Nie mogę powiedzieć, bym był wybitnie pilnym czytelnikiem tygodnika "Do Rzeczy", ale sięgam po niego z jednego zasadniczego powodu - dla tekstów Andrzeja Horubały mianowicie, który co tydzień zamieszcza tam masywny materiał wydarzeniem kulturalnym sprowokowany, powieścią, filmem czy spektaklem teatralnym, a ja nieodmiennie czytam to z największym zainteresowaniem. Teraz ukazał się owych tekstów gruby wybór i ową Horubały "Drogę do Poznania" poddaję lekturze z jeszcze większą pasją, czasami z wściekłością, ale i z prawdziwym podziwem. Tytuł bierze się z otwierającego zbiór felietonu o płycie Marii Peszek, słuchanej w samochodzie na trasie do Poznania, ale podług mej intuicji tytuł książki jest pewną grą, bo nie tylko idzie tu o miasto Poznań, ale w istocie o poznanie rzeczy, o zdobycie wiedzy i próbę zrozumienia tego, co się w polskiej kulturze dzieje na wszystkich jej poziomach.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze