- poniedziałek, 12 sierpnia 2013
-
STRONA ZAWIESZONA Z POWODU WYJAZDU AUTORA
- piątek, 09 sierpnia 2013
-
27 lat w izolatce. Strajk głodowy w kalifornijskich więzieniach
W cieniu strajku głodowego w Guantanamo już od ponad miesiąca trwa podobny protest w zakładach karnych o zaostrzonym rygorze bezpieczeństwa stanu Kalifornia.
Strajkują zgodnie – co się rzadko zdarza – biali, czarni i Latynosi, w sumie kilkaset osób. Pierwsi wyczerpani głodówką więźniowie trafili do szpitali.
Jeni narzekają na izolację, inni na tłok. Więzienie Chino w Kaliforni. Fot. AP
Buntownicy żądają, by przestać zamykać ich w izolatkach. Niektórzy siedzą w odosobnieniu nawet po kilkadziesiąt lat. Więźniowie twierdzą, że jest to tortura. I że na przeniesienie do wspólnej celi mogą liczyć tylko ci, którzy zgodzą się donosić władzom na współwięźniów.
Dziennikarze nie mają dostępu do strajkujących, jednak ci zdołali przemycić listy za mury, dzięki czemu wiadomość o strajku dotarła do opinii publicznej.
Jeden z przywódców buntu, Todd Ashker, pisze, że zainspirowała go książka o strajku głodowym członków IRA z 1981 r. 10 więźniów zagłodziło się wtedy w Irlandii Północnej na śmierć.
50-letni Ashker, skazany za zabójstwo, twierdzi, że od 27 lat przebywa w izolatce w Pelican Bay bez kontaktu z rodziną i innymi ludźmi. W więzieniu zaczął zgłębiać prawo i pomaga innym więźniom pozywać władze o nadużycia.
Demonstracja poparcia dla strajkujących. Fot. Reuters
Władze więzienne zaprzeczają, jakoby izolatka służyła im do rekrutowania informatorów. Jeffrey Beard, szef departamentu resocjalizacji stanu Kalifornia, zaapelował na łamach „Los Angeles Times”, żeby opinia publiczna nie dała się oszukać – strajk wywołali przywódcy gangów, chcąc odzyskać zdolność terroryzowania innych osadzonych. Zdaniem Bearda, zmuszają oni innych więźniów do udziału w głodówce.
Według Amerykańskiej Unii Swobód Obywatelskich (ACLU), pochopne wieloletnie izolowanie więźniów – także nieletnich – jest powszechnym problemem w całych Stanach Zjednoczonych. ACLU apeluje, żeby z tym skończyć, ponieważ izolacja „kosztuje zbyt wiele, nie przyczynia się do resocjalizacji i powoduje choroby umysłowe”.
źródło: Guardian
-
Rosyjska policja, prokuratura, służby specjalne zastraszają każdego, kto krytykuje korupcję czy niszczenie środowiska naturalnego podczas przygotowań do zimowych igrzysk
-
Syryjskie Aleppo przed i po bombardowaniach Assada. [ZDJĘCIA]
Amnesty International opublikowała zdjęcia satelitarne dzielnic syryjskiego miasta Aleppo wykonane przed walkami rebeliantów z armią prezydenta Bashara al-Assada oraz po starciach. Fotografie pokazują kratery po uderzeniach rakiet balistycznych i setki zniszczonych domów. - Najbardziej widoczne i szokujące zniszczenia pojawiły się po atakach armii syryjskiego rządu - informuje organizacja praw człowieka
- czwartek, 08 sierpnia 2013
-
Będą nowe domy dla żydowskich osadników
Izrael wydał wstępną zgodę na budowę ponad 800 nowych domów w żydowskich osiedlach na okupowanym Zachodnim Brzegu Jordanu. Rzecznik izraelskiej cywilnej administracji na Zachodnim Brzegu, Guy Inbar, powiedział, że plany zostały zaaprobowane w środę, ale rozpoczęcie budowy będzie jeszcze wymagało zielonego światła ze strony rządu.
Decyzja ta może skomplikować wznowione w ubiegłym miesiącu pod kuratelą USA izraelsko-palestyńskie negocjacje pokojowe. Powodem ich zamrożenia prawie trzy lata temu był spór o izraelskie osiedla; strona palestyńska odmawiała wznowienia rokowań dopóki trwa rozbudowa osiedli na terytoriach okupowanych. Druga tura rozmów izraelsko-palestyńskich jest planowana na przyszły tydzień.
Ok. 500 tys. izraelskich osadników żyje na Zachodnim Brzegu i w Jerozolimie Wschodniej, wśród 2,5 miliona Palestyńczyków. W niedzielę izraelski rząd umieścił 91 osiedli na liście priorytetów, upoważnionych do pobierania dodatkowych funduszy z państwowej kasy.
-
Dostał 5,5 roku ciężkiego łagru, bo sikał
Histeryczna kampania prowadzona w Rosji przeciw "nietradycyjnym zachowaniom seksualnym" przeszła granicę absurdu. Rusłan Wachanow, kierowca z Jarosławia, został skazany na 5,5 roku ciężkiego łagru za to, że sikał w przydrożnych krzakach.
-
Bank Światowy nie dba o prawa człowieka
Etiopskie władze przymusowo wysiedlają tysiące ludzi z terenów, które następnie są oddawane zagranicznym inwestorom. Płaci za to Bank Światowy - dowodzi nowy raport Human Rights Watch.
- wtorek, 06 sierpnia 2013
-
Brytyjczycy urządzają łapanki na nielegalnych imigrantów
Ulotki i plakaty kontrowersyjnej kampanii głoszą: „Wracaj do domu albo zostaniesz aresztowany”. Rząd planuje też wprowadzić kaucje dla osób z niektórych państw Azji i Afryki ubiegających się o wizę.
-
Samospalenie tybetańskiego mnicha w Katmandu
Pod stupą Bodnath w Katmandu we wtorek dokonał samospalenia mężczyzna w szatach buddyjskiego mnicha, zidentyfikowany przez lokalną policję jako „tybetański uchodźca". Został ugaszony przez przechodniów i przewieziony do szpitala, gdzie stwierdzono zgon.
Modlitwa w Bodnath. Fot. Reuters
Kilka godzin później podano, że zmarły nazywał się Karma Njedon Gjaco, miał 39 lat, pochodził z lhaskiego okręgu Damszung (chiń. Dangxiong) i po opuszczeniu Tybetu w styczniu 2012 roku przebywał w Indiach.
Było to drugie samospalenie Tybetańczyka w Bodnath, tybetańskiej dzielnicy Katmandu. W lutym podpalił się tam Drupczen Cering, nowo przybyły uchodźca z Kardze, którego protest został wykorzystany do podsycania antytybetańskich nastrojów w Nepalu.
Wbrew zakazowi władz w Katmandu żyjący w Nepalu Tybetańczycy czasami protestują przeciwko polityce Pekinu. Nepalski rząd nie zgadza się na to, by w kraju dochodziło do działań wymierzonych w "jakiekolwiek państwo, z którym utrzymywane są przyjacielskie stosunki".
Ogółem ponad 100 osób podpaliło się od 2011 roku w proteście przeciwko represyjnej polityce władz Chin wobec Tybetu lub apelując o powrót Dalajlamy.
- poniedziałek, 05 sierpnia 2013
-
Prezydent Kolumbii przeprasza za zbrodnie wojenne
W ciągu półwiecznej wojny domowej zginęło w Kolumbii prawie ćwierć miliona ludzi, większość to niewinni cywile. Ponad 5 mln zostało wygnanych z domów. Prezydent Juan Manuel Santos przyznał, że za te zbrodnie odpowiada też kolumbijski rząd.
-
HRW: Armia Asada używa pocisków balistycznych w rejonach zamieszkanych
Human Rights Watch oskarżył w poniedziałek wojska prezydenta Syrii Baszara el-Asada, że w walce z antyrządowymi rebeliantami używają pocisków balistycznych na obszarach zamieszkanych, zabijając setki cywilów. HRW ogłosiła raport, w którym opisuje dziewięć domniemanych ostrzałów z użyciem pocisków balistycznych, w których zginęło co najmniej 215 osób. Do ataków według organizacji doszło między lutym a lipcem bieżącego roku. Połowę ofiar śmiertelnych stanowiły dzieci. HRW dodaje, że jej działacze odwiedzili siedem z dziewięciu opisanych miejsc ataków i w żadnym z nich, jak się wydaje, nie było celów wojskowych.
Armia syryjska stosuje "techniki wojenne, które nie pozwalają na rozróżnienie pomiędzy cywilami a bojownikami, co jest poważnym pogwałceniem międzynarodowego prawa humanitarnego". HRW wezwał Asada, by wstrzymał te ataki.
-
Przed wyborami władze Moskwy czyszczą miasto z obcych
Policja w Moskwie od tygodnia poluje na bazarach na emigrantów. Zatrzymała około 5 tys. osób. - To pokazówka, która potrwa do wrześniowych wyborów mera. Urzędnicy w stolicy zarabiają krocie na emigrantach i nie zrezygnują z tego - ocenia radna z dzielnicy Presnia.
- piątek, 02 sierpnia 2013
-
Młodzi Afgańczycy: Większe prawa kobiet, dziewczyny w obcisłych spodniach? To nie dla nas
Przeciwko propozycji ustawy dającej kobietom więcej praw organizowanych jest coraz więcej protestów. Chociaż na razie, po wybuchu oburzenia ze strony przywódców religijnych, ustawa została zablokowana w parlamencie, jej zwolennicy zapowiadają kolejne próby. Nowe prawo miałoby m.in. zakazać małżeństw wśród dzieci, poligamii i przemocy wobec kobiet.
-
O kobiety, jeśli wierzycie w Koran Allaha, to Koran mówi o was: "O kobiety, pozostańcie w czterech ścianach domu; nie oddalajcie się od domu". Po co wysyłać córki do pracy w fabrykach odzieży? Kształćcie je do klasy 4-5, żeby po wydaniu jej za mąż mogła księgować zarobki swojego męża, to wystarczy.
- Allama Shah Ahmad Shafi, emir Hafajat-e-Islam (Uratować islam), koalicji islamistycznych organizacji religijnych w Bangladeszu.
-
Wielka obława w Moskwie po pobiciu policjanta - 3 tys. zatrzymanych
To głównie imigranci z Kaukazu, w mieście powstaje dla nich obóz filtracyjny. A wszystko zaczęło się od pobicia oficera policji na oczach biernie przyglądających się temu innych funkcjonariuszy.
-
Władze Hawajów chcą fundować bezdomnym bilety lotnicze w jedną stronę
Bezdomny, który zechce opuścić Hawaje i przedstawi dowód, że ma bliskich w innych stanach USA, którzy są gotowi go przyjąć, dostanie kupon na podróż samolotem albo promem. Żeby wziąć udział w programie, chętni muszą być zdrowi psychicznie i spełniać wymóg "wystarczającej higieny osobistej". Miejscowe władze chcą w ten sposób zaoszczędzić na zasiłkach i wydatkach na pomoc społeczną i służbę zdrowia.
- czwartek, 01 sierpnia 2013
-
Po co skazywać szeregowca Manninga na 130 lat więzienia?
Tyle grozi informatorowi portalu WikiLeaks. Wyrok w sprawie Ariela Castro, który więził i gwałcił trzy kobiety, wyniósł 1000 lat. Takie wyroki mają głównie symboliczne znaczenie - twierdzą eksperci.
Przedłużanie kary więzienia długie lata poza dożywocie służy nie tylko temu, by określić, jak długo ktoś ma być odizolowany od społeczeństwa - tłumaczy BBC profesor prawa Uniwersytetu Kalifornii Franklin Zmiring. Nie bez znaczenia jest funkcja teatralna, a dwie radykalnie odmienne role kary - symboliczna i praktyczna - są właściwością współczesnego systemu sądownictwa nie tylko w USA; na prawie 2 tys. lat skazany został w 2007 roku hiszpański anestezjolog oskarżony o zainfekowanie wirusem zapalenia wątroby typu C kilkuset pacjentów. Przy orzekaniu takich spektakularnych wyroków duże znaczenie odgrywa zainteresowanie mediów sprawą i charakter samego przestępstwa. "W przypadku skazaniu amerykańskiego finansisty Bernarda Madoffa (na 150 lat więzienia za miliardowe nadużycia) sędzia w rzeczywistości chciał powiedzieć mu, że jest po prostu bardzo złym człowiekiem . A w tym celu liczbę lat można bez końca przedłużać" - zauważa profesor.
Spektakularne wyroki są niekiedy alternatywą dla kary śmierci. Tak było w przypadku Ariela Castro, który przez 10 lat więził w swoim domu w Cleveland trzy kobiety. Na mocy zawartej pod koniec lipca ugody Castro zgodził się na dożywocie i dodatkowe 1000 lat więzienia, ale uniknął wyroku śmierci. Podobnie było w przypadku Dudleya Wayne'a Kyzera, który odsiaduje dwa wyroki dożywotniego więzienia plus 10 tysięcy lat za potrójne morderstwo popełnione w latach 70. Po czterech latach w celi śmierci był on sądzony powtórnie, ponieważ karę śmierci w Alabamie uznano wówczas za niekonstytucyjną.
Ekstremalnie długie wyroki więzienia są też formą zadośćuczynienia dla bliskich ofiar. Orzekanie wyroków zwielokrotnianych za każdą z ofiar osobno jest formą podkreślenia ich znaczenia i poczucia straty.
-
Warszawski: Turcja gra na kurdyjskim boisku
Na przyszły miesiąc zapowiedziano w Erbilu, stolicy "Kurdystanu Południowego", pierwszy "kongres czterech zaborów". Dziesięć lat temu Turcja byłaby na nim głównym wrogiem, dziś szef irackiego Kurdystanu jest właśnie w Ankarze, by ustalić szczegóły zjazdu.
- środa, 31 lipca 2013
-
Demonstracja w Kabulu w obronie Bradleya Manninga
-
ONZ wzywa Chile do rozwiązania sporu z Indianami
Prawnik Organizacji Narodów Zjednoczonych wezwał we wtorek władze Chile, aby przestały wykorzystywać prawo antyterrorystyczne przeciw Indianom z ludu Mapucze, którzy walczą o odzyskanie ziem przodków.
Ben Emmerson powiedział, że sytuacja w położonych na południu kraju regionach Araukania i Bio Bio jest niestabilna. Żyje tam około 1 mln Mapuczów. W sumie Indianie z tego plemienia stanowią około 9 proc. mieszkańców kraju.
Po dwóch tygodniach pobytu w Chile Emmerson powiedział, że "może się ona przerodzić w większy konflikt regionalny, jeśli nie zostaną podjęte pilne działania przeciw przemocy". Jak podkreślił, chilijskie władze dysponują wystarczającą gamą środków prawnych, aby ukarać za przestępstwa bez potrzeby uciekania się do legislacji antyterrorystycznej z czasów dyktatury gen. Augusto Pinocheta z lat 1973-1990.
"Prawo antyterrorystyczne było wykorzystywane w sposób dyskryminujący Mapuczów. Stosowano je niejasno i arbitralnie, co przeszło w jawną niesprawiedliwość, osłabiającą prawo do sprawiedliwego procesu" - dodał Emmerson. Radykalna frakcja Indian okupowała i paliła farmy oraz ciężarówki z drewnem żądając zwrotu ziem. W czasie jednej z akcji ekstremiści podpalili dom dwójki starszych ludzi, którzy zginęli w płomieniach. Jedyny oskarżony w tej sprawie jest Mapuczem. Również policji zarzucano nadużywanie przemocy w czasie przeszukań w indiańskich domach, a także strzelanie gumowymi kulami w kobiety i dzieci.
Mapucze opierali się hiszpańskiej kolonizacji przez około 300 lat. Dopiero w XIX wieku koloniści pokonali ich i zmusili do zamieszkania w Araukanii, na południe od rzeki Bio Bio, blisko 500 kilometrów na południe od stolicy kraju. Większość Indian żyje w ubóstwie, pracując przy wyrębie drzew lub jako robotnicy najemni w gospodarstwach rolnych.
-
Wzrost liczby ofiar cywilnych w Afganistanie
Liczba ofiar wśród cywilów konfliktu w Afganistanie wzrosła o 23 proc. w 1. półroczu 2013 r. w porównaniu z tym samym okresem w ub.r. - wynika z opublikowanego w środę raportu misji ONZ w Afganistanie. Śmierć poniosło 1 319 osób (wzrost o 14 proc. w porównaniu z pierwszą połową ub. r.), a ranne zostały 2 533 osoby (wzrost o 28 proc.).
Według Misji Wsparcia Narodów Zjednoczonych w Afganistanie (UNAMA) "coraz większy odsetek wśród ofiar stanowią kobiety i dzieci". I tak od 1 stycznia do 30 czerwca w różnych aktach przemocy w Afganistanie śmierć poniosło 106 kobiet, a 241 zostało rannych (wzrost aż o 61 proc.); a dzieci odpowiednio 231 i 529 (wzrost o 30 proc.).
UNAMA ubolewa, że "afgański rząd nie wdrożył jeszcze konkretnych środków w celu ograniczenia liczby ofiar wśród ludności cywilnej i nie działa w tym kierunku w czasie, gdy siły afgańskie całkowicie przejęły odpowiedzialność za bezpieczeństwo w kraju i ochronę cywilów". Tak jak w ubiegłym roku cywile są ofiarami głównie eksplozji bomb domowej roboty. UNAMA zwraca jednocześnie uwagę na wzrost liczby zabitych i rannych cywilów w coraz częstszych starciach sił afgańskich i talibów.
-
Wyrok: Szeregowiec Manning, który przekazał dokumenty Wikileaks, jest winny, ale nie pomagał wrogowi
Starszy szeregowiec Bradley Manning nie pomagał wrogowi, przekazując 700 tys. amerykańskich dokumentów portalowi Wikileaks, za co groziło mu dożywocie - uznała sędzia płk Denise Lind. Ale i tak Manning może usłyszeć wyrok nawet 130 lat więzienia, bo sąd uznał go za winnego 19 z 21 zarzutów. Do części starszy szeregowiec przyznał się sam
- wtorek, 30 lipca 2013
-
W Pakistanie zwycięzcom teleturnieju rozdają porzucone dzieci
Teleturniej „Amaan Ramazan” od tygodni robi w pakistańskiej telewizji furorę. Do tej pory zwycięzcom rozdano dwie dziewczynki, za kilka dni „nagrodą” ma być chłopczyk. Twórcy programu przekonują, że dzięki temu znalezione na ulicy dzieci trafiają do bezdzietnych par
-
Arabia Saudyjska skazuje na więzienie i chłostę administratora internetowego forum
Na siedem lat więzienia i 600 batów został skazany administrator portalu społecznościowego w Arabii Saudyjskiej za założenie forum internetowego poświęconego roli religii w tym kraju.
W zamyśle założyciela Raifa Badawiego forum "Uwolnić saudyjskich liberałów" (Free Saudi Liberals) miało służyć dyskusji na temat roli religii w Arabii Saudyjskiej. Jak podał Human Rights Watch, znajdowały się na niej m.in. artykuły krytykujące wpływowych duchownych muzułmańskich w kraju, w tym wielkiego muftiego.
Badawi od czerwca 2012 roku przebywał w areszcie pod zarzutem popełnienia przestępstwa internetowego oraz nieposłuszeństwa wobec ojca, co saudyjskie prawo klasyfikuje jako czyn karalny. Dziennik "Al Watan" poinformował, że oprócz wymierzenia Badawiemu kary więzienia i chłosty sędzia nakazał zamknięcie forum, uznanego przez sąd za godzące w wartości islamskie. Jak dodała gazeta, wycofano zarzut apostazji, która w Arabii Saudyjskiej karana jest śmiercią.
Sędziowie w tym kraju orzekają, opierając się bardziej na własnej interpretacji szariatu (religijnego prawa) niż na zapisach kodeksu karnego czy precedensach z przeszłości.
-
Bezduszna Austria deportuje protestujących uchodźców
Nie pomogły protesty organizacji pozarządowych i Kościoła. Austriacka policja stłumiła trwający od dziesięciu miesięcy protest uchodźców domagających się lepszego traktowania. Kilku aresztowanych Pakistańczyków błyskawicznie deportowano. Grozi im śmierć.
- poniedziałek, 29 lipca 2013
-
Rzucają w czarnoskórą minister bananami i porównują do małpy
Czarnoskóra minister ds. integracji Cécile Kyenge stała się probierzem włoskiego rasizmu.
-
16-letnia córka białoruskiego opozycjonisty została pobita i wywieziona do lasu.
Jej ojciec uważa, że to próba zastraszenia milicja - że to zwykłe chuligaństwo.
Natalia Szelega w sobotę rano jak zwykle wyszła pobiegać na boisko lokalnej szkoły. Tam nagle ktoś uderzył ją w głowę. Obudziła się w lesie 20 km od domu wymazana na twarzy i ubraniu czarną farbą. Po powrocie trafiła do szpitala gdzie lekarze stwierdzili wstrząs mózgu. Dziewczyna przypomina, że dwukrotnie wcześniej byłą na klatce schodowej swojego domu zaczepiana przez dwójkę ogolonych na łyso mężczyzn w dresach, którzy grozili jej gwałtem i wywiezieniem do lasu.
Poszkodowana jest córką bobrujskiego aktywisty opozycyjnej partii Białoruska Chrześcijańska Demokracja Wiaczesława Szelega. Mężczyzna nie od zawsze zajmował się polityką, przedtem po prostu był właścicielem sklepu z AGD. W 2006 r. jego miejsce pracy odwiedzili funkcjonariusze Białoruskiej Kontroli Państwowej i pod pretekstem znalezienia źle wypełnionego dokumentu skonfiskowali całą partię towarów na sumę prawie 100 mln. rubli czyli w przeliczeniu 141 tys. zł. Handlowiec w poszukiwaniu sprawiedliwości przeszedł wszelkie państwowe instytucje, łącznie z Sadem Najwyższym, który nakazał zwrot niesłusznie skonfiskowanych towarów. Okazało się jednak, że po drodze towar sprzedano po cenie o 30 proc mniejszej niż rynkowa, a zgodnie z prezydenckim ukazem nr. 559 państwo może zwrócić jedynie sumę jak realnie wpłynęła do budżetu. Mężczyzna po wpływem sugestii Prokuratury Generalnej postanowił wysłać skargę do Komitetu Praw Człowieka ONZ na bezprawny jego zdaniem dekret prezydenta. I to, że skarży się na samego Łukaszenkę jest zdaniem opozycjonisty, główną przyczyną jego kłopotów.
"Wniosek jest taki, że te groźby, - zastraszanie i porwanie mojego dziecka to sposób nacisku na mnie jako opozycyjnego polityka” – powiedział Wiaczesłau Szeleg w rozmowie z Biełsatem. Tymczasem śledcze organy w Bobrujsku sklasyfikowały przypadek porwania 16-latki jako „chuligaństwo”.
Metody „argumentacji” zastosowane przez „nieznanych sprawców” nie są czymś wyjątkowym na Białorusi. W styczniu br. aktywistka „Europejskiej Białorusi” Olga Stepanowa została napadnięta i obcięto jej włosy. W styczniu 2011 r. aktywistki Femen, które pod siedzibą KGB w Mińsku urządziły akcje protestacyjną zostały porwane wywiezione do lasu pod granicą ukraińską, ogolone i oblane farbą.
źródło: Belsat
-
Rządy realizują tylko jedną trzecią zgłaszanych przez ONZ potrzeb finansowania pomocy humanitarnej dla Syrii. To oznacza wzmożony wysiłek organizacji pozarządowych. Ale brytyjski Komitet ds. Nagłych Katastrof, czyli koalicja doświadczonych organizacji charytatywnych, po czterech miesiącach z sześciomiesięcznej kampanii zebrał zaledwie 17 mln funtów. Dla kontrastu - w sześciomiesięcznej kampanii na rzecz ofiar azjatyckiego tsunami udało się zgromadzić 392 mln funtów, a dla ofiar trzęsienia ziemi na Haiti - 107 mln.
Wydaje się, że szokujące katastrofy naturalne - w których gołym okiem widać, że ludzie są niewinnymi ofiarami tego, co firmy ubezpieczeniowe lubią nazywać ''aktami Boga'' - sprawiają, że jesteśmy hojniejsi niż w przypadku konfliktów politycznych. Kampania Komitetu ds. Nagłych Katastrof z 2009 r. na rzecz mieszkańców Gazy zebrała ledwie 8 mln funtów, a rok wcześniej - na rzecz ofiar kryzysu w Kongo - 10,5 mln. Dlaczego cierpienia niewinnych spowodowane ''aktami Boga'' mają być uznawane za gorsze niż cierpienia niewinnych na skutek tego, że ich współobywatele skaczą sobie - w imię tego samego Boga - do gardeł?
- piątek, 26 lipca 2013
-
Trybunał Praw Człowieka: wyrok na Chodorkowskiego nie był polityczny
Pierwszy proces szefów rosyjskiej spółki naftowej Jukos Michaiła Chodorkowskiego i Płatona Lebiediewa przeprowadzono osiem lat temu z licznymi uchybieniami, ale nie był on motywowany politycznie - orzekł Europejski Trybunał Praw Człowieka
-
ONZ krytykuje plan przymusowego przesiedlenia Beduinów
Wysoka komisarz ONZ ds. praw człowieka Navi Pillay zażądała w czwartek od rządu Izraela, by odstąpił od przyjęcia ustawy, która zezwoliłaby na przymusowe przesiedlenie blisko 40 tys. Beduinów i zniszczenie 40 wiosek w regionie Negew.
"Niepokoi mnie ta ustawa, która jest próbą zalegalizowania przymusowych przesiedleń i wywłaszczeń tubylczych wspólnot beduińskich z Negew" - powiedziała Pillay. Kneset przyjął w czerwcu w pierwszym czytaniu projekt ustawy, która pozwoli na przesiedlenie 30-40 tys. Beduinów, wyburzenie wiosek i konfiskatę ponad 70 tys. hektarów ziemi. By ustawa weszła w życie, musi zostać zaaprobowana jeszcze w dwóch czytaniach.
W Izraelu żyje około 260 tys. Beduinów; większość z nich mieszka w regionie Negew, między półwyspem Synaj a doliną Wadi al-Araba, na południu kraju. Ponad połowa z nich zamieszkuje prymitywne wioski, nieuznawane oficjalnie i pozbawione bieżącej wody czy prądu lub gazu. Albo nie mają dokumentów potwierdzających własność ziemi, na której mieszkają od pokoleń, albo Izrael ich nie uznaje.
"Jako izraelscy obywatele, Beduini mogą się domagać tych samych praw dotyczących własności, dachu nad głową i dostępu do usług komunalnych co jakakolwiek inna grupa (ludności) w Izraelu" - powiedziała Pillay.
- czwartek, 25 lipca 2013
-
Tunezja: zastrzelono jednego z szefów opozycji
Muhammad Brahmi, przywódca opozycyjnej partii Ruch Ludowy, został zastrzelony przed swoim domem w Tunisie. To kolejne zabójstwo polityka opozycji w pierwszym kraju arabskiej wiosny, który pozbył się dyktatora
- środa, 24 lipca 2013
-
Skandal na rozpoczęcie procesu Politkowskiej
Dzieci sławnej rosyjskiej dziennikarki zamordowanej siedem lat temu oraz ich adwokaci odmówili udziału w rozprawie, protestując przeciw sposobowi dobrania ławy przysięgłych. Sędzia ich sprzeciw zignorował.
-
Członkini Pussy Riot ma dalej siedzieć w łagrze
Sąd w kraju permskim nie zgodził się dziś na warunkowe zwolnienie 25-letniej Marii Alochiny, członkini grupy Pussy Riot, skazanej na dwa lata łagru za wykonanie piosenki "Bogurodzico, przegoń Putina" w moskiewskiej katedrze prawosławnej.
-
Raport tureckiej opozycji o prześladowaniu dziennikarzy
Główna siła opozycji tureckiej, Partia Ludowo-Republikańska (CHP), opublikowała we wtorek raport, w którym podaje, że działania rządu premiera Recepa Tayyipa Erdogana doprowadziły do uwięzienia 64 dziennikarzy; 123 wciąż czeka na proces. Partia oskarża premiera Erdogana o uczynienie z Turcji "pół otwartego więzienia", w którym nie ma miejsca dla dziennikarzy. Znaleźli się oni w więzieniu ze względu na swoją pracę, a nie jak tłumaczył rząd, z powodu oskarżeń o działalność terrorystyczną.
Oprócz opozycji wypowiedziała się też grupa dziennikarzy, która poinformowała, że 59 pracowników mediów zostało zwolnionych lub zmuszonych do rezygnacji od początku wybuchu protestów antyrządowych w czerwcu. Niektórzy dziennikarze w serwisach społecznościowych popierali protestujących.
Obrońcy praw człowieka twierdzą, że wolność prasy w Turcji jest ograniczana, a cenzura w mediach staje się coraz bardziej powszechna.
- wtorek, 23 lipca 2013
-
11-letnia Jemenka: „Wolę się zabić, niż wyjść za mąż”
Nada Al-Ahdal, 11-letnia dziewczynka jemeńska, uciekła niedawno z domu rodziców, żeby uniknąć wydania jej za mąż wbrew jej woli. Opowiadając swoją historię w improwizowanym wideo nakręconym w samochodzie, powiedziała, że woli umrzeć niż wyjść za mąż w tym wieku. W wideo, które zostało zamieszczone na YouTube 8 lipca 2013 r. wygłosiła płomienny apel: „A co z niewinnością dzieciństwa? Co dzieci zrobiły złego? Dlaczego wydajecie je za mąż w ten sposób?”
Al-Ahdal, jedna z ośmiorga rodzeństwa, mieszkała wraz ze swoim wujkiem w stolicy Sanaa od czasu, gdy była małym dzieckiem. Śpiewa i brała udział w musicalu. Miesiąc temu została wysłana do rodziców na ich żądanie, tylko po to, żeby odkryć, iż zaaranżowali dla niej małżeństwo z Jemeńczykiem mającym dwadzieścia kilka lat, który pracuje w jednym z państw Zatoki.
Małżeństwa dzieci są powszechne w Jemenie i rodziny wydają za mąż wiele dziewczynek już w wieku ośmiu lat, często za podstarzałych mężczyzn. Motywy rodzin są często finansowe; Al-Ahdal opowiadała, że jej rodzice otrzymali pieniądze od przyszłego pana młodego. "Wolę umrzeć” – powiedziała na wideo. „Wolę mieszkać z wujkiem niż z tymi ludźmi. Grozili, że mnie zabiją, jeśli wrócę do wujka. Co za ludzie grożą swoim dzieciom w ten sposób?"
Al-Ahdal dodała, że jej siostra została wydana za mąż w wieku 11 lat, a jej ciotka popełniła samobójstwo przez samospalenie w wieku lat 14 po zmuszeniu jej do zamążpójścia. "Matko, rodzino, uwierzcie mi, kiedy mówię: skończyłam z wami. Zrujnowaliście moje marzenia”.
Kiedy Al-Ahdal uciekła z domu rodziców, jemeńskie ministerstwo spraw wewnętrznych powierzyło opiekę prawną nad nią jej wujkowi.
„Udało mi się rozwiązać mój problem – mówi dziewczynka - ale inne niewinne dzieci nie mogą rozwiązać swojego i mogą umrzeć, popełnić samobójstwo albo zrobić, co im przyjdzie do głowy.”
źródło: MEMRI
-
Wątpliwości w sprawie Norweżki zgwałconej w Emiratach
W krajach Zatoki Perskiej cudzoziemki z Filipin czy Sri Lanki każdego dnia są bite, gwałcone, przypalane i też nie mogą liczyć na sprawiedliwość. Oburzamy się dopiero, kiedy niesprawiedliwie zostaje potraktowana Europejka - mówi dr Katarzyna Górak-Sosnowska.
- poniedziałek, 22 lipca 2013
-
Pomożecie? UNICEF Polska zbiera na walkę z malarią i cholerą w Mali
Na rozpoczętą jesienią 2012 r. akcję dożywiania dzieci w Czadzie, Polacy wpłacili już ponad 1,7 mln zł. W lipcu ruszyła nowa kampania polskiego oddziału UNICEF – tym razem będziemy próbować poprawić stan zdrowia dzieci w sąsiednim Mali. W tym roku Mali – jeden z najbiedniejszych krajów świata - nawiedziła wojna, która doprowadziła do drastycznego pogorszenia sytuacji humanitarnej. Z powodu głodu, braku dostępu do czystej wody pitnej i chorób, którym potrafimy zapobiegać, co szóste dziecko nie dożywa tam piątych urodzin.
Mali Malijczycy na lekcji higieny. Fot. UNICEF
Zebrane pieniądze pójdą m.in. na zakup moskitier. W Mali malaria jest przyczyną około 20 proc. zgonów dzieci. Moskitiery to prosty i sprawdzony sposób na zapobieganie tej chorobie, można dzięki nim zredukować zachorowania nawet o jedną piątą. Niestety dzieci w Mali nadal umierają z powodu malarii, ponieważ nie śpią pod moskitierami i nie mają dostępu do ratującej życie terapii, którą najlepiej zacząć w ciągu 24 godzin od pojawienia się pierwszych symptomów. Jeśli malaria zostaje wykryta wystarczająco wcześnie i jest natychmiast leczona, wystarczy trzydniowa kuracja.
UNICEF chce dotrzeć z moskitierami do wszystkich potrzebujących dzieci, zapewnić testy na malarię i leki dla tych, które zachorują. Szacuje się, że każda złotówka wydana na walkę z malarią w Afryce zwraca się czterdziestokrotnie – czyli pozwoli w przyszłości zaoszczędzić 40 zł.
Innym problemem w Mali jest cholera. Choroba ta, szczególnie w porze deszczowej, zagraża życiu tysiącom dzieci. Zmiana zachowań i nauka zasad higieny jest kluczem do rozwiązania tego problemu - o ile Malijczycy będą mieli zapewniony dostęp do czystej wody pitnej i sanitariatów, a na to często brakuje im pieniędzy.
Wysłannicy UNICEF odwiedzają szkoły w całym Mali, organizując lekcje higieny nie tylko z dziećmi, ale również ich rodzicami i nauczycielami. Inicjatywa ta znana jest pod nazwą WASH (Water, Sanitation and Hygiene). Wszyscy dowiadują się wówczas, że zwykłe mycie rąk czystą wodą jest podstawą zapobiegania zachorowaniom na cholerę.
13-letni Bouba Diongo tak podsumowuje, czego dowiedział się na spotkaniu: „Nauczyciel tłumaczył nam, że gdy chcemy skorzystać z toalety, koniecznie musimy zabrać ze sobą mydełko i wodę. Po wszystkim, musimy umyć ręce. Ta prosta czynność uchroni nas przed wieloma groźnymi chorobami, takimi jak cholera.”
Aby pomóc, wejdź na stronę www.unicef.pl/mali
-
Zamieszki we Francji. Poszło o zakaz noszenia burek
Islamofobia? Agresja muzułmańskich imigrantów, których upokarza zakaz noszenia burek we Francji? Miasto Trappes burzy się po szamotaninie policjanta z mężem kobiety, która miała zasłonięta twarz.
- piątek, 19 lipca 2013
-
Ukraińcy wzburzeni brutalnością milicji biorą sprawy we własne ręce
We wsi Wradijiwka na południu kraju w czerwcu dwóch oficerów milicji zgwałciło 29-letnią kobietę. Domagając się ich uwięzienia, w pierwszych dniach lipca ludzie zaatakowali komisariat milicji koktajlami Mołotowa, po czym ruszyli do Kijowa (ok. 500 km), by domagać się tam powstrzymania przemocy i dymisji szefa MSW. Po dotarciu do stolicy mieszkańcy Wradijiwki zatrzymali się na jej głównym placu, Majdanie Niepodległości i rozbili tam namioty. W nocy z czwartku na piątek władze rzuciły przeciwko nim milicyjne oddziały specjalne Berkut, które brutalnie rozpędziły demonstrację.
Berkut aresztuje uczestnika protestu w Kijowie. Fot. AP
"Na Ukrainie zaczynają pojawiać się wszelkie warunki do tego, by konflikty, do których dochodzi między władzą a obywatelami, zaczęły być rozwiązywane przemocą. Elity rządzące nie tylko nie uspokajają nastrojów, a przeciwnie - takimi działaniami tylko zaostrzają sytuację" - powiedział PAP kijowski politolog Jurij Romanenko.
Protest we Wradijiwce doprowadził do zwolnień w miejscowej milicji, jednak nie rozwiązał problemu bezkarności panującej w szeregach funkcjonariuszy MSW. 12 lipca w Kijowie, podczas akcji likwidacji nielegalnego targu milicjant uderzył kobietę, która poprosiła go, by rozmawiał z nią w języku państwowym, czyli po ukraińsku, a nie po rosyjsku. Oburzeni ludzie rzucili się za nim w pościg, po czym przypuścili szturm na komisariat. Do jego obrony musiano zaangażować Berkut.
"Kiedy ludzie widzą, że nie mogą liczyć na żadną pomoc ze strony państwa, zaczynają brać sprawy w swoje ręce. To może doprowadzić do poważnego buntu" - mówi Romanenko. Ekspert wskazuje, że na Ukrainie mamy do czynienia z upadkiem systemu, który na początku niepodległości tego państwa został stworzony przez byłych funkcjonariuszy partyjnych, a następnie narodził oligarchów, pełniących dziś w nim władzę. W ocenie Romanenki obecne elity potrafią "wyłącznie brać" od społeczeństwa, nie zapewniając mu w zamian ochrony podstawowych praw.
Według organizacji Amnesty International na Ukrainie ofiarą bezprawnych działań milicji "padają co roku setki tysięcy ludzi". Organizacja wskazuje, że funkcjonariusze pozwalają sobie najczęściej na "drobne naruszenia kodeksu karnego" wobec obywateli, jednak stosują także szantaż, a nawet torturują zatrzymanych. W milicyjnych aresztach mają miejsce przypadki śmierci osadzonych tam ludzi. Sprzyja temu kultura bezkarności przedstawicieli organów porządkowych.
źródło: pap
-
Znana białoruska dziennikarka Iryna Chalip zwolniona z odbywania kary - postanowił sąd w Mińsku
Za rzekomy udział w antyprezydenckich zamieszkach w 2010 r. dostała dwa lata więzienia w zawieszeniu.
- czwartek, 18 lipca 2013
-
Po wyroku łagru dla Nawalnego wielotysięczna demonstracja w Moskwie
Wyrok pięciu lat łagru za udział w aferze z kradzieżą drewna usłyszał w piątek rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny, który planował kandydować na stanowisko mera Moskwy. Na wieść o planowanej demonstracji solidarności z Nawalnym policja zamknęła w Moskwie wejście na wszystkie otaczające Kreml place.- Na ulicy Twerskiej zebrało się już kilka tysięcy osób. Na miejscu są też uzbrojone oddziały policji, ale na razie jest spokojnie - relacjonuje z Moskwy Wacław Radziwinowicz
- środa, 17 lipca 2013
-
Chiny uwięziły prawnika, który chciał ujawnienia majątków aparatczyków
Xu Zhiyong trafił we wtorek do aresztu za „gromadzenie tłumów w celu naruszania porządku publicznego”. Policja skonfiskowała telefony i komputery w jego pekińskim mieszkaniu, gdzie od kwietnia przebywał w areszcie domowym.
Xu uważa, że areszowanie ma związek z jego kampanią na rzecz ujawnienia majątków urzędników rządowych. – Jak ktoś w areszcie domowym może naruszać porządek publiczny? – mówi gazecie „South China Morning Post”.
Xu jest prawnikiem. W ostatnich miesiącach aresztowano kilku jego współpracowników zaangażowanych w kampanię. Zdaniem obrońców praw człowieka, jest to pierwsze uderzenie w niezależnych działaczy w wykonaniu nowej ekipy we władzach Chin, która przejęła rządy na jesieni.
-
Więźniowie w Guantanamo będą nadal przymusowo karmieni. Nie mogą kontynuować strajku głodowego
Amerykański sąd federalny w Waszyngtonie nie zgodził się z wnioskiem trzech przetrzymywanych w Guantanamo więźniów, którzy chcieli, by rząd pozwolił im na kontynuowanie strajku głodowego.
- poniedziałek, 15 lipca 2013
-
90-latek skazany na 90 lat więzienia
Ghulam Azam, b. szef partii islamskiej w Bangladeszu, został w poniedziałek skazany przez specjalny trybunał za planowanie, spiskowanie, podżeganie i współudział w zbrodniach przeciwko ludzkości w 1971 r. podczas wojny z Pakistanem o niepodległość.
Fot. Reuters
Od niedzieli w Bangladeszu trwają gwałtowne protesty zwolenników Azama, doszło do starć ze służbami bezpieczeństwa. Partia Jamaat-e-Islami (JI), której liderem był Azam w latach 1969-2000, wezwała do strajku generalnego.
Sąd ogłosił, że 91-letni Azam zasługuje na karę śmierci, ale dostał dożywocie ze względu na podeszły wiek. Oskarżonemu przedstawiono łącznie 61 zarzutów, m.in. podkreślono jego rolę w założeniu milicji, które podczas wojny wsławiły się okrucieństwem.
W konflikcie zginęło według różnych szacunków od 300 tys. do 3 mln osób, a około 200 000 kobiet zostało zgwałconych. Opisywany przez partyjnych kolegów jako pisarz i myśliciel islamu, Azam wypowiadał się przeciwko niepodległości Bangladeszu od Pakistanu, argumentując, że taka niezależność podzieli muzułmańską wspólnotę.
Ghulam Azam to piąty przywódca islamski skazany w tym roku przez specjalny trybunał ds. zbrodni międzynarodowych w Bangladeszu, powołany przez obecny rząd do osądzenia zbrodni popełnionych w czasie wojny o niepodległość w 1971 r. Zdaniem obrońców praw człowieka, trybunał nie spełnia międzynarodowych standardów.
- piątek, 12 lipca 2013
-
Nie będzie publicznego śledztwa w sprawie śmierci Litwinienki
Występujący jako koroner brytyjski sędzia Robert Owen poinformował w piątek, że rząd Wielkiej Brytanii odrzucił jego wniosek o przeprowadzenie publicznego dochodzenia w sprawie zabójstwa byłego rosyjskiego szpiega Aleksandra Litwinienki w Londynie w 2006 roku. Owen wystąpił z tym wnioskiem po zadeklarowaniu, że dotychczasowe śledztwo utknęło w miejscu, nie mogąc wyjaśnić, czy za zabójstwem stały rosyjskie władze.
43-letni Litwinienko zmarł wskutek zatrucia radioaktywnym polonem, który wypił wraz z herbatą w luksusowym londyńskim hotelu w trakcie spotkania z dwoma byłymi kolegami ze służby. Na łożu śmierci oświadczył, że polecenie zabicia go wydał rosyjski prezydent Władimir Putin.
W maju sędzia Owen przychylił się do żądań rządu, by utrzymać w tajemnicy informacje, których ewentualne ujawnienie w trakcie śledztwa mogłoby podważyć zaufanie do brytyjskiego rządu lub "wyrządzić rzeczywistą szkodę międzynarodowym stosunkom Zjednoczonego Królestwa". Teraz zadeklarował, że "publiczne dochodzenie jest niezbędne, jeśli śmierć pana Litwinienki ma zostać rzetelnie zbadana".
-
Przełom w Irlandii. Parlament zliberalizował ustawę aborcyjną
Po długiej i burzliwej debacie irlandzki parlament przegłosował w nocy z czwartku na piątek ustawę zezwalającą kobiecie na aborcję w przypadku zagrożenia jej życia.
- czwartek, 11 lipca 2013
-
Nawalny przeszedł do kolejnego etapu przed wyborami mera Moskwy
Z 40 osób, które złożyły papiery, by wziąć udział we wrześniowych wyborach mera Moskwy, moskiewska komisja wyborcza zatwierdziła w czwartek osiem; wśród nich jest też opozycjonista Aleksiej Nawalny. Komisja w ciągu 10 dni musi podjąć ostateczną decyzję o zarejestrowaniu kandydatów lub przedstawić umotywowaną odmowę rejestracji.
36-letni opozycjonista Aleksiej Nawalny to adwokat, znany z walki z korupcją, i bloger. A także jeden z przywódców protestów z 2011 i 2012 roku przeciwko fałszerstwom przy urnach wyborczych i powrotowi Putina na Kreml.
Nie wiadomo jednak, czy uda mu się wystartować, ponieważ jest oskarżony o spowodowanie wielkich strat w jednej z kontrolowanych przez państwo spółek w obwodzie kirowskim. Prokurator zażądał już dla Nawalnego sześciu lat więzienia, a wyrok ma zapaść 18 lipca. Sam Nawalny odrzuca oskarżenia i twierdzi, że chodzi o usunięcie go ze sceny politycznej jako potencjalnego rywala prezydenta Putina.
Wrześniowe głosowanie na mera Moskwy to pierwsze od 10 lat bezpośrednie wybory szefa stołecznych władz. Decydując się na przyspieszone wybory obecny mer Sobianin chce wzmocnić swoją legitymację do sprawowania władzy. Dziennik "Moskowskij Komsomolec" zauważył, że ordynując Moskwie z zaskoczenia przedterminowe wybory mera, Kreml chce "ograć opozycję na jej boisku". Wiadomo bowiem, że stolica jest jednym z bastionów przeciwników Putina.
-
Siergiej Magnitski, prawnik funduszu Hermitage Capital, wtrącony do więzienia przez szajkę funkcjonariuszy państwowych i tam zamęczony, został cztery lata po śmierci osądzony i uznany za winnego przestępstw podatkowych. W czwartek zakończył się pierwszy w Rosji - a przy tym prowadzony wbrew prawu - proces zmarłego.
-
Coraz więcej firm przystępuje do porozumienia dotyczącego ochrony przeciwpożarowej i bezpieczeństwa budynków w Bangladeszu
Bliscy ofiar kwietniowej tragedii domagają się odszkodowań podczas demonstracji przed siedzibą stowarzyszenia producentów odzieży w Dhace. Fot. AP
Już 70 firm odzieżowych i sieci detalicznych zgodziło się na inspekcje BHP u swoich podwykonawców w Bangladeszu. Zapłacą one za inwestycje konieczne do zwiększenia bezpieczeństwa pracowników.
Do porozumienia nie przystąpiło wiele firm amerykańskich, na czele z Walmartem. Nie ma też wśród nich polskich firm, w tym największej z nich LPP S.A., lokującej 19% swojej produkcji w Bangladeszu.
Impulsem do podpisania Porozumienia było tragiczne zawalenie się 24 kwietnia 2013 r. budynku Rana Plaza mieszczącego fabryki odzieżowe. W tragedii zginęło 1127 osób, a setki zostały ranne.
W budynku produkowane były ubrania marki Cropp należącej do LPP. W swoim oświadczeniu wydanym 27 maja 2013 r. Zarząd LPP S.A. deklarował:
„…badamy możliwość przystąpienia do tego porozumienia, które mamy nadzieje da szanse na unikanie tragedii podobnych do tej, która miała miejsce w budynku Rana Plaza”.
Firma nie przystąpiła jednak do Porozumienia i nie poinformowała o żadnych krokach podjętych w kierunku zwiększenia bezpieczeństwa i zapewnienia przestrzegania standardów praw pracowników w fabrykach produkujących na jej zlecenie.
-
Piekło sierot. Polskie ofiary austriackich domów dziecka
Wśród dziesiątek tysięcy dzieci bitych i gwałconych przez wychowawców w austriackich domach dziecka byli też Polacy. To dzieci robotników przymusowych i więźniów obozów koncentracyjnych, którzy po wojnie nie wrócili do kraju
- wtorek, 09 lipca 2013
-
Rumuńscy Romowie przymusowo przesiedlani na wysypiska
W Rumunii nasilają się przymusowe przesiedlenia Romów. Władze tłumaczą to rewitalizacją ubogich dzielnic.
-
Chińska policja strzelała do Tybetańczyków chcących uczcić 78. urodziny Dalajlamy
Dwóch mnichów zostało postrzelonych w głowę, wiele osób jest ciężko rannych.
- poniedziałek, 08 lipca 2013
-
Chile nie pozwala usunąć ciąży zgwałconej 11-latce
Belen od dwóch lat gwałcił ojczym. Dziś jest w 14. tygodniu ciąży i choć lekarze podkreślają, że jej życie jest w niebezpieczeństwie, to chilijskie prawo nie pozwala usunąć płodu. Sprawa podzieliła lewicę i prawicę na niedługo przed wyborami prezydenckimi.
- piątek, 05 lipca 2013
-
Sprawa Snowdena: Helsińska Fundacja krytykuje polskich polityków. A Sikorski kpi z prośby o azyl
Wypowiedzi kluczowych polskich polityków odnośnie do braku zgody na udzielenie azylu Edward Snowdenowi są przedwczesne - ocenia Helsińska Fundacja Praw Człowieka. I dodaje, że USA ”nie wykazały, aby szkoda wynikająca z naruszenia tajemnicy państwowej była w tym wypadku większa niż interes publiczny wynikający z ujawnienia tej informacji”.
-
Pakistan nie przedłużył moratorium na wykonywanie kary śmierci
Moratorium na wykonywanie kary śmierci w Pakistanie, wprowadzone w 2008 roku, wygasło, a rząd nie zamierza go przedłużać - oświadczył w piątek rzecznik MSW Omar Hamid Khan.
Nowy rząd premiera Nawaza Sharifa zdecydował, że wykonywane będą wszystkie wyroki śmierci; wyłączeni będą tylko skazańcy ułaskawieni ze względów humanitarnych. Władze uważają, że kara śmierci jest niezbędna w walce z narastającą przestępczością.
Według Amnesty International w kraju na egzekucję czeka ok. 8 tys. osób. Oficjalne dane rządu Pakistanu mówią o ok. 400 skazańcach. Każdą egzekucję, wykonywaną najczęściej przez powieszenie, musi zatwierdzić prezydent. Według Khana dziennie trafia do niego ok. 12 takich wniosków.
Kara śmierci obowiązuje wciąż w 58 krajach, m.in. w USA oraz krajach afrykańskich, bliskowschodnich i azjatyckich. Do krajów przodujących w statystykach orzekania i wykonywania kary śmierci należą Chiny, Iran, USA i Arabia Saudyjska. W Europie karę główną przewiduje nadal prawodawstwo Białorusi.
-
Tak w Rosji wrabia się niepokornych merów
Z rządzącym 600-tys. Jarosławiem Jewgienijem Urłaszowem stało się to, co ze wszystkimi prawie opozycyjnymi gospodarzami miast - nie chciał przystąpić do putinowskiej Jednej Rosji, więc został oskarżony o poważne przestępstwo i trafił za kratki.
-
Prokurator: Sześć lat łagru dla Nawalnego
Śledczy Siergiej Bogdanow domaga się skazania znanego blogera i bojownika za korupcję na sześć lat łagru. Sprawa Nawalnego, którego władza chce po prostu usunąć ze sceny politycznej, toczy się w oparach absurdu.
- czwartek, 04 lipca 2013
-
800 mln Indusów będzie mogło kupić ryż za grosze
Rząd Indii przyjął w środę dekret o bezpieczeństwie żywnościowym. Program wchodzi w życie od zaraz, choć musi go jeszcze zatwierdzić parlament.
To prawdopodobnie największe tego typu przedsięwzięcie na świecie. Przewiduje pomoc żywnościową dla blisko 70 proc. ludności Indii (75 proc. mieszkańców wsi i 50 proc. miast) czyli ponad 800 mln ludzi.
Każdy z uprawnionych będzie mógł kupić, w zależności od dochodów, od 3 do 7 kg subsydiowanego zboża. Ryż będzie kosztować 3 rupie za kg (16 groszy), pszenica 2 rupie, proso 1 rupię.
Nawożenie pól ryżowych w Hajderabadzie. Fot. AP
Program ten był jedną z obietnic wyborczych rządzącej Partii Kongresowej. Opozycja uważa, że przyjęcie dekretu ma poprawić wizerunek borykającego się z problemami gospodarczymi i skandalami korupcyjnymi rządu przed planowanymi na pierwszą połowę 2014 r. wyborami. I że budżet Indii nie wytrzyma zwiększenia wydatków na subsydia do 20 mld dol. rocznie. Inny zarzut dotyczy sposobu dystrybucji żywności – za pośrednictwem niewydolnych państwowych sklepików.
Nawet komuniści mają wątpliwości. Według Brindy Karat z komunistycznej partii CPI-M, dekret zawiera liczne niedociągnięcia, a w parlamencie musi dojść do "prawdziwej debaty".
Indie nie są w stanie odpowiednio wyżywić 1,2 mld mieszkańców pomimo wzrostu gospodarczego oraz systemu zasiłków dla osób żyjących poniżej progu ubóstwa, które mają prawo do dotowanego gazu kuchennego, mąki, nawozów czy nafty.
Wyniki opublikowanego w ubiegłym roku badania wskazują, że 42 proc. hinduskich dzieci w wieku poniżej 5 lat jest niedożywionych (u 58 proc. z nich stwierdzono opóźnienie w rozwoju), co premier Manmohan Singh określił jako "narodową hańbę". W badaniu podkreślono jednak, że przyczyną tej sytuacji jest nie głód, a nieprawidłowe odżywanie, wynikające z nieuświadomienia społeczeństwa w kwestii zdrowia i potrzeb żywieniowych dzieci. Czyli nie brak żywności, a brak edukacji.
W roku fiskalnym 2012/2013 wzrost PKB Indii wyniósł 5 proc., podczas gdy zdaniem rządu skuteczna walka z ubóstwem byłaby możliwa dopiero przy wzroście dwa razy większym.
Wdrażane w Indiach programy pomocy okazują się nieskuteczne m.in. z powodu wszechobecnej korupcji. Przeprowadzone w 2005 r. badanie wykazało, że ok. 58 proc. nabywanego przez rząd zboża nie trafia do potrzebujących. Bezpieczeństwu żywnościowemu zagraża też drastyczny wzrost cen produktów spożywczych w ostatnich latach.
-
Komentarz: Skończcie polowanie na snowdena
Europa nie może z hukiem zamykać drzwi i udawać, że nie widzi polowania na Edwarda Snowdena. On nie jest zbrodniarzem. Tymczasem amerykańska pogoń za 30-letnim informatykiem pracującym dla Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), który wyniósł z firmy i ujawnił światu jej tajne informacje, przybiera taką formę, jakby był co najmniej drugim Osamą ben Ladenem - pisze Bartosz Wieliński.
-
Parlament Europejski krytykuje Węgry za brak demokracji
Parlament wydał w środę rezolucję wzywającą Węgry do przestrzegania reguł demokracji i usunięcia niektórych poprawek do konstytucji. - To nieuczciwy dokument, stanowi zagrożenie dla Europy - odparł premier Viktor Orban
- środa, 03 lipca 2013
-
Z mera, przeciwnika partii Putina, robią łapówkarza
Dziś w nocy policjanci aresztowali Jewgienija Urłaszowa, mera Jarosławia, który jako kandydat opozycyjny zamierzał stanąć do wrześniowych wyborów gubernatorskich.
-
Bezprawie w Azji Środkowej
Służby bezpieczeństwa Rosji, Ukrainy i państw środkowoazjatyckich współpracują w uprowadzaniu, wymuszonych zaginięciach, nielegalnym transferze i torturach osób poszukiwanych. Regularna współpraca nosi znamiona zorganizowanego programu uprowadzeń - stwierdza Amnesty International w opublikowanym dziś raporcie.
W ostatnich latach grupa obywateli państw WNP została schwytana przez obce służby działające na terenie Rosji i przewieziona siłą do krajów Azji Środkowej. Stało się tak pomimo decyzji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, które wstrzymywały ekstradycje do czasu zapoznania się ze szczegółami spraw.
Liczne doniesienia mówią o funkcjonariuszach służb bezpieczeństwa jednego państwa WNP przesłuchujących – i torturujących – zatrzymanych na terenie innego państwa; z wyraźnym przyzwoleniem i przy współpracy tamtejszych służb.
- Dwadzieścia lat po upadku Związku Radzieckiego stare znajomości, wspólna kultura organizacyjna i dzielone w regionie przekonanie o zagrożeniu ze strony ekstremistycznych ugrupowań islamskich tworzą podwaliny współpracy instytucji wywodzących się z sowieckiego KGB - stwierdza Draginja Nadaždin, Dyrektorka Amnesty Polska. - Stare nawyki mają się dobrze. Uprowadzenia nie byłyby możliwe bez współpracy przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości i służb policyjnych. Nie byłyby również możliwe bez jawnego ignorowania przez kraje WNP bezwzględnego zakazu tortur oraz zakazu ekstradycji zatrzymanych do krajów, w których grożą im tortury.
- wtorek, 02 lipca 2013
-
Jack Levin, Jack McDevitt i Susan Bennett wyodrębnili cztery rodzaje sprawców przestępstw działających z nienawiści. Są to: sprawcy poszukujący wrażeń, sprawcy reaktywni, sprawcy poszukujący odwetu i sprawcy pełniący misję. Według nich największy problem stanowią sprawcy reaktywni, którzy w cudzoziemcach widzą zagrożenie dla siebie w postaci możliwości utraty pracy i innych przywilejów oraz sprawcy pełniący misję, którzy zabiegają o znalezienie się w głównym nurcie działań ideologicznych, po to by mieć większą możliwość oddziaływania na szersze kręgi wyborców. Grupy te głoszą hasła, które w jakiejś części mieszczą się w linii programowej jednej z legalnie działających partii, licząc na ewentualną współpracę i protektorat ze strony tych partii.
(...)
Politycy nauczyli się zamieniać gniew ekonomiczny w gniew polityczny skierowany przeciw wybranym wrogom. Demokracja wymaga, aby gniew był wyrażony w sposób niezafałszowany. Wówczas jest szansa na rozwiązanie problemów w drodze negocjacji. Jeżeli gniew zorganizujemy wokół tożsamości, to nie ma szans na jego rozwiązanie, gdyż żadna ze stron dyskusji nie zmieni swojej tożsamości.
- prokurator Krzysztof Karsznicki w dzisiejszej GW.
-
Były prezydent Czadu odpowie za zbrodnie wojenne
Hissene Habre zostanie oskarżony przed specjalnym trybunałem w Senegalu o zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości i tortury - poinformował prokurator tego trybunału Mbacke Fall.
Prokurator Mbacke Fall. Fot. Reuters
71-letniego Habre aresztowano w niedzielę w Senegalu, gdzie żyje na emigracji od 1990 roku, kiedy to stracił władzę w wyniku puczu. Organizacje broniące praw człowieka oraz ofiary czadyjskich represji twierdzą, że w ciągu ośmiu lat sprawowania władzy przyczynił się do zabicia bądź torturowania do 40 tys. ludzi.
- Zarządzano systematyczne ataki na szeroką skalę przeciwko ludności cywilnej. Rezultatem tego były tortury i aresztowania, po których następowały zbiorowe egzekucje jeńców i więźniów politycznych - powiedział Fall.
Pod naciskiem ONZ-owskiego Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości i społecznych kampanii Senegal utworzył w bieżącym roku specjalny trybunał dla zbadania stawianych Habre oskarżeń. Były dyktator we wtorek ma zostać doprowadzony przed trybunał w celu przedstawienia mu zarzutów.
- poniedziałek, 01 lipca 2013
-
1,5 roku więzienia dla młodego białoruskiego opozycjonisty
Sąd obwodowy w Witebsku uznał 23-letniego Andreja Gajdukoua za winnego próby ustanowienia kontaktów z zagranicznym wywiadem. To pierwszy w historii Białorusi przypadek skazania politycznego przeciwnika reżimu Aleksandra Łukaszenki za szpiegostwo.
- piątek, 28 czerwca 2013
-
Sinkiang znowu płonie. 35 śmiertelnych ofiar zamieszek w autonomicznym regionie Chin
To najbardziej krwawe zajścia w Sinkiangu od 2009 r., kiedy to w zamieszkach na tle etnicznym zginęło 197 osób. Ich okoliczności wciąż są okryte tajemnicą.
-
Wolno nie krytykować Dalajlamy. Zwrot w polityce Chin?
Władze Qinghai i Sichuanu, dwóch prowincji ChRL, do których przyłączono administracyjnie ziemie tybetańskie, w ramach eksperymentu złagodziły restrykcje, zezwalając mnichom buddyjskim na jawne oddawanie czci Dalajlamie.
W Kardze w Sichuanie „ogłoszono, że znów można wystawiać na widok publiczny portrety Dalajlamy i że nie należy krytykować go imiennie - twierdzi źródło Radia Wolna Azja.
Również w Qinghai „władze nie wymagają już krytykowania Dalajlamy". Przewodniczący grupy roboczej odpowiedzialnej za reedukację duchownych w ważnym klasztorze Kumbum powiadomił mnichów, że „wyznawcy mogą wierzyć w Dalajlamę i okazywać mu szacunek, ale nie poparcie polityczne. Religia i polityka mają być od siebie oddzielone".
Podobne obwieszczenie odczytano publicznie „lamom, mnichom i wszystkim" w Cigorthangu, zaznaczając, że odtąd „nikomu nie wolno wyzywać Dalajlamy".
Niby nie wolno, ale... Ołtarz klasztoru w Litangu, 2006 r. © Robert Stefanicki
Rozpoczynając politykę „reform i otwarcia" po śmierci Mao Zedonga, władze chińskie przestały atakować Dalajlamę jako przywódcę duchowego. Strategię tę zmieniono pod rządami Jiang Zemina - Dalajlama został uznany za główną przyczynę powracających niepokojów w Tybecie - „głowę węża", którą trzeba odrąbać, żeby rozwiązać problem raz na zawsze. Najpierw w Lhasie, potem w całym TRA zakazano wtedy posiadania zdjęć Dalajlamy i uruchomiono kampanię „edukacji patriotycznej", w ramach której zmuszano urzędników, mnichów i wreszcie świeckich do publicznego lżenia go.
Jeśli obecny „eksperyment" się powiedzie - podobny, na znacznie mniejszą skalę, okazał się w 2009 r. humbugiem - będzie oznaczał pierwsze wyraźne odejście od polityki poprzedniej ekipy twardogłowych przywódców ChRL z Hu Jintao na czele, którzy widzieli w Dalajlamie źródło problemu, a nie, jak chcieli reformatorzy, szansę rozwiązania.
Niedawno Jin Wei, dyrektorka studiów etnicznych w Centralnej Szkole Partyjnej w Pekinie - kuźni rządzących kadr - na łamach „Asia Weekly” oskarżyła dawnych przywódców partyjnych o niechęć do praktyk religijnych, co doprowadziło do kumulacji obecnych protestów, i wezwała do nowego, kreatywnego podejścia do Tybetu. Mówi się, że Pekin mógłby pozwolić Dalajlamie odwiedzić Hongkong...
źródło: Helsińska Fundacja Praw Człowieka
- czwartek, 27 czerwca 2013
-
Rosja zdelegalizowała stowarzyszenie „Głos", bo nie chciało być „agentem zagranicy"
Do 25 grudnia organizacja zajmująca się - i to bardzo skutecznie - monitorowaniem fałszerstw wyborczych ma zawiesić wszystkie swoje prace. Członkom stowarzyszenia nie wolno też publicznie występować w jego imieniu. To pierwszy taki wyrok w Rosji.
-
Małżeństwo to nie tylko związek kobiety i mężczyzny - uznał sąd najwyższy USA
Nie można odmawiać małżeństwom homoseksualnym przywilejów należnych małżeństwom tradycyjnym. To łamanie konstytucji - ogłosił amerykański sąd najwyższy. Wyrok to przełom w walce o legalizację małżeństw homoseksualnych w całych Stanach Zjednoczonych.
- środa, 26 czerwca 2013
-
Odszkodowania za niewolniczą pracę w zakonnych pralniach w Irlandii
Irlandia wypłaci co najmniej 34,5 mln euro rekompensat setkom kobiet za ich przymusową, niepłatną pracę w irlandzkich pralniach prowadzonych przez zakonnice w latach 1922-96 - ogłosił w środę rząd w Dublinie.
Minister sprawiedliwości Alan Shatter przeprosił te kobiety - szacuje się, że żyje ich jeszcze ok. 770 z ponad 10 tys. - za to, że tak długo musiały czekać na zadośćuczynienie.
Dziewczynki i kobiety mieszkały w prymitywnych warunkach, były źle odżywiane, zmuszane do ciężkich, darmowych prac, a zakonnice miały nad nimi absolutną władzę.
Spośród ok. 10 tys. tych pracownic ok. 25 proc. zostało tam umieszczonych z polecenia różnych agencji rządowych, 10 proc. z inicjatywy rodzin, a 19 proc. zgłaszało się z własnej woli.
Pralnie pracowały m.in. dla wojska, hoteli czy browaru Guinnessa.
"Nie można sobie wyobrazić dezorientacji i strachu, który przeżywały młode dziewczęta, w wielu przypadkach wciąż dzieci, nie wiedząc, gdzie są, czując się opuszczone, bijąc się z myślami, że zrobiły coś złego, nie wiedząc, kiedy i czy w ogóle wyjdą z tych miejsc i zobaczą rodziny" - napisał senator McAleese w raporcie.
Dzienna rutyna zaczynała się pobudką o godz. 6. Pracowały do 14, po lunchu wracały do pralni, a po odmówieniu różańca o godz. 18 szły spać. Obowiązywał zakaz rozmów i śmiania się. Listy do rodzin były cenzurowane. W niedzielę nie pracowano w pralni, ale wykonywano inne prace, jak np. mycie podłóg.
Raport nie odnotowuje przypadków fizycznego znęcania się ani wykorzystywania seksualnego. Pojawiają się w nim jednak informacje o upokarzaniu psychicznym. Pracownicom mówiono np., że ich ojcowie są pijakami albo że matki się ich wyrzekły. Niektórym za karę golono włosy, zamykano w izolatce, karmiąc tylko chlebem i wodą, pozbawiano spaceru, polegającego na chodzeniu parami po wewnętrznym dziedzińcu.
Minister Shatter zaapelował do czterech zakonów żeńskich, które prowadziły te pralnie, o współudział w wypłacaniu rekompensat.
-
Szykują Chodorkowskiemu nowy proces
Więziony w łagrze Michaił Chodorkowski kończy dziś 50 lat, co telewizja NTW „uczciła” reportażem sugerującym, że odpowiada za morderstwo sprzed lat. A rosyjskie władze przygotowują trzeci już proces byłego szefa Jukosu
- wtorek, 25 czerwca 2013
-
"Eksplozja" w handlu bronią. Azja wyprzedzi USA w wydatkach zbrojeniowych
Państwa azjatyckie wyprzedzą około 2021 roku pod względem wydatków obronnych USA i podsycają obecną "eksplozję" w światowym handlu bronią - głosi opublikowane we wtorek studium brytyjskiej firmy konsultingu militarnego IHS Jane's. Mimo gospodarczej dekoniunktury w latach 2008-2012 obroty globalnego handlu bronią zwiększyły się o 30 proc., do 73,5 mld dolarów - przede wszystkim dzięki wzrostowi eksportu z Chin oraz rosnącemu popytowi ze strony takich państw jak Indie. Przewiduje się, że do roku 2020 wolumen tego handlu wzrośnie ponad dwa razy.
"Budżety zmierzają na wschód i w globalnym handlu bronią wzrasta rywalizacja. To największa eksplozja w handlu, jaką świat dotąd widział" - zaznaczył analityk IHS Jane's Paul Burton. W ciągu ubiegłej dekady USA były absolutnym światowym liderem w dziedzinie wydatków zbrojeniowych, ale wskutek oszczędności budżetowych i redukowania wojskowej obecności za granicą wydatki te do roku 2021 skurczą się do 30 proc, globalnej całości - podczas gdy na Azję przypadnie wtedy 31 proc.
Według IHS Jane's, w ciągu najbliższych ośmiu lat wydatki zbrojeniowe państw Azji wzrosną o 35 proc., do 501 mld dolarów, podczas gdy wydatki zbrojeniowe Stanów Zjednoczonych zmniejszą się w tym samym czasie o 28 proc., do 472 mld dolarów. Budżet wojskowy Chin ma się do roku 2021 zwiększyć o 64 proc., do 207 mld dolarów, natomiast budżety wojskowe Indii i Indonezji odpowiednio o 54 i 113 proc.
-
„Praca w rzeźni - zatrudnię - Niemcy". Pracownicy ze Wschodu jak niewolnicy
Telewizja ARD pokazała w poniedziałek wieczorem reportaż o wyzyskiwaniu przez prywatne firmy pośrednictwa pracy pracowników z Rumunii i Bułgarii oraz innych krajów, w tym Polski, jako „niewolniczej siły roboczej" w niemieckich rzeźniach.
- poniedziałek, 24 czerwca 2013
-
Większość Kubańczyków miota się między szansą wybicia się na wolność i własną niezdolnością do używania wolności w sposób odpowiedzialny. To rezultat 50 lat bezwzględnej depersonalizacji człowieka. Szkody są tak głębokie, że nawet gdy zmienią się struktury polityczne i społeczne, większość ludzi nie będzie zaraz gotowa do stania się podmiotem własnego i społecznego życia. Ludzie zostali do cna wyzuci z poczucia obywatelskiego. Nowy Człowiek, o którym mówił Guevara, zrodził u nas Człowieka Bezosobowego. To jest prawdziwy twór komunizmu. Na Kubie trzeba odbudować moralnie osobę ludzką, która wyznaje zasady i wartości. To nam zajmie dużo czasu.
- Dagoberto Valdés w Magazynie Świątecznym
-
Nocny brutalny "zajazd" na obrońców praw człowieka w Moskwie
Siedem osób zostało rannych w wyniku nocnego szturmu OMON-u i służb specjalnych na biura jednej z najbardziej znanych i szanowanych niezależnych organizacji rosyjskich, Ruchu "Za Prawa Człowieka".
- piątek, 21 czerwca 2013
-
WHO: Co trzecia kobieta pada ofiarą przemocy. Najczęściej ze strony męża lub partnera
Ponad jedna trzecia kobiet na całym świecie doświadcza przemocy fizycznej bądź seksualnej - alarmuje w opublikowanym w czwartek raporcie Światowa Organizacja Zdrowia. I przestrzega: To już epidemia
-
Brazylia się burzy
Ponad pół miliona Brazylijczyków ponownie wyszło w czwartek na ulice co najmniej 80 miast, by demonstrować przeciwko niesprawiedliwości społecznej, korupcji, złemu stanowi służby zdrowia i oświaty. W mieście Ribeirao Preto w stanie Sao Paulo samochód, usiłujący ominąć barykadę wzniesioną przez demonstrantów, wjechał w grupę ludzi. Na miejscu zginął osiemnastoletni chłopak, trzy inne osoby zostały ranne - informują lokalne gazety w wydaniach internetowych. Kierowca zbiegł z miejsca wypadku. Prezydent Brazylii Dilma Rousseff z powodu protestów odwołała mającą się rozpocząć w niedzielę tygodniową wizytę w Japonii.
Więcej w artykule Macieja Stasińskiego:
Dlaczego Brazylia się burzy? O protesty przed stadionami kłócą się nawet Pele i Romario
Krajem, który zdaje się rozkwitać, wstrząsają manifestacje. Wybuch niezadowolenia zaskoczył rząd, parlament, partie i Kościół.
-
Dożywocie dla Szweda za ludobójstwo na Tutsich w Rwandzie
Udział w kilku masakrach podczas masowych mordów w 1994 roku - taki zarzut postawił szwedzki sąd urodzonemu w Rwandzie mężczyźnie. I skazał Stanislasa Mbanenande na dożywocie. To pierwszy w Szwecji wyrok skazujący za udział w ludobójstwie.
- czwartek, 20 czerwca 2013
-
Co ile sekund dziecko umiera z głodu: 5, 10 czy 15 ?
Zaistniały niedawno w Polsce problem z ustaleniem liczby "głodujących dzieci" jest światowy. Jeśli pogrzebać w klipach na youtube - każda z zawartych w tytule odpowiedzi jest poprawna.
Poniższy film przekonuje, że dziecko umiera z głodu co 2,7 sekundy.
Tutaj możemy się dowiedzieć, że co 5 sekund.
To najpopularniejsza liczba. Mocnym przykładem durnoty jest ten filmik, nie tylko epatujący stereotypowymi wizerunkami wygłodzonych dzieci, ale przekonujący, że aby im pomóc wystarczy przesłać link do znajomych.
Poważna instytucja - Światowy Program Żywnościowy - przekonywał, że co 6 sekund, ale w 2008 r. przestał, nie chcąc wprowadzać ludzi w błąd. Bezpodstawnie podejrzewam, że "5" wzięło się z zaokrąglenia tych 6.
W tym miesiącu pojawiła się teza, że co 10 sekund. Organizacja Enough Food for Everyone oparła ją na danych magazynu medycznego „Lancet”, który wyliczył, że w 2011 r. z powodu niedożywienia zmarło ponad 3 mln dzieci. Filmik jest tutaj. Wcześniej to wideo zawierało informację, że co 15, potem skorygowaną do 10.
A zatem która odpowiedź jest poprawna? Chyba żadna. Nie da się ustalić ile dzieci umarło z głodu. Niedożywienie powoduje spadek odporności, co może spowodować zgon - i najczęściej nie są to pokazywane w klipach szkieleciki, tylko normalnie wyglądając dzieci, tyle że źle odżywiane. Co więcej, najwięcej takich zgonów jest w krajach wcale nie najbiedniejszych.
- Biedacy mają najtrudniej, ale nawet oni mogą mieć wystarczającą ilość jedzenia. Problemem jest zła jakość diety, zdominowanej przez zboża i skrobię, niewystarczającej dla dwulatka - mówi BBC professor Robert Black z Johns Hopkins Bloomberg School of Public Health. Dodaje, że niedożywienie może wynikać z uwarunkowań kulturowych, np. niechęci do karmienia piersią.
Poważny problem mają nawet USA. Wg rządowych statystyk, w 29 proc. amerykańskich rodzin dzieci chodzą głodne, co daje chwytliwą liczbę 20 mln głodnych małych Amerykanów. Jednocześnie co trzeci Amerykanin i aż 18 proc. dzieci cierpi na otyłość.
P.S. Jak ktoś chce pomóc, niech nie ogląda klipów, tylko wpłaci np. na UNICEF. Dla głodujących, albo na walkę z malarią, która - ojej - "co 30 sekund uśmierca jedno dziecko".
-
Syryjscy uchodźcy robią, co mogą, żeby nie oszaleć. Dziś Światowy Dzień Uchodźcy
Budują sklecone z byle czego stragany, posyłają dzieci do prowadzonych przez UNICEF szkół. Ale to nie jest życie, o jakim marzyli, to nie są ludzie, z którymi chcieli mieszkać, to nijak nie przypomina normalności, jaką pamiętają z Syrii. Są wściekli, ale nie mają dokąd wrócić - o życiu syryjskich uchodźców w krajach ościennych opowiada Heinke Veit z Biura Pomocy Humanitarnej Komisji Europejskiej w Jordanii.
-
Jak bić buntowniczą żonę
Dr Muhammad Al-Hajj, profesor wiary islamskiej na Uniwersytecie Jordańskim: Problemy w rodzinie rozwiązuje się wersetem koranicznym "Mężczyźni są stróżami kobiet”. Allah mówi: "Te zaś, od których obawiasz się nieposłuszeństwa, napomnij je, nie dziel z nimi łoża i bij je”.
[...]
Kara ogranicza się do przypadków buntu, przy którym życie rodzinne staje się piekłem na ziemi. W takich wypadkach, aby poradzić sobie z problemem buntowniczej żony… Musi istnieć środek na taki problem. Tak więc ustalona została sukcesja [kar]: najpierw, gdy tylko mąż zaczyna obawiać się nieposłuszeństwa – zanim jeszcze zdarzyło się rzeczywiste nieposłuszeństwo – zaczyna się etap upomnienia.
[...]
Jeśli trwa ona w swojej buntowniczości, dochodzi się do następnego etapu – którym jest odmowa dzielenia z nią łoża, jako sposób dania jej odczuć, że nie jestem zadowolony z jej zachowania. Jeśli upiera się, a mąż dał jej jeszcze jedną szansę – a czasami mijają miesiące lub nawet lata, niemniej ona nadal jest zbuntowana… Mądrość islamu przejawia się w istnieniu dalszej metody: niemocnego bicia. […]
Jassem Al-Mutawa: Jaka jest różnica między biciem mocnym a niemocnym?
Dr Muhammad Al-Hajj: Mocne bicie zostawia ślady na jej ciele lub twarzy i dlatego orzeczono, że nie wolno bić w twarz. Nie wolno więc bić po twarzy i nie wolno stosować bicia, które spowoduje złamania lub rany. Tak orzekli nasi prawoznawcy w swoich pismach. [...]
Uważam, że byłoby niemoralne posunąć się do powiedzenia, iż żona może ukarać męża przez bicie go, ponieważ podważyłoby to autorytet męża. Islam oszczędza żonie potrzeby używania rąk do bicia w celu zachowania jej kobiecości, jej honoru i jej wartości moralnych. [...]
"Ibn Abbas napisał... że mąż powinien bić żonę chusteczką do nosa… inni uczeni… twierdzą, że powinien bić ją wykałaczką”
Jassem Al-Mutawa: Ibn Abbas napisał w swojej egzegezie, że mąż powinien bić żonę chusteczką do nosa. Czy jest do pomyślenia, by mąż bił swoją żonę takim kijem, jaki widzieliśmy na początku programu? W żaden sposób. Musi bić ją chusteczką do nosa. Interpretacja Ibn Abbasa jest w rzeczywistości skrajna. Istnieją inni uczeni, którzy twierdzą, że powinien bić ją wykałaczką, ponieważ sensem bicia nie jest zemsta ani bycie dla niej niedobrym. Celem bicia jest przekazanie informacji: O, ty, nie jestem zadowolony z twojego zachowania. Zacznij zachowywać się porządnie.
źródło: MEMRI
- środa, 19 czerwca 2013
-
AI o przymusowych wysiedleniach Romów w Rumunii
Claudia Greta obecnie ma prawie trzydzieści lat. Mieszkała na ulicy Coastei w Klużu-Napoce, mieście na zachodzie Rumunii, do 2010 roku, gdy władze miejskie przymusowo wysiedliły wszystkich mieszkańców okolicy. Mieszkańców przeniesiono do Pata Rât na obrzeżach miasta - miejsca znanego z wysypiska śmieci i dawnego składu odpadów chemicznych. Niektórym rodzinom w ogóle nie zapewniono lokali zastępczych.
W przypadku Claudii oznaczało to, że przez pięć miesięcy musiała dzielić mały pokój przyznany jej rodzinie z rodzicami oraz rodziną brata – łącznie z 11 osobami, ponieważ byli bezdomni. – Kazali nam żyć przy śmietniku, jakbyśmy sami też byli śmieciami... Oni [ludzie w Klużu] nie są świadomi... tego gdzie i jak żyjemy, że ciśniemy się w jednym pokoju, myjemy się w nim, jemy, odrabiamy pracę domową, wszystko w nim robimy – mówi Claudia.
Rodica była jedną z około 500 osób, które w 2012 roku oparły się eksmisji z Craicy, osiedla w północno-zachodniej części Baia Mare. Miasto przymusowo wysiedliło połowę osiedla, zburzyło domy i przesiedliło mieszkańców na skraj miasta, do budynków należących do dawnej fabryki metalurgicznej CUPROM.
Po pojawieniu się informacji, że domy w Craicy zostaną zburzone, Rodica sama wybrała się zobaczyć lokale zastępcze w CUPROM-ie. – Były tam szafy z żelaza i mnóstwo słoików... oznaczonych jako „niebezpieczne”. Otworzyłam jeden i zaczęły mnie palić oczy i usta, nie mogłam oddychać. W środku było pełno chemikaliów... I to dlatego [wymyśliłam nazwę] obóz śmierci.
Więcej tutaj
-
Brazylia się burzy: 200 tysięcy ludzi na ulicach
Około 200 tysięcy ludzi w 11 stanach i miastach Brazylii wyszło w poniedziałek na ulice. Gdzieniegdzie starli się z policją. Ale manifestanci nie chcą obalać rządu. Chcą lepiej żyć w lepszej demokracji
-
Państwa grupy G8 złożą się na pomoc dla Syryjczyków
1,5 mld dolarów pomocy humanitarnej dla ofiar konfliktu w Syrii, walka z unikaniem opodatkowania i niepłacenie okupu porywaczom - to główne ustalenia dwudniowego szczytu przywódców państw G8.
-
Kolejne aresztowania w Turcji. Ale notowania premiera nie spadają
Tureckie służby bezpieczeństwa aresztują kolejnych demonstrantów. Mimo rosnącej krytyki międzynarodowej rząd premiera Recepa Tayyipa Erdogana nie zamierza poskromić brutalnie reagującej policji
-
Wojna syryjska staje się coraz wyraźniej „wojną zastępczą” (proxy war) już nie tylko między potęgami regionalnymi (Turcją, Arabią Saudyjską a Iranem), ale też mocarstwami globalnymi (USA a Rosją i Chinami). Bez wątpienia, jest to także zaostrzenie gry prowadzonej między Waszyngtonem a Teheranem – Syria może stać się bowiem miejscem, gdzie dojdzie do fizycznej, zbrojnej konfrontacji między siłami zbrojnymi obu państw. Ze skutkami trudnymi do przewidzenia.
W sensie strategicznym, polityczna i moralna sympatia Waszyngtonu od samego początku wojny w Syrii skierowana była ku rebeliantom, nie pociągała jednak dotychczas zaangażowania własnych sił i środków (choć część źródeł donosiła o wzmożonej obecności agentury CIA i DIA na terenie Syrii). Obecnie jednak, patrząc z perspektywy operacyjnej, skomplikowany proces przekazywania rebeliantom amerykańskiego uzbrojenia i sprzętu wymagać będzie fizycznej obecności w terenie (a więc także na obszarze objętej walkami Syrii) dziesiątek funkcjonariuszy amerykańskich służb specjalnych, głównie z CIA oraz sił specjalnych, nadzorujących i realizujących całość operacji. Wobec analogicznego zaangażowania sił i środków ze strony Rosji i Iranu, rodzi to poważne ryzyko mniej lub bardziej przypadkowej konfrontacji między nimi. Potencjalne geopolityczne konsekwencje takiego starcia byłyby trudne do oszacowania, wykraczając daleko poza samą kwestię syryjską. Otwartą kwestią pozostaje, czy
Amerykanie mają pełną świadomość takiej strategicznej stawki w tej nowej grze oraz jej ewentualnych konsekwencji.
- Tomasz Otłowski, Amicus Europae
- wtorek, 18 czerwca 2013
-
Chiński dysydent oskarża nowojorski uniwersytet o uleganie Pekinowi
„Wpływy totalitarnego rządu zagrażają akademickiej niezależności i wolności uczelni amerykańskich” - Chen Guangcheng twierdzi, że New York University pozbywa się go pod naciskiem władz w Pekinie
-
List więźnia Guantanamo (cz.1)
Jeden z ludzi tutaj waży 38 kilo. Inny 49. Ja ważyłem 66, ale to było miesiąc temu.
Jestem na strajku głodowym od 10 lutego i schudłem ponad 15 kilo. Nie będę jadł, dopóki nie przywrócą mi mojej godności.
Jestem więźniem Guantanamo od 11 lat i trzech miesięcy. Nigdy nie postawiono mi żadnych zarzutów, nie miałem procesu.
Mogłem być w domu lata temu, nikt tak naprawdę nie uważa mnie za zagrożenie, ale nadal jestem tutaj. Kiedyś pewien żołnierz powiedział, że byłem ochroniarzem Osamy bin Ladena, ale to była bzdura, jak coś wytrzaśnięte z amerykańskich filmów, które kiedyś oglądałem. Zresztą, oni sami już w to nie wierzą. Ale też nie obchodzi ich, jak długo tutaj siedzę.
Kiedy byłem w domu w Jemenie w roku 2000, przyjaciel z dzieciństwa powiedział mi, że w Afganistanie zarobię więcej niż te 50$ miesięcznie, które dostawałem za pracę w fabryce, i że zdołam utrzymać rodzinę. Postanowiłem spróbować.
Źle zrobiłem, że mu zaufałem. Nie było pracy. Chciałem wrócić, ale nie miałem pieniędzy na samolot do domu. Po inwazji wojsk amerykańskich w 2001 uciekłem do Pakistanu, tak jak wszyscy wtedy. Pakistańczycy aresztowali mnie, kiedy zapytałem, czy mógłbym zobaczyć się z kimś z ambasady Jemenu. Wtedy odesłali mnie do Kandaharu i wsadzili w pierwszy samolot do Gitmo.
Miesiąc temu, to było 15 marca, leżałem chory w więziennym szpitalu i odmówiłem jedzenia. Wpadła do mnie grupa z ERF (Oddział Szybkiej Interwencji), uzbrojony oddział ośmiu żołnierzy policyjnych. Przywiązali moje ręce i stopy do łóżka. Siłą podłączyli do mojej dłoni kroplówkę. Byłem w tym stanie przez 26 godzin, przywiązany do łóżka. W tym czasie nie pozwalano mi korzystać z toalety. Włożyli mi cewnik, co było bolesne, poniżające i niepotrzebne. Nie pozwolili mi się nawet modlić.
Nigdy nie zapomnę, kiedy po raz pierwszy umieścili w moim nosie rurkę do karmienia. Nie jestem w stanie opisać, jak bardzo bolesny jest ten sposób karmienia. Kiedy ją wpychali, chciałem zwymiotować, ale nie mogłem. Odczuwałem potworny ból w klatce piersiowej, gardle i żołądku. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem takiego bólu. Nigdy też nie życzyłbym nikomu tak okrutnej kary.
-
List więźnia Guantanamo (cz.2)
Nadal jestem zmuszany do jedzenia. Dwa razy dziennie przywiązują mnie do krzesła w mojej celi. Moje ramiona, nogi i głowa są przywiązane pasami. Nigdy nie wiem, kiedy przyjdą. Czasami przychodzą późno w nocy, o 23.00, kiedy już śpię.
Teraz tak bardzo wielu z nas jest na strajku głodowym, że brakuje im wykwalifikowanej kadry medycznej do przeprowadzania karmienia siłą. Nic nie dzieje się w regularnych odstępach czasu. Karmią siłą ludzi całą dobę.
Podczas jednego takiego karmienia pielęgniarka wepchnęła mi w żołądek rurkę o długości 45 cm, raniąc mnie przy tym bardziej niż zwykle, robiąc wszystko bardzo gwałtownie. Poprosiłem tłumacza, żeby zapytał lekarza, czy procedura została wykonana prawidłowo czy też nie.
To było tak bolesne, że zacząłem błagać ich, aby przestali mnie karmić. Pielęgniarka odmówiła. Kiedy kończyli, część "jedzenia" wylała się na moje ubranie. Poprosiłem ich o zmianę ubrania, ale strażnik odmówił mi i tego ostatniego skrawka mojej godności.
Kiedy przychodzą przywiązać mnie do krzesła, a ja się nie godzę, wołają oddział ERF. Tak więc mam wybór. Albo mogę wykorzystać swoje prawo do protestowania przeciwko mojemu zamknięciu i zostać pobitym, albo mogę poddać się bolesnemu karmieniu z użyciem siły.
Jestem tutaj nadal, ponieważ prezydent Obama odmawia odsyłania internowanych z powrotem do Jemenu. To nie ma sensu. Jestem istotą ludzką, nie paszportem, i zasługuję na to, aby być traktowanym jak człowiek.
Nie chcę tu umrzeć, ale dopóki prezydent Obama i prezydent Jemenu niczego nie zrobią, każdego dnia tutaj ryzykuję, że umrę.
Gdzie jest mój rząd? Podporządkuje się wszelkim "środkom ostrożności", jakich chcą, tylko po to, aby wrócić do domu, nawet jeżeli są one zupełnie niepotrzebne.
Zgodzę się na cokolwiek, co sprawi, że odzyskam wolność. Mam teraz 35 lat. Wszystko czego chcę to jeszcze raz zobaczyć moją rodzinę i założyć własną.
Sytuacja jest krytyczna. Wszyscy internowani okrutnie cierpią. Co najmniej 40 osób prowadzi teraz strajk głodowy. Każdego dnia ludzie mdleją z wyczerpania. Wymiotowałem krwią.
Nie widać końca. Odmawianie sobie jedzenia i ryzykowanie, że umrzemy, to wybory, których dokonaliśmy.
Mam tylko nadzieję, że nasze cierpienia jeszcze raz zwrócą oczy całego świata na Guantanamo, zanim będzie za późno.
Samir Naji al Hasan Moqbel, od 2002 r. więziony w Guantanamo, opowiedział swoją historię prawnikom ze stowarzyszenia pomocy prawnej podczas jawnej rozmowy telefonicznej w kwietniu 2013, list opublikował New York Times.
-
Niemcy budują swój system kontroli internetu
Niemiecki wywiad BND nie tylko korzysta z danych uzyskanych przez amerykański PRISM, ale też pracuje nad własnym systemem inwigilacji internetu.
- poniedziałek, 17 czerwca 2013
-
Rezolucja PE w sprawie Azerbejdżanu
„Kwestie energii i kwestie handlowe nie mogą mieć prymatu nad prawami człowieka” powiedziała europosłanka Maretje Schaake podczas debaty na temat sytuacji w Azerbejdżanie i aresztowania Ilgara Mammadova. 13 czerwca Parlament Europejski przyjął rezolucję w tej sprawie.
Ilgar Mammadow, przywódca opozycyjnego ruchu REAL i dyrektor Szkoły Nauk Politycznych Rady Europy w Baku, oraz Tofik Yakublu, zastępca przewodniczącego opozycyjnej partii Musavat, zostali zaaresztowani przez władze azerbejdżańskie 4 lutego 2013 r. Od tego momentu są oni nielegalnie przetrzymywani. Zanim Mammadow został aresztowany, potwierdzono, że będzie on kandydatem opozycyjnej partii REAL w azerbejdżańskich wyborach prezydenckich przewidzianych na październik 2013 r. Areszt tymczasowy Ilgara Mammadowa był dwukrotnie przedłużany, w celu przetrzymania go w odosobnieniu przed zbliżającymi się wyborami.
Obrońcy praw człowieka i przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego są zgodni co do tego, że aresztowanie Mammadowa było nielegalne, miało polityczne podłoże i stanowi próbę zastraszenia opozycji.
W rezolucji przyjętej przez PE, europarlamentrzyści potępili wszelkie formy zastraszania lub prześladowania przywódców partii opozycyjnych lub ich członków, a także działaczy, dziennikarzy lub blogerów tylko dlatego, że wyrażają swoje poglądy.
Jednocześnie posłowie poparli trwające obecnie negocjacje nad układem o stowarzyszeniu UE-Azerbejdżan i potwierdzili swoje stanowisko, zgodnie z którym taki układ musi zawierać klauzule i wzorce odniesienia dotyczące ochrony i promowania praw człowieka.
Ponadto rezolucja wzywa władze Azerbejdżanu do udzielenia azerbejdżańskiemu Domowi Praw Człowieka bezwarunkowego zezwolenia na ponowne otwarcie oraz aby bez dodatkowej zwłoki i bez dodatkowych obciążeń administracyjnych zarejestrowały Ośrodek Monitorowania Wyborów i Badań nad Demokracją oraz Klubu Praw Człowieka.
Podczas debaty Lidia Joanna Geringer de Oedenberg, jedna z autorek przyjętej rezolucji, stanowczo potępiła nielegalne przetrzymywanie Ilgara Mammadova, którego pozbawiono uczciwego procesu sądowego. Postulowała o jego natychmiastowe uwolnienie, a także wszystkich innych więźniów politycznych ukaranych za krytykę rządu.
źródło: Helsińska Fundacja Praw Człowieka
-
Dziewczynka umarła przez lukę w prawie. Sarajewo protestuje
Około 2 tys. ludzi demonstrowało w niedzielę wieczorem w Sarajewie. Zabrali się pod siedzibą parlamentu Bośni i Hercegowiny, aby oddać hołd dziecku, które zmarło z powodu braku ustawy o numerach tożsamości. Dziewczynka nie mogła dostać paszportu i na czas wyjechać na leczenie.
- piątek, 14 czerwca 2013
-
Żona uwięzionego Noblisty skarży się prezydentowi Chin
Liu Xia, żona uwięzionego laureata Pokojowej Nagrody Nobla Liu Xiaobo, napisała list otwarty do prezydenta Chin Xi Jinpinga, protestując przeciwko aresztowi domowemu, w którym sama przebywa i skazaniu na więzienie jej brata.
Zdjęcia listu otwartego pani Liu Xii zamieścił w piątek na Twitterze prawnik rodziny. W liście krytykuje ona wyrok skazujący jej brata Liu Huia na 11 lat więzienia jako niesprawiedliwy. - W oparciu o moje doświadczenie, „chińskie marzenie”, którego jest pan zwolennikiem, stało się koszmarem Chin – pisze Liu Xia. To odniesienie do hasła politycznego, z jakim Xi objął w marcu władzę jako szef państwa.
Zdaniem obrońców Liu Huia jego skazanie miało na celu ostrzeżenie i wyciszenie obrońców praw człowieka występujących w obronie pani Liu, przebywającej w areszcie domowym odkąd jej mąż Liu Xiaobo otrzymał Nobla w 2010 r.
- Nikt nie poinformował mnie o powodach aresztu domowego (...) Być może w naszym kraju przestępstwem jest bycie żoną Liu Xiaobo" - napisała pani Liu Xia.
Liu Xiaobo został uwięziony na 11 lat w 2009 r. za przygotowanie petycji wzywającej do zniesienia jednopartyjnego systemu w Chinach. Jego żona przy rzadkich tylko okazjach otrzymuje uchylenie aresztu domowego i niemal nigdy nie wolno jej przyjmować wizyt. Nie została skazana za żadne przestępstwo.
Rzeczniczka chińskiego MSZ Hua Chunying powiedziała w piątek, że nie wiadomo jej nic o liście. - Wiecie, że Chiny są państwem prawa i chińskie władze sądowe zajmują się sprawami zgodnie z prawem - powiedziała.
-
Okaleczane, gwałcone, torturowane. Raport ONZ nt. dzieci w Syrii
W powstaniu przeciwko reżimowi Baszara al-Asada zginęły tysiące małych Syryjczyków. Inne są okaleczane, gwałcone, torturowane i wykorzystywane jako żywe tarcze - wynika z nowego poruszającego raportu ONZ na temat losu dzieci w konfliktach zbrojnych
-
Obrońcy praw obywatelskich pozwali amerykański rząd za inwigilację
Ich zdaniem monitorowanie rozmów telefonicznych narusza prawo do prywatności milionów Amerykanów. Pozew związku dotyczy tylko telefonów, nie zaś programu PRISM, dzięki któremu amerykański rząd monitorował e-maile, czaty, rozmowy i inne prywatne treści elektroniczne we współpracy z gigantami nowych technologii, takimi jak Google, Apple czy Facebook.
- czwartek, 13 czerwca 2013
-
Zatrzymali opozycjonistę z Azji. Wydadzą go dyktaturze?
Ścigany przez krwawą dyktaturę w Kazachstanie opozycjonista Muratbek Ketebajew został wczoraj wieczorem w Lublinie zatrzymany przez policję. W Kazachstanie grozi mu więzienie za rzekome podżeganie do nienawiści społecznej i wzywanie do obalenia porządku konstytucyjnego. W czwartek po południu prokuratura zwolniła go do domu. Śledczy będą czekać na wniosek o ekstradycję
-
OBWE o zastraszaniu dziennikarzy w Turcji
Zastraszanie przedstawicieli tureckich mediów przez władze prowadzi do stosowania autocenzury, czego przykładem są protesty w Stambule - wynika z najnowszego raportu Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) o wolności mediów.
Obecnie w tureckich więzieniach przebywa 67 dziennikarzy, w ubiegłorocznym raporcie podawano liczbę 95. Turcja więzi najwięcej pracowników mediów spośród wszystkich 57 krajów wchodzących w skład OBWE - zaznaczyła w czwartek przedstawicielka tej organizacji Dunja Mijatović.
Rząd w Ankarze twierdzi, że większość dziennikarzy została skazana za poważne przestępstwa, które nie mają związku z ich pracą, np. przynależność do zbrojnej organizacji terrorystycznej. "Nie mogę zrozumieć, jakim sposobem aż tylu tureckich dziennikarzy to potencjalni terroryści" - powiedziała Mijatović.
Rząd premiera Recepa Tayyipa Erdogana odrzuca oskarżenia o tendencje autorytarne i próby umiarkowanej islamizacji kraju, którego świecki charakter zapisany jest w konstytucji. Nie przyznaje się także do zastraszania mediów. Jego krytycy wskazują jednak, że główne tureckie gazety oszczędnie relacjonowały bezprecedensowe antyrządowe protesty w Stambule do czasu, gdy skomentował je sam Erdogan. Według Mijatović podczas blisko dwutygodniowych protestów tureckie media "nie relacjonowały (tego, co się działo), przekazując społeczeństwu zupełnie inny obraz" wydarzeń, i stosowały w tym czasie daleko posuniętą autocenzurę.
"Prawdopodobnie wynika to z wieloletniego zastraszania mediów i paraliżującej świadomości, że można z dnia na dzień wylądować w więzieniu, zostać zatrzymanym lub usłyszeć zarzuty" - powiedziała przedstawicielka OBWE. Jak dodała, więzienie grozi dziennikarzom w Turcji, którzy wyznają poglądy krytyczne wobec rządu lub różne od tych reprezentowanych przez rząd. Należy też pamiętać, że "oprócz dziennikarzy przebywających w więzieniach są też setki przedstawicieli mediów oczekujących na procesy poza więzieniem".
-
Białoruski reżim po raz pierwszy sądzi opozycjonistę za szpiegostwo
Proces oskarżonego o zdradę Białorusi Andreja Gajdukoua rozpoczął się w środę w sądzie obwodu witebskiego.
-
Porucznik Al-Kaidy opisuje tortury w Polsce
Raport Amnesty International o udziale Polski w programie tajnych więzień CIA zawiera zeznanie pochodzącego z Jemenu Walida bin Attasha, który jest przekonany, że był przetrzymywany w Polsce. Jest on trzecią osobą starającą się o status pokrzywdzonego w prowadzonym przez polską prokuraturę śledztwie (pozostali dwaj to Abdal Rahim al-Nashiri i Abu Zubajda).
Attash, określany jako „porucznik Al-Kaidy wyższej rangi” został zatrzymany wraz z „kasjerem Osamy ben Ladena” Alim Abd al-Azizem w Karaczi 29 kwietnia 2003 r. Po przywiezieniu do Guantanamo został przesłuchany przez Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża (ICRC).
ICRC doniósł, że w lipcu 2003 r. – podczas przetrzymywania w drugim (po Afganistanie) miejscu, za które uważa się Polskę – Walid bin Attash, który nosi protezę po amputacji prawej nogi poniżej kolana, poddawany był serii okrutnych przesłuchań i przetrzymywany nago, w wymuszonej bolesnej pozycji ciała, codziennie polewany zimną wodą, w kajdanach, bez aktywności fizycznej.
Więzień utrzymywał, że trzymano go pod ziemią, ponieważ do celi o wymiarach 4x5 m prowadziły schody. Według opisu był „przykuty łańcuchem do sworznia zamocowanego w podłodze”, „nie pozwalano mu się kąpać”, a przez całą dobę puszczano głośną muzykę. Otrzymywał wystarczającą ilość pożywienia, a przez pierwszy miesiąc nie poddawano go żadnym torturom. Potem było gorzej...
Po około miesiącu znów zaczęły się tortury. Zostałem rozebrany i pozostawałem bez ubrania przez cały lipiec. Byłem w tym czasie ponownie przetrzymywany przez kilkanaście dni w pozycji stojącej z ramionami nad głową i założonymi kajdankami połączonymi łańcuchem z metalowym pierścieniem pod sufitem. Moją nogę codziennie badał lekarz, sprawdzając opuchliznę taśmą mierniczą. Nie pamiętam dokładnie przez ile dni stałem, lecz myślę, że przez około 10. Lekarz ostatecznie nakazał zezwolić usiąść mi na podłodze, lecz wciąż byłem trzymany z ramionami nad głową. Bardzo bolały mnie od tego plecy. Podczas stania musiałem nosić pampersa. Ponieważ czasami pampers nie był zmieniany, musiałem się zanieczyszczać.
Codziennie byłem myty zimną wodą. Warunki w tym miejscu były raczej nowocześniejsze niż w Afganistanie, ponieważ mieli wąż do polewania mnie wodą. Po umyciu zimną wodą w celi byłem zabierany na przesłuchanie. Raz usłyszałem odgłosy tortur z sąsiedniego pomieszczenia. W tym miejscu przetrzymywania znów obecne były kobiety, choć byłem nagi. Jedna z nich była szczególnie agresywna.
- środa, 12 czerwca 2013
-
Warszawski: Bośniacka wojna o PESEL. Dlaczego poszło o pozornie drobną sprawę
Bośniacy mają największe na świecie stężenie rządów na skołataną głowę mieszkańca. Z powodu konfliktów między nimi trwających od lutego nie wydaje się tam nowych paszportów. Nie byłoby sprawy, gdyby nie to, że państwu Ibroviciom urodziła się córeczka Belmina z genetyczną wadą wymagającą przeszczepienia szpiku. Klinika w Niemczech gotowa jest operację przeprowadzić, ale Belmina nie może wyjechać bez paszportu; konflikt wokół PESEL-u dosłownie ją zabija.
- wtorek, 11 czerwca 2013
-
Komiksowy proces szeregowca Bradley’a Manninga
Jedną z osób uważnie śledzących rozpoczęty 3 czerwca proces autora najbardziej sensacyjnego przecieku Wikileaks jest rysownik Clark Stoeckley. Nie tylko z uwagą przysłuchuje się on każdej rozprawie, ale od razu przenosi ją na papier. W październiku nakładem niezależnego wydawcy OR Books ma się ukazać sporządzony przez Stoeckley’a komiks opowiadający o sądzie nad Bradleyem Manningiem.
Nie ma wątpliwości, po której stronie leżą jego sympatie, bo do bazy w Fort Meade, gdzie przed sądem wojskowym toczy się rozprawa, przyjechał samochodem oznakowanym logo Wikileaks. – Skoro wpuścili auto reklamujące Fox News [prawicowa telewizja kibicująca oskarżeniu], to mnie też musieli wpuścić – mówi „Guardianowi”.
- Chcę zarejestrować słowa każdego świadka i przekazać je w formie rysunku. Próbuję uchwycić atmosferę panującą w sądzie i wszystkich bohaterów – dodaje.
W 2009 r. wojskowy analityk Manning ściągnął na dysk i wysłał portalowi WikiLeaks blisko pół miliona zastrzeżonych raportów bojowych z Iraku (gdzie pełnił służbę) i Afganistanu, a także setki tysięcy depesz amerykańskich dyplomatów. Wsypał go haker, przed którym się ujawnił.
W lutym 2010 r. Manning trafił do więzienia w stanie Wirginia. Alarmował, że jest tam szykanowany i ma myśli samobójcze.
Manning przyznał się podczas wstępnej rozprawy do 10 z 22 postawionych mu zarzutów, w tym do bezprawnego posiadania i dystrybucji poufnych informacji z wojskowej bazy danych, za co grozi do 20 lat więzienia. Najcięższy zarzut - pomagania wrogowi, za co grozi dożywocie - uznał za niesłuszny.
Jego linia obrony: „Działałem w wyższym interesie, chcąc ujawnić zbrodnie wojenne USA”
Zwolennicy Manninga uważają jego proces za komiksowy także w przenośni. „Dokumenty, które Manning ujawnił, obrazujące zbrodnie, tortury i zabójstwa, zostały wyłączone, ponieważ są tajne. To praktycznie uniemożliwia podniesienie kwestii zbrodni wojennych. Sąd uniemożliwił Manningowi udowodnienie, że nie naruszył narodowego bezpieczeństwa”, pisze portal „Truth-Out.org” nazywając proces „linczem w majestacie prawa”.
Warto jednak zauważyć, że podczas poniedziałkowej rozprawy obrona odniosła drobne zwycięstwo. Sąd dopuścił jeden z dowodów, listę „Najpopularniejsze Wiki-wycieki 2009”, opatrzoną wstępem mówiącym, że dane te przeszukiwali „dziennikarze, historycy, prawnicy, policja i działacze praw człowieka” – mającym dowodzić, iż Manning działał w interesie społecznym.
-
Bułgarzy podpalają się z rozpaczy
Do kolejnego samopodpalenia doszło w Bułgarii tej nocy. Desperackiego aktu dokonał 59-letni mężczyzna z miasta Harmanli, na południowym wschodzie kraju. Zmarł w wyniku doznanych obrażeń.
Jest to dziewiąty wypadek samopodpalenia w Bułgarii od zimy. Sześć osób zmarło. Przyczyną większości samopodpaleń jest ubóstwo, a w kilku wypadkach brak możliwości spłacania kredytu i groźba utraty domu.
Fala samopodpaleń w Bułgarii rozpoczęła się w lutym, gdy w kraju wybuchły protesty przeciwko wysokim rachunkom za energię. Doprowadziły one 20 lutego do dymisji centroprawicowego rządu Bojko Borysowa i wyznaczenia na 12 maja przedterminowych wyborów parlamentarnych. Po wyborach parlamentarnych napięcie polityczne w kraju spadło, lecz samopodpalenia nie ustały.
Lekarze, socjologowie i inni eksperci nie potrafią wytłumaczyć fali samopodpaleń. Psychologowie zaznaczają jednak, że samospalenie jest aktem skrajnej desperacji i wynika z poczucia beznadziei, braku perspektyw na wyjście z sytuacji. Psychologowie zarzucają mediom poświęcanie zbytniej uwagi tym czynom i wzywają do maksymalnej wstrzemięźliwości w ich relacjonowaniu. Wiadomości o samopodpaleniach, choć bez szczegółowych opisów, nadal pojawiają się w krajowych mediach.
Bułgaria jest krajem o najniższych dochodach w UE, a od lipca 2009 roku większość płac i emerytur jest zamrożona.
źródło: pap
-
„Cygan, brudas, ciota!” - „Duma Europy” przed sądem za znieważanie Roma
Starałem się ich omijać. Mama bardzo prosiła mnie, by im nie odpowiadać. Jak przestępowali mi drogę, wolałem dłużej postać pod klatką, nie prowokować ich - o kilkuletnim koszmarze opowiada 18-letni białostoczanin narodowości romskiej
- poniedziałek, 10 czerwca 2013
-
Raul chce zyskać na czasie, poczekać, aż brat umrze, i wtedy spróbować utrzymać władzę za cenę ustępstw. Od kilku lat reżim studiuje doświadczenia Rosji, Ukrainy, Białorusi i Meksyku z okresu rządów Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej. Najchętniej na kursach dla elity uczy się putinizmu.
A o Chinach nie?
- Nie, bo w Chinach wciąż rządzi jedna partia. Raul wie, że "chińska" Kuba nie przekona USA i Europy. Dla niego modelem jest formalna demokracja i pluralizm pod pełną kontrolą elity władzy: jak dopuścić nieistotną opozycję, samemu władzy nie tracąc. Dlatego typuje na następcę Miguela Diaza-Canela. Jego zaletą jest wiek - 51 lat - i to, że nie ma krwi na rękach.
To ktoś w rodzaju Gorbaczowa?
- Nie, to ktoś taki jak Aleksander Łukaszenka. Raul Castro zapowiedział, że za pięć lat nie będzie kandydował ponownie na prezydenta. To wskazanie na Diaza-Canela, ale także przesłanie dla opozycji demokratycznej, emigracji i świata: Czekajcie, nie awanturujcie się, Fidel umrze i za kilka lat zaczniemy transformację kontrolowaną.
- Guillermo Farinas w Magazynie Świątecznym
-
Szwajcaria zaostrza warunki udzielania azylu
W niedzielnym referendum Szwajcarzy ogromną większością głosów - 79 proc. - opowiedzieli się za zaostrzeniem ustawy dotyczącej azylu. Zreformowana ustawa pozwala rządowi na skrócenie z 30 do 10 dni czasu, który przysługuje osobom występującym o azyl na odwołanie się od odmowy. Tytułem do uzyskania azylu nie może być odtąd odmowa odbycia służby wojskowej przez kandydata w kraju jego pochodzenia. Zmiana następuje również, jeśli chodzi o możliwość składania wniosku o azyl w szwajcarskich ambasadach za granicą, co było dotąd wyłącznie "szwajcarskim wynalazkiem", jak pisała miejscowa prasa w przededniu referendum. Zmodyfikowana ustawa azylowa ustanawia także specjalne ośrodki dla osób ubiegających się o azyl, których zachowanie zostanie uznane przez szwajcarskich urzędników za "nieodpowiednie".
Szwajcaria przyjmuje dziś proporcjonalnie 4-5 razy więcej uchodźców niż Francja, Niemcy czy Włochy. W ubiegłym roku najwięcej osób ubiegających się azyl w Szwajcarii pochodziło z Erytrei, Nigerii, Tunezji, Serbii i Afganistanu.
-
11 lat więzienia dla szwagra chińskiego noblisty
Chiński sąd skazał w niedzielę Liu Hui, szwagra dysydenta uwięzionego w 2009 roku i laureata Pokojowej Nagrody Nobla Liu Xiaobo, na karę 11 lat więzienia za defraudację. Rodzina Liu uważa wyrok za zemstę na rodzinie noblisty.
-
We wrześniu wypuszczą Julię Tymoszenko
Skazana w 2011 r. na siedem lat więzienia była premier Ukrainy Julia Tymoszenko może do 15 września zostać wypuszczona z łagru i pojechać na leczenie za granicę - zapowiadają ukraińskie media. Taki krok powinien usunąć ważną przeszkodę na drodze do planowanego na listopad podpisania umowy stowarzyszeniowej Ukrainy i UE.
- piątek, 07 czerwca 2013
-
Dowcip dnia: Francja bada metody kontrolowania broni w rękach powstańców syryjskich
Rząd Francji bada "nowoczesne metody", mające zapobiec wykorzystywaniu przez terrorystów broni, którą państwa zachodnie mogłyby wysłać do syryjskich powstańców walczących z reżimem Baszara el-Asada - pisze AP. Chodzi m.in. o urządzenia umożliwiające monitorowanie pocisków rakietowych ziemia-powietrze i ewentualnie ich zdalne kontrolowanie. Stany Zjednoczone i ich sojusznicy obawiają się, że pociski rakietowe przeznaczone dla powstańców mogłyby wpaść w ręce terrorystów, którzy użyliby ich np. do zamachów na samoloty cywilne.
Eksperci wskazują, że nie ma obecnie technologii, umożliwiającej niezawodną, zdalną kontrolę pocisków rakietowych, odpalanych z ręcznych wyrzutni. Informacja o badaniu takich możliwości jest kolejną wskazówką, że Francja zbliża się do decyzji o dostarczaniu broni syryjskim powstańcom.
-
Liczba dnia: 3,5
Unia Europejska przeznaczy w latach 2014-2020 kwotę 3,5 mld euro na walkę z głodem w najbiedniejszych krajach świata - poinformowała w piątek Komisja Europejska.
Liczba Syryjczyków przebywających w sąsiednich krajach może się do końca bieżącego roku zwiększyć ponad dwukrotnie, osiągając liczbę 3,5 mln uchodźców - oświadczył Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych do Spraw Uchodźców.
-
Totalna inwigilacja w sieci. Tajny program USA
Nie tylko telefony milionów Amerykanów, ale również e-maile, czaty, rozmowy na Skypie i Facebooku itp. - głównie obcokrajowców, ale nie tylko - są kontrolowane przez rząd USA.
-
Grzywna za nieślubne dziecko. Nawet 30 tys. dolarów
Taką karę chcą wprowadzić władze Wuhan, chińskiej metropolii nad Jangcy. Nakładana będzie tytułem "zadośćuczynienia socjalnego, za naruszenie polityki jednego dziecka. W Chinach zezwolenie na urodzenie dziecka, a potem na darmową szkołę i opiekę zdrowotną, wydaje urząd, a chiński kodeks rodzinny uznaje tylko jedną formę związku, która do tego uprawnia - małżeństwo.
- czwartek, 06 czerwca 2013
-
Beatriz dochodzi do siebie po cesarskim cięciu przeprowadzonym w szpitalu w San Salwador. Jej pozbawiony mózgu płód żył tylko cztery godziny.
-
Karta płatnicza a prawa człowieka
Nowe usługi płatnicze, takie jak karty, płatności internetowe oraz płatności realizowane za pomocą telefonów komórkowych, mogą sprawić, że wiele osób nie nadąży za tym postępem. Jednocześnie mogą one utrudnić tym osobom dokonywanie płatności w sposób tradycyjny, np. gotówką. Jest to wniosek płynący z badania przeprowadzonego przez Europejską Fundację na rzecz Włączenia Finansowego w Polsce oraz czterech innych krajach (Francji, Włoszech, Szwecji i Wielkiej Brytanii).
W przypadku osób zagrożonych wykluczeniem najważniejszym i często jedynym środkiem, za pomocą którego dokonują one płatności, jest gotówka. Badanie pokazuje jednak, że w niektórych częściach Europy płacenie gotówką staje się coraz trudniejsze lub coraz droższe. Dostęp do gotówki na obszarach wiejskich może być w Polsce utrudniony, a także może wiązać się z dodatkowymi kosztami (np. dostępu do bankomatów).
W badaniu odnotowano występujące na terenie całej Europy i wpisujące się w powszechny trend przykłady sytuacji, w przypadku których nie akceptuje się płatności gotówką (np. publiczne toalety w Szwecji czy stołówki szkolne we Francji) lub nakłada się kary (za obsługę płatności gotówkowych niektóre banki pobierają opłatę w wysokości nawet 9 euro). W badaniu podkreślono również, że grupy podatne na wykluczenie finansowe, takie jak migranci, a także osoby o niskich dochodach, zbyt wysokim zadłużeniu, w podeszłym wieku oraz niepełnosprawne, przypuszczalnie mają trudności z korzystaniem z nowych systemów płatności lub z różnych przyczyn nie mają do nich dostępu (nieumiejętność korzystania z rozwiązań cyfrowych, dochód, status zamieszkania, mobilność i inne).
W przypadku osób zagrożonych wykluczeniem usługi płatnicze muszą być tanie i przejrzyste (muszą im towarzyszyć wyraźne informacje dotyczące kosztów oraz warunków ich świadczenia) — powinny one także stanowić ułatwienie w zarządzaniu ograniczonym budżetem, np. dzięki zestawieniu uwidaczniającemu wydatki oraz pozostałe środki. Zdaniem EUFFI, przed decydentami i dostawcami systemów płatności stoi wyzwanie związane z koniecznością zachowania możliwości wyboru metody płatności oraz dopilnowania, aby nowe systemy płatności były dostosowane do potrzeb osób zagrożonych wykluczeniem.
-
Kalifornia chce karać Walmart za głodowe pensje
Za żałośnie niskie pensje, które sieć supermarketów Walmart płaci swoim pracownikom, w praktyce muszą zapłacić wszyscy Amerykanie. Ale w Kalifornii mają już tego dość
-
Kopacz do chińskich władz: Służymy pomocą ws. praw człowieka
Marszałek Kopacz zachęcała do ratyfikacji przez Chiny międzynarodowego paktu praw politycznych i obywatelskich. Przypomniała, że podpisując z Pekinem w grudniu 2011 r. dokument o strategicznym partnerstwie, Warszawa wyraziła gotowość do stworzenia mechanizmu dialogu na temat praw człowieka. Szef parlamentu Zhang Dejiang zgodził się na tego typu regularne spotkania z przedstawicielami Polski. Podobny dialog z Pekinem prowadzą już m.in. Unia Europejska i USA. Nie można się jednak łudzić, że tego typu rozmowy rozwiążą problem praw człowieka w Chinach. Sama zgoda na to jest jednak ze strony chińskich władz "uznaniem znaczenia danego kraju w świecie".
- środa, 05 czerwca 2013
-
Akceptacja dla homoseksualizmu w Polsce najniższa w UE
Czy homoseksualizm powinien być społecznie akceptowany? Takie pytanie zadała grupa badawcza Pew Research Center obywatelom 39 krajów na całym świecie. Spośród państw europejskich najmniejszą akceptację dla homoseksualistów odnotowano w Rosji. Zaraz za nią w niechlubnym rankingu plasuje się Polska. Tylko 42 proc. z nas uważa, ż homoseksualizm powinien być akceptowany. Niechęć wobec gejów i lesbijek w naszym kraju rośnie.
-
Dania przyjęła kontrowersyjną ustawę o informacji
Parlament w Kopenhadze przyjął we wtorek, po długiej debacie, kontrowersyjną ustawę o informacji, która - zdaniem jej krytyków - szkodzi wolności mediów. Na 32 artykuły ustawy dwa wzbudziły szczególnie ożywioną dyskusję. Jeden z nich odbiera opinii publicznej i dziennikarzom dostęp do agendy ministrów, a drugi ogranicza lub blokuje wgląd w dokumenty wewnętrzne dotyczące bieżących prac ministerialnych.
Oba zapisy wzbudziły ostry sprzeciw mediów, intelektualistów, i działaczy praw człowieka. Internetową petycję przeciwko ustawie do wtorku podpisało 86 tys. ludzi. 23 maja zaniepokojenie wyraziła przedstawicielka OBWE ds. wolności mediów Dunja Mijatović. Także Międzynarodowy Instytut Prasy z siedzibą w Wiedniu zwracał uwagę, że ustawa uniemożliwi dziennikarzom przekazywanie wyborcom informacji niezbędnych do rozliczania polityków.
Przeciwnicy ustawy chcą, by została ona poddana pod referendum, zanim wejdzie w życie 1 stycznia.
-
Policja może robić zatrzymanym testy DNA - uznał sąd najwyższy USA
Sędziowie stwierdzili, że to taka sama procedura jak pobieranie odcisków palców. Obrońcy wolności obywatelskich są oburzeni
-
Polacy chcą rozliczenia sprawy tajnych więzień CIA
80% osób przyznaje, że sprawę tajnych więzień CIA należy rozliczyć – tak wynika z badania opinii publicznej przeprowadzonego specjalnie z okazji 4 czerwca przez agencję SW Research dla Amnesty International.
Zdecydowana większość respondentów słyszała o sprawie (80%). 82% zapytanych osób uważa, że sprawa tajnych więzień CIA w Polsce powinna zostać wyjaśniona. Aż 78% stwierdziło, że osoby odpowiedzialne za złamanie konstytucji i naruszenie praw człowieka w sprawie tajnych więzień CIA w Polsce powinno się pociągnąć do odpowiedzialności karnej. 59% osób stwierdza, że nie powinno się utajniać informacji o śledztwie w sprawie tajnego więzienia CIA w Polsce.
- wtorek, 04 czerwca 2013
-
Mordercy Politkowskiej znów sądzeni
Moskiewski sąd miejski rozpoczął ponowny proces oskarżonych o zamordowanie 7 października 2006 r. Anny Politkowskiej, sławnej dziennikarki „Nowoj Gaziety".
-
Egipski sąd srogo karze organizacje pozarządowe
Prawie 30 Amerykanów, Niemców, Serbów, Norwegów i obywateli państw arabskich skazał sąd w Kairze na kilkuletnie wyroki więzienia. To kara za rzekome nielegalne finansowanie organizacji pozarządowych i używanie zagranicznych funduszy do „siania niepokojów" w kraju.
-
870 milionów ludzi cierpi głód, 2 miliardy niedożywionych
Takie dane przytacza opublikowany we wtorek raport Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO). Odnotowano w nim też, że 1,4 miliarda osób ma nadwagę, a 500 mln jest otyłych. 26 procent dzieci w wieku do 5 lat ma z powodu głodu bądź niedożywienia krzywicę lub wady rozwojowe.
W dorocznym raporcie ogłoszonym w Rzymie mowa jest o ogromnych kosztach społecznych i ekonomicznych głodu, niedożywienia, a także niewłaściwego odżywiania na świecie. Koszty te oszacowano na 3,5 tryliona dolarów (w tym około 2 tryliony to skutki niedożywienia), co stanowi 5 procent globalnego PKB. To 500 dolarów na osobę - wynika z obliczeń.
Organizacja zaapelowała o redukcję zjawiska marnotrawstwa żywności. Obecnie szacuje się, że marnuje się jedna trzecia rocznej globalnej produkcji.
-
Największy portal chiński odblokował hasło Tiananmen! Ale to tylko wybieg cenzury
Chińskie społeczeństwo coraz bardziej zapomina o krwawym stłumieniu studenckich protestów na placu Tiananmen. To nie tylko efekt pracy cenzorów, ale też tego, że coraz bogatsi Chińczycy odwracają się od własnej historii.
-
Kuba wciąż trzyma internautów w kagańcu
Komunistyczny reżim na Kubie otwiera na wyspie 118 kafejek internetowych. Ale koszt połączenia i cenzura zniweczą dostęp większości obywateli do sieci
- poniedziałek, 03 czerwca 2013
-
„Sama nierówność nigdy nie była wielkim problemem w amerykańskiej kulturze politycznej, która kładzie nacisk na równość szans, a nie na równość wyników", przypomina dziś jeszcze konserwatywny intelektualista Francis Fukuyama. „System pozostaje jednak wiarygodny tylko pod warunkiem, że ludzie ciągle wierzą, iż ciężko pracując i dając z siebie to, co najlepsze, zarówno oni sami, jak i ich dzieci mają duże szanse na dobrobyt i że mają powody, aby mniemać, że bogaci stali się bogaci respektując reguły gry." [1] Ta odwieczna, kojąca lub uśmierzająca wiara wyparowała na całym świecie.
(...)
Mit ruchliwości społecznej ustępuje miejsca lękowi przed zdeklasowaniem. Robotnik nie wierzy już, że ma szansę stać się pracodawcą, dziennikarzem, bankierem, profesorem uniwersytetu, politykiem. Wielkie szkoły są dziś jeszcze bardziej zamknięte dla kategorii ludowych niż wtedy, gdy – było to w 1964 r. – Pierre Bourdieu publikował swoich Spadkobierców. Podobnie rzecz ma się z najlepszymi na świecie uniwersytetami – koszty studiów na nich eksplodowały. W Manili pewna młoda kobieta popełniła właśnie samobójstwo, bo dłużej nie była w stanie płacić za swoje studia. Dwa lata temu pewien student amerykański tłumaczył: „Jestem winien 75 tys. dolarów. Wkrótce nie będę już w stanie spłacać rat. Poręczycielem jest mój ojciec i to on będzie musiał spłacić ten dług. On również zbankrutuje. Zrujnowałem więc swoją rodzinę, gdyż chciałem wynieść się ponad swoja klasę." [4] Chciał doświadczyć amerykańskiego marzenia – przebyć drogę from rags to riches, od pucybuta do milionera. W rezultacie jego rodzina podąży w odwrotnym kierunku.
- Serge Halimi w Le Monde Diplomatique
-
Tysiące Etiopczyków protestowały przeciwko politycznym represjom
Tłumy ludzi wyszły w niedzielę na ulice stolicy Etiopii Addis Abeby, domagając się uwolnienia więzionych dziennikarzy i działaczy społecznych, co było rzadkim przejawem opozycji wobec rządzącej partii, która dysponuje faktycznym monopolem władzy. Przemarsz głównymi ulicami miasta odbył się przy akompaniamencie okrzyków "Potrzebujemy wolności" i "Potrzebujemy sprawiedliwości". Była to pierwsza większa demonstracja w Etiopii od czasu niepokojów po wyborach w 2005 roku, kiedy to siły bezpieczeństwa zabiły setki protestujących. Jednocześnie był to pierwszy publiczny przejaw niezadowolenia wobec rządu premiera Hailemariama Desalegna, który jest jednocześnie przewodniczącym rządzącego Etiopskiego Ludowego Frontu Rewolucyjno-Demokratycznego (EPRDF). Oba te stanowiska objął po zmarłym w sierpniu ubiegłego roku Melesie Zenawim.
-
Chińskie władze: słusznie stłumiliśmy protesty na placu Tiananmen
Ostatni uczestnik krwawo stłumionych protestów na pekińskim placu Tiananmen z 1989 r., skazany za kontrrewolucję, wyszedł na wolność. USA apelują do Chin, by ujawniły prawdziwą liczbę ofiar. A w rocznicę masakry do Chin jedzie delegacja polskich parlamentarzystów.
- sobota, 01 czerwca 2013
-
26 maja w Hongkongu upamiętniono protest na Tiananmen. Fot. Reuters
Protest przeciwko wizycie Ewy Kopacz w Chinach
Wizyta ma się odbyć 4 czerwca - w 24. rocznicę dnia, w którym Polska symbolicznie odzyskała wolność, a w Chinach została ona brutalnie stłamszona podczas pokojowego protestu na Placu Tiananmen. W wyniku użycia siły przez chińskie władze mogło zginąć wówczas nawet 3 tys. osób.
Amnesty International wraz z Fundacją Inna Przestrzeń, Instytutem Lecha Wałęsy i Students For a Free Tibet Poland napisały do marszałek Kopacz list, w którym wyrażają „głębokie zaniepokojenie brakiem refleksji polskich władz”.
Nam Polakom trudno byłoby wyobrazić sobie sytuację, kiedy w dniu rocznicy wydarzeń z grudnia 1970 roku, sierpnia 1980 roku czy wprowadzenia stanu wojennego, w komunistycznej Polsce wizytę odbywałaby delegacja „wolnego świata”.
Wierzymy, że w wyborze tej daty kierowała się Pani dobrymi intencjami. Mogą świadczyć o tym doniesienia, że zamierza Pani wraz z polskimi parlamentarzystami w tym dniu zwrócić uwagę chińskim władzom na kwestie dotyczące praw człowieka.
(...) Oczekujemy, że kwestia praw człowieka zostanie publicznie poruszona, a w trakcie rozmów z przedstawicielami władz ChRL omówione zostaną m.in. następujące kwestie:
* przeprowadzenie niezależnego i bezstronnego śledztwa w sprawie wydarzeń na Placu Tiananmen i wyegzekwowania odpowiedzialności od osób odpowiedzialnych za łamanie praw człowieka;
* otwarcie publicznej debaty o tym co się stało w nocy z 3 na 4 czerwca 1989 r.;
* powstrzymanie stosowania represji i skazywania osób za pokojowe korzystanie z wolności do wyrażania poglądów i do zgromadzenia, w szczególności tych osób, które domagają się ponownej oceny wydarzeń z 1989 r. i upamiętniających ofiary, tj. organizacja „Matki z Placu Tiananmen”;
* powstrzymanie represji politycznych wobec mniejszości narodowych, w tym Tybetańczyków, co jest przyczyną tragicznych protestów - samospaleń (dotychczas podpaliło się co najmniej 120 Tybetańczyków apelujących o wolność swojego kraju);
* wciąż najwyższa na świecie liczba wykonywanych wyroków kary śmierci, w tym za przestępstwa o charakterze politycznym czy gospodarczym;
* bezprawne przymusowe wysiedlenia i przesiedlenia;
* uwięzienie Gendun Czokji Nimy, XI Panczenlama Tybetu, czy Liu Xiaobo, działacza demokratycznego i laureata Pokojowej Nagrody Nobla i jego żony Li Xia, bezprawnie zamkniętej w areszcie domowym.
- piątek, 31 maja 2013
-
Godność za kontrakty? Czy Polacy powinni jechać do Chin 4 czerwca?
Pięć lat temu Donald Tusk chciał bojkotować olimpiadę w Pekinie. Teraz broni wizyty marszałek Sejmu Ewy Kopacz w Pekinie w rocznicę masakry na placu Tiananmen. Uważa, że data jest „sensowna”. - 4 czerwca jest na rękę Chinom - pisze publicystka ”Gazety”.
-
Nowe Milenijne Cele Rozwoju
Panel kierowany przez brytyjskiego premiera Davida Camerona przedstawił propozycje nowych kierunków globalnej polityki rozwojowej na kolejne 15 lat po roku 2015, kiedy wygasną Milenijne Cele Rozwoju.
1. Całkowita eliminacja skrajnej biedy, definiowanej przez dochód na poziomie 1,25 dol. dziennie na głowę.
2. Wzmocnienie kobiet i zapewnienie równości płci.
3. Zapewnienie edukacji na dobrym poziomie.
4. Umożliwienie zdrowego życia.
5. Zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego i właściwego odżywiania.
6. Zapewnienie uniwersalnego dostępu do wody i sanitariatów.
7. Zapewnienie zrównoważonej energii.
8. Stworzenie miejsc pracy, które pozwolą na utrzymanie.
9. Zrównoważona gospodarka zasobami naturalnymi.
10. Zapewnienie dobrych rządów i efektywnych instytucji.
11. Zapewnienie pokojowego i stabilnego rozwoju społeczeństw.
12. Stworzenie globalnego środowiska sprzyjającego długoterminowemu finansowaniu powyższych celów.
Brzmi to jak „obyśmy byli zdrowi i bogaci”, jednak na dalszym etapie rekomendacje panelu zostaną przełożone na konkretne cele. Wspomniano, że np. równość płci musi oznaczać m.in. prawo kobiet do otwierania kont bankowych. „Umożliwienie zdrowego życia” przełoży się na dalsze zmniejszanie śmiertelności w połogu.
Krytyka ze strony organizacji pozarządowych dotyczy przede wszystkim nieuwzględnienia w powyższych celach konieczności zmniejszenia różnic w dochodach i poziomie życia. 1,2 mld najbiedniejszych odpowiada za 1 proc. globalnej konsumpcji. Miliard najbogatszych - zaliczamy się do nich także my - konsumuje 72 proc.
Realizacja Milenijnych Celów Rozwoju na dwa lata przed końcem wyznaczonego w 2000 r. terminu jest postrzegana jako połowiczny sukces. Przed czasem osiągnięto trzy z ośmiu celów dotyczące
* ubóstwa (w 2010 r. odsetek ludzi, których dochód nie przekracza 1,25 dol. dziennie spadł do mniej niż połowy jego wartości z 1990 r.),
* slumsów (liczba mieszkańców slumsów spadła z 39 proc. w 2000 r. do 33 proc. w 2012 roku; ponad 200 mln zyskało dostęp do wody pitnej, lepszych warunków sanitarnych czy trwałych lub mniej zatłoczonych mieszkań).
* wody pitnej (odsetek osób korzystających z lepszych źródeł wody wzrósł z 76 proc. w 1990 r. do 89 proc. w 2010 r., co przekłada się na ponad 2 mld ludzi).
Pozostałe cele raczej nie zostaną osiągnięte. Niemniej postęp jest widoczny - tyle że odpowiada za niego przede wszystkim rozwój gospodarczy największych państw, na czele z Chinami i Brazylią, a w mniejszym stopniu wysiłki społeczności międzynarodowej.
-
Salwador nie godzi się na aborcję, gdy może umrzeć matka
Sąd najwyższy Salwadoru odrzucił prośbę o przerwanie ciąży ciężko chorej kobiecie, choć jej pozbawiony części mózgu płód nie ma szans na przeżycie. - Dajcie mi żyć, walczcie o mnie - prosi Beatriz
-
Głodne dzieci źle czytają i źle liczą - raport organizacji Save the Children
„Słońce jest gorące”, „Lubię psy” - niedożywione dziecko pomyli się, czytając tak proste zdania i obliczając, ile jest 8 minus 3. Jedna czwarta dzieci na świecie z powodu niedożywienia jest mniejsza, słabsza, a ich mózgi nie rozwijają się w pełni - wynika z poruszającego raportu organizacji Save the Children.
- środa, 29 maja 2013
-
Wideoklip "Szacunek", który kilku Tybetańczyków zawiesiło w sieci pod szyldem zespołu „Owcze bobki" w odpowiedzi na propagandowy serial "Tajemniczy Tybet" puszczany w państwowej telewizji CCTV8. Komentarz Oser można przeczytać na stronie Fundacji Helsińskiej. Klip jest adresowany do reżysera, Liu Debina. Cenzorzy pieczołowicie go usuwają.
Tu nie chodzi o niepodległość, tylko o szacunek
Nie zmieniaj nam historii, nie przekręcaj faktów (...)
Nawet jeśli to wielki spisek, jesteś w nim tylko błaznem
Nie waż się tykać tysięcy lat historii Tybetu (...)
Fałszując historię, budujesz świat kłamstwa
Znając prawdziwe dzieje, nasz naród pała własnym blaskiem
Śnieżne lwy z Kałaczenu nie płaczą
Cyniczny autorze żałosnego widowiska, skąd bierzesz swoje zmyślenia?
- wtorek, 28 maja 2013
-
Więziona członkini Pussy Riot hospitalizowana w 7. dniu głodówki
Maria Alochina trafiła do więziennego szpitala we wtorek, w siódmym dniu strajku głodowego, który rozpoczęła na znak protestu przeciw, jak to określa, kampanii prześladowania.W liście z poniedziałkową datą opublikowanym przez jej adwokatów Alochina twierdzi, że władze więzienne próbują nastawiać przeciwko niej współwięźniarki przez zaostrzenie reżimu w kolonii i że robiono to jeszcze przed rozprawą, na której odrzucono wniosek o przedterminowe zwolnienie warunkowe.
Według rosyjskich mediów Alochinej gwałtownie spadło ciśnienie i trafiła na obserwację. Strajk głodowy Alochina rozpoczęła w minioną środę, gdy uniemożliwiono jej udział w rozprawie odwoławczej w Sądzie Miejskim w Bierieznikach w Kraju Permskim, około 1300 km na wschód od Moskwy. 25-letnia Alochina odbywa tam karę dwóch lat pozbawienia wolności za "chuligaństwo motywowane nienawiścią religijną".
Wraz z dwiema innymi członkiniami grupy Pussy Riot została skazana za wykonanie w soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie, najważniejszej świątyni prawosławnej Rosji, utworu "Bogurodzico, przegoń Putina". Dwie skazane - Alochina i Nadieżda Tołokonnikowa - odbywają karę więzienia, trzeciej - Jekatierinie Samucewicz - wykonanie kary zawieszono.
W styczniu sąd odrzucił poprzednią prośbę Alochinej o warunkowe zwolnienie, o które można ubiegać się po odbyciu połowy kary. W kwietniu odrzucono też wniosek Tołokonnikowej, która przebywa w kolonii karnej w Mordowii, około 600 km na południowy wschód od Moskwy. Obie uwięzione mają małe dzieci.
-
Chiny boją się białych koszulek
W Kunmingu - stolicy południowo-zachodniej prowincji Yunnan - oraz w pobliskim Anningu, gdzie ma powstać rafineria trudno dostać gładkie, białe t-shirty - pisze we wtorek "South China Morning Post".
Koszulki mogłyby posłużyć za nośnik nadrukowanych haseł przeciwko budowie zakładów petrochemicznych. Sprzedaż białych koszulek ograniczono, a zlecając nadruki lub wykonanie transparentów trzeba podać swoje dane osobowe. Władze są gotowe zdławić podczas rozpoczynających się w czerwcu targów China-South Asia Expo wszelkie demonstracje przeciwko planowanej w Anningu budowie wielkiej rafinerii i zakładów produkujących węglowodór aromatyczny PX, paraksylen. Paraksylen służy do uzyskania kolejnego związku do produkcji poliestru i plastikowych butelek na napoje. Może być wysoce toksyczny. Mieszkańcy Kunmingu zaplanowali trzeci już protest na 6 czerwca, w dniu otwarcia targów. Poprzednie nie przyniosły rezultatów.
-
Koniec embarga na broń do Syrii. Europejczycy wyślą rebeliantom karabiny?
Szefowie dyplomacji UE zdecydowali, że nie przedłużą unijnego embarga na dostawy broni do Syrii. Teraz każdy kraj sam zdecyduje, czy wysłać broń powstańcom walczącym z reżimem Baszara al-Asada. UE zapewnia jednak, że decyzja ministrów nie oznacza, że od jutra wartkim strumieniem popłynie do Syrii europejska broń.
-
Mam nadzieję, że mój kraj dokona wyboru systemu, w którym każda osoba będzie miała takie same możliwości zdobycia przynajmniej podstawowego wykształcenia i dostęp do ochrony zdrowia. Oczywiście powinna istnieć również prywatna służba zdrowia i edukacja, ale każdy człowiek musi mieć dostęp do bezpłatnej oświaty i lecznictwa. Przynajmniej do pewnego poziomu. Chodzi mi o to, by powstał na Kubie system chroniący podstawowe prawa człowieka, ale żeby ta ochrona nie stała się klatką. Jak nazwać ten system? Nie wiem.
- Yoani Sanchez dla PAP
- poniedziałek, 27 maja 2013
-
We wschodniej Nigerii powstały „fabryki dzieci”
Młode Afrykanki są więzione i zapładniane przez wynajętych mężczyzn, by rodzić malców na sprzedaż. "Fabryki dzieci" działają najczęściej pod przykrywką klinik ginekologicznych, sierocińców, schronisk dla kobiet, a nawet szpitali. Przestępcy zwabiają do nich młode kobiety, które np. uciekły z domu z powodu niechcianej ciąży, ale nie chcą aborcji. Obiecują opiekę, posiłki i kąt do spania. Po porodzie dziewczyny nie mogą jednak opuścić ośrodka; są gwałcone przez wynajętych mężczyzn, którzy znów je zapładniają.
-
Czy Obama naprawdę zamknie Guantanamo?
Niewątpliwie coś drgnęło. W zeszłym tygodniu prezydent USA wyznaczył ludzi z departamentów obrony i stanu, by negocjowali transfer osadzonych w Guantanamo za granicę, a także uchylił zakaz odsyłania ich do Jemenu.
To ważne, bo Jemeńczycy stanowią większość ze 166 pozostałych w bazie na Kubie więźniów – a także większość z 86 już zaklasyfikowanych do zwolnienia. Rząd w Sanie oświadczył w niedzielę, że w koordynacji z Waszyngtonem szykuje się na ich przyjęcie.
Demonstracja przed Białym Domem za zamknięciem Guantanamo. Fot. AP
Część Republikanów protestuje, ale wielu z nich – jak senator Saxby Chambliss – uważa, że jeńcy wojny z terroryzmem powinni zostać postawieni przed sądem. Senator McCain od dawna przekonuje, że Guantanamo trzeba zamknąć.
Mimo to komentatorzy są na ogół sceptyczni. Gdyby Obama chciał zlikwidować „symbol amerykańskiej pogardy dla prawa” (jego własne słowa), mógł zrobić to już dawno. Pomimo sprzeciwu Kongresu.
Philip Carter, który w 2009 r. w departamencie obrony opiniował więźniów do zwolnienia, pisze w „Foreign Policy”, że sytuacja się od tego czasu zmieniła. Po wycofaniu wojsk z Iraku i – wkrótce – z Afganistanu ryzyko dla USA związane z recydywą zwolnionych z Guantanamo znacznie maleje. Wojna z Al-Kaidą przyniosła efekty i prawdopodobnie powtórka z 11 września 2001 nie jest już możliwa.
W związku z tym amerykańska opinia publiczna coraz niechętniej godzi się na wysokie koszty wojny z terroryzmem, w tym utrzymywanie więzienia w Guantanamo. Carter nazywa to „problemem Rudolfa Hessa”, dla którego trzeba było utrzymywać całe więzienie (Spandau w Berlinie Zachodnim) przez 42 lata, nim w 1987 r. się powiesił.
Guantanamo istotnie jest najdroższym więzieniem na świecie. Kosztuje 900 tys. dol. rocznie na głowę więźnia, w sumie 150 mln rocznie. Dla porównania: na terytorium USA utrzymanie więźnia w placówce o zaostrzonym rygorze bezpieczeństwa kosztuje 60-70 tys. dol. W zwykłym więzieniu – 30 tys.
Oczywiście dla rządu USA rachunek ekonomiczny nie gra pierwszorzędnej roli (5 bilionów dolarów wydane na wojny w Iraku i Afganistanie!). Z drugiej strony Obama wydaje się szczerze zainteresowany zamknięciem Guantanamo i może w drugiej kadencji nie zabraknie mu także woli politycznej.
***
Dlaczego należy zamknąć Guantanamo? Dlaczego wyznaczeni do zwolnienia wciąż siedzą? Dlaczego nie stają przed sądem? Przeczytaj wywiad z prawnikiem.
-
Chińczycy betonują Tybet. Przed najważniejszą świątynią w Lhasie budują centrum handlowe i parking
Inwestycja - choć zniszczy religijny charakter miasta - ma przyciągnąć do stolicy Tybetu miliony chińskich turystów
- piątek, 17 maja 2013
-
Obrońcy praw człowieka krytykują Węgry
Human Rights Watch krytykuje Węgry za wprowadzenie poprawek do konstytucji, łamiących prawa swoich obywateli. Wzywa również Unię Europejską do wywarcia silniejszej presji na Budapeszt.
-
Wiedźma wojny, czyli krew na smartfonie
Obejrzałem wczoraj „Wiedźmę wojny”, kanadyjski film nakręcony w Kongu, nominowany do Oskara i obsypany nagrodami na innych festiwalach. Bohaterką fabuły jest 12-letnia dziewczyna imieniem Komona, którą rebelianci porywają z wioski, każąc jej przedtem zastrzelić własnych rodziców. Ponieważ jako jedyna przeżywa masakrę, zostaje uznana za czarownicę...
Wątków jest tu wiele: zapomniana wojna w Kongu; dzieci-żołnierze; wiara w czary... W jednej ze scen pojawiają się czarne błyszczące kamienie – narratorka nazywa je koltan, ale najwyraźniej nie wie do czego służą, dlaczego dowódcy każą je wykopywać.
Koltan to jeden z „krwawych minerałów”. Każdy z nas nosi go przy sobie: jest bowiem obecny w każdym telefonie komórkowym. Wojnę toczą ze sobą bandy i frakcje uformowane na bazie przynależności plemiennej, ale wbrew powszechnemu mniemaniu nie jest to wcale konflikt etniczny. Napędza go chciwość.
W Kongo spoczywa 60 proc. światowych złóż koltanu, 10 proc. miedzi, 30-40 proc. kobaltu, 10 proc. niobu, 30 proc. diamentów. Można przyjąć, że za 6 mln ofiar śmiertelnych kongijskich konfliktów (od 1998 r.) w dużej mierze odpowiada globalny popyt na te cenne minerały.
„Minerały w tym regionie wydobywane są własnym przemysłem przez małych operatorów, a następnie przechodzą przez cały łańcuch pośredników. Rozmaici lokalni biznesmeni, najemnicy, przewoźnicy i przygodni celnicy szybko bogacą się na tym nielegalnym procederze, ale i tak największe zyski ciągną z niego zachodni pośrednicy, do których ostatecznie trafia cały urobek”, napisali członkowie kolektywu Ressources d’Afrique w „Le Monde Diplomatique”. „Trudno ustalić, które z obecnych w Kongo zagranicznych spółek korzystają na tej zmilitaryzowanej grabieży. Większość z nich działa pod przykrywką filii, a pieniądze przepuszcza przez raje podatkowe, gdzie chroni je tajemnica bankowa”.
Od lutego, kiedy podpisano kolejny układ pokojowy, sytuacja w Kivu się nieco uspokoiła, ale pewnie nie na długo – bandy powstają, nie godząc się na monopol rządu w grabieży. W tym tygodniu panel b. szefa ONZ Kofiego Annana opublikował raport mówiący, że Afryka zaprzepaszcza korzyści z rosnącego wydobycia surowców poprzez nielegalne wyprowadzanie zysków, unikanie podatków i nieprzejrzystość procesów koncesyjnych. Raport podaje przykład Konga, gdzie w l. 2010-12 sprzedano pięć koncesji na wydobycie 1,3 mld dol. poniżej wartości rynkowej.
-
Gruzini przeciw homoseksualistom
Tysiące antygejowskich demonstrantów okupowały w piątek centrum Tbilisi, udaremniając przeprowadzenie wiecu homoseksualistów z okazji międzynarodowego dnia przeciwko homofobii. Wśród przeciwników wiecu byli prawosławni duchowni. Policja, nie chcąc dopuścić do zaatakowania homoseksualistów, wywiozła ich autobusami poza centrum miasta. Demonstranci nieśli plakaty: "Nie chcemy Sodomy i Gomory", "Demokracja nie oznacza niemoralności", "Stop homoseksualnej propagandzie w Gruzji".
Ojciec Dawid, prawosławny duchowny, który jest jednym z organizatorów antygejowskiej demonstracji, powiedział, że wiec "obraża tradycję narodu".
Gruzińskie władze dały zielone światło wiecowi, twierdząc, że wszyscy Gruzini, niezależnie od orientacji, mają prawo do wyrażania swych opinii w przestrzeni publicznej.
17 maja to światowy dzień walki z homofobią i transfobią. A największy w historii unijny sondaż (zapytano aż 93 tys. osób) pokazuje, że wielu gejów, lesbijek, biseksualistów i osób transseksualnych w Unii Europejskiej żyje w samotności i strachu.
-
6 mln Polaków zmaga się z biedą - niedostatkiem, brakami, ograniczeniami
Ludzie biedni nie mają twarzy, historii, a z konkretnych właściwości, często posiadają tylko zapach - taki obraz maluje się z najnowszej analizy socjologów, poświęconej publicznej dyskusji o ubóstwie w Polsce. W popularnych serialach takich jak „M jak miłość” czy „Plebania”, jeśli już pojawia się bieda, to dotyka raczej bohaterów drugiego planu.
- czwartek, 16 maja 2013
-
PAH apeluje o pomoc dla Syryjczyków
Polska Akcja Humanitarna (PAH) przygotowuje się do kolejnego wyjazdu do Syrii. Planuje dotrzeć do Syryjczyków przebywających w prowincjach Idlib i Hama, dostarczając im podstawowe środki takie jak żywność, leki na szerzącą się chorobę pasożytniczą - leiszmaniozę oraz tabletki do uzdatniania wody. Sytuacja wewnątrz kraju jest dramatyczna, a dotarcie do potrzebujących utrudniają zamieszki przy granicy, które opóźniają wjazd pomocy na teren Syrii.
Na miejscu PAH wesprze lokalną społeczność w założeniu piekarni i uruchomieniu systemu dystrybucji wypiekanego w niej chleba. Fundacja zakupi mąkę, dzięki której 400 rodzin przez okres 2 miesięcy będzie otrzymywało codziennie świeże pieczywo. W ten sposób wsparci zostaną także lokalni przedsiębiorcy. „Pomoc dla jednej rodziny to koszt około 3 zł dziennie, dlatego każda złotówka wpłacona na ten cel ma ogromne znaczenie!” – mówi Koordynatorka ds. Pomocy Humanitarnej Dominika Arseniuk.
Dodatkowo w związku ze zniszczeniami infrastruktury wodnej i przesiedleniem milionów ludzi, wielu z nich utraciło dostęp do wody pitnej. Wśród dzieci panuje biegunka i dyzenteria, a w miejscach dużej koncentracji uchodźców istnieje groźba wybuchu epidemii cholery. W związku z ciągłymi bombardowaniami celów cywilnych na razie o naprawie infrastruktury nie ma mowy. Dlatego PAH dostarczy tabletki do uzdatniania wody, które umożliwią kilkuset rodzinom picie czystej wody, na razie przez okres jednego miesiąca.
ONZ szacuje, że prawie 7 milionów ludzi potrzebuje pomocy humanitarnej na terenie Syrii – połowa z nich to dzieci.
PAH apeluje o wpłatę na konto w banku BPH S.A. 32 1060 0076 0000 3310 0018 2891 z dopiskiem Syria oraz odpowiedź na apel o leki na leiszmaniozę na stronie www.siepomaga.pl/Syria
-
W Wenezueli brakuje papieru toaletowego, władza obwinia opozycję
Najpierw Wenezuelczykom zaczęło brakować mleka, masła, kawy i mąki kukurydzianej. Teraz kryzys się pogłębił, bo zabrakło również papieru toaletowego. Władze planują interwencyjny import 50 milionów rolek tego artykułu pierwszej potrzeby. Na razie jest to jednak tylko zapowiedź i w środę znalezienie papieru toaletowego w Caracas graniczyło z niemożliwością.
"To jest kropla, która przelała czarę - mówi Manuel Fagundes, poszukujący tego papieru w stołecznych sklepach. - Mam 71 lat, ale coś takiego widzę po raz pierwszy".
W nielicznych sklepach, do których docierają jeszcze dostawy papieru toaletowego, natychmiast ustawiają się długie kolejki. Ekonomiści twierdzą, że braki zaopatrzeniowe w Wenezueli są rezultatem kontrolowanych cen, mających zapewnić powszechną dostępność podstawowych artykułów, a także rządowej kontroli dewiz. "Ten problem jeszcze się (w Wenezueli) pogłębi, tak jak przez lata pogłębiał się w Związku Radzieckim" - mówi Steve Hanke, profesor ekonomii na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa.
Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro, wybrany przez umierającego Hugo Chaveza (zmarłego 5 marca br.) na kontynuatora rewolucji, twierdzi, że to siły antyrządowe, w tym prywatny sektor gospodarki, powodują braki zaopatrzeniowe, chcąc w ten sposób zdestabilizować kraj. Obiecując import 50 milionów rolek papieru toaletowego i 760 tys. ton żywności, Maduro podkreślał, że będzie to sukcesem rewolucji. Zapewniał, że rynek zostanie nasycony, by ludzie mogli się uspokoić.
źródło: pap/ap
-
Mniej adopcji w Danii. Skutek afery z udziałem etiopskich łowców dzieci
To efekt m.in. niedawnej afery z udziałem etiopskich łowców dzieci, które trafiały do duńskich par.
- środa, 15 maja 2013
-
Wietnam uchwalił prawo umożliwiające egzekucje
W Wietnamie przyjęto nowe prawo, które pozwala na przeprowadzanie egzekucji przy użyciu substancji innych niż produkowane w UE. Umożliwi to obejście unijnego zakazu eksportu specyfików, które mogą być użyte do łamania praw człowieka.
Obowiązująca dotychczas w Wietnamie ustawa wymienia nazwy trzech substancji, jakie należy stosować przy egzekucjach; wszystkie są produkowane w krajach Unii Europejskiej. W 2011 roku UE zakazała eksportu substancji chemicznych, które mogłyby zostać użyte do śmiercionośnych zastrzyków. W konsekwencji w Wietnamie od listopada 2011 roku nie wykonano ani jednej egzekucji. Nowa ustawa, wchodząca w życie 27 czerwca, pozwala obejść tę trudność, ponieważ nie wymienia nazw substancji, które należy wykorzystywać przy egzekucjach.
Obecnie w Wietnamie jest ponad 500 skazanych na karę śmierci za przestępstwa takie jak przemyt narkotyków, gwałt i korupcja.
-
Warszawski: W kwestii ludobójstwa prawo jest w kłopocie
Uznanie, że dowodem ludobójstwa jest po prostu proporcjonalnie większa liczba ofiar z jakiejś grupy, sprawia, że trudno będzie znaleźć wojnę, która nie była zarazem ludobójstwem.
-
Amerykański sąd: Lekarz przeprowadzający późne aborcje winny trzech morderstw
Lekarz z Filadelfii przeprowadzał aborcje nawet w 30. tygodniu ciąży, a jeśli dziecko poruszyło się lub zapłakało, nożyczkami przecinał mu kręgosłup. Przez 30 lat zarobił na tym miliony dolarów.
-
Z raportu Naczelnej Rady Adwokackiej na temat Kazachstanu
**Większość adwokatów pośredniczy w przekazywaniu łapówek dla sędziów i prokuratorów. Aby przeciwdziałać korupcji w sądach wprowadzono system elektronicznej rejestracji spraw, podczas której komputer losuje sędziego. Jednakże sędziowie wcześniej wiedzą, którego dnia i o której godzinie w systemie będzie losowane ich nazwisko, i zdarza się, że instruują strony, kiedy należy wnieść pozew. Poza tym wprowadzono bardzo znaczne podwyżki dla sędziów, aby nie opłacało się przyjmować łapówek. To jednak w ocenie naszych rozmówców niewiele dało. Wskazywano, że w opinii adwokatów 98% sędziów jest skorumpowanych.
** Od 11 lat prowadzone są działania, mające na celu utrudnienie funkcjonowania gazety Respublika (tygodnik skupiający dziennikarzy prześladowanych za poglądy krytyczne wobec władzy). Redakcja aby uciec przed skutkami decyzji administracyjnych dziesięciokrotnie zmieniała nazwę. Zdarzały się również bardzo nieprzyjemne sytuacje, np. w 2002 r. przed wejściem do redakcji znaleziono powieszonego psa z uciętą głową. Innym razem odebrano wieniec pogrzebowy z dedykacją dla redaktora naczelnego. Od 2008 r. redakcja nie może znaleźć drukarni, która podjęłaby się współpracy, w związku z czym drukują gazetę na własnych drukarkach, w liczbie 99 egzemplarzy.
** Respublika i inne gazety zostały zamknięte po przeprowadzeniu postępowania, w ramach którego stronami były same gazety, nie zaś ich właściciele, ustawowi przedstawiciele i redaktorzy naczelni, co stanowiło naruszenie przez władzę przepisów, gdyż stroną procesu nie powinna być gazeta jako taka. Wobec powyższego dziennikarze przynosili do sądu duże fotografie pierwszych stron gazet i paczki ze wszystkimi wydaniami gazet, mówiąc, że pozwana gazeta stawiła się w sądzie.
** 16 grudnia 2011 r. doszło do tragicznej strzelaniny w Zhanaozene, w trakcie której zginęło wiele strajkujących osób (wg oficjalnych źródeł siedemnaście, wg nieoficjalnych prawie sto). P. Tuletayeva udała się na posterunek policji, aby złożyć stosowne zawiadomienia. Została zabrana przez organy bezpieczeństwa oraz tymczasowo aresztowana, gdzie przebywała, bez podania podstawy prawnej, przez wiele miesięcy. Ostatecznie została skazana na 5 lat kolonii karnej m.in. za zakłócanie porządku i podżeganie do społecznej nienawiści.
-
Dostępny w internecie film trwa niecałe pół minuty, ale zdążył wstrząsnąć opinią publiczną na całym świecie. Organizacje chroniące prawa człowieka protestują, a władze powstańczej armii zapowiadają postawienie przed sądem Abu Sakkara pod zarzutem dokonania zbrodni wojennej.
- wtorek, 14 maja 2013
-
Europejska kampania na rzecz “czystych ubrań” (Clean Clothes Campaign), której Polska Zielona Sieć, Koalicja KARAT i Polska Akcja Humanitarną są członkami z dużą satysfakcją, ale także ulgą, przyjęła dzisiejsze zobowiązanie H&M oraz Inditex (Zara) do podpisania prawnie wiążącego i ambitnego porozumienia dot. ochrony przeciwpożarowej oraz bezpieczeństwa budynków w Bangladeszu.
Decyzja H&M i Inditex by podpisać dalekosiężne i prawnie wiążące porozumienie dot. ochrony przeciwpożarowej oraz bezpieczeństwa budynków w Bangladeszu, którego stronami są niezależne organizacje pozarządowe oraz związki zawodowe ma fundamentalne znaczenie – mówi Maria Huma z Polskiej Zielonej Sieci, organizacji wchodzącej w skład koalicji Clean Clothes Polska. H&M jest największym producentem odzieży w Bangladeszu, wyprzedzając nawet Wal-Mart. Inditex, właściciel Zary, jest największym detalistą odzieży na świecie.
Porozumienie obejmuje wszystkie niezbędne elementy do tego by mogło być ono skuteczne: niezależne inspekcje bezpieczeństwa wraz z upublicznianiem raportów, obowiązkowe naprawy i remonty w fabrykach przeprowadzane na koszt firm odzieżowych, zobowiązanie zleceniodawców do zrywania kontraktów z zakładami, które nie chcą przestrzegać niezbędnych procedur bezpieczeństwa. W sercu tej umowy jest zobowiązanie firm do ponoszenia kosztów remontów i napraw niezbędnych do zapewnienia bezpieczeństwa w fabrykach odzieżowych, którym zlecają oni produkcję w Bangladeszu – mówi Ineke Zeldenrust z Clean Clothes Campaign.
Podpisując porozumienie H&M i Inditex dołączyły do 2 firm: PVH (Calvin Klein, Tommy Hilfiger) oraz Tchibo, które zrobiły to już wcześniej, zanim zawalił się budynek Rana Plaza nieopodal Dhaki pochłaniając życie ponad 1100 pracowników.
Liczymy, że teraz wszystkie firmy odzieżowe zaopatrujące się w Bangladeszu podpiszą to porozumienie. Dotyczy to także polskich firm takich jak LPP (Reserved, Cropp, House, Mohito, Promostars, Sinsay) czy Redan (Top Secret, Troll, Drywash), które także zlecają produkcję w Bangladeszu. LPP jest największą polską firmą odzieżową obecną na rynkach 11 krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Jej udział w polskim rynku odzieży wyniósł w 2010 r. 5% (dla porównania: do H&M w tym samym czasie należało 3% polskiego rynku).
1250 pracowników zabitych w Bangladeszu w ciągu zaledwie ostatnich sześciu miesięcy, to wystarczająco mocny powód by skończyć z ciągłymi wymówkami, niepokrytymi obietnicami i niejasnymi systemami samoregulacji globalnych marek odzieżowych. Ponad milion konsumentów podpisało petycję wzywającą marki do podjęcia działań: Teraz czas na kolejne firmy!
-
Obrzezanie kobiet to niebezpieczny i nielegalny zabieg. Jeśli ty albo ktoś, kogo znasz, jest zagrożony takim okaleczeniem, zadzwoń na 999. Policja i służba zdrowia są świadome zagrożeń, jakie niesie obrzezanie, i mogą cię przed nim ocalić - czytamy na głównej stronie organizacji Daughters of Eve (Córki Ewy).
-
Agata Ferenc: - Widzę, jak różni urzędnicy wchodzą do baraków i robią: bleeeee. Brzydzą się. Na ulicy sama znajomych Romów czasem nie poznaję. Muszą przybrać taką formę: zaraz-umrę-musisz-mi-pomóc. Na ulicy wyglądają na brudnych, ale w domach mają czysto. Jak kiedyś o tym rozmawialiśmy i uświadomili sobie, co na temat ich domów wyobrażają sobie ludzie, to się bardzo zdziwili.
Widzę, że teraz często o tym opowiadają, zwłaszcza mediom. Tłumaczą się, że muszą wzbudzać litość, dlatego chodzą przebrani i pobrudzeni. Bez dzieci nie ma zarobku, tak mówią wszystkie dziewczyny. Ludzie na ulicy dają pieniądze tym z dziećmi, bo mówią: co dzieci są winne? A ja się pytam: czemu są winne te dziewczyny? To dziecko na rękach zaraz będzie tą dziewczyną i znów wszyscy będą mówili, że sama sobie winna. Że nie zrobiła nic, żeby z tego wyjść. Inni mówią: jak ja do Wrocławia przyjechałem osiem lat temu, to też nic nie miałem; wziąłem kredyt na mieszkanie i mieszkam, więc proszę - chyba można? Niestety jest tak, że jak masz ciemną skórę i ciemne włosy, to nie można. U nich od pokoleń nie było prawie żadnej edukacji, nadziei, perspektyw.
(...)
Przyszedł jeden pan, powiedział, że weźmie jakichś Romów do siebie. Dopytywałam, dlaczego chce Romów. W końcu przyznał, że chce obniżyć cenę działki, której jest współwłaścicielem. Myślał albo o rumuńskich Romach, albo o wysypisku odpadów medycznych.
- Fragment reportażu Justyny Pobiedzińskiej z Dużego Formatu
- poniedziałek, 13 maja 2013
-
Bangladesz zgadza się na związki zawodowe, może podwyższy płacę minimalną
Rząd w Dhace zgodził się w poniedziałek, by pracownicy branży odzieżowej zrzeszali się w związki zawodowe w swych zakładach bez wcześniejszej zgody właścicieli. Dzień wcześniej poinformowano o planach podniesienia pensji minimalnej w sektorze tekstylnym. Minister ds. przemysłu tekstylnego Abdul Latif Siddiki przekazał, że w ciągu trzech miesięcy rada ds. nowej płacy minimalnej przedstawi swoje rekomendacje. Rząd ma następnie zdecydować, czy akceptuje te propozycje.
Katastrofa budowlana z 24 kwietnia, kiedy na przedmieściu Dhaki zawalił się wieżowiec z pięcioma fabrykami odzieżowymi, kolejny raz zwróciła uwagę na fatalne warunki pracy w przemyśle odzieżowym Bangladeszu, z usług którego korzystają m.in. zachodnie marki. Liczba zabitych na skutek zawalenia się budynku przekroczyła 1000. Władze twierdzą, że właściciel budynku nielegalnie dobudował trzy piętra i zezwolił na zainstalowanie w pomieszczeniach produkcyjnych ciężkiego sprzętu oraz generatorów.
Bangladesz jest jednym z największych światowych eksporterów odzieży. Eksport, głównie do USA i Europy, przyniósł krajowi w 2011 roku ok. 20 miliardów dolarów.
-
Gwatemala karze ludobójstwo Indian
Były gwatemalski dyktator Efrain Rios Montt został skazany na 80 lat więzienia za ludobójstwo Indian w latach 1982-83. To pierwszy w dziejach wyrok wydany na południowoamerykańskiego dyktatora Ameryki przez wymiar sprawiedliwości jego kraju.
-
Fragment mojej rozmowy z Ramzim Kassemem, adwokatem więźniów Guantanamo, którzy od 3 miesięcy prowadzą strajk głodowy.
Pana klienci twierdzą, że są niewinni?
- Fundamentalną zasadą w każdym systemie prawnym jest domniemanie niewinności. Nawet ktoś, kogo postawiono w stan oskarżenia, jest niewinny dopóki jego winy nie uzna sąd. W tym wypadku mamy ludzi, których nawet nie oskarżono. Mamy tylko retorykę amerykańskich rządów, że ci ludzie są niebezpieczni, że są terrorystami. To kłamstwo. Wystarczy spojrzeć na statystyki. W Guantanamo było 800 więźniów, dziś jest 166. Większość została zwolniona nie przez sąd, a na mocy decyzji administracyjnej. Czy gdyby byli niebezpieczni, rząd by ich uwolnił? Jasne, w Guantanamo są również przestępcy, ale to nie usprawiedliwia istnienia tego miejsca. Rodziny moich klientów mówią: osądźcie ich, jeśli zostaną uznani winnymi nie będziemy mieć pretensji, ale jeżeli nie możecie ich oskarżyć, zwróćcie im wolność.
Fot. Reuters
Dlaczego rząd USA nie chce tego zrobić?
- Brakuje woli politycznej. Biały Dom twierdzi, że zwolnienia blokuje prawo uchwalone w 2012 r. przez Kongres. Ale przed uchwaleniem tej ustawy Obama nie zamknął Guantanamo, chociaż mógł. Nawet teraz, choć już bardziej skomplikowane, nie jest to prawnie niemożliwe. Prezydent USA ma prawo zwolnić więźniów, jednak woli z niego nie korzystać. Obama nie uważa tego problemu za ważny, nie czuje nacisku, obawia się, że zapłaciłby za to cenę polityczną. Poczynił więc puste obietnice i zamiótł sprawę pod dywan licząc, że wszyscy zapomną o Guantanamo. Tak było, aż do lutego, kiedy zaczął się strajk. Odtąd presja na Biały Dom zaczęła rosnąć, do tego stopnia, że Obama pod koniec kwietnia oświadczył, że Guantanamo powinno zostać zamknięte.
Amerykanie obawiają się, że uwolnieni więźniowie wrócą do terroryzmu.
- Mówiąc „wrócą”, zakładamy że tam byli. W większości przypadków nie ma na to żadnych dowodów. Według danych opublikowanych przez rząd USA, 77 proc. zwolnionych z Guantanamo powróciła do normalnego, pokojowego życia. Reszta coś złego zrobiła, albo jest takie podejrzenie. Nawet jeśli wierzyć tym danym – a według mnie nie należy – to i tak jest to lepszy wynik niż w przypadku zwykłych więźniów zwalnianych z amerykańskich więzień. Skoro tak boimy się recydywy, to wszystkich powinniśmy trzymać bezterminowo.
(wkrótce całość w "Gazecie")
- piątek, 10 maja 2013
-
Znanemu reżyserowi grozi 19 mln euro kary. Bo ma więcej, niż jedno dziecko
Zhang Yimou - reżyser m. in. widowiskowego otwarcia olimpiady w Pekinie w 2008 roku być może zostać ukarany przez władze za złamanie chińskiej polityki jednego dziecka. Grzywna jest wymierzana proporcjonalnie do zarobków.
-
Żywa kobieta wyciągnięta po 17 dniach spod gruzów zawalonego budynku w Bangladeszu. Bilans ofiar katastrofy przekroczył 1000
Cudem ocalała szwaczka jest przytomna i nie ma większych obrażeń - poinformował jeden ze strażaków.
W nocy z czwartku na piątek ratownicy wydostali kolejne zwłoki ofiar z gruzowiska dziewięciopiętrowego budynku Rana Plaza w mieście Savar, odległym o 30 km od Dhaki. Rzecznik armii Bangladeszu kpt. Shahnewaz Zakaria poinformował, że liczba zabitych w tej najgorszej w historii katastrofie w przemyśle tekstylnym wynosi obecnie 1006.
Tylko w czwartek ratownicy znaleźli zwłoki 130 osób, w przytłaczającej większości kobiet. Wiele ciał, do których ratownicy dotarli w ciągu ostatniej doby było w stanie zaawansowanego rozkładu. Trzeba było wysłać je do laboratorium w celu identyfikacji na podstawie kodu DNA. W niektórych przypadkach identyfikacji dokonano na podstawie znalezionego telefonu komórkowego lub karty pracownika.
Bilans może jeszcze wzrosnąć, ponieważ w dalszym ciągu nie ustalono liczby ludzi, którzy 24 kwietnia, w dniu katastrofy, przebywali w budynku. Według źródeł wojskowych nadzorujących operację wydobywania zwłok z gruzowiska ratownicy zostaną na miejscu jeszcze dwa do trzech dni. Prawie 2,5 tys. osób udało się uratować, jednak wiele było ciężko rannych. Konieczne były m. in. amputacje kończyn.
Więcej o sytuacji w Bangladeszu w moim artykule poniżej:
Odzieżowy wyzysk made in Bangladesh
Spod gruzów szwalni pod Dhaką pracującej dla zachodnich koncernów odzieżowych wyciągnięto już ponad 900 ciał. Jednak ani rząd Bangladeszu, ani zleceniodawcy nie wydają się szczerze zainteresowani działaniami, które mogłyby zapobiec podobnym tragediom.
-
Trybunał w Niemczech: Homoseksualne związki partnerskie równe małżeństwom
Wspólnota majątkowa należy się również homoseksualnym związkom partnerskim - stwierdził Federalny Trybunał Konstytucyjny i nakazał Bundestagowi zmianę przepisów. To jego kolejne orzeczenie zrównujące te związki w prawach z małżeństwami.
- czwartek, 09 maja 2013
-
Białystok - miasto nienawiści. Kolejne podpalenie obcokrajowców
Tym razem w ogniu stanęły drzwi mieszkania, w którym razem ze swoją polską rodziną mieszka Hindus. Scenariusz podpalenia niemal taki sam, jak dwa tygodnie wcześniej u rodziny czeczeńskich uchodźców. - Zrobimy wszystko, by ująć sprawców - deklarują wspólnie prezydent i policja. A prezes lokalnej spółdzielni mieszkaniowej obiecuje 10 tys. zł nagrody za wskazanie sprawców.
-
ONZ pod sąd za zarażenie Haitańczyków cholerą
Jeśli w ciągu 60 dni Narody Zjednoczone nie uznają odpowiedzialności za epidemię i nie podejmą rozmów o odszkodowaniach, adwokaci haitańskich ofiar złożą pozwy w nowojorskim sądzie. Będą się domagać „miliardów dolarów”.
Epidemia cholery w świeżo zrujnowanym trzęsieniem ziemi Haiti wybuchła w październiku 2010 r. Zachorowało pół miliona ludzi, czyli co dwudziesty Haitańczyk, blisko 8 tys. zmarło.
Jeden z 385 sumsów, w jakich wciąż mieszkają ofiary trzęsienia ziemi ze stycznia 2010. Fot. Reuters
Kilka zespołów epidemiologów niezależnie stwierdziło, że bakteria cholery została przywieziona przez Nepalczyków, którzy jesienią zasilili haitańską misję ONZ. Ponieważ tej choroby nie było na wyspie przez ostatnie pół wieku, mieszkańcy utracili na nią odporność.
Sekretarz generalny Ban Ki Moon twierdzi, że to zbieg okoliczności, choć w raportach przytaczano rażące przykłady zaniedbania, np. śmieci z oenzetowskiej bazy były zrzucane prosto do największej haitańskiej rzeki Artibonite. W Nepalu cholera jest endemiczna, ale żołnierze spod Himalajów nie zostali zbadani na jej obecność przed przybyciem na Karaiby. Cholera daje objawy bardzo podobne do zatrucia pokarmowego, lecz u części chorych nic niepokojącego się nie dzieje.
W lutym Ban Ki Moon poinformował, że odrzuca żądania wypłaty odszkodowań, gdyż organizację chroni zapisany w jednej z konwencji immunitet. Jednocześnie obiecał dodatkowe fundusze na walkę z cholerą.
Występujący w imieniu ofiar Instytut na rzecz Sprawiedliwości i Demokracji na Haiti żąda 100 tys. dol. dla rodziny zmarłego i 50 tys. dla każdego chorego. Zapowiada się długa batalia prawna. Adwokaci spodziewają się, że ONZ od razu złoży wniosek o przeniesienie sprawy do amerykańskiego sądu federalnego.
Korespondent BBC pisze, że ONZ „milczy, bo nie wie co robić wobec tak katastrofalnych błędów i zaniedbań”. ONZ-owscy urzędnicy w kulurach przyznają, że organizacja w sprawie Haiti cierpi na „kryzys moralny”.
Społeczność międzynarodowa powinna mieć kaca nie tylko z powodu cholery, ale i nieudanej odbudowy tego kraju po trzęsieniu ziemi z 2010 r. Mój artykuł na ten temat jest tutaj.
-
Izrael buduje nowe mieszkania w osiedlu na Zachodnim Brzegu
Władze Izraela zezwoliły na budowę 296 lokali mieszkalnych w kolonii Bejt El, w pobliżu Ramallah na Zachodnim Brzegu Jordanu - poinformował w czwartek rzecznik wojskowej administracji Izraela.
Jak podano, planowana budowa stanowi element porozumienia z czerwca ubiegłego roku zawartego między władzami a żydowskimi osadnikami, którzy bez zgody osiedlili się w dzielnicy Ulpana w Bejt El. Osadnicy ci zgodzili się opuścić bez oporu zajmowane lokale, ale w zamian za obietnicę wybudowania dla nich ok. 300 mieszkań.
Informacja o budowie w Bejt El pojawiła się kilka dni po doniesieniach mediów i jednej z izraelskich organizacji pozarządowych, Peace Now, według których izraelski premier Benjamin Netanjahu zawiesił przetargi na nowe osiedla, aby dać Stanom Zjednoczonym szansę na wznowienie rozmów z Palestyńczykami. Są one blokowane od września 2010 roku.
W oczach wspólnoty międzynarodowej wszystkie kolonie są nielegalne, także te, które mają zgodę rządu. Ponad 360 tys. osadników izraelskich mieszka w koloniach na Zachodnim Brzegu, a ok. 200 tys. w arabskiej Jerozolimie Wschodniej.
-
Ograniczenie prawa do zasiłku, utrudnienia w dostępie do bezpłatnej służby zdrowia, mniejsze szanse na mieszkanie socjalne - tak ma się zmienić sytuacja imigrantów w Wielkiej Brytanii. Rządowy projekt ograniczający prawa imigrantów przedstawiła w Izbie Lordów królowa Elżbieta II
- środa, 08 maja 2013
-
W sobotę Dzień Sprawiedliwego Handlu
11 maja 2013 po raz 23. na świecie i siódmy raz w Polsce będzie obchodzony Światowy Dzień Sprawiedliwego Handlu. Jak informują organizatorzy, "w pozytywny sposób" będzie można manifestować solidarność z producentami z krajów globalnego Południa. Wydarzenia związane ze Sprawiedliwym Handlem odbędą się w kilkunastu miastach w Polsce. Będą pikniki rodzinne, zajęcia edukacyjne w szkołach, poczęstunki, akcje rabatowe, pokazy filmów, prelekcje, a nawet sesje naukowe. Więcej tutaj.
-
Warszawski: Czerwone linie - bardzo niewygodne narzędzie dyplomacji
Albo dają przeciwnikowi sposobność, by wymusić konflikt w dogodnym dla siebie momencie (a ewentualna interwencja USA w Syrii zmobilizowałaby na rzecz Asada część arabskiej opinii publicznej), albo osłabiają wiarygodność tego, kto je zakreśla. Ta zaś jest czynnikiem kluczowym, nie tyle wobec Damaszku, co wobec jego wielkiego patrona - Teheranu.
- wtorek, 07 maja 2013
-
Centrum Lewady uznane za "zagranicznego agenta"
Rosyjska Prokuratura Generalna uznała Centrum Lewady, niezależną pracownię badania opinii publicznej, za "zagranicznego agenta" - poinformował we wtorek dziennik "Izwiestija".
Jako "zagraniczni agenci" muszą się rejestrować NGO otrzymujące granty z zagranicy. Według Prokuratury Generalnej w okresie od 26 grudnia 2012 do 24 marca 2013 roku Centrum Lewady otrzymało 3,9 mln rubli (około 125,5 tys. dolarów)od Instytutu Społeczeństwa Otwartego utworzonego przez amerykańskiego finansistę George'a Sorosa, a także od różnych organizacji w Wielkiej Brytanii, we Włoszech, w Polsce i Korei Południowej.
Dyrektor Centrum Lewady Lew Gudkow oświadczył, że ośrodek nie otrzymał w tej sprawie żadnego dokumentu z prokuratury. Gudkow oznajmił też, że publikacja "Izwiestii" "bardzo przypomina prowokację". "Dane i liczby, przytoczone w materiale, wzięte są z sufitu".
Uchwalona w ubiegłym roku przez parlament Rosji specjalna ustawa stanowi, że organizacje pozarządowe (NGO), korzystające z zagranicznych grantów i uczestniczące w życiu politycznym, otrzymują status "organizacji pełniących funkcje zagranicznych agentów" oraz zostają objęte restrykcyjną kontrolą ze strony państwa. Ustawa nakłada na takie organizacje obowiązek zarejestrowania się w takim charakterze w Ministerstwie Sprawiedliwości. Za niepodporządkowanie się nowym przepisom NGO i ich szefom grożą wysokie kary pieniężne, a nawet więzienie.
Od lutego w siedzibach organizacji pozarządowych trwają masowe przeszukania prowadzone przez prokuraturę. Rewizje objęły ok. 2 tys. organizacji, w tym wiele zajmujących się obroną praw człowieka i walczących z korupcją. Przeszukano biura m.in. Memoriału, Agory, Amnesty International, Human Rights Watch i Transparency International. Skontrolowano nawet niektóre ośrodki zajmujące się nauczaniem języków obcych. Rewizje w Centrum Analitycznym Jurija Lewady rozpoczęły się 24 kwietnia. Wicedyrektor ośrodka Aleksiej Grażdankin oświadczył wówczas, że Centrum Lewady nie prowadzi działalności politycznej, lecz specjalizuje się w badaniach socjologicznych i marketingowych.
Przeszukania w siedzibach NGO wywołały krytykę społeczności międzynarodowej. Zaniepokojenie wyraziły m.in. Unia Europejska, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Niemcy i Francja.
źródło: pap
- poniedziałek, 06 maja 2013
-
Rosja poluje na „agentów”. Znalazła ich nawet wśród ratujących żurawie ornitologów
Prokuratura rosyjska gorliwie tropi „agentów zagranicy”. Na muszkę wzięła organizacje obrońców praw człowieka, cieszące się ogromnym autorytetem Stowarzyszenie Memoriał, a nawet ornitologów ratujących żurawie.
-
Zdaniem ONZ syryjscy rebelianci użyli gazów bojowych
ONZ podejrzewa, że powstańcy walczący od dwóch lat z dyktaturą Baszara al-Asada, użyli sarinu. Na razie nie ma dowodów, że bronią chemiczną posłużyła się też armia reżimu.
- wtorek, 30 kwietnia 2013
-
Warszawski: Międzynarodowy Trybunał dla b. Jugosławii stracił na autorytecie
Pięć lat temu uniewinnił podejrzanego o zbrodnie wojenne dowódcę kosowskiej partyzantki UÇK, a potem premiera kraju, Ramusha Haradinaja, na skutek nagłej epidemii zaginięć i zaniemówień wśród świadków oskarżenia. W ubiegłym roku chorwaccy generałowie, Ante Gotovina i Mladen Markae, zostali uniewinnieni z odwołania, bo uznano, że odległość 100 m między lejem po pocisku a budynkiem cywilnym mieści się w błędzie pomiaru w fotografii lotniczej. W tym roku zaś - uznawszy być może, że nie należy zwalniać tylko tych oskarżonych, którym zarzucano zbrodnie na Serbach - zwolnił też byłego szefa sztabu armii jugosłowiańskiej, gen. Momeilo Perišicia, skazanego za zbrodnie podległych mu serbskich oddziałów w Bośni. W rozprawie odwoławczej Trybunał uznał, że siedząc w Belgradzie mógł on o tych zbrodniach nie wiedzieć.
-
Martwe kaczki i kamienie. Rodzina zbiegłego aktywisty prześladowana w Chinach
Rok temu niewidomy prawnik Chen Guangcheng, który zasłynął z ujawnienia przymusowych aborcji kobiet w zaawansowanej ciąży, brawurowo uciekł z aresztu domowego do ambasady USA w Pekinie. Dziś cieszy się azylem w Ameryce razem z żoną i dwójką dzieci, lecz jego rodzina pozostała w Chinach jest prześladowana.
- 18 kwietnia ktoś wrzucił nam do domu martwe kurczaki i kaczki - opowiada brat prawnika, Chen Guangfu mieszkający w prowincji Shandong. - Następnego dnia na wszędzie na ulicach wisiały plakaty wyklinające Chen Guangchenga.
Później dom przez kilka dni obrzucano kamieniami, napastnicy miotali też groźby. - Mówili, że kolaborowałem z japońskim dziennikarzem, żeby sprowadzić na wioskę kłopoty. Nazywali mnie zdrajcą, grozili że złamią mi nogę - mówi Chen Gangfu.
Chen Guangfu pokazuje jak go torturowano po ucieczce brata do USA. Fot. Reuters
Można przypuszczać, że ataki były reakcją na wystąpienie Chen Guangchenga przed amerykańskim Kongresem 9 kwietnia. Prawnik przedstawił listę skorumpowanych chińskich urzędników odpowiedzialnych według niego za prześladowania jego i jego rodziny. Powiedział, że niektórzy z nich byli zamieszani w „130 tys. przymusowych aborcji”.
- Partia komunistyczna używa lokalnych bandytów do siania terroru i zastraszania rodziny Chen Guangchenga. To ostrzeżenie dla niego, by zamilkł - uważa Hu Jia, chiński działacz praw człowieka.
W listopadzie ub.r. z ponad trzyletnim wyrokiem za kraty trafił siostrzeniec prawnika, Chen Guangfu. Oskarżono go o zaatakowanie przedstawicieli władz, którzy włamali się do rodzinnego domu w dzień ucieczki wuja. Chen Guangfu tłumaczył, że starał się tylko bronić rodziców. BBC podała we wtorek, że Chen Guangfu cierpi na zapalenie wyrostka robaczkowego, a administracja więzienna odmawia przewiezienia go do szpitala na operację.
Władze grożą teraz oskarżeniem matce Chena Guangfu (bratowej prawnika) za „udzielanie schronienia przestępcy” - czyli synowi.
Wczoraj na dom rodziny Chenów znów posypały się kamienie i butelki.
-
Pokaż skrzynkę e-mailową. Izraelscy agenci mogą się tego domagać od turysty
Prokurator generalny Jehuda Weinstein potwierdza, że agenci Szin Bet mają prawo domagać się wglądu do e-maili osoby chcącej wjechać do Izraela ''w szczególnych przypadkach'' Izraelskie Stowarzyszenie na rzecz Praw Obywatelskich (ACRI) protestuje.
- poniedziałek, 29 kwietnia 2013
-
Kosowo: lekarze skazani za nielegalne przeszczepy
Pięciu kosowskich lekarzy oskarżonych o przemyt organów przez sędziów misji Eulex w Kosowie zostało w poniedziałek skazanych przez sąd w Prisztinie.
Międzynarodowa grupa przestępcza sprowadzała do Kosowa potencjalnych dawców organów, obiecując im zapłatę ok. 15 tysięcy euro za nerkę, którą sprzedawano biorcom za 80-100 tysięcy euro. Organy przeszczepiano w klinice Medicus pod Prisztiną. Jej właściciel, lekarz Arban Dervishi został skazany siedem lat i trzy miesiące więzienia; jego ojciec - znany kosowski urolog Lutfi Dervishi - otrzymał najwyższą karę ośmiu lat więzienia.
Według aktu oskarżenia w klinice, która została zamknięta, gdy wybuchł skandal w 2008 roku, dokonano 30 przeszczepów nerek. Ofiary pochodziły z Mołdawii, Kazachstanu, Rosji i Turcji, "gdzie żyły w wyjątkowo trudnych warunkach finansowych". Aktem oskarżenia objęto też obywatela Izraela Mosze Harela, który zorganizował siatkę werbunkową, a także tureckiego chirurga Yusufa Sonmeza, określanego przez turecką prasę jako "dr Frankenstein", który dokonywał przeszczepu organów w klinice Medicus. Jednak nie stanęli oni przed sądem, gdyż przebywają poza Kosowem.
-
Ma Pyu po ciemku nic nie widziała, ale czuła nienaturalność
otaczającej ją ciszy. Ta kilkunastoletnia dziewczyna ze wsi leżącej
na południe od miasta Bogalay w delcie Irawadi w czasie
cyklonu Nargis straciła przytomność. Gdy odzyskała ją niedługo
po przetoczeniu się huraganu, leżała w błocie – samotna i naga.
Bojąc się naruszyć przytłaczającą ciszę, leżała całkowicie bez
ruchu i czekała.
Miała wrażenie, że minęła wieczność, nim nad spustoszonym
krajobrazem zaczął się podnosić zamglony świt, a ona ujrzała
coś przypominającego węże, co otaczało ją ze wszystkich stron. Jej
przerażenie ustąpiło, kiedy zrozumiała, że leży wśród poskręcanych
korzeni namorzynów. Gdy przez splątane gałęzie przebiło
się słońce, zobaczyła leżących w pobliżu ludzi, także pozostających
w kompletnym bezruchu, mimo że niektórzy mieli nienaturalnie
powykręcane kończyny – jeden mężczyzna leżał z nogą
zarzuconą wysoko przy głowie, inny na brzuchu w błocie, z rękami
równo złożonymi na plecach. Kiedy Ma Pyu uniosła głowę, dostrzegła też ludzi wiszących na drzewach. Wyglądali jak wielkie,
bezwładne lalki zarzucone wśród gałęzi.
Czując, że nie zniesie ani chwili dłużej tej przeraźliwej ciszy,
Ma Pyu krzyknęła:
– Gdzie ja jestem?!
- to początek książki Emmy Larkin "Spustoszenie. Nieopowiedziana historia o katastrofie i dyktaturze wojskowej w Birmie", która nakładem wydawnictwa Czarne ukaże się w przyszłym tygodniu.
2 maja 2008 roku potężny tropikalny cyklon uderzył w wybrzeża Birmy, siejąc gigantyczne spustoszenia: zmiótł z powierzchni ziemi dziesiątki wiosek, pozbawił życia prawie sto czterdzieści tysięcy osób, a kolejne dwa miliony zostawił bez dachu nad głową. Reakcja sprawującej władzę junty wojskowej była niepojęta – nie tylko odrzucono międzynarodową pomoc humanitarną, ale także utrudniano lub uniemożliwiano działania obecnym w Birmie pracownikom organizacji pomocowych. Reżim złagodził swoje stanowisko dopiero po kilku tygodniach, kiedy dla wielu ofiar katastrofy było już za późno...
-
Dwa tygodnie po wyborach, w których następca zmarłego Hugo Cháveza Nicolás Maduro pokonał niespełna 2 proc. (200 tys.) głosów przywódcę zjednoczonej opozycji Henrique Caprilesa Radonskiego, kraj podzielił się na dwie wrogie połowy. W życiu publicznym zapanował klimat nienawiści i obelg.
- piątek, 26 kwietnia 2013
-
Bangladesz wściekły po katastrofie w fabryce
Do starć policji z tysiącami demonstrantów doszło w piątek w stolicy Bangladeszu, Dhace. Policja użyła gumowych kul i gazu łzawiącego przeciwko manifestantom, rozwścieczonym z powodu zawalenia się w środę budynku jednej z fabryk, gdzie zginęły 273 osoby. Setki tysięcy protestujących zaatakowało fabryki na przedmieściach Dhaki i przewracało samochody.
W środę na przedmieściach Dhaki zawalił się ośmiokondygnacyjny budynek Rana Plaza, gdzie mieściły się zakłady odzieżowe i centrum handlowe. Robotnicy opowiadali, że bali się w środę rano wejść do budynku, ponieważ pojawiły się tam ogromne pęknięcia ścian. Dyrekcja zignorowała te ostrzeżenia i pracownicy weszli do środka.
Bangladesz, w którym działa około 4,5 tys. zakładów odzieżowych, jest największym po Chinach eksporterem ubrań. Ludzie pracują w warunkach, które można uznać za wyzysk, w budynkach nie spełniających norm.
-
Nikt w Rosji nie jest więziony z powodów politycznych. Członkinie grupy Pussy Riot zostały skazane za złamanie prawa, a nie za poglądy polityczne.Opozycjonista Aleksiej Nawalny nie może być ponad prawem tylko dlatego, że oskarża innych o kradzież - mówił Putin do rodaków podczas corocznej konferencji
-
Punkt dla izraelskich feministek w starciu z ortodoksami
Sąd w Jerozolimie uznał w czwartek, że aresztowanie kobiet modlących się pod Ścianą Płaczu było niezgodne z prawem. - Sąd wyzwolił Ścianę dla wszystkich Żydów – uznała Anat Hoffman, przewodnicząca organizacji Kobiety Ściany.
Jerozolimska Ściana Płaczu to najświętsze miejsce judaizmu. Przylegający do niej plac jest podzielony na część męską (48 m) i żeńską (12 m). Administracja placem została przejęta przez żydowskich ortodoksów. W 2003 r. sąd najwyższy Izraela potwierdził ich monopol – uzasadniał, że ponieważ nie sposób zapewnić bezpieczeństwa liberalnym Żydom, to lepiej, żeby ci pierwsi się usunęli.
Kobieta za siatką oddzielającą część męską Ściany Płaczu. Fot. Reuters
Dotyczy to także kobiet. Dyskryminacja przejawia się nie tylko w stłoczeniu ich na mniejszym obszarze, ale przede wszystkim w odmiawianiu im prawa do rytuałów. Choć liberalny judaizm zezwala kobietom na bycie rabinami, modlenie się razem z mężczyznami, ubieranie tałesów, czy śpiewanie w synagogach, to praktycznie nie mogą one wykonywać tych czynności w miejscach najświętszych. Kiedy kobiety przychodzą pod Ścianę Płaczu, ortodoksi szydzą z nich lub głośno się modlą, by ich nie słyszeć.
Założonej w latach 80. organizacji Kobiety Ściany udało się wywalczyć prawo do noszenia tałesów – o ile szale będą się różnić od tradycyjnych, biało-czarnych. Powstał kolorowy tałes kobiecy. Potem policja zaostrzyła reguły i zakazała kobietom zakładać szal na ramiona – mogły go mieć na szyi...
Kiedy 11 kwietnia, jak co tydzień, pod Ścianą pojawiła się grupa pobożnych feministek, pięć z nich zostało zatrzymanych. Jak wyjaśniła policja - „za noszenie modlitewnych szali, co zostało zakazane przez Sąd Najwyższy”. Sąd kazał je wypuścić. Policja się odwołała i przegrała.
Natana Sharansky, szef syjonistycznej Agencji Żydowskiej, zaproponował, aby w pobliżu Ściany wyznaczyć trzecią sekcję, koedukacyjną. Miałałaby ona powstać w pobliżu Łuku Robinsona, na południe od Ściany. Już dziś modły mogą tam odprawiać liberalni Żydzi, ale tylko w określonych godzinach i za opłatą. Teraz ta sekcja miałaby zostać powiększona.
Wg dziennika „Haarec”, rząd wydał już wstępną zgodę. Jest jednak wątpliwe, by takie rozwiązanie trwale zakończyło spór. Włączyć się doń mogą muzułmanie, którzy nie chcą żadnych zmian na Wzgórzu Świątynnym.
- czwartek, 25 kwietnia 2013
-
Troje Tybetańczyków spaliło się w proteście przeciw okupacji Tybetu
To dwóch mnichów i kobieta - poinformowały o tym w czwartek założona w Londynie organizacja pozarządowa Wolny Tybet i amerykańska rozgłośnia Radio Wolna Azja.
-
Uliczne garkuchnie dla bezdomnych powstające w największych miastach karmią także tych, którzy do niedawna mieli dom i dobrą pracę, ale stracili je za sprawą kryzysu finansowego
- piątek, 19 kwietnia 2013
-
Sąd przerywa proces byłego gwatemalskiego dyktatora Efraina Riosa Montta oskarżonego o ludobójstwo
Kiedy przez salę sądową przeszły dziesiątki świadków, którzy przytoczyli wstrząsające świadectwa bestialskich mordów, cierpliwość armii oraz skrajnej prawicy wyczerpała się. Stowarzyszenie weteranów armii i inne skrajne grupy stanęły za generałem, którego "jedyną zbrodnią była obrona kraju przed komunizmem". I zaskarżyły przed sądem najwyższym organizacje międzynarodowe oraz obecnego na procesie ambasadora USA o "wywieranie nacisków i negatywnego wpływu".
-
Polacy dali ponad 1,6 mln złotych na dzieci w Czadzie
Polski oddział UNICEF zakończył właśnie zbiórkę funduszy na rzecz dzieci w Czadzie. Poinformowano, że dzięki wsparciu Polaków organizacja zebrała 1 670 716, 04 PLN. Środki te przeznaczone zostaną m.in. na leczenie niedożywienia dzieci i wsparcie programu szczepień w 10 regionach Czadu.
W 2012 roku region Sahelu dotknął poważny kryzys żywnościowy. UNICEF alarmował, że milion skrajnie niedożywionych dzieci potrzebuje natychmiastowej pomocy. W ramach akcji pomocowej dla Czadu zrealizowano trzy projekty: „Umieram z głodu”, „Wszystkie Kolory Świata” (2-ga edycja) i „Razem dla dzieci”. Zbiórka pieniędzy trwała do końca marca 2013 roku.
