywać tureckie dziecko, które adoptowały?
Sprawa małego Yunusa rozpętała w Ankarze burzę. Parlament powołał komisję, która zajmie się sytuacją tureckich dzieci adoptowanych przez Europejczyków.
-
Ocalan zapowiada historyczny apel o rozejm
Przebywający w tureckim więzieniu lider Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), ugrupowania kurdyjskich separatystów, Abdullah Ocalan zapowiedział w poniedziałek, że w czwartek, w dniu obchodów święta Newroz (kurdyjskiego Nowego Roku), zaapeluje do swych bojowników o ogłoszenie rozejmu. Określił apel jako "historyczny".
Zapowiedź tę przekazali prasie kurdyjscy deputowani, z którymi Ocalan spotkał się w więzieniu na wyspie Imrali. Apel ma zawierać konkretne zalecenia militarne i polityczne. "Chcę rozstrzygnąć kwestię broni jak najszybciej, aby już nikt nie stracił życia" - zaznaczył lider PKK w oświadczeniu.
Pod koniec 2012 roku wywiad turecki rozpoczął rozmowy z odbywającym karę dożywocia Ocalanem; ich celem miało być uzgodnienie warunków złożenia broni przez PKK, która od 1984 roku walczy zbrojnie o niezależność Kurdów. Konflikt pochłonął do tej pory ok 40 tys. ofiar śmiertelnych.
-
Somalijski sąd najwyższy uwolnił dziennikarza, który ujawnił gwałty
Abdiaziz Abdinur Ibrahim został aresztowany w lutym i oskarżony o obrazę instytucji państwowych - za to, że próbował nagłośnić zgwałcenie młodej Somalijki przez grupę żołnierzy. Tę historię opisywaliśmy tutaj.
Abdiaziz Abdinur Ibrahim po uwolnieniu. Fot. Reuters
Kobieta także dostała zarzut obrazy instytucji państwowych oraz składania fałszywych zeznań. Zarówno ona, jak i dziennikarz zostali skazani na rok więzienia. Obrońcy praw człowieka i organizacje dziennikarskie oprotestowały wyroki. "Rozczarowanie" (łagodna krytyka w języku dyplomacji) postawą somalijskich władz wyraził również sekretarz generalny ONZ. Na początku marca sąd apelacyjny oczyścił zgwałconą kobietę z zarzutów.
-
Palestyńczycy to rak – uważa nowy minister obrony Izraela
Premier Izraela Benjamin Netanjahu mianował w niedzielę ministrem obrony Mosze Jaalona. Ma on opinię jednego z najbardziej radykalnych członków prawicowego Likudu; nazwał Palestyńczyków "rakiem", a główną organizację pacyfistyczną w Izraelu "wirusem". Rozważał także publicznie ewentualność dokonania zamachu na prezydenta Iranu Mahmuda Ahmadineżada.
Niemniej jednak uważany jest za jednego z bardziej realistycznie myślących polityków sceptycznie nastawionych do planów ewentualnego izraelskiego ataku na Iran w celu udaremnienia kontynuacji jego programu atomowego.
Zastępca Jaalona został Danny Danon, deputowany Likudu, krytykowany przez opozycję z powodu "niedemokratycznych" wystąpień.
Były izraelski minister spraw zagranicznych Awigdor Lieberman wyraził w związku z nominacją Jaalona nadzieję, że wyda on żołnierzom rozkaz strzelania do Palestyńczyków, którzy odważą się atakować ich kamieniami. Przed trzema dniami w wypadku drogowym, którego sprawcami byli Palestyńczycy rzucający kamieniami, zostało ciężko ranne dwuletnie izraelskie dziecko.
- piątek, 15 marca 2013
-
Hierarchowie wiedzieli o zbrodniach. Argentyński Kościół w czasach junty
Argentyńscy hierarchowie wiedzieli o zbrodniach junty, ale wielu z nich odmawiało rodzinom ofiar pomocy, traktując działania wojskowych jako krucjatę przeciw komunizmowi i obronę cywilizacji chrześcijańskiej
-
Zimbabwe boi się wyborów
W sobotę obywatele jednego z najbardziej upodlonych autorytarnymi rządami państw Afryki będą głosować nad nową konstytucją. Od uzyskania niepodległości od Wielkiej Brytanii w 1980 r. ustawą zasadniczą Zimbabwe był wynegocjowany przez Londyn dokument zawieszenia broni, mający zakończyć walkę wyzwoleńczą, wielokrotnie od tego czasu poprawiany.
To głosowanie nie budzi emocji. Przyjęcie nowej konstytucji jest pewne [GŁOSOWAŁO ZA NIĄ 95 PROC. WYBORCÓW - DOPISEK Z 19.03] ponieważ uzgodniły ją dwa rywalizujące ugrupowania – rządząca ZANU-PF oraz opozycyjna MDC. Ma być to etap na drodze do wyborów parlamentarnych i prezydenckich, które powinny odbyć się w lipcu. A te już będą pełne emocji – przede wszystkim strachu.
Opozycja obawia się nawrotu przemocy w wypadku kolejnej wygranej. W piątek zapachniało krwią, kiedy pobito polityka MDC wieszającego partyjne plakaty. W lutym 12-letni syn działacza tej partii zginął w pożarze wywołanym podpaleniem. Podczas poprzednich wyborów w 2008 r. takie rzeczy były codziennością. Bojówki ZANU-PF okaleczały i mordowały nie tylko swoich politycznych rywali z MDC, ale nawet ludzi podejrzewanych o sympatie dla nich.
Działacz MDC pobity w piątek przez zwolenników Mugabego. Fot. Reuters
Przekleństwem Zimbabwe jest prezydent Robert Mugabe, rządzący od 33 lat. Teraz ma 89 i mówi, że na emeryturę się nie wybiera. Dawny przywódca partyzancki przemienił się w brutalnego i nieudolnego władcę. Wszystko wskazuje na to, że ciemny okres Zimbabwe ma szansę zakończyć się dopiero z jego śmiercią.
Wiele jest w projekcie nowej konstytucji zmian na dobre. Prezydent będzie musiał dla swoich dekretów zyskać aprobatę rządu, przewidziano też rozszerzenie praw obywatelskich, w tym wolności prasy, dostępu do informacji czy praw więźniów. Jednak część zapowiadanych zmian w ostatniej chwili wyparowała. Np. w wypadku śmierci prezydenta władzę w kraju ma przejąć nie wiceprezydent, a przywódca rządzącej partii.
Ograniczono liczbę kadencji prezydenckich do dwóch, ale Mugabe będzie mógł startować w najbliższych wyborach. Opozycja na przejęcie władzy ma marne szanse.
Sytuacja w Zimbabwe jest o tyle dziwna, że lider opozycji jest premierem. Kohabitację wymusiła społeczność międzynarodowa po wyborach z 2008 r. – wygranych przez MDC pomimo kampanii teroru rozpętanej przez ZANU-PF. Mugabe liczył, że zrzuci na swojego wroga odpowiedzialność za krach ekonomiczny, do którego sam doprowadził jako prezydent, a także na to, że Zachód pomoże reanimować gospodarkę Zimbabwe. Pomimo dopuszczenia opozycji do rządu, w kraju jest tylko jeden dyrygent: Mugabe.
-
Mały Etiopczyk może zostać w Norwegii. Mimo oporu władz imigracyjnych
Na ten wyrok czekały setki imigrantów. Siedmioletni Nathan urodził się i mieszkał przez całe życie w Norwegii, ale państwo zamierzało deportować go do Etiopii, skąd pochodzą jego rodzice. Sąd zdecydował, że może zostać
-
Dopóki Chavez żył, udawało mu się utrzymać latynoską politykę w fałszywej alternatywie pomiędzy skompromitowanym w tej części świata neoliberalizmem a „jedynym słusznym” modelem boliwariańskim wprowadzanym w Wenezueli. Jednak w międzyczasie, bez analogicznego szumu, inne kraje latynoskie wyznaczyły drogę trzecią, stawiając na reformy socjalne, ale wcale nie zrywając z wolnym rynkiem i demokracją. Co najciekawsze, doszło do tego zarówno pod rządami lewicy (w Brazylii i Peru), jak i prawicy (w Chile oraz, w ograniczonym stopniu, w Kolumbii). Śmierć Chaveza pozwala latynoskim społeczeństwom odejść od fałszywej dychotomii podtrzymywanej retoryką El Comandante.
Trzecia droga, częściej nazywana „modelem brazylijskim” (choć równie dobrze można by mówić o modelu chilijskim albo peruwiańskim), zyskuje popularność w regionie latynoskim, jawiąc się jako autentyczna alternatywa zarówno dla neoliberalizmu, jak i dla „socjalizmu XXI wieku” Chaveza. Odejście caudillo może w końcu pozwolić na trzeźwą ocenę tego ostatniego modelu. Tymczasem, to do doświadczeń Brazylii, a nie Wenezueli, odwołuje się rządzący Peru lewicowy prezydent Ollanta Humala. To Brazylią inspiruje się Henrique Capriles Radonski, kandydat opozycji w kwietniowych wyborach prezydenckich w Wenezueli. W regionie latynoskim powoli rośnie świadomość tego, że można osiągnąć te same postępy, co Wenezuela, ale przy zachowaniu gospodarki i demokracji w pełnym zdrowiu.
- Paweł Zerka, analityk demosEUROPA
-
138 mld dolarów kosztowały w zeszłym roku katastrofy naturalne
Połowa tej sumy to straty wywołane huraganem Sandy, który nawiedził USA - ogłosiła w czwartek ONZ.
Trzeci rok z rzędu koszt katastrof na świecie przekroczył 100 mld dolarów. "Analiza strat gospodarczych wywołanych wielkimi katastrofami od 1980 roku wskazuje, że wzrastają one od połowy lat 90." - powiedziała Elizabeth Longworth, szefowa oenzetowskiej Międzynarodowej Strategii ds. Redukcji Zagrożeń Naturalnych (UNISDR) na konferencji prasowej w Genewie. Podkreśliła, że ta tendencja utrzymuje się, chociaż w zeszłym roku nie było żadnej "megakatastrofy", jaką może być np. trzęsienie ziemi w mieście.
Pozostałości po huraganie Sandy na Manhattan Beach. Fot. Reuters
Jak dotąd rokiem największych strat wywołanych kataklizmami naturalnymi pozostaje rok 2011; wyniosły one wtedy 371 mld dolarów. Z tej kwoty 214 mld stanowiły straty spowodowane tsunami i trzęsieniem ziemi w Japonii.
Longworth wskazała, że koszty dla gospodarki są większe, jeśli katastrofy naturalne dotykają kraje wysoko rozwinięte. Jednak to kraje biedniejsze płacą wyższą cenę w postaci ofiar wśród ludzi, jeśli nawiedzi je kataklizm. W ostatnich latach najtragiczniejszy pod tym względem był rok 2010, gdy doszło do trzęsienia ziemi na Haiti, w którym zginęło ponad 300 tysięcy ludzi.
-
Xi nie będzie chińskim Gorbaczowem
Chiński parlament wybrał Xi Jinpinga na głowę państwa. Choć nie jest tak ostrożny i sztywny jak jego poprzednicy, nie boi się prasy i głośno mówi o wielkim odrodzeniu narodu, nie poprowadzi Chin ku reformom politycznym.
- czwartek, 14 marca 2013
-
Rosyjski sąd nie uwzględnił skarg stron ws. wyroku w zabójstwie Politkowskiej
Sąd Najwyższy nie uwzględnił w czwartek apelacji od wyroku w sprawie zabójstwa dziennikarki Anny Politkowskiej, toteż wyrok 11 lat więzienia dla współorganizatora zabójstwa Dmitrija Pawluczenkowa stał się prawomocny - poinformowały rosyjskie media.
Politkowska, wybitna dziennikarka, obrończyni praw człowieka i autorka książek o współczesnej Rosji, w tym o wojnie w Czeczenii i autorytarnej polityce prezydenta Władimira Putina, została zastrzelona 7 października 2006 roku na klatce schodowej swojego moskiewskiego domu, gdy czekała na windę.
Sąd Najwyższy Federacji Rosyjskiej oświadczył, że pozostawia bez zmian wyrok wydany w grudniu 2012 roku przez moskiewski sąd miejski i odmawia rozpatrzenia skarg obrony i poszkodowanych. Rodzina Politkowskiej zabiegała o uchylenie wyroku z powodu - ich zdaniem - zbyt łagodnego wymiaru kary. Uważali też, że Pawluczenkow nie wywiązał się z umowy ze śledczymi, gdyż nie wskazał zleceniodawcy morderstwa i pomniejszał swoją rolę w tej zbrodni. Obrona z kolei wskazuje na zbytnią surowość wyroku, podkreśla, że sąd nie uwzględnił pomocy oskarżonego w wykryciu tego przestępstwa, a także innych głośnych spraw.
Adwokatka rodziny Politkowskiej Anna Stawicka oświadczyła, że ze sprawą zwróci się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Adwokat Pawluczenkowa zapowiedział, że złoży skargę kasacyjną.
Komitet Śledczy FR nie ustalił zleceniodawcy morderstwa Anny Politkowskiej. Jego rzecznik Władimir Markin oświadczył w grudniu, że zbrodnia ta miała zaszkodzić władzom Rosji, o czym - jak zauważył - świadczy jej data (dzień urodzin Putina).
-
Relatywizm kulturowy to śmierć myśli etycznej, to wspieranie prawa tyrańskich duchownych do tyranizowania, despotycznych rodziców do okaleczania córek, dogmatycznych jednostek do nienawidzenia homoseksualistów i Żydów, ponieważ jest to część ich "kultury". Dogmatyzm, przesądy i przemoc lub groźba przemocy nie są "wartościami" człowieka. Są dowodem braku tych wartości. Nie są przejawami czyjejś "kultury". Wskazują na brak kultury.
- Salman Rushdie, "Joseph Anton. Autobiografia"
-
Czerwoni Khmerzy wymierają nieosądzeni
W Phnom Penh zmarł jeden z przywódców Czerwonych Khmerów i były szef kambodżańskiej dyplomacji Ieng Sary. Miał 87 lat i był oskarżony m.in. o zbrodnie przeciw ludzkości. Jego proces przed mieszanym trybunałem kambodżańsko-zachodnim toczył się od 2011 roku. Ieng Sary odrzucał wszystkie zarzuty i twierdził, że jest niewinny. Przed sądem stanęła także jego żona Ieng Thrith, była minister spraw społecznych, ale została wyłączona z postępowania sądowego ze względu na demencję.
Śmierć jednego z głównych oskarżonych jest kolejnym ciosem dla trybunału, oskarżanego o upolitycznienie i zmagającego się z brakiem funduszy.
Ieng Sary. Zdjęcie z 2012 r. Fot. AP
Dotąd udało się skazać tylko szefa służb bezpieczeństwa Pol Pota, Kaing Guek Eava "Ducha", który dostał dożywocie. Na ławie oskarżonych nadal zasiadają dwaj inni liderzy Czerwonych Khmerów - były prezydent Kambodży, 81-letni Khieu Samphan i zastępca przywódcy reżimu Pol Pota, 86-letni Nuon Chea. Pol Pot zmarł w 1998 roku. Na dalsze procesy nie zgodził się premier Hun Sen, który chce, by trybunał zakończył swą działalność jak najprędzej.
Czerwoni Khmerzy odpowiedzialni są za śmierć blisko 2 mln mieszkańców Kambodży w drugiej połowie lat 70-tych ubiegłego wieku. Podczas ich rządów ludzie podali ofiarami masowych egzekucji, tortur, głodu i wyczerpania.
-
Byli więźniowie z czasów ZSRR piszą do Putina: „Pan tylko czeka, byśmy zniknęli z oblicza ziemi”
„Niech pan zapyta pierwszego lepszego emeryta, czy można dziś przeżyć miesiąc za 6 tys. rubli [600 zł]. A właśnie taką emeryturę mają dziś niektórzy byli więźniowie polityczni”
- środa, 13 marca 2013
-
Syryjskie dzieci-żołnierze
Dzieci są wcielane do zbrojnych grup po obu stronach konfliktu w Syrii. Zostają bojownikami, strażnikami, informatorami, a czasami nawet są używane jako żywe tarcze - wynika z raportu Save the Children.
Dla wielu dzieci i ich rodzin przynależność do zbrojnych grup jest powodem do dumy. Część z nich została jednak wcielona do nich przymusowo. "Każdy widział śmierć, każdy kogoś stracił. Nie znam nikogo, kto cierpiał tak, jak my cierpimy" - powiedział Save the Children chłopiec o imieniu Safa.
Według raportu, cytowanego przez BBC, dzieci są "zapomnianymi ofiarami" trwającego od dwóch lat konfliktu. Nie mogą się uczyć, ponieważ 2 tys. szkół zostało zniszczonych podczas walk albo przekształconych w schroniska dla uchodźców. Pogorszyły się również warunki sanitarne, zwiększyło ryzyko chorób. Problemem są ceny jedzenia, które wzrosły tak, że najbiedniejszych rodzin nie stać na żywność. Jak wynika z badań tureckiego Uniwersytetu Bahcesehir, trzy czwarte osób przed 18. rokiem życia straciło w trakcie wojny w Syrii kogoś bliskiego.
-
Kolejny wyrok dożywocia dla ostatniego dyktatora Argentyny
Reynaldo Bignone, ostatni dyktator Argentyny i jej prezydent w latach 1982-83, we wtorek został skazany na dożywocie. Uznano go winnym przeprowadzania bezprawnych aresztowań, porwań, rabunku, morderstwa i stosowania tortur wobec 23 z ok. 5000 ludzi przetrzymywanych za jego rządów w tajnym więzieniu dla "wywrotowców" w bazie wojskowej Campo de Mayo na przedmieściach Buenos Aires. Wśród 23 ofiar było siedem ciężarnych kobiet, które były zmuszone rodzić za kratami.
85-letni Reynaldo Bignone w sądzie. Fot. Reuters
Wraz z Bignone sąd skazał czterech wojskowych na dożywocie, a sześciu na kary od 12 do 25 lat więzienia.
Bignone odsiaduje już trzy wyroki (dożywocia, 25 i 15 lat więzienia) za łamanie praw człowieka. Jego prezydentura, przypadającej na lata 1982-1983, oznaczała koniec trwającej od 1976 roku dyktatury w Argentynie. Bignone doprowadził do zwolnienia części więźniów politycznych, zniósł stan wyjątkowy; w październiku 1983 w wyniku wyborów powszechnych do władzy doszli przedstawiciele opozycji, z którymi prezydent bezskutecznie negocjował szeroką amnestię dla przywódców junty.
Według różnych organizacji praw człowieka w tym czasie uprowadzonych i zabitych zostało nawet 30 tys. osób.
-
Siedem publicznych wyroków śmierci w Arabii Saudyjskiej
Siedmiu mężczyzn, skazanych na karę śmierci, zostało w środę publicznie rozstrzelanych na placu w mieście Abha w prowincji Asir na południowym zachodzie Arabii Saudyjskiej. Wyroki wykonano pomimo apeli organizacji praw człowieka. Według nich proces był najeżony nieprawidłowościami, a podsądni byli torturowani. Młodzi mężczyźni w wieku 20-24 lat zostali skazani za napad z bronią w ręku i rabunek sklepu jubilerskiego w 2005 r., kiedy byli jeszcze nieletni.
Od początku roku w Arabii Saudyjskiej stracono 25 osób. Według obliczeń agencji AFP w 2012 r. wykonano egzekucje co najmniej na 76 osobach, a według rachuby AI - co najmniej na 79 osobach. Kara śmierci w konserwatywnym arabskim królestwie orzekana jest wobec winnych gwałtu, zabójstwa, kradzieży z bronią w ręku, handlu narkotykami oraz zmiany wyznania.
- wtorek, 12 marca 2013
-
Do kogo należała rakieta, która trafiła w dom dziennikarza BBC Dżihada Miszrawiego, zabijając jego syna Omara? Najprawdopodobniej do Palestyńczyków, choć wcześniej odpowiedzialnością obarczano stronę izraelską.
-
Mówią, że skrzywdzenie kobiety jest tabu. Nagie, niezasłonięte kobiety, które idą [na plac Tahrir], żeby zostać zgwałcone – nagle są one uważane za tabu… Potem nawołują, żeby Mursi i Bractwo Muzułmańskie zrezygnowali. Nawiasem mówiąc, 90% z nich to kobiety krzyżowców, a pozostałe 10% to wolnomularski i wdowy, i wyrwały się spod kontroli. Te kobiety mówią jak złe duchy.
Nie mają żadnego wstydu, żadnych manier, żadnego strachu i ani odrobiny kobiecości. Bądźcie kobiece, kobiety! Macie obowiązek religijny bycia kobietą. Ale widzisz te kobiety z rozczochranymi włosami, jak diabeł! To są diabły w postaci kobiet. Powinny nauczyć się od kobiet muzułmańskich.
- egipski duchowny Abu Islam
(źródło: memri)
-
Coraz mniej wolności na świecie
Jak podaje w swoim dorocznym raporcie Freedom House (FH), rok 2012 był siódmym z rzędu, kiedy poziom wolności na świecie się kurczył. 34 proc. ludzkości (2,4 mld) w 47 krajach jest pozbawione podstawowych praw politycznych i swobód obywatelskich. Połowa przypada na Chiny.
Arabska wiosna nie odwróciła tego niekorzystnego trendu. Z czasem okazało się, że kraje, które obaliły dyktatorów nie radzą sobie z demokracją: opozycja jest prześladowana, wolności ograniczane, króluje przemoc, i choć odbywają się wybory, to nie prowadzą do wyłonienia stabilnych władz. Ciężko pozbyć się starych nawyków.
Co ważniejsze, ci autokraci, którzy zdołali się utrzymać przy władzy, mocniej się okopali. Już wiedzą co im grozi. Baszar al-Asad w Syrii będzie walczył do końca. Rodzina Al-Chalifa w Bahrajnie, przestraszona protestami opozycji, wprowadziła naprawdę solidny zamordyzm. Chiny i Rosja reagują jeszcze bardziej nerwowo na każdą oznakę organizacji opozycji.
We wtorek chiński parlament odciął się od zachodniej demokracji. Fot. AP
Inne think-tanki potwierdzają, że wolny świat się kurczy. Fundacja Bertelsmanna podaje, że liczba wadliwych (fasadowych) demokracji w roku 2012 wzrosła do 52. Według Economist Intelligence Unit, jakość demokracji pogorszyła się w 48 ze 167 badanych krajów.
Są kraje, w których postęp jest wyraźny: Birma, Libia, Tunezja (choć, zauważmy, jeszcze trudno zaliczyć tę trójkę do demokracji). Największy spadek wolności FH widzi w Mali, Madagaskarze, Gambii, Gwinei-Bissau, Bahrajnie i Ukrainie.
Według FH, szczyt wolności na świecie przypadł około roku 2000. Od tego czasu na Zachodzie do głosu doszły partie populistyczne i ksenofobiczne, którym sprzyja przedłużający się kryzys gospodarczy. A w krajach Południa powróciła moda na zamachy stanu, rzadkie w latach 90.
Joshua Kurlantzick z Council on Foreign Relations za odwrót demokracji wini klasę średnią. Zbadał on każdy samach stanu w ostatniej dekadzie. W 50 proc. przypadków, przedstawiciele klasy średnie go popierali. W wielu przypadkach wychodzili na ulice z żądaniem odwołania demokratycznie wybranego przywódcy.
„Wydaje się, że globalna krasa średnia ponad wszystko przedkłada stabilność”, pisze Kurlantzick na łamach Foreign Policy. „Od Algierii do Zimbabwe, rosnąca klasa średnia często popierała wojsko jako zaporę przed władzą ulicy, obawiając się wzmocnienia mas biednych, religijnych i niewykształconych.”
-
Południowa Korea donosi: rośnie liczba dezerterów z armii Korei Północnej
- W ostatnich miesiącach wzrosła liczba przypadków dezercji w jednostkach armii północnokoreańskiej stacjonującej na granicy z Koreą Południową - poinformowała we wtorek południowokoreańska agencja Yonhap, powołując się na źródła rządowe w Seulu.
- poniedziałek, 11 marca 2013
-
Egipt zalewa nielegalne tunele do Strefy Gazy
Wyparowują nadzieje Palestyńczyków z Gazy, że objęcie władzy w Egipcie przez Bractwo Muzułmańskie, ideologicznie bliskie Hamasowi, przełoży się na poprawę ich losu.
Egipski sąd nakazał zniszczenie tuneli, wykopanych pod granicą z Egiptem, które od lat są główną arterią handlową dla enklawy częścioo odizolowanej przez Izrael.
Ostatnio Egipcjanie zaczęli pompować do tuneli ścieki. Przemytnicy otworzyli ogień do egipskich żołnierzy, co tylko pogorszyło sprawę.
Handel spadł z 2,5 tys. ton dziennie do 300 ton. Odpowiednio poszły w górę ceny w Gazie. Wstrzymanie przemytu odbija się na budżecie rządzącego tu Hamasu. Cła na towary szmuglowane przez tunel przynosiły 180 mln dol. rocznie i pozwalały opłacać służby państwowe. Teraz Hamas nałożył dodatkowy podatek na ciężarówki z Izraela.
-
Nowy Jork czy Guantanamo - gdzie i jak sądzić Al-Kaidę?
Niedaleko miejsca, gdzie w 2001 r. runęły wieże WTC, rozpocznie się proces zięcia Osamy ben Ladena. W Ameryce odżyła debata, czy terroryści powinni być sądzeni przed sądami cywilnymi, czy wojskowymi. Wielu nie dostąpi żadnego z tych przywilejów.
-
Dwa lata po awarii w Fukushimie tysiące Japończyków mieszka w budowanych w pośpiechu lokalach
- Minutą ciszy uczcili w poniedziałek Japończycy ofiary tragicznego trzęsienia ziemi i tsunami, do którego doszło w 2011 r. na północnym wschodzie kraju. Kataklizm pochłonął blisko 21 tys. ofiar i spowodował poważną awarię w elektrowni jądrowej Fukushima I.
-
Damaszek wykorzystuje milicję do masowych mordów
Syryjski rząd używa najprawdopodobniej lokalnych milicji, znanych jako Komitety Ludowe, do popełniania masowych mordów na tle wyznaniowym - poinformowała w poniedziałek w swoim raporcie komisja ONZ ds. zbrodni wojennych w Syrii.
Według komisji, pracującej pod kierunkiem Brazylijczyka Paulo Pinheiro, Komitety nękają ludzi i wsadzają ich do więzień; najczęściej ofiarami padają mieszkańcy regionów uważanych za lojalne wobec powstańców. W raporcie zastrzeżono, że obie strony konfliktu, zarówno siły rządowe, jak i rebelianci walczący z reżimem Asada, które ugrzęzły w "wyniszczającej sytuacji bez wyjścia", dopuszczały się okrucieństw wobec ludności cywilnej.
Zwłoki zabitych w masakrach palono lub wrzucano do rzek. Siły rebelianckie regularnie dokonują egzekucji na schwytanych żołnierzach armii syryjskiej i funkcjonariuszach milicji; rebelianci założyli ośrodki zatrzymań w Hims na zachodzie i Aleppo (Halab) na północnym zachodzie kraju.
Ambasador Syrii przy genewskim biurze ONZ Fajsal Chabbaz Hamui, który zabrał głos na forum Rady Praw Człowieka, odrzucił raport, mówiąc, że opiera się on na "połowicznych informacjach z mało wiarygodnych źródeł". Oskarżył jednocześnie Katar i Turcję o "wspieranie terroryzmu" w Syrii.
-
Współoskarżony o zbiorowy gwałt na studentce w Indiach martwy, znaleziony w więzieniu
Ram Singh najprawdopodobniej popełnił samobójstwo - orzekła policja. Adwokat Singha nie wierzy w tę wersję.
-
Symboliczny protest, zatrzymania w Serszulu
Według napływających z Tybetu szczątkowych informacji 10 marca, w rocznicę wybuchu powstania w Lhasie w 1959 roku, policja zatrzymała trzech mnichów skandujących niepodległościowe hasła w Serszulu (chiń. Shiqu), w prefekturze Kardze (chiń. Ganzi) prowincji Sichuan.
Duchowni z klasztoru Mange nieśli transparent i portret Dalajlamy. Funkcjonariusze zabrali także dwóch świeckich, którzy stanęli w obronie mnichów.
Na ulice miasta natychmiast wyprowadzono wzmocnione siły policyjne.
źródło: hfpc
-
Amerykanie uczyli Irakijczyków, jak torturować - oskarżają brytyjskie media
Amerykańscy konsultanci doradzali irackim bojówkom, które okrutnie torturowały przeciwników politycznych - twierdzą dziennikarze „Guardiana” i BBC
- niedziela, 10 marca 2013
-
Zwycięstwo Uhuru Kenyatty to kłopot dla społeczności międzynarodowej, która będzie musiała zdecydować, jak w tej dziwnej sytuacji ułożyć sobie relacje z Kenią.
- piątek, 08 marca 2013
-
Rosnąca liczba badań i suma doświadczeń skłania do opinii, że zwiększanie roli kobiet w rządach, biznesie i społeczeństwie zmienia stan rzeczy na lepszy - nie idealny, ale lepszy. Dzięki kobietom biznes przynosi większe zyski, rządy stają się bardziej reprezentatywne, rodziny - silniejsze, komunikacja między ludźmi zdrowsza; mniej jest przemocy, a więcej pokoju, stabilności i równowagi.
- politolożka Dee Dee Myers w BBC
-
Rocznica powstania w Tybecie - zaproszenie od Students for a Free Tibet
10 marca przypada rocznica tybetańskiego powstania narodowego, które w 1959 r. wybuchło w Tybecie.Tego dnia na całym świecie odbywają się akcje poparcia dla pokojowo walczącego o wolność narodu. W Polsce wydarzenia odbędą się w kilku miastach.
W Warszawie o godz. 12.00 Tybetańczycy złożą kwiaty i odprawią modlitwy pod tablicą upamiętniającą tybetańskich bojowników o wolność przy Rondzie Wolnego Tybetu. O 15.00 w klubie Południk Zero odbędzie się spotkanie o Tybecie.
W Inowrocławiu spotkanie, film nt. praw człowieka w Tybecie, Stowarzyszenie Wzajemnej Pomocy „FLANDRIA”, ul. Andrzeja 8, godz. 16.00
W Krakowie w Kawiarni Naukowej (ul Szeroka 10) o godz. 17.00 odbędzie się spotkanie nt. Tybetu.
W Lublinie na Krakowskim Przedmieściu o godz. 18.00 odbędzie się happening przypominający o sytuacji w Tybecie.
W Olsztynie o godz. 14.00 planowane jest wspólne zdjęcie na Skwerze Wolneg Tybetu.
W Poznaniu w auli AUP o godz. 18.00 dobędzie się wydarzenie artystyczne inspirowane kulturą tybetańską.
W Warszawie przed Ambasadą i w Gdańsku przed konsulatem ChRL aktywiści zapalą także znicze, aby uczcić Tybetańczyków, którzy zginęli walcząc o wolność swojego kraju.
11 marca (poniedziałek) w Kędzierzynie-Koźlu w Państwowym Gimnazjum Nr 3 o godz. 17.00 odbędzie się otwarte spotkanie i pokaz filmów.
13 marca (środa) o godz. 17.30 na Uniwersytecie Warszawskim zorganizowane zostało seminarium “Tibet Today - Tibet Lived, Tibet Imagined”, w którym udział weźmie kierownik tybetologii z Uniwersytetu Karola w Pradze i polscy tybetolodzy.
Szczegóły: http://www.sftpoland.org/[/url]
-
Choć rząd Tanzanii obiecywał walkę z tym zjawiskiem, „biali murzyni” są wciąż mordowani. Bo ich organy służą do sporządzania kosztownych talizmanów
-
„Nie bądź głupkiem” - apelują do czeskich Romów raperzy z United Gipsy Crew
Nie wysyłajcie dzieci do „szkół specjalnych” - apelują do mniejszości romskiej raperzy z United Gipsy Crew. Fatalne wykształcenie to jeden z największych problemów Romów w Czechach
-
Dlaczego w Szwecji jest najwięcej gwałtów
Doniesienia o tym, że Szwedki są gwałcone niemal masowo, ostatnio często pojawiają się w polskiej publicystyce - niekiedy służąc za podbudowę tezy, jakoby szwedzkie państwo socjalne było z gruntu zgniłe, innym razem - że nie należy wpuszczać kolorowych imigrantów, bo to na pewno oni gwałcą białe kobiety.
Informacje o wysokim poziomie gwałtów w Szwecji nie są całkiem wyssane z palca. W statystykach kryminalnych ONZ piątka krajów z najwyższym odsetkiem gwałtów na głowę, to kolejno: Botswana, Szwecja, Nikaragua, Grenada i Wielka Brytania.
Delhi, 1 marca. Protest po gwałcie na 7-latce. Fot. AP
Diabeł tkwi w definicji gwałtu, niejednolitej w poszczególnych państwach.
W Szwecji każdy przypadek przemocy seksualnej jest uważany za gwałt. - Kiedy kobieta idzie na policję i mówi, że mąż ją od roku prawie codziennie gwałci, policjant odnotuje ponad 300 gwałtów - mówi BBC szwedzka socjolożka. - A większości innych krajów będzie to jeden gwałt.
To niedopowiedzenie: w wielu krajach policja doniesienie o gwałcie w małżeństwie skwitowałaby śmiechem. A na gwałt dokonany przez nieznajomego kobieta musi mieć świadków, inaczej nie ma po co iść na policję. Tak jest np. w Kongu, gdzie, jak wielokrotnie informowały organizacje praw człowieka, gwałty są regularnie stosowane jako broń w wojnie domowej. Konga w statystykach ONZ w ogóle nie ma.
W Delhi, według najnowszego raportu policji, do połowy stycznia liczba gwałtów podwoiła się w porównaniu z tym samym okresem poprzedniego roku. Ale nie oznacza to wcale, że gwałtów jest więcej - tylko że są częściej zgłaszane i rejestrowane. Pewien oficer policji z Delhi przyznaje, że po zbiorowym gwałcie z grudnia, który poruszył opinię publiczną, policja wydała "surowe instrukcje, by rejestrować wszystkie zgłoszenia kobiet; ludzie są też bardziej świadomi i chętniej zgłaszają sprawy".
Marya Hannun w „Foreign Policy” zauważa też inny przykład błędnego odczytywania statystyk kryminalnych. Statystycznie najwięcej porwań jest w... Australii. Ale nie dlatego, że na ulicach grasują gangi kidnaperów, tylko dlatego, że, zgodnie z tamtejszym prawem, jeśli jedno z rodziców utrudnia drugiemu dostęp do dziecka, klasyfikuje się to jako porwanie.
- czwartek, 07 marca 2013
-
Tortury w Iraku pod okiem Amerykanów
Pentagon wysłał amerykańskiego weterana "brudnych wojen" w Ameryce Środkowej do nadzorowania specjalnych jednostek policyjnych w Iraku, tworzących ośrodki, w których stosowano tortury, żeby wydobywać informacje od buntowników - informuje w czwartek "Guardian", powołując się na wyniki swego śledztwa, przeprowadzonego wspólnie z arabską sekcją BBC.
Choodzi o pułkownika Jamesa Steele’a, 58-letniego weterana sił specjalnych USA. Drugi specjalny doradca, pułkownik w stanie spoczynku James H. Coffman, współpracował ze Steelem w ośrodkach zatrzymań, których utworzenie Amerykanie sfinansowali. Coffman podlegał bezpośrednio generałowi Davidowi Petraeusowi, wysłanemu do Iraku w czerwcu 2004 r. z zadaniem organizowania i szkolenia nowych irackich sił bezpieczeństwa. Mówił o sobie, że jest "oczami i uszami" Petraeusa w Iraku.
"Guardian" przytacza wypowiedź irackiego generała Muntadhera al-Samariego, który pracował ze Steele i Coffmanem przez rok, w okresie tworzenia specjalnych jednostek policyjnych. Generał twierdzi, że widział ich kilkadziesiąt razy w ośrodkach zatrzymań. "Wiedzieli o wszystkim, co się tam działo (...) o torturach, najstraszliwszych rodzajach tortur" - powiedział i dodał, że tortury były w tych ośrodkach rutyną.
Nie ma dowodów na to, że Steele i Coffman osobiście torturowali więźniów. Są natomiast dowody, że byli czasem obecni w ośrodkach zatrzymań, gdzie stosowano tortury i uczestniczyli w rozpatrywaniu spraw tysięcy zatrzymanych.
Punktem wyjścia dziennikarskiego śledztwa były tajne amerykańskie dokumenty wojskowe, opublikowane przez WikiLeaks. Chodzi o setki przypadków natrafiania przez żołnierzy amerykańskich na ofiary tortur w ośrodkach zatrzymań, prowadzonych przez specjalne jednostki policyjne w Iraku. Relacje amerykańskich i irackich świadków po raz pierwszy wskazują na udział amerykańskich doradców w łamaniu praw człowieka przez specjalne jednostki policyjne w Iraku.
-
Liga Arabska zezwala na militarne wsparcie opozycji syryjskiej
Kraje arabskie mogą oferować wsparcie militarne rebeliantom walczącym o obalenie prezydenta Syrii Baszara el-Asada - głosi oświadczenie wydane w środę na zakończenie obrad szefów dyplomacji państw Ligi Arabskiej w Kairze. Tajemnicą poliszynela jest to, że i tak to robiły, zwłaszcza Katar i Arabia Saudyjska - choć poprzednio Liga dopuszczała jedynie wspieranie opozycji syryjskiej środkami dyplomatycznymi i dostarczanie pomocy humanitarnej.
W oświadczeniu podkreślono "prawo każdego kraju do oferowania, wedle własnych życzeń, wszelkiego rodzaju samoobrony, łącznie z wojskiem, by wesprzeć naród syryjski i Wolną Armię Syryjską". Sekretarz generalny Ligi Arabskiej Nabil al-Arabi poinformował na konferencji prasowej, że opozycyjną Syryjską Koalicję Narodową zaproszono do zajęcia miejsca Syrii w Lidze. Członkostwo rządzonej przez Asada Syrii w Lidze Arabskiej zostało zawieszone w 2011 roku.
-
Północna Korea rozszerza zonę
W odpowiedzi na raporty dotyczące prawdopodobnego stworzenia nowego obozu dla więźniów politycznych Kwan-li-so, znajdującego się w sąsiedztwie Obozu nr 14 w Kaechon w Południowej Prowincji Pyongan, Amnesty International zbadała zdjęcia satelitarne i przeprowadziła analizę tych obszarów przy użyciu DigitalGlobe – komercyjnego dostawcy usług satelitarnych.
Analitycy Amnesty International odkryli, że od roku 2006 do lutego 2013 r. wokół doliny Ch’oma-Bong Korea Północna zbudowała liczące 20 km ogrodzenie. Zlokalizowane jest ono 70 km na północ i północny-wschód od Pyongyang i obejmuje mieszkańców okolicznych osiedli, nowe strzeżone punkty kontrolne i prawdopodobnie kilka wież strażniczych. Analitycy odkryli również budowę nowych obiektów, które wydają się być mieszkaniami służbowymi, co przypuszczalnie powiązane jest z rozwojem górnictwa w tym regionie.
Aktywność ta wskazuje na zaostrzenie kontroli przemieszczania się mieszkańców osiedli sąsiadujących z Obozem nr 14. Z tego powodu na zdjęciach pojawia się zaciemniona linia pomiędzy obszarem, w którym przetrzymywani są więźniowie polityczni, a mieszkańcami wioski. To rodzi obawy o ludność w obrębie tych granic.
Amnesty International wzywa do wpuszczenia na teren obozu, zarówno do doliny Ch’oma-bong, jak i Obozu nr 14, obserwatorów praw człowieka. Wzywa także Koreę Północną do oficjalnego przyznania się do istnienia obozów dla więźniów politycznych, takich jak Obóz nr 15 w Yodok i Obóz nr 14.
W roku 2011 Amnesty International opublikowała analizę obrazów satelitarnych, ukazujących rozrastanie się znanego obozu dla więźniów Yodok, w którym mieściło się prawdopodobnie 50 000 mężczyzn, kobiet i dzieci. Według zeznań byłych więźniów w obozie politycznym Yodok więźniowie zmuszani są do pracy w warunkach niewolniczych i często poddawani są torturom i innemu okrutnemu traktowaniu. Pomimo tak niepodważalnych dowodów rząd Korei Północnej podtrzymuje swoje zaprzeczenia dotyczące istnienia obozu.
AI ponawia swoje wezwanie do państw członkowskich, by na 22 sesji Rady Praw Człowieka ONZ przyjęły one rezolucję dotyczącą powołania niezależnej komisji śledczej, która zajęłaby się przeraźliwą sytuacją praw człowieka w Korei Północnej – uznanej przez Organizację Narodów Zjednoczonych za „osobną kategorię” – zarówno w obozach politycznych, jaki i poza nimi.
-
Uderzą w dyktatora Korei Północnej luksusowymi dobrami
Rodzina Kimów nie będzie mogła sprowadzać drogich jachtów, biżuterii czy samochodów, które przemyca od lat. Uniemożliwią to nowe sankcje Rady Bezpieczeństwa ONZ uzgodnione przez USA i Chiny jako kara za niedawny test jądrowy Korei Północnej.
- środa, 06 marca 2013
-
Niestety dla turbo-kapitalistów z Waszyngtonu i Brukseli, śmierć Hugo Chaveza nie oznacza końca ducha chavizmu. Promując "socjalizm XXI wieku" i odrzucając trwającą od wieków podległość Ameryki Południowej, El Comandante nawiązał porozumienie z globalnym Południem, którego echa słychać w kruszących się strukturach Europy.
- Pepe Escobar w "Asia Times Online"
-
Prezydent Wenezueli Hugo Chavez umarł po dwuletniej walce z rakiem. Potępiał rodzimą oligarchię, kapitalizm, a Stany Zjednoczone stały się dla niego przyczyną wszelkich nieszczęść jego kraju i całego kontynentu. W wielogodzinnych przemówieniach piętnował imperializm amerykański i obiecywał jutrzenkę sprawiedliwości społecznej, jaką sprowadzą jego rządy
-
Sytuacja uchodźców z Syrii jest coraz gorsza
Ich liczba przekroczyła milion – ogłosił w środę UNHCR. Aż takiego eksodusu się nie spodziewano, eksperci ONZ przewidywali, że milion będzie dopiero w lipcu. Tymczasem od początku tego roku z Syrii przed skutkami wojny domowej uciekło ponad 400 tys. ludzi.
W rzeczywistości uchodźców jest o wiele więcej. Milion to ci, których zarejestrował UNHCR. Jakieś półtora raza tyle wygnańców pozostaje wewnątrz Syrii, lecz ci, jako tzw. uchodźcy wewnętrzni, nie są wliczani do statystyk.
Uchodźcy czekają na zarejestrowanie w libańskim Trypolisie. Fot. AP
„Z milionem uchodźców, milionami osób przesiedlonych i tysiącami osób codziennie przekraczających granice, Syria podąża w kierunku absolutnej katastrofy” - napisał w komunikacie Wysoki Komisarz ONZ ds. Uchodźców Antonio Guterres. Poinformował, że około połowy stanowią dzieci, zwykle poniżej 11 lat.
Większość uciekła do krajów sąsiednich: Libanu, Jordanii, Turcji, Iraku i Egiptu. Państwa te z trudem sobie radzą z napływem Syryjczyków. Turcja wydała na stworzenie i utrzymanie 17 obozów uchodźców 600 mln dol. W Libanie już co piąty mieszkaniec jest Syryjczykiem. We wtorek król Jordanii zaapelował do świata, by pomógł krajom przyjmującym uchodźców nieść to brzemię.
W największym istniejącym obozie – Zaatari w Jordanii – mieszka już 146 tys. ludzi. Kiedy byłem tam w listopadzie, było ich 20 tys. Nie przewidziano, by mogło się tu osiedlić więcej niż 60 tys.
Dramatycznie brakuje pieniędzy. Choć międzynarodowi donatorzy obiecali 1,5 mld dolarów pomocy na rzecz syryjskich uchodźców, to dotychczas wpłacono tylko 25 proc. tej sumy. Ale nawet gdyby donatorzy wypełnili wcześniejsze zobowiązania, to i tak by nie starczyło – określając potrzeby, szacowano bowiem, że uchodźców będzie przybywało w tempie 1,5 tys, dziennie, a nie, jak jest obecnie, 6 tys. dziennie.
UNICEF dostał zaledwie 9 proc. planowanego budżetu. WHO, odpowiedzialna za żywienie uchodźców m.in. w Zaatari, obcięła racje żywnościowe o połowę. A już w listopadzie Syryjczycy z Zaatari narzekali, że jedzenia jest zbyt mało. Teraz, jak informuje „Washington Post”, kolejka po jedzenie ustawia się o 4 rano, bo wiadomo, że dla wszystkich nie starczy, a kto się nie załapie, będzie musiał kupić żywność na rynku.
Agencje humanitarne ONZ ostrzegają, że wkrótce mogą być zmuszone do wstrzymania dystrybucji namiotów, koców i środków higieny. W obozach w Jordanii brakuje już wody pitnej oraz żwiru, rozsypywanego, aby deszcze nie podtapiały namiotów.
-
Od ponad 12 lat Irom Szarmila nic nie je w proteście przeciw naruszeniom praw człowieka w indyjskim Manipurze. Władze karmią ją przymusowo i sądzą za próbę samobójstwa
- wtorek, 05 marca 2013
-
Scena zamachu samobójczego w prowincji Helmand, 26 stycznia. Fot. AP
Amerykanie nie będą publikować danych o atakach w Afganistanie
Dowództwo międzynarodowych sił w Afganistanie poinformowało we wtorek, że dane na temat liczby ataków dokonanych przez talibów nie będą już publikowane. Tydzień temu dowództwo przyznało, że popełniło błąd w obliczeniach i liczba ataków w 2012 roku nie spadła, jak wcześniej podawano. Pomyłka wyszła na jaw, gdy ISAF usunęły ze swojej strony internetowej statystyki, w których odnotowano 7-procentowy spadek "ataków inicjowanych przez wroga" w porównaniu z rokiem 2011.
Rzecznik Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) w Afganistanie Jamie Graybeal wyjaśnił, że obliczenia koalicji będą stawały się coraz bardziej niedokładne wraz z przejmowaniem w walkach coraz większej roli przez wojsko afgańskie."Musimy zdać sobie sprawę, że prosta liczba ataków nie jest najbardziej kompletnym miernikiem postępów kampanii" - podkreślił rzecznik.
-
ONZ: Białoruś sprzedaje broń do Sudanu
Zaopatrzenie w broń i sprzęt bojowy odbywa się wbrew międzynarodowym sankcjom, nałożonym na władze Sudanu. Wojska rządowe wykorzystują samoloty i rakiety przeciwko powstańcom w prowincji Darfur, informuje agencja AFP powołując się na ekspertów ONZ. Z raportu ekspertów wynika, że walki z powstańcami odbywają się z wykorzystaniem zakupionych od Białorusi rakiet (ziemia – powietrze) S–8 oraz samolotów szturmowych Su –25, a także zakupionych od Rosji ciężkich śmigłowców bojowych Mi – 24.
Ta broń jest wykorzystywana także przeciwko cywilom zamieszkującym miejscowości i obozy przeciwników sudańskiego dyktatora Omara al-Bashira. Sprzęt i broń dostarczoną z Białorusi zauważono ostatnio na sudańskich lotniskach.
Informację o tym, że Białoruś dostarcza broń do Sudanu już w ub. r. rozpowszechniła Amnesty International. Z raportu AI wynikało, że w latach 2008-2010 Sudan otrzymał od Białorusi m.in. 15 samolotów Su-25, a w latach wcześniejszych (2004 i 2007) 22 wozy BTR-70, 7 BTR-80 i 22 BRDM.
Rzecznik prasowy białoruskiego MSZ Andrej Sawinych zaprzecza tym doniesieniom.
źródło: biełsat
-
Nowe badania pokazują smutną prawdę - choć niewolnictwo skończyło się w USA 150 lat temu, to przepaść między białymi i czarnymi pogłębia się w zastraszającym tempie
-
Jak się zmieniały plakaty rekrutujące do amerykańskiego wojska - do obejrzenia w Foreign Policy.
- poniedziałek, 04 marca 2013
-
Strajk pracowników trybunału ds. ludobójstwa w Kambodży
Ok. 20 tłumaczy, którzy pracują w działającym pod egidą ONZ trybunale ds. ludobójstwa w Kambodży, w poniedziałek rozpoczęło strajk. Od trzech miesięcy nie otrzymują oni wynagrodzenia - poinformował sąd, który boryka się z bezprecedensowym kryzysem finansowym. Trybunał, przed którym toczy się proces byłych przywódców Czerwonych Khmerów, musiał bezterminowo zawiesić przesłuchania.
Rzecznik sądu wezwał donatorów, by pomogli rozwiązać problem i przeznaczyli dodatkowe środki na sąd. W zeszłym tygodniu opublikowano budżet sądu na 2013 rok. Wciąż jednak brakuje 7 mln dolarów, by trybunał mógł normalnie funkcjonować. Ok. 270 kambodżańskich pracowników sądu - od sędziów po kierowców - od stycznia br. pracuje bez umowy i od trzech miesięcy nie jest opłacanych.
-
Czy nowy prezydent Kenii będzie rządził z Hagi
W poniedziałek Kenijczycy wybierali głowę państwa, parlament i zgromadzenia lokalne. Wybory prezydenckie wzbudzały najwięcej emocji. Dwaj faworyci, z niemal identycznym poparciem, to obecny premier Raila Odinga oraz Uhuru Kenyatta. Ten ostatni został oskarżony przez Międzynarodowy Trybunał Karny o podżeganie do pogromów na członkach konkurencyjnego plemienia po wyborach z 2007 r. Fala przemocy kosztowała życie 1,1 tys. ludzi, wygnała z domów 600 tys.
Prokuratorzy zarzucają Kenyacie, że w celu zaplanowania ataków spotkał się w Nairobi z liderami zdelegalizowanej milicji Mungiki. On podczas przesłuchania w sierpniu ub.r. temu zaprzeczył. Drugim z czterech oskarżonych przez MTK jest wskazany przez Kenyattę kandydat na wiceprezydenta William Ruto.
Masajowie w kolejce do urny. Fot. Reuters
Kenijska Komisja Praw Człowieka nie chciała, by ta para stanęła do wyborów, ale sąd zdecydował inaczej. Statut MTK nic nie mówi na temat kandydowania oskarżonych. Proces Kenyatty ma się zacząć za miesiąc, czyli podczas prawdopodobnej drugiej tury – ale źródła w Hadze mówią, że zostanie odroczony do przyszłego roku.
Obóz Odingi ma nadzieję, że oskarżenie odbierze głosy Kenyacie i Ruto. Podczas debaty telewizyjnej Odinga stwierdził, że jego rywal będzie rządzić przez Skype z Hagi. Jednak wygląda na to, że status oskarżonego przez „zachodnich imperialistów” raczej przydaje Kenyacie głosów.
- Jesteśmy we własnym domu i nie chcemy, żeby ktoś z zewnątrz nam coś narzucał – mówi „Guardianowi” wyborca David Kamau.
Szanse 51-letniego Kenyaty zwiększa wydatnie to, że jest on synem Jomo Kenyatty, pierwszego prezydenta niepodległej Kenii, więzionego przez Brytyjczyków za wspieranie ruchu Mau-Mau. Twarz ojca-założyciela widnieje na banknotach, jego nazwisko nosi port lotniczy w Nairobi. Uhuru odziedziczył olbrzymią fortunę – z majątkiem szacowanym na 380 mln euro jest 23. najbogatszym człowiekiem Afryki. Jego rodzina ma telewizję, gazety i stacje radiowe.
Wybór Kenyatty na prezydenta byłby kłopotliwy nie tylko dla Kenii, ale i dla społeczności międzynarodowej. Nie wiadomo jak zareagować – nie było jeszcze takiego przypadku. Zachodni politycy ostrzegają przed „konsekwencjami”, ale słowo „sankcje” nie przeszło im przez gardło.
Nie tylko zwolennicy Kenyatty, ale i niektórzy niezależni obserwatorzy są zdania, że oskarżając Kenyattę i Ruto, MTK dał się wrobić ich przeciwnikom politycznym. Trybunał sam nie zbierał dowodów, tylko wynajął pośredników. Podobno byli to znani współpracownicy premiera Odingi.
-
Chiny potwierdzają istnienie śmiercionośnych „nowotworowych wiosek”
O miejscach, gdzie występuje dramatycznie wysoka zachorowalność na różne odmiany raka, mówiło się od lat, ale oficjalnie nie istniały. Teraz władze przyznały, że może ich być nawet 500.
-
Osobne autobusy dla Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu
Od poniedziałku niektóre linie autobusowe łączące Zachodni Brzeg i Izrael mają osobne autobusy dla Palestyńczyków i dla Żydów. Izraelskie Ministerstwo Transportu zaprzecza, że to próba segregacji rasowej.
Dziennie 29 tysięcy Palestyńczyków dojeżdża legalnie do pracy w Izraelu. Dotychczas korzystali z tych samych autobusów, co izraelscy osadnicy. Od kilku miesięcy o wprowadzenie osobnego transportu dla Palestyńczyków walczył burmistrz osiedla Ariel, leżącego tuż obok palestyńskiego Nablusu w północnej części Zachodniego Brzegu. W listopadzie zeszłego roku na swojej stronie na Facebooku napisał on, że prowadzi rozmowy z policją, wojskiem i Ministerstwem Transportu, by "powstrzymać Palestyńczyków przed wsiadaniem do autobusów jadących do Ariel". Pod informacją pojawiły się obraźliwe komentarze przyrównujące wszystkich palestyńskich pasażerów do terrorystów lub małp.
Jedną z przyczyn wprowadzenia osobnych autobusów były skargi żydowskich pasażerów, którzy uznali, że obecność Palestyńczyków stanowi zagrożenie dla ich bezpieczeństwa - podał izraelski serwis internetowy Ynet, powołując się na źródło w ministerstwie. Oficjalnie ministerstwo twierdzi, że celem jest poprawa jakości usług. I dodaje, że nie ma żadnego formalnego zakazu, który zabraniałby Palestyńczykom korzystania z regularnych autobusów.
W rozmowie z Ynet kierowca autobusu na tej trasie powiedział jednak, że na przejściu w Ejal będą kontrole i Palestyńczycy będą musieli przesiąść się do osobnych autobusów.
Palestyńczycy na terytoriach okupowanych w większości przypadków są od swoich izraelskich sąsiadów odizolowani. Podobnie jest w Jerozolimie Wschodniej (palestyńskiej części miasta anektowanej przez Izrael w 1967 roku), gdzie istnieją dwa systemy transportu publicznego. Obok oficjalnych zielonych autobusów jeżdżą palestyńskie minibusy wożące Palestyńczyków do arabskich dzielnic miasta, na punkty kontrolne i do sąsiednich palestyńskich miast, jak na przykład Ramallah czy Betlejem.
źródło: pap
-
Hiszpańskie miasta nie mogą zakazać burki
Muzułmańskie stowarzyszenie Watani wygrało z Leridą w hiszpańskim sądzie najwyższym - miast musi uchylić zakaz noszenia szaty całkowicie zasłaniającej ciało.
- piątek, 01 marca 2013
-
Sprawiedliwość po 40 latach czy polityczna wendetta?
Nie chodzi o wydarzenia w kopalni „Wujek”, lecz o Bangladesz. Skazanie w czwartek na śmierć Delwara Hosajna Sajedi - wiceprzewodniczącego największej islamistycznej partii Dżamaat-i-Islami - uznanego winnym zbrodni w czasie wojny z roku 1971 o niepodległość, doprowadziło do gwałtownych starć. Piątek był najbardziej krwawym dniem w Bangladeszu od końca tej wojny: zginęły 42 osoby.
Blokada zwolenników Sajediego w Chittagongu. Fot. AP
73-letni Sajedi został uznany przez bangladeski specjalny trybunał winnym 20 zarzutów, w tym morderstw, tortur, gwałtów, przymusowego nawracania hinduistów na islam. Jest on trzecim wysokiego szczebla członkiem partii Dżamaat skazanym przez ten sąd, który jest krytykowany przez obrońców praw człowieka za nieprzestrzeganie standardów międzynarodowych. Wg Human Rights Watch prawnicy, świadkowie i śledczy twierdzą, że byli zastraszani.
Krytycy trybunału uważają, że premier Szejk Hasina Wazed używa go przeciwko przeciwnikom politycznym z dwóch największych partii opozycyjnych: Nacjonalistycznej Partii Bangladeszu (BNP) i właśnie Dżamaat-i-Islami. Premier, powołując w 2010 r. trybunał do osądzenia pakistańskich „kolaborantów” spełniła obietnicę wyborczą. Wśród wyborców rządzącej Ligi Awami procesy cieszą się ogromną popularnością.
Kiedy w lutym skazano na dożywocie Abdula Kadera Mułłę, innego lidera Dżamaat, tłumy wyszły na ulice z żądaniem kary śmierci dla niego. Pod naciskiem ulicy parlament zmienił prawo i rząd będzie się mógł odwoływać od wyroków dożywocia.
Teraz, po ogłoszeniu wyroku na Sajediego, doszło do starć jego zwolenników z policją i ataków na budynki rządowe. W niektórych częściach kraju stronnicy Dżamaat zrywali tory kolejowe.
„Gwałtowna reakcja na wyrok każe wątpić, czy publiczna zemsta na Dżamaat będzie dla Bangladeszu katharsis. Prawdopodobnie to dopiero początek przemocy. Sajedi dwukrotnie został posłem, jest popularnym kaznodzieją. Dla jego zwolenników starcie między oskarżeniem i obroną w tym procesie to bitwa między niewiernymi a pobożnymi muzułmanami”, pisze „The Economist”.
Bangladesz uniezależnił się od Pakistanu w 1971 r. po dziewięciomiesięcznej wojnie, która - według różnych źródeł - kosztowała życie od 200 tys. do 3 milionów ludzi. Ok. 10 mln osób uciekło do Indii. Od czasu uzyskania niepodległości kraj ten przeżył dwa zamachy na prezydentów oraz serię wojskowych zamachów stanu i kilkanaście nieudanych prób puczu.
-
Julian Pepe Onziema ma krótkie loczki. W szortach i koszulce wygląda na licealistę. Pepe urodził się kobietą.
W grudniu zaproszono go do narodowej telewizji, do programu na żywo "Morning Breeze" ("Poranna bryza"). - Miałem opowiadać o sytuacji osób homoseksualnych i transseksualnych w Ugandzie. Rzadko dostajemy głos w mediach. Prowadzący zapewnił, że nie będzie telefonów od publiczności. Dlatego zdecydowałem się pójść - mówi Pepe. - Dałem się zwieść. Potajemnie zaprosili pastora Martina Ssempę. Musisz to zobaczyć - radzi.
Martin Ssempa to ewangelicki kaznodzieja, jeden z największych zwolenników ustawy przeciw homoseksualistom. By przestrzec wiernych przed zarazą i grzechem, w swoim kościele puszczał im gejowskie porno.
- Czy Uganda staje się rajem dla homoseksualistów? - zaczyna prowadzący program. Drugie pytanie: czy Pepe, uprawiając seks ze swoją dziewczyną, łamie kodeks karny? Bo przecież zgodnie z prawem jest kobietą.
Pepe zaskoczony i zdenerwowany: - Utrzymuję wstrzemięźliwość seksualną.
Po chwili dziennikarz ni stąd, ni zowąd telefonicznie połączył się z Martinem Ssempą. Ten zaczął od objaśnień, że Pepe jest kobietą z zaburzeniami, potrzeba jej psychiatry i duchowego wsparcia. Szybko zmienił ton. Wykrzykiwał do słuchawki: - Nie ma nic naturalnego w tym, że jeden mężczyzna wpycha genitalia w odbyt innego mężczyzny. Nie ma nic naturalnego w sodomii. To ludobójstwo Afryki. Sodomia to HIV. Onziema, jeżeli założysz spodnie, to nie znaczy, że jesteś facetem. Demon cię opętał.
Emocje w studiu są coraz większe. Dziennikarz nie może przerwać tyrady pastora. Ssempa wciąż krzyczy: - Dlaczego nie mamy jeszcze tego antysodomistycznego aktu?! Po trzech minutach jest już w studiu. Wyciąga z torby marchewki, banany, ogórki. - Pepe, poznajesz to? - zagaja. - Myślisz, że jesteś mężczyzną, ale nie masz wyposażenia. Więc penetrujecie się za pomocą marchewki. Banany wpychacie sobie do odbytu, który nie jest do przyjmowania, lecz do wydalania - objaśnia Ssempa. I tak przez ponad godzinę.
- fragment reportażu Wojciecha Karpieszuka "Zabić geja" w ostatnim Dużym Formacie
-
Rosyjscy obrońcy praw człowieka proszą Francję o ustawę Magnitskiego. Na próżno
Po rozmowach z prezydentem Władimirem Putinem prezydent Francji Francois Hollande spotkał się w czwartek w Moskwie z piątką działaczy ruchu obrony praw człowieka.
- Podczas spotkania mówiłam, że niezbędne jest, by Europa podjęła kroki na wzór ustawy Magnitskiego - poinformowała przewodnicząca Akcji Obywatelskiej Swietłana Gannuszkina. Te przyjęte przez amerykański Kongres przepisy zabraniają m.in. wjazdu do USA przedstawicielom rosyjskich władz związanym ze śmiercią w więzieniu w 2009 roku adwokata Siergieja Magnitskiego i łamaniem praw człowieka. W odpowiedzi Rosja uchwaliła przepisy zabraniające adopcji rosyjskich dzieci przez Amerykanów.
Według opozycyjnej dziennikarki Jewgieniji Albac Hollande uchylał się od komentarzy na temat ustawy Magnitskiego.
"Trzy razy pytałam się, co sądzi o tej ustawie i trzy razy unikał odpowiedzi. Mieliśmy wrażenie, że spotkanie zostało zorganizowane po to, aby francuskie media i obrońcy praw człowieka nie winili Hollande'a za ciszę wokół kwestii przestrzegania praw człowieka w Rosji" - oceniła Albac.
Rano, w wywiadzie dla rosyjskiej stacji radiowej Echo Moskwy, Hollande powiedział, że Francja nie przyjmuje prawa "wymierzonego w konkretny kraj". Dodał, że będzie rozmawiał z Putinem na temat praw człowieka, ale nie w sposób, który mógłby zostać odebrany jako prowokacja.
- czwartek, 28 lutego 2013
-
Z analizy International Crisis Group o skuteczności sankcji przeciw Iranowi:
Główny problem w tym, że Zachód i Iran patrzą na sankcje przez inne okulary. UE i USA mają nadzieję, że Republika Islamska dojdzie do wniosku, iż kontynuowanie programu nuklearnego doprowadzi do takich trudności gospodarczych, że spowoduje niezadowolenie społeczne zagrażające istnieniu reżimu.
Z Teheranu świat wygląda inaczej. Jest jedna rzecz bardziej niebezpieczna od cierpienia pod sankcjami: poddanie się.
W rezultacie, zamiast zmienić politykę nuklearną aby pozbyć się sankcji, reżim będzie dostosowywał politykę gospodarczą do sankcji. Choć zwolennicy reżimu zostali dotknięci embargiem, to nie wszyscy jednakowo. Grupy uprzywilejowane przez państwo zdołały zminimalizować szkody. Cierpią zwykli ludzie: mnożą się doniesienia o brakach rynkowych, zwłaszcza lekarstw.
-
Wojna białorusko-ruska pod flagą propagandy
Białoruskie KGB zwabiło Rosjanina do Mińska i wtrąciło do więzienia pod zarzutem przekrętów w państwowym sanatorium. Media zaś straszą Białorusinów, że jak pojadą do pracy w Rosji, staną się niewolnikami
-
W Indonezji coraz więcej aktów przemocy na tle religijnym
Human Rights Watch zaapelował do indonezyjskiego rządu, służb bezpieczeństwa i przedstawicieli sądownictwa o ochronę mniejszości religijnych, które coraz częściej stają się ofiarą nietolerancji i aktów przemocy. W nowym raporcie zarzuca władzom brak reakcji na prześladowania chrześcijan, szyitów i wyznawców islamskiego ruchu ahmadijja.
Wskazano przykłady cofnięcia umów na budynki kultu religijnego, braku reakcji policji na brutalne napaści na tle religijnym, niskie kary dla sprawców takich czynów. HRW, powołując się na inną organizację z Dżakarty, podała, że w ubiegłym roku doszło do 264 takich napaści, podczas gdy w 2011 roku było ich 244, a rok wcześniej - 216.
Formalnie laicka Indonezja jest najludniejszym krajem muzułmańskim świata. Większość z tamtejszych 210 mln wyznawców islamu to sunnici.
-
Słony rachunek za okaleczenie w Indiach
W Indiach prywatne kliniki wykonują niepotrzebne operacje na wprowadzonych w błąd kobietach, głównie niewykształconych i biednych. Najpopularniejsze jest wycięcie macicy.
- środa, 27 lutego 2013
-
Podtapianie nie zawsze było bezkarne
Technika tortur nazwana „waterboarding” zyskała sławę po 11 września, kiedy amerykańscy śledczy przesłuchiwali przy jej użyciu podejrzanych o służbę Al-Kaidzie. Na czym polega, można obejrzeć w kinie na filmie „Wróg numer jeden”, albo na wideo poniżej.
Nick Turse napisał interesujący artykuł o historii podtapiania. Sięga ona co najmniej XIV wieku. Od początku XX w. na stałe zagościła w menu wojsk USA – wtedy zastosowano ją na Filipinach, potem w kolejnych wojnach w Azji.
Podczas II wojny podtapianie na Amerykanach testowali Japończycy. To samo spotkało amerykańskich jeńców podczas wojny w Korei.
W Wietnamie używali tej metody Amerykanie i ich południowowietnamscy sojusznicy. „Trzymałem więźnia, zakryłem mu twarz szmatą i wlewałem wodę do ust”, opowiadał śledczym sierżant David Camron w 1970 r. Według dokumentów, wobec przesłuchiwanego członka Wietkongu stosowano także rażenie prądem i bicie. W rezultacie więzień zmarł.
- Nic nie było usankcjonowane – wyjaśniał Camron – ale praktycznie wszystko było dozwolone, o ile nie prowadziło do okaleczenia więźnia.
Co ciekawe, w Wietnamie podtapiano także Amerykanów osadzonych w aresztach wojskowych. „Zabrano mnie pod prysznic w kajdankach. Trzymali mi głowę pod strumieniem wody przez dwie minuty, a kiedy się wyszarpałem, bili mnie po tułowiu”, opowiadał jeden z więźniów w 1969 r. To samo spotkało jego kolegę z celi, który w rezultacie tortur przyznał się, że niezgodnie z regulaminem zbierał pety, żeby zrobić z nich papierosa.
W 1901 r. jeden amerykański oficer został skazany na 10 lat ciężkich robót za podtapianie filipińskiego więźnia. Karano za to jeszcze w latach 40.
W Wietnamie zebrano dowody przeciw 22 śledczym stosującym tortury. Ale już żaden nie został oskarżony ani ukarany. I tak pozostało do dzisiaj. Departament Sprawiedliwości odmówił wszczęcia postępowania wobec oficerów torturujących więźniów w ramach wojny z terroryzmem.
-
UE potępia izraelskie osadnictwo, chce uderzyć w gospodarkę osiedli
UE potępiła izraelską kolonizację, zwłaszcza w Jerozolimie Wschodniej. W wewnętrznym raporcie szefów misji Unii Europejskiej w Jerozolimie Wschodniej i Ramallah, na Zachodnim Brzegu Jordanu, rekomenduje się 27 krajom członkowskim UE powstrzymanie się od transakcji finansowych, w tym "zagranicznych inwestycji w działalność, infrastrukturę i usługi w koloniach".
UE uważa izraelskie osiedla za nielegalne w prawie międzynarodowym i za jedną z największych przeszkód w procesie pokojowym, który miałby ostatecznie doprowadzić do powstania państwa palestyńskiego.
Unia Europejska jest głównym partnerem handlowym Izraela. Część produktów trafiających na sklepowe półki w Europie pochodzi z izraelskich osiedli na Zachodnim Brzegu - rocznie o wartości 230 milionów euro. W unijnym raporcie, zaleca się m.in. "zagwarantowanie ścisłego stosowania umowy stowarzyszeniowej UE z Izraelem, zwłaszcza, by artykuły produkowane w koloniach nie były traktowane w sposób preferencyjny", przewidziany w umowie.
„W Unii nikt nie rozważa bojkotowania produktów z osiedli, raczej ich oznakowanie i pozbawieniu przywilejów płynących z bezcłowego eksportu, jakie mają izraelskie produkty na mocy układ o stowarzyszeniu między EU a Izraelem" - powiedział unijny dyplomata. Dodał, że UE powoli przymierza się do wdrożenia własnych przepisów. "Po pierwsze, chodzi o kwestię kontroli miejsca pochodzenia. Do tej pory polegaliśmy na kodach pocztowych. Ale to jest bardzo mylne, firmy z adresem w Tel Awiwie, produkują bez problemów w osiedlach. Produkty pochodzące z osiedli będą musiały płacić pełne cła.
Po drugie, chodzi o oznakowanie na etykietach miejsca pochodzenia produktu, co również jest już w unijnych przepisach". Dyplomata powiedział też PAP, że realizacja tych rekomendacji potrwa miesiącami, może latami, ale - jak wskazał - po raz pierwszy UE jest tak blisko porozumienia w tej sprawie.
źródło: pap
-
Meksyk chce skończyć ze zbrodniami armii i policji
- Żandarmeria narodowa ma nie zastąpić, lecz uzupełnić policję federalną jako uczciwa i fachowa formacja. Dla korupcji będzie zero tolerancji - ogłosił wiceminister ds. bezpieczeństwa Manuel Mondragón kilka dni po druzgocącym raporcie Human Rights Watch o zbrodniach armii i policji popełnianych w wojnie z gangami narkotykowymi.
-
Dawid Warszawski: Kartka wyborcza zamiast kałasznikowa
Tureccy nacjonaliści będą musieli zaakceptować nie tylko to, że państwo nie będzie już wyłącznie ich, ale też to, że kurdyjscy nacjonaliści będą w nim mieli równe prawa
- wtorek, 26 lutego 2013
-
Fragment analizy dr. Agnieszki Kuszewskiej z portalu Polska-Azja o sytuacji w Kaszmirze po niedawnej egzekucji Mohammada Afzal Guru, skazanego na śmierć za atak na parlament w Delhi w 2001 r.
W tej chwili sytuacja w Śrinagarze i innych miastach indyjskiego Kaszmiru jest bardzo napięta; ze względu na zamknięte sklepy i zakaz handlu obwoźnego, popularnego w Kaszmirze, zamkniętym w domach ludziom zaczyna brakować podstawowych dóbr – pożywienia (w tym mleka i warzyw), a także lekarstw. Liderzy organizacji separatystycznych umieszczani są w prewencyjnych aresztach (to częsta praktyka stosowana przez władze w Kaszmirze). Regularnie dochodzi do walk, w których siły bezpieczeństwa używają pocisków z gazem łzawiącym. Miejscowa ludność organizuje modlitwy za Afzala Guru.
Opisane powyżej wydarzenia potwierdzają jak bardzo złożony i podatny na eskalację charakter ma sytuacja w indyjskim Kaszmirze, gdzie nakładają się wieloletnie problemy natury politycznej, strategicznej, gospodarczej i społecznej. Jest to też nieodłączny element muzułmańsko-hinduskiej rywalizacji, która stanowi notabene jeden z fundamentów konfliktu indyjsko-pakistańskiego. W takich warunkach niektórzy liderzy separatystów mają ułatwione zadanie i chętnie kreują oraz umacniają antyindyjskie nastroje miejscowej ludności, w którą w największym stopniu uderzają kolejne restrykcje władz. Tworzy się swego rodzaju samonapędząjaca się spirala nienawiści, która dodatkowo umacnia podział „my kontra obcy”, co jest wykorzystywane przez niektórych miejscowych przywódców politycznych czy religijnych, którzy w coraz większym stopniu trafiają do serc i umysłów młodych Kaszmirczyków. Także wśród miejscowej elity pojawiają się głosy, że Indie będą musiały wycofać się z Kaszmiru tak, jak kiedyś Brytyjczycy z subkontynentu indyjskiego (słowa sprzed kilku dni wypowiedziane przez Bashira Ahmada Butta, znanego lokalnego prawnika i jednocześnie członka JKLF).
Bez wątpienia Mohammad Afzal Guru, kolejny „męczennik” posłuży jako użyteczne narzędzie polityczne, odwołujące się do naznaczonego silnymi emocjami poczucia muzułmańskiej jedności wobec „złych hindusów z Delhi”, może też ujemnie wpłynąć na relacje indyjsko-pakistańskie, umożliwiając stosowanie antyindyjskiej retoryki niektórym środowiskom w Pakistanie, za nieustającym cichym poparciem tamtejszego potężnego establishmentu militarno-wywiadowczego. W najbliższych latach nie będzie pokoju w Kaszmirze; stan relacji na linii rząd indyjski-kaszmirscy muzułmanie wydaje się być całkowicie patowy z dużą tendencją do nagłych eskalacji.
-
Porwany Austriak błaga o okup i ocalenie życia
Jeśli porywacze nie dostaną tego, czego żądają, w ciągu siedmiu dni od publikacji tego wideo, zabiją mnie - ostrzega w nagraniu opublikowanym na YouTube mężczyzna uprowadzony w Jemenie
-
Tymoszenko zakończyła protest w łazience
Skazana na siedem lat pozbawienia wolności była premier Ukrainy Julia Tymoszenko zakończyła prowadzoną od początku stycznia w szpitalu akcję nieposłuszeństwa wobec władz więziennych - poinformował w poniedziałek jej adwokat Serhij Własenko. Opozycyjna polityk wróciła do sali szpitalnej, gdy w piątek na polecenie prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza usunięto z niej zamontowane tam kamery. W ramach protestu Tymoszenko mieszkała od 8 stycznia w pomieszczeniu sanitarnym szpitala kolejowego w Charkowie, gdzie leczona jest ze schorzenia kręgosłupa.
"To, co stało się w piątek świadczy o tym, że przez cały okres pobytu w szpitalu nr 5 w Charkowie, wszystkie te urządzenia (kamery) były tam zamontowane w jednym celu: presji psychologicznej i tortur psychicznych (wobec Tymoszenko). Urządzenia te zostały usunięte, jak tylko pojawiła się wola prezydenta Janukowycza" - oświadczył Własenko. Kamery z sali szpitalnej Tymoszenko zniknęły po piątkowej konferencji Janukowycza, transmitowanej przez najważniejsze stacje telewizyjne. Janukowycz oświadczył na niej, że nie może komentować sprawy byłej premier, by nie naciskać na sądy, jednak wyraził opinię, że kamery, przez które jest obserwowana, można usunąć. Tego samego dnia Służba Więzienna poinformowała, że kamer już nie ma.
źródło: pap
-
Polowanie na imigrantów w Sztokholmie
Policjanci stoją przed bramkami do metra, wypatrując ludzi o ciemniejszej karnacji. Potem proszą o pokazanie paszportu albo innego dokumentu potwierdzającego prawo do pobytu. Jeśli wszystko jest OK, zostaniesz przeproszony. Jeśli nie, zostaniesz deportowany.
- poniedziałek, 25 lutego 2013
-
Okładka wydanej właśnie (na Zachodzie) książki irańskiego dziennikarza Omida Memariana, z karykaturami odnoszącymi się do sytuacji w Iranie oraz wypowiedziami badaczy i artystów. Memarian w 2004 r. został uwięziony i torturowany, obecnie mieszka w USA. Krótki materiał BBC o nim można obejrzeć tutaj.
-
Ktoś podsłuchuje w Guantanamo
Rozwiewają się złudzenia, że ci nieliczni więźniowie z Guantanamo, których Amerykanie zgodzili się postawić przed sądami wojskowymi, mogą liczyć na uczciwy proces.
Zaczęło się pod koniec stycznia, kiedy w trakcie rozprawy wstępnej jednego z oskarżonych ktoś wyłączył dźwięk (przekazywany z 40-sekundowym opóźnieniem, żeby nie narazić na szwank bezpieczeństwa narodowego USA). – To nie ja – powiedział zaskoczony sędzia, który uważał, że jest do takiej ingerencji jedynym uprawnionym.
Okazało się, że nad procesem czuwa tajemniczy cenzor – najpewniej z CIA.
Zarząd więzienia Guantanamo obiecywał, że spotkania oskarżonych z adwokatami nie będą podsłuchiwane – tak jak w normalnym więzieniu. Okazało się, że jest inaczej. Jeden z więźniów zapytał adwokata, czy w wykrywaczach dymu na suficie są mikrofony. Pytanie zadano głównemu prawnikowi Guantanamo kpt. Welshowi – i dopiero wtedy zdał on sobie sprawę, że tak faktycznie jest. Zobaczył bowiem na własne oczy agentów FBI ze słuchawkami na uszach, podsłuchujących, jak adwokat omawia z klientem strategię obrony.
Wstępna rozprawa Chalida Szejka Mohammeda. Fot. AP
Podczas gdy więźniowie spotykają się z prawnikami, strażnicy przeszukują ich cele – i konfiskują tak wywrotowe materiały, jak zdjęcie meczetu w Mekce czy... kopia ogólnodostępnego raportu amerykańskiej komisji na temat 11 września.
- Wszystko to uniemożliwia nam wzbudzenie zaufania u klientów – mówi James Harrington, obrońca z urzędu Jemeńczyka Ramziego bin al-Shibh.
Ze 166 osadzonych obecnie w bazie Guantanamo, 86 Amerykanie przeznaczyli do zwolnienia. Mimo to siedzą dalej, bo rząd widzi liczne przeszkody: a to sytuacja w ich ojczyźnie jest niestabilna, a to grożą im tortury, a to nie chce ich żaden inny kraj. Siedzą nawet ci, dla których znaleziono miejsce, jak Szaker Aamer, w Guantanamo od 11 lat. Jego rodzina mieszka w Wielkiej Brytanii, która zgodziła się przyjąć także jego.
Administracja wini za ten stan rzeczy Kongres, który w ostatnich latach mnoży trudności w zwalnianiu osadzonych w Gitmo – jednak prezydent Obama zbytnio przeciw tym restrykcjom nie protestował.
46 osadzonych ma pozostać za kratami po wsze czasy. Uznano ich za zbyt niebezpiecznych, by ich zwolnić, ale oficjalnych zarzutów im nie postawiono, bo albo nie ma twardych dowodów przeciw nim, albo/i byli torturowani przez śledczych, więc lepiej nie dawać im szansy tego powiedzieć głośno.
34 więźniów przeznaczono do postawienia przed sądem, ale na razie tylko sześciu usłyszało zarzuty.
źródło: Foreign Policy
-
Mniejszy wyrok dla poety z Kataru
Sąd apelacyjny w Katarze skrócił w poniedziałek do 15 lat więzienia wyrok dla poety oskarżonego o krytykowanie emira i podżeganie do obalenia władz.
Sąd pierwszej instancji trzy miesiące temu skazał poetę na dożywocie (pisałem o tym tutaj). Mohammed al-Adżami w swoich wierszach chwalił arabską wiosnę, która obaliła czterech dyktatorów krajów arabskich, często przy wsparciu finansowym ze strony Kataru. Jednocześnie pozwolił sobie na krytykę monarchii absolutnej i pisał o "szejkach zajmujących się grą na PlayStation". W swoich wierszach wyraził nadzieję, że przemiany dosięgną innych krajów arabskich, ponieważ "w obliczu represyjnej elity wszyscy jesteśmy Tunezją".
W 2010 r. zamieszczono w internecie utwór, w którym wymieniał konieczne cechy dobrego przywódcy politycznego. „Władcy importują z Zachodu wszystko. Dlaczego nie importują rządów prawa i wolności?”, pytał Adżami.
Prawnik poety zapowiedział złożenie apelacji w sądzie najwyższym. Adwokat Nadżib al-Naimi oświadczył, że sprawa ma charakter polityczny i chodzi o to, by pokazać Katarczykom, "że każdy, kto otworzy usta, będzie potraktowany w taki sam sposób".
-
Podpisano układ pokojowy, który ma zakończyć wojnę w Kongu
Porozumienie podpisali w niedzielę prezydenci Demokratycznej Republiki Konga, RPA, Mozambiku, Rwandy, Tanzanii. Obecny był też sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun i przedstawiciele Ugandy, Angoli, Burundi, Środkowej Afryki i Zambii.
Dokument zabrania wspierania ruchów rebelianckich w DRK i nawołuje do reform w celu ustanowienia państwa prawa we wschodniej części tego kraju. O wspieranie rebelii są oskarżane Rwanda i Uganda.
Prezydent Kabila na niedzielnej ceremonii w Addis Abebie. Fot. Reuters
Od ostatniej ofensywy partyzantów z Ruchu 23 marca w maju ub.r. 800 tys. ludzi musiało opuścić swoje domy. MTK oskarża lidera Ruchu o wykorzystywanie dzieci żołnierzy.
Rebelianci, którzy zdezerterowali z oddziałów rządowych, wywodzą się w większości z ludu kongijskich Tutsich. Oskarżyli rząd w Kinszasie o niedotrzymanie porozumienia, które zakończyło poprzednie ich powstanie z lat 2008-09. Obiecywano im etaty w wojskach rządowych i de facto władzę nad wschodnimi prowincjami DRK, bogatymi w surowce naturalne.
Od 1996 r. Tutsi nieustannie wznoszą zbrojne bunty na wschodzie kraju. Wspierani przez rodaków rządzących sąsiednią Rwandą, a także sojuszniczą Ugandę, walczą o autonomię dla ich krainy Kiwu, którą sąsiedzi chcą przekształcić w swoją strefę buforową, a także surowcowe i rolnicze zagłębie.
W 1996 r. wywołane przez nich powstanie zakończyło się obaleniem prezydenta Mobutu Sese Seko. Jego miejsce zajął przywódca rebelii Laurent-Desire Kabila, protegowany Rwandy i Ugandy. Gdy w 1998 r. próbował uwolnić się spod ich kurateli, sąsiedzi wywołali na wschodzie Konga kolejną rebelię, która przerodziła się w najkrwawszą wojnę współczesnej Afryki. W konflikcie zginęło prawie 5 mln ludzi, a przerwała go dopiero interwencja państw afrykańskich i wojsk ONZ w 2003 r.
Po śmierci Kabili w 2001 r. w zamachu zastąpił go syn, Joseph, obecny prezydent DRK. Po wygranych wyborach w 2006 r. Kabila też próbował wyzwolić się spod dominacji Ugandy i Rwandy i wspieranych przez nie partyzanckich komendantów, których zgodnie z układem pokojowym poprzyjmował do rządowego wojska i administracji. Kongijscy Tutsi poczuli, że tracą wpływy i w 2008 r. wzniecili nową rebelię. Wystarczyło, by partyzanci stanęli u bram Gomy, a Kabila zawarł z nimi pokój, znów przyjął ich do wojska i oddał faktyczną władzę nad kongijskimi wschodem. Gdy po wygranych w listopadzie 2011 r. wyborach znów spróbował pozbyć się watażków Tutsi z wojska i administracji, w Kiwu wybuchło kolejne powstanie, a specjalnie przysłani przez ONZ eksperci orzekli, że partyzantów znów wspierają Rwanda i Uganda.
- piątek, 22 lutego 2013
-
Wczoraj pojawiła się informacja, że kongijska nastolatka Rachel Mwanza, nominowana do Oskara za udział w filmie "War Witch" o dzieciach-żołnierzach... dostała wizę USA i będzie mogła wziąć udział w gali. Wypada pogratulować Stanom Zjednoczonym tej odważnej decyzji, już drugiej po wpuszczeniu (jednak) palestyńskiego reżysera z artykułu poniżej.
Skandal w Hollywood: Palestyńczyk przyleciał po Oscara, Amerykanie chcieli go wyrzucić
Twórca nominowanego do Oscara filmu „Pięć rozbitych kamer” był przesłuchiwany i przetrzymywany z rodziną na lotnisku w Los Angeles. Amerykańscy pogranicznicy grozili, że wyrzucą go z kraju.
-
Brazylia zbiera z ulic narkomanów i przymusowo zamyka w szpitalach
W Sao Paulo i Rio de Janeiro władze zaczęły zbierać z ulic narkomanów i zamykać ich przymusowo w szpitalach. Specjaliści od uzależnień i prawnicy są temu przeciwni.
-
ONZ nie chce płacić odszkodowań za cholerę na Haiti
Sekretarz generalny ONZ zadzwonił w czwartek do prezydenta Haiti, aby poinformować go, że odrzuca żądania wypłaty odszkodowań za przywleczenie do tego kraju przez „błękitne hełmy” cholery. Organizacja uważa, że chroni ją zapisany w jednej z konwencji immunitet.
Epidemia cholery w świeżo zrujnowanym trzęsieniem ziemi Haiti wybuchła w październiku 2010 r. Zachorowało pół miliona ludzi, czyli co dwudziesty Haitańczyk; blisko 8 tys. zmarło.
Życie w stoilcy Haiti trzy lata po trzęsieniu ziemi. Fot. Reuters
Kilka zespołów epidemiologów niezależnie stwierdziło, że bakteria cholery została przywieziona przez Nepalczyków, którzy jesienią zasilili haitańską misję ONZ. Ponieważ tej choroby nie było na wyspie przez ostatnie pół wieku, mieszkańcy utracili na nią odporność.
Sekretarz generalny Ban Ki Moon twierdzi, że to zbieg okoliczności, choć w raportach przytaczano rażące przykłady zaniedbania, np. śmieci z oenzetowskiej bazy były zrzucane prosto do największej haitańskiej rzeki Artibonite. W Nepalu cholera jest endemiczna, ale żołnierze spod Himalajów nie zostali zbadani na jej obecność przed przybyciem na Karaiby. Cholera daje objawy bardzo podobne do zatrucia pokarmowego, lecz u części chorych nic niepokojącego się nie dzieje.
Do tej pory ONZ wydał na walkę z cholerą 118 mln dol. W grudniu sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon ogłosił, że w ciągu dziesięciu lat Narody Zjednoczone chciałyby wydać na ten cel 2,2 mld dol. Po bliższym przyjrzeniu propozycji wyszło na jaw, że są to te same niezrealizowane obietnice "w nowym opakowaniu", co Haitańczyków dodatkowo oburzyło. - Gdyby ONZ był krajem, Ban Ki-moon powinien trafić do Hagi, do celi dla zbrodniarzy przeciw ludzkości - wypalił jeden z lokalnych dziennikarzy radiowych.
Petycję o rekompensaty złożył w 2011 r. bostoński Instytut na rzecz Sprawiedliwości i Demokracji w Haiti w imieniu ofiar i ich rodzin. Domagają się oni 50 tys. dolarów za zakażonego i 100 tys. za zmarłego na cholerę. A także uznania przez ONZ odpowiedzialności.
Po odrzuceniu wniosku, adwokaci ofiar zapowiadają złożenie pozwu w haitańskim sądzie. – Immunitet nie jest jednoznaczny z bezkarnością – powiedział BBC prawnik Brian Concannon.
- czwartek, 21 lutego 2013
-
W Meksyku zaginięcia bez wieści są dziełem służb porządkowych
Meksykańskie służby bezpieczeństwa w toku kampanii antynarkotykowej dopuściły się wielu nadużyć i odpowiadają za zaginięcie bez wieści co najmniej 249 ludzi - czytamy w najnowszym raporcie HRW.
Zatrzymywano ich bez nakazu przy punktach kontrolnych, w domach, zakładach pracy, czy miejscach publicznych. Gdy rodziny pytały o swych krewnych, władze zaprzeczały zatrzymaniom lub proponowały szukanie bliskich na posterunkach albo bazach wojskowych.
HRW krytykuje byłego prezydenta Meksyku Felipe Calderona, zarzucając mu ignorowanie problemu, nazwanego przez organizację "najpoważniejszym kryzysem wymuszonych zaginięć w Ameryce Łacińskiej od dziesięcioleci".
Raport zwraca też uwagę, iż członkowie służb bezpieczeństwa w niektórych przypadkach współpracowali z przestępcami: zatrzymywali ofiary i przekazywali je gangsterom, albo wymuszali okup od rodzin ofiar.
Organy ochrony prawa często nie podejmują nawet podstawowych kroków, takich jak wyśledzenie telefonu komórkowego albo historii rachunku bankowego w celu odnalezienia zaginionych. HRW zaleca władzom Meksyku zmianę procedur bezpieczeństwa, w tym natychmiastowe kierowanie zatrzymanych do prokuratorów, a nie przetrzymywanie ich na posterunkach policji, czy w bazach wojskowych.
-
W Japonii stracono w czwartek trzech skazańców
Były to pierwsze egzekucje od objęcia władzy przez rząd Shinzo Abego w grudniu. Trzej skazani na śmierć przez powieszenie mężczyźni w wieku 29, 44 i 62 lat zostali uznani za winnych morderstwa. Jeden z nich został skazany na zabicie siedmioletniej dziewczynki, drugi za zabicie jednej osoby i ranienie siedmiu, a trzeci za zabójstwo na tle rabunkowym.
Według oficjalnych statystyk karę śmierci popiera 80 proc. Japończyków. Japonia to jeden z nielicznych krajów rozwiniętych, które wciąż stosują najwyższy wymiar kary. Działacze praw człowieka wskazują, że skazani na karę śmierci do wykonania wyroku spędzają w więzieniu nawet kilkadziesiąt lat. Nie uprzedza się ich o terminie egzekucji, a ich prawnicy i rodzina są o niej powiadamiani dopiero po fakcie.
Obecnie na wykonanie wyroku w Japonii oczekuje 130 osób.
- środa, 20 lutego 2013
-
Solidarność z uciskanymi i szacunek dla prawa narodów do samostanowienia nakazują poparcie dla dążeń Kaszmirczyków i Saharyjczyków, którzy chcą uwolnić się od Indii i Maroka. Nie jest jednak wcale oczywiste, czy w niepodległych państwach byłoby im lepiej
-
Gwałcicieli zarażonych HIV sądzić za morderstwo
Taki pomysł zgłosiła prowincja Limpopo w RPA. Przyczynkiem był brutalny gwałt dokonany 2 lutego w Bredasdorp na południu kraju. 17-latka została zgwałcona, pobita, na końcu sprawcy podcięli jej butelką gardło. Zmarła kilka godzin później w szpitalu. Dwóch mężczyzn oskarżonych o mord stanęło w zeszłym tygodniu przed sądem, proces odroczono do 26 lutego.
Tak jak w grudniu w Indiach, podobna tragedia wywołała poruszenie w społeczeństwie południowoafrykańskim. Kraj ten ma bardzo wysoki poziom przestępczości, także wobec kobiet - dochodzi tu do siedmiu gwałtów na godzinę, w sumie 64 tys. rocznie. W sondażu prowadzonym w prowincji Gauteng co trzeci mężczyzna przyznał się do zgwałcenia.
Policja eskortuje oskarżonych o gwałt w Bredasdorp. Fot. Reuters
Trwa debata, jak powstrzymać przemoc. Policja prowincji Limpopo postanowiła oskarżonych o gwałt przymusowo badać na nosicielstwo HIV i w wypadku wyniku pozytywnego oskarżać o próbę morderstwa. Zdaniem szefa miejscowej policji, obecnie obowiązujące prawo dopuszcza taką możliwość.
Obrońcy praw człowieka i działacze zdrowotni skrytykowali pomysł. - Taka praktyka przyczyniłaby się do dalszej stygmatyzacji HIV, dyskryminacji i uprzedzeń - wyjaśnia S'khumbuzo Maphumulo, adwokat praw obywatelskich z organizacji Section 22. Jego zdaniem nie ma dowodów, że zaostrzenie przepisów powstrzymałoby gwałcicieli.
- Uważamy, że przymusowe testy na HIV nie utrzymają się przed sądem. Należy chronić prawa ofiar, jak i oskarżonych - przypomina Isaac Mangena, rzecznik południowoafrykańskiej Komisji Praw Człowieka.
Rachel Jewkes, dyrektorka South African Medical Research Council, mówi, że czterech na pięciu gwałcicieli nie ma HIV i zastanawia się, dlaczego potrzeba oskarżenia o morderstwo, skoro prawo przewiduje do 15 lat za gwałt, o ile zostanie skutecznie udowodniony.
Maphumulo obawia się też, że jeśli kryminalizacja zakażenia HIV rozszerzy się poza gwałty, w pierwszej kolejności ucierpią kobiety, bo to one dowiadują się zwykle o zakażeniu pierwsze - ich partnerzy będą twierdzić, że zostali przez nie zarażeni.
Południowa Afryka ma jeden z najwyższych na świecie odsetków nosicielstwa HIV: wirusa ma 17.8 proc. dorosłych mieszkańców tego kraju.
-
Wzrost liczby aktów antysemickich we Francji
Jak podaje raport organizacji ochrony społeczności żydowskiej (SPCJ), w 2012 r. we Francji doszło do 614 aktów antysemickich w porównaniu z 389 rok wcześniej, co oznacza wzrost o 58 proc. Było to 177 ataków - zabójstw lub usiłowań, aktów przemocy itp. - i 437 gróźb.
19 marca ubiegłego roku Mohamed Merah zabił przed szkołą żydowską w Tuluzie troje dzieci i dorosłego, a jedną osobę ciężko ranił. Kilka dni później zginął w policyjnej obławie. Z kolei 6 października pod sklepem koszernym w Sarcelles na przedmieściu Paryża podłożony został ładunek wybuchowy. Oba te ataki zapoczątkowały "bardzo znaczący wzrost aktów antysemityzmu". Po zabójstwie w Tuluzie "odnotowano 90 takich aktów w ciągu 10 dni"; wiele z nich popełniono, powołując się na Meraha - twierdzi organizacja. Z kolei po ataku w Sarcelles "doszło do 28 aktów w ciągu ośmiu dni", w tym wielu przypadków użycia broni śrutowej przeciwko Żydom - podała SPCJ.
W poprzednich latach akty przemocy o charakterze antysemickim były powiązane raczej z rozwojem wydarzeń na Bliskim Wschodzie. Po rozpoczęciu ofensywy izraelskiej w Strefie Gazy w grudniu 2008 roku odnotowano we Francji ok. 830 aktów antysemityzmu.
-
Geje mogą adoptować dzieci swoich partnerów. Tak orzekł niemiecki trybunał konstytucyjny
Osoby homoseksualne mogą adoptować dzieci swoich partnerów - orzekł niemiecki trybunał konstytucyjny i kazał zmienić prawo. - To historyczny wyrok - mówi niemiecka minister sprawiedliwości
-
Syryjczycy: po pomoc do samego diabła
Syryjski konflikt dawno przestał być tylko rebelią przeciwko dyktaturze. To krwawa wojna domowa, na którą tłumnie zjeżdżają islamscy radykałowie wietrzący w zrujnowanym kraju nowe poletko światowego dżihadu
- wtorek, 19 lutego 2013
-
Ponad 200 dni strajku głodowego
Osadzony w izraelskim więzieniu Palestyńczyk Samer Issawi odmawia przyjmowania pokarmu od ponad 200 dni. Razem z nim głoduje czterech innych więźniów - jeden z nich, Ajman Szawarna, od 140 dni.
Palestyńczycy protestują w ten sposób przeciw metodom arbitralnego w istocie uwięzienia.
Issawi, członek Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny, został aresztowany w Ramallah w 2002 r. (był to czas drugiej intifady) i skazany na 30 lat za posiadanie broni oraz tworzenie zbrojnych grup w Jerozolimie. W październiku 2011 znalazł się w grupie 1027 więźniów wymienionych na porwanego przez Hamas izraelskiego kaprala Gilada Szalita. W lipcu ub.r. został ponownie aresztowany za naruszenie warunków zwolnienia: wyjechał mianowicie z Jerozolimy do Ramallah.
15 lutego Palestyńczycy domagający się zwolnienia Issawiego starli się z izraelskim wojskiem. Fot. AP
Armia izraelska wydała instrukcję aresztowania Palestyńczyków wymienionych na Szalita pod byle pretekstem. Do tej pory zatrzymano ich 14. Będą musieli odsiedzieć swoje wyroki - od 16 do 28 lat. Część izraelskich mediów sugeruje, że aresztowani powrócili do działalności terrorystycznej, jednak izraelska definicja „terroru” jest szeroka i obejmuje np. działalność polityczną lub udział w demonstracji. Według Amiry Hass, wykroczenie drogowe też kwalifikuje do powrotu za kraty. Wojskowe dochodzenie jest tajne, dowodów się nie ujawnia.
W sobotę UE wezwała Izrael do respektowania praw palestyńskich więźniów. Wysłannik kwartetu bliskowschodniego Tony Blair wyraził zaniepokojenie pogarszającym się stanem zdrowia czterech więźniów.
W zeszłym tygodniu ONZ skrytykowała praktykę administracyjnego uwięzienia - nakaz aresztowania jest przedłużany przez izraelski sąd co pół roku, bez procesu ani nawet postawienia zarzutów. W tej sytuacji znajduje się 178 Palestyńczyków z 4,5 tys. osadzonych w izraelskich więzieniach.
Issawi podczas swojego protestu przyjmował wodę, sole i suplementy diety, ale w styczniu zaostrzył głodówkę. Mówi, że jest u kresu wytrzymałości.
-
ONZ: zbrodnie wojenne popełniają obie strony konfliktu w Syrii
Lawinowo rośnie liczba ofiar, gwałtownie pogarszają się warunki życia cywilów, a najważniejsze osoby w państwie powinny być sądzone za zbrodnie wojenne - nowy raport ONZ przedstawia ponury obraz syryjskiej wojny.
-
W 2012 r. spadła liczba cywilów zabitych w Afganistanie
Wynika to z przedstawionego we wtorek raportu ONZ. W 2012 roku zginęło 2 754 cywilów, czyli o 12 proc. mniej niż rok wcześniej. Jednocześnie zaobserwowano bardzo duży wzrost - o 700 proc. - liczby zabitych i rannych w zamachach urzędników afgańskich. Zdaniem autorów raportu "szczególnie niepokojący" jest wysoki odsetek kobiet wśród ofiar ataków.
W raporcie podkreślono, że talibowie i inni islamscy rebelianci odpowiadają za 81 proc. ofiar śmiertelnych oraz rannych wśród ludności cywilnej, natomiast wojska międzynarodowej koalicji Zachodu i afgańskie siły bezpieczeństwa - za 8 proc. Pozostałych 11 proc. ofiar nie potrafiono przypisać żadnej ze stron konfliktu.
- poniedziałek, 18 lutego 2013
-
Około jednej trzeciej Amerykanów uważa, że podejrzanych o terroryzm nie godzi się torturować, ale można ich mordować. Inny paradoks: Amerykanie, którzy z takim entuzjazmem odnoszą się do zabójczych dronów nad dalekim Pakistanem lub Jemenem, są bardzo negatywnie nastawieni do dronów obserwacyjnych, czyli nieuzbrojonych i wyposażonych jedynie w kamery, nad Ameryką.
- czwartek, 31 stycznia 2013
-
Jedna czwarta Portugalczyków zagrożona nędzą
Ponad 2,6 mln Portugalczyków - czyli jednej czwartej narodu - grozi nędza lub wykluczenie. Na ulice wróciły dobroczynne jadłodajnie dla biedoty, ostatnio widziane w latach 50. XX wieku. A emigracja to już zjawisko masowe.
-
Czy „Wróg numer 1” to pochwała tortur?
Na pokazie przedpremierowym obejrzałem film Kathryn Bigelow „Zero Dark Thirty” o polowaniu na Osamę bin Ladena, który na polskie ekrany wejdzie 8 lutego pt. „Wróg numer 1”.
Film budził kontrowersję nim jeszcze wszedł na ekrany, bo niektórzy uważali, że sztab Obamy produkuje sobie w Hollywood laurkę dla prezydenta przed wyborami. Potem dyskusja skupiła się na torturach, przedstawionych jako narzędzie dosyć skuteczne (choć jak się dobrze przyjrzeć, to wcale nie tak bardzo).
Ten temat zdominował też debatę po projekcji. Dr Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka zwracał uwagę, że skuteczność tortur jest iluzoryczna. Nigdy bowiem nie wiadomo, czy informacje wyciśnięte z torturowanego nie zostały zmyślone na użytek śledczych.
Instytucjonalizując tortury, Ameryka i jej sojusznicy złamali własne zasady i utracili mandat do obrony praw człowieka na świecie. Opresyjne reżimy mówią: „Amerykanie robią to samo”. Z jakiegoś powodu kwestią więzień CIA w Polsce najbardziej jest zainteresowana stacja „Russia Today”.
Przeciwko torturom opowiedział się Aleksander Makowski, były oficer wywiadu i autor książki o polowaniu na ben Ladena. Torturując, powiedział, wywiad zaniedbuje podstawową pracę operacyjną, czyli werbowanie agentów, i w dłuższej perspektywie obniża swoją skuteczność.
Dr Krzysztof Liedel z BBN przyznał, że tortury świadczą o słabości wywiadu - lepiej zapobiegać. Ale czasami nie ma innego wyjścia. Jeśli informacje wydobyte przemocą mogą doprowadzić do ocalenia życia wielu ludzi, żaden wywiad na świecie się nie zawaha.
Gdzie jednak nakreślić granicę? Czy demokracja liberalna jest w stanie stawić czoło terroryzmowi bez utraty swoich atrybutów? Czy terroryści nie gwałcą praw człowieka i tym samym nie wyłączają się spod ich ochrony? Nie ma prostych odpowiedzi.
Wreszcie: czy zabicie ben Ladena było uprawnione? W filmie widać, że była to pozasądowa egzekucja. Zemsta. Ben Ladena można było ranić, wywieźć z Pakistanu i postawić przed sądem. Zabicie go to pójście na łatwiznę.
Film warto zobaczyć. Jest sztuką napisać trzymający w napięciu scenariusz do historii, której zakończenie widzowie znają. Oskary murowane, bo Akademia lubi filmy o amerykańskich bohaterach – choćby ich bohaterstwo było kontrowersyjne.
-
Jak Chiny walczą z samospaleniami? Wysokimi karami
Chiński sąd skazał tybetańskiego mnicha na karę śmierci w zawieszeniu, a jego bratanka na 10 lat więzienia za podżeganie do samospalenia. W ciągu ostatnich kilku lat blisko sto osób podpaliło się w proteście przeciwko chińskiej polityce w Tybecie
-
ONZ: Izrael musi wstrzymać osadnictwo na ziemiach palestyńskich
Śledczy ONZ zajmujący się prawami człowieka wezwali w czwartek Izrael, by wstrzymał rozbudowę osiedli i wycofał wszystkich żydowskich osadników z okupowanego Zachodniego Brzegu. "Izrael musi, zgodnie z artykułem 49. IV Konwencji Genewskiej, bezwarunkowo wstrzymać wszelkie działania osadnicze. Musi też natychmiast rozpocząć proces wycofywania wszystkich osadników z okupowanych terytoriów palestyńskich" - napisano w raporcie z dochodzenia przeprowadzonego na wniosek Rady Praw Człowieka ONZ.
Misja uważa, że celem przemocy i zastraszania Palestyńczyków jest wyparcie miejscowej ludności z ich ziemi i ekspansja osadnictwa" - napisano w raporcie. Osiedla utrudniają Palestyńczykom dostęp do wody i ziem uprawnych.
Raport podkreśla, że osadnictwo narusza Konwencje Genewskie z 1949 roku zabraniające przenoszenia ludności cywilnej na terytoria okupowane, co można zaliczyć do zbrodni wojennych, które podlegają jurysdykcji Międzynarodowego Trybunału Karnego.
Izrael nie współpracował przy dochodzeniu i odrzucił raport uznając, że jest on stronniczy i podważa wysiłki zmierzające do rozwiązania konfliktu.
-
Wielka amnestia w USA. Obywatelstwo dla 11 mln nielegalnych imigrantów?
Jeszcze niedawno wydawało się nierealne, dziś jednak politycy w Waszyngtonie ścigają się, by powiedzieć to jako pierwsi
-
Wolność prasy - w Azji gorzej, w Polsce lepiej [ZOBACZ MAPĘ]
Reporterzy bez Granic podsumowują ostatni rok. W Polsce prasa ma więcej wolności, za to kraje azjatyckie pikują w dół listy
- środa, 30 stycznia 2013
-
Podsądny w ostatnim słowie oskarżył o udział w zbrodni byłego prezydenta Leonida Kuczmę i byłego marszałka ukraińskiego parlamentu Wołodymyra Łytwyna.
-
Likwidacja likwidacji Guantanamo
Rząd USA zlikwidował biuro w Departamencie Stanu zajmujące się organizacją transferów więźniów z amerykańskiej bazy Guantanamo na Kubie. Zdaniem "New York Timesa" jest to sygnał, że "administracja nie uważa obecnie zamknięcia więzienia za realistyczny priorytet, mimo wielokrotnych oświadczeń, że zamierza to zrobić".
Daniel Fried, dotychczasowy szef biura ds. zamknięcia Guantanamo - jak brzmi jego oficjalna nazwa - został przeniesiony na inne stanowisko i nie przewiduje się mianowania jego następcy. Fried negocjował od 2009 r. z państwami, z których pochodzili podejrzani o terroryzm więźniowie, ich repatriację, oraz rozmawiał z krajami sojuszniczymi o ewentualnym przeniesieniu ich do więzień w tych krajach. Propozycje transferu więźniów do aresztów na terenie USA napotkały zażarty opór lokalnych władz amerykańskich.
Starania Departamentu Stanu były konsekwencją obietnicy prezydenta Baracka Obamy, który na początku swych rządów zapowiadał, że zamknie Guantanamo w ciągu roku. Więzienie jest obiektem krytyki ze strony obrońców praw człowieka, gdyż przetrzymuje się tam podejrzanych o terroryzm bezterminowo, na podstawie podawanych w wątpliwość sankcji prokuratorskich.
Tylko część więźniów udało się przenieść z Guantanamo do innych krajów. Tymczasem Kongres nałożył restrykcje, zabraniając transferu do krajów arabskich, które praktycznie nie gwarantowały, że więźniowie nie wyjdą na wolność, mimo że stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa. Pod koniec ubiegłego roku w ustawie o budżecie Pentagonu znalazł się nawet zakaz przeniesienia tych więźniów, którzy mieli już być repatriowani na mocy ugody ich obrońców z prokuratorami wojskowymi. Obama zapowiadał zawetowanie ustawy o restrykcjach, ale ostatecznie ją podpisał. Dodał tylko zastrzeżenie, że jako dowódca naczelny może uchylić jej przepisy w konkretnych przypadkach.
źródło: pap
-
Masakra w Aleppo: kilkadziesiąt ciał, związane ręce, roztrzaskane głowy
Ciała kilkudziesięciu młodych mężczyzn z przestrzelonymi czaszkami znaleźli dziś rebelianci w mieście Aleppo na północy Syrii. Zwłoki miały związane ręce; na niektórych ciałach znaleziono ślady tortur. Nie wiadomo, kto jest sprawcą masakry - powstańcy są przekonani, że to wojska rządowe.
-
86-letni Efrain Rios Montt - kapłan generał, który w latach 80. ubiegłego wieku przez niespełna półtora roku był de facto prezydentem Gwatemali - odpowie za ludobójstwo i zbrodnie przeciw ludzkości.
- wtorek, 29 stycznia 2013
-
Zapach dronów nad Sahelem o poranku
Jak pisze dzisiejszy „New York Times”, Amerykanie przygotowują się do założenia bazy dronów w Nigrze. Władze tego kraju już się zgodziły – tak przynajmniej twierdzą źródła agencji Reuters. Plan zgłoszony przez dowództwo sił amerykańskich w regionie Afryki (Africom) musi jeszcze zostać zaakceptowany przez Pentagon i Biały Dom.
Początkowo nad Sahelem mają latać nieuzbrojone maszyny, jeśli jednak sytuacja w regionie się zaostrzy, drony zostaną wyposażone w pociski rakietowe – tak jak na afgańsko-pakistańskim pograniczu, gdzie od lat sieją postrach wśród talibów i miejscowej ludności.
Predator nad Kandaharem. Fot. AP
Londyńskie Biuro Dziennikarstwa Śledczego szacuje, że w ciągu ośmiu lat drony atakowały w Pakistanie 332 razy i mogły zabić 800 cywilów (dane z ub.r.). ACLU podaje liczbę 4 tys. ofiar ataków w ciągu ostatniej dekady - w Pakistanie, Jemenie i Somalii - z czego "znaczna część" to cywile.
Zwolennicy programu argumentują, że jest to jedyny skuteczny sposób eliminowania terrorystów ukrywających się w trudno dostępnych miejscach. Zdaniem wielu ekspertów ataki te poważnie osłabiły Al-Kaidę. Krytycy twierdzą jednak, że program tych zabójstw bez wyroku sądu jest sprzeczny z prawem międzynarodowym.
Jeśli nowa baza regionalna powstanie w Nigrze, zostanie prawdopodobnie ulokowana w pustynnym regionie Agades na północy kraju, który graniczy z Mali, Algierią i Libią. Według "NYT" amerykańskie siły zbrojne rozważały również inne lokalizacje, w tym w Burkina Faso.
Bezpośrednią przyczyną podjęcia decyzji o zbudowaniu bazy samolotów bezzałogowych jest chęć udzielenia pomocy w prowadzonej przez wojska francuskie operacji przeciw islamistom w Mali - jednak drony będą też wykorzystywane do zbierania informacji o innych regionalnych zagrożeniach, jak np. przepływ broni i bojowników z Libii.
Tymczasem w USA od miesięcy toczy się debata na temat jawności programu zabójstw z użyciem dronów. Obrońcy praw człowieka chcieliby przynajmniej wiedzieć według jakich kryteriów ustalana jest lista osób do odstrzelenia i jakie są warunki przystąpienia do ataku (być może np. istnieją wytyczne co do dopuszczalnych „strat ubocznych”, czyli zabitych cywilów).
Administracja amerykańska nie chce nawet ujawnić czy taki program istnieje , bo naraziłoby to na szwank bezpieczeństwo narodowe. Nie przeszkadza to przedstawicielom władz otwarcie się chwalić, kiedy drony zdołają ustrzelić jakiegoś ważnego członka Al-Kaidy.
-
Już ponad 700 tysięcy uchodźców z Syrii
Ponad 700 tysięcy Syryjczyków zarejestrowało się albo czeka na zarejestrowanie jako uchodźcy w krajach sąsiadujących. "Obserwujemy niesłabnącą ucieczkę uchodźców przez wszystkie granice. Pracujemy na dwie zmiany, żeby ich zarejestrować" - powiedziała we wtorek rzeczniczka prasowa biura Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR), Sybella Wilkes. Uchodźców wewnątrz Syrii jest dwa razy tyle.
-
Dwa lata po demokratycznej rewolucji, która obaliła dyktaturę, Egipt znów płonie.
-
Nagroda dla szwedzkich pilotów za misie
Opozycyjny portal białoruski Karta'97 przyznał nagrodę w dziedzinie obrony praw człowieka za 2012 r. grupie Szwedów, którzy w ubiegłym roku zrzucili nad Białorusią pluszowe misie z apelami o wolność słowa.
„Ryzykując życiem pracownicy szwedzkiej agencji reklamowej Studio Total Tomas Mazetti, Per Cromwell i Hannah Frey zorganizowali lot do ostatniej dyktatury Europy, aby wesprzeć prześladowanych tu niezależnych dziennikarzy" - podkreśla Karta'97.
4 lipca 2012 r. Szwedzi zrzucił nad południowymi obrzeżami Mińska i nad Iwieńcem (50 km na zachód od Mińska) kilkaset pluszowych misiów, do których były przyczepione karteczki z apelami o wolność słowa na Białorusi. Początkowo władze Białorusi zaprzeczały, by doszło do naruszenia granicy, a film potwierdzający przeprowadzenie akcji nazywały fałszywką. Pod koniec lipca prezydent Alaksandr Łukaszenka zdymisjonował jednak szefa służb granicznych i dowódcę sił powietrznych, reżim wziął się za aresztowania dziennikarzy, którzy pisali o akcji.
„Łukaszenka prawie oszalał ze wściekłości. Cała jego wychwalana wojskowa „potęga” stała się pośmiewiskiem. Poleciały głowy generałów i zamknięto ambasadę Szwecji w Mińsku. Główne kanały telewizyjne i gazety na całym świecie zaczęły mówić o Białorusi jako o państwie, gdzie prześladuje się opozycję, a dyktator jest tak słaby, że boi się nawet pluszowych misiów", pisze Karta’97.
źródło: pap
- poniedziałek, 28 stycznia 2013
-
Polowanie na pigułkę „dzień po” w katolickich klinikach w Kolonii
Ultrakonserwatyści wynajęli skrycie testerkę, by sprawdzała, czy katolickie kliniki w Kolonii przepisują pigułki „dzień po”, i pisali donosy na lekarzy. Efekt? Ofierze gwałtu odmówiono badań.
-
Mundial w kraju, gdzie poeci dostają dożywocie
Mowa o Katarze. Wczoraj do sądu w Dausze wpłynęła apelacja Mohammeda al-Adżami od wydanego miesiąc wcześniej wyroku dożywotniego więzienia.
Za co?
Był sierpień 2010 r. Studiujący w Egipcie 30-latek Adżami w kairskim mieszkaniu, w towarzystwie siedmiu kolegów, odczytał swój wiersz wychwalający rewolucję w Tunezji, która zapoczątkowała arabską wiosnę.
„Wszyscy jesteśmy Tunezyjczykami. Sprzeciwiamy się opresyjnej elicie”, deklarował, nie wymieniwszy jednak Kataru. „Władcy importują z Zachodu wszystko. Dlaczego nie importują rządów prawa i wolności?”
Wiersz został nagrany i wrzucony do internetu. W listopadzie 2011, niedługo po powrocie do ojczyzny, Adżamiego aresztowano. Sąd wydał wyrok dożywocia za podżeganie do obalenia rządu i obrazę emira.
Katar jest najbogatszym krajem świata, z dochodem 98 tys. dol. na głowę obywatela – to dwa razy więcej niż Szwajcaria. Katarczykom żyje się dobrze, więc szaleńców, którzy głośno mówią, że doskwiera im brak wolności, nie ma wielu. Ostatni raport HRW za 2011 r. wymienia jeden przypadek ataku na wolność słowa (aresztowanie blogera).
Absurdalnie surowy wyrok na domorosłego poetę wzbudza więc zdumienie, nie tylko dlatego, że w tym samym kraju kwitnie finansowana przez władze telewizja Al-Dżazira, która jak nikt przyczynia się do promocji wolności słowa w świecie arabskim.
W 2022 r. w Katarze odbędą się mistrzostwa świata w piłce nożnej. Że przestrzeganie praw człowieka nie stanowi kryterium przydziału imprez sportowych, wiadomo nie od dzisiaj – mieliśmy igrzyska w Pekinie, za rok będziemy oglądać zimową olimpiadę w Soczi.
Zwolennicy powierzania imprez krajom niedemokratycznym uważają, że wymuszają one otwarcie i przyczyniają się do demokratyzacji. Sztandarowy przykład: olimpiada w Korei Południowej w 1988 r., po której (jednak nie w rezultacie!) nadeszła demokracja.
Nie wygląda na to, by igrzyska w Pekinie w 2010 r. przyczyniły się jakkolwiek do poszanowania praw człowieka, choć były dobrą okazją do krytyki Chin. Przypuszczam, że z mundialem w Katarze będzie podobnie.
Post scriptum: Międzynarodowy Komitet Olimpijski odrzucił w ub.r. kandydaturę Kataru do organizacji Olimpiady w 2020 r. Jednym z powodów było nieprzestrzeganie praw pracowniczych gastarbeiterów. W raporcie HRW warunki pracy Azjatów w Katarze określono wręcz jako nowoczesną formę niewolnictwa.
-
Reżim ajatollahów na potęgę prześladuje Irańczyków pracujących dla zachodnich mediów. Są szkalowani w mediach i internecie, a służby specjalne grożą śmiercią im i ich rodzinom
-
Rosyjski rząd nie wspisuje NGO na listę agentów. Ale i tak mają pod górkę
Tarcza i Miecz, organizacja pozarządowa z nadwołżańskiej Czuwaszji poprosiła ministerstwo sprawiedliwości, by umieściło ją na liście „agentów zagranicy", bo otrzymuje pieniądze spoza Rosji. Resort jednak odmówił. Mimo to dla rosyjskich społeczników nadeszły trudne czasy
-
715 199 złotych przekazali dzieciom w Czadzie Polacy
W Czadzie co 7 minut jedno dziecko umiera z głodu, a według najnowszego raportu UNICEF, ponad 127 tysięcy dzieci cierpi z powodu ciężkiego niedożywienia. W ubiegłym roku produkcja zboża spadła o 30%. Ceny żywności wzrastają, a rodziny bardzo często rozdzielają się w poszukiwaniu jedzenia - pisze UNICEF Polska, który do końca marca prowadzi zbiórkę.
Do tej pory pozyskane od Darczyńców UNICEF środki pozwoliły organizacji na wsparcie potrzebujących w Czadzie poprzez:
• zapewnienie terapii dla blisko 115 000 ciężko niedożywionych dzieci
• dostarczenie czystej wody i artykułów sanitarnych do ośrodków zdrowia w regionie Sahelu. UNICEF przekazał potrzebującym „Rodzinne zestawy sanitarne” czyli wiadra, kanistry, mydło i tabletki uzdatniające wodę
• przeszkolenie 400 osób i wytłumaczenie im, jak uzdatniać wodę i dbać o higienę
• zaangażowanie około 200 pielęgniarek, które wsparły pracę Ministerstwa Zdrowia
w regionie Sahelu
• zatrudnienie w ośrodkach zdrowia 130 sanitariuszy, co umożliwiło sprawniejsze niesienie pomocy w regionie Sahelu
• przeszkolenie 249 wolontariuszy pochodzących z lokalnych społeczności pod kątem rozpoznawania przypadków cholery w sześciu dystryktach wysokiego ryzyka
• dostarczenie 15 000 dawek leków przeciwmalarycznych (ACT) oraz 10 000 moskitier w 20. dystryktach Czadu dotkniętych przez powódź
• objęcie programem pomocowym 1 660 dzieci, które przerwały naukę z powodu kryzysu żywnościowego. UNICEF dostarczył im również zestawy „Szkoła w pudełku” i umożliwił im kontynuację edukacji
Jeszcze do końca marca można pomóc dzieciom w Czadzie. Wystarczy kliknąć tu. Darowizna w wysokości 75 zł zapewnia 54 opakowania ratującej życie żywności terapeutycznej Plumpy’nut.
-
W całej Rosji kary za „propagowanie homoseksualizmu”?
W Dumie, niższej izbie rosyjskiego parlamentu, odbyło się pierwsze czytanie ustawy mającej umożliwić karanie za „propagowanie homoseksualizmu wśród nieletnich”. Prawo takie obowiązuje już w 10 rejonach Federacji Rosyjskiej. Grupka przeciwników ustawy demonstrująca pod Dumą została zaatakowana przez bojówkarzy
- piątek, 25 stycznia 2013
-
Dwa lata po Mubaraku, Egipcjanie dalej protestują - przeciw bezkarności
W piątek, w drugą rocznicę wybuchu protestów, które doprowadziły do obalenia autorytarnego prezydenta Hosniego Mubaraka, w wielu miastach Egiptu znów odbywają się masowe demonstracje. W Kairze - na placu Tahrir, który w 2011 r. był epicentrum wydarzeń. Hasła takie same: "Chleba, wolności, sprawiedliwości społecznej". Jeszcze przed planowaną na wieczór kulminacją protestów, w starciach z policją rannych zostało kilkanaście osób.
Piątkowe protesty w Aleksandrii. Fot. Reuters
Do demonstracji wezwali młodzieżowi aktywiści i laickie ugrupowania opozycyjne, chcąc wywrzeć presję na prezydenta Mohammeda Mursiego i jego Bractwo Muzułmańskie. Oskarżają go o próbę zmonopolizowania władzy. Są też niezadowoleni z powodu bezkarności ludzi odpowiedzialnych za śmierć około 840 opozycyjnych demonstrantów w 2011 r.
Amnesty International pisze, że żaden funkcjonariusz nie został skazany ani ukarany za zabicie lub zranienie protestujących. - Prezydent Morsi wielokrotnie składał hołd tym, którzy zginęli w czasie „Rewolucji 25 Stycznia", jednak nie podjęto skutecznych działań, by pociągnąć winnych do odpowiedzialności. Dwa lata po wybuchu rewolucji wydaje się, że siły bezpieczeństwa unikną kary za morderstwa - mówi Hassiba Hadj Sahraoui z AI.
Sądy w Egipcie nadal uniewinniają funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Według krewnych ofiar i prawników, z którymi rozmawiała AI, uniewinnienia wynikają z niedociągnięć w procesie gromadzenia dowodów - materiału wideo, raportów medycznych i sądowych, ekspertyz balistycznych.
Inne istotne informacje, takie jak zapisy łączności telefonicznej pomiędzy urzędnikami bezpieczeństwa, rejestry sił bezpieczeństwa oraz ewidencji broni i amunicji dostarczonych funkcjonariuszom, nie zostały udostępnione przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.
W niektórych przypadkach uniewinnienie oparte było na stwierdzeniu, że oskarżeni korzystali z prawa do samoobrony - pomimo dowodów, że użycie siły nie było konieczne.
Sam Hosni Mubarak został skazany 2 czerwca ub. r. na karę dożywotniego więzienia za współudział w zabójstwie kilkuset demonstrantów. Jednak tydzień temu sąd uwzględnił apelację jego oraz byłego ministra spraw wewnętrznych Habiba El Adly. Będą nowe procesy.
-
Cudzoziemców niechętnie przyjmujemy, za szybko wyrzucamy
Jeżeli cudzoziemiec nie jest znanym uchodźcą politycznym albo nie udowodni, że doświadczył ewidentnych naruszeń praw człowieka, trudno mu w Polsce uniknąć deportacji
-
Politruk zlustruje pupę rosyjskiego rekruta
Politrucy, czyli „pomocnicy dowódców oddziałów do spraw pracy wychowawczej”, będą musieli określać orientację seksualną każdego rekruta. Starannie przypatrzywszy się intymnym częściom ciała wcielanych do armii, będą wyławiać „zboczeńców", którzy mogliby spowodować moralny zamęt w rosyjskich koszarach
-
Odchodzący sekretarz obrony Leon Panetta zniósł zakaz bezpośredniej walki kobiet na froncie - poinformował w czwartek Pentagon. Jego decyzję od razu poparł prezydent Barack Obama
- czwartek, 24 stycznia 2013
-
Pakistan przetrzymuje setki ludzi bez postawienia zarzutów
Około 700 osób, podejrzewanych o działalność rebeliancką, jest w Pakistanie przetrzymywanych bez postawienia zarzutów - przyznał w czwartek prokurator generalny tego kraju Irfan Qadir podczas wysłuchania w Sądzie Najwyższym. Pozostaną oni internowani, dopóki wojsko nie zakończy operacji przeciwko talibom. Potem władze zdecydują, czy postawić ich przed sądem.
Jako podstawę prawną zatrzymań prokurator wymienił ustawę z 2011 r. Amnesty International skrytykowała tę ustawę w grudniowym raporcie, twierdząc, że umożliwia ona bezkarne łamanie praw człowieka na wielką skalę. Pakistańskie wojsko regularnie zatrzymuje ludzi bez postawienia im zarzutów, torturuje i maltretuje zatrzymanych. W raporcie, który siły pakistańskie odrzuciły jako "stek kłamstw", AI wskazała, że niektórzy zatrzymani umierają; ich ciała są zwracane rodzinom lub porzucane gdzieś na bezludziu.
Czwartkowe wysłuchanie zorganizowane w Sądzie Najwyższym dotyczyło siedmiu osób, przetrzymywanych od maja 2010 r. Byli oni wśród 11 zatrzymanych w związku z samobójczym zamachem bombowym na funkcjonariuszy pakistańskiej służby wywiadowczej ISI w 2007 roku i atakiem rakietowym na bazę wojskową. Trybunał antyterrorystyczny nakazał ich uwolnienie w maju 2010 roku, ale wkrótce zostali zatrzymani ponownie. Czterech zmarło w ośrodku internowania w niewyjaśnionych okolicznościach.
źródło: pap/ap
-
Coraz mniej Polaków chce pomagać biednym krajom
74 proc. respondentów popiera pomoc dla krajów rozwijających się – wynika z sondażu TNS Polska, przeprowadzonego w listopadzie na zlecenie MSZ. To sporo, niemniej od 2008 r., kiedy takie poparcie wyrażało aż 84 proc. badanych, z roku na rok ono spada.
MSZ tłumaczy to kryzysem gospodarczym, jednak podobne sondaże w UE nie potwierdzają wpływu kryzysu na spadek gotowości niesienia pomocy. Za to część rządów tłumaczy kryzysem ograniczanie pomocy.
Studnia wybudowana przez PAH w Sudanie. Fot. PAH
Z październikowego Eurobarometru wynika, że np. Hiszpanie, dużo mocniej poturbowani przez kryzys od Polaków, są gotowi pomagać tak samo, jak rok wcześniej (88 proc. za). W Grecji spadek jest minimalny, o 2 proc. Ogółem 85 proc. Europejczyków uważa, że pomimo kryzysu należy kontynuować pomoc dla najbiedniejszych państw, a 61 proc. chce ją zwiększać. Polacy wypadli w tym badaniu nawet lepiej od średniej.
Wróćmy do sondażu TNS. Poparcie topnieje, kiedy mowa o konkretnych pieniądzach. Na pytanie „czy zgodziłbyś się, by rząd wydał 3 złote miesięcznie z twoich podatków na pomoc biedniejszym krajom?”, 41 proc. Polaków mówi „tak”, z tego 7 proc. chciałoby wydać więcej niż 3 zł.
Ankietowanych informowano, że obecnie rząd wydaje na ten cel ok. 2 złote miesięcznie na głowę podatnika. Jest to tylko 0,08 PKB – Polska jest tu na przedostatnim miejscu w Europie. MSZ informuje, że w najbliższych latach poziom pomocy się nie zwiększy.
Dlaczego powinniśmy pomagać? Na pierwszym miejscu respondenci wskazują „moralny obowiązek” (55 proc.), dalej „dług wdzięczności” (45 proc.).
Ci, którzy są zdania, że pomagać nie powinniśmy, wskazują, że „jesteśmy zbyt biedni” (52 proc.). Dalej: „każdy powinien troszczyć się o siebie” i „pieniądze są marnowane” (10 i 11 proc.).
7 proc. respondentów jest przekonanych, że pomagać nie należy, bo „nam nikt nie pomagał” – to i tak niewiele, zważywszy, że 17 proc. Polaków wierzy w UFO, a 30 proc. nie wie, kto dokonał mordu w Katyniu.
Większość Polaków (55 proc.) uważa, że pomagać należy przede wszystkim Afryce. Nasi wschodni sąsiedzi - Ukraina i Białoruś - dostali 28 proc. wskazań.
Na Afrykę idzie w sumie ok. 20 proc. środków polskiej pomocy. Największa ich część zasila fundusze Unii Europejskiej. Od 2011 r. Polska wspiera też Europejski Fundusz Rozwoju służący finansowaniu współpracy z państwami Afryki, Karaibów i regionu Pacyfiku. Gros polskiej pomocy dwustronnej zasila Ukrainę i Białoruś.
- środa, 23 stycznia 2013
-
Pogromy cywilów w Mali
W inwazji w Mali uczestniczy już ponad 2 tys. francuskich żołnierzy, a w najbliższych tygodniach ich liczba zwiększy się prawie dwukrotnie. Po wyparciu dżihadystów z południa i centrum kraju i odbiciu z ich rąk miasteczek Konna, Diabaly i Douentza, Francuzi natychmiast wycofują się z nich, przekazując je postępującym za nimi oddziałom malijskiego wojska.
Działacze praw człowieka i przedstawiciele organizacji humanitarnych alarmują, że na tych terenach dochodzi do grabieży i pogromów cywilów. Ofiarami malijskich żołnierzy padają Tuaregowie, a także Arabowie, oskarżani o sprzyjanie rebelii na północy Mali.
Amunicja porzucona przez dżihadystów. Fot. Reuters
Konflikt wywołał kryzys humanitarny. Od wiosny zeszłego roku blisko 350 tysięcy osób schroniło się w obozach dla uchodźców w krajach sąsiednich oraz w miejscowościach na południu Mali. Według podawanych przez Komisję Europejską szacunków około 510 tysięcy osób na północy Mali pilnie potrzebuje pomocy żywnościowej. KE poinformowała we wtorek, że zwiększyła o 20 mln euro pomoc humanitarną dla Mali.
-
Marokańscy gwałciciele już nie unikną kary dzięki poślubieniu ofiary?
Minister sprawiedliwości Mustafa Ramid zamierza usunąć artykuł 475 kodeksu karnego, który pozwala uniknąć więzienia oskarżonym o "deprawowanie" albo "uprowadzenie" nieletnich, o ile poślubią swoją ofiarę.
"Zmiana tego przepisu jest dobra, ale nie spełnia wszystkich naszych oczekiwań - powiedziała we wtorek Chandija Riadi, szefowa Marokańskiego Stowarzyszenia na rzecz Praw Człowieka (AMHD). - Kodeks karny musi zostać zmieniony w całości, ponieważ zawiera wiele przepisów dyskryminujących kobiety i nie broni ich przed przemocą".
Kodeks karze agresję przeciwko kobietom z moralnego punktu widzenia, a nie dlatego, że jest to agresja - uważa przewodnicząca Demokratycznej Ligi na rzecz Praw Kobiet (LDDF), Fuzia Asuli.Ostatnie dane rządowe wskazują, że do 50 procent ataków dochodzi w ramach małżeństw. "Prawo nie rozpoznaje takich form agresji jak gwałt małżeński, a nadal dyskryminuje inne, normalne zachowanie jak seks pozamałżeński" - mówi Asuli.
Prawie rok temu Maroko zszokowała informacja o 16-latniej Aminie al-Filali. Dziewczynka otruła się po trwającym siedem miesięcy małżeństwie z 23-letnim mężczyzną, który miał ją zgwałcić. Na ślub naciskali rodzice i sędzia, chcąc bronić honoru rodziny. Minister sprawiedliwości Mustafa Ramid przekonywał, że al-Filali nie została zgwałcona, a do stosunku z 15-latką (tyle miała wówczas lat) doszło za obopólną zgodą.
"W 550 przypadkach deprawowania nieletnich w latach 2009-2010 tylko siedem razy skorzystano z artykułu 475, żeby uniknąć kary. Reszta przypadków była ścigana przez prawo" - oznajmił premier Abd el-Ilah Benkiran.
źródło: pap/ap
-
Brazylia będzie płacić obywatelom, by chcieli korzystać z kultury
Kiepsko uposażeni dostaną 25 dol. miesięcznie, które mogą wydać na kino, teatr czy książki. Przeciwnicy dotacji uważają, że bon kulturalny to pieniądze wyrzucone w błoto, bo ludzie biedni wydadzą je na najprymitywniejsze rozrywki masowe, a ten sektor i tak kwitnie.
-
Indie chcą wieszać gwałcicieli
Rozpoczęty właśnie proces sprawców zbiorowego gwałtu w Delhi wzbudza w całym kraju ogromne emocje. Politycy chcą wprowadzenia kary śmierci dla gwałcicieli, ale obrońcy praw człowieka przekonują, że zaszkodziłoby to ofiarom
- wtorek, 22 stycznia 2013
-
W kryzysie dziewczynki mają ciężej niż chłopcy
Śmiertelność małych dziewczynek rośnie pięciokrotnie szybciej niż chłopców. Częściej niż chłopcy zabierane są ze szkoły, żeby pracować. Jeśli w rodzinie brakuje jedzenia, wydaje się je bardzo młodo za mąż, lub uczy, że powinny oddawać swoje porcje bratu i ojcu - wynika z raportu organizacji Plan International i Instytutu Overseas Development
-
Milion Podpisów na ulicach Warszawy
„Uwolnić więźniów politycznych”, „Stop egzekucjom” – takie napisy pojawiły się na płocie naprzeciwko ambasady Iranu w Warszawie. Na ulicach zawisły portrety irańskich więźniów politycznych.
Większość z nich była zaangażowana w kampanię Milion Podpisów za Zniesieniem Dyskryminujących Praw wobec kobiet w Iranie. Reżim uwięził nie tylko liderów, ale też szeregowych działaczy zbierających podpisy pod petycją i uczestniczących w demonstracjach. Inni uciekli z Iranu – wyjaśnia Lajla Naeimi, aktywistka Miliona Podpisów, która schroniła się w Polsce.
Najbardziej znaną twarzą kampanii jest Nasrin Sotoudeh, uhonorowana w ub.r. Nagrodą Saharowa (na spółkę z reżyserem Jafarem Panahim). Tę prawniczkę i działaczkę praw człowieka aresztowano w 2010 r. pod zarzutem szerzenia propagandy i spiskowania na szkodę bezpieczeństwa państwa. Dostała 11 lat więzienia, zakaz wykonywania zawodu i opuszczania kraju przez 20 lat. Niedawno zakończyła 49-dniową głodówkę, prowadzoną w proteście przeciwko prześladowaniu jej rodziny przez władze (m.in. nie pozwalano wyjechać z kraju jej 13-letniej córce).
Sziva Nazar Ahari jest dziennikarką, blogerką i członkiem Committee of Human Rights Reporters (CHRR, Komitet Reporterów Zajmujących się Prawami Człowieka). W 2010 r., po 266 dniach w więzieniu, zwolniono ją za kaucją pół miliona dolarów. Obecnie odsiaduje 4-letni wyrok.
Bahareh Hedayat (na plakacie powyżej) to działaczka studencka, skazana na 9 i pół roku m.in. za antypaństwową propagandę, kontakty z zagranicznymi mediami i obrazę Najwyższego Przywódcy.
Milion Podpisów (inaczej Change for Equality, czyli Zmiana na rzecz Równości) ruszyła 2006 r.
Działaczki zbierające na ulicach Iranu podpisy pod petycją o równość pomiędzy mężczyzną i kobietą okazują niezwykłą odwagę. W Iranie kobiety nie są równe z mężczyzną w małżeństwie, nie dziedziczą tak jak oni, nie są traktowane równoprawnie podczas rozwodów oraz przy przyznaniu opieki nad dziećmi. Traktowane są jako obywatele drugiej kategorii - mówi Azar Nafisi, autorka książki: „Czytanie Lolity w Teheranie”
Podpisy pod kilkoma postulatami dotyczącymi zmian w niesprawiedliwym dla kobiet prawie są wciąż zbierane w internecie, jednak wskutek masowych aresztowań i prześladowań kampania zdaje się być obecnie bardziej nakierowana na walkę o uwolnienie jej działaczek.
-
Iran wiesza publicznie i bez litości
Irańskie władze wyjątkowo brutalnie rozprawiają się z rosnącą przestępczością. Sędziowie hojnie szafują wyrokami śmierci, a egzekucje, które do tej pory przeprowadzano w więzieniach, stają się publiczne.
-
- Kuba się zmienia. Pytanie tylko, czy zmienia się polityczną wolą rządzących, czy przez presję społeczeństwa. Raul Castro przeprowadził reformy: Kubańczycy mogą korzystać z telefonów komórkowych, kupować i sprzedawać nieruchomości, handlować pewnymi modelami samochodów, mogą pod pewnymi warunkami prowadzić prywatną działalność gospodarczą. Jak się bliżej przyjrzysz, okaże się, że każda z nich była jedynie formą autoryzacji tego, co już miało miejsce na czarnym rynku.
To kiedy ten reżim definitywnie odejdzie?
- Rozmawiam dużo z ludźmi i wszyscy mają poczucie, że nie wytrzyma dłużej niż pięć lat. Rzecz jednak w tym, że dla systemu politycznego pięć lat to jest nic. Ale dla ludzkiego życia to bardzo dużo. Dla mojego pokolenia zawodowo to najbardziej produktywne lata, czas, by coś osiągnąć. Tak, zmiany idą. Po pierwsze, dlatego że władza na Kubie nie ma spadkobierców, jest jak Saturn: zjadła swoje dzieci. Młode pokolenie w reżimie to oportuniści z maskami na twarzach - znikną wraz z braćmi Castro. Bunt ludu? Nie sądzę. Kubańczycy wolą ryzykować życie, uciekając na dętkach na Florydę, niż stawić czoło policji czy wojsku na ulicach.
Bo?
- Bo moja generacja - wychowana na propagandzie, kłamstwie, sloganach - czuje, że państwo nie należy do nich. Ludzie nauczyli się żyć problemami prywatnymi, a nie narodowymi. Tu system zmusił ludzi, by zamknęli się w swoich hermetycznych bańkach i skoncentrowali na przetrwaniu. Tu nie ma żadnych prawdziwych sentymentów patriotycznych. Kubańczyk postawiony przed dylematem: zmykam albo zostaję i próbuję zmienić rzeczywistość, poszuka jak najszybszej drogi ucieczki.
- fragment wywiadu z Yoani Sanchez w Dużym Formacie
- poniedziałek, 21 stycznia 2013
-
Czy syryjski prezydent Baszar al-Asad pojedzie do Hagi?
Próby rozpoczęcia śledztwa w sprawie zbrodni w Syrii przez Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) rozbijają się o niechęć mocarstw. Na razie zbieraniem dowodów zajmują się amatorzy.
-
Tajemnicze samobójstwo przeciwnika Putina
Aleksandr Dołmatow, rosyjski opozycjonista zagrożony w Rosji represjami i wieloletnim więzieniem, odebrał sobie życie w Rotterdamie, gdy odmówiono mu azylu politycznego. Holendrzy uznali bowiem Rosję za kraj demokratyczny
-
Nędza na Sahelu sprzyja Al-Kaidzie
Nie wszystkie prognozy są chybione. W grudniu 2011 r. Jerome Spinoza, szef wydziału Afryki we francuskim ministerstwie obrony, powiedział, w rejonie Sahelu (terytorium na południe od Sahary, gdzie leżą m.in. Mali, Niger, Czad, Mauretania) należy oczekiwać wzrostu niestabilności. - Bez odpowiedniej polityki, będziemy tam mieli stałą bazę dżihadystów - stwierdził Spinoza.
Mali, obóz uchodźców. Fot. AP
Chwilę później Tuaregowie i islamiści zajęli północne Mali, a dziś mamy w tym kraju regularną wojnę, która rozlewa się na kraje sąsiednie. Tragedia z zakładnikami na polu naftowym w Algierii zapewne nie jest ostatnia.
Sahel jest dobrym miejscem na bazę Al-Kaidy nie tylko ze względu na bezkresne przestrzenie, niestrzeżone granice i słabość władzy państwowej. Także dlatego, że jest to najbiedniejsza część świata.
W rankingu Human Development Index, oceniającym m.in. stan opieki zdrowotnej, edukacji, dochód i nierówności, Niger jest na przedostatnim, 186 miejscu ze 187 krajów. Mali jest 175, Czad 183, Mauretania 159.
W na stronie Komisji Europejskiej można przeczytać, że w roku 2012 głód groził 18 mln mieszkańców Sahelu. UE zwiększyła pomoc humanitarną z 45 mln euro na początku ubiegłego roku do 337 mln na koniec. Na pomoc rozwojową aktualnym planie sześcioletnim przeznaczono dwa razy tyle.
To zbyt mało, żeby wyciągnąć ten region z biedy. Ogromną przeszkodą w rozwoju jest gwałtownie rosnąca populacja. Wg prognoz ONZ do końca wieku liczba ludności Mali zwiększy się z obecnych 16 mln do 75 mln, a podobnie zaludnionego Nigru aż do 125 mln!
Populacja Nigru już jest najmłodsza na Ziemi: 48,9 proc. ma mniej niż 14 lat.
„Eksplozja demograficzna zmieni mapę Afryki w regionie, gdzie granice polityczne nie pokrywają się z etnicznymi” - pisze w Foreign Policy weteran dziennikarstwa Howard W. French. „Z Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu trzeba dziś walczyć, ale z czasem to będzie najmniejsze z naszych zmartwień”.
-
Dla przyszłych matek w Sudanie Południowym poród jest groźniejszy niż wojna
Wyniszczony przez lata wojny domowej Sudan Południowy to kraj o najwyższym na świecie wskaźniku umieralności kobiet podczas porodu. Statystycznie ze względu na komplikacje okołoporodowe śmierć grozi jednej na siedem kobiet, a więc częściej niż na wojnie - można przeczytać w raporcie organizacji Small Arms Survey (SAS) z siedzibą w Genewie.
Ponad 90 proc. kobiet rodzi dzieci bez żadnej opieki medycznej, w wioskach, gdzie nikt nie prowadzi rejestru zgonów matek i noworodków.
W największym szpitalu w stolicy, Dżubie, na porodówce jest osiem łóżek. "Tyle co nic, codziennie przychodzi do nas kilkanaście kobiet" - mówi PAP Julia Amatoko, jedna z trzech położnych w stołecznym szpitalu.
”Wiele kobiet dałoby się uratować, krwotoki, infekcje, rzucawka ciążowa nie powinny być śmiertelne, ale często brakuje leków, nie mówiąc o kleszczach porodowych, nożyczkach czy zwykłej wacie. Najbardziej jednak brakuje wykwalifikowanej opieki medycznej".
Wyszkolenie kadry domowych akuszerek mogłoby zmniejszyć umieralność kobiet nawet o 90 proc. W kraju brakuje również lekarzy, których oficjalnie zarejestrowanych jest 120.
źródło: pap
-
Czy chiński gułag zmieni swoje oblicze?
Chiny zamykają, reformują, a może tylko zmieniają nazwę swoich obozów reedukacji przez pracę? Nikt nie wie, co się kryje pod zapowiedzianą na ten rok reformą osławionych laojiao
-
Poeta, który ma kubańskie korzenie i jest gejem, wygłosi wiersz na inauguracji Obamy
Będzie nim Richard Blanco, a jego wybór jest symboliczny, bo Latynosi są grupą, która mocno wspierała Baracka Obamę w wyborach, a sam prezydent doprowadził do rozszerzenia praw homoseksualistów.
- piątek, 18 stycznia 2013
-
Jordania już nie chce Syryjczyków
Jordańskie władze grożą, że zamkną granicę dla Syryjczyków uciekających z pogrążonego w wojnie domowej kraju. W państwach ościennych jest już kilkaset tysięcy syryjskich uchodźców, w samej Jordanii - 200 tys.
-
Nasz polski wstyd ds. Cudzoziemców [KOMENTARZ]
Sprawa Cemila Mamuka jest wyjątkowo bulwersująca – ale nie wyjątkowa.
Jak wielu tureckich Kurdów, Mamuk był w ojczyźnie prześladowany za działalność polityczną. Urząd ds. Cudzoziemców (UdsC) odmówił mu nie tylko statusu uchodźcy, ale jakiejkolwiek ochrony. Mamuk ma być deportowany. Za bilet lotniczy (do więzienia, na tortury, na cmentarz?) zapłaci polski podatnik.
Przykre to tym bardziej, że niektórzy solidarnościowi opozycjoniści, którzy kiedyś sami szukali pomocy na Zachodzie, pracują dziś w MSWiA, nadzorując działalność UdsC i kształtując politykę wobec imigrantów.
Owa polityka zdaje się sprowadzać do jednego: na każdego aplikanta znaleźć „haka” i odmówić, jeśli tylko się uda.
W sprawie Mamuka UdsC uznał, że rozrzucanie ulotek i organizowanie festynów „to nie jest poważna działalność opozycyjna”, a pobicie przez policjantów „należy traktować w sposób incydentalny, nie noszący znamion powtarzalności i zindywidualizowania”. Wystarczyłoby sięgnąć do raportów organizacji praw człowieka, aby nabrać wątpliwości.
Gdzie tkwi błąd? Zdaniem Karoliny Rusiłowicz z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, raczej w ludziach niż w przepisach. Ostateczną decyzję podejmuje urzędnik na podstawie wywiadu z aplikantem i przedstawionymi dokumentami.
Uciekinier na granicy często jest przestraszony, nie ma prawnika, który powie, że najlepiej niczego nie ukrywać. Często (tak zrobił Mamuk) na wstępie podaje fałszywe nazwisko. Uchodźcze historie bywają skomplikowane, zeznania niezrozumiałe, nierzadko z powodu błędów w tłumaczeniu.
Odmowę zawsze można uzasadnić faktem, iż cudzoziemiec – jak stoi w ustawie - „przedstawił niespójne, sprzeczne, nieprawdopodobne lub niewystarczające wyjaśnienia na potwierdzenie faktu prześladowania”.
Praktyka wskazuje, że wszelkie wątpliwości są tłumaczone na niekorzyść. Nie ma domniemania niewinności. Brakuje w Urzędzie ludzkiego podejścia, wyobrażenia, co się stanie po deportacji. Parafrazując, „jest to czyn noszący znamiona powtarzalności, bez próby zindywidualizowania”.
W ubiegłym roku złożono 10750 wniosków o status uchodźcy. Pozytywnych opinii UdsC wydał 87 (mniej niż 1 proc.). 440 osobom pozwolono czasowo pozostać w Polsce.
Wiem, że automatyzm odmów bierze się z powszechnego nadużywania procedury uchodźczej. Gros ludzi pojawiających się na granicy wnioskuje o azyl tylko po to, żeby wjechać do UE, później ślad po nich ginie. Ale to, że większość kradnie, nie znaczy, że każdego trzeba z góry traktować jak złodzieja.
-
Torturują cię? Poproś o zaświadczenie!
Opisana przez "Gazetę Wyborczą" historia torturowanego w Turcji Kurda Cemila Mamuka to kolejny przykład, jak przedziwne wymagania MSW stawia osobom, które ubiegają się w Polsce o status uchodźcy: udowodnij, że byłeś prześladowany, i udowodnij, że wciąż ci coś grozi, jeśli cię odeślemy!
-
Kurd niechciany. Błaga o azyl, polscy urzędnicy odmawiają
Walczył o prawa Kurdów. W tureckim areszcie był torturowany. Skazano go na pięć lat więzienia. Uciekł do Polski. Błaga o azyl. Ale urzędnicy gaszą jego nadzieje
- czwartek, 17 stycznia 2013
-
Żałobnicy w Diyarbakir. Fot. AP
Pogrzeb zamordowanych działaczek kurdyjskich w Turcji
Dziesiątki tysięcy ludzi żegnały w czwartek trzy kurdyjskie aktywistki, zabite w zeszłym tygodniu w Paryżu.
Fot. AP
Na placu w Diyarbakir, największym mieście zdominowanego przez Kurdów południowego wschodu Turcji, zebrały się tysiące ludzi - według organizatorów nawet 200 tysięcy, choć media mówią o 50 tysiącach. Trumny z ciałami kobiet owinięto flagami PKK, walczącej zbrojnie od 1984 r. o niezależność Kurdów.
Mord w Paryżu zbiegł się z negocjacjami pomiędzy tureckim rządem a odbywającym karę dożywotniego więzienia przywódcą PKK Abdullahem Ocalanem.
Fot. AP
"Popieramy rozmowy prowadzone przez Ocalana. (...) Teraz jest czas na pokój. Ludzie nie wzywają do zemsty, nawet gdy chowają do grobu własne dzieci" - powiedział szef prokurdyjskiej Partii Pokoju i Demokracji (BDP) Selahattin Demirtas. Inny z kurdyjskich polityków, deputowany do parlamentu Ahmet Turk skrytykował premiera Turcji Recepa Tayyipa Erdogana za to, że siły rządowe znów ostrzelały bazy PKK w północnym Iraku.
Ciała ofiar z ranami postrzałowymi głowy odkryto w nocy ze środy na czwartek w Paryżu. O zabójstwa, noszące znamiona egzekucji, Kurdowie oskarżyli bliżej nieokreślone siły z Turcji. Władze w Ankarze utrzymują, że zbrodnia mogła być wynikiem wewnętrznego konfliktu w PKK. Niektórzy obserwatorzy uważają, że mord mógł mieć na celu zerwanie rozmów z Ocalanem.
-
Kanadyjscy Indianie protestują
Indianie zablokowali w środę drogi i tory kolejowe w wielu miejscach Kanady.
Protest zorganizował ruch Idle No More, założony w listopadzie ub.r. przez cztery kobiety z Saskatchewan. Indianie domagają się przestrzegania traktatów zawartych z Koroną, chcą też wyegzekwować swoje prawa do pożytków z eksploatacji surowców. Jednocześnie domagają się poszanowania dla środowiska.
Komentatorzy w Kanadzie podkreślają, że Idle No More ma dużo wspólnego z amerykańskim ruchem Occupy. Jest podobnie zdecentralizowany, posługuje się metodami komunikacji dostępnymi w internecie. O ile jednak hasła Occupy o wyrównaniu szans spotkały się z poparciem Kanadyjczyków, o tyle postulaty Indian często nie są rozumiane, nawet jeśli dotyczą ochrony środowiska i zrównoważonego rozwoju. W Kanadzie funkcjonuje stereotyp Indianina-alkoholika, który mieszka w rezerwacie i otrzymuje pieniądze od państwa.
Według spisu powszechnego z 2006 r., w liczącej wówczas ponad 31,6 mln ludności Kanadzie było prawie 1,2 mln osób deklarujących przynależność do tzw. narodów pierwotnych, z czego 60 proc. to Indianie.
źródło: pap
-
Pussy Riot nie wrócą do dzieci
Członkini grupy Pussy Riot Maria Alochina nie wyjdzie z łagru. Sąd rejonowy w Biereznikach w Kraju Permskim, gdzie odsiaduje wyrok, odrzucił jej prośbę o zawieszenie wykonania kary i umożliwienie sprawowania opieki nad małym dzieckiem.
- środa, 16 stycznia 2013
-
Gdyby nie dżinsy i autobusy, gwałtów by nie było
Zbiorowy gwałt na 23-letniej studentce w nocnym autobusie w Delhi jak nigdy wstrząsnął Indiami. Przełamano barierę milczenia i wstydu; kolejne przypadki gwałtu trafiają na czołówki gazet, ludzie demonstrują, domagają się zmian i sprawiedliwości. Władze ogłosiły szereg inicjatyw, które mają uczynić stolicę kraju bezpieczniejszą dla kobiet. Utworzono specjalną komisję, która ma opracować propozycje zmian w prawie dotyczącym przemocy seksualnej.
Wcześniej procesy tych nielicznych gwałcicieli, których zatrzymano, potrafiły ciągnąć się 10 lat. W styczniu sąd w Pendżabie, przypuszczalnie zdyscyplinowany przez opinię publiczną, skazał gwałciciela na 10 lat więzienia w osiem dni. (Nie znam szczegółów sprawy, ale czy aby nie przegięcie w drugą stronę?).
Dzisiejsza demonstracja w Delhi. Fot. Reuters
Ale jest też druga strona monety.
Poseł z Radżastanu wezwał do zdelegalizowania mundurków szkolnych ze spódniczką.
Minister w stanie Madhja Pradeś demonstracyjnie spalił dżinsy i T-shirty.
Minister szkolnictwa stanu Puducherry uznał, że uczennice należy okrywać czymś w rodzaju burki.