-
Ktoś się podszywa pod dziennikarzy w Syrii
31 marca niejaki Fahim Sadr w syryjskiej telewizji państwowej zaoferował równowartość ponad 100 tys. euro każdemu, kto schwyta dziennikarza Al-Dżaziry lub Al-Arabiji i przekaże ich władzom syryjskim. Wyjaśnił, że kanały te relacjonując sytuację w Syrii celowo wprowadzają w publiczność w błąd, chcąc doprowadzić do rozpadu kraju. (Pierwsza stacja nadaje z Kataru, druga z Arabii Saudyjskiej - rządy obu tych krajów wspierają powstanie przeciw Baszarowi al-Asadowi)
Syryjska telewizja często nazywa dziennikarzy „terrorystami”, uważając, że nie są obiektywni i stoją po stronie rebeliantów.
Trudno pracować w Syrii i nie dać się wciągnąć w wojnę propagandową. Ci dziennikarze, którzy nadają z terenów „wyzwolonych”, godzą się na gościnę rebeliantów. Ci z Damaszku mają państwowych opiekunów.
Stosunkowo nowym i groźnym zjawiskiem są blogi, które podają wyssane z palca informacje z powołaniem na wiarygodne źródło, np. Al-Dżazirę. Albo przypisują znanym dziennikarzom coś, czego ci nie powiedzieli lub nie zrobili.
Ghada Oueiss
Ghada Oueiss, która w marcu dla katarskiego kanału relacjonowała z Aleppo, podaje przykład artykułu na stronie syriatruth.org. Autor pisze, że Oueiss porwała syryjską aktorkę, żeby rebelianci mogli twierdzić, iż przeszła ona na ich stronę.
Strona syriatruth.org została założona przez Nizara Nayyoufa, więzionego przez reżim dziennikarza, któremu Międzynarodowy Instytut Prasy kiedyś przyznał tytuł Bohatera Wolności.
Oueiss musi też walczyć z fałszywymi kontami na Facebooku i Twitterze założonymi na jej nazwisko i z jej zdjęciem. FB zgodził się zamknąć konto, Twitter zwleka.
Zjawisko kradzenia tożsamości dziennikarzy w serwisach społecznościowych jest coraz powszechniejsze. Fałszywe wpisy mają zniszczyć reputację nielubianego dziennikarza i wywołać nagonkę.
16 marca Oueiss znalazła na FB ofertę 50 tys. dol. dla każdego, kto przekaże ją „żywą lub martwą” w ręce władz syryjskich. Może to być reakcja na fałszywy wpis, w którym dziennikarka rzekomo zaoferowała milion dolarów za zabicie prezydenta Baszara al-Asada. Ten wpis był cytowany na wielu innych stronach.
Ghada Oueiss obawia się o swoje życie. - Fałszywe konta i kłamliwe cytaty mogą wywołać reakcję nieodpowiedzialnych fanatyków - powiedziała IPI.
Instytut potępił groźby wobec dziennikarzy i wezwał właścicieli mediów społecznościowych do szybkiej reakcji na doniesienia o podszywaniu się pod znane osoby.
źródło: IPI
-
Sąd nad zdjęciami, czyli co znieważa kraj
Zdjęcia najlepszych białoruskich reporterów są „ekstremistyczne”, gdyż przedstawiają kraj w niekorzystnym świetle i znieważają Aleksandra Łukaszenkę - uznał w czwartek sąd rejonu oszmiańskiego. Album z nimi nie może być tam legalnie kolportowany ani nawet rozdawany
- czwartek, 18 kwietnia 2013
-
Izrael nie pozwala biegaczom z Gazy na udział w maratonie na Zachodnim Brzegu
21 kwietnia w Betlejem ma się odbyć pierwszy maraton na Zachodnim Brzegu Jordanu. 22 biegaczy ze Strefy Gazy miało nadzieję wziąć w nim udział. Izrael, który kontroluje ruch pomiędzy dwiema częściami terytoriów palestyńskich, nie wyraził zgody.
„Przejazd mieszkańców Strefy Gazy na Zachodni Brzeg jest możliwy tylko w wyjątkowych przypadkach humanitarnych, przede wszystkim dla potrzebujących pomocy medycznej”, oświadczyła izraelska armia. I wyjaśniła, że to dlatego, iż w Gazie rządzi terrorystyczny Hamas.
Organizacje praw człowieka potępiły tę decyzję.
Niedawno ONZ odwołała maraton w Gazie zaplanowany na 10 kwietnia, ponieważ Hamas nie pozwolił na udział kobiet.
-
Kuwejtczycy protestują przeciwko skazaniu opozycyjnego polityka
Policja w Kuwejcie użyła w środę wieczorem gazu łzawiącego i granatów ogłuszających, by rozpędzić tysiące zwolenników opozycji, którzy protestowali przeciwko skazaniu prominentnego polityka Musallama al-Barraka.
W poniedziałek Barrak został skazany na pięć lat więzienia i pracę przymusową za obrażenie władcy, emira Sabaha al-Ahmada al-Dżabira as-Sabaha, podczas wiecu w październiku zeszłego roku. W przemówieniu Barrak oskarżył on emira o "autokratyczne rządy". Miał również powiedzieć pod adresem as-Sabaha: "Nie boimy się twoich więzień".
Skazany obecnie się ukrywa. Wypowiadając się w lokalnej opozycyjnej telewizji Al-Jum zapewnił, że choć uważa swój proces za nielegalny, to jest gotów poddać się karze, o ile zostanie mu przedstawiony oryginalny nakaz aresztowania. Skrytykował też akcję policji przeprowadzoną w jego domu. Twierdzi, że podczas operacji jego bliscy zostali pobici.
Protestując przeciwko wyrokowi sądu, hakerzy włamali się w nocy z wtorku na środę na stronę internetową ministerstwa informacji i umieścili tam przemówienie, za które Barrak został skazany.
-
Malawi na wojnie z Madonną. Czy celebryci bardziej pomagają czy szkodzą Afryce?
Zaczęło się od incydentu na lotnisku: kiedy piosenkarka przyleciała do Lilongwe, malawijskiej stolicy, polecono jej stanąć w zwykłej kolejce do odprawy. Najwidoczniej się poskarżyła na te sankcje, bo rząd Malawi wydał liczące tysiąc słów oświadczenie, mieszając ją z błotem. Przypominająca operę mydlaną awantura wzbudziła dyskusję na temat zaangażowania celebrytów w Afryce.
- środa, 17 kwietnia 2013
-
Powtórny proces Hosniego Mubaraka zacznie się 11 maja
Poinformował o tym w środę w Kairze sąd apelacyjny. Do wznowienia ponownego procesu byłego prezydenta Egiptu miało dojść w minioną sobotę, lecz sędzia Mustafa Hassan Abdullah nieoczekiwanie zrezygnował. Wyjaśniał, że czuł się niezręcznie z powodu oskarżeń niektórych adwokatów. Uważali oni, że Abdullah nie powinien brać udziału w procesie Mubaraka, gdyż prowadził sprawę związaną z rewoltą, która doprowadziła do jego ustąpienia.
W wyniku krwawej rozprawy z demonstrantami na początku 2011 roku zginęło w Egipcie ok. 850 osób. Były egipski dyktator, który w maju kończy 85 lat, został za to skazany w 2012 r. na dożywocie. W styczniu sąd kasacyjny anulował ten wyrok i zlecił nowy proces.
-
Warszawski: Turcja - powrót Partii Boga
Pragnąc zapobiec popularności byłych świeckich terrorystów, którzy w negocjacjach wyrzekają się przemocy (jak przed nimi np. IRA i OWP), Ankara jest gotowa zaryzykować powtórkę z krwawych lat 90., kiedy to ludzi mordowano i za PKK, i za picie alkoholu czy noszenie mini. A jeśli tak się stanie, dziesięciomiesięczny wyrok na pianistę będzie naprawdę najmniejszym z tureckich zmartwień.
-
Jak zmienić Koreę Północną?
Wojna byłaby katastrofą, bo KRLD jest uzbrojona po zęby. Pozostaje czekać na zmiany wewnętrzne, aż reżim upadnie w drodze przewrotu pałacowego albo ludowego powstania. Czy można te zmiany przyspieszyć?
Andrei Lankov w nowej książce „The Real North Korea: Life and Politics in the Failed Stalinist Utopia” proponuje, by starać się ze wszystkich sił obalić blokadę informacyjną nałożoną na społeczeństwo północnokoreańskie.
Autor zauważa, że ZSRR upadł z powodu niewydolności ekonomicznej - ale dopiero wtedy, kiedy ludzie ją sobie uświadomili i uznali system za przeszkodę na drodze do lepszego życia. Kierownictwo KRLD ma trudniej – musi zneutralizować dręczący sukces sąsiedniej Korei Południowej. Trzeba to wykorzystać.
Szacuje się, że pięć wolnych rozgłośni radiowych nadających dla Koreańczyków z Północy ma już nawet milion słuchaczy – 5 proc. populacji. Lankov uważa, że trzeba dalej organizować przemyt radioodbiorników, ale też płyt DVD z programami przygotowanymi specjalnie dla obywateli KRLD i e-książek. Ważne, by materiały te przedstawiały różne punkty widzenia, a nie tylko kontrpropagandę. Ludzie muszą zobaczyć, że świat jest złożony, że można myśleć samodzielnie.
Patrol Korei Południowej na granicy. Fot. AP
Korea Południowa powinna przestać zaniedbywać uciekinierów z Północy. Władze powinny wspierać ich nie tylko w psychicznej adaptacji do nowych warunków, ale też pomóc w wykształceniu i zatrudnieniu. Po upadku reżimu w Pjongjangu ci uciekinierzy z komunizmu, którzy w kapitalizmie odnieśli sukces, będą predestynowani do bycia liderami integracji.
Zachód winien otworzyć wszelkie możliwe kanały wymiany z Koreą Północną – akademickiej, kulturalnej, ekonomicznej. Oczywiście skorzystają z nich w pierwszej kolejności funkcjonariusze reżimu i ich dzieci. I dobrze – bo to elity będą inicjatorami zmian.
Lankov przypomina, że w 1958 r. USA i ZSRR podpisały porozumienie o wymianie. Konserwatyści się krzywili, że to otwieranie drzwi przed sowieckimi szpiegami. Faktycznie, KGB przysłała swoich ludzi. Jednym z nich był Oleg Kaługin. Po latach Kaługin został zastępcą szefa wydziału kontrwywiadu KGB – i jako pierwszy z kierownictwa służb zaczął je krytykować, opowiadać się za zwiększeniem politycznej kontroli nad działaniami wywiadu. Podczas pobytu w USA Kaługin zaprzyjaźnił się z Aleksandrem Jakowlewem, w latach pieriestrojki jednym z głównych doradców Michaiła Gorbaczowa. Obaj mówili, że pobyt za oceanem zmienił ich spojrzenie na świat.
-
Polska dla Polaków, więc... spalić Czeczenów! Ogień na Zielonych Wzgórzach
Znowu bandyci atakują uchodźców. W poniedziałek nad ranem ktoś podłożył ogień pod drzwi czeczeńskiej rodziny mieszkającej na osiedlu Zielone Wzgórza. Życie mogło stracić pięcioro dorosłych i dwójka maleńkich dzieci.
-
Jego liczni zwolennicy dowodzą, że proces to polityczna rozprawa Kremla z groźnym dlań opozycjonistą. Władza zresztą sama przyznała, że oskarżony jej podpadł.
- wtorek, 16 kwietnia 2013
-
Niezależna komisja: Do końca 2014 r. należy zamknąć Guantanamo
Grupa badaczy spędziła dwa lata na obserwacji warunków, w jakich przetrzymywani są skazani. I uznała, że przetrzymywanie więźniów w Guantanamo jest "odrażające i nie od zniesienia" oraz powinno się skończyć wraz z wycofaniem amerykańskich wojsk z Afganistanu w następnym roku.
Jemeńczycy protestują przeciw przetrzymywaniu ich rodaków w Guantanamo bez nadziei na zwolnienie. Fot. AP
Członkowie komisji, powołanej przez organizację pozarządową The Constitution Project, proponują, żeby 166 więźniów przebywających obecnie w Guantanamo postawić przed cywilnymi lub wojskowymi sądami oraz przewieźć do amerykańskich więzień albo do krajów, w których nie będą torturowani. "Stany Zjednoczone niezaprzeczalnie stosowały tortury w stosunku do osób przetrzymywanych w obozie. Praktyki te naruszały amerykańskie i międzynarodowe prawo" - czytamy w raporcie. Autorzy opracowania katalogują i wymieniają techniki oraz metody przesłuchań, takie jak podtapianie, ograniczanie snu oraz skuwanie więźniów w bolesnych pozycjach. Wielu z osadzonych jest przetrzymywanych od ponad 10 lat bez aktu oskarżenia i procesu sądowego.
Członkowie komisji przesłuchali amerykańskich wojskowych i przedstawicieli administracji prezydentów: Billa Clintona, George'a W. Busha i Obamy oraz byłych więźniów Guantanamo; przeczytali też niezliczoną liczbę dokumentów rządowych.
Na jej czele stali były republikański kongresmen i podsekretarz w Departamencie Bezpieczeństwa Krajowego z czasów administracji George'a W. Busha Asa Hutchinson oraz były kongresmen z ramienia Demokratów i dawny ambasador w Meksyku James Jones. W komisji zasiadało również dwóch emerytowanych generałów amerykańskich. The Constitution Project to organizacja pozarządowa jednocząca zarówno amerykańskich Republikanów, jak i Demokratów, prawników, sędziów, wojskowych i dyplomatów.
Opublikowanie raportu na temat warunków, jakie panują w obozie, i technik stosowanych tam przesłuchań zbiegło się z trwającym strajkiem głodowym więźniów. Strajk rozpoczął się w lutym. Administracja obozu informuje obecnie o 43 protestujących.
Więcej o sytuacji w Guantanamo tutaj.
-
Strasburg przeciwny ekstradycji do USA Brytyjczyka chorego na schizofrenię
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu sprzeciwił się we wtorek ekstradycji do USA oskarżonego o terroryzm i chorego na schizofrenię Brytyjczyka pochodzenia pakistańskiego Haroona Rashida Aswata. Przebywa on w szpitalu o zaostrzonych środkach bezpieczeństwa. Trybunał uznał, że umieszczenie go w silnie strzeżonym więzieniu w USA mogłoby spowodować nasilenie się schizofrenii.
39-letni Aswat został zatrzymany w sierpniu 2005 r. w Wielkiej Brytanii na prośbę amerykańskich władz. Jest oskarżany przez USA o współpracę z Abu Hamzą al-Masrim, radykalnym islamskim duchownym, którego Wielka Brytania wydała niedawno Amerykanom po długiej batalii prawnej. Hamza nie przyznaje się do postawionych mu zarzutów dotyczących terroryzmu; jego proces ruszy w sierpniu 2013 roku.
Podejrzewa się, że Aswat brał udział w spisku mającym na celu założenie obozu szkoleniowego dla dżihadystów w Bly w stanie Oregon na północnym zachodzie USA ponad dekadę temu.
W kwietniu 2012 r. Trybunał w Strasburgu zezwolił na ekstradycję do USA Abu Hamzy i czterech innych podejrzanych o działalność terrorystyczną. Na podstawie stawianych im w USA zarzutów podejrzani mogliby zostać skazani na kary dożywotniego pozbawienia wolności, którą odbywaliby w więzieniach o zaostrzonym rygorze bezpieczeństwa.
-
Tragiczna pomyłka amerykańskiego wojska. Zginęło co najmniej 30 uczestników wesela
- Wszyscy byli cywilami, tu były kobiety i dzieci. Co najmniej 30 uczestników wesela zginęło w amerykańskim bombardowaniu wioski w prowincji Uruzgan - twierdzą lokalne władze. Jest około 90 rannych.
-
Biełsat: Raper „Vincent” musiał uciekać z Białorusi, bo zagrał w polskim filmie
19 kwietnia do kin wchodzi nowy film Krzysztofa Łukaszewicza, ukazujący losy młodego białoruskiego opozycjonisty i realia kraju, zmagającego się z dyktaturą Łukaszenki.
W roli głównej wystąpił debiutujący Dźmitry Papko występujący pod pseudonimem „Vincent”, a także Karolina Gruszka. Teraz Vincentem interesują się przedstawiciele białoruskich resortów siłowych.
„Kiedy przyjechałem na Białoruś po zdjęciach, zostałem wezwany na komisariat milicji. Później chodziłem regularnie na przesłuchania, ponieważ do KGB pisano na mnie donosy, że posiadam 7 luksusowych samochodów, że mnie odwiedzają podejrzani koledzy i jestem zaprzyjaźniony z kryminalnymi autorytetami” - opowiedział Biełsatowi.
Aktorem zainteresowała się WKU, gdzie „przedstawiono” mu kilka potencjalnych scenariuszy jego przyszłości: „Masz trzy warianty – idziesz do wojska, albo dostajesz „żółte papiery” i robimy z ciebie debila, albo idziesz do więzienia” - powiedział mu jeden z oficerów.
Vincent dostał zakaz opuszczania Białorusi, ale w ostatniej chwili zdążył wyjechać do Polski.
- Nigdy nie byłem zwolennikiem dyktatury, ale gdy represje dotknęły mnie osobiście, przekonałem się jakie bezprawie panuje w strukturach władz - powiedział. - Z jednej strony to okropne, ale z drugiej strony bardzo się cieszę, że reżyserowi Krzysztofowi Łukaszewiczowi udało w swoim filmie się odzwierciedlić sytuację na Białorusi. A ta fabuła zaczyna realizować się w moim życiu.
-
Mężczyźni też mogą być posądzeni o czary, ale to sporadyczne przypadki. W ogromnej większości ofiarą oskarżeń padają kobiety, zwłaszcza stare wdowy. Według raportu Action Aid Ghana z 2012 roku ponad 70 proc. mieszkanek Kukuo zostało skazanych na banicję po śmierci męża, co pozwoliło reszcie rodziny przejąć majątek wdowy. - To ekstremalnie patriarchalne społeczeństwo, w którym kobiety mają precyzyjnie wyznaczone role. Gdy kobieta nie może ze starości pracować czy mieć dzieci, staje się bezużyteczna dla wspólnoty. Menopauza oznacza marginalizację - mówi prof. Tsikata.
(...)
Nikt w Ghanie nie prowadzi statystyk skrzywdzonych lub zamordowanych kobiet. Ale w raporcie ActionAid podano, że około 40 proc. kobiet, które wychodzą z obozu dla "wiedźm", wraca tam w ciągu roku. Nawet jeśli kobieta zostanie we wspólnocie, narzuca się jej żelazne zasady. Nie może wchodzić do cudzych domów, nie może chodzić na targ ani bawić się z dziećmi. Jeśli chce coś kupić, musi prosić, aby ktoś zrobił to za nią. Nie może też brać udziału w obchodach świąt.
- fragment artykułu "To nie jest kraj dla starych kobiet" w Wysokich Obcasach
- poniedziałek, 15 kwietnia 2013
-
Etiopscy łowcy dzieci. Przemysł adopcyjny eksplodował
Setki duńskich par adoptowały dzieci z sierocińca, który zabierał je podstępem etiopskim rodzicom. Na procederze pośrednicy zarabiali nawet 100 tys. dol. za dziecko. Dla niektórych malców adopcja i wyjazd do zachodniej Europy czy USA to jedyna szansa na przeżycie. Jednak granica między ratowaniem dzieci a handlem nimi jest bardzo cienka.
-
W Turcji, gdzie dawniej karano za zbytnią religijność, dziś karzą za żarty z religii
Na karę dziesięciu miesięcy więzienia w zawieszeniu skazał w poniedziałek sąd w Stambule znanego tureckiego pianistę Fazila Saya za obrazę islamu. Sąd uznał, że artysta "obraził uczucia religijne części ludności" w komentarzach, które zamieścił na Twitterze.
Fazil Say na koncercie w 2010 r. Fot. AP
W jednym żartował na temat nawoływania do modłów, które trwały zaledwie 22 sekundy. "Po co taki pośpiech? Czekała kochanka czy raki?" (raki to wódka ze sfermentowanych rodzynek). Inny wpis Saya nawiązywał do średniowiecznego perskiego poety, matematyka, filozofa i zarazem miłośnika wina Omara Chajjama, który zapytywał, czy niebo to tawerna czy dom publiczny z tej racji, że wierni muzułmanie mają obiecane tam rzeki winem płynące i hurysy.
Zaniepokojenie wyrokiem wyraziła w poniedziałek Komisja Europejska.
42-letni artysta, który w roku 2008 został mianowany przez UE ambasadorem kultury, powiedział w kwietniu tureckiemu dziennikowi "Hurriyet", że został poddany w Turcji całkowitemu ostracyzmowi, gdy przyznał się publicznie do ateizmu. Grożono mu nawet śmiercią.
Pianista oceniał, że za jego procesem stoją politycy z rządzącej, umiarkowanie islamistycznej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), którzy "chcą go zmusić, by wierzył w Boga". Według tureckiego prawa obraza wartości religijnych jest karana więzieniem od trzech miesięcy do 1,5 roku.
-
Po raz pierwszy od 14 lat spadły globalne wydatki na wojsko
To zasługa redukcji budżetów obronnych w USA i europejskich państwach NATO - poinformował w poniedziałek Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem (SIPRI). Spadku tego nie zdołało zrekompensować wyraźne zwiększenie zbrojeń w Chinach i Rosji.
Według SIPRI wydatki wojskowe na całym świecie wyniosły w ubiegłym roku 1,75 biliona dolarów, czyli w wymiarze rzeczywistym o 0,5 proc. mniej niż w roku 2011. Wcześniej po raz ostatni ich realny spadek odnotowano w 1998 roku.
Wydatki wojskowe USA uległy w ub.r. redukcji o 6 proc. i po raz pierwszy od upadku Związku Radzieckiego ponad 20 lat temu wyniosły mniej niż 40 proc. światowej całości. Natomiast europejskie państwa NATO przeznaczyły na swą obronność w 2012 roku o 10 proc. mniej niż rok wcześniej. Jednocześnie nastąpił znaczny wzrost wydatków wojskowych Chin i Rosji - odpowiednio o 7,8 i 16 proc. Jak jednak zaznacza SIPRI, ubiegłoroczny budżet obronny USA był i tak około pięć razy większy od chińskiego.
-
W Birmie buddyjscy ekstremiści ruszyli na wojnę z muzułmanami
Do walki zagrzewa ich fanatyczny mnich, który - nie zważając na mimowolną ironię - nazywa siebie birmańskim ben Ladenem.
-
Sprawa Magnitskiego. Amerykańsko-rosyjski pojedynek na czarne listy
Waszyngton i Moskwa wymierzyły sobie propagandowe ciosy. Stany Zjednoczone ogłosiły „listę Magnitskiego” - spis 18 oskarżanych o łamanie praw człowieka Rosjan, którym nie dadzą wiz i skonfiskują ich majątki w USA. Rosja odpowiedziała listą 18 Amerykanów pozbawionych prawa do wiz i posiadania domów oraz kont w Rosji.
- piątek, 12 kwietnia 2013
-
Rewolucja w Turcji. Nie będą skazywać głuchoniemych za propagandę?
Parlament turecki zawęził definicję "propagandy terrorystycznej". Przyjęta w czwartek wieczorem reforma prawa antyterrorystycznego przewiduje, że przestępstwem będzie jedynie bezpośrednie podżeganie do przemocy. Ponadto wobec osób ukaranych za propagandę nie będą wysuwane dalsze zarzuty o związki z organizacją terrorystyczną.
Na polu wolności słowa to zmiana rewolucyjna. Na Ankarze wymusiła ją Unia Europejska - orzeczenia trybunału w Strasburgu przeciwko Turcji dotyczące osób skazanych za przynależność do organizacji terrorystycznej były jednoznacznie miażdżące.
Władze tureckie szeroko stosowały przepisy o propagandzie terrorystycznej przeciwko politykom, działaczom i dziennikarzom. Wiele z tych spraw ociera się o tragifarsę.
W 2012 r. studenci Ferhat Tuzer i Berna Yilmaz dostali 8 i pół roku za to, że na wiecu z udziałem premiera Erdogana rozwinęli transparent: "Żądamy bezpłatnej edukacji i uzyskamy ją". Innych na ławę sądową zaprowadził transparent przeciw tarczy rakietowej, albo grafiti z wezwaniem do "braterstwa ludów"
W 2010 r. Vedat Kur, były naczelny "Azadiya Welat", jedynej w Turcji gazety w języku kurdyjskim, został skazany na 166 lat więzienia – za za każdy akt propagandy na rzecz Partii Pracujących Kurdystanu, jakich dopuścił się w swej gazecie, po półtora roku. Np. za to, że użył w artykule słowa "Kurdystan”.
Jeszcze w ten piątek Francuzka tureckiego pochodzenia Sevil Sevimli dostała 5 lat za banner z żądaniem bezpłatnej edukacji, udział w pochodzie 1-majowym oraz udział w koncercie lewicowego zespołu Grup Yorum.
Tego samego dnia, jak donosi „Hurriyet Daily News”, prokurator zażądał 25 lat więzienia dla głuchoniemego sprzedawcy warzyw za głoszenie „terrorystycznej propagandy” podczas demonstracji kurdyjskiej partii, w którą ten się przypadkowo zaplątał wracając z pracy do domu. – To wbrew logice i rozumowi. Ten człowiek nie miał fizycznych możliwości popełnienia przestępstwa, o które jest oskarżany – argumentował jego adwokat.
Oczywiście nawet złagodzona wersji prawa pozwoli państwu tureckiemu więzić swoich rzekomych wrogów. (Minister sprawiedliwości Sadullah Ergin oznajmił, że rzesze ludzi uwięzionych za związki z PKK będą sądzone za przynależność do organizacji terrorystycznej, a nie szerzenie propagandy).
Ale jest nadzieja, że absurdalnych nadużyć będzie teraz znacząco mniej.
-
Młodzi Polacy pomagają dzieciom z Syrii. Możesz pomóc i ty
Grupa zapaleńców z Polski pomaga syryjskim dzieciom w Iraku zapomnieć o wojnie i koszmarze, jaki przeżyły. Za kilka dni skończą im się pieniądze, dlatego proszą o pomoc.
-
Mroczna tajemnica wyspy Picairn
Ciekawie zapowiada się książka, która w przyszłym tygodniu ukaże się nakładem wydawnictwa Czarne - "Jutro przypłynie królowa" Macieja Wasielewskiego.
Pitcairn to skrawek lądu na Oceanie Spokojnym leżący piętnaście tysięcy kilometrów na południowy wschód od Londynu. W 1790 roku do brzegów wyspy przybił brytyjski okręt Bounty. Buntownicy zeszli na ląd.
Obecnie żyje tam kilkadziesiąt osób. Sześć razy do roku w pobliże wyspy podpływa statek, czasem zawija jacht, a mieszkańcy z tajemniczych powodów niechętnie patrzą na obcych.
Angielski dziennikarz został deportowany, zanim zdążył zejść z pokładu. To samo spotkało francuskiego autora książek podróżniczych. Pewna reporterka usłyszała: „Powiesimy cię, jeśli o nas źle napiszesz”. Korespondentka australijskiego „The Independent” była zastraszana. Na forum internetowym zamieszczono post: „Kathy Marks powinna być zastrzelona”.
Maciej Wasielewski dostał się na wyspę, podając się za antropologa badającego żeglarskie sagi. To, co odkrył, okazało się jeszcze bardziej skomplikowane, niż przeczuwał.
Nim po 10 dniach autor został deportowany, odkrył, że dorośli mieszkańcy Pitcairn wykorzystują seksualnie dzieci.
-
HRW o bezprawiu w Strefie Gazy
Rządzący Gazą Hamas nie spełnił obietnicy przeprowadzenia rzetelnego śledztwa w sprawie zabicia siedmiu Palestyńczyków oskarżonych o kolaborację z Izraelem - poinformowała w czwartek Human Rights Watch.
Zdarzyło się to w listopadzie. Mężczyźni zostali wcześniej skazani przez sąd wojskowy w Gazie. Uzbrojone komando wyciągnęło ich z aresztu na ulicę i zastrzeliło na oczach ludzi. Ciało jednego z „kolaborantów” ciągnięto potem za motocyklem.
HRW uważa, że przyznanie się do winy na ofiarach wymuszono torturami, a śledztwo w sprawie mordu nawet się nie zaczęło.
Mój reportaż o samosądach wśród Palestyńczyków można przeczytać tutaj.
-
Na początku marca uczniowie wracający z ferii do tybetańskich szkół w Qinghai i Gansu odkryli, że ich dawne podręczniki wyparowały, a ich miejsce zajęły książki chińskie. Innymi słowy, system kształcenia w dwóch narzeczach skurczył się o połowę, do mandaryńskiego. (...)
Po protestach w 2008 roku władze uznały po prostu, że przyszła „stabilizacja" Tybetu wymaga całkowitego wyrugowania pisanego i mówionego tybetańskiego z systemu oświaty.
Nie żyjemy jednak w świecie sprzed kilkuset lat, w którym hiszpańscy najeźdźcy mogli wymazać język i pismo Majów. Nie żyjemy też w świecie sprzed lat kilkudziesięciu, gdy w imię rewolucji kulturalnej zakazano nauczania tybetańskiego w całym kraju, odbierając ludziom takim jak ja znajomość ojczystego języka. Żyjemy za to w świecie, w którym w obronie mowy ojców spaliła się dziewiętnastoletnia dziewczyna. I ten płomień nie przestanie parzyć.
-
Syryjska armia z premedytacją bombarduje cywilów - alarmuje w najnowszym raporcie Human Rights Watch
- Było koło 3 po południu, kiedy na niebie pojawił się mig-23. Byłem 100 metrów od placu zabaw - opowiada świadek z Dejr al-Asafir niedaleko Damaszku. - Krążył nad placem, po czym zrzucił sześć bomb i odleciał. Widziałem, jak dwie z nich rozpadają się na połowę, potem usłyszałem serię małych eksplozji, brzmiały jak głośne fajerwerki. Gdy pobiegliśmy na plac, ujrzałem pięcioro martwych dzieci i wiele ciężko rannych.
- czwartek, 11 kwietnia 2013
-
Neonaziści rosną na greckim kryzysie
Bojówki partii Złoty Świt przeczesują szpitale w poszukiwaniu nielegalnie pracujących imigrantów. - Czujemy się zastraszani - mówią lekarze. Ale spora część społeczeństwa przyklaskuje tym akcjom, a neonazistowska partia jest dziś w Grecji trzecią siłą polityczną.
-
Wybory w Pakistanie nie dla kobiet
Można pomyśleć, że w kraju, którym przez wiele lat kierowała Benazir Bhutto, z partycypacją kobiet w demokracji nie może być źle. A jest fatalnie.
Według rządowych statystyk, w Pakistanie jest 48 mln zarejestrowanych wyborców-mężczyzn i tylko 37 mln kobiet. W ostatnich wyborach z 2008 r. Pakistanki oddały 30 proc. głosów. W 564 lokalach wyborczych (na ponad 64 tys.) kobiet w ogóle nie dopuszczono do urn.
Najgorsza dyskryminacja ma miejsce na terytoriach plemiennych (FATA) wzdłuż granicy z Afganistanem. Tam kobietom głosować nie wolno, mimo że formalnie mają takie prawo. Dopiero w 1997 r. rząd federalny dał mieszkańcom FATA uniwersalne prawa wyborcze. Wcześniej startować i głosować w wyborach mogli tylko mianowani przez rząd malikowie (odpowiednik szejka).
Do wyborów został miesiąc. Fot. AP
Dostrzegając problem, państwowa komisja wyborcza w styczniu br. zaproponowała wprowadzenie kwot przy urnach: każdy lokal wyborczy musiałby się wykazać co najmniej 10 proc. udziałem kobiet wśród głosujących, inaczej wszystkie karty wyborcze z tego punktu trafiałyby do śmieci. Rząd nie wykazał zaintersowania pomysłem – na jego usprawiedliwienie można dodać, że w Pakistanie był to już bardzo gorący okres, który zakończy się dopiero po wyborach 11 maja.
Są nieśmiałe oddolne próby rozruszania Pakistanek. 40-letnia Badam Zari z jednej z plemiennych „agencji” (jednostka podziału terytorialnego) została pierwszą kobietą z FATA kandydującą w wyborach. Szanse na mandat ma raczej marne, zważywszy, że kobiety tam nie głosują. Ale Zari ma nadzieję, że jej kandydatura sprawi, iż kobiety z jej okręgu odważą się wyjść z domów.
- Postęp jest możliwy tylko wtedy, kiedy kobiety zaczną brać udział w polityce głównego nurtu – przekonuje Zari. – Moją jedyną ambicją jest walka o poprawę warunków życia mieszkanek Agencji Bajaur. Kobiety cierpią, bo nigdy żaden poseł z FATA nie interesował się ich losem.
Zari ma poparcie swojego męża, nauczyciela w szkole publicznej. – Choć jesteśmy biedni, chcemy prowadzić normalną kampanię wyborczą. Chcemy zwyciężyć. To byłoby zwycięstwo wszystkich kobiet z FATA – mówi Sultan Khan. – Są ogromne naciski, żeby żona się wycofała, ale nie zamierzamy im ulegać.
źródło: IPS
-
Urugwaj zalegalizował małżeństwa osób tej samej płci
Parlament Urugwaju opowiedział się w środę za legalizacją małżeństw osób tej samej płci. To już trzeci kraj Półkuli Zachodniej, a drugi po Argentynie w Ameryce Łacińskiej, który odważył się na taki krok.
Projekt poparło 71 z 91 obecnych na sali deputowanych. Nowe prawo ma szansę wejść w życie w ciągu 10 dni od zatwierdzenia go przez izbę. Prezydent Jose Mujica, niegdysiejszy bojownik lewicowej partyzantki i zwolennik liberalnych reform zapowiedział, że zmianę zatwierdzi. Wcześniej legalizację małżeństw homoseksualnych poparł urugwajski Senat, wprowadzając niewielkie poprawki.
Podczas gdy większość państw tworzy nowe normy prawne dla par jednopłciowych, Urugwaj - podobnie jak wcześniej Argentyna i Kanada - całkowicie zrównuje prawa małżeństw heteroseksualnych i homoseksualnych, w tym dotyczące adopcji, czy zapłodnienia in vitro. Zamiast stosowania terminów: "mąż" i "żona", mówi się tam o "stronach" zawierających "kontrakt".
Decyzja parlamentu wywołała euforię w środowiskach gejowskich w Montevideo. Urugwajski Kościół apelował wcześniej do parlamentarzystów o głosowanie zgodne z sumieniem, ale jednocześnie podkreślał, że zmiana "to nie sprawiedliwość, lecz niekonsekwentna asymilacja, która jeszcze bardziej osłabi instytucję małżeństwa".
-
Warszawski: Al-Kaida u bram Damaszku
Warto zapamiętać, że dla wielu Arabów wrogiem są islamiści: nie chcą zamieniać jednej dyktatury na drugą.
- środa, 10 kwietnia 2013
-
Singapur - dyskryminacja w polityce prorodzinnej
Rząd Singapuru na tysiąc i jeden sposobów namawia obywateli do posiadania dzieci. Ale nie wszystkich - liczne potomstwo powinni mieć tylko wykształceni i zamożni
-
W Jordanii otwarto drugi obóz dla uchodźców syryjskich
Nowy obóz mieści się w Mradżib Al-Fhud na północy kraju i został sfinansowany przez Zjednoczone Emiraty Arabskie. Docelowo będzie mógł pomieścić ponad 25 tys. osób.
Ma on odciążyć pierwszy obóz, wybudowany w miejscowości Zaatari na północy Jordanii, w którym przebywa już ponad 150 tys. Syryjczyków.
Do Mradżib Al-Fhud doprowadzono wodę oraz wybudowano szkołę i szpital, który ma zapewnić podstawową opiekę zdrowotną. Już w środę trafiło tam pierwszych 110 uciekinierów.
Pierwsi Syryjczycy w nowym obozie. Fot. AP
Według danych Urzędu Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców w Iraku, Jordanii, Libanie, Turcji i innych krajach Bliskiego Wschodu przebywa już 1 254 451 uciekinierów z Syrii - z tego w Jordanii wg różnych danych od 400 tys. do ponad 480 tys. Każdego dnia przybywa ich 2 tys. nowych.
Uchodźcy z Syrii stanowią już około 6 proc. całej populacji Jordanii. Jak podaje gazeta „The Jordan Times”, Amman w 2012 r. wydał 65 mln dinarów (prawie 300 mln złotych) na zapewnienie im opieki zdrowotnej. W tym roku wraz z rosnącą liczbą uciekinierów kwota ta może być trzykrotnie wyższa.
-
Świat odchodzi od kary śmierci. A czarną plamą na światowej mapie egzekucji są Chiny
Egzekucji i wyroków jest coraz mniej - wynika z nowego raportu Amnesty International. Przygotowane przez AI zestawienie nie obejmuje jednak Chin, gdzie egzekucji jest najwięcej.
-
Czy Korea dąży do wojny? [mój komentarz]
Niektórzy podejrzewają, że wymachiwanie szabelką to teatr na użytek wewnętrzny. Być może przekazanie władzy po śmierci Kim Dżong Ila w ręce jego najmłodszego syna nie idzie wcale tak gładko, jak się wydaje. Może wojenna retoryka jest przejawem walki o władzę w łonie reżimu. Inna teoria głosi, że wojenna mobilizacja ma utorować drogę reformom ekonomicznym, bez których reżim zatonie, z czego właśnie zdał sobie sprawę...
-
Guantanamo strajkuje. Więźniowie są gotowi nawet umrzeć
W bazie USA na Kubie od dwóch miesięcy trwa strajk głodowy więźniów protestujących przeciwko brakowi nadziei na zwolnienie albo chociaż na postawienie przed sądem. Są karmieni przymusowo. Innego pomysłu na rozwiązanie problemu Guantanamo rząd amerykański nie ma
- wtorek, 09 kwietnia 2013
-
Pierwsza Saudyjka została adwokatką
Ministerstwo sprawiedliwości Arabii Saudyjskiej zarejestrowało pierwszą Saudyjkę jako adwokatkę stażystkę, co otwiera kobietom drogę do tego zawodu - poinformował we wtorek przedstawiciel organizacji praw człowieka.
"Ministerstwo zaakceptowało rejestrację Arwy Al-Hujeili jako pierwszej adwokatki stażystki w Królestwie" - napisał Abul Kheir, który opublikował na Twitterze kopię dokumentu ministerstwa. Do jej pory wykształcone prawniczo Saudyjki mogły pracować w kancelariach adwokackich, lecz nie było im wolno występować w sądach. Kheir sprecyzował, że adwokatka po trzyletnim stażu w kancelarii może otworzyć własne biuro.
We wrześniu ubiegłego roku ministerstwo sprawiedliwości opublikowało zarządzenie, iż adwokatki wkrótce będą mogły występować przed sądami, lecz nie weszło ono w życie. W Arabii Saudyjskiej kobiety wciąż odgrywają niewielką rolę w życiu publicznym. Bez zgody męskiego opiekuna kobietom nie wolno prowadzić samochodów i podróżować, pracować ani poddawać się niektórym operacjom medycznym.
-
Dzisiaj rano w Warszawie na placu Konstytucji zawieszono baner domagający się uwolnienia przez władze Izraela Samera Issawi, który od 256 dni prowadzi strajk głodowy w nadziei na odzyskanie wolności. Samer Issawi jest więziony bez żadnych formalnych zarzutów oraz szansy na sprawiedliwy proces.
Po ostatnich badaniach Issawiego lekarze sądowi poinformowali , że ze względu na wycieńczenie organizmu w każdej chwili grozi mu śmierć.
Jest on jednym z ponad 200 Palestyńczyków, którzy więzieni są w ramach tzw. „aresztu administracyjnego”. To procedura, która pozwala izraelskiemu wojsku na przetrzymywanie więźniów bez stawiania zarzutów, oskarżenia oraz bez prawa do procesu, naruszająca międzynarodowe konwencje praw człowieka.
-
"Chińskie marzenie" może się okazać pustym sloganem, bo jego treść - czym jest i jak je zrealizować - jest nadal niejasna. Może chodzi o zwalczanie korupcji. Na pewno chodzi o organizowanie poparcia dla odrywającej się od mas i coraz bardziej elitarnej KPCh. Ale według "Dziennika Ludowego" "chińskie marzenie" byłoby też przeciwieństwem "upokorzeń", jakich od dawna doznawał kraj ze strony obcych mocarstw. Xi zdaje się wzywać do patriotycznej odnowy, a może i czegoś więcej - "ożywienie", o którym mowa, dotyczy najwyraźniej nie tylko narodu, lecz także militarnej potęgi i międzynarodowej pozycji Chin.
- poniedziałek, 08 kwietnia 2013
-
Zmarł dziennikarz z Chimek, brutalnie pobity w 2008 roku
Michaił Biekietow, który walczył z budową autostrady pod Moskwą, wskutek napaści miał uszkodzony mózg i amputowano mu nogę. W poniedziałek jego adwokat Stalina Guriewicz powiedziała, że Biekietow zmarł w szpitalu po zadławieniu się jedzeniem. Miał 55 lat.
Biekietow, założyciel krytycznej wobec lokalnych władz gazety "Chimkińskaja Prawda", ostro sprzeciwiał się wycinaniu pobliskiego Lasu Chimkińskiego pod budowę autostrady Moskwa-Petersburg. W listopadzie 2008 roku został dotkliwie pobity przed swoim domem. Lekarze przez wiele miesięcy walczyli o jego życie. Przeszedł serię ciężkich operacji - amputowano mu nogę i kilka palców. Stracił też głos. Wcześniej podpalono jego samochód; dziennikarz otrzymywał też groźby. Sprawców nigdy nie zidentyfikowano.
W jednej z wypowiedzi telewizyjnych Biekietow oskarżył mera Chimek, byłego pułkownika wojsk rosyjskich Władimira Strielczenkę, o podłożenie bomby pod jego samochodem. Wytoczono mu proces pod zarzutem pomówienia. Początkowo został skazany na grzywnę w wysokości 5 tys. rubli (163 dolary), a w grudniu 2010 roku - uniewinniony.
Biekietow to jeden z kilkunastu dziennikarzy i obrońców środowiska naturalnego, którzy zostali brutalnie poturbowani po krytycznych wystąpieniach na temat tego kontrowersyjnego projektu.
-
W Kairze i okolicach muzułmanie znów biją się z chrześcijanami
Zginęło już siedem osób, blisko sto jest rannych. Egipscy chrześcijanie przekonują, że pod rządami Bractwa Muzułmańskiego jest im gorzej niż za reżimu Mubaraka.
-
W Syrii zginęło już 8785 żołnierzy
Syryjska organizacja obrony praw człowieka twierdzi, że w ciągu dwóch lat wojny między siłami reżimu prezydenta Baszara el-Asada a próbującymi go obalić rebeliantami zginęło niemal 9 tys. żołnierzy sił rządowych. Mające siedzibę w Syrii Centrum Dokumentacji Przemocy śledzi wydarzenia od początku konfliktu i prowadzi obliczenia zabitych, rannych i zaginionych. Ten rzadki raport o ofiarach po stronie sił reżimu, został zestawiony na podstawie danych ze źródeł rządu i opozycji.
Według danych ONZ ze stycznia bieżącego roku w konflikcie w Syrii poniosło śmierć ponad 70 tys. osób.
-
Projekt Natalia: bransoletki dla obrońców praw człowieka
Organizacja Civil Rights Defenders (CRD) wpadła na ciekawy pomysł: wyposażenia zagrożonych napaścią obrońców praw człowieka w pancerne bransolety z GPS.
Działa to tak: w razie ataku posiadacz bransolety aktywuje alarm. Wtedy sygnał GPS z dokładną lokalizacją jest wysyłany za pośrednictwem sieci komórkowej do siedziby CRD w Sztokholmie „oraz do osób znajdujących się w pobliżu, które mogą bezzwłocznie udzielić pomocy”. Sygnał dociera również do osób śledzących projekt na Facebooku i Twitterze.
Projekt nosi nazwę Natalia – od imienia współpracowniczki CRD Natalii Estemirowej, która badała naruszenia praw człowieka w Czeczenii. 15 lipca 2009 r. została porwana przez nieznanych sprawców i wywieziona do Inguszetii. Tego samego popołudnia odnaleziono jej ciało.
Autorzy projektu przekonują, że w przypadkach uprowadzenia kluczowe jest pierwsze 48 godzin. Możliwość szybkiej reakcji w sytuacjach zagrożenia często bywa kluczowa dla uratowania życia.
Dzięki bransolecie potencjalnie setki tysięcy ludzi może zostać poinformowanych o ataku w ciągu zaledwie kilku minut od zdarzenia i będzie mogło wywrzeć presję na reżim. W założeniu sama świadomość, że świat dowie się o ataku, stanowiłby wirtualną osłonę dla obrońców praw obywatelskich.
Pierwszymi osobami, które otrzymały bransolety, są działacze z rejonu kaukaskiego, m.in. Magomed Mutsulgow z Inguszetii i Sapijat Magomedowa z Dagestanu. Na Kaukazie już kilkanaście osób broniących praw człowieka padło ofiarą zabójstw lub porwań na tle politycznym.
Pomysł wydaje mi się dobry, z jednym zastrzeżeniem, a właściwie dwoma. Po pierwsze, mam wątpliwość czy nieznani sprawcy w Czeczenii przejmą się gadżetem na nadgarstku swojej ofiary i tysiącami followersów na Twitterze. Ale lepsze to niż nic.
Po drugie, bransoletki powinny być wręczane tylko tym działaczom, którzy występują otwarcie i nie kryją swoich kontaktów z Zachodem – inaczej mogą ich narazić na kłopoty. Chociaż... kto wie, jeśli projekt się upowszechni i Chińczycy wyprodukują tanie imitacje z zegarkiem zamiast GPS, noszenie pomarańczowej bransolety może się w pewnych kręgach zrobić się trendy: „Wszyscy jesteśmy Natalią Estemirową”.
-
Chodzi o szefa MSW Jurija Łucenkę i ministra ekologii Georgija Filipienkę. Kijowski politolog jest przekonany, że wypuszczenie Łucenki z więzienia to gest Kijowa wobec Unii. - Rosną szanse na wypuszczenie z więzienia także byłej premier - mówi Wadim Karasiow. Jego zdaniem szans na ułaskawienie byłej premier dziś nie ma, bo oznaczałoby to dla władzy zbyt wielkie ryzyko, ale całkiem prawdopodobne, że za miesiąc-dwa dostanie zgodę na wyjazd na kurację czy operację do Niemiec, gdzie lekarze mogliby ją wyciągnąć z poważnej choroby kręgosłupa, z którą nie mogą sobie poradzić medycy ukraińscy.
- piątek, 05 kwietnia 2013
-
Dramatycznie rozdzielona rodzina imigrantów. Obama: Zmieńmy prawo!
„Czas naprawić nasz wadliwy system imigracyjny, żeby rodziny takie jak rodzina Claudii nie były rozdarte” - napisał na Twitterze Barack Obama. Czy wszyscy nielegalni imigranci, czyli około 11 mln osób, dostaną szansę na obywatelstwo, jeśli się ujawnią i zapłacą zaległe podatki? Tym razem projekt ma szansę przejść, bo ostatnie wybory wyraźnie pokazały, jak ważne są głosy Latynosów
-
Debata w Waszyngtonie o liczbie żołnierzy (którzy zostaną w Afganistanie po 2014 r.) jest chybiona. Nie ma ona nic wspólnego z najważniejszymi problemami, przed jakimi staje Afganistan. Kraj ten wymaga przejścia do planu pokojowego, a nie wyjścia.
Pierwszą częścią tego planu muszą być rozmowy o zawieszeniu broni między talibami, USA i rządem afgańskim, tak aby wojska NATO mogły wyjść z godnością, i aby zredukować horrendalny poziom przemocy. Afganistanu nie da się ustabilizować walcząc do ostatniego dnia. Po pierwszych negocjacjach muszą nastąpić dalsze rozmowy między talibami i rządem afgańskim o podziale władzy. To umożliwiłoby zawieszenie broni, włączyło talibów w struktury państwa i stworzyło polityczne rozwiązanie konfliktu.
-
Urugwaj o krok od legalizacji małżeństw jednopłciowych
Przytłaczająca większość senatorów i posłów jest „za” przyjęciem stosownej ustawy. Stanowi ona, że małżeństwo to "trwały związek dwóch osób takiej samej lub przeciwnej płci". I usuwa z dotychczasowego ustawodawstwa definicję małżeństwa jako "związku kobiety i mężczyzny". Nawet prawicowa opozycja odrzuca protesty Kościoła katolickiego.
-
Linie Air France ukarane grzywną za dyskryminację pasażerki
Air France zostały w czwartek skazane przez sąd w Bobigny na grzywnę w wysokości 10 tys. euro za dyskryminację pasażerki, propalestyńskiej działaczki, która została wyproszona z samolotu lecącego do Tel Awiwu. Horia Ankur, 30-letnia pielęgniarka, chciała polecieć do Izraela 15 kwietnia 2012 r., żeby wziąć udział w imprezie "Witamy w Palestynie", organizowanej przez propalestyńskich działaczy, która ostatecznie została udaremniona przez izraelskie władze.
Kiedy samolot przygotowywał się do startu na lotnisku w Nicei, przedstawiciel Air France podszedł do kobiety i spytał, czy ma izraelski paszport. Kiedy kobieta odpowiedziała, że "nie", padło kolejne pytanie - czy jest żydówką. Gdy za drugim razem kobieta udzieliła negatywnej odpowiedzi, została poproszona o opuszczenie pokładu.
"Nie możemy tolerować takiego zachowania na naszym terytorium" - oświadczył prokurator Abdelkrim Grini. "Dzisiaj zapytają panią, czy jest pani żydówką, jutro - czy muzułmanką, a pojutrze - czy jest pani osobą homoseksualną, czy należy do związku zawodowego" - akcentował prokurator.
Pracownik Air France zeznał, że tuż przed odlotem okazało się, iż nazwisko pasażerki figurowało na sporządzonej przez izraelskie władze liście osób niepożądanych.
- czwartek, 04 kwietnia 2013
-
Fot. AP
Tysiące Palestyńczyków uczestniczyły w czwartek na Zachodnim Brzegu Jordanu w pogrzebach zmarłego w izraelskim więzieniu palestyńskiego działacza oraz dwóch palestyńskich nastolatków zastrzelonych w trakcie antyizraelskich protestów.
Wywołał je we wtorek zgon 64-letniego Majsary Abu Hamdije, który odbywał w izraelskim więzieniu karę dożywotniego pozbawienia wolności i cierpiał na raka. Przedstawiciele władz palestyńskich oskarżyli stronę izraelską o opóźnienie leczenia Abu Hamdije i zapewnili pełny ceremoniał wojskowy jego pogrzebowi, który odbył się w czwartek w Hebronie.
Abu Hamdije został skazany na dożywocie za współudział w usiłowaniu dokonania zamachu bombowego na kawiarnię w Jerozolimie w 2002 roku. W trakcie protestów, jakie wywołała jego śmierć, czterech młodych Palestyńczyków obrzuciło w środę ładunkami zapalającymi izraelski wojskowy punkt kontrolny koło Tulkaremu w północnej części Zachodniego Brzegu. Żołnierze odpowiedzieli ogniem, zabijając 17-letniego Amera Nassara i 18-letniego Nadżiego Belbisiego.
-
Zdaniem Eliota Cohena, dyrektora programu badań strategicznych Szkoły Zaawansowanych Studiów Międzynarodowych (SAIS) Uniwersytetu Johna Hopkinsa w Waszyngtonie, Obama de facto stopniowo "wycofuje się z militarnych zobowiązań USA za granicą", które w ostatnim półwieczu gwarantowały bezpieczeństwo ich sojusznikom.
Osłabienie tak rozumianego przywództwa Ameryki grozi w przyszłości destabilizacją i chaosem w takich regionach świata jak Azja Wschodnia i Zatoka Perska - ocenia. Cohen przypomniał o rosnącej agresywności Chin i nieudanych próbach zmuszenia Iranu za pomocą sankcji do rezygnacji ze zbrojeń atomowych. Prawica atakuje też Obamę za dążenie do eliminacji broni atomowej i niemodernizowanie amerykańskiego arsenału atomowego. Jego krytycy podkreślają, że Rosja, a zwłaszcza Chiny, modernizują swoją broń nuklearną.
Inni komentatorzy uważają jednak, że polityka obecnej administracji, kładąca nacisk na "soft power", dyplomację i współpracę z innymi państwami, jest najlepszą opcją w przypadku najbardziej zapalnych dziś konfliktów: z Iranem, reżimem prezydenta Baszara el-Asada w Syrii i Koreą Północną.
Jak sugeruje w konserwatywnym "Wall Street Journal" jego czołowy publicysta Gerald F. Seib, we wszystkich trzech konfliktach Obama ma rację, polegając na sankcjach, nacisku dyplomatycznym oraz współpracy z ONZ i innymi krajami. Jest to niezbędne, aby na arenie międzynarodowej izolować te dyktatorskie reżimy, podczas gdy użycie siły grozi niepotrzebnymi wojnami. Seib zwraca uwagę, że głośnym echem w mediach odbiło się np. wysłanie przez USA w rejon Półwyspu Koreańskiego bombowców strategicznych, które mają być ostrzeżeniem dla Korei Północnej.
"Chociaż te samoloty to efektowny materiał na czołówki gazet, to krajem, który ma realną możliwość zmiany zachowania Phenianu, są Chiny - a nie USA" - napisał publicysta "WSJ". Gospodarcze przetrwanie Korei Północnej zależy od Chin - przypomina Seib - co oznacza, że Waszyngton musi przede wszystkim przekonywać Pekin, żeby pomógł mu w nakłonieniu reżimu Kim Dzong Una do wyrzeczenia się broni nuklearnej. Kluczem do rozwiązania problemu jest zatem dyplomacja.
- fragment analizy Tomasza Zalewskiego, PAP
-
Meksykańska blogerka Lucy przeciwko kartelom. Co miesiąc zmienia mieszkanie. Plany? Przeżyć
Tajemniczy autor wpływowego Blog del Narco, na którym pojawiają się najbardziej drastyczne szczegóły meksykańskiej wojny narkotykowej, to dwudziestoparolatka, która - jak mówi - kocha swój kraj, ale codziennie boi się o życie. Napisała książkę, która za kilka dni ukaże się w USA. - Cały czas się bałam, że zabiją mnie, zanim skończę - przyznaje Lucy.
-
Maleją szanse na szybkie pojmanie Kony’ego
Stany Zjednoczone zaoferowały 5 mln dol. nagrody za informacje prowadzące do pojmania ugandyjskiego watażki Josepha Kony’ego. Ale sytuacja polityczna w Środkowej Afryce mu sprzyja.
Kony to przywódca Bożej Armii Oporu, jednej z milicji powstałych w trakcie wojny domowej w Ugandzie. Zniesławił się przymusowym wcielaniem do swojej armii tysięcy dzieci-żołnierzy. Boża Armia Oporu przez 25 lat spowodowała śmierć 100 tys. ludzi i wysiedlenie dwóch milionów.
Joseph Kony w Sudanie, 2006 r. Fot. Reuters
W 2005 r. Międzynarodowy Trybunał Karny oskarżył Kony’ego o zbrodnie przeciw ludzkości. Jednak wciąż jest on wolny - ostatnio ukrywa się w Republice Środkowoafrykańskiej (RŚA). Liczebność jego bandy stopniała do kilkuset żołnierzy.
Globalną (nie)sławę Kony zyskał za sprawą amerykańskiej organizacji pozarządowej Invisible Children, która w ramach kampanii Kony2012 wyprodukowała kontrowersyjny film, który w krótkim czasie zyskał ponad 100 mln odsłon na YouTube.
Jesienią 2011 r. prezydent Barack Obama wysłał do Ugandy stu żołnierzy, by pomogli tamtejszemu rządowi rozbić Bożą Armię Oporu, jednak bez rezultatu. Rok temu Unia Afrykańska powołała specjalną armię, której zadaniem miało być wytropienie watażki. Na próżno.
Sekretarz Stanu USA John Kerry, informując w środę o nagrodzie za głowę Kony’ego, przyznał, że jest ona wyrazem bezradności: - Nie będzie łatwo go znaleźć. Boża Armia Oporu rozpadła się na luźne grupki, rozproszone w gęstej dżungli.
Kony’emu pomaga sytuacja w RŚA. 10 dni temu rebelianci z ruchu Seleka obalili prezydenta Francoisa Bozize. Jego miejsce zajął nie uznawany przez społeczność międzynarodową Michel Djotodia.
Nic nie wskazuje na to, by ruch Seleka popierał Bożą Armię Oporu, mimo to samozwańczy prezydent nakazał wojskom ugandyjskim polującym na Kony’ego w ramach sił Unii Afrykańskiej, żeby opuściły kraj. Wcześniej UA zawiesiła Bangui w prawach członka.
- Teraz naszym priorytetem jest bezpieczeństwo kraju i naszych obywateli - oznajmił rzecznik środkowoafrykańskich rebeliantów Eric Massi. - Za wcześnie na dyskusję o polowaniu na Josepha Kony’ego.
Ugandyjczycy przerwali poszukiwania i wycofali się do głównej bazy w RŚA.
-
Arabia Saudyjska paraliżuje za karę
Saudyjski sąd skazał 24-latka na paraliż od pasa w dół. To kara za napaść, w której uszkodził kręgosłup innego mężczyzny.
- środa, 03 kwietnia 2013
-
Brazylia uwalnia gosposie, czyli daje im prawa pracownicze
Ponad 7 mln brazylijskich pomocy domowych dostało od parlamentu prawa pracownicze. Należy im się m.in. ośmiogodzinny dzień pracy, możliwość korzystania ze zwolnienia lekarskiego, urlop macierzyński i wypoczynkowy. Media nazwały ustawę "drugą abolicją niewolników". Liczba pomocy domowych sięga w Brazylii 7 mln. To ponad dwa razy więcej niż pracuje ich we wszystkich krajach rozwiniętych - wynika ze statystyk Światowej Organizacji Pracy.
-
Młodzi Pakistańczycy nie lubią demokracji
Jako najlepszy system polityczno-prawny chętniej wskazują szariat i rządy wojskowych – wynika z sondażu przeprowadzonego przez British Council.
Według opublikowanego w środę badania 38 proc. Pakistańczyków w wieku 18-29 lat sądzi, że prawo islamskie jest najlepsze dla kraju. 32 proc. wskazań zdobyły rządy wojskowych, a demokracja znalazła się na ostatnim miejscu z wynikiem 29 proc.
Pakowanie materiałów dla komisji wyborczych. Lahore, 30 marca. Fot. AP
Mniej niż jedna czwarta ankietowanych sądzi, że oni sami lub ich rodziny skorzystali na demokracji. 94 proc. uważa, że kraj idzie w złym kierunku, podczas gdy w 2007 roku opinię tę podzielała jedynie połowa badanych.
Większość zadeklarowała, że bardziej ufa armii niż jakiejkolwiek innej instytucji; o wojskowych pozytywne zdanie ma ok. 70 proc., o rządzie - tylko 13 proc. Co czwarty badany powiedział, że bezpośrednio doświadczył przemocy lub był jej świadkiem; liczba ta do ponad 60 proc. wzrasta na terytoriach plemiennych przy granicy z Afganistanem. Jednocześnie największym powodem do niepokoju są rosnące ceny, a nie terroryzm.
11 maja w Pakistanie mają się odbyć wybory parlamentarne, w których ważna rola przypadnie właśnie ludziom poniżej 30. roku życia, stanowiącym prawie jedną trzecią spośród zarejestrowanych wyborców.
-
Gwatemalski dyktator Efrain Rios Montt odpowiada przed sądem za ludobójstwo
Wznowiony właśnie proces ujawnia systematyczne ludobójstwo jako taktykę armii w wojnie przeciw lewicowym partyzantom 30 lat temu. Wstrząsające świadectwo jej zbrodni daje dwustu ocaleńców z masakr, które pochłonęły życie 200 tys. ludzi.
-
Zgromadzenie Ogólne przyjęło traktat o kontroli handlu bronią
Zakazuje on transferów broni konwencjonalnej do innych krajów, gdy istnieje ryzyko, że broń ta będzie wykorzystywana do popełnienia lub ułatwienia ludobójstwa, zbrodni przeciwko ludzkości lub zbrodni wojennych.
Na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ 154 państwa głosowały za przyjęciem Traktatu we wtorek, kilka dni po tym, jak Iran, Korea Północna i Syria próbowały go zablokować.
- To historyczny moment - powiedziała Draginja Nadaždin, Dyrektorka Amnesty International Polska. - Pomimo cynicznej próby zablokowania przez Iran, Koreę Północną i Syrię projektu zdecydowana większość narodów świata wykazała spektakularne poparcie dla Traktatu, który oparty jest o prawa człowieka.
- Kiedy weźmie się pod uwagę ogromne interesy gospodarce i polityczne producentów i eksporterów broni, Traktat ten jest hołdem zarówno dla społeczeństwa obywatelskiego, które opowiedziało się za ocaleniem ludzkiego życia i zmniejszeniem cierpienia, jak i dla rządów, którzy posłuchały wezwania - dodała Nadaždin.
Zakres przyjętego Traktatu obejmuje główne kategorie broni konwencjonalnej, w tym broni strzeleckiej i lekkiej.
- Jak podczas większości tego typu negocjacji, nie osiągnęliśmy wszystkiego, czego chcieliśmy. Na przykład amunicja nie została w pełni włączona do wszystkich przepisów traktatowych. Jednak Traktat może być poprawiony i zawiera silne zasady zapewniające solidne podstawy dla budowania międzynarodowego systemu ograniczającego transfery broni do tych, którzy popełniają zbrodnie, zarówno w czasie wojny, jak i pokoju - powiedziała Draginja Nadaždin. -Ta sytuacja pokazuje, że kiedy pojawia się dobry pomysł, który pomoże uczynić świat lepszym, społeczeństwa naprawdę mogą go zrealizować i wprowadzić zmiany w skali całego globu.
Traktat zostanie otwarty do podpisów i ratyfikacji 3 czerwca 2013 r. na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ i wejdzie w życie wkrótce po ratyfikacji przez 50 państw.
- wtorek, 02 kwietnia 2013
-
A właściwie... dlaczego nie zwolnić wszystkich z Guantanamo?
Takie prowokacyjne pytanie zadała na łamach „Foreign Policy” Rosa Brooks, prof. prawa na Uniwersytecie Georgetown.
Pytanie na czasie, bo o Guantanamo ostatnio zrobiło się głośniej za sprawą strajku głodowego. Do głodówki mogło przystąpić nawet 130 z 166 więźniów. Pentagon przyznał w poniedziałek, że protestuje 39 osadzonych.
Rodziny więźniów protestują przed ambasadą USA w Jemenie. Fot. AP
Jest to przede wszystkim protest przeciwko przetrzymywaniu przez niewyobrażalnie w demokracji długi czas (większość siedzi już 10-11 lat) bez oskarżenia, wyroku ani nadziei na zwolnienie.
Większość z kilkuset jeńców wojny z terroryzmem, jacy przewinęli się przez Guantanamo w ciągu 11 lat istnienia więzienia, zostało zwolnionych – jeszcze za Busha. Przed pozostałymi rysuje się niepewna przyszłość.Tylko sześciu czeka na proces. Część niby przeznaczono do zwolnienia, ale na przeszkodzie stanął Kongres. Innych wojsko USA uznało za zbyt niebezpiecznych, by zwrócić im wolność, lecz oficjalnych zarzutów im nie postawiono – można się domyślać, że albo z braku dowodów, albo dlatego, że wiedzą zbyt wiele o tym, co się działo w Guantanamo i mogliby narobić kłopotów.
Rząd i armia USA nie chcą opróżnić Guantanamo, argumentując, iż zwolnieni mogliby powrócić do działalności terrorystycznej.
Brooks pyta: i co z tego? Czy ich przetrzymywanie aby nie szkodzi strategicznym interesom Stanów Zjednoczonych bardziej niż zwolnienie?
Wymiany więźniów (czyli ich wypuszczanie) to na wojnie rzecz normalna. Amerykanie właśnie oddają miejscowym władzom kontrolę nad więzieniami w Afganistanie. Istnieje ryzyko, że wielu talibów wyjdzie na wolność i może nawet powróci do wojaczki. Tyle że nie zmieni to sytuacji na froncie. Za to ich bezterminowe przetrzymywanie – podobnie jak osadzonych w Guantanamo – wzmaga wrogość wobec USA i ułatwia wrogowi rekrutację nowych bojowników.
- Potrafilibyśmy zredukować ryzyko, że zwolniony więzień zostanie przyjęty przez dawnych towarzyszy z otwartymi rękami - pisze pół-żartem Brooks.
- Niech dyrektor CIA John Brennan zabierze do Guantanamo światowe media. W świetle kamer wręczy każdemu więźniowi amerykański paszport i 10 tys dol. Brennan powinien uściskać więźniów i podziękować za ich wysiłki przy walce z Al-Kaidą. I niech kupi im bilet dokądkolwiek chcą. Jemen? Pakistan? Może niektórzy chcieliby wrócić na pole walki, ale pole walki wcale nie zechce ich.
-
Jak amerykańscy strzelcy zostali wspólnikami Iranu
Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło we wtorek pierwszy w historii traktat regulujący handel bronią na świecie. Jednak egzotyczna koalicja Iranu, Syrii, Korei Północnej i lobby strzeleckiego w USA wciąż może zablokować to bezprecedensowe międzynarodowe porozumienie
-
Syria: Marzec najkrwawszym miesiącem. Zginęło ponad 6 tys. osób
Wśród ofiar ponad 2 tys. to cywile. Alarmujące dane dotyczące liczby ofiar wojny w Syrii opublikowało w poniedziałek opozycyjne Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie. Jak podała organizacja, w marcu w Syrii zginęło 6005 osób, w tym 2080 cywilów. - Wśród ofiar cywilnych 298 to dzieci poniżej 16. roku życia, a 291 to kobiety - sprecyzował szef obserwatorium Rami Abdel Rahman.
-
Kobiety nie chcą jeździć do Indii
Głośna sprawa zbiorowego gwałtu na studentce w Delhi nie tylko poruszyła całe Indie i doprowadziła do zmiany prawa, ale też poważnie zaszkodziła przemysłowi turystycznemu. W ciągu trzech miesięcy od czasu tego gwałtu liczba zagranicznych turystów odwiedzających Indie spadła o 25 proc. A kobiet - aż o 35 proc.
W marcu media na Zachodzie nagłośniły kolejny przypadek zbiorowego gwałtu - na szwajcarskiej turystce. Operatorzy turystyczni mówią, że wycieczki odwołują głównie klientki z USA, Wielkiej Brytanii, Australii i Kanady.
Turystyka zagraniczna przyniosła Indiom w ub.r. blisko 18 miliardów dolarów.
-
Cenzura w Birmie odpuszcza: pojawiły się prywatne gazety
W Birmie pierwszy raz od prawie 50 lat w poniedziałek ukazały się prywatne gazety codzienne. To kolejna oznaka liberalizacji mediów w tym kraju.
Szesnaście redakcji otrzymało zgodę władz na założenie prywatnego dziennika i wydawanie go od 1 kwietnia, ale tylko czterem udało się na czas przygotować wydania. - Przez pół wieku czekaliśmy na ten dzień - powiedział redaktor naczelny "The Golden Fresh Land Daily", 81-letni Khin Maung Lay. Dodał, że już rano sprzedano 80 tys. kopii gazety, ze zdjęciem przywódczyni opozycji Aung San Suu Kyi na pierwszej stronie. - To pokazuje, jak bardzo ludzie tęsknili za prywatnymi dziennikami.
Stoisko w Rangunie. Fot. Reuters
W Birmie działały dotychczas dzienniki rządowe, będące tubami propagandowymi władz. Jedynymi prywatnymi publikacjami były tygodniki, z których około połowa zajmuje się sportem, rozrywką czy zdrowiem.
Prywatne gazety w językach birmańskim, angielskim, hindi lub chińskim były nieodłączną częścią tej dawnej brytyjskiej kolonii. Ich redakcje zostały jednak zamknięte, gdy dyktator Ne Win znacjonalizował dzienniki w 1964 roku, dwa lata po zamachu stanu.
W sierpniu 2012 roku w ramach demokratycznych reform wprowadzanych przez prezydenta Theina Seina po prawie 50 latach zniesiono cenzurę prewencyjną mediów. Rząd poinformował dziennikarzy, że przed publikacją nie muszą już wysyłać tekstów cenzorom.
Birma przesunęła się w górę w dorocznym indeksie wolności prasy, opublikowanym w styczniu przez organizację Reporterzy bez Granic (RSF). Kraj, który od 2002 do 2011 roku był w ostatniej piętnastce, przesunął się o 18 miejsc w górę i obecnie plasuje się na 151. pozycji spośród 179 państw.
- piątek, 29 marca 2013
-
Z punktu widzenia żydowskiego osadnika sytuacja na Bliskim Wschodzie rozwija się znakomicie. Podziały wśród Palestyńczyków i anarchia w świecie arabskim zmniejszają ryzyko izraeslkich ustępstw terytorialnych. Jedyną możliwą opcją są kolejne jednostronne wycofania Izraela. To prawdpodobnie jedyna rzecz, której osadnicy muszą się obawiać.
-
Porażka traktatu regulującego handel bronią konwencjonalną
Kraje ONZ nie zdołały przyjąć pierwszego traktatu regulującego międzynarodowy handel bronią konwencjonalną. Sprzeciwiły się Korea Północna, a także Iran i Syria, które argumentują, iż treść projektu nie zapobiega przekazywaniu broni syryjskim rebeliantom.
Tymczasem jeszcze w czwartek rano wydawało się, że po siedmiu latach wysiłków traktat zostanie przyjęty przy porozumieniu 193 państw. Organizacje praw człowieka określały projekt jako najbardziej ambitną próbę powstrzymania rozprzestrzenianie się nielegalnej broni, która napędza krwawe konflikty na całym świecie. Ale np. Oxfam uważał, że nie idzie on wystarczająco daleko.
Uzgodniony już w środę projekt traktatu przewiduje, że kraje nie mogłyby eksportować broni jeśli naruszałoby to międzynarodowe embargo. Ponadto każdy kraj przed dokonaniem transakcji ma ocenić, czy jest ryzyko, że sprzedawana broń trafi w ręce terrorystów lub przestępców; może być wykorzystana do ludobójstwa lub innych nadużyć przeciwko ludności cywilnej, np. do ataków na szkoły i szpitale. Handel byłby też zakazany w przypadku dużego prawdopodobieństwa, że broń zwiększy przemoc wobec kobiet i dzieci.
Traktat obejmuje zarówno broń lekką, jak i ciężką, a więc też czołgi, samoloty, śmigłowce wojskowe, rakiety i okręty wojenne. Ale dotyczy tylko przepływów międzynarodowych, nie dotyka legislacji narodowej i nie nakłada żadnych nowych zobowiązań na krajowy handel bronią i eksporterów. To był warunek Stanów Zjednoczonych, a konkretnie lobby Krajowego Stowarzyszenia Strzeleckiego.
-
Geje i lesbijki odniosą w USA zwycięstwo w sprawie ślubów?
Z pytań sędziów sądu najwyższego USA można wróżyć, że w sprawie ślubów osób tej samej płci geje i lesbijki odniosą częściowe zwycięstwo. Ustawa definiująca małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety najpewniej zostanie obalona.
-
Segregacja rasowa w szwedzkiej stolicy
Kierowca autobusu w Sztokholmie dzielił pasażerów na białych i ciemnoskórych. Szwedzi są zszokowani - jedni mówią o „mentalnym apartheidzie”, inni podkreślają, że sprawa nabrała rozgłosu, bo ich kraj słynie z tolerancji
-
86-letni ideolog Czerwonych Khmerów może stanąć przed sądem
Człowiek numer dwa reżimu, Nuon Chea, może stanąć przed sądem za zbrodnie wojenne pomimo zaawansowanego wieku - zdecydował w piątek działający pod egidą ONZ trybunał ds. ludobójstwa w Kambodży. Decyzję taką podjęto na podstawie wyników badań lekarskich przeprowadzonych przez zagranicznych ekspertów.
Oskarżony o ludobójstwo, zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości Nuon Chea, zwany Bratem Numer Dwa, był głównym ideologiem rządzących Kambodżą w latach 1975-1979 Czerwonych Khmerów. Jako prawa ręka przywódcy Czerwonych Khmerów Pol Pota odpowiadał za najbardziej radykalne działania zbrodniczego systemu, który pochłonął co najmniej 1,7 mln ludzi.
Obecnie przed trybunałem toczy się proces już tylko dwóch przywódców Czerwonych Khmerów: byłego prezydenta Kambodży Khieu Samphana i właśnie Nuona Chea. W połowie marca br. w Phnom Penh zmarł były minister spraw zagranicznych Ieng Sary; miał 87 lat. Przed trybunałem stanęła także jego żona i była minister spraw społecznych Ieng Thrith, ale została wyłączona z postępowania sądowego ze względu na demencję. Pol Pot, zwany Bratem Numer Jeden, zmarł w 1998 r. Jeszcze rok przed śmiercią przebywał na wolności.
Trybunał, działający pod egidą ONZ, został powołany w 2003 roku, ale pracę rozpoczął dopiero w 2006 roku. Jedynym skazanym do tej pory jest Kaing Guek Eav, alias "Duch", były naczelnik więzienia Tuol Sleng, zwanego S-21, w stolicy Kambodży, w którym około 15 tys. ludzi poddano torturom przed egzekucją. W lutym 2012 r. "Ducha" skazano na dożywocie za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości.
Mieszany, kambodżańsko-międzynarodowy Trybunał był wielokrotnie krytykowany za powolne procedury i upolitycznienie.
-
Strajk głodowy w Guantanamo! Czerwony Krzyż jedzie na ratunek
Niemal setka ze 166 więźniów w Guantanamo miała już opuszczać bazę na Kubie z powodu braku jakichkolwiek dowodów przeciwko nim. Ale są nadal przetrzymywani, Ameryka nie wie, co z nimi zrobić. Osadzeni strajkują
- czwartek, 28 marca 2013
-
Molestowane dzieci w Afganistanie idą do ciupy
Co się dzieje, kiedy Afgańczyk zgwałci lub molestuje nieletniego? Zazwyczaj sprawa nie dociera do policji czy sądu. Molestowanie seksualne jest tu tematem wysoce wstydliwym, a ofiary niechętnie zgłaszają takie przestępstwa.
Problemem jest też skorumpowanie wymiaru sprawiedliwości. Jeśli sprawca jest np. żołnierzem, urzędnikiem państwowym, albo jeśli jest zamożny, szanse na jego skazanie są bliskie zeru.
Mało tego: jeśli w sprawę zostaje zaangażowany sąd, za kraty może trafić ofiara.
Afgańska Niezależna Komisja Praw Człowieka (AIHRC) zbiera informacje o takich przypadkach. Nie jest to łatwe, bo sądy dla nieletnich nie chcą dzielić się statystykami dotyczącymi tak drażliwej kwestii. Obrońcom praw człowieka i dziennikarzom ciężko jest też wejść do więzień dla nieletnich.
Zdjecie z Kabulu. Fot. Reuters
- Te twierdzenia to kłamstwa. Nie więzimy dzieci wskutek takich incydentów – mówi dziennikarce Minie Habib dyrektorka takiego ośrodka w Kabulu, Aziza Adalatkhwah. Przyznaje jednak, że nieletni są osadzeni za „przestępstwa moralne”.
Afgański kodeks karny jest pełen niekonsekwencji. Poprawka z 2009 r. uznaje gwałt na kobiecie za przestępstwo - ale nie na mężczyźnie. Prawo nie określa wieku, w którym dopuszczalne jest współżycie. Za „pedersatię” – seks między dwoma mężczyznami, ale też między mężczyzną a chłopcem – grozi do 15 lat więzienia.
Podobny problem mają kobiety, które zostały zgwałcone, uciekły przed przymusowym małżeństwem bądź przemocą domową. Także one są osadzane w więzieniach.
Ten problem jest lepiej zbadany. W zeszłorocznym raporcie Human Rights Watch zatytułowanym "Musiałam uciec" czytamy, że za "przestępstwa moralne" więzionych jest ok. 400 Afganek. Sędziowie uznają za cudzołóstwo każdy seks pozamałżeński, nawet gdy kobieta została zgwałcona lub zmuszana do prostytucji.