Zdaniem hinduskich ekstremistów z organizacji RSS, za gwałt odpowiadają zachodnie wartości. Do tego zdania przyłączył się dziś wielebny Sri Niszalananada Saraswati: - Takie straszne incydenty nie biorą się z niczego. Zdarzają się wtedy, kiedy przekracza się cienką linię [tradycyjnej] kultury i wartości w imię cywilizacji i rozwoju – powiedział święty mąż, precyzując, że najbardziej szkodzą filmy, narkotyki i kluby.
Trudno się nie zgodzić. Gdyby nie cywilizacja, w Delhi nie byłoby autobusów, w których można zgwałcić.
Niedawno HRW opublikował artykuł, jak tego typu myślenie wpływa na traktowanie ofiar gwałtów w Indiach. Siostrę zgwałconej 6-latki dotknął ostracyzm szkolnych rówieśników. Rodzina zgwałconej 14-latki namawia ją do ślubu z gwałcicielem. Policjanci są przekonani, że jeśli kobieta pije z mężczyzną drinka, to automatycznie zachęca do seksu...
Jest coś budującego w tym, że ludzie bywają w gruncie rzeczy tacy sami bez względu na rasę czy narodowść. Wśród cech uniwersalnych prominentne miejsce zajmuje głupota, ksenofobia, mizoginia – i przekonanie, że ofiara gwałtu sama jest sobie winna.
-
Młoda Lankijka została publicznie ścięta mieczem w Arabii Saudyjskiej za rzekome przestępstwo popełnione, kiedy była dzieckiem. Na nic zdała się kilkuletnia kampania obrońców praw człowieka na całym świecie
-
WFP: Damaszek dał nam zielone światło, by dostaczać żywność
Światowy Program Żywnościowy (WFP) otrzymał pozwolenie od rządu w Damaszku, by do dostarczenia pomocy 2,5 mln mieszkańcom Syrii wykorzystać kolejnych kilkanaście lokalnych organizacji pozarządowych. Z powodu trwających w Syrii walk i braku lokalnych partnerów, którzy byliby w stanie dostarczać żywność ta oenzetowska agenda co miesiąc dociera maksymalnie do 1,5 mln Syryjczyków.
Na początku stycznia WFP poinformował, że pomocy żywnościowej potrzebuje około 2,5 mln Syryjczyków, a do miliona z nich taka pomoc nie dociera z powodu ograniczeń nakładanych przez rząd Syrii na działalność organizacji pomocowych. W większości kraju brakuje mąki pszennej do wypieku chleba. Jest to skutek zniszczenia wielu młynów, których większość znajduje się w regionie miasta Aleppo, gdzie toczą się ciężkie walki między siłami rządowymi a powstańcami.
-
Słynny brazylijski stadion do przebudowy. Stracą na tym Indianie
Przebudowa słynnego stadionu Maracana w Rio de Janeiro na potrzeby piłkarskich mistrzostw świata w 2014 roku i igrzysk w 2016 roku, a także przestrzeni wokół niego może oznaczać kres Muzeum Indian oraz eksmisję rodzin mieszkających w tym miejscu.
- wtorek, 15 stycznia 2013
-
Rosja nie ma racji: Haga powinna się zająć Syrią [KOMENTARZ]
Zgodnie z oczekiwaniami, Rosja sprzeciwiła się we wtorek przekazaniu sprawy Syrii Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu (MTK).
Zbiorowy wniosek o rozpatrzenie przez MTK zbrodni wojennych popełnionych w Syrii skierowała do Rady Bezpieczeństwa ONZ Szwajcaria w imieniu 56 państw. W liście czytamy, że dochodzenie powinno dotyczyć wszystkich sprawców bez wyjątku – czyli nie tylko reżimu, ale też rebeliantów. "Rada powinna przynajmniej wysłać jasny sygnał do władz syryjskich i innych stron, że powinny respektować międzynarodowe prawa człowieka".
Trudno do czegoś się tu przyczepić, prawda? A jednak rosyjskie MSZ poinformowało, że jest to „inicjatywa nie na czasie i kontrproduktywna, jeśli chodzi o rozwiązanie zadania obecnie priorytetowego - natychmiastowego zaprzestania rozlewu krwi w Syrii”. Moskwa uważa, że „spekulacje na temat międzynarodowego dochodzenia i poszukiwania winnych będą sprzyjać jedynie usztywnieniu nieprzejednanych stanowisk walczących stron i utrudnią znalezienie rozstrzygnięcia konfliktu syryjskiego środkami polityczno-dyplomatycznymi”.
Argumentacja nie jest nowa – pojawiała się już w przypadku wcześniejszych dochodzeń MTK, np. w Sudanie.
Kiedy MTK oskarżył sudańskiego prezydenta Omara al-Baszira o zbrodnie wojenne i wydał nakaz aresztowania, ten wyrzucił urzędników ONZ i zagroził, że nie usiądzie już do żadnych rokowań. Krytycy zarzucali Trybunałowi szkodzenie procesowi pokojowemu. Zwolennicy MTK odpowiadali, że proces pokojowy w Sudanie był fikcją, a wiszące nad głową prezydenta oskarżenie może zostać wykorzystane jako karta przetargowa. Okazało się, że mieli rację: Baszir złagodniał i zgodził na secesję Sudanu Południowego.
W Syrii proces pokojowy nie jest fikcją – nie ma go wcale. A szansa, że się zacznie, jest bliska zeru. Jest już tyle ofiar (ponad 60 tys.), że wojna musi się skończyć tylko w jeden sposób: upadkiem Baszara al-Asada. Choć pewnie nie nastąpi to prędko.
Rebelianci nie chcą negocjować z dyktatorem unurzanym we krwi – a on z nim, uznając ich za terrorystów. Szansa, że Asad zgodzi się na zagraniczny azyl są raczej niewielkie – a jeśli nawet, to mógłby go mu udzielić kraj nie należący do MTK.
W tej sytuacji społeczności międzynarodowej pozostaje smutny obowiązek dokumentowania zbrodni. Ponieważ Damaszek nie jest stroną Traktatu Rzymskiego, na dochodzenie MTK w Syrii musi wyrazić zgoda Rada Bezpieczeństwa. Zachód powinien znaleźć sposób, żeby przekonać obrońców Asada - Moskwę i Pekin – do niewetowania takiego wniosku.
-
W Mali jest już 372 tys. uchodźców
Wbrew temu co pisze PAP, nie jest to wynik eskalacji walk od ostatniego weekendu, kiedy to do wojny przyłączyły się francuskie siły zbrojne.
Francuski żołnierz zagląda do lufy malijskiego czołgu. Fot. Reuters
Wg UNHCR w ciągu trwającego od roku konfliktu z Mali uciekło 144,5 tys. ludzi. Liczbę uchodźców wewnętrznych szacuje się na 228 tys.
Nowych uchodźców jest trochę ponad tysiąc: 309 w Burkina Faso, 471 w Mauretanii i 450 w Nigrze. Z Konny, miasta położonego przy strategicznej drodze prowadzącej do Mopti i Bamako, o które w weekend toczyły się walki, uciekło 5 tys. osób. Nie wygląda na to, by walki miały szybko się zakończyć, więc liczba uciekinierów najpewniej będzie rosnąć.
We wtorek Francja postanowiła zwiększyć kontyngent swój kontyngent wojskowy w Mali do 1,7 tys. żołnierzy. Wojska malijskie i francuskie walczą z siłami radykałów islamskich, które kontrolują północną część kraju.
-
Kubański reżim uchyla drzwi do wyjazdów za granicę
Od wczoraj Kubańczycy nie muszą prosić o pozwolenie na wyjazd z kraju. Przed urzędami, które wydają paszporty i dowody osobiste, już w piątek stały długie kolejki
-
Białoruska opozycjonistka pobita. Obcięto jej włosy
Julia Sciapanawa, 23-letnia aktywistka opozycyjnego ruchu Europejska Białoruś pobita przez nieznanych sprawców. Dziewczynie obcięto włosy. - To zemsta za moją działalność - powiedziała ”Gazecie” Sciapanawa.
- poniedziałek, 14 stycznia 2013
-
Indie: kolejny brutalny gwałt w autobusie, policja zatrzymała sprawców
Indyjska policja poinformowała w niedzielę o zatrzymaniu sześciu mężczyzn podejrzanych o brutalne zgwałcenie kobiety. Przed miesiącem w Delhi doszło do podobnej napaści, co wywołało wielodniowe manifestacje na rzecz praw kobiet w tym kraju.
-
Na Bałkanach wielu ludzi - ze wszystkich narodów - lubi żyć w zakłamaniu. Nie chcę powiedzieć, że np. Serbowie poddali wojnę najgłębszej refleksji. Raczej oswoili się z myślą, że znani zbrodniarze muszą zniknąć, bo tego żąda opinia międzynarodowa, bez takiego gestu Serbia będzie pariasem. Ale nie kwapią się, aby osądzić mniej znanych, szeregowych zbrodniarzy. Zachowują się tak, jak gdyby najlepiej było szybko zapomnieć wojnę - własne zbrodnie, ale też własne krzywdy.
(...)
Duża część serbskiego społeczeństwa uważa, że skutki wojny w Chorwacji i Bośni są nieodwracalne, zarówno w wymiarze terytorialnym, jak ludnościowym. Uchodźcy z Chorwacji czy z Bośni na zawsze pozostaną w Serbii, a serbskie mniejszości za granicą będą się kurczyć. Serbia ma poczucie, że wojnę przegrała i że była to klęska zawstydzająca, nie tylko ze względu na straty własne, ale również na serbskie zbrodnie wojenne.
Za to Chorwacja uważa się za zwycięzcę. Pomógł jej w tym cały świat. Międzynarodowa opinia publiczna patrzyła na Bałkany w uproszczony sposób. Najgorzej oceniała Serbię, mówiło się - zresztą słusznie - o serbskim nacjonalizmie i zbrodniach, nie dostrzegając zbrodni chorwackich czy muzułmańskich. Chorwacja nigdy nie usłyszała tylu napomnień co Serbia, nawet gdy grubo po wojnie najwyżsi przedstawiciele państwa chorwackiego odwiedzali aresztowanych za zbrodnie, jakby szczycili się nimi. W 2011 r. ówczesna chorwacka premier Jadranka Kosor oddawała hołdy Ante Gotovinie. W tym czasie Chorwacja domykała proces wejścia do Unii Europejskiej. Czy jakiś europejski polityk przypomni np. Vladimirowi Šeksowi, do czerwca 2012 r. wiceprzewodniczącemu parlamentu Chorwacji, że gdy swego czasu rządził miastem Osijek, nie reagował, kiedy obok swego biura widział zabitych i skatowanych ludzi?
(...)
Dla tysięcy zwykłych Serbów, Bośniaków, Chorwatów wojna najpewniej nigdy się nie skończy. Wciąż nie wiedzą, co stało się z ich najbliższymi. Listy zaginionych są ciągle bardzo długie, niezależnie od tego, czy dotyczą początku lat 90., czy późniejszego konfliktu w Kosowie. To również ze względu na tych ludzi należy ścigać i sądzić wszystkich bałkańskich zbrodniarzy. Tylko tak można wyplenić zakłamanie, które na Bałkanach ciągle jest ogromne.
- Draginja Nadażdin w Magazynie Świątecznym
-
Haiti trzy lata po trzęsieniu ziemi. Miliardy dolarów pomocy płyną, a kraj klepie biedę
Na pomoc ofiarom apokaliptycznego kataklizmu zebrano i wydano kilka miliardów dolarów. Efekt? 360 tys. Haitańczyków nadal mieszka w namiotach, tylko co czwarty ma pracę, a ONZ kojarzy się głównie z epidemią cholery
-
W Mauretanii dzieci tuczą
Ciekawy film telewizji Al Dżazira o mało znanym zjawisku w mało znanym kraju: praktyce tuczenia mauretańskich dziewczynek zwanym "gawaj".
W Mauretanii gruba znaczy piękna. Otyła jest co czwarta kobieta. „Jeśli masz grubą żonę, to znaczy, że niczego jej nie brakuje. Inni męźczyźni patrzą na ciebie z szacunkiem”, mówi jeden z mieszkańców prowincji. Inny wyjaśnia: - Tusza oznacza, że kobieta pochodzi z bogatego domu.
Praktyce tuczenia podlegają już kilkuletnie dziewczynki. Dostają na przemian mleko i kuskus. Płaczą, wymiotują, ale muszą jeść. – Chcę, żeby szybko urosły i przybrały na wadze – mówi matka dziewczynek. – Wtedy szybko wyjdą za mąż i urodzą dzieci.
Sportretowana w roli tucznej gęsi siedmiolatka imieniem Majuba zgadza się z matką: - Chciałabym być gruba. Uważam, że grubi są piękni.
Dorosłe kobiety przybierają na wadze przy pomocy kupionych na czarnym rynku medykamentów przeznaczonych dla wielbłądów i zwiększających łaknienie. – Widziałem pacjentki, które wzięły dużą dawkę i zniszczyły sobie wątrobę – mówi kardiolog Ahmed Ould Eba.
Wiele mauretańskich kobiet ma problemy z sercem i nadciśnieniem. Na stół operacyjny trafiają małe dziewczynki na usunięcie woreczka żółciowego zapchanego tłuszczem.
Obrońcy praw człowieka tłumaczą, że gawaj jest spuścizną przeszłości. Mauretańczycy żyli na pustyni, w trudnych warunkach. Okresowy głód łatwiej znieść otyłym niż chudym.
- Gawaj w miastach zanika, bo ludzie są bardziej świadomi konsekwencji zdrowotnych – mówi minister ds. kobiet Lebneik Mint Soule. – Ale na wsi praktyka wciąż istnieje. Jednak i tam coraz więcej rodziców posyła córki do szkół i nie chce im szkodzić w nauce, więc coraz rzadziej stosują tuczenie.
W Mauretanii nie ma prawa zakazującego tuczenia, ale karane jest szkodzenie dzieciom. Z filmu „Fat or Fiction” nie wspomina jednak, by ktokolwiek poniósł za to konsekwencje.
I pod tym względem Mauretania nie różni się wiele od Zachodu, gdzie dzieci tuczy się colą, czpisami i hamburgerami – choć nie pod przymusem.
Według statystyk WHO odsetek otyłych kobiet w Mauretanii jest znacznie niższy niż w USA i zbliżony do Niemiec.
-
Egipski sąd: Mubarak będzie miał nowy proces
Egipski sąd przychylił się w niedzielę do apelacji b. prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka oraz b. szefa MSW Habiba al-Adlego ws. uchylenia wyroków dożywocia i wszczęcia nowego procesu w związku z zabójstwem kilkuset demonstrantów w trakcie krwawego tłumienia protestów w 2011 r.
- piątek, 11 stycznia 2013
-
Nasila się przemoc wobec mniejszości szyickiej w Pakistanie
Obrońcy praw człowieka mówią o tym dzień po trzech zamachach, w których zginęło około 120 ludzi. "Ubiegły rok był najkrwawszy dla szyitów w najnowszej historii - uważa Ali Dayan Hasan z Human Rights Watch. - Zginęło ponad 400 ludzi, a jeśli wczorajsze ataki mają być jakimś wskaźnikiem, to sytuacja staje się coraz gorsza".
Zdjęcie z dzisiejszego wiecu szyitów w Karaczi. Fot. Reuters
Najwięcej ofiar pochłonął zamach bombowy w sali bilardowej w Kwecie, stolicy niestabilnej prowincji Beludżystan na południowym zachodzie kraju. W dwóch eksplozjach, które nastąpiły w odstępie 10 minut zginęło co najmniej 86 ludzi. Do odpowiedzialności za zamach w zamieszkanej w większości przez szyickich Hazarów dzielnicy przyznała się sunnicka organizacja Lashkar-e-Jangvi.
Szyiccy przywódcy oznajmili, że chcą, by kontrolę nad Kwetą przejęło wojsko, które miałoby ich chronić. Zapowiedzieli, że nie pozwolą na pochowanie ofiar zamachu, dopóki ich żądanie nie zostanie spełnione. Pogrzeby zaplanowano po piątkowych modlitwach, jednak ciała pozostaną na razie w meczecie.
Zakazana Lashkar-e-Jangvi dąży do wprowadzenia w Pakistanie sunnickiej teokracji. Przeprowadza zamachy bombowe podczas uroczystości religijnych i strzela do cywilów. Jej przywódca Malik Ishaq w zeszłym roku wyszedł z więzienia, gdzie spędził 14 lat za terroryzm.
Licząca około 500 tys. członków społeczność hazarska w Kwecie, która mówi dialektem należącym do irańskiej grupy językowej i wyraźnie się odróżnia, stanowi łatwy cel. W Pakistanie większość mieszkańców wyznaje sunnicką odmianę islamu. Hazarowie przybyli do Pakistanu w XIX wieku z Afganistanu.
"Żyją w stanie ciągłego zagrożenia. Wyjście poza getto oznacza ryzykowanie życiem - mówi Dayan. - Wszyscy ich zawiedli: służby bezpieczeństwa, rząd, sądy".
Grupy broniące praw człowieka przekonują, że rząd powinien zbadać, czy niektóre z grup terrorystycznych działających w Pakistanie nie mają powiązań ze służbami bezpieczeństwa. Jak pisze Reuters, Lashkar-e-Jangvi ma historycznie bliskie powiązania z pakistańskimi służbami, które postrzegają grupę jako sojusznika w potencjalnym konflikcie z sąsiednimi Indiami.
-
Trzy kurdyjskie aktywistki znaleziono w Paryżu zabite strzałem w głowę
Tajemniczy mord mógł być próbą uniemożliwienia porozumienia Turcji z Kurdami.
-
Więzienie dla 14 „wrogów ludu" w Wietnamie. Bo chcieli demokracji
14 blogerów, pisarzy i działaczy społecznych dostało wyroki od 3 do 13 lat więzienia. Zarzut: udział w organizacji Viet Tan, która chce demokracji w Wietnamie
- czwartek, 10 stycznia 2013
-
Liczba ofiar wojny w Libii spadła dziesięciokrotnie
Podczas zeszłorocznej wojny z Muammarem Kaddafim zginęło 4,7 tys. zwolenników rewolucji, a 2,1 tys. uważa się za zaginione.
Liczby te podał w tym tygodniu Miftah Duwadi, wiceszef libijskiego Ministerstwa Męczenników i Zaginionych. Mogą zaskakiwać, bo wcześniej nowe władze Libii twierdziły, że zabitych jest 25 tys., a zaginionych 4 tys. Jeszcze wcześniej, przed październikiem 2011 r., mówiono o 50 tys. ofiar śmiertelnych.
Dane nie obejmują strat po stronie zwolenników Kaddafiego.
To nie pierwszy przypadek, kiedy początkowe statystyki ofiar nie wytrzymują presji czasu. Przypomina mi się Dżenin w kwietniu 2002. Palestyńskie władze oskarżały Izraelczyków o „masakrę”, w której zginęło 500 osób - potem okazało się, że zabitych było 56 (moje korespondencje z Dżeninu można przeczytać tutaj).
Co sprawia, że podawana liczba ofiar jest wyższa od realnej?
Przyczyny mogą być dwie. W zamieszaniu wojennym, nim opadnie kurz, statystyki są często wyjęte z czapki (tak pewnie było w Libii). Po drugie, liczba ofiar bywa narzędziem propagandowym - może skłonić do interwencji militarnej w obronie mordowanych cywilów, lub do hojniejszych wpłat na rzecz ofiar.
Obie te przyczyny grają rolę także przy ocenie śmiertelności katastrof naturalnych. Początkowe szacunki trzęsień ziemi często bardzo różnią się od końcowych statystyk - na plus lub na minus. O ile organizacje humanitarne lubią je zawyżać, to rządy (zwłaszcza autorytarne) często je zaniżają, nie chcąc, aby społeczność międzynarodowa się wtrącała.
Media też biorą udział w tej grze. Jeśli podawane są widełki, dziennikarze zwykle przekazują najwyższą możliwą liczbę, uważając, że im więcej trupów, tym ważniejszy jest ich materiał.
-
Sąd: Chory Chavez może rządzić dalej. Opozycja: To zamach na konstytucję
W czwartek miało odbyć się w Wenezueli zaprzysiężenie prezydenta Hugo Chaveza na kolejną kadencję. Chory na nowotwór Chavez, który po raz ostatni pokazał się publicznie w grudniu, nie będzie jednak w stanie przybyć na ceremonię. ”Przełożenie zaprzysiężenia jest zgodne z prawem” - zadecydował Sąd Najwyższy, wzbudzając protesty opozycji.
- środa, 09 stycznia 2013
-
ONZ: Ponad 52 mln służących - zwykle bez żadnych praw
Tyle osób na świecie służy w domach innych ludzi, w większości bez ochrony socjalnej i prawnej. 83 proc. spośród nich to kobiety - podała w środę oenzetowska Międzynarodowa Organizacja Pracy (MOP) w pierwszym raporcie na ten temat.
Organizacja zastrzega, że jej szacunki, oparte na danych z 2010 roku, mogą być zaniżone nawet o dziesiątki milionów osób, ponieważ kraje nie przekazują pełnych danych. MOP sprecyzowała, że dane nie uwzględniają osób poniżej 15. roku życia, które wykonują obowiązki służących.
83 proc. służących to kobiety, często narażone na różnego rodzaju formy eksploatacji i innych nadużyć wynikających m.in. z nieznajomości języka i prawa. Często tacy pracownicy otrzymują stałą stawkę tygodniową lub miesięczną, niezależnie od tego, ile godzin przepracują.
Raport precyzuje, że ponad połowa z nich nie podlega krajowym regulacjom dotyczącym tygodniowego wymiaru godzin pracy, a ok. 45 proc. nie ma prawa do cotygodniowego odpoczynku. Około 90 proc. z tych pracowników nie ma ogólnej osłony socjalnej w stopniu, w jakim przysługuje ona pracownikom innych sektorów; około jednej trzeciej jest całkowicie wyłączonych spod prawa pracy obowiązującego w danym kraju.
Najwięcej pracujących w ten sposób jest w regionie Azji i Pacyfiku - ponad 21 milionów. Prawie 20 milionów zarabia w ten sposób na życie w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach. Na Afrykę przypada - nieco ponad 5 milionów, na kraje rozwinięte 3,6 miliona, a na Bliski Wschód - 2,1 miliona.
źródło: PAP
-
Hazardowa gra o życie na Tajwanie
W mieście Taichung kwitnie szokująca forma zakładów - na „ ulicy śmierci” bukmacherzy obstawiają daty odejścia ludzi śmiertelnie chorych.
-
Emigranci ekonomiczni z Białorusi udają politycznych
Coraz więcej Białorusinów szuka szczęścia za granicą. By otrzymać prawo pobytu w Unii Europejskiej, niektórzy podają się za ofiary represji politycznych.
- wtorek, 08 stycznia 2013
-
Dlaczego Tybetańczycy dokonują samospaleń
Wang Lixiong, mąż tybetańskiej pisarki Oser, dokonał niezwykłej analizy blisko stu samospaleń, jakie miały miejsce w Tybecie - m.in. pod względem „testamentów”, czyli przesłań pozostawionych lub wykrzyczanych przez samobójców.
Co z nich wynika?
1. Wbrew obiegowym opiniom (także dygnitarzy tybetańskiego rządu na wychodźstwie) wystąpienia te wcale nie są w pierwszym rzędzie aktem desperacji, rozpaczliwym krzykiem przeciwko nieznośnym warunkom życia pod okupacją.
2. Ludzie, którzy podpalają się w Tybecie, nie wołają o pomoc świata, choć powszechnie się im to przypisuje. Apelują o to tylko ci podpalający się za granicą.
3. Ponad 1/3 żegna się słowami o „odwadze i odpowiedzialności”. Właściwie nie są one skierowane do nikogo, odzwierciedlając raczej indywidualny heroizm. Idą w ogień „w imię godności narodu", zadając kłam wszystkim, co „myślą, że boimy się represji, lecz są w błędzie".
4. Wielu żegna się modlitwą w intencji Dalajlamy lub ofiarowaniem o charakterze religijnym. Wydają własne ciało na pastwę ognia w celu złożenia ofiary i zgromadzenia w ten sposób „zasługi”.
5. Najwięcej osób widziało w swoim samospaleniu „działanie” (zwłaszcza w czasie listopadowego zjazdu partii komunistycznej w Pekinie), licząc, że ich poświęcenie pomoże osiągnąć cel. Np. Tenzin Phuncog napisał, że nie zamierza „żyć, żeby czekać na próżno".
Czuwanie w Dharamsali. Fot. AP
Wang dodaje, że samospalenia są nie tylko protestem przeciwko oprawcy, ale i krytyką przywódców. Tybetańczycy zrozumieli, że strategia tybetańskiego rządu na wychodźstwie, polegająca na zabieganiu o ustępstwa za pośrednictwem świata, była kompletnie nieskuteczna.
W obliczu potężnej operacji policyjnej i wojskowej publiczne protesty stają się niemożliwe i „działanie" zaczyna sprowadzać się do poczynań jednostek – konkluduje Wang. A jak one mają stawić czoło potędze państwa? Po utopieniu masowych protestów z 2008 roku w morzu represji, wielu Tybetańczyków wciąż - samotnie - wychodziło na ulice ze swoimi hasłami i ulotkami. Efekt był zawsze jeden: wszyscy po cichu znikali. Co w takiej sytuacji pozostaje jednostce? Uciec się do drastyczniejszej formy protestu; jak ujął to Gudrup: „zaostrzyć naszą walkę, w której nie stosujemy przemocy". Samospalenie jest najskrajniejszym aktem walki dostępnym jednostce.
Pełny tekst (po polsku) na stronie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
-
Chiński „Tygodnik Południowy” strajkuje przeciwko cenzurze - rzecz bez precedensu
"Zdrowy rozum podpowiada, że w obecnych warunkach politycznych w Chinach nie ma miejsca na wolne media".
-
Chiny planują reformę obozów pracy
Pekin zamierza znieść obowiązujące od pół wieku przepisy pozwalające policji wysyłać bez sądu na cztery lata do obozu pracy przymusowej.
- poniedziałek, 07 stycznia 2013
-
Na Białorusi fotografowanie to nielegalne pikietowanie
Białoruskie służby specjalne walczą z politycznie niepoprawnymi zdjęciami w internecie. Ich robienie i zamieszczanie na stronach WWW staje się coraz bardziej niebezpieczne - grozi aresztem i grzywną.
-
Pierwszy wyrok w sprawie tortur CIA
Jest ironią losu, że jedynym Amerykaninem, który pójdzie siedzieć za tortury w tajnych więzieniach CIA, będzie John Kiriakou, czyli pierwszy człowiek, który opowiedział o nich w telewizji.
-
Izraelczycy oddają swoje głosy Palestyńczykom
Niektórzy Izraelczycy postanowili "odstąpić" swoje głosy Palestyńczykom i zagłosować w wyborach zgodnie z ich życzeniem.
Na Facebooku powstała strona "Prawdziwa Demokracja", która do tego zachęca. Po głosy, które Izraelczycy oddadzą, mają zgłaszać się mieszkańcy terytoriów okupowanych, bez prawa głosu w izraelskich wyborach parlamentarnych.
Głosowanie odbędzie się 22 stycznia.
Jako obywatel Izraela byłbym zachwycony, gdybym mógł oddać głos Palestyńczykowi. Żałuję tylko, że nie mogę oddać im głosu w bardziej użytecznej sprawie - napisał na stronie Tamir Halperin, Izraelczyk mieszkający od 2008 roku w Polsce. W rozmowie z PAP dodał, że jeśli po jego głos zgłosi się Palestyńczyk, przyjedzie specjalnie do Izraela na styczniowe wybory. Izraelczycy nie mogą głosować z innych krajów.
Jestem obywatelem Izraela. Państwo Izrael nie jest demokratyczne. Miliony Palestyńczyków, ofiar apartheidu i okupacji, w tym uchodźcy Nakby (po arabsku katastrofa, uchodźcy z wojny 1948 r.), nie mają prawa głosu w wyborach, które zdecydują o ich losach. Bardzo chętnie oddam mój głos jednemu z nich i podążę za jej/jego instrukcjami - proponował w ostatnich dniach Ofer Neiman.
Odpowiedział mu Palestyńczyk z Jerozolimy Wschodniej. "Dziękuję Ofer, nazywam się Bassm Aramim (...), mam 44 lata. Jestem pogrążonym w żałobie ojcem, moja 10-letnia córka Abir została zabita przez izraelskiego żołnierza 16 stycznia 2007 roku. Nie mam żadnego wpływu na izraelski rząd, który wysyłał tam żołnierzy. Żyję pod okupacją (...). Skorzystam z Twojego głosu, by zagłosować na Hadasz, najpoważniejszą żydowsko-arabską partię w Izraelu.
źródło: PAP
-
Czy walka bez przemocy jest zawsze lepsza od przemocy?
Czytam „Strach” Petera Godwina, reportaż o dyktaturze Roberta Mugabego w Zimbabwe (książkę wyda w tym roku wyd. Czarne). Jest to zapis poprzedzającego wybory z 2009 r. „politycznego ludobójstwa” – takie określenie pada w książce, tylko trochę przesadne.
Bojówki rządzącej ZANU-PF na 101 sposobów okaleczają i mordują nie tylko działaczy opozycji, ale też jej zwolenników, a nawet podejrzewanych o to, że mogli(by) nie oddać głosu na partię Mugabego. Opisawszy bestialstwa, Godwin wraca do Nowego Jorku i snuje takie oto rozważania:
W konkurencji afrykańskich moralnych okropności liczba ofiar w Zimbabwe daje nam dopiero brązowy medal, przy złotym dla Darfuru i srebrnym dla Kongo. Oba te konflikty zostają uznane za wojnę domową, a co za tym idzie, uzyskały prawo do korzystania z międzynawowych sił pokojowych.
Nasz konflikt nie kwalifikuje się do tego, ponieważ opozycja nie sięgnęła po broń. Dopóki ofiary w Zimbabwe będą kroczyć pacyfistyczną drogą Martina Luthera Kinga, a nie karabinu maszynowego, w Harare nie możemy się spodziewać błękitnych hełmów.
Może teraz, gdy środki demokratyczne zostały wyczerpane, nadszedł czas, by sfrustrowani zimbabweńscy demokraci odpowiedzieli siłą, zgodnie ze słowami Thomasa Jeffersona, że drzewo wolności trzeba co pewien czas podlewać krwią patriotów i tyranów.
- Nie chcę mieć na rękach krwi naszych młodych ludzi - nadal twierdzi z uporem [lider opozycji] Tsvangirai.
Wygląda jednak na to, że liczba ofiar z ostatnich dziesięciu lat jest wyższa właśnie z powodu braku otwartego powstania. Miliony Zimbabweńczyków zginęły z powodu represji, AIDS, głodu i załamania się opieki zdrowotnej.
Jest to poważny i uniwersalny dylemat. Ostatnio stoi przed nim np. Syria. Gdyby demonstracje antyrządowe nie przekształciły się w zbrojne powstanie, z pewnością nie zginęłoby 60 tys. ludzi (warto pamiętać, że doszło do tego w drodze eskalacji przemocy, a nie decyzji politycznej, przynajmniej nie ze strony opozycji). A jaki byłby bilans interwencji?
Dekadę wcześniej był Irak – jakkolwiek represyjne byłyby rządy Saddama, nie doprowadziłyby do śmierci 100 tys. ludzi.
Problem nie sprowadza się jednak tylko do arytmetyki ofiar: ludzie mogą być gotowi poświęcić życie dla celów nadrzędnych (inna sprawa, że przy okazji poświęcają życie tych niegotowych).
Po drugie, nie znamy zawczasu konsekwencji. Czy warto było chwytać za broń, czy lepiej trzymać się non-violence, da się ocenić dopiero z perspektywy historycznej. Wszelkie przeszłe analogie pozostają jedynie przeszłymi analogiami.
-
Na razie, jak informuje "Times of India", bardziej prawdopodobny jest w Indiach zakaz testowania kosmetyków na zwierzętach...
Eksperymenty na biednych ludziach, czyli królik doświaczalny po indyjsku
Koncerny farmaceutyczne testują nowe leki w Indiach na nieświadomych tego biedakach i analfabetach. W ciągu pięciu lat zmarło prawie 2,4 tys. osób. Sąd najwyższy mówi: dosyć!
- piątek, 04 stycznia 2013
-
"Netanjahu jest nieodpowiedzialny w sprawie Iranu"
To słowa byłego szefa izraelskiego kontrwywiadu Szin Bet, Juwala Diskina. Wywiad z nim opublikował w piątek dziennik "Jedijot Achronot".
Jak twierdzi Diskin, Netanjahu próbował przekonać jego samego i jego kolegów, by zaakceptowali "nielegalną" decyzję zaatakowania Iranu. Diskin opisuje też udział w "dziwnym" spotkaniu z Netanjahu, ministrem obrony Ehudem Barakiem i ówczesnym ministrem spraw zagranicznych Awigdorem Liebermanem, podczas którego dyskutowano nad zagrożeniem nuklearnym ze strony Iranu przy cygarach i alkoholu.
Moi koledzy i ja nie byliśmy pewni, czy Netanjahu i Barak mogą poprowadzić kampanię irańską. Nie ufaliśmy ich motywom. Obawialiśmy się, że mogą wykonać różne ruchy, które skompromitują Izrael, opierając się na nieistotnych przypuszczeniach lub stosując nieuczciwe metody. Mieliśmy poczucie, że próbowali coś przemycić.
O polityce wobec Autonomii Palestyńskiej Diskin powiedział, że Izrael wzmocnił Hamas i poniżył prezydenta Mahmuda Abbasa. "Mogliśmy dokonać różnych posunięć militarnych, które mogły zmienić obraz sytuacji, ale Bibi Netanjahu i Barak byli za słabi" - dodał. Ocenił, że osobiste i polityczne interesy premiera zawsze były ważniejsze niż interes państwa.
Biuro premiera Netanjahu w oświadczeniu określiło wypowiedzi Diskina jako bezpodstawne, motywowane politycznie i wynikają z jego frustracji spowodowanej tym, że dostał stanowiska szefa Mosadu.
-
Happy end? Pakistańska blogerka wyszła ze szpitala
15-letnia Pakistanka Malala Yousufzai, w październiku zeszłego roku postrzelona przez talibów za promowanie edukacji dziewcząt, właśnie wyszła ze szpitala w brytyjskim Birmingham, w którym przebywała przez prawie 3 miesiące.
W komunikacie władze szpitala napisały, że Malala będzie kontynuowała rehabilitację w domu w regionie West Midlands, gdzie obecnie mieszka jej rodzina. Pod koniec stycznia lub na początku lutego wróci do szpitala i przejdzie operację rekonstrukcji czaszki.
Malala żegna się z pielęgniarkami
Wygląda na to, że Malala zostanie na Wyspach dłużej. Jej ojciec Ziauddin Yousufzai dostał pracę w pakistańskim konsulacie w Birmingham jako attache ds. edukacji, na 3 do 5 lat. W ojczyźnie grozi im niebezpieczeństwo. Po październikowym ataku zarówno ojciec, jak i córka dostawali pogróżki od talibów. Brytyjska policja z pewnością przydzieli im ochronę.
W założonym w 2009 r. dla BBC Urdu blogu, 11-letnia wówczas Malala krytykowała rządy pakistańskich talibów w dolinie Swat. 9 października 2012 do autobusu, którym uczennice miały wracać po lekcjach do domu, wszedł mężczyzna i strzelił dziewczynce w głowę i kark. Ranne zostały też jej dwie koleżanki.
Odpowiedzialna za atak grupa Tehrik-e-Taliban Pakistan (TTP) oskarżyła Malalę o propagowanie zachodniego stylu życia i nieprzyzwoite zachowanie. Talibowie nazwali ją „uzbrojonym członkiem mediów zajmującym się wojną idei przeciwko islamowi” (pisałem o tym tutaj).
Dziewczynka stała się bohaterką nie tylko dla postępowych Pakistańczyków. Powstały fundusze jej imienia, proponowano ją do Pokojowej Nagrody Nobla. Jak stwierdził jej ojciec, to teraz „córka całego świata”.
Za jej leczenie płaci pakistański rząd, transport do bytyjskiej kliniki zafundowały linie Emirates. Prezydent Zaridari odwiedził ją w szpitalu, a szef MSZ w Londynie William Hague uznał, że jest „przykładem dla nas wszystkich”. - Jej szybki powrót do zdrowia to dla nas priorytet, jesteśmy też zdeterminowani, by promować edukację dziewcząt w Pakistanie.
Sama Malala stara się studzić otaczający ją kult jednostki. Poprosiła Brytyjczyków, by wpłynęli na władze pakistańskie, aby odwołały decyzję o nadaniu jej imienia szkole, do której chodziła. To naraża uczniów na dodatkowe niebezpieczeństwo. Chodzenie do szkoły w Pakistanie i bez tego jest aktem odwagi.
-
Senator McCain protestuje: To jest pochwała tortur
Film „Zero Dark Thirty” o operacji zabicia Osamy ben Ladena jeszcze przed premierą wywołuje ostre spory. Przygląda mu się komisja Senatu USA ds. wywiadu
-
ONZ: Trzeba powstrzymać rzeź Syryjczyków
Zginęło już blisko 60 tys. osób, większość w Homs i Damaszku; najkrwawszy był sierpień; ofiarami najczęściej są mężczyźni - raport ONZ na chłodno, za pomocą liczb i wykresów, pokazuje ogrom tragedii Syryjczyków, której bezczynnie przygląda się świat.
- czwartek, 03 stycznia 2013
-
Fot. Bernandino Hernandez ASSOCIATED PRESS
Jak doszło do załamania się państwa prawa w Meksyku?
- W przedostatnich wyborach prezydenckich w 2006 r. Felipe Calderón wygrał o pół procent głosów. Sąd najwyższy wykrył wiele nieprawidłowości, ale mimo to orzekł, że wszystkich głosów nie przeliczy się jeszcze raz, żeby nie naruszać pokoju społecznego. Pozostała wątpliwość. Kandydat opozycji nie uznał porażki. W Meksyku, gdzie do 2001 r. wybory przez 70 lat były farsą i zawsze wygrywał kandydat Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej (PRI), widmo nieprawomocności wyborów odżyło.
Prezydent Calderón ma codziennie ludzi na ulicach. Po 11 dniach protestów robi więc rzecz w każdej przyzwoitej demokracji niesłychaną: jedzie do bazy wojskowej, wkłada mundur, choć nigdy sam służby wojskowej nie odbył, i w otoczeniu 4 tys. żołnierzy ogłasza, że będzie walczył zbrojnie przeciwko narkobiznesowi. Daje armii wielką władzę oraz największy budżet wojskowy w historii Meksyku.
To była próba uprawomocnienia władzy za pomocą wojny z gangami. Ludzie klaskali: - Ho, ho, dzielny prezydent idzie na wojnę. A dziś wiemy, co znaczy ta wojna: to 80-90 tys. zabitych, nikt nie wie dokładnie ilu, dziesiątki, może setki tysięcy zaginionych, zniszczone wioski, zbiorowe mogiły i cierpienie. Wojna posłużyła do przykrycia kryzysu politycznego. Przez sześć lat kandydat opozycji nie uznawał prezydentury Calderóna za legalną. To tak jakby Al Gore przez całą kadencję nie uznawał George'a W. Busha za prezydenta. Wojna narkotykowa w Meksyku nie jest więc sprawą policyjno-kryminalną, lecz problemem władzy i państwa.
Lekarstwo na narkobiznes okazało się jeszcze gorsze niż sama choroba?
- Dowodem jest statystyka: w latach 2005-06 liczba zabójstw była w Meksyku najniższa w historii, a dziś jest najwyższa i wciąż dokładnie nieznana. Wzrost nastąpił miesiąc po wkroczeniu armii do polityki. Nigdy nie było takiego masowego i ostentacyjnego mordowania ludzi. Handel narkotykowy istniał zawsze, ale teraz jest większy - i to mimo wojny. To samo dotyczy porwań i handlu ludźmi. Przemoc stała się zarazem narzędziem i legitymacją rządzenia.
- z wywiadu z twórcami filmu "Burmistrz". Całość tutaj
-
"NYT": Mubarak osobiście nadzorował brutalną pacyfikację demonstracji
Były prezydent Egiptu Hosni Mubarak osobiście nadzorował brutalne tłumienie protestów na początku 2011 roku oraz zlecił ich pacyfikację z zastosowaniem wszelkich dostępnych środków - pisze "New York Times", przywołując niepublikowany jeszcze raport komisji śledczej, utworzonej przez obecne władze.
Były członek komisji Ali al-Gineidi twierdzi, że do samego końca demonstracji Mubarak obserwował transmitowane na żywo zajścia na placu Tahrir i na bieżąco nadzorował pacyfikację protestujących. Podczas procesu prawnicy Mubaraka twierdzili, że nie zlecał on tłumienia protestów i nie wiedział o śmierci ich uczestników.
Podczas masowych demonstracji przeciw rządom Mubaraka zginęło ponad 800 osób, a kolejnych kilkadziesiąt straciło życie, gdy władzę sprawowały tymczasowe władze wojskowe. Skazano tylko kilku policjantów, a kilkuset przedstawicieli dawnych władz uniewinniono. W czerwcu ub. r. sąd uznał Mubaraka i el-Adlego za współwinnych śmierci demonstrantów, jednak oczyścił ich z bezpośredniej odpowiedzialności.
Komisja zgromadziła dowody na to, że reżim rozważał tuszowanie śmierci demonstrantów, m.in. poprzez szybkie grzebanie ciał zabitych. Z dokumentów resortu spraw wewnętrznych wynikało, że do demonstrantów strzelano śrutem i z broni automatycznej.
Ponadto według innego członka komisji Mohsina al-Banasiego rząd Mubaraka często posługiwał się ubranymi po cywilnemu bojówkarzami i nawet dawał im kamienie do obrzucania demonstrantów.
Prezydent Mursi zaapelował o ponowne rozpatrzenie spraw najwyższych urzędników dawnego reżimu, w tym Mubaraka i el-Adlego. Gineidi wskazuje jednak, że egipski system sądowniczy - wciąż zdominowany przez członków byłego reżimu - nie chce konfrontacji z siłami bezpieczeństwa.
źródło:pap
-
Emiraty ogłosiły amnestię dla nielegalnych imigrantów
To skromny prezent dla ludzi, którzy od dziesięcioleci niewolniczą pracą budują szejkom ich bajeczne bogactwo
- środa, 02 stycznia 2013
-
Wolontariusze zbierają dowody zbrodni w Syrii
Szefowa Komisji Praw Człowieka ONZ oszacowała dziś liczbę ofiar śmiertelnych trwającej od marca 2011 wojny w Syrii na 60 tys. ludzi.
W oczekiwaniu aż Międzynarodowy Trybunał Karny zacznie wysuwać oskarżenia o zbrodnie wojenne i przeciw ludzkości (dlaczego zwleka - to temat na oddzielny wpis), mniej znane instytucje zajmują się ich dokumentowaniem.
Nie jest to łatwe, choćby z tego względu, że wojna trwa. Rząd nie wpuszcza researcherów z takich instytucji jak ONZ-owska Niezależna Międzynarodowa Komisja ds. Naruszeń Praw Człowieka w Syrii. Informacje najczęściej pochodzą od uchodźców. Ale coraz większą rolę odgrywają cisi współpracownicy takich organizacji jak Syryjska Komisja Sprawiedliwości i Odpowiedzialności (SCJA).
Żołnierze Wolnej Armii Syryjskiej z jeńcami. Fot. Reuters / Muzzafar Salman
Ta NGO zarejestrowana w Hadze z siedzibą w Stambule zaczęła szkolić Syryjczyków w sztuce zbierania dowodów: jak przesłuchiwać świadków, jak używać GPS, jak ocenić odległość z jakiej wystrzelono rakietę na podstawie wielkości krateru...
Wolontariusze są przez 5-10 dni szkoleni w Turcji, po czym wracają do ojczyzny. Tam nie tylko starają się zebrać dokumentację, ale ocalić ją przed zniszczeniem – tłumaczą np. rebeliantom, by nie puszczali posterunków policji z dymem przed zabezpieczeniem znalezionych tam akt.
- Zbieramy dowody, żeby były gotowe, kiedy będzie możliwe oskarżenie – mówi Hassan Alaswad, szef SCJA. – Chcemy żeby procesy odbywały się w Syrii. Nie chcemy amnestii. Nie chcemy, żeby nasza baza danych była wykorzystywana do celów politycznych.
Apolityczność SCJA jest kwestionowana. Jej najważniejszym partnerem jest bowiem Wolna Armia Syryjska (WAS). Śledczy SCJA działają z terenów opanowanych przez WAS, z jej ochroną i wsparciem logistycznym. Jeśli spróbowaliby badać sprawki drugiej strony, zapłaciliby życiem. Zbrodnie popełnione przez rebeliantów trzeba więc analizować na podstawie amatorskich filmów zamieszczonych na YouTube.
- Nie można budować fundamentów państwa prawa, kiedy się rozgrzesza jedną stronę – mówi Claudio Cordone, szef Międzynarodowego Centrum Sprawiedliwości okresu Transformacji (ICTJ). Tak stracił wiarygodność Międzynarodowy Trybunał Karny dla Rwandy. Sądził tylko Hutu. Ci, choć byli głównymi sprawcami zbrodni (podobnie jak w Syrii strona rządowa), to ich ofiary i adwersarze, Tutsi, też mieli wiele na sumieniu.
źródło: IRIN
-
Satyryk zażartował z prezydenta Egiptu. Czeka go sąd?
Popularny satyryk, który zażartował z egipskiego prezydenta, teraz może stanąć przed sądem za obrazę autorytetu. W Egipcie wolność słowa to nadal mrzonka - alarmują obrońcy praw człowieka
-
Organizacje pomocowe na Zachodnim Brzegu śladem PAH: Izrael musi przestać niszczyć cysterny!
Międzynarodowe organizacje humanitarne działające na Terenach Okupowanych wezwały Izrael do „natychmiastowego zaprzestania niszczenia cystern wodnych, z których korzystają palestyńskie społeczności”.
-
CHINY. Eksmitowani siłą biorą sprawy we własne ręce (o ile są mistrzami karate)
Poniżej film będący ostatnim hitem chińskiego internetu. Pokazuje skutki nieudanego wywłaszczenia: zbiry, które na zlecenie dewelopera przyszły wyrzucić z domu rodzinę Jianzhong, miały pecha: 38-letni Shen i jego 18-letni syn okazali się mistrzami kung-fu.
Przemocy z żadnej strony nie pochwalam, niemniej bezprawne eksmisje i grabież ziemi są w Chinach poważnym problemem - wg Amnesty International, w ciągu ostatnich 15 lat praktyki te dotknęły 43 proc. chińskich wiosek. Problem mają też rządzący, bo jest to częsta przyczyna protestów społecznych.
-
Brawurowa akcja chińskich dysydentów: spotkali się z uwięzioną żoną Liu Xiaobo
Chińscy dysydenci przedarli się do trzymanej w areszcie domowym żony uwięzionego noblisty Liu Xiaobo i przekazali jej wyrazy wsparcia. Film z tej brawurowej akcji zdołali umieścić w serwisie YouTube.
- poniedziałek, 31 grudnia 2012
-
Czy demokracja jest zgodna z biologią człowieka?
W tym sensie jest niezgodna, że jeśli społeczne i kulturowe mechanizmy, które zapewniają jej trwanie, są słabe lub ich brak - to łatwo ją zdestabilizować. W naturze człowieka kryją się jednak różne pokusy (zdobywania, dominowania, posiadania, władzy) mające swoje ewolucyjnie uzasadnione podłoże, którym niekoniecznie po drodze z demokratyczną równością. Wszystko dodatkowo komplikują różne, pod względem ewolucyjnym nowe, okoliczności społeczne, w których znajduje się ludzkość - oraz podskórna rywalizacja między różnymi systemami społecznymi. Patrząc na obecne trendy demograficzne i ich potencjalne konsekwencje - ekonomiczne i biologiczne - nie mam pewności, czy znana nam obecnie forma demokracji wytrzyma próbę czasu.
Z drugiej strony, trudno zaprzeczyć pewnej zgodności natury ludzkiej z demokracją. Bo gdyby nasze mózgi nie pozwalały nam trwać w takim systemie, to demokracji by nie było. Korzystamy z doświadczeń praprzodków, przenosimy ich demokrację krewniaczą do struktur dzisiejszych państw. Dostosowując się do wzrostu liczebności ludzkości, do rozwodnienia pokrewieństwa - przeszliśmy przez monarchię, dyktaturę i dopiero rozwój technologiczny pozwolił nam wrócić do demokracji.
Prawdopodobnie jest tak, że różne systemy społeczne sprawdzają się w różnych okolicznościach - tak jak w różnych sytuacjach do głosu dochodzą różni przywódcy. Pokój wymaga innych cech osobowości niż wojna. Może za jakiś czas demokracja stanie się nieskuteczna? I kiedy do tego dojrzejemy, wyrzucimy ją do kosza w jedną rewolucyjną noc?
- antropolog prof. Bogusław Pawłowski w rozmowie z Tomaszem Ulanowskim
-
Po tym gwałcie Indie nie będą już takie same
Czy śmierć brutalnie zgwałconej studentki z Delhi może poprawić los pół miliarda kobiet w Indiach notorycznie bitych przez mężów, gwałconych i obmacywanych na ulicach? Taką nadzieję mają eksperci. A przerażeni politycy zapowiadają zaostrzenie prawa
- sobota, 29 grudnia 2012
-
Uniewinniono wicenaczelnika więzienia oskarżonego o śmierć Magnitskiego
Sąd w Moskwie uznał w piątek, że Dmitrij Kratow nie przyczynił się do zgonu Siergieja Magnitskiego. Prawnik brytyjskiego funduszu Hermitage Capital został zamęczony w więzieniu, bo wykrył gigantyczną aferę z przejęciem firm, dla których pracował.
- piątek, 28 grudnia 2012
-
LIST: Migracja to nie zbrodnia? Nie w Polsce
Przez media przetoczyła się ostatnio fala oburzenia wywołana relacjami uchodźców z zamkniętych ośrodków, w których przetrzymywani są w więziennych warunkach. Jedyną „zbrodnią”, jaką popełnili, jest ucieczka z krajów ogarniętych wojną lub skrajną biedą. Szef MSWiA obiecał, że warunki się poprawią, ale jest jak jest, o czym świadczy najświeższy przykład:
27 grudnia do siedziby Urzędu do Spraw Cudzoziemców w Warszawie zgłosiła się Irina P., obywatelka Ukrainy, której wniosku o nadanie statusu uchodźcy urząd nie był w stanie rozpatrzyć przez dwa lata (granicę przekroczyła legalnie). Ukrainka karnie stawiała się przez te lata na każde wezwanie i nie stwarzała zagrożenia dla Polski. W czwartek poinformowano ją, że sprawa przedłuży się o kolejny miesiąc. Już miała otrzymać stosowny dokument, gdy powiedziano jej, że „naczelnik” zdecydował, że trzeba ją zatrzymać i zamknąć w ośrodku. Nie dano jej możliwości kontaktu z jakąkolwiek bliską osobą, ale udało się jej pod stołem włączyć komórkę i połączyć się z narzeczonym, który usłyszał, co się dzieje.
Dramatem jest to, że Irina P. ma wrodzoną wadę serca i decydujący o jej aresztowaniu urzędnicy wiedzieli, że zamykanie jej naraża ją na niebezpieczeństwo. W dodatku nie byli w stanie rozpatrzyć tej prostej sprawy przez dwa lata, kiedy Irina P. przebywała na wolności. Nie przyszło też im do głowy poinformować ją, że w gruncie rzeczy jej sprawa nie powinna być w ogóle rozpatrywana w trybie uchodźczym, lecz może zwrócić się do wojewody o legalizację pobytu z powodu ciężkiego stanu zdrowia. Nie powiedziano jej nawet tego, że pomoc może uzyskać od organizacji pozarządowych.
Zamiast tego Irinę P. zawieziono do sądu, który w pięć minut „klepnął” decyzję o aresztowaniu (piszę „aresztowanie” bo praktycznie oznacza to właśnie to) na dwa miesiące. Sąd raczej nie został poinformowany o chorobie Iriny, a wystraszona dziewczyna została praktycznie pozbawiona prawa do obrony. I tak, nawet bez zmiany bielizny i grosza przy duszy, wywieziona została 60 km od Warszawy.
Panie ministrze, czy Polska wiele zyska na izolowaniu i utrzymywaniu w ośrodku Iriny P., która nic złego nie zrobiła?
Apel o bezpłatną pomoc prawną: Jeśli ktoś może się tym zająć (trzeba przynajmniej napisać zażalenie na decyzję sądu w ciągu 7 dni), prosimy o kontakt: tel. 505 48 42 10 Olga Wróblewska
KAJETAN WRÓBLEWSKI, wiceprezes b. fundacji „Proksenos”
-
Chiny legalizują cenzurę internetu
Jeśli ktoś liczył, że nowy garnitur chińskich przywódców, zatwierdzony na listopadowym zjeździe KPCh, złagodzi politykę poprzedników, musi się czuć rozczarowany. W Pekinie ogłoszono bowiem zmiany w prawie przewidujące m.in. usuwanie stron internetowych i wpisów zawierających „nielegalne informacje”.
Dostawcy usług internetowych mają obowiązek przerwać transmisję nielegalnych informacji natychmiast po ich zauważeniu oraz podjąć odpowiednie działania m.in. usuwając je i zachowując historię aktywności użytkowników na tej stronie. Następnie mają zgłosić każdy taki przypadek urzędowi nadzoru.
Firmy internetowe i telekomunikacyjne będą wymagać od klientów, by podawali prawdziwe imię i nazwisko przy rejestracji w serwisach internetowych, a także przy zawieraniu umów na dostęp do sieci internetowej i telefonicznej.
W pekińskiej kafejce internetowej. Fot. AP / Alexander F. Yuan
W rzeczywistości zalegalizowano stan istniejący. Platformy mikroblogów już zatrudniają cenzorów, którzy usuwają codziennie miliony wpisów. Od zeszłego roku przy rejestracji wymaga się podania prawdziwego nazwiska.
Władze utrzymują, że nowe przepisy mają na celu ochronę danych osobowych internautów, ograniczenie spamu i pornografii, a także zapobieganie anonimowym i złośliwym oskarżeniom w internecie. Takie tłumaczenie konieczności cenzury sieci jest typowe nie tylko dla Chin. Nie mówi się otwarcie, że władze próbują odzyskać kontrolę nad coraz potężniejszym kanałem informacyjnym. Według danych z czerwca 2012 r. w Chinach z internetu korzystało 538 mln użytkowników.
W ostatnich miesiącach dzięki internautom ujawniono kilka skandali obyczajowych i finansowych z udziałem przedstawicieli władz. Rząd obawia się też nagłaśniania informacji o niepokojach społecznych i zamieszkach. Zagraniczne strony należące do obrońców praw człowieka i niektóre portale informacyjne są blokowane, ale wśród internautów coraz popularniejsze są sposoby obchodzenia blokad.
Zdaniem ekspertów sukcesywne zaostrzanie przepisów ogranicza rozwój chińskiego internetu. W przygotowaniu jest już kolejny projekt, przedstawiony w grudniu przez Generalną Administrację Prasy i Publikacji, który zakazuje dystrybucji książek, informacji, muzyki i innych treści w chińskim internecie wydawcom zagranicznym. Musieliby oni przenieść swoje serwery do Chin i mieć obywatela chińskiego jako prawnego przedstawiciela.
-
Liczące 12,5 km zasieki to bodaj najbardziej symboliczny pomnik kryzysu w Europie. Paradoksalnie większości Greków nowy „mur” się podoba
-
Chińskie władze konfiskują klasztorom tybetańskim talerze satelitarne
Ma to uniemożliwić mnichom odbieranie programów zagranicznych
- środa, 19 grudnia 2012
-
Nawał śledztw przeciwko walczącemu z korupcją rosyjskiemu blogerowi Aleksiejowi Nawalnemu
Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej taśmowo wszczyna dochodzenia przeciw demaskatorowi skorumpowanych urzędników Aleksiejowi Nawalnemu, oskarżając go o to, że przed laty popełnił poważne przestępstwa. To akcja polityczna obliczona na wyeliminowanie groźnego przeciwnika Władimira Putina.
-
Kim Dżong Un człowiekiem roku ”Time”
Oficjalna północnokoreańska agencja prasowa KCNA podała we wtorek, że przywódca tego kraju Kim Dżong Un został wybrany Człowiekiem Roku przez tygodnik „Time”.
W rzeczywistości został nim (dzisiaj) pokojowy noblista Barack Obama - jednak błędna informacja nie została całkowicie wyssana z palca. Kim prowadził bowiem w internetowej sondzie na stronie ”Time” z 5,6 mln głosów.
Kim Dżong Un przy pracy. Fot. Reuters
Wyniki zmanipulowali żartownisie z portalu 4chan, uruchamiając program głosujący na Kima. Na drugim miejscu znalazł się komik Jon Stewart, na trzecim Nielegalni Imigranci. Pierwsze litery imion wszystkich kandydatów na liście układały się w napis „KDU Komory Gazowe” (KJU Gas Chambers).
Oskarżenia (poważne) o to, że w Korei Północnej zabija się ludzi w komorach gazowych pojawiły się kilka lat temu (szczegóły tutaj).
4chan są znani z manipulacji głosowaniami na stronie „Time”. W 2009 r. przeforsowali swojego założyciela Chrisa Poola na Najbardziej Wpływowego Człowieka Świata.
Wyboru Człowieka Roku dokonuje redakcja, nie internauci - sonda jest tylko zabawą. KCNA nie doczytała komunikatu redakcji. W depeszy napisała też, że tygodnik „Forbes” zamieścił zdjęcie Kima jako Człowieka Roku - to półprawda: była to ilustracja do tekstu na blogu „Forbesa” opisującego żart z głosowaniem.
Depesza wciąż jest dostępna na stronie KCNA.
To nie pierwszy dowcip z młodego dyktatora Korei. W listopadzie satyryczny tygodnik „Onion” ogłosił Kim Dżong Una najbardziej seksownym z żyjących mężczyzn. Dał się na to nabrać chiński „Dziennik Ludowy”.
-
W ciągu pół roku liczba uchodźców z Syrii może się podwoić
ONZ zaapelowała w środę łącznie o ponad 1,5 miliarda dolarów na pomoc dla Syryjczyków. Podkreślono, że dramatycznie pogarsza się sytuacja humanitarna w tym kraju.
Na pomoc ONZ potrzebuje prawie 520 milionów dol. na pomoc dla ludności w samej Syrii i miliard dolarów dla uchodźców w pięciu krajach.
Skala tego kryzysu humanitarnego jest bezsporna - podkreślił Radhouane Nouicer, zajmujący się koordynacją pomocy humanitarnej dla Syryjczyków, ogłaszając w Genewie apel.
Reuters pisze, że w Syrii agendy ONZ chcą zapewnić pomoc czterem milionom pilnie potrzebujących jej ludzi, w tym około dwóm milionom, którzy musieli opuścić swe domy z powodu walk między siłami rządowymi a rebeliantami, usiłującymi od marca 2011 roku obalić reżim prezydenta Baszara al-Asada.
Regionalny przedstawiciel UNHCR Panos Mumcis ostrzegł, że jeśli fundusze, o które apeluje ONZ, nie napłyną szybko, nie będzie można w pełni zaspokajać najniezbędniejszych potrzeb cywilów uciekających z Syrii, z których wielu znalazło się w naprawdę rozpaczliwej sytuacji.
-
Izrael zajmuje tereny niezaludnione, blokując do nich dostęp Palestyńczykom. Wystarczy zbudować mur, zamknąć drogę, ogłosić coś bezcennym skarbem archeologicznym, strefą przeciwpożarową lub ochronną dla wymierających gatunków
Po drugie, czyścimy ziemię z Palestyńczyków głównie w południowym Hebronie, który jest słabo zaludniony i leży daleko od Ramallah [stolica Autonomii Palestyńskiej], więc palestyńskie władze zbytnio się nim nie interesują.
Prawica rządzi, jak chce. Opozycja parlamentarna jest słaba i niezainteresowana losem palestyńskich pasterzy. Opór władzom stawiają tylko organizacje obrońców praw człowieka i humanitarne. Te drugie są gorsze, bo pomagają Palestyńczykom przetrwać. Kiedy wojsko niszczy domy, dają namioty, kiedy rozbija cysternę, remontują ją. Pomagają wczepić się pazurami w ziemię.
Opisałem niedawno w dzienniku ''Haarec'', jak w ministerstwie spraw zagranicznych Aviego Liebermana zapadła decyzja, by wziąć organizacje humanitarne na celownik. Odmawia się ich pracownikom wiz, konfiskuje, co się da, nie udziela pozwoleń. Są zatrzymania, przesłuchania, zastraszanie Szczytem wszystkiego był list izraelskiego ambasadora w ONZ do jej sekretarza generalnego Ban Ki-moona, w którym skarży się na OCHA - Biuro ONZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej. To kręgosłup organizacji pomocowych, bez niego są jak liście podczas wichury.
- izraelski obrońca praw człowieka Michael Sfard w rozmowie opublikowanej w ostatnim Magazynie Świątecznym
-
Irlandia złagodzi przepisy aborcyjne. Po głośnej śmierci 31-letniej Savity
Irlandzki rząd zapowiada liberalizację i doprecyzowanie prawa aborcyjnego. Zapowiadany projekt ustawy zakładałby ograniczone prawo do usunięcia ciąży - tylko w przypadku zagrożenia życia matki. To skutek śmierci 31-letniej Savity Halappanavar, której szpital odmówił aborcji. Sprawa wstrząsnęła katolicką Irlandią.
-
Ośrodki dla cudzoziemców nie mogą być więzieniami [RAPORT]
Nielegalni migranci to nie przestępcy, więc ośrodki, w których przebywają nie powinny być jak więzienia. Organizacje pozarządowe przedstawiły raport z ośrodków strzeżonych
- wtorek, 18 grudnia 2012
-
Międzynarodowy Trybunał Karny po raz pierwszy wydał wyrok uniewinniający. Kompromitująca porażka prokuratury
Sprawa dotyczyła watażki Mathieu Ngudjolo Chui z Demokratycznej Republiki Konga, oskarżonego o zbrodnie wojenne i przeciw ludzkości. Prokuratorzy obwiniali go o wydanie swoim bojówkom w 2003 r. rozkazu zabijania, plądrowania i gwałcenia mieszkańców wsi Bogoro, leżącej w regionie Ituri. W kilka godzin zabito maczetami i zgwałcono co najmniej 200 cywilów.
Mathieu Ngudjolo Chui. Fot. AP
Sędzia Bruno Cotte powiedział, że doszło do tych okrucieństw, ale prokuratorom nie udało się udowodnić, że to Ngudjolo kierował atakiem. Dodał, że na zeznaniach trzech kluczowych świadków nie można polegać, gdyż były one „zbyt sprzeczne i zbyt mgliste”.
Decyzja panelu sędziowskiego była jednomyślna.
„Pragniemy podkreślić, że uniewinnienie nie jest jednoznaczne z tym, że izba uznaje oskarżonego za niewinnego”, głosi oświadczenie MTK.
Wyrok jest ewidentną porażką prokuratury. Od czerwca 2012 r. stanowisko głównego prokuratora MTK sprawuje Gambijka Fatou Bensouda, ale trudno przypisywać jej winę, bo proces Ngudjolo trwał trzy lata, czyli w większości za kadencji Argentyńczyka Luisa Moreno-Ocampo.
Prokurator Besnouda. Fot. AP
Koalicja na rzecz MTK (platforma organizacji praw człowieka monitorująca działania trybunału) stwierdziła, że wyrok jest „potężnym ciosem dla ofiar” i wezwała do wyjaśnienia mieszkańcom Bogoro powodów, z jakich watażka został uniewinniony.
Sędziowie nakazali natychmiastowe uwolnienie Ngudjolo, ale prokurator Besnouda zapowiedziała apelację i zwróciła się do Trybunału o pozostawienie go w areszcie. Zdaniem ekspertów, sąd apelacyjny podtrzyma wyrok uniewinniający.
Wtorkowy wyrok jest drugim w 10-letniej historii Trybunału – i pierwszym uniewinniającym. Swój pierwszy wyrok MTK wydał w lipcu tego roku, skazując na 14 lat więzienia innego kongijskiego watażkę z Ituri, Thomasa Lubangę.
Również podczas tamtego procesu prokuratura się nie popisała. Sędziowie wytknęli jej przesłuchiwanie świadków przez pośredników, którzy nakłaniali dzieci do składania fałszywych zeznań. Kilkoro z nich przyznało się do kłamstwa - mówili to, co chciała usłyszeć Haga, która przez dwa lata płaciła za ich utrzymanie i edukację. Złoty interes robili też wynajęci przez prokuraturę pośrednicy.
W rejonie Ituri do dziś toczą się walki o kontrolę nad kopalniami złota. Wśród aktywnych grup rebelianckich jest FNI niegdyś dowodzona przez Ngudjolo.
-
H&M krytykowane za wyzysk
W tym tygodniu, klienci szwedzkiego koncernu H&M znajdą w kieszeniach ubrań nietypowe „metki”, podłożone przez aktywistów Kampanii Clean Clothes, z informacją o głodowych płacach pracowników i pracownic fabryk H&M w Kambodży.
Akcja rozpoczęła się w poniedziałek w dziesiątkach europejskich sklepów H&M, w tym w Warszawie i Krakowie.
Zebrane dowody wskazują, że minimalna pensja w sektorze odzieżowym w Kambodży wynosi 61 USD na miesiąc – zaledwie 25% płacy wystarczającej na godziwe życie. Kampania Clean Clothes chce przekonać marki takie jak H&M do zaakceptowania proponowanej przez związki zawodowe w Kambodży, podwyżki do kwoty 131 USD na miesiąc – będzie to pierwszy krok w kierunku wprowadzenia pensji wystarczającej milionom pracowników fabryk odzieżowych w Kambodży na wydobycie się z ubóstwa.
„Podniesienie pensji osób szyjących ubrania przeznaczone na europejskie rynki jest absolutnie niezbędne”, mówi Athit Kong, wice-przewodniczący kambodżańskiego związku zawodowego C.CADWU . “Wielkie marki – takie jak H&M – mają dziś do odegrania bardzo istotną role. Muszą wreszcie nawiązać prawdziwy dialog z niezależnymi związkami zawodowymi w Kambodży w celu podniesienia pensji pracowników.”
W październiku br. szwedzka telewizja TV4 wyświetliła reportaż ukazujący opłakane warunki zatrudnienia Kambodżańskich pracowników fabryk produkujących dla H&M. Aktywiści oraz media wezwały następnie kierownictwo marki do ustosunkowania się do realiów przedstawionych w filmie. Marka nie podjęła jednak żadnych wyraźnych działań.
„Mijają dekady, a globalne koncerny odzieżowe wciąż uciekają przed odpowiedzialnością, starając się przekonać konsumentów i opinię publiczną, że nie są w stanie zapewnić pracownikom szyjącym dla nich odzież płacy wystarczającej na życie”, przekonuje Maria Huma z Polskiej Zielonej Sieci, organizacji wchodzącej w skład koalicji Clean Clothes Polska. „Tymczasem dochód H&M w 2011 roku wyniósł prawie 2 mld euro, zaś jeden z głównych udziałowców marki i jednocześnie członek zarządu Stefan Persson jest na liście ośmiu najbogatszych ludzi na świecie. Niech to będą ostatnie święta z prezentami wyprodukowanymi za głodowe pensje. Przecież płace pracowników to zaledwie 1-3% całkowitych kosztów większości ubrań”.
Konsumenci mogą podpisać petycję do H&M by przekonać koncern do podniesienia pensji pracownikom fabryk w Kambodży tutaj.
Więcej o kampanii przeciw H&M w dzisiejszym artykule Jacka Pawlickiego.
-
Polska zobowiązała się właśnie do przeciwdziałania przemocy wobec kobiet, zapewnienia oficjalnej infolinii działającej 24 godziny na dobę dla kobiet - ofiar przemocy oraz przygotowania nowych procedur policyjnych. Pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz we wtorek rano w Strasburgu podpisała w imieniu naszego kraju Konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej.
-
Rosja wygania amerykańskie instytucje demokratyczne
Amerykańskie instytucje promujące demokrację i prawa człowieka zostały zmuszone do opuszczenia Rosji, gdzie działały od dwóch dekad. To kolejny sygnał narastających napięć między Waszyngtonem i Moskwą.
- poniedziałek, 17 grudnia 2012
-
Akcja w obronie praw człowieka na Białorusi
19 grudnia 2012 roku miną dwa lata od krwawego ataku reżimu Aleksandra Łukaszenki na pokojową demonstrację w Mińsku. Na Pl. Zamkowym w Warszawie od godz. 17.00 białoruscy działacze z Warszawy, organizacja „Europejska Białoruś”, bliscy więźniów politycznych na Białorusi oraz Amnesty International zorganizują akcję solidarności z represjonowanymi osobami w tym kraju.
Po dwóch latach w więzieniu pozostaje kandydat na prezydenta Mikołaj Statkiewicz, liderzy młodzieżowi Źmicier Daszkiewicz i Eduard Lobau. W niedopuszczalnych warunkach odbywają niesprawiedliwą karę w więzieniu kandydat do Nagrody Nobla, obrońca praw człowieka Aleś Bialacki oraz wielu innych więźniów politycznych: Wasil Parfiankou, Arciom Prakapenka, Paweł Sewiaryniec, Aleksander Franckiewicz, Ihar Aliniewicz, Mikałaj Autochowicz, Jauhien Waśkowicz, Mikałaj Dziadok, Andrej Hajdukou. Wielu także zostało zmuszonych do ucieczki z kraju, aby uniknąć tego samego losu.
Podczas akcji na Placu Zamkowym będzie można napisać pocztówkę do więźniów politycznych i podpisać się pod petycją Amnesty International do Aleksandra Łukaszenki. Na placu powstanie klatka symbolizująca więzienie, w której uczestnicy pikiety będą stali trzymając portrety uwięzionych. W akcji wezmą udział bliscy więźniów politycznych, byli więźniowie oraz zaproszeni goście: polscy politycy, działacze społeczni i ludzie kultury.
Akcja odbędzie się 19 grudnia na Placu Zamkowym. Początek - 17.00.
-
Władimir Putin triumfuje. Przedwcześnie?
Rok ulicznych protestów w Moskwie zakończył się w sobotę rozpędzeniem nielicznej manifestacji przeciwników Władimira Putina na Łubiance. Kreml ogłasza swe zwycięstwo nad opozycją. Socjolodzy ostrzegają, że przedwcześnie, bo niechęć społeczeństwa do władzy rośnie.
-
Zbrodniarz większy niż jego zbrodnia
W sobotę, w ostatnim dniu festiwalu Watch Docs, po projekcji filmu „Czerwony Khmer i jego obrońca”, odbyło się spotkanie z jego głównym bohaterem, mecenasem François Roux oraz reżyserem Bernardem Mangiante.
Roux bronił Ducha, w latach 1975–1979 nadzorcy więzienia S21, które przeżyło zaledwie siedmiu spośród prawie 16 000 więźniów. Na co dzień francuski adwokat specjalizuje się w obronie praktyków obywatelskiego nieposłuszeństwa i jest wyznawcą niestosowania przemocy. (Oryginalny tytuł filmu to "Czerwony Khmer i człowiek od non-violence")
Roux próbuje przekonać oskarżonego, by zrozumiał swoją winę i przyznał się. Wysiłki te niweczy jego kambożdański kolega (Duchowi przydzielono dwóch obrońców) Kar Savuth, który sam był niegdyś więźniem Czerwonych Khmerów, a teraz służy rządowi, który rozliczeń nie chce. Savuth domaga się dla klienta uniewinnienia i wbudza w nim fałszywe nadzieje na odzyskanie wolności. W rezultacie Duch zostaje skazany na dożywocie.
Prokurator stara się zamknąć oskarżonego w jego przestępstwach. Ale zbrodniarz jest zawsze większy niż jego zbrodnia, pozostaje człowiekiem. Wykazanie tego przed sądem jest zadaniem obrońcy – mówił Roux.
Jego zdaniem skrucha oskarżonego była szczera. Roux opowiedział, jak Ducha zaprowadzono do katowni, którą niegdyś rządził. Rozpłakał się. Nie prosił o wybaczenie, tylko żeby zostawić mu drzwi otwarte. Obecni przy tym byli jego dawni więźniowie. Czekałem na to 21 lat – powiedział jeden z nich.
Roux uważa, że Ducha zamiast zamykać do końca życia w więzieniu (nazywa to „wykluczeniem z ludzkości”), należałoby wykorzystać jako żywy eksponat w edukacji historycznej. Ponad 30 lat po upadku reżimu, który wymordował 2 mln ludzi, około 70 proc. Kambożańczyków nie wierzy w zbrodnie Czerwonych Khmerów.
W Phnom Penh osobno sądzeni będą jeszcze trzej leciwi towarzysze Pol Pota, wspólnicy jego zbrodni. Zdaniem reżysera Bernarda Mangiante, mimo że mieszany trybunał ds. zbrodni Czerwonych Khmerów sądzi tylko nielicznych, to jego praca jest ważna, bo wzbudza w narodzie wypieraną pamięć o strasznej historii.
-
Nie ma prawie wynalazku czy odkrycia - od rozbicia jądra atomu poprzez odkrycie genów aż po komputery i telewizję - które nie mogłoby obrócić się przeciw człowiekowi i przyczynić się do jego zguby.
O ileż większe możliwości - w porównaniu z początkiem XX wieku - mają dziś na przykład terroryści! O ileż łatwiej - choćby w porównaniu z czasami I wojny światowej - za pomocą jednego nalotu zniszczyć obecnie całe wielkie miasto! O ileż łatwiej dziś, w czasach telewizji, mógłby zawrócić w głowach całym narodom jakiś szaleniec typu Hitlera czy Stalina! Kiedy w przeszłości ludzie mieli możliwość, by w ciągu kilkudziesięciu lat zmienić klimat całej planety, albo tak szybko pozbawić ją jakichś bogactw naturalnych czy wytępić całe gatunki roślin lub zwierząt?
Sprawia to wrażenie, jakby w naszej epoce była niebywale rozwijana tylko jedna część ludzkiego mózgu - ta odpowiadająca za racjonalne myślenie, która dokonuje wszystkich neutralnych moralnie odkryć, podczas gdy katastrofalnie pozostaje z tyłu druga część - ta, która powinna strzec, aby wszystkie te odkrycia rzeczywiście służyły człowiekowi, a nie go niszczyły. Jest faktem, że niezależnie od tego, nad jakimkolwiek bym się zastanowił problemem współczesnej cywilizacji, zawsze w końcu natknę się na kwestię ludzkiej odpowiedzialności, która nie jest w stanie dotrzymać kroku rozwojowi cywilizacyjnemu i sprawić, aby nie zwracał się przeciw ludzkiemu plemieniu. Jakby po prostu świat zaczynał nas przerastać.
Drogi powrotnej nie ma i tylko naiwny marzyciel może sądzić, że rozwiązanie polega na jakimś zakazie cywilizacji. Zadaniem nadchodzącej epoki jest coś innego: radykalna odnowa ludzkiej odpowiedzialności. Nasze sumienie musi wreszcie dogonić nasz rozum, bo w przeciwnym razie będziemy zgubieni!
- fragment artykułu Vaclava Havla "Czy świat nas przerasta" w ostatnim Magazynie Świątecznym
- piątek, 14 grudnia 2012
-
W Syrii może głodować nawet milion ludzi
W niektórych rejonach Syrii braki w zaopatrzeniu zaczynają być tak dotkliwe, że bójki o jedzenie i wypady za linię frontu, by zdobyć żywność, stały się codziennością. Pomocy potrzebują miliony ludzi.
Wielu Syryjczyków musi rozstrzygać, czy kupić opał, czy żywność. Całe rodziny tną na opał drzewa, a nawet rąbią meble. Wielogodzinne kolejki po chleb ciągną się przez całe dzielnice.
Sytuacja jest szczególnie ciężka w położonym na północy kraju Aleppo. Cywile, którzy wytrzymali w opanowanych przez powstańców dzielnicach nasilające się starcia i naloty, zaczynają uważać głód za kolejne zagrożenie dla życia.
Wczoraj wyszedłem z domu i nie mogłem kupić chleba. Jest też olbrzymi niedostatek paliwa, potrzebnego do działania np. piekarni - relacjonuje mieszkaniec jednej z dzielnic Aleppo, w której toczą się walki. - Kilka dni temu piekarze nie mieli paliwa i sprzedawali mąkę. Ludzie zaczęli się bić o mąkę. Czasami powstańcy muszą strzelać w powietrze, by ich powstrzymać.
Jak twierdzi Światowy Program Żywnościowy (WFP), w Syrii może głodować tej zimy nawet milion ludzi. Jednocześnie rosnące zagrożenie walkami i przemocą powoduje, że coraz trudniej dotrzeć tam z pomocą.
źródło: PAP/Reuters
-
Strach być Afganką - przemoc wobec kobiet jest tam coraz większa
Rosną obawy o los afgańskich kobiet po wycofaniu wojsk NATO za dwa lata. Ich udział w życiu publicznym rośnie, ale wzrasta też przemoc. Istniejące postępowe prawa często nie są stosowane.
- czwartek, 13 grudnia 2012
-
Historyczny wyrok na bezprawie w wojnie z terroryzmem
Europejski Trybunał Praw Człowieka w czwartek nakazał Macedonii wypłacić 60 tys. euro odszkodowania Chalidowi al-Masri.
Masri, obywatel niemiecki pochodzenia libańskiego, został aresztowany pod koniec 2003 r. w Macedonii, a po 23 dniach przekazany CIA, która wywiozła go do Afganistanu i trzymała przez cztery miesiące. Podczas lotu do Afganistanu został rozebrany do naga, zakuty w kajdany, ubrany w pieluchę i otumaniony narkotykami. Kiedy Amerykanie zorientowali się, że mają niewłaściwego człowieka, porzucili go na poboczu drogi w Albanii.
Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał jednomyślnie, że Macedonia jest odpowiedzialna za bezprawne zatrzymania niemieckiego obywatela, wymuszone zaginięcie, tortury i inne formy znęcania się, a także jego transfer do miejsc, gdzie dalej cierpiał. Ponadto orzekł, że Macedonia nie spełniła swojego obowiązku przeprowadzenia skutecznego śledztwa.
Chalid al-Masri. Fot. AP
Według Amnesty International, wyrok jest historyczny. Uznaje on, że program CIA obejmował tortury i wymuszone zaginięcia. Podkreśla, że zarówno ofiary jak i społeczeństwa mają prawo poznać o nich prawdę.
- Macedonia nie jest odosobnionym przypadkiem. Wiele innych europejskich rządów w zmowie ze Stanami Zjednoczonymi brało udział w porwaniach, transferach, wymuszonych zaginięciach i torturach w trakcie operacji CIA. Wyrok ten oznacza postęp, ale pozostaje jeszcze wiele do zrobienia, aby zapewnić wyegzekwowanie odpowiedzialności w całej Europie – mówi Julia Hall, ekspertka AI ds. walki z terroryzmem.
- Wyrok potwierdza bez wątpliwości, że Europa nie może być obszarem bezkarności, ale musi być miejscem, gdzie zadośćuczynienie, odpowiedzialność międzynarodowa i zobowiązania wynikające z międzynarodowego systemu praw człowieka, nie są pomijane, lecz wypełniane - mówi Wilder Tayler, Sekretarz Generalny Międzynarodowej Komisji Prawników.
- Inne europejskie rządy - takie jak Polski, Litwy, Rumunii, przeciwko którym trwają sprawy w Europejskim Trybunale Praw Człowieka - powinny zwrócić uwagę na dzisiejszy wyrok i podjąć działania w celu zapewnienia, że prawda zostanie ujawniona, dokładne, skuteczne, niezależne i bezstronne śledztwo przeprowadzane a winni zostaną pociągnięci do odpowiedzialności – dodaje Wilder Tayler.
Orzeczenie Trybunału służy również podkreśleniu braku odpowiedzialności i zadośćuczynienia ze strony Stanów Zjednoczonych - wniosek złożony przeciwko CIA przez Chalida al-Masriego został odrzucony przez amerykańskie sądy po powołaniu się przez administrację Stanów Zjednoczonych na „przywilej tajemnicy państwowej”.
-
Azerbejdżańscy obrońcy praw człowieka proszą UE o pomoc
- Ludziom z zewnątrz wydaje się, że Azerbejdżan to bogaty kraj bez większych problemów. Tymczasem żyjemy w atmosferze terroru. Krytycy prezydenta Ilhama Alijewa są prześladowani - mówili przedstawiciele azerbejdżańskich organizacji pozarządowych politykom z Polski, Szwecji i Bułgarii.
-
Zaburzone życie londyńskiej dzielnicy. Uciekinier z Afryki spadł z nieba
Przez trzy miesiące policji nie udało się ustalić, kim dokładnie jest martwy mężczyzna, który spadł z nieba na ulicę londyńskiej dzielnicy Mortlake. Ma ok. 30 lat, prawdopodobnie pochodzi z Angoli. Ukrył się w podwoziu samolotu lecącego z Maroka do Londynu. Spokojna, zamożna dzielnica Londynu, cały czas żyje tym wydarzeniem.
-
We Francji pomaganie imigrantom nie jest już przestępstwem
Dotychczasowe przepisy miały na celu karanie przemytników, którzy brali pieniądze od potencjalnych imigrantów w zamian za nielegalne przerzucanie ich do Francji. Jednak organizacje, które dostarczały żywność lub udzielały schronienia imigrantom, pochodzącym często z ubogich lub ogarniętych niepokojami krajów, uważają, że prawo karze również tych, którzy chcą pomóc potrzebującym.
Francuskie Zgromadzenie Narodowe przyjęło w środę nowe przepisy migracyjne. Przestępstwem wciąż jest czerpanie korzyści finansowych od nielegalnych imigrantów. Nowe prawo, wspierane przez socjalistyczny rząd, ogranicza też i reguluje uprawnienia policji do zatrzymywania osób podejrzewanych o zamiar nielegalnego pozostawania w kraju.
Polski kodeks karny przewiduje kary za udzielenie pomocy nielegalnemu imigrantowi dla korzyści.
- środa, 12 grudnia 2012
-
W Nepalu dzieci siedzą w więzieniu z rodzicami. Ta kobieta ratuje ich dzieciństwo
Pushpa Basnet, 28-latka o ciepłym uśmiechu, w ciągu 7 lat wyciągnęła już z więzień ponad setkę dzieci. Niektóre z nich to z nią po raz pierwszy zobaczyły świat poza kratami. Wszystkie wołają do niej „mamu"
-
Fragment mojej rozmowy z Maziarem Baharim, irańskim filmowcem i b. więźniem politycznym
Co ci zrobili, że zgodziłeś się na wyznanie przed kamerami?
- Przez 107 dni byłem trzymany w izolatce. To jedna z najskuteczniejszych metod tortur. Muzułmanie mówią, że kiedy chce się ukarać grzesznika po jego śmierci, kopie się dla niego mniejszy grób.
Depresję pogłębia reputacja Evin: masz świadomość, że z tysiąc ludzi było tu torturowanych i zabitych. Do tego bicie, upokarzanie na przesłuchaniach. W pewnym momencie zaczynasz myśleć: „po co stawiam opór, co mam do stracenia?” Tylu przed tobą się przyznało. Ludzie i tak nie uwierzą w to, co powiesz, ty sam też w to nie wierzysz. Tylko nie wiesz, co czeka cię potem. To tak jak z gwałtem: napastnik przystawia kobiecie nóż do gardła, więc ona się poddaje, bo nie chce stracić życia, myśli: to tylko chwila, minie. Ale to nie mija. Nie można tego spłukać pod prysznicem.
Jaki był najgorszy moment?
- Kiedy nie przesłuchiwano mnie przez kilka tygodni. Żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym. Nawet bicie jest formą kontaktu, lepsze to niż nic. Jesteś szczęściarzem, kiedy twoja cela ma okno, bo przynajmniej masz poczucie czasu. Nie miałem nawet zegarka.
Jak udało ci się pozostać przy zdrowych zmysłach?
- Pomogła wyobraźnia. I kultura. Miałem szczęście dorastać w rodzinie zainteresowanej literaturą, filmem i muzyką. W głowie miałem magazyn poezji, bohaterów powieści, dźwięków. Zanurzałem się w tym świecie wewnętrznym. Odgrywałem w głowie film scena po scenie, od początku do końca. Jakiś film, którego moi oprawcy z pewnością nie znali, jak „Kabaret” albo „West side story”. Odtwarzałem też muzykę. Śpiewałem w myślach utwory Leonarda Cohena, mając pewność, że oni nie mają pojęcia kto to. Pewnie trochę fałszowałem. Zwykle to pomagało oddalić rozpacz i zachować nadzieję. Ale nie zawsze.
Reżim próbuje przekonać Irańczyków, że istnienie opozycji jest rezultatem zagranicznego spisku, czy sam w to wierzy?
- Jedno i drugie. Jeśli kłamstwo powtarza się wiele razy, to się zaczyna w nie wierzyć. A jeśli związane są z tym przywileje materialne – mieszkanie, podwyżka, dostęp do lepszych sklepów – tym gorliwiej się w nie wierzy.
Całość rozmowy wkrótce w Gazecie
-
Brazylia przeznaczy dochody z ropy na edukację
Przez 10 lat Brazylia będzie wydawać na edukację 10 proc. PKB rocznie - dwa razy więcej niż dziś. Wszystkie władze kraju, od federalnych po lokalne, obowiązkowo będą musiały przeznaczać na to dochody z ropy.
-
Turcja największym więzieniem dziennikarzy na świecie w 2012 r.
Tak wynika z raportu opublikowanego we wtorek przez Komitet Obrony Dziennikarzy. Za kratkami siedzi ich tam obecnie aż 49.
- wtorek, 11 grudnia 2012
-
Wystawa zdjęć Liu Xia do obejrzenia w Warszawie
W Soho Factory przy ul. Mińskiej 25 - wystawa czynna do 27 stycznia.
Bezprawnie internowana Liu Xia jest żoną laureata Pokojowej Nagrody Nobla Liu Xiaobo. Więcej tutaj oraz w artykule z ostatniego DF poniżej.
Od dwóch lat widać tylko jej przejmujący cień w oknie. W środku nocy pali papierosa. Wydaje się, że bardzo schudła
-
Iran - ściszonym głosem
To tytuł debaty, jak odbyła się w niedzielę w warszawskim kinie Muranów. tematem była sytuacja w Iranie przed ceremonią wręczenia Nagrody Sacharowa irańskim dysydentom: reżyserowi Jafarowi Panahiemu oraz adwokatce Nasrin Sotoudeh. Obydwoje od 2010 roku przebywają w więzieniu.
Zdaniem dziennikarza nadającego z Czech irańskiego Radia Farda Omida Nikfarjama, przyznanie Nagrody irańskim dysydentom zwróci uwagę światowej opinii publicznej ku problemowi łamania praw człowieka w jego kraju: "To pokazuje Irańczykom, że nie zostali zapomniani przez świat; że są słyszani przez światowych przywódców i instytucje międzynarodowe takie jak Parlament Europejski”.
Nikfarjam dodaje, że dotychczas świat interesował się głównie podejrzeniami związanymi z irańskim programem nuklearnym, a zapominał o losie zwykłych ludzi. " Irańczycy są pozbawieni praw podstawowych, nie ma wolności wypowiedzi z powodu cenzury prasy, telewizji i Internetu. Filmów Panahiego nie można zobaczyć w kinach, są zakazane" - mówił irański dziennikarz.
Czy sytuacja w Iranie może się w najbliższym czasie zmienić? "To jest kocioł pod wysokim ciśnieniem" - mówiła profesor Anna Krasnowolska z Zakładu Iranistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. "Zmiany są nieuniknione, jednak mogą nastąpić tylko dzięki powolnym przemianom mentalności, a nie przez demokratyzację od zewnątrz” - przekonywała.
Ale także jej zdaniem irański rząd liczy się z naciskiem z zewnątrz, szczególnie z Europy: "To niewątpliwie pomaga represjonowanym dysydentom".
Gorącą dyskusję wzbudziła sprawa roli kobiet w Iranie. Zdaniem profesora Wiktora Osiatyńskiego, nawet jeśli dojdzie do zmiany reżimu, ich sytuacja nie musi się automatycznie polepszyć. "We wszystkich transformacjach do demokracji kobiety tracą. Tracą wolność wyboru w istotnych sprawach” - przekonywał Osiatyński. Omid Nikfarjam uważa jednak, że sytuacja kobiet w jego ojczyźnie „nie jest tragiczna”: są one obecne w polityce, pełnią ważne role w ruchach opozycyjnych.
Ceremonia wręczenia Nagrody Parlamentu Europejskiego na Rzecz Wolności Mysli odbędzie się w środę, na sesji plenarnej w Strasburgu. W imieniu Nasrin Sotoudeh wystąpi laureatka Pokojowej Nagrody Nobla z 2003 roku Shirin Ebadi. Jafara Panahiego będzie reprezentowała córka Solmaz Panahi, reżyser Costa Gavras i dziennikarz i krytyk filmowy Serge Toubiana.
źródło: PE
-
Chińska policja aresztowała Tybetańczyków, którzy namawiali do samospaleń
Rząd w Pekinie próbuje zrzucić winę za falę samospaleń na rzekomych agentów Dalajlamy - twierdzą eksperci. Znalazł właśnie idealną do tego okazję
- poniedziałek, 10 grudnia 2012
-
Kilka uwag z piątkowej konferencji PAH „Kluczowe wyzwania pomocy humanitarnej i rozwojowej XXI wieku”
Jak zapobiegać klęskom głodu? Poprzez budowanie samowystarczalności i bezpieczeństwa żywnościowego w zagrożonych krajach. Tworzenie banków nasion, rozwijanie gospodarstw rolnych, promowanie dywersyfikacji upraw oraz – przede wszystkim wśród kobiet – wiedzy o prawidłowym żywieniu. Każde euro zainwestowane w samowystarczalność przynosi 4-5 euro zwrotu.
***
Będzie to skuteczne tylko wtedy, kiedy się w ów proces zaangażuje lokalne rządy. Trzeba też pamiętać, że samowystarczalność nie jest lekiem na całe zło: w wypadku poważnej klęski żywiołowej nie zadziała, wtedy trzeba się wziąć za pomoc humanitarną.
***
Pomoc żywnościową należy stosować tylko w wypadkach skrajnych. Dla niektórych rządów jest to sposób na pozbycie się zapasów żywności na granicy przeterminowania.
***
Należy wywierać naciski na rządy, aby nie dawały się skusić krótkoterminowym zyskom i nie wyprzedawały ziemi zagranicznym inwestorom.
Ofiary tajfunu Bopha na Filipinach błagają o pomoc przejeżdżające samochody. Fot. AP / Bullit Marquez
Na świecie jest coraz mniej konfliktów zbrojnych i ich ofiar. Mimo to liczba ludzi potrzebujących pomocy się zwiększa – to ofiary kryzysów klimatycznych i technologicznych. Jeśli nie zwiększymy zaangażowania i współpracy międzynarodowej w celu walki z tymi zjawiskami, rezultaty będą apokaliptyczne.
***
Coraz więcej działań humanitarnych będzie prowadzonych w miastach. Będziemy mówić nie o obozach uchodźców, a o dzielnicach uchodźców.
***
Działalność humanitarna staje się zdominowana przez kobiety. Zwiększa się też profesjonalizacja pomocy: żeby pomagać, nie wystarczą dobre chęci.
***
Pomocy humanitarnej nie należy wystawiać na działanie wolnego rynku, konkurencji - musi ona pozostać regulowana.
***
Sektor pomocowy musi się dostosować do czasów kryzysu i zneutralizować cięcia budżetowe. Zrezygnować z działań i instrumentów, które nie dowiodły swej przydatności. Zacieśnić współpracę między sponsorami, zwiększyć wydajność i przejrzystość.
-
W kwestii hate speech świat zachodni nie wypracował consensusu. Rzucają się w oczy różnice między Europą a USA. W 1978 r. neonaziści chcieli przemaszerować ze sztandarami, swastykami itp. przez żydowskie przedmieście Chicago. W sądzie bronili ich adwokaci z liberalnej American Civil Liberties Union. Jej honorowego przewodniczącego spytałem, co robić z rasistowskim plakatem. ''Napisać, dlaczego to nieprawda, i przykleić obok''. Z europejskiej perspektywy to wzruszający przykład oświeceniowej wiary edukację.
W 1947 r. Sąd Najwyższy USA wskazał dwie kategorie wypowiedzi karalnych. ''Są to słowa lubieżne i obsceniczne, a także oszczercze i obraźliwe, » napastliwe słowa «, które przez samo wypowiedzenie wyrządzają krzywdę bądź podburzają bezpośrednio do naruszenia ładu publicznego. () nie służą (one) wyrażaniu idei i mają o tyle nikłą wartość społeczną jako krok ku prawdzie, że każda korzyść, jaką można z nich wywieść, jest ewidentnie mniejsza od interesu społecznego, jakim są ład i moralność''. Dla amerykańskiego sądu wolność słowa to prawo do głoszenia idei i prawdy. Można zakazać słów obscenicznych i podżegających do przemocy, gdyż są bezideowe. Zupełnie odwrotnie niż w Europie, gdzie wolność słowa ogranicza się, by powstrzymać złe idee - rasizm, antysemityzm, homofobię, nazizm czy komunizm.
(...)
Na wiele pytań brak prostej odpowiedzi.
Czy można posługiwać się nieświadomie mową nienawiści? Czy wolno nazywać Żyda Żydem i geja gejem, jeśli naprawdę nimi są? Czym różnią się argumenty tych, którzy nie chcą w kioskach rasistowskich broszur, od tych, którzy nie chcą tam pornografii? Czy zawsze mowa nienawiści wiedzie do zbrodni z nienawiści - może czasem ją zastępuje, niech się wygadają, zamiast pozabijać. I najważniejsze - ile kary, a ile perswazji? Warto zadawać te pytania choćby po to, żeby je sobie uświadomić.
- z artykułu Sergiusza Kowalskiego "Wredne gadanie" w ostatnim Magazynie Świątecznym
-
W związku z samospaleniami w Tybecie, społeczność tybetańska w Polsce organizuje demonstrację na Placu Zamkowym w Warszawie dzisiaj (10 grudnia) o godz. 18.00. Pochód przejdzie pod Ambasadę Chińskiej Republiki Ludowej.
O samospaleniach można przeczytać tutaj.
-
Biznesmenów z Polski i reszty świata uprasza się o naśladownictwo:
Jeden mail odmienił los torturowanego i okaleczonego dziecka
„Chcę pomóc. Pieniądze nie grają roli'' - napisał przedsiębiorca z Ohio do redakcji CNN po przeczytaniu historii 7-latka z Bangladeszu. Dalej wszystko potoczyło się jak w hollywoodzkim filmie...
-
Nieludzkie warunki pracy w fabrykach zabawek. Tych, które kupisz w prezencie?
13-godzinny dzień pracy, praca przymusowa, niepłatne nadgodziny (np. 200 nadgodzin miesięcznie), brak ubrań ochronnych nawet w farbiarni, brak ubezpieczeń i szkoleń BHP - w takich warunkach w fabrykach Mattel w Chinach wytwarzane są lalki Barbie, zabawki Fisher Price, Matchboxy czy samochody z filmu ''Auta'', które za chwilę kupimy naszym dzieciom pod choinkę - głosi raport China Labor Watch
- piątek, 07 grudnia 2012
-
Średnia cena niewolnika w XXI wieku: 90 dolarów
Na świecie jest dziś więcej ludzi w niewoli niż kiedykolwiek w historii. Mimo to działacze praw człowieka przekonują, że w ciągu 30 lat da się ich wyzwolić.
-
PAH walczy w obronie wody dla palestyńskich pasterzy
Polska Akcja Humanitarna odmawia podporządkowania się okupacyjnym przepisom Izraela na Zachodnim Brzegu. Chodzi o wodę dla palestyńskich pasterzy - z Tel Awiwu pisze Piotr Pacewicz
-
Przytul Murzyna, czyli wrocławski biznes chce tolerancji
Pomysł był taki: na nienawiść, której przejawem było pobicie czarnoskórego mężczyzny, odpowiedzieć miłością. W miasto wyszłyby trójki składające się z urzędnika, bezrobotnego i menela. Pierwszy miał realizował swoje służbowe obowiązki, drugi uzyskać zajęcie, które pobudzi jego aktywność, a trzeci zrozumieć, że świat może być kolorowy nie tylko po spożyciu napojów z procentami.
-
Rozmowa z dyrektorką Amnesty International Polska Draginją Nadażdin przed weekendowym Maratonem Pisania Listów
RS: Skąd wiadomo, że pisanie listów w obronie więźniów sumienia przynosi rezultaty?
DN: Co roku dzięki Maratonowi udaje nam się realnie wpłynąć na poprawę sytuacji kilku-kilkunastu osób. Sprawy są na bieżąco monitorowane i otrzymujemy tzw. Dobre Wiadomości – informacje o uwolnieniu więźniów sumienia, udzieleniu osadzonym pomocy medycznej czy przeprowadzeniu sprawiedliwego procesu sądowego.
Emin Milli - bloger z Azerbejdżanu, bohater Maratonu z 2009 r., który odzyskał wolność, napisał: „Podczas mojego pobytu w więzieniu ja i moja rodzina otrzymywaliśmy listy z całego świata, także z Polski. Ludzie pisali, że myślą o mnie i mnie wspierają. Byliśmy głęboko poruszeni i czuliśmy ogromną radość z powodu solidarności osób z całego świata. To było moralne wsparcie.”
W dalszym ciągu wysyłane są papierowe listy czy przeszliście na e-maile?
Maraton jest wyjątkową okazją do napisania odręcznie, własnymi słowami listu w obronie osób, których prawa są łamane. W dobie Internetu i porozumiewania się za pomocą wiadomości e-mail napisanie i wysłanie papierowego listu jest czymś szczególnym – osobistym sposobem wyrażenia swojego sprzeciwu wobec łamania praw człowieka na świecie.
Fot. TokFM.pl
Maratony odbywają się w wielu krajach, ale to Polacy piszą najwięcej listów.
Idea Maratonu powstała w Polsce, w warszawskiej grupie wolontariuszy. Podczas pierwszego, w 2001 r., napisano ponad 2 tys. listów. Organizatorzy uznali to za ogromny sukces – uznano, że warto go powtórzyć. Wkrótce inicjatywa przyjęła się w innych sekcjach Amnesty International i rozwijała się na całym świecie. W ubiegłym roku w Polsce napisano łącznie ponad 160 000 listów, a na świecie – milion.
Kogo bronicie w tym roku?
M.in. Alesia Bialackiego - aktywisty z Białorusi, skazanego na cztery i pół roku więzienia. Interweniować można też w sprawie Chiou Ho-shun skazanego w 1989 r. na karę śmieci na Tajwanie - egzekucja może nastąpić w każdej chwili. Kto chciałby pomóc ludności zmuszonej do życia w środowisku skażonym przez wycieki ropy z rurociągów firmy Shell, ma okazję napisać list w sprawie społeczności Bodo z Delty Nigru.
Gdzie i kiedy będzie można napisać list?
Maraton rozpocznie się w sobotę o godzinie 12:00 i trwać będzie 24 godziny. Piszemy w miejscach publicznych, kawiarniach, bibliotekach, szkołach i urzędach. Pełna lista miejsc w poszczególnych województwach jest tutaj.
- czwartek, 06 grudnia 2012
-
Jedna z wielu prawoczłowiekowych imprez w ten weekend:Lampiony Wolności: "Setki lampionów wzniosą się w niebo w pobliżu granic z Białorusią i Ukrainą w geście solidarności z represjonowaną opozycją". Jestem przeciwnikiem lampionów, bo wypuścić łatwo, tylko potem nikt tego śmiecia nie sprząta... Niemniej informację przekazuję, bo w programie są też filmy i debaty.
-
Aż 134 laureatów Nagrody Nobla apeluje o uwolnienie chińskiego dysydenta Liu Xiaobo
Sygnatariusze listu do przyszłego chińskiego przywódcy Xi Jinpinga domagają się natychmiastowego i bezwarunkowego zwolnienia noblisty Liu Xiaobo i jego żony Liu Xia.
-
WatchDocs: autorski wybór filmów
W ten piątek w Warszawie i Lublinie zaczyna się coroczny festiwal filmów o prawach człowieka. Szczegóły tutaj. Poniżej kilka propozycji. Zaznaczam, że filmów nie widziałem, wybrałem na podstawie opisów:
1. Futbolowi buntownicy. Bohaterowie tego filmu to piłkarze światowej klasy, którzy potrafili sensownie wykorzystać swoją popularność. Sócrates propagował demokrację w rządzonej przez juntę Brazylii. Carlos Caszely odmówił podania ręki Pinochetowi, za co jego rodzinę spotkała okrutna kara. Predrag Pasic – Bośniak, który zamiast wyjechać na kontrakt do Niemiec, wolał zostać w oblężonym Sarajewie...