- Sędziowie często wydają wyrok na podstawie "zeznań" złożonych bez obecności adwokata podpisanych przez oskarżoną nieumiejącą czytać. Kobiety dostają długoletnie kary, w niektórych wypadkach ponad 10 lat więzienia - mówi dyrektor HRW Kenneth Roth.
-
Kartki na żywność w Wielkiej Brytanii. Zamiast pieniędzy
Mają zapobiec wydawaniu pieniędzy z zasiłków na alkohol czy papierosy, ale niektórzy eksperci alarmują, że wpędzą biednych w spiralę długów. Obawy mają też sami potrzebujący, którzy woleliby mieć pełną kontrolę nad wydatkami. - Czasem zdarza się coś niespodziewanego: "W zeszłym roku zepsuła mi się lodówka, dwa lata temu okazało się, że mam niesprawną kuchenkę. Dostałam wtedy z funduszu nieoprocentowaną pożyczkę", mówi jedna z kobiet. W nowym systemie otrzymałaby kupony na darmowe posiłki, ale nie na naprawę urządzeń.
-
Latające kamery nad Nowym Jorkiem
Burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg twierdzi, że już wkrótce pojawianie się samolotów bezzałogowych nad miastem będzie nieuniknione. "W przyszłości kamery nie będą już tylko montowane na budynkach i słupach, ale niektóre będą także w stanie latać" - powiedział burmistrz.
Kamery podglądające rozmnożyły się w Nowym Jorku po atakach na World Trade Center 11 września 2001 roku. Wprowadzony wówczas projekt "Stalowy pierścień" umożliwia zintegrowanie systemu monitorującego w bankach i innych instytucjach z policyjnym. Nowojorska Unia Swobód Obywatelskich (NYCLU) udokumentowała obecność blisko 2400 kamer w publicznych miejscach tylko na samym Manhattanie; obsługuje je policja, właściciele nieruchomości itp.
Bloomberg porównał nadejście ery dronów z falami, których nie da się powstrzymać. "To niepokojące, ale co za różnica, czy dron jest w powietrzu, czy też jest umieszczony na budynku" - zauważył. Jego zdaniem w ciągu pięciu lat, wraz z udoskonaleniem technologii, kamery będą wszędzie, niezależnie od tego, czy się nam to podoba, czy też nie. Utratę prywatności określił jako nieuchronną. Zastrzegł, że nie wie, jak w obecnych czasach prywatność można utrzymać.
Do niedawna drony używane były głównie do celów szpiegowskich i militarnych. Obecnie coraz częściej mówi się o korzyściach zastosowania ich także dla innych potrzeb: od przygotowywania reklam dla biur nieruchomości, poprzez opryskiwanie środkami chemicznymi pól uprawnych, monitoring środowiska, po używanie ich przez policję straż pożarną, czy agencje rządowe.
NYCLU uznała ideę wprowadzenia dronów w Nowym Jorku za powód do ogromnego niepokoju, a lekceważenie przez Bloomberga słusznej troski nowojorczyków o prywatność za rozczarowujące. "Nikt z nas nie spodziewa się, że przebywając na ulicy będziemy niewidzialni, ale mamy prawo oczekiwać, że rząd nie będzie tego na trwałe rejestrował" - mówiła Donna Lieberman z NYCLU.
Na przeprowadzanie prób z dronami nad USA jeszcze w lutym ub. r. wyraził zgodę prezydent Barack Obama. FAA pozwolił m.in policji w Miami na loty monitorujące nad obszarami dzikiej przyrody subtropikalnej Everglades na Florydzie. Samolotu bezzałogowego używali też funkcjonariusze w Północnej Dakocie podczas ścigania przestępcy.
źródło: pap
-
Rosja tropi agentów w organizacjach pozarządowych. Świat protestuje, nagonka trwa
W ostatnich tygodniach prokuratorzy i inspektorzy różnych służb przeprowadzili naloty na blisko 2 tys. niezależnych instytucji, szukając dowodów na to, że są one „agentami zagranicy”. Wczoraj prokuratorzy z Prokuratury Generalnej i funkcjonariusze policji podatkowej rewidowali moskiewskie siedziby broniącej praw człowieka organizacji Human Rights Watch i antykorupcyjnej Transparency International. Jak powiedziała dziennikarzom Rachel Denber z Human Rights Watch, goście tłumaczyli, że kazano im przeprowadzić "niezapowiedziany audyt", i zażądali dokumentów. Operacja przeciw instytucjom niezależnym jest związana z przyjętą w ubiegłym roku i ostro krytykowaną przez obrońców praw człowieka ustawą zaostrzającą kontrolę nad organizacjami pozarządowymi...
- piątek, 22 marca 2013
-
Czy Tybet powinien poddać się Chinom
Włoski komentator Francesco Sisci na łamach Asia Times Online zauważa - jak najsłuszniej - że sprawy w Tybecie idą w złym kierunku. Samospalenia (w ostatnich trzech latach było ich już 108, to magiczna liczba w buddyzmie), które najrozsądniej odczytywać jako akt oporu obywatelskiego, tylko zaogniają sytuację.
Pekin wprowadza w Tybecie coraz ostrzejsze środki bezpieczeństwa. Ostatnie doniesienia mówią o sprawdzaniu telefonów komórkowych mnichów w poszukiwaniu zdjęć Dalajlamy i połączeń zagranicznych, oraz rozbudowie orwellowskiego systemu inwigilacji.
Nawet jeśli spali się tysiąc albo 10 tys. Tybetańczyków, na politykę Chin wobec Tybetu nie będzie to miało wpływu – pisze Sisci. Różnice między Tybetańczykami w ojczyźnie i tymi na wychodźctwie rosną z każdym rokiem. To prawda: ci pierwsi są coraz bardziej zsinizowani, ci drudzy zwesternizowani. Po śmierci XIV Dalajlamy sytuacja dalej się pogorszy, bo Chińczycy sami wybiorą jego następcę, a Tybetańczycy – zgodnie z wolą Jego Świątobliwości – rozpoznają inkarnację poza granicami ChRL.
Fot. Łukasz Giza / Agencja Gazeta
W tej sytuacji zdaniem Sisciego Dalajlama ma dwie opcje do wyboru. Grać na wybuch wojny w Chinach licząc na wykrojenie z tego chaosu niepodległego Tybetu (nie precyzuje, kto miałby tę wojnę Chinom wydać, bo raczej nie Tybetańczycy).
Albo - poddać się Chinom już teraz. Porzucić mrzonki o niepodległości czy szerokiej autonomii. W zamian za złożenie Pekinowi hołdu, Dalajlama mógłby wytargować co się da, ale realistycznie.
Samą ideę rozumiem, bo samospalenia (nie będące jednak polityką DL) istotnie prowadzą donikąd, a Tybet ulega nieuchronnej sinizacji. Założenia Sisciego są jednak moim zdaniem zbyt naiwne. Gdyby Pekin był gotowy na jakiekolwiek ustępstwa wobec Tybetu, to rozmowy z DL – który myśl o niepodległości dawno porzucił – jakoś by postępowały. Problemem nie jest nieustępliwość rządu z Dharamsali, tylko z tego z Zakazanego Miasta.
„Poddając się” Chinom, DL nie uzyskałby wiele. M.in. dlatego, że taka decyzja u wielu Tybetańczyków – w Tybecie i na emigracji – nie znalazłaby zrozumienia. Groźba tybetańskiego terroryzmu jest w przyszłości bardzo realna i tylko DL zapobiega na razie jej urzeczywistnieniu.
Chiny nie odpuszczą Tybetowi, bo się go boją. Poddanie Dalajlamy nie rozwiązałoby trwale żadnego problemu, co najwyżej mogłoby dać chwilową ulgę i złudne nadzieje.
-
Islamiści przejmują rewolucję w Syrii
Trzy dekady prześladowań niemal starły syryjskie Bractwo Muzułmańskie z powierzchni Ziemi. Dziś Bractwo bierze odwet na klanie Asadów, krok po kroku przejmując wodze antyrządowego powstania.
-
W Birmie płoną meczety
Prezydent Birmy Thein Sein ogłosił w piątek stan wyjątkowy w mieście Miktila w środkowej części kraju, gdzie w trwających od dwóch dni zamieszkach na tle religijnym pomiędzy buddystami a muzułmanami zginęło co najmniej 20 osób.
Strażacy gaszą płonące domy w Miktili. Fot. AP
Deputowany opozycyjnej Narodowej Ligi na rzecz Demokracji Win Htein powiedział, że od środy spłonęło tam co najmniej pięć meczetów. Mieszkańcy boją się wyjść z domów. Obecnie nie dochodzi do większych aktów przemocy, ale sytuacja pozostaje napięta.
Według relacji deputowanego mnisi i mieszkańcy wyznający buddyzm nie pozwalali gasić pożarów domów należących do muzułmanów. Jak podawała agencja Reuters, do zamieszek z udziałem setek osób doprowadziła kłótnia na targu między muzułmańskim sprzedawcą a parą buddystów. Oprócz meczetów podpalono, muzułmańską szkołę religijną, kilka sklepów i budynek rządowy.
W ubiegłym roku przez Birmę przetoczyły się dwie fale niepokojów na tle religijnym; w stanie Arakan, na zachodzie kraju, doprowadziły do śmierci 180 ludzi i pozbawiły dachu nad głową około 115 tys.
Ostatnie wydarzenia w Miktili wywołują obawy, że niepokoje mogą rozprzestrzenić się na pozostałe części kraju. Większość spośród 60 mln mieszkańców Birmy to wyznawcy buddyzmu, a tylko ok. 5 proc. ludności stanowią muzułmanie.
-
Matkom odebrano setki tysięcy dzieci. Australia przeprasza za „wymuszone adopcje”
Premier Australii oficjalnie przeprosiła wszystkie ofiary wymuszonych adopcji, które były w tym kraju powszechną praktyką w latach 1951-75. Przez ćwierć wieku niezamężnym bądź nieletnim matkom odebrano setki tysięcy dzieci, które potem trafiały do bezdzietnych małżeństw
-
- Osiągnęliśmy taki etap, że broń musi ucichnąć, do głosu powinna dojść polityka - oświadczył w czwartek Ocalan, który od 14 lat odsiaduje wyrok dożywocia za zdradę w tureckim więzieniu na wyspie Imrali.
-
W Indonezji pięć lat za cudzołóstwo, rok za kocią łapę
Rząd Indonezji chce zaostrzyć prawo karne. Proponuje, by do pięciu lat wydłużyć karę więzienia za cudzołóstwo i wprowadzić zakaz mieszkania bez ślubu. Kara ma też grozić za praktykowanie czarnej magii.
Dotychczas za zdradę małżeńską groziło do dziewięciu miesięcy więzienia. "Cudzołóstwo jest przyczyną wielu problemów społecznych. Kara powinna odstraszać, a dziewięć miesięcy nie jest wystarczające" - powiedział członek rządzącej Partii Demokratycznej Chatibu Wiranu.
Nowe przepisy zabraniają również wspólnego mieszkania parom pozostającym w nieformalnych związkach - grozi za to do roku więzienia. Dotychczas ta źle widziana przez większość społeczeństwa praktyka nie była karana przez prawo.
Według nowego kodeksu karnego, którego projekt rząd złożył w parlamencie, kara więzienia do lat pięciu i grzywna do 300 milionów rupii (23,5 tys. euro) będzie grozić osobie praktykującej czarną magię, która doprowadzi do choroby, cierpienia fizycznego, psychicznego albo śmierci. Dodatkowo jeśli czarownik otrzymał za swoje działanie wynagrodzenie, kara może zostać zwiększona o jedną trzecią.
Zdaniem ekspertów reforma oznacza wyraźny wzrost wpływu islamu na indonezyjskie prawo. Obecny kodeks karny został zredagowany w 1918 roku i zreformowany w 1958 roku. Aby nowy wszedł w życie, musi go zatwierdzić parlament.
- czwartek, 21 marca 2013
-
Uran z wojennych pocisków zabija irackie dzieci?
Wydłużone głowy, krótkie kończyny, jedno oko pośrodku twarzy... - w Falludży prawie 15 proc. noworodków ma wady wrodzone. Lekarze winią o to pociski uranowe stosowane podczas wojny przez wojska USA. Właśnie minęła dziesiąta rocznica inwazji
-
Do tej pory władze Iranu starały się przedstawiać swą republikę jako wzorową obrończynię wszelkich islamskich cnót i muzułmańskich mas, przeciwstawiając ją skorumpowanym reżimom arabskim. Jednak brutalna polityka rządu Ahmadineżada ostatecznie zaprzepaściła te wysiłki.
Zielony Ruch ze swą ideą suwerenności ludu to poważne wyzwanie dla irańskiej teokracji. Na razie Zieloni ponieśli klęskę polityczną, ale nie stracili moralnej legitymacji. Wyrzekając się przemocy, obnażyli słabość intelektualną i brutalność islamskiego reżimu. Czas pracuje na ich korzyść. Ich siła polega na tym, że żądania godności i wolności - inaczej niż ich rodzice na przełomie 1978 i 1979 r. - formułują w sposób wolny od ideologii. Tak jak wszystkie demokratyczne ruchy w regionie nie mają wyraźnego lidera politycznego, co paradoksalnie także jest ich atutem.
- Ramin Jahanbegloo w Magazynie Świątecznym
-
Amerykanin David Ranta za chwilę wyjdzie z więzienia. Siedział ponad dwie dekady, bo w jego sprawie kłamali wszyscy - od detektywów po świadków. A prawdziwy morderca zapewne od dawna nie żyje.
-
Apel Lecha Wałęsy w sprawie Kuby
"Dzisiaj, w dziesiątą rocznicę Czarnej Wiosny na Kubie, chciałbym przypomnieć o długiej walce, jaka prowadzą żony, matki, córki i krewne aresztowanych dysydentów, zrzeszone w ruchu Damy w Bieli. Walce prowadzonej w imię wolności i godności swoich najbliższych oraz godności całego społeczeństwa kubańskiego" - napisał były prezydent Lech Wałęsa.
W apelu datowanym na 18 marca możemy przeczytać m.in. "Poruszony prośbą Berty Soler, liderki Dam w Bieli, która po raz pierwszy uzyskała możliwość wyjazdu z Kuby i w tych dniach odwiedziła Polskę, wzywam społeczność międzynarodową, rządy krajów demokratycznych, instytucje zajmujące się prawami człowieka oraz uczelnie wyższe o niesienie wsparcia również dla dzieci represjonowanych działaczy i działaczek społeczeństwa obywatelskiego, a także dla tych młodych Kubańczyków, którzy za swe poglądy płacą brakiem możliwości dalszej nauki i realizacji kariery zawodowej. Stwórzmy bądź udostępnijmy im istniejące programy stypendialne, umożliwiające darmowe podjęcie lub kontynuowanie studiów za granicą. Ich talenty nie mogą się zmarnować, a pokojowa walka o wolność i demokrację nie może być przeszkodą do pogłębiania wiedzy. Prawo do edukacji jest prawem każdego człowieka. Nie pozostańmy obojętni! Bądźmy solidarni!
Czarna Wiosna (Primavera Negra) to określenie wydarzeń zapoczątkowanych o świcie 18 marca 2003 r., kiedy to na całej wyspie ruszyła fala masowych zatrzymań dziennikarzy, związkowców i opozycjonistów. Kubańskie władze oskarżyły ich o "prowadzenie działalności konspiracyjnej zorganizowanej przez szefa Sekcji Interesów Stanów Zjednoczonych na Kubie Jamesa Casona". Był to najbardziej drastyczny w ostatnich latach atak na ruch dysydencki i opozycyjny.
Ostatecznie zatrzymano i skazano (od 6 do 30 lat więzienia) w przyspieszonych procesach 75 opozycjonistów, aktywistów praw człowieka, niezależnych dziennikarzy i członków niezależnych związków zawodowych.
W czerwcu 2010 r. Kościół katolicki wynegocjował z reżimem zwolnienie więźniów sumienia Czarnej Wiosny, ale za cenę ich emigracji z wyspy. Nie uległo temu szantażowi 12 osób - wyszli zza krat, ale pozostali na Kubie.
Według szacunków Dam w Bieli obecnie reżim przetrzymuje ponad 80 więźniów sumienia.
Cały apel na stronie fundacji Instytut Lecha Wałęsy.
-
„Ukradliście nam przyszłość”. Weteran z Iraku pisze dramatyczny list do George'a W. Busha
„Zaciągnąłem się dwa dni po atakach z 11 września 2001 r., bo nasz kraj został zaatakowany. Chciałem się zemścić na ludziach, którzy zabili 3 tys. Amerykanów. Nie zrobiłem tego po to, żeby jechać do Iraku, kraju, który nie miał nic wspólnego z tymi atakami i nie stanowił zagrożenia nawet dla swoich sąsiadów, a co dopiero dla Stanów Zjednoczonych. Nie chciałem "wyzwalać" Irakijczyków, niszczyć rzekomych zakładów z bronią masowego rażenia ani zaprowadzać w Bagdadzie tego, co cynicznie nazywacie "demokracją" - napisał w liście do George'a W. Busha i Dicka Cheneya weteran z Iraku Thomas Young. Zapowiedział, że... w kwietniu umrze.
-
Komorowski: udział Polski w wojnie irackiej – „gestem solidarności”
"Tamte decyzje o polskim zaangażowaniu były decyzjami solidarności w obliczu BŁĘDNIE ROZUMIANEGO zagrożenia terrorystycznego na niespotykaną wcześniej skalę" – powinien był powiedzieć prezydent Komorowski, odnosząc się do 10. rocznicy operacji sił międzynarodowych w Iraku. We wczorajszych wypowiedziach rządzących zabrakło refleksji odnośnie skutków inwazji dla Iraku, a nie tylko dla polskiej armii i "relacji sojuszniczych".
Dla przypomnienia, fragment mojego komentarza o rocznicy, który dziwnym sposobem nie trafił do internetu:
- Było wiele powodów, by obalić Saddama, a broń masowego rażenia wybraliśmy dlatego, że był to powód, co do którego większość z nas mogła się zgodzić - mówił wiceszef Pentagonu Paul Wolfowitz. Neokonserwatyści z otoczenia prezydenta George’a W. Busha sądzili, że zmiana reżimu w Iraku pociągnie za sobą zmiany w innych krajach regionu, gdzie powstaną proamerykańskie demokracje, co rozwiąże problem terroryzmu. Pod ich presją CIA sięgnęła po dowody fabrykowane przez płatnych agentów oraz skłóconych z reżimem Saddama uchodźców.
Udokumentowane dane mówią, że w następstwie inwazji śmierć poniosło 120 tys. Irakijczyków, bardziej śmiałe szacunki podają liczby zbliżone do miliona. Zginęło blisko 4,5 tys. amerykańskich żołnierzy, zaś koszt 9-letniej okupacji ocenia się na 1 bilion dolarów.
Mimo ogromnych nakładów Ameryka tę wojnę przegrała. W Iraku powstała quasi-demokracja, do tego wcale nie przyjazna USA. Obalenie Saddama Husajna wytworzyło w regionie próżnię, w której urośli wrogowie Ameryki: Iran i jego sojusznicy z Syrii, libańskiego Hezbollahu i palestyńskiego Hamasu. Izrael przestał mieć ochotę na pokój z Palestyńczykami. Notowania Ameryki gwałtownie spadły na całym świecie. Al-Kaida dostała nowy poligon do walki z USA. Talibowie, korzystając z nieuwagi, przeszli do kontrofensywy w Afganistanie. Wszystko odwrotnie do założeń.
Jednym pozytywem było nastraszenie Muammara Kaddafiego, który dobrowolnie wyzbył się broni masowego rażenia – bez tego libijska rewolucja z 2011 r. miałaby pewnie więcej ofiar. Niewątpliwie świat bez Saddama jest lepszy, ale w sumie to marne pocieszenie.
-
Komitet orzekł, że nic nie wskazuje na to, by tragedia prawnika Funduszu Hermitage Capital, zamęczonego trzy lata temu w moskiewskim areszcie, była wynikiem przestępstwa. Sam zmarły jest natomiast pośmiertnie sądzony za uchylanie się od płacenia podatków.
- środa, 20 marca 2013
-
Strajk głodowy w Guantanamo
Już 24 więźniów osadzonych w amerykańskiej bazie Guantanamo na Kubie bierze udział w strajku głodowym. Protestują przeciw przetrzymywaniu ich bez zarzutów oraz brakowi perspektyw na uwolnienie.
Ośmiu tak bardzo straciło na wadze, że więzienni lekarze podjęli decyzję o przymusowym karmieniu ich przez sondę nosowo-żołądkową, a dwaj strajkujący trafili do szpitala z objawami odwodnienia - podał rzecznik więzienia kapitan Robert Durand. Według standardów więzienia w Guantanamo osadzony bierze udział w strajku głodowym, jeśli odmówi co najmniej dziewięciu posiłków z rzędu.
Zasieki bazy amerykańskiej w Guantanamo. Fot. Reuters
Obecnie na terenie bazy wojskowej na Kubie przetrzymywanych jest 166 jeńców wojny z terroryzmem. Prawie wszyscy przebywają tam od 11 lat i nie zostały im postawione zarzuty.
W połowie marca 45 adwokatów więźniów osadzonych w Guantanamo wystosowało list do szefa Pentagonu Chucka Hagla, informując go o trwającym od lutego strajku głodowym. Powodem głodówki miała być decyzja władz więzienia o odebraniu osadzonym ich egzemplarzy Koranu, a także konfiskata innych rzeczy osobistych, jak zdjęcia i listy od rodziny czy listy od ich prawników.
Barack Obama zapowiadał na początku swych rządów, że zamknie Guantanamo w ciągu roku. Kongres blokuje jednak odpowiednie działania na rzecz zamknięcia więzienia.
-
Pokaż swoją fryzurę w proteście przeciw restrykcjom i gułagom w Korei Północnej
Polscy obrońcy praw człowieka z Amnesty International lansują pomysłową kampanię międzynarodową
-
Al-Kaida: ścięliśmy Philippe'a
Terroryści z Al-Kaidy ogłosili, że zabili francuskiego zakładnika w akcie zemsty za interwencję francuskich wojsk w Mali
-
Ocieplenie klimatu = 3 miliardy biedaków więcej
Jeśli nie poradzimy sobie z zagrożeniami środowiskowymi, to do 2050 r. liczba ludzi żyjących w nędzy może wzrosnąć o trzy miliardy – ostrzega ONZ w tegorocznej edycji Raportu Rozwoju Społecznego.
Raport nie jest całkiem pesymistyczny. Odnotowuje lepsze od oczekiwań postępy w zdrowiu, edukacji i zamożności, czym może się pochwalić kilkadziesiąt krajów rozwijających się. Jednak zagrożenia wynikające z niedostatecznych działań na rzecz powstrzymania ocieplenia klimatu, wylesienia, zanieczyszczenia wód oraz powietrza mogą zatamować ten postęp.
Chroniczne zagrożenia środowiskowe należą do najpoważniejszych przeszkód na drodze do rozwoju. Zmiany klimatyczne je wzmacniają. Degradacja ekosystemu zmniejsza szanse na poprawę warunków bytowych, zwłaszcza u najbiedniejszych. Czyste i bezpieczne środowisko powinno być uznane za prawo, nie przywilej, czytamy w raporcie.
Mężczyzna kupuje chleb w Kairze, gdzie ceny żywności szybko rosną. Fot. Reuters
Od 1990 od 2008 r. odsetek ludzi żyjących poniżej granicy biedy (określa ją dochód 1,25 dol. dziennie na głowę) spadł z 43 do 22 proc. W największej mierze to zasługa postępu w Chinach. W ubiegłym roku Bank Światowy ogłosił, że jeden z „millenijnych celów rozwoju” – zmniejszenie o połowę odsetka ludzi żyjących w biedzie – został osiągnięty przed terminem, określonym na rok 2015.
Wskaźnik Rozwoju Społecznego (HDI) jest wyliczany co roku przez ONZ-owską agendę ds. rozwoju UNDP. Obok dochodu na głowę, uwzględnia on upowszechnienie edukacji i oczekiwaną długość życia. W tegorocznej edycji na szczycie są Norwegia i Australia. Na dole – Demokratyczna Republika Konga i Niger.
W ponad 40 państwach postęp był powyżej oczekiwań. Najgwałtowniejszy odnotowano tam, gdzie należało się go spodziewać: w Brazylii, Chinach, Indiach, Indonezji, RPA, Turcji. Ale wyraźny rozwój widać też w Bangladeszu, Chile, Ghanie, Mauritiusie, Rwandzie, Tunezji.
„Po raz pierwszy od stuleci, kraje Południa są motorem globalnego rozwoju i zmian społecznych”, czytamy w raporcie.
Wzrost Chin i Indii, które w ciągu 20 lat podwoiły swoje PKB, wyciągnął wielokrotnie więcej ludzi z nędzy niż rewolucja przemysłowa w Europie i USA. Raport krytykuje „krótkowzroczne środki oszczędnościowe” zwiększające nierówności, chwali natomiast programy transferu pieniędzy dla biednych, na dużą skalę wprowadzone w Brazylii, Indiach i Meksyku.
-
Warszawski: Węgierskie nagrody za nienawiść
W Święto Niepodległości węgierskie władze przyznały liczne nagrody i odznaczenia skrajnie prawicowym ksenofobom, antysemitom i zawziętym wrogom Romów.
- wtorek, 19 marca 2013
-
Ukrainki i aborcje ratują Samarytan
Dzięki testom genetycznym i małżeństwom z Ukrainkami starożytna wspólnota licząca dziś zaledwie 750 osób przestała się obawiać o swoje istnienie.
-
Zimbabwe będzie mieć nową konstytucję
Obywatele Zimbabwe przyjęli w sobotnim referendum nową konstytucję, która zmniejsza prerogatywy prezydenta, ogranicza też do dwóch liczbę kadencji prezydenckich jednej osoby. Konstytucję poparło niemal 95 proc. głosujących - poinformowała we wtorek komisja wyborcza. W referendum wzięło udział nieco ponad połowę z 6 mln uprawnionych. Podczas głosowania nie doszło do poważniejszych incydentów.
O konstytucji i nadchodzących wyborach w Zimbabwe szerzej piszę tutaj.
-
Byli oficerowie wojskowych dyktatur Ameryki Południowej przed sądem w Buenos Aires
Są oskarżeni o to, że porywali, torturowali i mordowali setki lewicowych przeciwników w ramach wspólnej operacji „Kondor”.
-
"Terminator" zgłosił się do Hagi
Kongijski watażka, ścigany przez Międzynarodowy Trybunał Karny za zbrodnie wojenne Bosco "Terminator" Ntaganda zjawił się w poniedziałek w ambasadzie USA w stolicy Rwandy i poprosił o przekazanie w ręce Międzynarodowego Trybunału Karnego.
Ntaganda jest poszukiwany przez MTK za zbrodnie przeciw ludzkości, między innymi za wcielanie do armii dzieci-żołnierzy oraz masowe gwałty. Był rebeliantem, który w 2009 r. został generałem armii Demokratycznej Republiki Konga, a następnie z niej zdezerterował. Uważa się go za jednego z architektów rebelii Ruchu 23 Marca, która wybuchła na wschodzie DRK w 2012 r.
"Terminator" na obchodach 50. rocznicy niepodległości Konga. Zdjęcie z 2010 r. Fot. AP
Pod koniec lutego wśród rebeliantów z Ruchu 23 Marca doszło do rozłamu. Po trzytygodniowej wojnie frakcja dowodzona przez gen. Sultaniego Makengę rozgromiła rywali z frakcji kierowanej przez biskupa Jean-Marie Runigę Lugerero, do której należał „Terminator”. Pokonani – w sumie ok. 500 partyzantów – uciekli do Rwandy.
Kinszasa proponuje zwycięskiej frakcji podpisanie pokoju, który zakończy roczną rebelię. Rząd oferuje rebeliantom amnestię, posady w rządowym wojsku i administracji, szczególnie we wschodniej prowincji Kivu, co czyniłoby ją udzielnym królestwem partyzantów.
Zeznania „Terminatora” w Hadze, dokąd z pewnością trafi, mogą być dla Rwandy kłopotliwe. Kraj ten jest oskarżany przez ekspertów ONZ o wspieranie Ruchu 23 Marca. Od początku lat 90. wszystkie zbrojne rebelie na wschodzie Konga wywołują miejscowi Tutsi, wspierani przez Ugandę i Rwandę.
Pod koniec lutego Rwanda wraz 10 innymi krajami regionu podpisała porozumienie, które ma pomóc w zaprowadzeniu pokoju w DRK. Sygnatariusze dokumentu zobowiązali się nie przyjmować na swoim terytorium osób poszukiwanych przez międzynarodowy wymiar sprawiedliwości.
-
Ameryka z trudem rozlicza się z ataku na Saddama
Dziesiąta rocznica inwazji na Irak stała się w USA okazją do ponurych podsumowań. Tylko media, które bezwzględnie popierały ekipę George'a W. Busha, jakoś słabo biją się w piersi
- poniedziałek, 18 marca 2013
-
Czy holenderskie lesbijki będą mogły wychowywać tureckie dziecko, które adoptowały?
Sprawa małego Yunusa rozpętała w Ankarze burzę. Parlament powołał komisję, która zajmie się sytuacją tureckich dzieci adoptowanych przez Europejczyków.
-
Ocalan zapowiada historyczny apel o rozejm
Przebywający w tureckim więzieniu lider Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), ugrupowania kurdyjskich separatystów, Abdullah Ocalan zapowiedział w poniedziałek, że w czwartek, w dniu obchodów święta Newroz (kurdyjskiego Nowego Roku), zaapeluje do swych bojowników o ogłoszenie rozejmu. Określił apel jako "historyczny".
Zapowiedź tę przekazali prasie kurdyjscy deputowani, z którymi Ocalan spotkał się w więzieniu na wyspie Imrali. Apel ma zawierać konkretne zalecenia militarne i polityczne. "Chcę rozstrzygnąć kwestię broni jak najszybciej, aby już nikt nie stracił życia" - zaznaczył lider PKK w oświadczeniu.
Pod koniec 2012 roku wywiad turecki rozpoczął rozmowy z odbywającym karę dożywocia Ocalanem; ich celem miało być uzgodnienie warunków złożenia broni przez PKK, która od 1984 roku walczy zbrojnie o niezależność Kurdów. Konflikt pochłonął do tej pory ok 40 tys. ofiar śmiertelnych.
-
Somalijski sąd najwyższy uwolnił dziennikarza, który ujawnił gwałty
Abdiaziz Abdinur Ibrahim został aresztowany w lutym i oskarżony o obrazę instytucji państwowych - za to, że próbował nagłośnić zgwałcenie młodej Somalijki przez grupę żołnierzy. Tę historię opisywaliśmy tutaj.
Abdiaziz Abdinur Ibrahim po uwolnieniu. Fot. Reuters
Kobieta także dostała zarzut obrazy instytucji państwowych oraz składania fałszywych zeznań. Zarówno ona, jak i dziennikarz zostali skazani na rok więzienia. Obrońcy praw człowieka i organizacje dziennikarskie oprotestowały wyroki. "Rozczarowanie" (łagodna krytyka w języku dyplomacji) postawą somalijskich władz wyraził również sekretarz generalny ONZ. Na początku marca sąd apelacyjny oczyścił zgwałconą kobietę z zarzutów.
-
Palestyńczycy to rak – uważa nowy minister obrony Izraela
Premier Izraela Benjamin Netanjahu mianował w niedzielę ministrem obrony Mosze Jaalona. Ma on opinię jednego z najbardziej radykalnych członków prawicowego Likudu; nazwał Palestyńczyków "rakiem", a główną organizację pacyfistyczną w Izraelu "wirusem". Rozważał także publicznie ewentualność dokonania zamachu na prezydenta Iranu Mahmuda Ahmadineżada.
Niemniej jednak uważany jest za jednego z bardziej realistycznie myślących polityków sceptycznie nastawionych do planów ewentualnego izraelskiego ataku na Iran w celu udaremnienia kontynuacji jego programu atomowego.
Zastępca Jaalona został Danny Danon, deputowany Likudu, krytykowany przez opozycję z powodu "niedemokratycznych" wystąpień.
Były izraelski minister spraw zagranicznych Awigdor Lieberman wyraził w związku z nominacją Jaalona nadzieję, że wyda on żołnierzom rozkaz strzelania do Palestyńczyków, którzy odważą się atakować ich kamieniami. Przed trzema dniami w wypadku drogowym, którego sprawcami byli Palestyńczycy rzucający kamieniami, zostało ciężko ranne dwuletnie izraelskie dziecko.
- piątek, 15 marca 2013
-
Hierarchowie wiedzieli o zbrodniach. Argentyński Kościół w czasach junty
Argentyńscy hierarchowie wiedzieli o zbrodniach junty, ale wielu z nich odmawiało rodzinom ofiar pomocy, traktując działania wojskowych jako krucjatę przeciw komunizmowi i obronę cywilizacji chrześcijańskiej
-
Zimbabwe boi się wyborów
W sobotę obywatele jednego z najbardziej upodlonych autorytarnymi rządami państw Afryki będą głosować nad nową konstytucją. Od uzyskania niepodległości od Wielkiej Brytanii w 1980 r. ustawą zasadniczą Zimbabwe był wynegocjowany przez Londyn dokument zawieszenia broni, mający zakończyć walkę wyzwoleńczą, wielokrotnie od tego czasu poprawiany.
To głosowanie nie budzi emocji. Przyjęcie nowej konstytucji jest pewne [GŁOSOWAŁO ZA NIĄ 95 PROC. WYBORCÓW - DOPISEK Z 19.03] ponieważ uzgodniły ją dwa rywalizujące ugrupowania – rządząca ZANU-PF oraz opozycyjna MDC. Ma być to etap na drodze do wyborów parlamentarnych i prezydenckich, które powinny odbyć się w lipcu. A te już będą pełne emocji – przede wszystkim strachu.
Opozycja obawia się nawrotu przemocy w wypadku kolejnej wygranej. W piątek zapachniało krwią, kiedy pobito polityka MDC wieszającego partyjne plakaty. W lutym 12-letni syn działacza tej partii zginął w pożarze wywołanym podpaleniem. Podczas poprzednich wyborów w 2008 r. takie rzeczy były codziennością. Bojówki ZANU-PF okaleczały i mordowały nie tylko swoich politycznych rywali z MDC, ale nawet ludzi podejrzewanych o sympatie dla nich.
Działacz MDC pobity w piątek przez zwolenników Mugabego. Fot. Reuters
Przekleństwem Zimbabwe jest prezydent Robert Mugabe, rządzący od 33 lat. Teraz ma 89 i mówi, że na emeryturę się nie wybiera. Dawny przywódca partyzancki przemienił się w brutalnego i nieudolnego władcę. Wszystko wskazuje na to, że ciemny okres Zimbabwe ma szansę zakończyć się dopiero z jego śmiercią.
Wiele jest w projekcie nowej konstytucji zmian na dobre. Prezydent będzie musiał dla swoich dekretów zyskać aprobatę rządu, przewidziano też rozszerzenie praw obywatelskich, w tym wolności prasy, dostępu do informacji czy praw więźniów. Jednak część zapowiadanych zmian w ostatniej chwili wyparowała. Np. w wypadku śmierci prezydenta władzę w kraju ma przejąć nie wiceprezydent, a przywódca rządzącej partii.
Ograniczono liczbę kadencji prezydenckich do dwóch, ale Mugabe będzie mógł startować w najbliższych wyborach. Opozycja na przejęcie władzy ma marne szanse.
Sytuacja w Zimbabwe jest o tyle dziwna, że lider opozycji jest premierem. Kohabitację wymusiła społeczność międzynarodowa po wyborach z 2008 r. – wygranych przez MDC pomimo kampanii teroru rozpętanej przez ZANU-PF. Mugabe liczył, że zrzuci na swojego wroga odpowiedzialność za krach ekonomiczny, do którego sam doprowadził jako prezydent, a także na to, że Zachód pomoże reanimować gospodarkę Zimbabwe. Pomimo dopuszczenia opozycji do rządu, w kraju jest tylko jeden dyrygent: Mugabe.
-
Mały Etiopczyk może zostać w Norwegii. Mimo oporu władz imigracyjnych
Na ten wyrok czekały setki imigrantów. Siedmioletni Nathan urodził się i mieszkał przez całe życie w Norwegii, ale państwo zamierzało deportować go do Etiopii, skąd pochodzą jego rodzice. Sąd zdecydował, że może zostać
-
Dopóki Chavez żył, udawało mu się utrzymać latynoską politykę w fałszywej alternatywie pomiędzy skompromitowanym w tej części świata neoliberalizmem a „jedynym słusznym” modelem boliwariańskim wprowadzanym w Wenezueli. Jednak w międzyczasie, bez analogicznego szumu, inne kraje latynoskie wyznaczyły drogę trzecią, stawiając na reformy socjalne, ale wcale nie zrywając z wolnym rynkiem i demokracją. Co najciekawsze, doszło do tego zarówno pod rządami lewicy (w Brazylii i Peru), jak i prawicy (w Chile oraz, w ograniczonym stopniu, w Kolumbii). Śmierć Chaveza pozwala latynoskim społeczeństwom odejść od fałszywej dychotomii podtrzymywanej retoryką El Comandante.
Trzecia droga, częściej nazywana „modelem brazylijskim” (choć równie dobrze można by mówić o modelu chilijskim albo peruwiańskim), zyskuje popularność w regionie latynoskim, jawiąc się jako autentyczna alternatywa zarówno dla neoliberalizmu, jak i dla „socjalizmu XXI wieku” Chaveza. Odejście caudillo może w końcu pozwolić na trzeźwą ocenę tego ostatniego modelu. Tymczasem, to do doświadczeń Brazylii, a nie Wenezueli, odwołuje się rządzący Peru lewicowy prezydent Ollanta Humala. To Brazylią inspiruje się Henrique Capriles Radonski, kandydat opozycji w kwietniowych wyborach prezydenckich w Wenezueli. W regionie latynoskim powoli rośnie świadomość tego, że można osiągnąć te same postępy, co Wenezuela, ale przy zachowaniu gospodarki i demokracji w pełnym zdrowiu.
- Paweł Zerka, analityk demosEUROPA
-
Strona o Prawach Człowieka
Robert Stefanicki