2. Obóz 14 – strefa totalnej kontroli. Opowieść o północnokoreańskim obozie koncentracyjnym. Obok katorżniczej pracy, głodu, bicia i tortur codzienną rzeczywistością obozu jest nieustanna inwigilacja i wymagane prawem donosy na przewinienia współwięźniów.
3. Porządna dziewczyna. Dokument Ann Fessler odkrywa wstydliwą i nieznaną szerzej kartę z historii Stanów Zjednoczonych. W latach 50. i 60. XX wieku zajście w nieślubną ciążę skazywało na ostracyzm społeczny nie tylko kobietę, ale też jej najbliższą rodzinę. Miliony brzemiennych dziewczyn było wydalanych ze szkół, wyrzucanych z domów przez własnych rodziców i umieszczanych w specjalnych ośrodkach.
4. Mieszkanie. Nikt nie spodziewał się, że znalezione na dnie szafy w Tel Awiwie zakurzone teczki z papierami kryją w sobie prawdziwą bombę. Czy to możliwe, że dziadek reżysera – znany syjonista, który wyemigrował z Niemiec do Palestyny na początku lat 30., latami utrzymywał bliskie kontakty z wysoko postawionym oficerem SS, w owym czasie szefem Adolfa Eichmanna?
5. Armatura rewolucji. Z życia robotnika na Kubie. Chodzą słuchy, że najbardziej zaangażowana i przewodnicząca lokalnej komórce partyjnej sprzątaczka ma być zwolniona, jeśli nie przyjmie upokarzających warunków pracy...
-
W największym jak dotąd procesie oprawców wojskowej dyktatury z lat 1976-83 sądzonych jest 68 oficerów wojska i policji. Torturowanych i otumanionych narkotykami więźniów zrzucali z samolotów do oceanu.
- środa, 05 grudnia 2012
-
Ekstremalna pogodowa = drożejąca żywność = głód
Ekstremalne trendy pogodowe w mijającym roku spowodowały rekordowo niskie plony w krajach eksportujących zboże takich jak np. USA. Podczas gdy znaczna część Stanów Zjednoczonych w lecie zmagała się z rekordowymi upałami i suszą, Wielka Brytania zmagała się z najbardziej mokrym latem od stulecia - zwraca uwagę w raporcie CNN. Na światowych giełdach towarowych ceny kukurydzy, soi, pszenicy i herbaty szybowały.
Oxfam obawia się, że właśnie z powodu zmian klimatycznych najuboższych mieszkańców globu nie stać na żywność, a w przyszłości będą musieli płacić jeszcze więcej.
Matka sześciorga dzieci z Jemenu opowiada, że w ostatnim czasie jest tak głodna, że musi wokół talii owijać szal, by czuć się bardziej syta. Aby wykarmić dzieci musiała zacząć żebrać. Z kolei 28-letni Pakistańczyk mówi, że nawet praca na dwóch etatach - jako taksówkarz i w biurze - nie jest w stanie zapewnić wyżywienia jego rodzinie.
Niskie zbiory zbóż w USA mogą doprowadzić do niepokojów społecznych w najuboższych krajach. W latach 2008 i 2011, gdy ceny kukurydzy sięgnęły niemal dzisiejszych poziomów, na świecie doszło do wielu rozruchów, za którymi stał brak żywności. Wielu ekspertów twierdzi, iż katalizatorem rewolucji na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, w tym Egipcie, Tunezji i Libii, były właśnie ceny zbóż.
Oxfam, który przewiduje wysokie i niestabilne ceny żywności jeszcze w średniej, a nawet dalszej perspektywie, twierdzi, że rządy muszą bardziej zaangażować się w walkę z głodem. Wśród możliwych środków zaradczych rzecznik organizacji wymienia: dofinansowanie mniejszych producentów, którzy decydują o wyżywieniu milionów ludzi w krajach rozwijających się; uregulowanie giełd towarowych; skończenie z polityką na rzecz biopaliw, która prowadzi do przeznaczenia części zbiorów na paliwo; a wreszcie walka z emisją gazów cieplarnianych, które prowadzą do ekstremalnych zjawisk pogodowych.
-
Dlaczego birmańska cenzura wciąż nie pokazuje szczurów
Trzy czwarte mieszkańców nie ma prądu, choć na olbrzymich rzekach za pieniądze Chin powstają elektrownie. Brakuje asfaltowych dróg, mało kto słyszał o internecie. Ale Birmańczycy czują, że mogą już zabierać głos i... zakładać związki zawodowe - pisze w korespondencji z Rangunu Dominika Pszczółkowska
-
Brat skatował siekierą 18-latkę, która uciekła od męża. Teraz grozi jej kara śmierci za niewierność
Dziewczyna kilka tygodni walczyła o życie w fatalnych warunkach. Jeśli wyzdrowieje, grozi jej kara śmierci za niewierność
- wtorek, 04 grudnia 2012
-
Irańczycy chorzy na AIDS uboczną ofiarą sankcji
W ubiegłej dekadzie Iran był liderem walki z AIDS w regionie, oferował darmowe leczenie, metadon, strzykawki dla narkomanów, prezerwatywy dla prostytutek. Zdaniem miejscowych działaczy zmienia się to na gorsze wskutek międzynarodowych sankcji oraz postępującej islamizacji kraju.
Lekarstwa są wyłączone z wielowarstwowego embarga, jakie ONZ, USA i UE nałożyły na Iran za jego program nuklearny. Mimo to leki antyretrowirusowe coraz ciężej dostać. Uważa się, że to z powodu słabnącej wartość riala, rosnącej inflacji i wyłączenia Iranu z międzynarodowego systemu bankowego, co bardzo utrudnia jakikolwiek handel zagraniczny.
Irańczycy z HIV ucierpią w pierwszej kolejności - mówi dr Hamidreza Setayesh z UNAIDS. Na razie mają zapasy importowanych leków, ale te kiedyś się skończą.
W Iranie to niemożliwe: Peruwianka z Limy uczy się zakładać prezerwatywę w dzień Walki z AIDS 1 grudnia. Fot. Reuters / Enrique Castro
Przyciśnięty sankcjami rząd w Teheranie gwałtownie tnie wydatki budżetowe, w tym na walkę z AIDS, darmowe prezerwatywy i antykoncepcję. Jednocześnie zaostrza antyzachodnią retorykę i zmienia kurs polityczny na jeszcze bardziej konserwatywny.
Polityka planowania rodziny odchodzi w przeszłość. Duchowy przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei nazwał rządowe próby ograniczenia wzrostu populacji „błędem”. Rząd ogłosił, że na uczelniach zajęcia z planowania rodziny zostaną zastąpione zajęciami z „chwalebnego życia męczennika”. W ubiegłym roku rada, której przewodzi prezydent Mahmud Ahmadinedżad zdjęła z kalendarza Międzynarodowy Dzień Walki z AIDS.
Władze szacują liczbę Irańczyków z HIV/AIDS na 96 tys. Niektórzy obserwatorzy twierdzą, że rząd celowo zaniża szacunki.
źródło: BBC
-
W Ameryce Wielki Brat już patrzy
Totalna inwigilacja, o której pisał Orwell, już stała się faktem w Ameryce. Wielki Brat, czyli FBI, czyta twoje e-maile, wie, gdzie jesteś, zna numery, pod które dzwonisz czy SMS-ujesz
-
Mimo pogróżek i zamachów na jej życie, Maria Santos Gorrostieta, dwukrotna burmistrz miasteczka Tiquicheo, nie ulękła się narkotykowych gansterów. Bandyci dopadli ją za trzecim razem i zadali śmiertelny cios.
- poniedziałek, 03 grudnia 2012
-
Białoruski "najwyższy wymiar kary" nagrodzony
Film dokumentalny Biełsatu „Najwyższy wymiar kary” w reż. Siarheja Isakawa i Jurija Chaszczewackiego otrzymał nagrodę „Reporterzy dla reporterów” skierowanej do dziennikarzy Partnerstwa Wschodniego. Konkurs już drugi rok z rzędu organizuje polska Fundacja Reporterów i polskie MSZ.
"Najwyższy wymiar kary” – to cztery historie ludzi, którzy zostali straceni, lub którym groziła kara śmierci. W dokumencie pokazano przypadki wymuszania zeznań, wydawania wyroków skazujących na stracenie na podstawie wątpliwych dowodów. Białoruś jest ostatnim krajem w Europie, gdzie nadal obwiązuje kara śmierci. Egzekucje wykonywane są według sowieckiej tradycji poprzez strzał w tył głowy.
Film można obejrzeć tutaj. Po białorusku, ale ogólnie da się zrozumieć.
-
Dlaczego w Wal-Marcie jest tak tanio? Bo wielu pracowników zarabia poniżej poziomu ubóstwa
Łap okazję i nie zastanawiaj się, dlaczego jest tak tanio - to dewiza, która przyświeca wszystkim klientom tanich supermarketów w USA. Ale czy powinna?
-
Iran zawiesza wyrok śmierci na programistę
Saeeda Malekpoura skazano za szerzenie pornografii, choć opracował on tylko program do zamieszczania zdjęć w sieci.
-
Indie dadzą pieniądze biednym
Jeśli plan indyjskiego rządu się powiedzie, od stycznia Indusi żyjący poniżej granicy biedy będą otrzymywali pieniądze na konta bankowe. Gotówka zastąpi 29 obecnie istniejących programów socjalnych. Rocznie na głowę przypadnie równowartość od 1700 do 2300 zł.
Zdaniem władz pomoże to biednym uzyskać siłę nabywczą i włączyć ich w główny nurt społeczeństwa, a przede wszystkim ukróci korupcję i marnotrawstwo. Gotówka jest uważana za najlepszą formę pomocy – uprawnieni do pomocy kupią sobie to, czego im najbardziej potrzeba, czy będzie to jedzenie, ubranie czy ziarno siewne.
Nie brakuje jednak krytyków i sceptyków. Opozycja zarzuca rządowi, że daje ludowi kiełbasę wyborczą (za dwa miesiące wybory odbędą się w dwóch stanach, za półtora roku w całych Indiach).
Mieszkając pod mostem w Mumbaju. Fot. AP / Rafiq Maqbool
Eksperci zwracają uwagę, że tylko 222 mln Indusów zgłosiło się po numer Pesel, którego posiadanie będzie podstawą wypłat. Inni obawiają się, że banki nie dadzą rady obsłużyć tylu nowych klientów. Jeszcze inni – wzrostu cen żywności.
Badania dowodzą, że sami biedacy wolą dostawać jedzenie niż gotówkę.
Około 30 krajów, przede wszystkim w Ameryce Łacińskiej, stosuje system transferów pieniężnych dla biednych. Jak podkreśla Bank Światowy, działają one dobrze tam, gdzie istnieje wspierany przez rząd system opieki zdrowotnej i edukacji. Tymczasem w Indiach jest trochę jak w Polsce, tylko o wiele bardziej: zamożni korzystają z prywatnych klinik i szkół, biedacy są skazani na beznadziejne państwowe.
Według oficjalnych danych, w Indiach poniżej granicy biedy żyje 360 mln ludzi spośród 1,2 mld populacji.
- środa, 28 listopada 2012
-
Tybetańczycy karani za samospalenia
Chińskie władze chcą odbierać świadczenia społeczne rodzinom samobójców i zawiesić finansowanie projektów publicznych w ich wioskach. Karani będą też mnisi odwiedzający osierocone rodziny.
-
Czy arabska wiosna przykryła sprawę palestyńską?
Pytanie to padło podczas debaty „Arabellion”, jaka odbyła się 15 listopada w „Gazecie Wyborczej”. Akurat tego dnia Izrael rozpoczął ataki na Strefę Gazy, dzięki czemu kwestia palestyńska pod długiej przerwie powróciła na czołówki.
Dziennikarka Ramla Jaber z Tunezji przyznała, że arabscy rewolucjoniści istotnie zapomnieli o Palestynie, bo uwaga świata wreszcie skupiła się na nich i na ich problemach. Do tej pory sprawa palestyńska je przykrywała, a reżimom służyła do odwrócenia uwagi od problemów lokalnych.
Inny pogląd zaprezentowała Egipcjanka Lina Attallah, naczelna gazety „Egypt Independent”. - Palestyna pozostaje w podświadomości rewolucji egipskiej, i myślę że w podświadomości rewolucjonistów całego regionu - mówiła. - Żądania rewolucjonistów egipskich są głęboko osadzone w porozumieniach pokojowych z Izraelem.
Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Attallah przypomniała, że po podpisaniu egipsko-izraelskich porozumień z Camp David (1978 r.) reżim ograniczył swobody na kampusach uniwersyteckich. Porozumienie zaowocowało też bliższą współpracą gospodarczą Egiptu z Zachodem, co „doprowadziło do wytworzenia elit kapitalistycznych zwłaszcza w środowisku wojskowym”, korupcji i poczucia niesprawiedliwości. Był to jeden z powodów rewolucji.
Zeidan Ali Zeidan, libijski działacz na rzecz praw człowieka, potwierdził, że arabska wiosna oznacza dla Izraela ciężkie czasy. - Skoro eksperymentujemy z demokracją, to uważam, że powinniśmy móc zastosować sankcje wobec Izraela, który łamie prawo międzynarodowe, co odbija się nie tylko na Palestynie, ale i na sąsiednich państwach arabskich - powiedział Zeidan. - W ciągu najbliższych miesięcy i lat Izrael będzie musiał na nowo zdefiniować swoje relacje z sąsiadami i zastanowić się, jak ma się zachowywać, żeby uniknąć konfliktu.
-
Trochę uroczej propagandy Made in Israel
Poniżej dwa filmy sygnowane przez izraelskie MSZ, mające przekonywać, że prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas zamiast negocjacji o pokoju wybrał harce w ONZ. A przecież - jak widać - przy stole czekają na niego przywódcy całego świata, z premierem Netanjahu na czele. (Swoją drogą ciekawe, co takiego mają Abbasowi do zaproponowania...)
Jutro na sesji Zgromadzenia Ogólnego w Nowym Jorku ma się odbyć głosowanie nad przyznaniem Palestynie statusu państwa nieczłonkowskiego. Najpewniej Palestyna go dostanie. Polskie MSZ nie chce ujawnić, jak będzie głosować, gdyż, jak mi powiedziano, na forum UE „trwa proces wewnętrznych dyskusji”.
-
Wojska syryjskie ostrzeliwują moździerzami granicę z Jordanią, żeby powstrzymać uchodźców przed opuszczeniem kraju
Pisze o tym Reuters, powołując się na szefową UNHCR, która odwiedziła jordańskie Zaatari. Liczba uchodźców w tym największym obozie dla Syryjczyków sięgnęła już 30 tys. - to o 5 tys. więcej niż trzy tygodnie temu, kiedy tam byłem. Poniżej mój ostatni artykuł o sytuacji w Jordanii. Więcej zdjęć tutaj.
Jordania pęka w szwach. Od syryjskich uchodźców
Gościnność mamy we krwi, ale jak żyć, kiedy gości zaczyna być więcej niż gospodarzy? - zastanawiają się Jordańczycy przytłoczeni falą uciekinierów z Syrii. Korespondencja Roberta Stefanickiego ze stolicy Jordanii Ammanu.
- wtorek, 27 listopada 2012
-
Polacy pomagają dzieciom z Czadu
UNICEF Polska rozpoczął zbiórkę pieniędzy na pomoc dla Czadu. Według najnowszych raportów, z powodu ciężkiego niedożywienia cierpi tam około 130 tys. dzieci. Jedno dziecko umiera co siedem minut.
Zofia Dulska z UNICEF właśnie wróciła z Czadu i przysłała mi swoją relację:
Fatime straciła już jedno dziecko. Syna. Najprawdopodobniej zmarł z powodu niedożywienia. A może ostatecznie zabiła go biegunka, albo infekcja płuc? W kraju takim, jak Czad nikt nie określa dokładnej przyczyny zgonu dziecka. Każdego dnia umiera ich tak wiele.
Fatime ma 22 lata i teraz już tylko jedno dziecko, córkę. Mała Mariam ma 7,5 miesiąca. Wygląda na 3, choć dzisiaj i tak już o wiele lepiej niż w dniu, w którym trafiła do szpitala. Była wówczas tak słaba, że nie miała siły otworzyć oczu. Nie ruszała się. Nie płakała. Głodne dzieci nie płaczą.
Fatime z córką. Fot. Zofia Dulska
Przyczyny kryzysu są złożone. Mijający rok był dla Czadu bardzo trudny. Susza, nieregularne opady w porze deszczowej, a co się z tym wiąże – niskie zbiory. Ostatnie doniesienia mówią o powodziach, które zniszczyły zbiory.
W regionie Ouaddai, który odwiedziliśmy, ludzie mówili nam, że plonów praktycznie nie było. Nie było też wody, by napoić zwierzęta. Wiele rodzin szukało pomocy w mieście, ale nie wszyscy zdążyli. Umarło wiele dzieci.
Sytuację dodatkowo pogorszyła wojna w Libii. Do Czadu zmuszonych było powrócić ponad 200 tysięcy osób, które dzięki pracy u bogatszego sąsiada zapewniały byt całym rodzinom. Teraz pozostały one bez środków do życia.
Pieniądze zebrane przez UNICEF Polska idą na leki, szczepienia, wysokokaloryczną żywność, budowę ujęć wody w ośrodkach zdrowia - a także na edukację: przekazanie lokalnym społecznościom wiedzy o tym, jak chronić się przed skutkami kryzysu, jak rozpoznawać niedożywienie i gdzie szukać pomocy.
UNICEF jest jedyną organizacją działającą w ramach ONZ, która prowadzi swoje programy wyłącznie dzięki wsparciu darczyńców. Każdy, kto chce pomóc dzieciom w Czadzie może przekazać datek na stronie UNICEF.
Już 113 zł zapewni dzienną terapię dla 27 dzieci. Zbiórka potrwa do końca marca 2013.
-
W rosyjskiej stolicy narasta atmosfera nienawiści między milionami miejscowych i tysiącami przybyszy z Kaukazu. W ruch idą noże i broń palna. Napięcie rośnie i może doprowadzić do poważnych zamieszek. Już dziś czeka Moskwę trudny dzień...
-
Prezydent Egiptu robi krok wstecz
Wskutek masowych protestów Mohammed Morsi zaczyna się wycofywać z wcześniejszego "tymczasowego" przyznania sobie władzy niemal absolutnej. Tak przynajmniej deklaruje jego rzecznik, szczegóły nie są znane. Jeśli krok wstecz będzie tylko symboliczny, nie zadowoli to opozycji, która uważa, że dekrety Mursiego to największy zamach na demokrację od czasu obalenia Mubaraka.
Tu jest mój artykuł wyjaśniający sedno sporu.
-
Białoruska Wiosna na mińskim bruku
W poniedziałek wkroczyli do niej komornicy, skonfiskowali mienie i opieczętowali drzwi. Władza krok po kroku dąży do unicestwienia niezależnych instytucji - rozmowa z Uładzimirem Łabkowiczem, członkiem rady Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiosna”.
- poniedziałek, 26 listopada 2012
-
Czeka nas klimatyczna wędrówka ludów
Pesymistyczny raport Banku Światowego na temat globalnego ocieplenia (tutaj omawia go Tomasz Ulanowski) i towarzyszące mu komentarze ekspertów potwierdzają, że liczba uchodźców klimatycznych będzie narastała wraz ze wzrostem temperatury.
Na Ziemi następują wielkie zmiany w dostępie do zasobów – ziemi uprawnej, pastwisk, wody – które będą skutkowały masowymi migracjami, katastrofami humanitarnymi i konfliktami.
Pasterze z Somalii. Fot. Reuters / Stuart Price
Sytuacja jest o wiele trudniejsza niż przed wiekami, bo na Ziemi jest już tłoczno. Najbardziej zagrożone obszary przybrzeżne, które stanowią zaledwie 2 procent powierzchni naszego globu, zamieszkuje 10 procent ludności świata. Każda susza czy tajfun powoduje migracje dziesiątek lub setek tysięcy. Zazwyczaj uchodźcy muszą wkroczyć na tereny już zajęte.
Przykładem takiego konfliktu jest Darfur - początkiem walk pomiędzy czarnoskórą ludnością Darfuru a arabskimi koczownikami było zmniejszanie się, wskutek pustynnienia, terenów nadających się na pastwiska. Także na Wybrzeżu Kości Słoniowej powodem wojny domowej były, przynajmniej częściowo, konflikty etniczne wywołane przemieszczaniem się w stronę morza dręczonych suszą mieszkańców Burkina Faso.
W Mali, Czadzie i Etiopii w ciągu ostatnich 20 lat zniknęły niemal całe jeziora. Wkraczająca na tereny uprawne Sahara zmusza do przeprowadzki na północ, w stronę Morza Śródziemnego, ludność północnej Afryki. Podobne ruchy mają miejsce w Meksyku i Brazylii, gdzie susza wyjałowiła miliony hektarów ziemi.
Prognozy na przyszłość są mocno rozbieżne – mówią o liczbie między 25 mln a miliardem „ekouchodźców” do połowy obecnego stulecia. Większość będzie pochodzić z Afryki. Zmiany klimatyczne zastąpią wojny jako główną przyczynę przesiedleń. Szacunki Norweskiej Rady Uchodźców z 2009 r. mówią o 20 mln istniejących obecnie uchodźców klimatycznych.
Problem z takimi wyliczeniami polega na tym, że klimat zwykle nie jest jedyną oczywistą przyczyną migracji. Przykładem może być Somalia, gdzie liczba uchodźców zwiększyła się od 2004 r. trzykrotnie (do 1,1 mln). Można się spierać, czy wszystkich ich da się zaklasyfikować jako uchodźców klimatycznych, bo ludzie uciekają przed głodem i suszą, ale też przed wojną.
Szerzej o tym problemie pisałem tutaj.
-
Kilkanaście kobiet z Kazachstanu przez lata pracowało po 20 godzin za miskę makaronu. Gdy gwałcone rodziły dzieci, ich „panowie” je sprzedawali. Policja wiedziała o tym, ale kryła „właścicieli".
-
Apel AI do rządu o podpisanie konwencji w sprawie zwalczania przemocy wobec kobiet
Polski rząd powinien spełnić swoje obietnice i niezwłocznie podpisać Konwencję Rady Europy w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Konwencja wprowadza instrumenty, które przyczynią się do lepszej ochrony ofiar przemocy, a także zwiększą wykrywalność i karanie tego rodzaju przestępstw.
Według statystyk policji w 2011 roku ponad 113 tys. osób było ofiarą przemocy w rodzinie. Większość z nich stanowiły kobiety (ponad 60%) oraz dzieci (ponad 27%). Wiele kobiet jednak w ogólne nie zgłasza się na policję, a regularnie pada ofiarą przemocy ze strony innego członka rodziny. W szczególności kobiety, obawiając się różnego rodzaju konsekwencji, wolą milczeć. Wyuczona bezradność, lęk przed zemstą, syndrom stresu pourazowego, to jedynie część czynników, które wpływają na to, że kobiety i ofiary przemocy w rodzinie nie szukają pomocy. Niezwykle ważne jest również uzależnienie finansowe od partnera – mówi Draginja Nadaždin, dyrektorka Amnesty International Polska.
25 listopada to światowy dzień przeciwko przemocy ze względu na płeć, który rozpoczyna 16-dniową akcję przeciwko przemocy wobec kobiet.
Ratyfikacja Konwencji Rady Europy w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej wymusi szereg zmian w polskim prawie i polityce. Wprowadzone zostaną zatem rozwiązania prawne dotyczące przemocy ekonomicznej, które obecna definicja przemocy w rodzinie nie obejmuje. Ważnym elementem będzie również wsparcie dla ofiar przemocy domowej poprzez zapewnienie świadczeń oraz pomoc mieszkaniową. W ocenie Amnesty International potrzebne jest również zwiększanie świadomości na temat przemocy domowej i przemocy wobec kobiet. Konwencja zobowiązuje państwa-strony do prowadzenia takiego rodzaju działań.
Konwencja Rady Europy w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej została dotychczas podpisana przez 24 państwa, w tym m.in. przez Albanię, Ukrainę, Słowację, Maltę i Wielką Brytanię. Amnesty International od ponad roku apeluje do władz Polski o niezwłoczne podpisanie i ratyfikację Konwencji.
-
Blokada granic Strefy Gazy paraliżuje życie 1,5 mln ludzi, ale zapewnia Izraelowi względne bezpieczeństwo (dzięki blokadzie Hamas nie może swobodnie sprowadzać rakiet). Odcięta od morza przez izraelską flotę, bez lotniska, którego Izrael nie pozwala używać, z granicami zamkniętymi dla eksportu towarów, Gaza jest wciąż jednym z najbardziej ponurych miejsc na ziemi.
- Naszym celem jest cofnięcie Gazy do średniowiecza. Tylko wtedy Izrael będzie miał 40 lat spokoju - mówił kilka dni temu wicepremier Izraela Eli Yishai.
Również w przeliczeniu na najcięższe ludzkie cierpienia konflikt staje się coraz bardziej asymetryczny. W ostatnich pięciu latach zginęło w nim 520 dzieci palestyńskich i dziesięcioro dzieci izraelskich. Izraelczycy w coraz mniejszym stopniu ponoszą koszty tego nierozwiązanego konfliktu. Nie ma zatem nic dziwnego w tym, że rząd premiera Beniamina Netanjahu nie podejmuje żadnych starań, żeby negocjować z Palestyńczykami. Po prostu nie ma motywacji. Próbuje zachować status quo, które jest dla niego wygodne.
Układ pokojowy, czyli oddanie Palestyńczykom Zachodniego Brzegu z jakąś częścią Jerozolimy, zabranie stamtąd setek tysięcy żydowskich osadników, otwarcie granic Strefy Gazy - to wszystko byłoby niesłychanie ryzykowne. Ale to jedyna szansa na ostateczne rozwiązanie konfliktu. I jedyna szansa dla Izraela, żeby wreszcie stał się normalnym państwem, żyjącym w zgodzie ze swoimi sąsiadami.
- fragment artykułu Mariusza Zawadzkiego o Żelaznej Kopule
-
Odebrano dzieci rodzicom zastępczym. Powód? Poglądy polityczne
Władze miasta Rotherham w Wielkiej Brytanii odebrały rodzinie zastępczej trójkę powierzonych jej opiece dzieci, gdy okazało się, że rodzice są zwolennikami prawicowej partii. Ugrupowanie sprzeciwia się wielokulturowemu charakterowi Wielkiej Brytanii i domaga się wyjścia kraju z Unii Europejskiej. Minister edukacji ocenił: - Rada Rotherham podjęła złą decyzję w zły sposób i ze złych pobudek
- piątek, 23 listopada 2012
-
Białorusin skazany na karę śmierci nie miał uczciwego procesu - uznał Komitet ONZ ds. Praw Człowieka
Chodzi o Władysława Kawaloua, skazanego za domniemany współudział w zamachu bombowym w mińskim Metrze w 2010 r. Mimo iż wyrok budził wiele wątpliwości, został wykonany.
-
Mój komentarz: Wojnę w Gazie wygrał Egipt, czyli co po rozejmie
Jeśli setki rakiet wystrzelonych w tym roku ze Strefy Gazy na izraelskie bezdroża doprowadzą do powstania palestyńskiego państwa, można je będzie uznać za najcelniejsze „pudła” w historii wojskowości.
-
Tysiące brytyjskich dzieci pada ofiarą przestępców seksualnych
Niedoskonały system nie wyłapuje dzieci, które mają typowe objawy ofiar wykorzystywania seksualnego, więc dzieci latami bywają pozbawione pomocy - wynika z pierwszego raportu brytyjskiego Rzecznika Praw Dziecka, w którym podjęto próbę określenia skali problemu
- czwartek, 22 listopada 2012
-
Była pierwsza dama pożądana przez MTK
Międzynarodowy Trybunał Karny po raz pierwszy w swojej 10-letniej historii wydał nakaz aresztowania kobiety. Jest nią Simone Gbagbo, żona byłego prezydenta Wybrzeża Kości Słoniowej Laurenta Gbagbo.
Prezydent Gbagbo przegrał wybory w listopadzie 2010 r., ale władzę oddał dopiero pięć miesięcy później na skutek interwencji wojsk francuskich i „błękitnych hełmów”. W konflikcie zginęły 3 tys. ludzi. Rok temu eksprezydent, oskarżony o zbrodnie przeciw ludzkości, trafił do Hagi i będzie pierwszą byłą głową państwa, jaka stanie przed MTK.
Jego żona sama była wpływowym politykiem cienia. Uważa się, że miała duży wpływ na męża (nakaz aresztowania mówi wręcz o „alter ego”) i namawiała go, by nie oddawał władzy. MTK przypisuje jej odpowiedzialność za „morderstwa, gwałty i inne formy przemocy seksualnej, oraz inne prześladowania i nieludzkie akty przemocy”. W ojczyźnie oskarżono ją ponadto o przestępstwa ekonomiczne, sprzeniewierzenie funduszy państwowych, korupcję i rabunki.
Simone Gbagbo w najbliższych dniach ma stanąć przed sądem w Abidżanie. Nie wiadomo, czy rząd zdecyduje się na jej ekstradycję do Hagi. Wybrzeże Kości Słoniowej nie jest stroną Traktatu Rzymskiego, ale scedowało na MTK jurysdykcję w sprawach zbrodni popełnionych w związku ze zmianą władzy w 2011 r.
Obrońcy praw człowieka wskazują, że wszyscy dotychczas oskarżeni przez krajowe sądy to stronnicy Gbagbo - mimo że druga strona też popełniała zbrodnie. Wybiórcza sprawiedliwość nie służy narodowemu pojednaniu.
(Pierwszy film przedstawia przyjęcie z honorami pani Gbagbo w Miami w 2010 r. Drugi: prezydencką parę tuż po zatrzymaniu rok później)
-
Chińska policja wykorzystuje szanghajski hotel jako „czarne więzienie”
Oficjalnie nie istnieją. Są wygodne dla władz, które mogą w nich przetrzymywać obywateli bez nakazu sądowego nawet kilka miesięcy. Jednym z „czarnych więzień” okazał się szanghajski Holiday Inn.
-
Południowa Azja odkurza szafoty
W Pakistanie moratorium trwało cztery lata. Zakończyło je stracenie 15 listopada Mohammada Husajna, żołnierza uznanego winnym morderstwa.
W Afganistanie mamy do czynienia z nagłą falą egzekucji, jak to określił HRW – 20 listopada wykonano wyroki na ośmiu mordercach i gwałcicielach. Przez poprzednie cztery lata stracono tylko dwie osoby.
Wreszcie Indie, gdzie w środę - po ośmiu latach przerwy - powieszono pakistańskiego zamachowca. Piszę o tej sprawie piszę w artykule poniżej:
Indie wieszają pakistańskiego zamachowca za atak na Mumbaj
Ta egzekucja to hołd dla ofiar ataków w Mumbaju - przekonują politycy. Zdaniem krytyków zabijając Pakistańczyka w pośpiechu, władze poszły na skróty i przekreśliły niepisane moratorium na wykonywanie kary śmierci.
- środa, 21 listopada 2012
-
Arabowie krytykują Hamas
Liczba ofiar izraelskich ataków w Strefie Gazy rośnie z każdym dniem. W regionie obwinia się za tę sytuację przede wszystkim na Izrael, warto jednak odnotować głosy krytyczne wobec Hamasu, pojawiające się w prasie arabskiej. Jeśli doszukiwać się w nich znaczenia politycznego - a nie tylko wyrazu współczucia dla ofiar cywilnych w Gazie - to widać efekt sojuszu Hamasu z Iranem, uważanym przez sunnickie reżimy za rywala, a nawet wroga. Teraz Hamas, jak się zdaje, stara się wkraść w łaski bloku sunnickiego, być może w zamian za pełne poparcie i uznanie byłby gotów porzucić Teheran...
Turki Al-Dakhil w saudyjskiej gazecie rządowej „Al-Riyadh”: Eskapady Hamasu narażają na niebezpieczeństwo życie Palestyńczyków. Wiemy, że Izrael jest zbrodniczym tyranem, ale dlaczego dajemy mu wymówki do odwetu (...) przez odpalanie rakiet, które są zasadniczo nieszkodliwe i marnej jakości… Gdyby Hamas był silny, a Hezbollah jeszcze silniejszy, nie ganilibyśmy ich za to, co robią, ponieważ to są ich decyzje i ich wojny, i ich sprawa, Ale eskapady, które zagrażają życiu libańskich lub palestyńskich [cywilów] są wielkim błędem.
Palestynka z Gazy podczas pogrzebu jednej z ofiar. AP Photo / Bernat Armangue
Gamal Al-Ghitani w egipskiej gazecie rządowej „Al-Akhbar”: Hamas i jego niebezpieczna polityka zagraża ojczyźnie, jej konsekwencją może być danie Izraelowi pretekstu do inwazji na Synaj i ponownego jego podbicia w odpowiedzi na operacje militarne z Synaju prowadzone przez frakcje związane z organizacjami dżihadystycznymi.
Libański dziennikarz Khayrallah Khayrallah: Ludność palestyńska i ich sprawa jest niczym innym jak kartą przetargową dla Iranu. Niestety, niektórzy Palestyńczycy wierzą, że Iran jest po ich stronie i że [pomoże im] odzyskać Jerozolimę. Niektórzy Palestyńczycy wierzą także dzisiaj, że można liczyć, iż Egipt rozpocznie nową wojnę w regionie, podczas gdy Egipt ma inne zmartwienia związane z przezwyciężeniem swojego głębokiego kryzysu politycznego, ekonomicznego i społecznego… Czy możemy powiedzieć zdesperowanym Palestyńczykom, którzy wychwalają pociski odpalane z Gazy, że jedyną konsekwencją tej wojny jest odciągnięcie uwagi od zbrodni popełnianych przez reżim syryjski przeciwko własnej ludności?
źródło: MEMRI
-
Coraz mniej dzieci zarażonych HIV
Według nowych danych opublikowanych przez UNAids, w ubiegłym roku na świecie odnotowano 330 tys. nowych przypadków HIV/AIDS u dzieci. To 24 proc. mniej niż w roku 2009. Liczba infekcji u dorosłych utrzymywała się w ciągu ostatnich czterech lat na podobnym poziomie: 2,5 mln rocznie.
Jest 25 państw, które zdołały obniżyć liczbę zakażeń o ponad połowę. Najbardziej dotkniętą częścią świata pozostaje Afryka Subsaharyjska, choć niektóre jej kraje – przede wszystkim Etiopia, Malawi, Botswana – poczyniły duże postępy.
Globalnie osób cierpiących na HIV/AIDS jest 34 mln. Z tego 7 mln nie ma dostępu do leczenia.
W celu powstrzymania tej choroby ONZ proponuje m.in. promocję obrzezania, które, jak dowiedziono, redukuje podatność na zakażenie. Opracowano nową metodę tego zabiegu, nie wymagającą interwencji chirurga.
źródło: BBC
-
Chiński poeta i dysydent Li Bifeng skazany na 12 lat
Pisarz Liao Yiwu jest przekonany, że Li płaci za jego ucieczkę z Chin jesienią 2011 r. Władze uważają, że to właśnie on ją sfinansował.
- wtorek, 20 listopada 2012
-
To fragment muralu, jaki Amnesty International namaluje na skrzyżowaniu ulic Górczewskiej i Prymasa Tysiąclecia w Warszawie z okazji swojej dorocznej imprezy, Maratonu Pisania Listów (8 i 9 grudnia). Mural "Kalendarze empatii" będzie przedstawiał Alesia Bialackiego, dziewczyny z Pussy Riot i więźnia z Guantanamo, którzy na więziennym kalendarzu odznaczają kolejne dni do końca wyroku. Szczegóły tutaj.
-
"Czasami demokracja budzi niezadowolenie, ale tym bardziej warto w nią inwestować"
Kiedy ludzie już zasmakują demokracji, zwykle nie chcą jej porzucać tylko po to, żeby powrócił wzrost ekonomiczny. Są inne sytuacje, które mogą skłonić społeczeństwo do zaakceptowania metod autorytarnych, jak poczucie zagrożenia, z wewnątrz lub zewnątrz - mówi nowy prezes Open Society Foundations George'a Sorosa
-
Majtki dla Afryki! Grzejniki dla Norwegii! Pomożecie?
Norweska grupa Raid-Aid weszła na rynek pomocy międzynarodowej mocnym uderzeniem: apelem do Afryki o przysyłanie Norwegii grzejników olejowych w związku z nadchodzącą tam zimą polarną.
To równie przykre, jak nędza – mówi w promocyjnym wideo Afrykańczyk zaangażowany w kampanię. – Dzięki słońcu uśmiech wykwita na twarzach. Norwegowie pomagają głodującym, więc dlaczego my nie mielibyśmy pomóc marznącym? Mróz też zabija.
Dalej idzie klip, który deklasuje „We Are the World”, nawet mimo braku gwiazd – naprawdę warto obejrzeć.
To oczywiście żart. Celem jest – jak tłumaczą jego autorzy – zwrócenie uwagi na to, że pomocy nie wolno opierać na stereotypach. Pomoc powinna zaspokajać prawdziwe potrzeby jej odbiorców, a nie być jedynie wyrazem dobrych intencji dawców.
Przypomina mi się kampania „Podaruj buty Afryce” – nie nowe, tylko zużyte, „w których da się jeszcze przebiec co najmniej 100 mil”. Jeśli dobrze zrozumiałem, początkowo chodziło tutaj o promocję biegania, ale wirus, jak to wirusy mają w zwyczaju, się rozszerzył. Po Afryce butami wycelowano w Haiti, pomysłem zaczęli się zachwycać celebryci.
Teraz wiem, co para butów może znaczyć dla dziecka, które nigdy butów nie miało - ekscytowała się komentatorka CNN.
Jeśli ktoś nie wie, dlaczego to kiepski pomysł, tutaj jest wyjaśnienie (po angielsku).
Na liście najgorszych kampanii pomocowych jest jeszcze pomysł wysyłania używanych mydełek hotelowych do Ugandy, wieprzowej szynki dla muzułmanów dotkniętych tsunami, pozostałych po Halloween cukierków w kształcie szkieletów dla ocalałych z huraganu w USA.
No i perła w koronie: kampania „Majtki dla Afryki” – też na serio. Jej autorka zauważyła, że kobiety w Zimbabwe chodzą bez majtek i staników, i doszła do wniosku, że jest to przyczyna gwałtów. Wiral chwycił. Zwoływano imprezy, na których uczestniczki pozbywały się bielizny z zamiarem wysłania jej na Czarny (czyżby z brudu?) Kontynent. Jedna z organizatorek tłumaczyła: Zamiast wyrzucać majtki, można je przeznaczyć do recyklingu i potencjalnie ocalić kobietę przed molestowaniem.
O, szczęśliwe Norweżki, które klimat zmusza do noszenia barchanowych gaci!
-
Na Białorusi mniej kagiebistów, ale więcej represji
Prezydent Aleksander Łukaszenka zapowiada ostre cięcia w szeregach funkcjonariuszy KGB spowodowane kryzysem. Ale nowy szef tego resortu ma opinię jastrzębia i zapewne wzmoże represje wobec obywateli.
-
Tysiące dzieci ofiarą przestępców seksualnych w Wielkiej Brytanii
Niedoskonały system nie wyłapuje dzieci, które mają typowe objawy ofiar wykorzystywania seksualnego, więc dzieci latami bywają pozbawione pomocy - wynika z pierwszego raportu brytyjskiego Rzecznika Praw Dziecka, w którym podjęto próbę określenia skali problemu
- poniedziałek, 19 listopada 2012
-
Pogrzeb 11-miesięcznego Ibrahima Daloo, ”straty ubocznej” izraelskiej operacji w Gazie. AP Photo/Majed Hadman
W Gazie albo szybki rozejm, albo ofensywa lądowa
Eksperci wojskowi ostrzegają, że wojna z powietrza po kilku dniach staje się mniej skuteczna, bo co było do trafienia, zostało już trafione. Może to znajdywać odzwierciedlenie w rosnącej liczbie ofiar cywilnych - w niedzielę zginęły 24 osoby, z czego 13 to cywile [W poniedziałek do godz. 17-tej było wiadomo o kolejnych 26 ofiarach palestyńskich]. Choć wojna lądowa zwiększa ryzyko takich „strat ubocznych”, to jeżeli ostrzał rakietowy ze Strefy Gazy nie ustanie i rozejm nie zostanie szybko zawarty, inwazja może być dla izraelskiej armii taktyczną koniecznością.
- analityk Victor Kotsev w Asia Times Online
-
W ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba ludzi biednych zmalała o połowę i tyle samo przybyło średnio sytuowanych. Najlepiej radzą sobie Brazylia, Kolumbia i Meksyk.
-
Najwięcej paszportów w UE wydaje imigrantom Wielka Brytania
Unia Europejska w ciągu roku zyskała 800 tys. nowych obywateli. Najliczniejszą grupę nowych obywateli UE stanowią imigranci z Afryki i Azji.
- piątek, 16 listopada 2012
-
Talibowie uzasadniają próbę mordu na 14-latce
Pakistańscy talibowie wydali broszurę tłumaczącą postrzelenie 14-letniej Malali Yousafzai. Prowadziła ona bloga, na którym domagała się prawa do edukacji dziewczynek i krytykowała rządy talibów w dolinie Swat.
9 października przed szkołą w Mingorze, największym mieście w dolinie Swat, do autokaru, którym Malala i jej koleżanki miały wracać po lekcjach do domu, wszedł mężczyzna i strzelił dziewczynce w głowę i kark. Malala została ciężko ranna, teraz dochodzi do siebie w brytyjskim szpitalu. Incydent wzbudził w Pakistanie ogromne wzburzenie. Obrońcy praw kobiet wzięli Malalę na sztandary, powstają fundusze jej imienia, poświęcono jej obchodzony 10 listopada „dzień edukacji i sprzeciwu wobec ekstremizmu”.
Fot. STRINGER/PAKISTAN REUTERS
Talibom się to nie podoba. Broszura wydana wspólnie przez Tehreek-e-Taliban Pakistan (TTP) i Islamski Ruch Uzbekistanu (IMU) nosi tytuł „Zderzenie wiar” i wyraźnie ma na celu przeciwdziałanie powszechnemu poparciu dla Malali. W ocenie talibów jest ona „uzbrojonym członkiem mediów zajmującym się wojną idei przeciwko islamowi”.
Ci, którzy mówią, że miała puste ręce i była nieuzbrojona próbują oszukać ludzi. Malala walczyła przeciwko talibom słowami i piórem. (...) W obecnych czasach media przyjęły postać niebezpiecznej broni. Rany zadane przez język i pióro są bardziej śmiertelne niż rany od miecza.
MEMRI pisze, że kluczowym punktem tego dokumentu jest uznanie dziennikarzy za zbrojnych uczestników walki. Choć front medialny w wojnie idei powinien znaczyć, że talibowie odpowiadają na argumenty, broszura wskazuje, że bojówkarze planują użycie bomb i karabinów, żeby uciszyć liberalne media pakistańskie. Wydaje się, że talibowie chcą teraz stosować podobną strategię wobec mediów, co wobec starszyzny plemiennej na pograniczu afgańskim, którą w ostatnich latach wymordowali.
Przez dwa ostatnie lata Pakistan ogłaszano najbardziej niebezpiecznym krajem dla dziennikarzy. Sześciu pakistańskich dziennikarzy zostało zabitych w 2010 r. i siedmiu w 2011 r. włącznie z dziennikarzem śledczym Syedem Saleemem Shahzadem (opisywałem tę sprawę tutaj). Większość mordów miała prawdopodobnie podłoże polityczne, ich sprawcami niekoniecznie byli fanatycy.
źródło: MEMRI
-
Irlandzki zakaz aborcji uśmiercił kolejną kobietę
Savita Halappanavar w 17. tygodniu ciąży zaczęła ronić. Lekarze odmówili aborcji i czekali trzy dni, aż płód obumrze. Przez te dni kobieta krwawiła, a do macicy wdarła się sepsa. Po tygodniu zmarła.
-
Boimy się radykalnego islamu, ale media za bardzo skupiają się na tym problemie. Pamiętajmy, że radykałowie to mniejszość. Oczywiście dzisiaj więcej kobiet zasłania włosy czy twarz, ale to ich sprawa, też są obywatelkami Tunezji. Gdyby stały się groźne dla społeczeństwa, powinniśmy je karać, ale nie wcześniej.
Jeśli dzisiaj przyjedziecie do Tunezji, nic wam się nie stanie. To, że ludzie mają brody, zasłaniają twarz, a inni noszą krótkie spódniczki, to nie ma znaczenia. Oczywiście w małych miejscowościach jest radykalizm, ale tylko wśród ludzi, którzy nie mają perspektyw, pomysłu na życie. Dlatego trzeba im go dać.
- Ramla Jaber, specjalistka od mediów z Tunezji, podczas wczorajszej debaty "Arabellion" w Gazecie Wyborczej
-
Dlaczego Siergiej Kowaliow będzie musiał deklarować, że jest agentem
W Rosji szpiegiem może zostać każdy, kto kontaktował się z cudzoziemcem. A rosyjskie organizacje pozarządowe zostaną „agentami zagranicy”
- czwartek, 15 listopada 2012
-
Z własnego kraju uciekli przed wojną i zabójcami przychodzącymi nocą. Teraz ktoś taki sam los chciał zgotować im w Białymstoku. Kilka dni temu nieustaleni wciąż sprawcy, o mało co nie spalili żywcem czeczeńskiej rodziny - ojca i piątkę małych dzieci.
-
Syryjczycy z obozu Zaatari przeżyli ulewę
Heinke Veit z ECHO (cytowana też w moim reportażu – link poniżej) przysłała mi najnowsze wieści z najwiekszego obozu uchodźców dla Syryjczyków. Nowe dane mówią, że liczba rezydentów Zaatari wzrosła do 25 tys.
Fot. Dina Baslan, ECHO
Pod koniec tygodnia rejon ten nawiedziły silne deszcze. Żwir wysypywany wokół namiotów zapobiegł ich podtopieniu. Ucierpiały tylko 44 namioty, czyli mniej niż 1 procent. (Na zdjęciu widać kałużę - kiedy byłem w obozie zeszły czwartek było tam kompletnie sucho).
Syryjscy uchodźcy w Jordanii chcą wolności i jogurtu
Nieświeży tuńczyk. Za mało chleba. Za dużo kurzu. Za zimno. Za gorąco... Syryjscy uchodźcy narzekają prawie na wszystko, ale przyznają, że w obozie i tak jest im o niebo lepiej niż w ogarniętej krwawą wojną ojczyźnie - pisze z obozu Zaatari w Jordanii Jordanii reporter „Gazety”.
-
Nieludzkie warunki pracy w USA
Nagroda Centrum Praw Człowieka im. Roberta Kennedy’ego, wręczona w środę adwokatce praw pracowniczych Libradzie Paz (nawiasem mówiąc piękne imię i nazwisko dla obrończyni praw człowieka), zwróciła uwagę na dramatyczną sytuację robotników rolnych w stanie Nowy Jork.
Librada Paz. (C) Robert F. Kennedy Human Rights Center
Trzy czwarte siły roboczej na amerykańskich farmach stanową imigranci hiszpańskojęzyczni – z tego połowa przebywa w Stanach nielegalnie. W północno-wschodnim stanie Nowy Jork ich warunki pracy są szczególnie ciężkie, bo obowiązuje tu ustawa z 1932 r. legalizująca dyskryminację.
Robotnikom rolnym z tego stanu nie wolno się łączyć w celu zabiegania o swoje interesy (to ewenement w USA). Zarabiają trzy dolary za godzinę, nie dostają wynagrodzenia za nadgodziny, nie mają dni wolnych ani urlopu. Wielu pracuje 95 godzin na tydzień.
Ludzie mieszkają w zatłoczonych barakach. Częsta jest praca dzieci. Librada Paz mówiła, że dwa tuziny kobiet z którymi ostatnio rozmawiała, skarżyły się na molestowanie seksualne ze strony pracodawców.
Jest nadzieja na zmianę dyskryminującego prawa. Na początku przyszłego roku nowa ustawa ma trafić pod obrady parlamentu stanowego. Jeśli zostanie uchwalona, ułatwi wnoszenie skarg o molestowanie, zagwarantuje robotnikom rolnym minimalną płacę i prawa pracownicze, w tym maksymalną liczbę godzin pracy oraz prawo do odszkodowania w razie wypadku.
źródło: Inter Press Service
-
Pomylone zdjęcie z Facebooka zrujnowało jej życie w ciągu 12 dni
Iranka Neda Soltani, prowadząca spokojne życie nauczycielka literatury, została oskarżona o współpracę z CIA. Grozi jej kara śmierci, musiała uciekać z kraju. Wcześniej rzucił ją chłopak i opuścili przyjaciele. Zły sen? Nie. Irańska opozycja przez pomyłkę wzięła jej zdjęcie na sztandary, zamiast zdjęcia innej kobiety, zamordowanej na ulicy Teheranu
- środa, 14 listopada 2012
-
Kuba pozwoli podróżować? Nie wszystkim
14 stycznia na Kubie w życie wejdzie dekret znoszący specjalne zezwolenia na każdorazowy wyjazd z kraju, które kosztują kubańskiego aplikanta kilkaset dolarów. Z kolei emigranci nie będą się musieli ubiegać o pozwolenie na przyjazd do ojczyzny.
Dla mnie to jak wyrok dożywocia - pisze sławna blogerka Yoani Sanchez o wciąż obowiązującym prawie. W ciągu pięciu lat moje podania o wyjazd za granicę odrzucano 20 razy. Szuflada jest pełna zaproszeń, niewykorzystanych biletów lotniczych i nawet zdjęć z ceremonii, gdzie czekało na mnie puste krzesło.
Fot. DESMOND BOYLAN REUTERS
Sanchez powinna się cieszyć ze zmiany prawa - ale się nie cieszy. Okazuje się bowiem, że nie wszyscy będą polegać nowym zasadom. Wyłączeni z nich są pracownicy służby zdrowia - reżim tłumaczy to obawą (prawdopodobnie słuszną) przed drenażem mózgów. Lekarze, pielęgniarki - ale też nauczyciele wszystkich szczebli - nadal będą musieli ubiegać się o pozwolenie.
Emigranci będą mogli przyjeżdżać na 90 dni (poprzednio 60), ale nie powinni liczyć na zgodę na stały powrót. Chyba że są np. śmiertelnie chorzy.
Choć „biała karta” (pozwolenie na wyjazd) już nie obowiązuje, to Kubańczycy wciąż będzie się musieli ubiegać o paszport. Sanchez nie ma złudzeń, że dysydentom, niezależnym dziennikarzom i blogerom reżim nagle go da i pozwoli przekraczać granicę.
źródło: Foreign Policy
Tu jest blog Yoani Sanchez - po polsku!
-
W Pekinie zjazd partii, w Tybecie płoną żywe pochodnie
Na Dachu Świata w ciągu ostatniego tygodnia podpaliło się siedmiu Tybetańczyków, protestując w ten sposób przeciwko chińskiej polityce.
-
Zaproszenie na debatę „Europa, Turcja i Arabellion po wyborach w Stanach Zjednoczonych”
Czwartek, 15 listopada 2012 r., godz. 17.00 - 19.00, Redakcja „Gazety Wyborczej” w Warszawie przy ul. Czerskiej 8/10, (wejście od ul. Czerniakowskiej)
Debata jest organizowana przez "Gazetę Wyborczą" i Fundację Bertelsmanna w partnerstwie z Europejskim Centrum Solidarności. Udział weźmie ośmioro ekspertów - uczestników przemian i naukowców - którzy przedstawią wewnętrzną sytuację w ich krajach, a także szerszą perspektywę bieżących wydarzeń i możliwości ich dalszego rozwoju.
Spróbujemy wspólnie odpowiedzieć na kilka pytań: co dalej po rewolucji arabskiej? W jakim kierunku będą szły zmiany w regionie? Jaka jest rola Europy i USA dla powodzenia transformacji w krajach Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu ? W jaki sposób polska transformacja może być wartościowym doświadczeniem dla tych państw?
- wtorek, 13 listopada 2012
-
Hiszpanie masowo wyrzucani na bruk
Dopiero dwa samobójstwa, masowe protesty na ulicach oraz żądania sędziów zmusiły rząd i banki do skończenia z falą eksmisji z mieszkań. W ciągu czterech lat już 400 tys. osób straciło lub traci mieszkania, tonąc w hipotecznych długach
-
Grenada znosi karę za zniesławienie
Artykuł 327 przewidywał do dwóch lat więzienia za zniesławienie. W 1999 r. wykorzystano go do oskarżenia dziennikarza radiowego Stanleya Charlesa, gdy ten powiedział na antenie, że kilku ministrów planowało spisek na życie szefa MSZ Raphaela Fletchera, który właśnie odszedł z urzędu.
Z kolei artykuł 328 uznawał za wykroczenie obrazę monarchii (Grenada należy do Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, formalnie głową państwa jest królowa brytyjska).
Grenada to pierwsze karaibskie państwo, które zrezygnowało z kryminalizacji zniesławienia. Premierowi pogratulował Międzynarodowy Instytut Prasy (IPI), uznając że ta decyzja ”wzmocni demokrację na całe pokolenia” i uczyni z Grenady „lidera wolności słowa na Karaibach”.
W Polsce od lat trwa kampania o wykreślenie z kodeksu karnego podobnego artykułu 212. Tu można przeczytać niedawny komentarz Ewy Siedleckiej w tej sprawie.
-
Zdjęcia z obozu uchodźców syryjskich Zaatari w Jordanii
Można je obejrzeć na mojej stronie.
Położony 15 km od granicy Zaatari to największy obóz dla Syryjczyków, mieszka tu 21 tys. ludzi, codziennie przybywa 200-300 nowych. Pomagają im największe światowe agencje humanitarne, w tym UNICEF, UNHCR, Save the Children, Islamic Relief.
-
Kościół ucisza ofiary, przeszkadza w śledztwach, ostrzega napastników, niszczy dowody i przenosi księży w inne miejsca, byle tylko chronić swoje dobre imię - twierdzi australijski inspektor. W kraju rusza publiczne śledztwo w sprawie pedofilii
- poniedziałek, 12 listopada 2012
-
"Happy Laos" - czy rozwój gospodarczy potrzebny jest do szczęścia?
Na film pod takim tytułem zaprasza Instytut Globalnej Odpowiedzialności.
Na deszczowy, ponury czas przygotowaliśmy coś na poprawę humoru. Obejrzymy film "Happy Laos" pokazujący Laotańczyków opowiadających o tym, co czyni ich szczęśliwymi. ...Jak wygląda życie codzienne w Laosie? Czy podobne rzeczy sprawiają radość nam, Polakom, co mieszkańcom Azji? Co jest dla nas ważne? Jakie są inne składniki naszego szczęścia - poza prozaicznymi, codziennymi czynnościami, takimi jak zjedzenie smacznego obiadu z rodziną? Czy potrzebujemy do szczęścia rozwoju gospodarczego? Jeśli tak, jak powinien on wyglądać, żeby zapewnić nam szczęście?
Spotkanie rozpoczyna się w środę o 18:00. Adres: Warszawa, ul. Noakowskiego 10/6A, domofon 206.
Film w oryginalnej wersji językowej, z napisami w jęz. angielskim.
-
Francuzi biednieją, najbardziej kobiety
Jak podaje raport organizacji Secours Catholique (Pomoc Katolicka) francuska bieda staje się coraz ostrzejsza i dotkliwsza dla kobiet. Tylko w ciągu ostatniej dekady wzrosła liczba osób zmuszonych do korzystania z pomocy charytatywnej. W najgorszej sytuacji są właśnie kobiety.
-
Kłopoty z dystrybucją żywności w największym obozie dla syryjskich uchodźców
Wizyta w Zaatari w Jordanii, 15 km od granicy syryjskiej. Otwarty w lipcu obóz gości już 21 tys. Syryjczyków, a będzie o wiele więcej. Jak ich nakarmić?
Mechanizm dystrybucji żywności zmienił się ciągu ostatnich tygodni diametralnie. Syryjczyk, który przybędzie do obozu nawet w środku nocy dostaje „posiłek powitalny”: powinien smakować, bo to typowe arabskie jedzenie z humusem w roli głównej.
Potem musi się zarejestrować i pobrać kartki żywnościowe. Wcześniej upoważniały one do dwóch ciepłych posiłków dziennie. Ze względu na to, że w obozie jest dużo kurzu, pakowano je w folię, zamiast rozdzielać do misek.
Uchodźcy narzekali, że jedzenie im nie smakuje. WFP podjął więc decyzję o rezygnacji z ciepłych posiłków. Teraz każda rodzina pobiera suchy prowiant raz na dwa tygodnie: puszki fasoli, tuńczyka, humus, ryż, olej, sól, cukier.
W punkcie dystrybucji ruch niewielki. Kotara rozdziela część dla kobiet i mężczyzn. Rozmawiam z 40-letnim Bahą (pseudonim), który właśnie pobrał dwutygodniową porcję i czeka na transport do namiotu. Pokazuje dwa kartony wypełnione produktami: - To ma starczyć na dwa tygodnie dla mnie, żony i dwójki dzieci? – pyta. Faktycznie, na oko niewiele tego. Sądząc po zawartości wózków pchanych do kas w supermarketach, przeciętna rodzina na Zachodzie kupuje więcej na tydzień.
WFP zapewnia, że norma kaloryczna – 2,1 tys. kcal dziennie na osobę jest przekroczona o 300 kcal.
Kolega Bahy, Mohammed, z wstrętem wyjmuje puszkę tuńczyka i przekonuje, że jest niedobry. – Dają nam najtańsze rzeczy – mówi ponuro.
Po rezygnacji z wydawania ciepłych posiłków postawiono kilka kuchni. Prosty budynek z cementowych pustaków, w środku trzy palniki gazowe, zlew i stół. Kobiety gotują fasolę w garnkach. I też narzekają. – Z czego mam zrobić obiad? Tylko fasola i ryż. Już lepiej było dostawać gotowe.
Poza tym za mało chleba. Dostajemy 3 placki na dzień, a ja jem 4 na śniadanie. Zapomniałam jak smakuje mięso – mówi jedna z kobiet. Innej marzy się jogurt, który w lecie, jak mówi, dobrze ochładza.
- Jesteśmy świadomi niedociągnięć i staramy się poprawić – zapewniają przedstawiciele agencji humanitarnych pracujących w Zaatari.
Kolejne zmiany są blisko. - Zamiast racji żywnościowych uchodźcy będą dostawać vouchery do sklepów, które wkrótce mają powstać na terenie obozu. Kupią sobie co będą chcieli, w większym wyborze – zapowiada Jonathan Campbell z WFP.
Wkrótce więcej w "Gazecie".
-
Rosja, kraj nieznanych zleceniodawców
Petros Garibjan, funkcjonariusz Komitetu Śledczego Rosji prowadzący śledztwo w sprawie zamordowania Anny Politkowskiej udzielił osobliwego wywiadu dziennikowi "Kommiersant". W trakcie dochodzenia udało się ustalić, kto nie był zleceniodawcą głośnego morderstwa. Tego kto był, nie udało się ustalić.
- sobota, 10 listopada 2012
-
Irański bloger zamęczony w teherańskim więzieniu
- Mówiłem im, że piszę tylko o tym, co widzę i słyszę. Odparli, że ich to nie obchodzi, i uciszą mnie tak, że nie zostanie po mnie żaden ślad - pisał tuż przed aresztowaniem dziennikarz i bloger Sattar Beheszti. Po tygodniu rodzinę wezwano po odbiór zmaltretowanego ciała
- piątek, 09 listopada 2012
-
Obudzili mnie około 3 w nocy. 8 sierpnia. Powiedzieli, że wracam do kraju. Wszystkie dowody kompromitujące mnie przed moim rządem schowali do walizki.
- czwartek, 08 listopada 2012
-
Jordańskie władze boją się internetu
Kilka passusów z prawa o publikacjach online przygotowywanego w Jordanii: media internetowe mają odpowiadać za każdy komentarz pozostawiony przez czytelnika. Komentarze nie powiązane z treścią komentowanego artykułu będą zabronione. Wydawcy będą musieli przechowywać każdy wpis przez 6 miesięcy (nawet te wykasowane).
Najbardziej oprotestowany artykuł przewiduje konieczność uzyskania rządowej rejestracji za 1,4 tys. dolarów rocznie (początkowa propozycja mówiła o sumie dziesięciokrotnie wyższej).
Jak tłumaczył wczoraj grupie europejskich dziennikarzy rektor Jordańskiego Instytutu Mediów dr Mohammad Al-Momani, nowe regulacje mają powstrzymać „szantażowanie” uczciwych obywateli przez bezkarne hieny internetowe (ironia moja). Kiedy projekt ujawniono w sierpniu, właściciele mediów i blogerzy w proteście zaczernili swoje strony takim obrazkiem:
-
Katolicki ośrodek adopcyjny nie może dyskryminować gejów
Ostatni i najstarszy katolicki ośrodek adopcyjny w Wielkiej Brytanii najpewniej zostanie zlikwidowany. Sąd Najwyższy uznał, że nie może odmawiać adopcji parom homoseksualnym
-
Filipińskie służące w podziemiach Ammanu
Spotkanie w Ammanie w siedzibie organizacji Adaleh Center for Human Rigths Studies. Jej szef, Asem Rababa i prawniczka Luna Sabbah (oboje na zdjęciu) mówią, jakie problemy z przestrzeganiem praw człowieka ma Jordania.
Częste jest torturowanie zatrzymanych przez siły porządkowe. Jordania podpisała międzynarodową konwencję przeciw torturom, ale sędziowie dowiadują się o tym od działaczy Adaleh. W prawie krajowym tortury są wciąż tylko wykroczeniem, a nie przestępstwem.
© Robert Stefanicki
Dalej: 2 mln uchodźców palestyńskich, w tym urodzeni w Jordanii, nie ma praw obywatelskich. Za obrazę króla grożą 3 lata. Cywile sądzi się przed sądami bezpieczeństwa państwowego (sędziami są wojskowi) np. za posiadanie narkotyków.
I co może zaskakiwać: nadużycia wobec importowanej pomocy domowej. W Jordanii jest 70 tys. kobiet, głównie Azjatek, pracujących w prywatnych domach. Co roku wpływa od nich 300-400 skarg na przemoc ze strony pracodawców. Dwie trzecie z skarg jest rozwiązywanych po myśli skarżących, np. w drodze mediacji.
© Robert Stefanicki
Walka z tym zjawiskiem jest trudna, bo rynek importu siły roboczej jest przeżarty korupcją na różnych szczeblach. Kobiety często szukają pomocy w swoich ambasadach, ale pracownicy tych placówek też czerpią z ich potu zyski (dostają prowizję za sprowadzenie). Asem Rababa mówi, że w piwnicach ambasad Filipin i Sri Lanki mieszkają kobiety, które uciekły od pracodawcy – kraje te nie mają funduszy na wysłanie ich do domu.
- środa, 07 listopada 2012
-
Londyński czyściec bezpańskich dzieci
Bezpaństwowe i bezpańskie dzieci to nie tylko problem metropolii Afryki i Azji. Dziennikarze BBC udowodnili, że nieletni z całego świata błąkają się po ulicach Londynu i wielu brytyjskich miast
-
Przyszłość Chin: czy potrzeba stabilizacji ustąpi potrzebie kreatywności?
Ciekawa analiza Bogdana Góralczyka w Magazynie Świątecznym. Puenta:
Dotychczas chińskie kierownictwa okresu reform, a więc od końca 1978 r., stawiały na samym szczycie swoich priorytetów społeczną stabilizację, obawiając się złowrogiego ''chaosu'', ''luan'', który kiedyś przez niemal sto lat, od ''wojen opiumowych'' do momentu proklamowania ChRL (1949), wstrząsał państwem. Gdy Deng, który tych turbulencji osobiście doświadczył, zobaczył wiosną 1989 r. znamiona ''luan'' na placu Tiananmen, wiadomo, jak to się skończyło. Dziś jednak jest inna epoka - i Chiny są inne. Czy zamiast stabilności wskażą jako priorytet wspieranie społecznej kreatywności?
I drugie, ściśle z tym związane zadanie. W ''epoce reform'' Chiny uwolniły rynek. Zrobiły to, co prawda, po swojemu, na zasadzie ''niewidzialna ręka rynku, ale tam gdzie trzeba trzymana przez jak najbardziej widzialną rękę państwa'', ale rynek wprowadziły. Teraz, gdy postulują z jednej strony wprowadzenie ''gospodarki innowacyjnej'', a z drugiej powiadają o ''wielkim odrodzeniu chińskiej nacji'', jakiego podobno właśnie jesteśmy świadkami, raczej nie mają innego wyboru, niż dać zielone światło już nie tylko rynkowi, ale też społeczeństwu. Bo bez społecznej mobilizacji, kreatywności i swobody żadnego ''odrodzenia'' ani tym bardziej ''gospodarki innowacyjnej'' nie będzie. Innowacje wprowadzają umysły otwarte, a nie poddane ideologicznym czy manipulatorskim zabiegom.
-
Afryka czeka na zieloną rewolucję
Czy kontynent, który dziś nie daje rady wyżywić sam siebie, w połowie stulecia będzie karmił resztę świata? Eksperci przekonują, że to możliwe.
- wtorek, 06 listopada 2012
-
„Niedotykalni” mają gorzej w Pakistanie niż w Indiach
Po podziale subkontynentu w 1947 r. nie wszyscy hinduiści wyjechali z Pakistanu do Indii i nie wszyscy pozostali przeszli na islam. Liczbę tzw. dalitów wyznających hinduizm szacuje się na 2-4 mln – jest to największa grupa mniejszościowa w Pakistanie.
Teoretycznie, w kraju islamskim powinni mieć lepiej niż w Indiach, gdzie dyskryminacja niższych kast i pozakastowych wyrzutków jest głęboko zakorzeniona - choć nielegalna. W praktyce jest inaczej.
Indie przynajmniej gwarantują dalitom ochronę prawną i akcje afirmatywne – mówi agencji IPS Zulfikar Szah z Pakistańskiej Sieci Solidarności Dalitów. W Pakistanie większość z nich żyje na wsi, ma utrudniony dostęp do edukacji i opieki zdrowotnej. Hinduiści zwykle pracują w rolnictwie, nierzadko jako niewolnicy.
Innym problemem są przymusowe konwersje na islam młodych kobiet. Pakistan powinien ustanowić komisję ds konwersji, w skład której weszliby przedstawiciele wszystkich religii. Ktokolwiek chciałby zmienić wyznanie, musiałby najpierw zwrócić się do komisji – proponuje Szah.
źródło: Inter Press Service
-
Meksykanie jak co roku biesiadują ze zmarłymi podczas Dia de los Difuntos. Jednak w całym regionie rośnie liczba zaginionych, ofiar gangów i handlu ludźmi. Przybywa też masowych grobów...
-
PAKISTAN. Aresztowano rodziców, którzy zabili córkę kwasem
Matka: - To było jej przeznaczenie, żeby zginąć w ten sposób. Ojciec: - Mogła przynieść dyshonor całej rodzinie
-
Jak Europa może pomóc syryjskim uchodźcom?
Pisze o tym Charlotte Phillips, specjalistka ds. praw uchodźców i migrantów z Amnesty International:
AI apeluje do Unii Europejskiej i jej państw członkowskich, by realnie pomogły tym, którzy uciekają z Syrii. Proponujemy konkretne działania:
* zapewnienie dostępu do ochrony i sprawiedliwych procedur azylowych dla wszystkich Syryjczyków starających się o azyl w Unii Europejskiej,
* zdecydowany zakaz wydalania uchodźców przez najbliższe tygodnie lub miesiące,
* wspólne podejście państw członkowskich UE do określania roszczeń Syryjczyków,
* zniesienie przeszkód w zapewnieniu bezpieczeństwa uchodźcom, takich jak wymaganie posiadania wizy i zbyt uciążliwe procedury łączenia rodzin uchodźców.
Kraje europejskie, podobnie jak inne państwa-donorzy, muszą teraz hojnie dotować Regionalny Plan Pomocy dla Syryjskich Uchodźców. ONZ wraz z partnerami zgłosiło zapotrzebowanie na poziomie 487,9 milionów dolarów w celu sfinansowania pobytu uchodźców syryjskich w innych krajach. Do dziś organizacja otrzymała jedynie 29% tej sumy.
Szybko wzrastająca liczba uchodźców i zbliżająca się zima mogą oznaczać jeszcze trudniejsze warunki dla Syryjczyków. Dlatego potrzeba niesienia humanitarnej pomocy jest tym bardziej nieodzowna.
-
Jedna na trzy kobiety służące w armii USA zaznaje molestowania
Po 17 latach wzorowej służby w siłach powietrznych Jennifer Smith żąda od Pentagonu oficjalnych wyjaśnień, dlaczego toleruje powszechne molestowanie kobiet służących w amerykańskiej armii. Sekretarz obrony Leon Panetta przyznał, że napaści seksualnych w armii może być wielokrotnie więcej, niż pokazują statystyki.
Fot. Paweł Kozioł / Agencja Gazeta
- poniedziałek, 05 listopada 2012
-
Nowojorskie taksówki zalane wskutek huraganu Sandy. AP Photo / Charles Sykes
Katastrofy naturalne zwykle zdarzały się pomiędzy 30 stopniami szerokości geograficznej, teraz idą w kierunku 40, gdzie znajdują się wielkie ośrodki handlowe i przemysłowe świata zachodniego. Nowy Jork w 2030 r. może się czuć jak Manila w 1970. Przystosowanie do zmian klimatycznych stanie się częścią naszego życia, czy tego chcemy czy nie. Inna sprawa, czy Zachód będzie skłonny do finansowania adaptacji klimatycznych w najbardziej narażonych częściach świata.
-
Holenderska klinika końca życia
W dwupiętrowym budynku z czerwonej cegły w Hadze mogą umrzeć na własnych warunkach ci, którzy napotkali trudności na drodze do tolerowanej w Holandii eutanazji. Co tydzień zgłaszają się trzy osoby
W temacie eutanazja a sprawa polska chyba nic się nie zmieniło, odkąd trzy i pół roku temu premier "wezwał do debaty nad eutanazją". Komentarz aktualny. Jeśli się mylę, proszę sprostować
-
Zagadka: Kto strzela do tej afgańskiej rodziny?
Pudło. To Sowieci. W Foreign Policy można obejrzeć unikalną kolekcję rysunków afgańskiego ruchu oporu z lat 80. pochodzącą ze zbiorów Uniwersytetu w Kabulu. Gdyby zmienić sierp i młot na jakiś inny symbol, dałoby się te materiały propagandowe wykorzystać i dzisiaj.
-
Polityka kontroli narkotyków w Azji nie działa
Uprawy opium w południowo-wschodniej Azji podwoiły się w ciągu ostatnich sześciu lat - alarmuje ONZ. Od narkotyków uzależnia się coraz więcej Chińczyków, Tajów, Hindusów i Afgańczyków
- piątek, 02 listopada 2012
-
Kto na świecie martwi się najbardziej, czyli światowa mapa dobrobytu
Ukazał się Legatum Prosperity Index 2012 – szalenie rozbudowany ranking krajów świata agregujący sytuację w gospodarce, opiece zdrowotnej, edukacji, swobodach osobistych itd. Łączy twarde dane z badaniami opinii publicznej.
Zachęcam do poklikania (uwaga: wciąga!) i na przykład zobaczenia jak mieszkańcy poszczególnych państw odpowiedzieli na pytanie: „czy wczoraj się martwiłeś?”, albo „czy jesteś zadowolony z wolności wyboru?”
W ogólnym zestawieniu na 1. miejscu jest Norwegia, na ostatnim Republika Środkowoafrykańska – co nie zaskakuje. Niemniej z tegorocznego rankingu można wyciągnąć kilka ciekawych wniosków:
• Pomimo kryzysu globalny dobrobyt (ten szeroko rozumiany) rośnie;
• Spada poziom bezpieczeństwa, zwłaszcza na Bliskim Wschodzie i w Ameryce Łacińskiej;
• W trakcie wyraźnego skoku są nowe azjatyckie tygrysy: Wietnam, Malezja, Tajlandia i Indonezja;
• Tolerancja dla imigrantów i mniejszości idzie w parze z dobrobytem (można się zastanawiać, co było pierwsze...)
I jeszcze kilka ciekawostek:
• W odpowiedziach na pytanie „czy to jest dobre miejsce dla imigrantów?” Polska znalazła się na 97 miejscu, zaraz za Rosją.
• Na pytanie „czy w ciągu ostatniego miesiąca pomogłeś obcemu? jesteśmy na 111 miejscu (Rosja jest dalej).
• „Czy możesz liczyć na pomoc rodziny i znajomych?” – tu już lepiej, Polska 35. Zaskakująco słabo wypada Afryka (ale Afryka jest generalnie mocno zróżnicowana w każdej kategorii), a całkiem tragicznie południowa Azja.
-
Syryjscy powstańcy zabijają jeńców
Nagranie ukazujące egzekucję wykonaną najprawdopodobniej przez syryjskich powstańców na żołnierzach sił rządowych należy zweryfikować, jednak najpewniej przedstawia ono zbrodnię wojenną - ocenił w piątek rzecznik wysokiej komisarz ONZ ds. praw człowieka.
Egzekucję zdecydowanie potępiły Amnesty International, Human Rights Watch oraz Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka.
Nagranie pojawiło się w internecie w czwartek. Do rozstrzelania 28 leżących na ziemi jeńców doszło w Sarakibm, skąd siły rządowe właśnie się wycofały. Korespondenci w Syrii twierdzą, że takie zbrodnie są na porządku dziennym.
-
Pakistan: 15-latka oblana kwasem przez rodziców nie żyje
Stała przed domem i zapatrzyła się na chłopaków na motorach. Ojciec nabrał podejrzeń, że córka może mieć jakieś relacje z jednym z nich. Zabrał ją więc do domu, a potem razem z żoną bili ją i oblali kwasem - opisuje BBC Urdu
-
Organizacje praw człowieka wspólnie apelują do władz Iranu o uwolnienie laureatki tegorocznej Nagrody Saharowa
Grożenie dziecku, odmawianie prawa do wizyt członków rodziny, odmawianie opieki medycznej pogarsza wizerunek Iranu w oczach świata.
To słowa z apelu, pod jakim podpisały się Human Rights Watch, Amnesty International, Międzynarodowa Kampania na rzecz Praw Człowieka w Iranie, Reporterzy bez Granic, Międzynarodowa Federacja Praw Człowieka, Irańska Liga Obrony Praw Człowieka i Szirin Ebadi, irańska laureatka Pokojowego Nobla.
Nasrin Sotoudeh, urodzona w 1963 roku, jest irańską prawniczką i obrończynią praw człowieka. Reprezentowała uwięzionych opozycjonistów: młodocianych przestępców zagrożonych karą śmierci, kobiety i więźniów sumienia działających w czasie wyborów prezydenckich w czerwcu 2009 roku.
Sotoudeh została aresztowana we wrześniu 2010 roku pod zarzutem szerzenia propagandy i spiskowania na szkodę bezpieczeństwa państwa. W lutym 2011 r. sąd skazał ją na 11 lat więzienia, zakazał jej wykonywania zawodu i opuszczania kraju przez 20 lat. Karę odbywa w pojedynczej celi. Niedawno rozpoczęła głodówkę w proteście przeciwko prześladowaniu jej rodziny przez władze. 22 października została zabrana do szpitala w więzieniu Evin w Teheranie.
Od trzech miesięcy Nasrin Sotoudeh mogła spotykać się ze swoimi dziećmi oddzielona od nich szkłem. Była to kara władz więzienia za używanie chusteczki do pisania swojej obrony na nadchodzącą rozprawę sądową - mówi Ann Harrison, Wice-dyrektorka Programu Amnesty International ds. Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.
Władze Iranu nałożyły zakaz podróżowania na jej córkę a przy pewnej okazji przetrzymywali jej męża prze całą noc w areszcie za pokojowe działania na rzecz Nasrin Sotoudeh. Pomimo ogromnego podkreślania roli rodziny w społeczeństwie irańskim, władze Iranu robią wszystko, by uciszyć rodziny więźniów sumienia i więźniów politycznych. Są to szokujące przykłady tego, do czego są zdolne władze Iranu, by zniszczyć wszelką krytykę - dodaje Ann Harrison.
W październiku Nasrin Sotoudeh wraz z reżyserem filmowym Jafarem Panahi została laureatką Nagrody na rzecz Wolności Myśli im. Andrieja Sacharowa.
- środa, 31 października 2012
-
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wzięło pod lupę opisywaną przeze mnie sprawę Lejli Naimi. I wykryło - yes! yes! yes! - błąd w jednym z podpisów pod zdjęciem na stronie internetowej: ktoś haniebnie podpisał, że Iranka siedzi w Lesznowoli, a przecież wyszła.
A w kwestii zarzutów?
"Przekazane zarówno przez nią, jak i przez Panią Ekaterinę Lemondżawę informacje o zachowaniu funkcjonariuszy Straży Granicznej będziemy się starać wyjaśniać, chociaż jak zdają sobie Państwo sprawę, są to niezwykle złożone kwestie".
-
Oświadczenie MSW w sprawie sytuacji w ośrodkach strzeżonych dla cudzoziemców (fragment)
W przygotowanym przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nowym projekcie ustawy o cudzoziemcach zostały uwzględnione uwagi organizacji pozarządowych. Jedna z propozycji, która znajduje się w projekcie ustawy przewiduje, że dzieci do 13 roku życia nie będą umieszczane w ośrodkach strzeżonych dla cudzoziemców. Ministerstwo planuje, że na przełomie stycznia i lutego 2013 roku projekt trafi do Sejmu. Do momentu wejścia w życie ustawy, będziemy się starać, aby nie kierować dzieci do ośrodków strzeżonych dla cudzoziemców.
Ponadto, zgodnie z projektem, cudzoziemca, który przekroczył lub usiłował przekroczyć granicę Polski wbrew przepisom, można nie umieszczać w strzeżonym ośrodku i wówczas zobowiązać go do m.in.:
• zgłaszania się w określonych odstępach czasu do komendanta placówki Straży Granicznej bądź komendanta oddziału Straży Granicznej, który jest wskazany w postanowieniu o umieszczeniu cudzoziemca w strzeżonym ośrodku; lub
• przekazania komendantowi placówki Straży Granicznej bądź komendantowi oddziału Straży Granicznej, wskazanemu w postanowieniu o umieszczeniu cudzoziemca w strzeżonym ośrodku, dokumentu podróży do depozytu;
• wpłaty zabezpieczenia pieniężnego w wysokości nie niższej niż dwukrotność minimalnego wynagrodzenia przewidzianego w przepisach o minimalnym wynagrodzeniu za pracę.
Jeszcze przed publikacjami Gazety Wyborczej kierownictwo Ministerstwa Spraw Wewnętrznych podjęło decyzję o przeprowadzeniu kontroli w ośrodkach strzeżonych dla cudzoziemców. Nie chcąc być posądzonym o przedstawienie jednostronnego obrazu sytuacji, zaprosiliśmy przedstawicieli organizacji pozarządowych: Helsińską Fundację Praw Człowieka oraz Stowarzyszenie Interwencji Prawnej. Chcemy, aby organizacje te przygotowały własny raport o sytuacji w ośrodkach. Kontrole rozpoczną się 5 listopada br.
-
Polskie piekło bezmyślne i przaśne
Piekło to inni - mawiał francuski filozof egzystencjalista Jean-Paul Sartre. Wydawałoby się, że my, Polacy, możemy go cytować z lubością. Przecież Polska to raj - i nie tylko dla Polaków. To ojczyzna wolności. No bo za wolność naszą i waszą. I nie byłoby wolności bez „Solidarności”...
-
Jak Polska przyjęła irańską dysydentkę
Strażnicy piją alkohol, to czuć. Bawią się w wycenianie kobiet. „Ta jest warta 40 złotych”. „Ta 10 złotych” (tanio, bo ma bliznę) - opowiada Iranka po dwóch miesiącach spędzonych w ośrodku dla uchodźców w Lesznowoli
Gdyby ktoś chciał jakoś pomóc bohaterce mojego artykułu lub innym uchodźcom, proszę pisać.
Cały artykuł jest płatny... Kilka wyimków:
Wieloosobowe sale. Wszędzie strażnicy, kraty, kamery. Spacer godzinę dziennie po śniadaniu i godzinę po kolacji, oczywiście po terenie ośrodka, w asyście strażników. Nie wolno nawet zbliżyć się do drzwi wyjściowych. I po to uciekała z Iranu?
- Co rano o szóstej otwierają się drzwi i jest rewizja. Wyciągają z szafki nawet moje majtki. Pytam: "Może mam zdjąć te, które mam na sobie?". Strażnik na to: "Chętnie zobaczę cię nagą". Raz, kiedy sprzątałam, jeden próbował chwycić mnie od tyłu. Zapytałam, co wyprawia. Wycofał się.
Przez cały czas nie wiedziałam, jaki jest mój stan prawny, dlaczego tu jestem, co ze mną będzie. Przesłuchano mnie pierwszy raz na lotnisku, po przylocie, ale bez tłumacza. Po 40?dniach od zamknięcia w Lesznowoli było drugie przesłuchanie. Trwało godzinę. Tylko ten jeden raz był obecny tłumacz mojego ojczystego języka, farsi
- Jedzenie okropne - Lejla krzywi się na to wspomnienie. - Nawet podczas upałów nie dawali nam wody butelkowanej. Nie wystarczało mydła, papieru toaletowego, naczynia musieliśmy myć szamponem. Poprosiłam mojego chłopaka w Anglii, żeby przysłał mi papier toaletowy. Kiedy narzekaliśmy, personel odpowiadał, że przyjechaliśmy do biednego kraju.
- Najbardziej żal mi dzieci - mówi Lejla. - Było ich dziewięcioro, od sześciomiesięcznego berbecia do 16-latka. Raz chłopcy zepsuli piłeczkę pingpongową. Za karę na trzy dni zamknięto świetlicę. Zakaz zabawy. Naczelnik zwołał apel i oznajmił przez tłumacza, że jeśli zdarzy się to jeszcze raz, pozabiera nam pieniądze. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego to robią. Dlaczego traktują mnie i innych uchodźców jak kryminalistów. Czy zrobiłam im albo komukolwiek jakąś krzywdę?
-
Reżim Łukaszenki przykręcił śrubę więzionemu opozycjoniście Zmicierowi Daszkiewiczowi
Białoruski więzień polityczny Zmicier Daszkiewicz trafił do więzienia o nadzwyczajnym rygorze, w którym odsiadują wyroki najgroźniejsi przestępcy. - Chcą go złamać - mówi „Gazecie” narzeczona opozycjonisty, Nastia Pałażanka.
- wtorek, 30 października 2012
-
Indyjski Pendżab zalany narkotykami
73,5 proc. młodych mężczyzn w Pendżabie, jednym z najbogatszych stanów Indii, jest uzależnionych od narkotyków: marihuany, opium i heroiny.
Dane te, pochodzące z badań w latach 2010-11, ujawnił polityk Partii Kongresowej Rahul Gandhi (na zdjęciu w niebieskim turbanie). „Pendżab jest na krawędzi kryzysu humanitarnego”, alarmują w raporcie naukowcy z lokalnego uniwersytetu.
Pendżab, usytuowany między dwoma największymi rejonami produkcji opium – Złotym Trójkątem i Złotym Półksiężycem – stał się punktem tranzytowym dla przerzutu heroiny do Europy. Szacuje się, że co roku handel narkotykami rośnie tam o 30-40 proc.
Asia Times Online pisze, że sytuacja ta zagraża bezpieczeństwu żywnościowemu Indii. Od "zielonej rewolucji" Pendżab jest dużym producentem zboża, jednak obecne pokolenie nie jest zainteresowane uprawą ziemi: młodzi ludzie albo wyemigrowali, albo dali się wciągnąć w nałóg.
AP Photo / Kapil Sethi
-
Fragmenty rozmowy z Christopherem Stonem, prezesem Open Society Foundations
Robert Stefanicki: Miesiąc temu pakistańscy talibowie postrzelili 14-letnią blogerkę, za to, że opowiadała się za edukacją kobiet. Jakby Pan przekonał talibów, żeby zechcieli żyć w społeczeństwie otwartym?
- Cóż, wiemy przynajmniej, jak tego nie należy robić. Nie wolno nakłaniać talibów czy kogokolwiek innego do życia w społeczeństwie otwartym grożąc im zagładą. Wartości społeczeństwa otwartego można propagować wyłącznie poprzez dialog wewnątrz tej samej kultury. W społeczeństwach zamkniętych, takich jak Afganistan, ruchy na rzecz praw człowieka są czasami ukryte, niemniej istnieją. Działacze na rzecz praw kobiet w kulturach patriarchalnych nie odwołują się do wartości zachodnich, tylko do Koranu czy Biblii, przekonując, że ideały równości płci nie są obce danej kulturze. To samo dotyczy równości kast, religii. Tak więc ja nie będę przekonywał talibów, muszą to zrobić Afgańczycy – powinni powołać rząd, który stworzy platformę do dialogu i umożliwi włączenie wszystkich grup.
Wspomniał Pan arabską wiosnę. Jej rezultaty mogą rozczarowywać. Pod względem przestrzegania praw człowieka rewolucjoniści wydają się niewiele lepsi od dyktatorów, których obalili.
- Ludzie u władzy zachowują się jak ludzie u władzy. Tutaj różnice rzeczywiście mogą być niewielkie. Ale kiedy się spojrzy na społeczeństwo, to widać, że w całej Północnej Afryce i na Bliskim Wschodzie coś się przełamało. Różnice są fundamentalne. Ludzie mają odwagę dyskutować, zrzeszają się w związkach zawodowych, kobiety odzyskały inicjatywę. Walka trwa, ale dzisiejszy obraz bardzo się różni od tego sprzed trzech lat.
Co w dzisiejszych czasach świadczy o sukcesie państwa?
- W Bhutanie powiedzieliby, że szczęście. W wielu krajach – że bogactwo, w innych – pokój i bezpieczeństwo. Ja uważam, że państwo może mówić o sukcesie, jeśli angażuje obywateli do działania. Pomaga zrealizować ambicje o samorządzie. Umożliwia budowę sprawiedliwych i odpowiedzialnych instytucji, które szanują ludzką godność. I nikomu bezzasadnie nie odmawia praw obywatelskich.
Bogactwo jest dobre, bogactwo sprawiedliwie dzielone jest jeszcze lepsze, ale państwo nie jest fabryką produkującą towary na półki sklepowe. Państwa to przedsięwzięcia polityczne, których zadaniem jest angażowanie obywateli w kolektywny proces samorządności.
Więcej – wkrótce w Gazecie.
-
Po wyborach na Ukrainie: obserwatorzy krytykują, Tymoszenko głoduje
Zachodni obserwatorzy wyborów parlamentarnych na Ukrainie uważają je za odległe od demokratycznych standardów. Uwięziona Julia Tymoszenko ogłosiła zaś głodówkę, protestując przeciw fałszowaniu wyników.
- poniedziałek, 29 października 2012
-
Najwięcej dziennikarzy ginie w Somalii
Od początku tego roku na świecie już ponad 100 dziennikarzy zginęło podczas wykonywania obowiązków służbowych. Informacje te przedstawiła w poniedziałek w Norymberdze Międzynarodowa Federacja Dziennikarzy (IFJ).
Najwięcej ofiar było w Somalii. Raport mówi o 16, ale w niedzielę zginął kolejny somalijski dziennikarz, Mohamed Mohamud Turyare z radia Szabelle. Obserwatorzy sądzą, że reporterów atakują somalijscy talibowie z milicji al-Szabab, ale mogą oni padać ofiarą także wpływowych polityków lub biznesmenów.
Liczba reporterów tracących życie podczas wykonywania zawodu rośnie od kilku lat. W 2010 roku były to 94 ofiary, w 2011 - 106. W 2011 roku najniebezpieczniejszym regionem dla przedstawicieli mediów był Bliski Wschód. Zginęło tam wtedy 32 dziennikarzy. W Iraku, Pakistanie i Meksyku było po 11 ofiar.
Sekretarz generalna IFJ Beth Costa zwróciła uwagę, że zagrożone jest również życie kamerzystów i kierowców oraz innych współpracowników mediów. Prezes IFJ Jim Boumelha podkreślił, że wolność prasy jest ważnym prawem człowieka.
-
CHINY. Koniec nadużyć w szpitalach psychiatrycznych?
Chiński parlament zatwierdził w piątek ustawę standaryzującą zasady postępowania z umysłowo chorymi.Obrońcy praw człowieka uważają przyjęcie ustawy za krok w dobrym kierunku, jednak kwestią otwartą pozostaje jak nowe prawo zostanie wdrożone.
Każda diagnoza dotycząca zdrowia psychicznego będzie musiała być stawiana przez lekarza wyspecjalizowanego w tej dziedzinie. Szczególnie przełomowy jest przepis zabraniający poddawania osób badaniom i leczeniu psychiatrycznemu wbrew ich woli, z wyjątkiem przypadków, w których mogą one stanowić zagrożenie dla siebie lub otoczenia.
Ustawa umożliwia policji wysyłanie obywateli na badania - i daje prawo do odwołania się od tej decyzji. Ma to zapobiec nadużyciom polegającym na zamykaniu w zakładach psychiatrycznych osób, które nie wymagają leczenia, w tym dysydentów. Najgłośniejszy taki przypadek dotyczył Wang Wanxinga, którego po aresztowaniu za udział w proteście na placu Tiananmen w 1989 r. przez 13 lat przetrzymywano w policyjnym schronisku dla chorych psychicznie.
Czasy się zmieniają... Rok temu w Laizhou zatrzymano i skierowano do psychuszki mężczyznę, który krzyczał na ulicy: "Niech żyje przewodniczący Mao!"
Szpital psychiatryczny w Zouping. Fot. AP
-
Byliśmy w obozie syryjskich uchodźców - reportaż dziennikarzy "Gazety"
Dlaczego wszyscy o nas zapomnieli? W Europie zwierzęta mają większe prawa i lepsze warunki. Krzyczymy, usłyszcie nas! - wołają uchodźcy z obozów w Atimah, do którego dotarł nasz reporter
-
Nowa zdobycz talibów i Al Kaidy: Mali
Stolica światowego ruchu dżihadystów przenosi się z Afganistanu i Pakistanu do arabskiego Maghrebu - ostrzegał na początku października w wywiadzie dla gazety "Al-Hajat" prezydent Tunezji Monsif Marzuki. Jego zdaniem dżihadyści uznali, że rewolucje arabskiej wiosny, upadek świeckich, wspieranych przez Zachód tyranii i transformacyjny chaos będą doskonałą okazją, by zagnieździć się w krajach Maghrebu i Sahelu.
Ich pierwszym łupem stała się północ Mali. W styczniu obszary te podbili Tuaregowie powracający z Libii ze zrabowanymi arsenałami pułkownika Muammara Kadafiego. W kwietniu ogłosili na północy powstanie swego niepodległego państwa Azawad, ale już w czerwcu, po krótkiej bratobójczej wojnie, zostali pobici przez towarzyszy broni z filii Al-Kaidy w Maghrebie.
Zwycięzcy unieważnili niepodległość Azawadu, a w jego miejscu ustanowili własny kalifat, rządzący się prawami szariatu i przygarniający pod swoje sztandary dżihadystów z całego świata.
Na kontrolowanych terytoriach ustanowili własną administrację i surowe prawa obyczajowe. Przeprowadzili przynajmniej kilka publicznych egzekucji i tuzin amputacji dłoni i stóp. Kara śmierci wyznaczana jest zabójcom, a amputacja rabusiom, grasującym na drogach. Kamienowanie czeka cudzołożników, a publiczna chłosta kobiety za niestosowny strój lub łamanie obyczaju segregacji płci. Malijscy talibowie otworzyli natomiast szkoły (obowiązuje w nich segregacja płci), znieśli podatki, zaprowadzili bezpieczeństwo i sprawiedliwe, nieprzekupne sądy.
Na północy Mali zakazana jest muzyka rozrywkowa i palenie tytoniu. Dżihadyści burzą też uznawane przez UNESCO za Światowe Dziedzictwo Kulturowe grobowce i mauzolea czczonych przez miejscową ludność sufickich świętych mężów, uważając podobne praktyki za bałwochwalstwo.
Państwa Afryki Zachodniej i Zachodu przygotowują się do wojny, chcąc odbić północ Mali z rąk talibów.
źródło: PAP
- piątek, 26 października 2012
-
Europejska Nagroda Sacharowa dla dwojga Irańczyków
Europarlamentarną Nagrodę im. Sacharowa na Rzecz Wolności Myśli otrzymają Nasrin Sotoudeh oraz Jafar Panahi.
-
Poruszająca opowieść z polskiego obozu uchodźców
Po aresztowaniu zaczęła się dla mnie prawdziwa podróż do piekła. Najpierw straż graniczna na lotnisku, potem w izolatce, a w końcu po 28 godzinach katorgi w więzieniu - wszędzie każą mi się rozbierać do naga. Wygląda na to, że szczególnie podoba im się studiowanie moich zakrwawionych majtek i patrzenie na mnie ociekającą krwią. Miałam wrażenie, że jestem im coś dłużna, tym służbom, i że nie chcę im tego oddać. Dlatego mnie karzą - słowami, czynami, podejściem.
Gruzińska dziennikarka: Opowiem całej Europie o polskim piekle
- Siedzę za kratami i myślę, że to miejsce - w Biblii nazywane piekłem - jest tutaj, w Polsce - napisała do nas Ekaterina Lemondżawa, gruzińska dziennikarka imigrantka z obozu dla uchodźców w Lesznowoli
-
Bojkotujcie firmy, które robią interesy z osiedlami żydowskimi na Terytoriach Okupowanych
Taki apel wystosował specjalny sprawozdawca ONZ ds. praw człowieka na terytoriach palestyńskich Richard Falk. Podejrzewa on, że wiele firm izraelskich, europejskich i amerykańskich narusza prawa człowieka oraz międzynarodowe prawa humanitarne eksploatując palestyńskie zasoby lub pomagając Izraelowi wznosić nielegalne budowle.
Aktywiści propalestyńscy od lat namawiają do bojkotu towarów wyprodukowanych w żydowskich osiedlach na okupowanym Zachodnim Brzegu Jordanu. Trudno się do niego stosować, bo artykuły te nie są wyraźnie oznakowane.
We wrześniu z inicjatywą zakazu importu z nielegalnych osiedli izraelskich wyszedł Irlandzki komitet parlamentarny ds stosunków handlowych. Irlandzki polityk Eric Byrne domaga się od rządu, aby postawił wniosek o wprowadzenie bojkotu na terenie całej Unii, gdy Irlandia obejmie prezydencję w 2013 roku.
źródło: Fox News, The Irish Times
- czwartek, 25 października 2012
-
Niewidomy chiński prawnik uhonorowany nagrodą w Nowym Jorku
Nie Barack Obama, nie Unia Europejska, lecz prawnik Chen Guangcheng został dziś laureatem tegorocznej nagrody Human Rights First (dawniej Lawyers Committee for Human Rights). W 2005 r. Chen zasłynął z ujawnienia przymusowych aborcji kobiet w zaawansowanej ciąży. Wiosną br. uciekł z aresztu domowego i schronił się w amerykańskiej ambasadzie w Pekinie, skąd trafił do USA.
-
Chińska bezpieka upomina Tybetańczyków: terrorystyczne uczynki są niewdzięcznością wobec rodziców
Poniższe obwieszczenie rozlepiono 24 października w sąsiedztwie klasztoru Labrang, jednej z najważniejszych świątyń buddyjskich na ziemiach tybetańskich, który stał się nowym epicentrum tybetańskich samospaleń.
Obwieszczenie [w związku z falą samospaleń]
Biuro Bezpieczeństwa Publicznego Prefektury Gannan
Na skutek sabotażu sił separatystycznych na naszym terytorium i za granicą oraz kilki Dalaja w prefekturze tej doszło do czterech incydentów samospaleń. Miało to poważny wpływ na sytuację społecznej harmonii i szczęśliwe życie mieszkańców.
Samospalenie jest skrajnym występkiem przeciwko człowiekowi, przeciwko społeczeństwu i przeciwko prawu, odbierając istocie ludzkiej prawo do życia. Te terrorystyczne uczynki są niewdzięcznością wobec rodziców, którzy was wychowali, pogardą dla własnego istnienia i gwałtem na nim. A także nieodpowiedzialnością w stosunku do waszej rodziny i społeczeństwa. Incydenty samospaleń, do których niedawno doszło, to polityczny sabotaż kliki Dalaja, którego celem jest podzielenie Chin oraz podkopanie jedności etnicznej. Wszyscy obywatele muszą zdawać sobie sprawę z sytuacji, kochać własne życie i podjąć inicjatywę powstrzymania przestępczej działalności tego rodzaju. Aby bezzwłocznie i należycie ujawnić czarną rękę za kulisami oraz zgodnie z prawem rozprawić się z tą nielegalną działalnością przestępczą, departament policji postanawia:
1. Każdy, kto powiadomi i poinformuje organy prawa o ludziach, którzy planują, podżegają, kontrolują bądź zachęcają innych do dokonania samospalenia, otrzyma nagrodę w wysokości 50 tysięcy RMB.
2. Każdy, kto udzieli prawdziwej informacji o czarnej ręce stojącej za dotychczasowymi czterema samospaleniami, otrzyma nagrodę w wysokości 200 tysięcy RMB.
3. Organy zachowają nazwisko informatora w ścisłej tajemnicy i będą odpowiedzialne za jego bezpieczeństwo.
4. Nagroda zostanie wypłacona stosownie do wymogów.
Tel. dla informatorów: 0941-6690271
Tel. dla informatorów: 0941-6690272
Kom. 15293669011
Kom. 15293669012
22 października 2012
[Pieczęć]
-
Dżinsy uszyte dla zachodnich koncernów w Pakistanie noszą ślady krwi
Czy niemiecka sieć dyskontowa powinna pomóc rodzinom ofiar pożaru w szyjącej dla niej fabryce w Karaczi? Może nie doszłoby do tragedii, gdyby Niemcy wymusili wprowadzenie tam ludzkich warunków pracy, a nie tylko śrubowali ceny
- środa, 24 października 2012
-
Gwałtownie kurczące się zasoby ziemi, wody, minerałów i paliw kopalnych nie są w stanie nadążyć za popytem rosnącym wskutek przyrostu liczby ludności, zamożności i urbanizacji. Ta nierównowaga będzie prowadzić do wzrostu cen żywności oraz ryzyka konfliktów. W 2008 r. w rezultacie kryzysu finansowego ceny podstawowych produktów wzrosły o 150 proc. Od 1990 r. wybuchły co najmniej 24 wojny o surowce. W następnych dekadach będzie ich coraz więcej.
- zambijska ekonomistka Dambisa Moyo w nowej książce “Winner Take All: China’s Race for Resources and What It Means for Us All”
-
ONZ chce większej kontroli internetu, żeby lepiej walczyć z cyberterroryzmem
Cyberatak grupy ekstremistów może być tak niszczący jak atak terrorystyczny z 11 września 2001 r. - przestrzega sekretarz obrony USA Leon Panetta. ONZ potwierdza: terroryści coraz chętniej wykorzystują internet do swoich celów
-
Nielegalny imigrant dostał prawo pobytu za uratowanie tonącej włoskiej rodziny
Historia bohaterskiego 48-letniego Adoiou Abd ar-Rahima mogłaby posłużyć za scenariusz filmu...
-
„Irańska historia miłosna. Ocenzurowano”
Powieść Shahriara Mandanipoura pod tym tytułem to doskonałe studium cenzury w Iranie, napisane z dużym poczuciem humoru i lekkim piórem. Polecam nawet czytelnikom niezainteresowanym Iranem - jako dobrą rozrywkę.
A teraz wspólnie wyobraźmy sobie posiedzenie niewidomego przewodniczącego komisji cenzury z grupą jego widzących konsultantów. Właśnie muszą podjąć decyzję w sprawie pewnego antyamerykańskiego filmu produkcji amerykańskiej (w dzisiejszych czasach o taki film nietrudno). Po długich poszukiwaniach na całym świecie wysłannicy irańskiej stacji telewizyjnej upolowali go wreszcie i dzieło zostało przeznaczone do emisji w dzień święta państwowego, kiedy nasza telewizja staje się łaskawa i pokazuje filmy fabularne. Spotkanie odbywa się w małej, prywatnej salce kinowej, wspaniale umeblowanej i wyposażonej w bardzo kosztowny system nagłaśniający.
Tuż przed prywatnym pokazem konsultant do spraw zagrażających moralności publicznej rnówi:
- Szanowny panie, jestem stanowczo przeciwny emisji tego filmu.
Pada pytanie dlaczego, a ekspert odpowiada:
- Bo w tytule jest mowa o tańczeniu, a „taniec" to słowo wulgarne i obsceniczne.
Wtedy odzywa się Dara, czyli ekspert od spraw filmoznawczych:
- Ale pełny tytuł filmu brzmi Tańczący z wilkami, a w tańczeniu z wilkami nie ma chyba nic złego.
-Taniec to taniec - odpowiada ekspert od spraw zagrażających moralności publicznej. - Czyżbyś uważał, że Irańczycy będą myśleli o tańczeniu z wilkami, kiedy przeczytają lub usłyszą taki tytuł? Nie, od razu przyjdzie im do głowy arabski taniec brzucha. Widzowie okcydentaliści na pewno zaraz pomyślą o tangu, a wówczas sami zaczną tańczyć... I brzemię ich grzechu spadnie na twoje barki, bracie.
Tu wtrąca się ekspert od spraw antyamerykańskich:
- Ale w tym filmie widać, że Indianie byli cudowni i stworzyli wspaniałą cywilizację, a biali Amerykanie postępowali jak dzikusy. Musimy pokazać ten film, żeby obywatele Iranu zrozumieli, że bez nas Amerykanie albo ich wymordują, albo wywiozą na spalone słońcem pustynie swojego kraju.
Wyd. WAB 2010. Przekład z angielskiego: Maciej Świerkocki
- wtorek, 23 października 2012
-
Koniec głodówki cudzoziemców w Białymstoku. Szansa na poprawę losu imigrantów
Gruzini odzyskali swoje telefony komórkowe i możliwość robienia zakupów. Tu, gdzie strajk głodowy trwał najdłużej, udało się go zakończyć dzięki mediatorom z organizacji zajmujących się prawami człowieka. Jest szansa na poprawę sytuacji pozbawionych wolności cudzoziemców.
-
Porwany rosyjski opozycjonista: Torturowali mnie!
Służby specjalne porwały w Kijowie rosyjskiego opozycjonistę Leonida Razwozżajewa i potajemnie przerzuciły go do Moskwy, gdzie został aresztowany.
-
Tunezja: jeden krok do przodu, dwa w tył
Efekty arabskiej wiosny rozczarowały tych, którzy liczyli, że po obaleniu autorytarnych władców nowe rządy nie będą popełniały ich błędów i nadużyć. Mnożą się doniesienia o naruszeniach praw człowieka w Egipcie, Libii - a także w Tunezji, której uwagę poświęca Amnesty International w raporcie „Jeden krok do przodu, dwa w tył”.
Przez kilka miesięcy po obaleniu Zine el Abidin Ben Alego, rząd tymczasowy poczynił znaczne postępy na drodze do reform, w tym ratyfikował kluczowe międzynarodowe traktaty dotyczące praw człowieka. Władze nakazały również uwolnienie więźniów politycznych i więźniów sumienia. Uchwalono nowe przepisy dotyczące wolności prasy oraz zniesiono ograniczenia w zakładaniu stowarzyszeń.
Antyrządowy protest w Tunisie, luty 2011. Źródło: Amnesty International
Jednak nowy rząd nie podtrzymuje tych inicjatyw - pisze AI. W ciągu ostatnich miesięcy znacznie ograniczono swobody wypowiedzi dziennikarzy, artystów, krytyków rządu, pisarzy i blogerów. Ograniczenia wprowadzono pod pozorem utrzymywania porządku publicznego i moralności. Ranni podczas protestów i rodziny tych, którzy zginęli, czują, że prawda nie ujrzała światła dziennego.
Niepokoi też, że nowy rząd Tunezji odrzucił rekomendacje Rady Praw Człowieka ONZ zalecające zniesienie tych przepisów tunezyjskiego prawa, które dyskryminują kobiety, zniesienie kary śmierci i zaprzestania karania stosunków homoseksualnych.
-
Rosja wysiedla ludzi przed zimową olimpiadą w Soczi
Powierzanie organizacji masowych imprez krajom niedemokratycznym często wiąże się z naruszeniami praw człowieka.
Ten schemat potwierdza się w Soczi. HRW apeluje do władz rosyjskich i MKOl o powstrzymanie przymusowych wysiedleń dokonywanych w związku z budową autostrady na igrzyska w 2014 r. Raport przywołuje przypadek rodziny Aleksieja Krawca, którego dom przeznaczono do rozbiórki w najbliższych dniach bez odszkodowania. Budynek władze otoczyły płotami. Żeby wyjść, jego mieszkańcy muszą się wspinać na ogrodzenie albo przeczołgiwać przez dziurę.
- poniedziałek, 22 października 2012
-
Wyrównanie szans kolorowych Brazylijczyków jest osobistą ambicją prezydent Dilmy Rousseff
Rząd brazylijski pomoże nie-białym obywatelom kształcić się i znajdować dobrą pracę. Chce wyrównać szanse ludności kolorowej, niewolniczej do końca XIX wieku, a od tamtej pory wciąż dyskryminowanej
-
Bieda jest kobietą. Należy do nich tylko procent światowego bogactwa
Ponad dwie trzecie ludzi żyjących poniżej progu ubóstwa to kobiety. Gdyby zrównać prawa i szanse obu płci, świat stałby się znacznie bogatszy, syty i spokojniejszy
-
Możesz się wcielić w prezydenta Stanów Zjednoczonych – i zdecydować jak prowadzić wojnę z Iranem
Wybuch wojny o irański program nuklearny wydaje się dosyć prawdopodobny. Truman National Security Project opracował grę strategiczną symulującą atak na Iran i jego następstwa. Gra "Tell me how this ends" jest dostępna online. Co z niej wynika? Konflikt z Iranem byłby dla USA bardzo kosztowną operacją i nie gwarantuje sukcesu – czyli powstrzymania Iranu przed wyprodukowaniem bomby atomowej – o ile Waszyngton nie zaangażuje weń naprawdę masowych sił i środków.
Jak powiedział niedawno były sekretarz obrony Robert Gates: Rezultat amerykańskiego czy izraelskiego ataku na Iran byłby w mojej opinii katastrofalny i w tej części świata czulibyśmy to przez pokolenia.
-
W targanej wojną Syrii ludzie znikają bez wieści
Kilkadziesiąt tysięcy ludzi aresztowanych albo porwanych przez służby bezpieczeństwa zaginęło w Syrii od początku rebelii przeciwko dyktaturze Baszara al-Asada
- piątek, 19 października 2012
-
Irańscy intelektualiści stworzyli dokument promujący przyszłą wizję Iranu z funkcjonującą demokracją, wolnością słowa, równymi obywatelami i sprawiedliwymi sądami.
-
Indie kneblują internet w Kaszmirze
Władze indyjskie w spornym Kaszmirze zamykają kafejki internetowe, a także ich właścicieli i użytkowników.
W 300-tysięcznym Sopore nie ma już ani jednego miejsca z publicznym internetem. Fayaz Ahmad Faim, były operator internetowej kafejki, powiedział agencji IPS, że rok temu policja skonfiskowała wszystkie jego komputery, a jego wsadziła do aresztu. Powód: ktoś wysłał z tego miejsca „podejrzany” e-mail.
W Srinagarze, stolicy Kaszmiru, policjanci przychodzą po chłopców, którzy wyrazili antyrządowe opinie na Facebooku lub Twitterze. YouTube jest zablokowany. SMS-y też często nie dochodzą.
Może to dziwić o tyle, że w Kaszmirze jest ostatnimi laty dosyć spokojnie. Zajęty wojną afgańską Pakistan najwyraźniej przestał wysyłać terrorystów przez granicę z Indiami. Ostatnie, trzydniowe demonstracje, miały miejsce we wrześniu – był to protest przeciwko obrażaniu Proroka Mahometa w niesławnym filmie z Kaliforni.
źródło: Inter Press Service
- czwartek, 18 października 2012
-
Zrozumieć Afrykę. W piątkową noc
19. października (piątek) o godz. 18:00 w warszawskim klubie Znajomi Znajomych startuje piąta NOC DLA AFRYKI pod hasłem “Afrykańskie surowce - rozwój Północy kontra rozwój Południa”. Będzie to okazja do spojrzenia na kontynent afrykański oczami jego mieszkańców. W tym roku tematem przewodnim jest tzw. klątwa surowcowa krajów Afryki. Imprezę organizuje Polska Zielona Sieć.
Program imprezy obfituje w materiały filmowe z Zambii i Nigerii, spotkania z ludźmi zawodowo badającymi wpływ bogactw naturalnych na rozwój gospodarczy i społeczny krajów afrykańskich a także koncert, wystawy zdjęć i loterię. Wstęp wolny.
Szczegóły tutaj.
-
Chiński wzrost - druga strona medalu
Na tybetańskiej stronie Fundacji Helsińskiej esej Hao Quna, popularnego pisarza i blogera, nieprzejednanego krytyka cenzury.
Jest to kilka osobistych historii ilustrujących cenę, jaką płacą ludzie za to, że kraj pożegnał się raz na zawsze z epoką upokorzeń i tragedii, że stał się naprawdę bogaty i potężny. Rozdział ”Samobójca” stanowi doskonałą ilustrację ostatniej kampanii Amnesty International przeciw przymusowym wysiedleniom, także w Chinach.
O dziewiątej rano dwudziestego szóstego maja dwa tysiące jedenastego roku Qian Mingqi zaparkował srebrną furgonetkę przed budynkiem prokuratury w mieście Fuzhou, w prowincji Jiangxi. Wartownik powiedział mu, że nie wolno, ale Qian odkrzyknął, że zje tylko miskę makaronu i zaraz go nie ma. Był czwartek, niebo bezchmurne. W większości okolicznych sklepów mieli już otwarte, urzędnicy zaczęli właśnie pracę.
Nikt nie zwrócił uwagi na niepozornego, pięćdziesięciodwuletniego mężczyznę, choć wielokrotnie dawał do zrozumienia, co zamierza zrobić.
Niespełna trzydzieści minut później samochód - marki Changan, czyli „wiecznego spokoju" - wyleciał w powietrze. Jego właściciel zginął na miejscu. Eksplodowały także dwa sąsiednie auta...
-
Rosyjskie władze uderzyły w słynnego opozycjonistę. Bo się go boją
Siergiej Udalcow, radykalny i bardzo popularny przywódca antyputinowskich protestów, został w środę zatrzymany. Grozi mu wieloletnie więzienie, a może nawet dożywocie.
-
Jak można podsumować Europejskie Dni Rozwoju w jednym zdaniu?
Moim zdaniem główny message brzmiał: - Filarem rozwoju jest wzrost gospodarczy, ale taki, który służy szerokim masom.
Jak powiedział jeden z panelistów: Nikt już nie wierzy, że dobrobyt skapnie z góry na dół.
Nie jest to stwierdzenie odkrywcze, ale ważne jest co innego: że w UE to już dogmat, a nie tylko opinia do dyskusji.
- środa, 17 października 2012
-
Gdzie czyhają zagrożenia w pomocy krajom rozwijającym się?
O co możemy się potknąć?
Zadałem to pytanie komisarzowi UE ds. pomocy rozwojowej Andrisowi Piebalgsowi, który podczas kilku swoich wystąpień na Europejskich Dniach Rozwoju tryskał optymizmem. Oto zagrożenia, które w odpowiedzi wymienił:
• Pieniądze. Jest ich zawsze zbyt mało wobec ogromu wyzwań. Kryzys w Grecji niemal rzucił Unię na kolana, a to tylko jedno państwo.
• Mechanizmy globalnego zarządzania. Ich budowa idzie zbyt wolno. [Takimi mechanizmami są np. AMIS, czyli System Informacji o Rynku Rolnym, albo Komitet ds. Światowego Bezpieczeństwa Żywnościowego].
• Zmiany klimatyczne. Najdotkliwsze są na najbiedniejszym kontynencie: w Afryce. Jak wiadomo nieszczęścia chodzą parami.
• Duża zmienność cen paliw i żywności. To tworzy poczucie niestabilności i zagrożenia.
-
Filipiny to jedna z najdłużej funkcjonujących demokracji w Azji. Jednocześnie większość narodu klepie biedę. Czas dowieść, że bieda nie jest pochodną demokracji; przeciwnie: demokracja dostarcza najlepsze wzorce, instytucje i narzędzia do walki z biedą. (...)
Potrzebujemy nowych miejsc pracy, kredytów, transferu technologii, monitorowania stanu środowiska naturalnego, zarządzania i wzrostu gospodarczego. Ale jak to wszystko zapewnić bez równoczesnego zwiększania nierówności i niesprawiedliwości? W centrum tych wysiłków na rzecz rozwoju musi pozostać człowiek. To człowiek powinien zdecydować, czy mierzyć osiągnięcia produktem narodowym brutto, czy, jak Bhutan, szczęściem narodowym brutto.
- Jejomar Binay, wiceprezydent Filipin
-
70 proc. ludzi biednych to kobiety
Krótki filmik, w prosty i uroczy sposób tłumaczący, że warto coś z tym zrobić (w języku angielskim)
-
Dopiero teraz zaczynamy sobie zdawać sprawę, że doraźna pomoc w kryzysach humanitarnych kosztuje nas siedem razy więcej niż gdybyśmy się wzięli za usunięcie przyczyn tych kryzysów
- Kristian Schmidt, dyrektor w EuropeAid, pomocowej agendzie Komisji Europejskiej
-
Światowa walka z biedą: optymizm z domieszką pesymizmu
W środę przypada Międzynarodowy Dzień Walki z Biedą, obchodzony od 1993 r.
Mamy powody do optymizmu – ogłosił w Brukseli komisarz ds. rozwoju Andris Piebalgs. – Liczba ludzi żyjących w absolutnej nędzy zmniejszyła się o 600 mln od 1990 r. UE znacząco się do tego przyczyniła. Z dumą ogłaszam, że wydawszy 53 mld euro na pomoc w 2011 r., Unia Europejska jest największym donatorem świata, dostarczającym ponad połowę globalnej pomocy. Dla przykładu: od 2004 r. zapewniliśmy wodę pitną 32 milionom ludzi, posłaliśmy do szkół 10 milionów dzieci, zapewniliśmy dostęp do elektryczności 600 tys. rodzin.
Piebalgs nie jest w optymizmie osamotniony.
Podczas Millenijnego Szczytu ONZ światowi liderzy postawili sobie za cel zmniejszenie o połowę liczby ludzi żyjących w nędzy do roku 2015 w relacji do roku 1990. W lutym br. Bank Światowy wydał raport mówiący, iż zasadniczo ten cel został osiągnięty: w 2008 r. za mniej niż 1,25 dolara dziennie żyło 22 proc. światowej populacji. W 1990 r. było to 43 proc. A w 1981 – aż 52 proc.
Tyle że postęp jest nierównomierny. Afryce Subsaharyjskiej i Azji Południowej osiągnięcie tego celu millenijnego jest wciąż bardzo odległe – choć i tam notuje się wyraźny postęp.
Tymczasem powstają nowe zagrożenia. UNICEF alarmuje, że 439 tys. greckich dzieci żyje poniżej granicy biedy wskutek kryzysu gospodarczego.
Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Moon ostrzega, że cięcia w budżetach na pomoc rozwojową zagrażają realizacji celów millenijnych. W 2011 r. globalne wydatki na ten cel wyniosły 133 miliardy dol. Według ONZ, żeby zrealizować cele potrzeba 300 miliardów.
- wtorek, 16 października 2012
-
Na świecie głoduje 868 mln ludzi. Jak im pomóc?
Świat przestaje wierzyć w „siły szybkiego reagowania”, gaszące klęski głodu desantem worków z ryżem. Lepiej inwestować w rolnictwo krajów ubogich. I to nie w wielkie farmy, lecz w małe gospodarstwa. A jeśli rozdawać, to nie żywność, lecz pieniądze.
-
Jeśli ktoś uważa, że Polska nie ma sobie nic do zarzucenia w dziedzinie praw człowieka, polecam lekturę tego artykułu.
Masowa głodówka cudzoziemców. Protestujący: Czujemy się ludźmi drugiej kategorii
Czeczeni, Gruzini, mężczyźni, kobiety, przebywający za kratami w strzeżonych ośrodkach dla cudzoziemców, zaczęli strajk głodowy. W całym kraju protestuje ponad 70 osób, w samym tylko Białymstoku - 21. - Musieliśmy. Inaczej o nas nie usłyszycie - mówią
"Nie popełnili żadnego przestępstwa. Do zamkniętych ośrodków, które jako żywo przypominają więzienia (kraty, monitoring, spacerniak), kierują ich polskie sądy. Za co? Nielegalnie przekraczają granicę, nie mają dokumentów, niech więc tam czekają na wydalenie z terytorium RP, żeby nie pouciekali.
Niektórzy "siedzą" już rok, ale nie protestują przeciwko przedłużającym się procedurom. Proszą o upublicznienie ich postulatów, a żądają m.in.: prawa do informacji w zrozumiałym dla siebie języku, prawa do kontaktu ze światem zewnętrznym, prawa do właściwej opieki medycznej, edukacji dla osadzonych dzieci i małoletnich, poszanowania praw dziecka, poprawy warunków socjalnych panujących w ośrodkach, ukrócenia nadużyć i nadużywania przemocy, zaprzestania kryminalizacji osadzonych."
-
Źródło: Visitbrussels.be
W tym budynku odbywają się Dni Rozwoju. Wybudowany na początku XX wieku, służył do przeładunku towarów, jakie przypłynęły z belgijskich kolonii. Dziś jest to główne miejsce konferencyjno-festiwalowe w Brukseli. A tak Tour & Taxis wygląda od środka:
Fot. Robert Stefanicki
-
Do kobiet należy jeden procent światowego bogactwa, trafia do nich 10 proc. globalnego dochodu, zajmują 14 proc. stanowisk kierowniczych w sektorze prywatnymi i publicznym. I choć produkują połowę żywności na świecie, to są właścicielkami tylko jednego procenta ziemi.
- John Hendra, wicedyrektor programu ONZ ds. kobiet
-
Polacy gotowi pomagać bardziej niż inni w UE. Tylko nie chcą za to płacić.
A jak wypadają w nowym badaniu Eurobarometru Polacy? Przy niektórych pytaniach widać wyraźne różnice w stosunku do unijnej średniej.
Tylko 13 proc. polskich respondentów (średnia: 18 proc.) uważa, że „powinniśmy zmniejszyć pomoc dla krajów rozwijających się, ponieważ obecnie nas na nią nie stać”.
Bardziej niż reszta Europy chcemy kontynuować pomoc dużym gospodarkom wschodzącym: Indiom, Chinom, Brazylii (różnica 39 do 52 proc. w całej UE)
Wreszcie: 90 proc. Polaków deklaruje, że pomaganie mieszkańcom krajów rozwijających się jest ważne (UE: 85 proc.). Ale tylko 29 proc. Polaków byłoby gotowe płacić więcej za produkty z tych państw, w zamian za gwarancję, że zostały wytworzone z poszanowaniem praw i godności ludzi, bez szkody dla środowiska. Tu unijna średnia – 44 proc. – też nie oszałamia, ale jest wyraźnie wyższa.
-
Kryzys gospodarczy w Europie nie odbił się na gotowości do niesienia pomocy krajom najbiedniejszym
Tak wynika z opublikowanego dziś sondażu Eurobarometr.
Poturbowani przez kryzys Hiszpanie są gotowi pomagać tak samo, jak w badaniu zeszłorocznym (88 proc. za).
W Grecji i Włoszech spadek jest minimalny (o 2 proc.).
Tylko w Portugalii jest inaczej – 10 proc. mniej chętnych do łożenia na kraje rozwijające się niż przed rokiem.
Co jeszcze wynika z badań?
• Ogółem 85 proc. Europejczyków uważa, że pomimo kryzysu należy kontynuować pomoc dla najbiedniejszych państw;
• 61 proc. chce ją zwiększać;
• 55 proc. uważa, że krajom, którym udało się wejść na ścieżkę szybkiego wzrostu (Chiny, Indie, Brazylia) UE nie powinna dalej pomagać;
• 53 proc. uważa, że największą przeszkodą w rozwoju krajów ubogich jest korupcja.
-
Stabilna demokracja bierze swoją siłę z gospodarki, będącej spoiwem tkanki społecznej. Zmiany muszą się opierać na trzech filarach: modernizacji rolnictwa, dostępie do elektryczności w przystępnej cenie oraz poprawie infrastruktury transportowej.
- prezydent Senegalu Macky Sall
-
Fot. Robert Stefanicki
Europejskie Dni Rozwoju rozpoczęte
Na razie zdominowane przez awarię internetu...
Na zdjęciu: optymistyczny komisarz ds. rozwoju Andris Pielbalgs wygłasza mowę inauguracyjną: pomimo kryzysu, powiedział, Europa chce i będzie pomagać biedniejszym krajom.
-
Lepiej odżywieni lepiej zarabiają
Problem niedożywienia to nie tylko kwestia pochłanianych kalorii. Nie mniej ważne jest to, co się je.
Naukowcy wyliczyli, że każdy dolar wydany na wzbogacenie diety w mikroelementy w przyszłości przyniesie od 8 do 138 dolarów zysku.
Międzynarodowy Instytut Badań Żywnościowych (IFPRI) zbadał losy 2,3 tys. gwatemalskich dzieci, które w latach 1969-77 brały udział w programie dożywiania.
Rezultaty mogą zdumiewać. Ci Gwatemalczycy, którzy przez trzy lata lepiej się odżywiali, poślubili lepiej wykształconych partnerów od tych niedożywionych. U karmionych mikroelementami dziewcząt odnotowano mniej ciąż i poronień. Lepiej odżywieni mężczyźni po 30 latach zarabiają 20 proc. więcej, a dla kobiet ryzyko życia w biedzie spada o jedną trzecią.
Fot. Łukasz Cynalewski / AG
- poniedziałek, 15 października 2012
-
Węgry chcą zakazać kupowania ziemi przez obcokrajowców
Rok 2013 przyniesie tak wielkie zmiany w węgierskim rolnictwie, jakie nie wydarzyły się od 50-100 lat - powiedział premier Viktor Orban na sobotnim zebraniu młodzieżówki Stowarzyszenia Rolników Węgierskich.
Orban ujawnił, że w przygotowaniu jest ustawa zakazująca kupowania ziemi przez obcokrajowców. Jego zdaniem nowe prawo ma uchronić węgierskich rolników przed spekulantami i bankierami. Ma ono też pomóc "odzyskać ziemię skradzioną poprzez podejrzane transakcje"
Na nieoficjalnym spotkaniu z przedstawicielami Komisji Europejskiej zapytałem, jak Bruksela się odnosi do prób niektórych rządów zakazania obcokrajowcom kupowania ziemi.
Odpowiedź brzmiała tak: Naszym zdaniem taka decyzja „z grubej rury”, bez niuansowania, rozróżniania między dobrymi i złymi inwestorami, jest szkodliwa. Jedni kupują ziemię w celu spekulacji, albo przywożą robotników rolnych z własnego kraju, bez korzyści dla lokalnej społeczności, inni tworzą miejsca pracy, inwestują, przyczyniają się do rozwoju gospodarki kraju, w którym nabyli ziemię. Oficjalnego stanowiska Komisja Europejska w tej sprawie nie zajmuje.
-
Na wzroście gospodarczym w ostatniej dekadzie najwięcej zyskali najbogatsi. Wzrost często nie tworzy miejsc pracy, za to zwiększa przepaść między biednymi a bogatymi.
- wysoki przedstawiciel Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP)
-
Unia Europejska przestanie pomagać Chinom i Indiom
- Chcemy się skupić na krajach najbardziej potrzebujących – powiedziała w Brukseli Francoise Moreau z EuropeAid, ciała odpowiedzialnego za wdrażanie programów pomocy zewnętrznej UE.
Po 2013 roku pomoc dwustronna przestanie być udzielana 17 krajom, które zaklasyfikowano do kategorii uzyskujących „średnio-wysoki” dochód. Są wśród nich Argentyna, Brazylia, Chile, Kolumbia, Kostaryka, Ekwador, Kazachstan, Iran, Malezja, Malediwy, Meksyk, Panama, Peru, Tajlandia, Wenezuela i Urugwaj.
Z listy skreślono także dwa kraje o dochodach „średnio-niskich”: Chiny i Indie. UE uznała, że są one wystarczająco duże, by sobie poradzić: PKB każdego z nich jest większy niż 1 proc. dochodu globalnego.
Współpraca UE z tymi krajami będzie kontynuowana, ale jej charakter się zmieni.
Zmiana kierunków przepływu europejskiej pomocy w dużej mierze wynika z potrzeby oszczędności. Komisja Europejska podkreśla jednak, że ogólna wartość pomocy dwustronnej w 2014 r. będzie większa niż obecnie i wyniesie ok. 10 mld euro rocznie.
-
Zapraszam do śledzenia relacji z jednej z najważniejszych międzynarodowych konferencji poświęconych współpracy krajów Północy i Południa na rzecz rozwoju
W ubiegłym roku Europejskie Dni Rozwoju odbywały się w Warszawie i koncentrowały się wokół ostatnich wydarzeń związanych z "arabską wiosną". Tegoroczna edycja w Brukseli ma na celu zwrócenie baczniejszej uwagi na kilka palących problemów krajów rozwijających się.
We wtorek - jest to Światowy Dzień Żywności - głównym tematem dyskusji będą rolnictwo i bezpieczeństwo żywnościowe. Komisja Europejska ma przedstawić pakiet wniosków legislacyjnych dotyczących odporności na kryzysy żywnościowe, co ma m.in. pomóc milionom ludzi w możliwie szybkiej adaptacji i odbudowie w sytuacji pokryzysowej.
Środa to Międzynarodowy Dzień Walki z Biedą. Tematami dyskusji będą ochrona socjalna i nierówności. Globalny kryzys potwierdza, że wzrostowi gospodarczemu muszą towarzyszyć osłony socjalne, tak aby możliwy był zrównoważony rozwój sprzyjający włączeniu społecznemu. W jaki sposób pomoc rozwojowa może ułatwić osiągnięcie tego celu? Podczas posiedzenia uczestnicy zastanowią się też, w jaki sposób sektor prywatny może przyczynić się do poprawy sytuacji w krajach rozwijających się.
A dziś, czyli w poniedziałek - dyskusje panelowe.
-
Prezydent Kolumbii przeprasza Indian za morderczy wyzysk sprzed stu lat
- Proszę o przebaczenie za wszystkich zabitych i sieroty po nich - powiedział Juan Manuel Santos w kolejną rocznicę „odkrycia” Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. Niezależnie od przeprosin, z około setki plemion kolumbijskich, co trzeciemu grozi zagłada
Więcej emocji w Kolumbii wzbudza nabierający tempa proces pokojowy. Za kilka dni w Oslo zasiądą do rokowań delegaci państwa oraz FARC. O kolumbijskiej wojnie domowej i wcześniejszych próbach dojścia do pokoju pisze w Magazynie Świątecznym Maciej Stasiński.
- piątek, 12 października 2012
-
Międzynarodowy Festiwal Filmów o Handlu Ludźmi
8 października po raz szósty obchodzony będzie Europejski Dzień Przeciwko Handlowi Ludźmi. Z tej okazji w dniach16-18 października w warszawskim kinie Muranów odbędzie się pierwszy międzynarodowy festiwal filmowy poświęcony tej tematyce. Zostaną zaprezentowane 23 filmy, fabularne i dokumentalne. Projekcjom będą towarzyszyły spotkania z twórcami i panele dyskusyjne.
Kadr z filmu ”Czekolada - Gorzka Prawda” (materiały organizatora)
Większość filmów poruszających ten problem pokazuje handel ludźmi jako element seksbiznesu. To sprawia, że w społeczeństwie ukształtował się nieprawdziwy obraz handlu ludźmi, wyłącznie jako handlu kobietami w celu komercyjnego wyzysku seksualnego. Dlatego zależało nam, organizatorom, aby w konkursie znalazły się także filmy pokazujące inne cele handlu ludźmi – takie jak praca przymusowa, zmuszanie do działalności przestępczej, handel dziećmi, a nawet handel narządami pozyskiwanymi do przeszczepów. Wśród filmów poruszających temat komercyjnego wykorzystywania seksualnego wybraliśmy te, które kładą nacisk na problemy społeczne i psychologiczne, nie zaś na sensację.
Szczegóły na stronie organizatora.
-
BOTSWANA. Kobiety będą mogły dziedziczyć
Sąd w Botswanie uznał w piątek, że ustawa wykluczająca kobiety ze spadku jest niezgodna z konstytucją. Sprawę wniosły w 2007 r. cztery starsze wiekiem siostry, które kuzyn chciał wyrzucić z rodzinnego domu.
To ważny krok w dziedzinie praw kobiet nie tylko w Botswanie, ale w całej południowej Afryce, gdzie w wielu krajach istnieją takie dyskryminujące zapisy - uznał Priti Patel z Southern Africa Litigation Centre.
Polecam ciekawy artykuł BBC o tym, że kobietom w Afryce się polepsza.
źródło: BBC
-
Pokojowa Nagroda Nobla dla Unii Europejskiej
Czy jest to decyzja kontrowersyjna? I tak, i i nie. Bez wątpienia UE jest udanym projektem polityczno-gospodarczym, nawet pomimo ostatnich trudności. Ryzyko wybuchu wojny w Europe jest dziś minimalne - to także zasługa Unii. Z drugiej strony chciałoby się tak odważnej decyzji, jak ta sprzed dwóch lat - Nobel dla Liu Xiaobo. Moim faworytem był rosyjski Memoriał. Trochę to tak wygląda, jakby Norwegia nie chciała konfliktu z Rosją, pomna doświadczenia z Pekinem (Chiny przestały kupować łososia).
Poniżej komentarz Macieja Stasińskiego:
-
CHINY-USA. Prawa ręka byłego szefa KPCh z Chongqingu zamieszana w grabież organów?
Ten news pojawił się wyłącznie w azjatyckich mediach oraz jako komunikat rozsyłany przez Falun Gong, co nakazuje podejść doń z dystansem. Wcześniejsze doniesienia tej dziwacznej (w zachodniej percepcji) grupy dotyczące mordowania ich członków w obozach koncentracyjnych w celu pobierania organów nie zostały niezależnie potwierdzone. Niemniej Falun Gong stanowi silną liczebnie opozycję i nie należy jej ignorować.
106 członków Kongresu USA wystosowało list do sekretarz stanu Hillary Clinton, wzywając do ujawnienia szczegółowych informacji o nadużyciach transplantacyjnych w Chinach. Informacje te ponoć zostały przekazane amerykańskiemu rządowi przez byłego zastępcę burmistrza miasta Chongqing Wang Lijuna, podczas jego pobytu w konsulacie USA w lutym tego roku (Wang prosił o azyl, lecz go nie uzyskał).
Wang Lijun, policjant i prawa ręka Bo Xilaia podczas procesu. Fot. Uncredited AP
Według oficjalnych statystyk Chiny są na drugim miejscu po USA w liczbie wykonywanych przeszczepów. Chiński rząd twierdzi, że ponad 90 proc. narządów pochodzi od więźniów skazanych na śmierć. Jednak eksperci medyczni i działacze praw człowieka wyliczyli, że nie jest to możliwe.
Jak czytamy w komunikacie Falun Gong, badania wskazują, że luka jest wypełniana więźniami sumienia - zwłaszcza członkami tejże grupy, którą Pekin dekadę temu zaczął bezpardonowo zwalczać.
Dziesiątkom tysięcy przetrzymywanych sympatyków Falun Gong, wykonuje się kompleksowe badania medyczne, następnie poddaje egzekucji w celu usunięcia organów. W ten sposób wzmacnia się i zasila przemysł transplantacyjny w Chinach, który generuje setki milionów zysku.
Wang Lijun, którego ucieczka do amerykańskiego konsulatu wywołała wielki skandal polityczny i upadek szefa komunistycznej partii miasta Chongqing Bo Xilaia, był podobno zaangażowany w transplantację organów pochodzących od więźniów. Podczas uroczystości wręczania nagród w 2006 roku, Wang przyznał, że jako szef policji Jinzhou w prowincji Liaoning, był obecny przy tysiącach operacji usunięcia i przeszczepu organów. We wcześniejszym wywiadzie dla państwowych mediów określił doświadczenie widoku egzekucji osoby i „w przeciągu minut” ujrzenie jej organu w ciele kogoś innego jako „wzruszające”.
We wrześniu chiński sąd skazał Wang Lijuna na 15 lat więzienia za nadużycie władzy i korupcję.
- czwartek, 11 października 2012
-
BIAŁORUŚ. Opozycjoniści muszą płacić za pobyt w areszcie
19 września Jauhen Hucałou, członek Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji został skazany na siedem dni aresztu za przeprowadzenie nielegalnej pikiety przedwyborczej. Po wyjściu okazało się, że za każdy dzień musi zwrócić wiezieniu 50 tys. rubli (ok. 18 zł) – informuje telewizja Biełsat.
Jest to zgodne z prawem, które przewiduje, że skazany na areszt administracyjny musi zapłacić za swój pobyt w więzieniu.
Hucałou uważa, że rachunek jest zawyżony. Warunki w więzieniu były koszmarne. Oberwana pościel, brudny materac. Do toalety trzeba było chodzić z butelka żeby się umyć. Jedzenie to kasza i kotlety, w których więcej było chleba niż mięsa – relacjonuje opozycjonista.
Podobna praktyka obowiązuje w niektórych więzieniach USA. Pensjonariusze kilku zakładów karnych w stanie Michigan płacą 50-60 dol. za dzień. Głównie w teorii. Bo w praktyce pieniądze udaje się ściągnąć od kilku procent skazanych. Hrabstwo Eaton odzyskało 8 procent żądanych kwot, hrabstwo Ingham ledwie 2 procent (53 tys. dol. w 2011 r.). Ciekawe czy starczyło na pokrycie kosztów procedury administracyjnej.
W Polsce taki pomysł miał rząd Jarosława Kaczyńskiego. W 2007 r. Ministerstwo Sprawiedliwości kierowane przez Zbigniewa Ziobrę przygotowało projekt nowelizacji kodeksu karnego wykonawczego, przewidującą, że koszty utrzymania więźniów ponoszą sami skazani i tymczasowo aresztowani. Przepis ten będzie dotyczył wszystkich skazanych odbywających karę pozbawienia wolności, ale mamy świadomość, że nie wszyscy będą mogli temu obowiązkowi podołać. Dlatego przewidziany jest mechanizm ewentualnego umarzania kwot stanowiących koszty pobytu w celi - wyjaśniał Andrzej Kryże, wiceminister sprawiedliwości.
-
Biała dziewczyna kontra system szkolnictwa w USA
- Już jako mała dziewczynka byłam uczona, że każda forma dyskryminacji jest złem - mówi Abigail Fisher, której sprawa może zakończyć akcję afirmatywną. Faworyzowanie mniejszości rasowych przy rekrutacji na uniwersytety znów stanęło na wokandzie sądu najwyższego
-
Kolejny dzień, kolejna egzekucja
W Teksasie w środę - był to Dzień Przeciwko Karze Śmierci - stracono skazanego za zabójstwo 12-latki. Budżet teksaskiego podatnika został tym samym uszczuplony o 2,3 miliona dolarów, bo na tyle w tym stanie szacuje się koszt wydania wyroku śmierci.
Globalna tendencja jest jednak spadkowa, o czym można przeczytać w raporcie Amnesty International (artykuł poniżej)
Tutaj można podpisać petycję AI o zniesienie kary śmierci na Białorusi.
-
Anna Wolff-Powęska w ostatnim Magazynie Świątecznym o aktualnym zagrożeniu faszyzmem:
Jednym z ogniw w łańcuchu przyczyn, które doprowadziły do władzy najskrajniejszą z form faszyzmu - niemiecki nazizm, był wielki kryzys gospodarczy 1929 r. Stąd pytanie, czy obecny kryzys finansowy nie sprowadzi na Europę nowego wcielenia brunatnego kataklizmu. Czy i dla kogo ruchy neofaszystowskie i działania ugrupowań skrajnie prawicowych mogą dziś stanowić atrakcyjną ofertę? (...)
Dziś nie ma w Europie społecznej bazy dla faszyzmu porównywalnej z pierwszą połową XX w. Społeczne niezadowolenie z kierunku rozwoju kapitalizmu i integracji europejskiej można jednak łatwo spożytkować przez etnizację problemów gospodarczych. Ekstremistom z prawa sprzyja ''kwadratura koła'', jak zmarły w 2009 r. socjolog Ralf Dahrendorf określił niemożność przezwyciężenia sprzeczności między kapitalistyczną ekonomią, integracją społeczną i demokracją w zglobalizowanym świecie. Wyjście z błędnego koła niektórzy upatrują w powrocie do zaryglowanych granic państw narodowych.
Postawy autorytarne i ksenofobiczne nie lokują się dziś, jak sądziliśmy, na patologicznych obrzeżach, lecz przesuwają się w stronę centrum społeczeństwa. To nie bezdomni i bezrobotni gromadzą materiał wybuchowy. Ekstremizm prawicowy rozpycha się w samym środku. Klasa średnia lęka się coraz bardziej o utratę z trudem zdobytej pozycji. Struktura społeczna zmienia się na naszych oczach.
Już przed stu laty socjolog Georg Simmel wyjaśniał, że klasa średnia ma górną i dolną granicę, między którymi trwa stała wymiana jednostek. Fałszywy wstyd za degradację wyraża się często w nienawiści i pogardzie. Sukces Hitlera w latach 30. tłumaczył socjolog Seymour Martin Lipset m.in. wędrówką klasy średniej. To głównie przerażeni wizją upadku i biedy wskutek wielkiego kryzysu mieszczanie przechodzili na stronę nazistów.
- środa, 10 października 2012
-
źródło: Unsung.net
Zamiast komentarza do orzeczenia w sprawie Pussy Riot.
-
Dwie dziewczyny z Pussy Riot definitywnie do łagru. "Dwójeczka" od Putina
Moskiewski Sąd Miejski odrzucił apelację trzech członkiń zespołu Pussy Riot. Dwie z nich pojadą do łagru na zasądzone dwa lata. Nieoczekiwanie sąd zawiesił jednak karę Jekaterinie Samucewicz, trzeciej członkini zespołu.
-
Pekin dręczy żonę uwięzionego chińskiego noblisty Liu Xiaobo
Po dwóch latach nielegalnego przetrzymywania w areszcie domowym Liu Xia jest bliska załamania. Zdaniem przyjaciół rodziny Pekin, dręcząc ją, próbuje wymusić na jej mężu, laureacie pokojowego Nobla Liu Xiaobo, zgodę na emigrację.
-
PAKISTAN. Talibowie strzelają do 14-letniej aktywistki
To kolejne tego typu smutne doniesienie z Pakistanu. Powstaje wrażenie, że przemoc ze strony fanatyków jest tam nie mniejsza niż w Afganistanie...
Talibowie postrzelili 14-letnią Malalę Yousufzai, która krytykowała fundamentalistów i Do zamachu doszło we wtorek przed szkołą w Mingorze, największym mieście w dolinie Swat na północnym zachodzie Pakistanu.
Ta dziewczyna krytykowała talibów i dżihad, dlatego stała się celem ataku - oświadczył rzecznik pakistańskich talibów. Wyjaśnił, że zamach pomyślany był jako ostrzeżenie dla wszystkich, którzy ośmielają się propagować zachodni styl życia. Jego zdaniem 14-latka zachowywała się "nieprzyzwoicie".
Ciężko ranna dziewczyna przeżyła zamach, lekarzom udało się usunąć z jej głowy kulę.
Obóz Jalozai w Pakistanie dla uchodźców z doliny Swat , rok 2009. Fot. STR/PAKISTAN REUTERS
Na swoim blogu Yousufzai opisywała od 2009 roku życie w regionie kontrolowanym przez talibów i walczyła o prawo kobiet do edukacji. W zeszłym roku otrzymała pakistańską nagrodę pokojową. Była też nominowana do międzynarodowej pokojowej nagrody dziecięcej, przyznawanej przez holenderską organizację KidsRights.
Dolina Swat była dawniej ważnym centrum turystycznym Pakistanu. W 2008 roku region ten został opanowany przez talibów, którzy zakazali kobietom uczęszczania do szkół i zniszczyli 200 placówek oświatowych.
-
Kanada: zakażony HIV nie musi informować partnera o wirusie, jeśli używa prezerwatyw
Jeśli zakażony HIV stosuje prezerwatywy, a stężenie wirusa we krwi ma poniżej pewnego poziomu, nie ma obowiązku informowania partnera seksualnego o nosicielstwie - orzekło jednomyślnie dziewięciu sędziów Sądu Najwyższego Kanady
- wtorek, 09 października 2012
-
Posłuchajcie mojej historii! Wsłuchajcie się w mój ból i cierpienie! Tak śpiewa pierwsza afgańska raperka
Mimo tego dramatycznego apelu historia Sosan Firooz dowodzi, że z prawami kobiet w Afganistanie nie zawsze jest tak źle, jak się powszechnie wydaje.
Początki muszą być trudne. Debiutancki utwór Nasi Sąsiedzi opublikowano tylko na portalu YouTube. 23-letnia piosenkarka jest tam pokazana m.in. w dżinsach, z łańcuchami i bransoletami. Na niektórych kadrach ma bandanę z czaszkami, ale jej włosy nie są całkiem przykryte chustą, co nie zaskarbi jej sympatii konserwatystów.
Przemoc wobec kobiet jest w Afganistanie wciąż powszechna, zwłaszcza na prowincji, gdzie nie brakuje doniesień o więzieniu czy publicznych egzekucjach kobiet uznanych za rozwiązłe.
Chcemy, żeby skończyło się okrucieństwo wobec kobiet i dzieci - rapuje Firooz, która mieszka z rodziną w biednej dzielnicy na północy Kabulu.
Jej rodzina uciekła do Iranu w czasie wojny domowej w latach 90. Jedno z przesłań, jakie raperka ma dla Afgańczyków, brzmi: Zostańcie w swojej ojczyźnie, gdyż ci, którzy ją opuszczają, myją cudze gary i samochody.
Firooz jest też aktorką, występuje w drugoplanowych rolach w serialach lokalnej TV. Na początku października śpiewała na festiwalu muzycznym w Kabulu. Ponieważ wspólny pobyt kobiet i mężczyzn w miejscu publicznym jest zakazany, muzycy wystąpili pierwszego dnia przed publicznością żeńską, a w dwa następne dni - przed męską.
Wuj dziewczyny zerwał z powodu jej kariery kontakty z rodziną. Ale rodzice ją wspierają. Ojciec mówi, że zrezygnował z pracy w instytucji rządowej, by towarzyszyć córce, ilekroć wychodzi z domu, i by ją chronić: Jestem jej sekretarzem, odbieram telefony, chronię ją (...) Każdy rodzic powinien wspierać córki i synów, by pomóc im się rozwijać.
Wsparcie rodziny daje mi siłę do walki , deklaruje Firooz.
źródło: AP
-
FILIPINY: Sąd najwyższy zawiesił kontrowersyjną ustawę o przestępstwach w sieci
Wygląda na to, że warto było protestować. Prawo, które weszło w życie w zeszłym tygodniu, zostaje zawieszone na 120 dni - do czasu rozpatrzenia skarg.
W szczegółach sprawę opisałem tutaj:
Od 6 do 12 lat więzienia za zniesławienie w sieci
"Taka drakońska ustawa internetowa weszła w środę w życie na Filipinach. Pracownicy mediów i obrońcy wolności słowa na próżno protestują"
To kolejna dobra wiadomość z Filipin w ostatnich dniach. W niedzielę filipiński rząd poinformował, że osiągnął wstępne porozumienie pokojowe z największym ugrupowaniem rebelianckim na muzułmańskim południu w kraju, Islamskim Frontem Wyzwolenia Moro. Może to być przełomowy krok w kierunku zakończenia rebelii, w której w ciągu 40 lat zginęło 100-150 tys. ludzi. Łatwo nie będzie, bo już pojawili się rozłamowcy, nie akceptujący "mapy drogowej" do pokoju, która zakłada utworzenie nowego autonomicznego regionu.
- poniedziałek, 08 października 2012
-
Mur, drogi, tunele, bramy, zony - czyli 542 sposoby na utrudnienie życia Palestyńczykom
Jak wynika z raportu Biura ONZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA), na Zachodnim Brzegu (obszarze o powierzchni siedem razy mniejszej niż województwo mazowieckie) są 542 różnego rodzaju przeszkody na drogach. Obok szlabanów, zapór oraz punktów kontrolnych, istnieje szereg utrudnień administracyjnych w dostępie do dróg.
Jest lepiej niż kilka lat temu, ale niewiele zmieniło się w dostępie do ziem uprawnych, szczególnie w Dolinie Jordanu, w okolicach muru separacyjnego i izraelskich osiedli. 94 proc. obszaru Doliny Jordanu zostało przeznaczone przez izraelskie władze na zamknięte strefy wojskowe, parki narodowe lub rozbudowę osiedli.
Na utrudnienia w poruszaniu się bardzo wpłynęła budowa muru separacyjnego, rozpoczęta w 2002 r. w reakcji na falę palestyńskich zamachów samobójczych w Izraelu. Ok. 85 proc. z 708 km muru przebiega na terenie Zachodniego Brzegu, a nie po zielonej linii. Skutkiem tego jest izolacja palestyńskich społeczności i fragmentacja ziem uprawnych.
Fot. MUHAMMED MUHEISEN AP
Palestyńczycy, którzy znaleźli się po zachodniej stronie muru, są odcięci od Zachodniego Brzegu 15 punktami kontrolnymi, a na pola mogą się dostać tylko dzięki specjalnym pozwoleniom przez jedną z 73 bram w murze. 70 proc. z tych bram jest otwartych tylko podczas sezonu zbioru oliwek i tylko przez ograniczoną liczbę godzin w ciągu dnia.
Raport podkreśla, że większość obostrzeń jest powiązana w ten czy inny sposób z budową izraelskich osiedli, co stanowi naruszenie prawa międzynarodowego. Jednym z przykładów są specjalne drogi dla osadników i Izraelczyków, do których Palestyńczycy nie mają dostępu.
Od 2008 r. Izrael zaczął rozbudowywać alternatywny system dróg na Zachodnim Brzegu dla Palestyńczyków, np. budując tunele pod głównymi arteriami. Mimo że stanowi to znaczne ułatwienie dla Palestyńczyków, to utrwala ich wykluczenie z głównych dróg i przyczynia się do fragmentacji Zachodniego Brzegu.
Izraelski dziennik "Haarec", który napisał o raporcie, zwraca uwagę, że choć to Izrael jest odpowiedzialny za budowanie infrastruktury na terytoriach okupowanych, większość projektów jest realizowanych przez organizacje pomocowe, jak amerykańska USAID czy Czerwony Krzyż.
opracowanie na podstawie depeszy pap
- niedziela, 07 października 2012
-
A'propos najnowszej kampanii Amnesty...
Romowie wychodzą w proteście na ulice europejskich stolic
- Skończmy z przymusowym wysiedlaniem Romów. Brońmy ich praw, które należą im się jako obywatelom Unii Europejskiej - apelują organizatorzy Dnia Romskiej Dumy. Będą w niedzielę demonstrować w Paryżu i kilku innych stolicach Europy. Protest Romów
- czwartek, 04 października 2012
-
Człowiek to nie koala, czyli dlaczego Mozambijczycy nie chcą szwedzkich lasów
Czy pod pretekstem ochrony klimatu i pomocy rozwojowej można ograniczyć prawo do żywności jednym z najbiedniejszych ludzi na świecie?
Instytut Globalnej Odpowiedzialności zaprasza na spotkanie z aktywistami z Mozambiku, którzy w dniach 5-7 października przebywać będą w Polsce. Reprezentanci organizacji UNAC, przedstawią historię promowanego przez szwedzkie i mozambickie władze projektu, który w założeniach miał stworzyć nowe miejsca pracy i rozbudować infrastrukturę, a w efekcie przyniósł rozczarowanie i pogorszenie warunków życia lokalnej społeczności, spowodowane przede wszystkim przez ograniczenie dostępu do ziemi i zasobów leśnych.
Szczegóły spotkania na stronie IGO.
- poniedziałek, 01 października 2012
-
Mój artykuł:
Widmo głodu i wojny oddalone: Sudan dogadał się z Sudanem Południowym
Przywódcy obu państw podpisali w stolicy Etiopii umowę o handlu, ropie i bezpieczeństwie, ale kilka kwestii pozostało nierozwiązanych.
AKTUALIZACJA: Są nowe szczegóły porozumienia: umowa objęła wzajemne uznanie walut i transferów bankowych, którego brak bardzo utrudniał wymianę handlową między Sudanem i Sudanem Południowym (wszystko przeliczano na dolary USA po paskarskim kursie). Depesza Reuters na ten temat tutaj
- piątek, 28 września 2012
-
Amnesty International rozpoczyna kampanię przeciwko przymusowym wysiedleniom.
– Tysiącom ludzi na całym świecie odmawia się ich prawa do mieszkania dokonując przymusowych wysiedleń. W Brazylii, Serbii, Nigerii czy Kambodży o niemal codzienność – mówi Maciej Fagasiński, koordynator kampanii.
Podczas Maratonu Warszawskiego 30 września pobiegną dwa „spychacze” (ta maszyna najczęściej jest używana do niszczenia domów), będą też zbierane podpisy pod petycją o zatrzymanie przymusowych wysiedleń we Włoszech i Brazylii.
Przymusowe wysiedlenie jest definiowane jako usunięcie osoby lub grupy osób wbrew woli z ich domów lub ziemi, które zajmują, bez poszanowania odpowiednich procedur oraz zagwarantowania zabezpieczeń prawnych.
Ofiarami często padają Romowie. We Włoszech są przesiedlani do tzw. oficjalnych obozów, które są lokalizowane w znaczącej odległości od terenów zamieszkanych. Obozy te - jak donosi AI - otoczone są płotem i są pod stałym nadzorem kamer monitoringu. Romów odseparowuje się od reszty społeczeństwa oraz utrudnia dostęp do szkolnictwa i opieki zdrowotnej. Zgodnie z prawem międzynarodowym stanowi to dyskryminację.
Pozostaje przypomnieć najbardziej chyba znaną kampanię przymusowych wysiedleń - w Strefie Gazy, gdzie w latach 2000-2004 Izraelczycy zrównali z ziemią 1,7 tys. domów, pozostawiając ok. 17 tys. ludzi bez dachu nad głową. Sprawa stała się ostatnio głośna za sprawą mocno kontrowersyjnego wyroku uniewinniającego sprawców śmierci młodej aktywistki Rachel Corrie, którą rozjechał buldożer dokonujący demolki.
Strona o Prawach Człowieka
Robert Stefanicki