Żeby skorzystać ze środków w przyszłym budżecie strefy euro, powiniśmy zostać uczestnikiem "węża walutowego" ERM II.

Janusz Jankowiak, znany analityk i publicysta ekonomiczny, napisał polemikę z moim artykułem postulującym przystąpienie Polski do ERM II, czyli przyjęcie sztywnego kursu walutowego. Polemista użył argumentu, że może na polityce się znam, ale jestem „laikiem w sprawach ekonomicznych”.

Pan Jankowiak podnosi kwestię „elementarną”: wypełnienie kryterium stabilności kursu finansowego „nie polega – jak sądzi Dorn – na utrzymaniu waluty w przedziale +/-15 proc., ale w znacznie węższym przedziale +/-2,5 proc.”. Ja nic nie sądzę, ja czytam i sprawdzam źródła. Przedział +/-15 proc. podają wszyscy: od popularnej Wikipedii po wysoce specjalistyczne wydawnictwa.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Kolejny etap zbliżenia to stopniowe przekonywanie do ERM II, ale z myślą o stopniowym zbliżaniu się do euro. Nie jest to plan na rok, dwa, ale na dłużej, im szybciej zaczniemy o tym rozmawiać, tym lepiej. Dzięki p. L. Dornowi ta dyskusja - oby merytoryczna - miała swój początek, dlatego warto ją kontynuować.
    już oceniałe(a)ś
    9
    0
    Pogodzę panów: rację mam ja. Polska jak najszybciej powinna przyjąć euro. Kropka.

    A prof. Mundell (twórca euro słusznie proponujący w przyszłości jedną walutę światową) już dawno udowodnił, że handlowanie walutami (a więc różne ich kursy wymiany) jest podobnie absurdalne jak codzienne definiowanie na nowo, że galon to raz 5 litrów a raz 6. Waluta też jest bowiem uniwersalną miarą wartości innych towarów, podobnie jak przeliczniki innych miar czy wag, które sensownie jest utrzymywać na niezmienionym poziomie.

    Ale i tu przymusu nie ma. W USA (Kalifornia, wiek XIX) przegłosowano swego czasu (autentyk), żeby liczba pi była równa trzy, bez żadnych miejsc po przecinku, „bo tak będzie łatwiej produkować koła”.
    I teoretycznie było. Tylko w praktyce takie mechanizmy jednak gorzej działały.

    A wady braku euro? No cóż, wyobraźmy sobie, że w Warszawie mamy mazowieckiego dukata, w Krakowie małopolskiego talara a w Gdańsku pomorskiego guldena itp. Powiedzmy kilkanaście walut w Polsce.
    Głupio co? A kiedyś tak było.

    Dziś jest dla nas jasne, że mamy jedną złotówkę. W przyszłości będzie też jasne, że w Unii jest jedna waluta
    i będziemy się śmiali, że wcześniej było inaczej.
    @bardzospokojny
    "A wady braku euro? No cóż, wyobraźmy sobie, że w Warszawie mamy mazowieckiego dukata, w Krakowie małopolskiego talara a w Gdańsku pomorskiego guldena itp. Powiedzmy kilkanaście walut w Polsce. Głupio co? A kiedyś tak było."

    Niby kiedy tak było??? Polska zawsze była jednolitym państwem z bitą centralnie i powszechnie obowiązującą monetą.
    już oceniałe(a)ś
    0
    5
    @Azzo
    Zawsze? żartujesz.

    Jeden przykład: konsekwencją zwierzchności menniczej było uprawnienie panującego do bicia monety (regale mennicze), które jednak mogło ulec uszczupleniu w przypadku nadawania przywilejów i immunitetów menniczych. Na ziemiach polskich w X – XII w. regale mennicze pozostawała z reguły przy panującym z wyjątkami takimi jak palatynowie Sieciech i Piotr Wszeborzyca. W XIII w., w konsekwencji rozbicia dzielnicowego, nastąpiła jednak daleko posunięta decentralizacja mennictwa.

    Wystarczy?
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    @bardzospokojny
    Jak było rozbicie, to nie było jednego państwa. A jak to było w Polsce w l. 1320-1794?
    już oceniałe(a)ś
    0
    2
    @Azzo
    Taaa! Zapewne we wczesnośredniowiecznym imperium Lechitów.
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    @bardzospokojny
    Polska powinna przyjąć euro 10 lat temu.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @veritas
    20.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @anhe
    podałem fakty.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Obrońca przegranej sprawy. Nie ma lepszego sposobu dopasowania lokalnej gospodarki do zmian niż płynny kurs walutowy lokalnej waluty. Uwiązanie zaś kursu do zbyt silnej gospodarki prowadzi do modelu francuskiego: na początku radość z posiadania mocnej waluty, potem trwała stagnacja gospodarcza. Czy ktoś jeszcze pamięta, że przed euro to gospodarka francuska uważana była w Europie za wyjątkowo nowoczesną i innowacyjną? Przemysł lotniczy, zbrojeniowy, TGV, kosmiczny to były zewnętrzne oznaki potęgi francuskiej gospodarki. A teraz Francja kłania się w pas Niemcom.

    Podkreślę po raz setny, nie ma dowodów empirycznych, że Polska po przyjęciu euro by się rozwijała szybciej. Przeciwnie, doświadczenia krajów, które przyjęły euro prowadzą do wniosków przeciwnych. W l. 2009-2017 strefa euro rozwijała się tempie średnio 0,6% rocznie, podczas gdy cała UE 0,8%. Porównajmy dwie największe gospodarki strefy euro i spoza euro w tym samym okresie. Niemcy rozwijały się w tempie 1,1% a Francja 0,8% rocznie. Anglia zaś 1,3% a Szwecja 1,9%. Szczegóły są tu: forsal.pl/galerie/1390756,duze-zdjecie,1,blaski-i-cienie-strefy-euro.html
    @Azzo
    "Nie ma lepszego sposobu dopasowania lokalnej gospodarki do zmian niż płynny kurs walutowy lokalnej waluty."

    serio? a to powiedz - może by tak na Podlasiu przywrócić denara..."dopasowywali" by go sobie wtedy, jak by im pasowało....
    hm? raz, że pewnie od razu by się im poprawiło, a dwa, że nie psuliby reszcie statystyk...
    już oceniałe(a)ś
    6
    4
    @Azzo
    Tu nie chodzi o kwestie ekonomiczne ale polityczne.
    Po prostu EU będzie mieć dwa budżety - ten dla krajów Euro (+ERM II) i ten bez euro.
    Chodzi o to, aby być w budżecie euro.
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    @ALICE_2.0
    Azzo ma rację. Różnica taka, że Podlasie jest integralną częścią Polski: mówi tym samym językiem, każdy mieszkaniec Podlasia może łatwo przenieść się do innego regionu Polski, Podlasie czerpie/składa się do/z budżetu i ubezpieczeń społecznych Polski. itd. Innymi słowy, Podlasie spełnia kryteria optymalnej strefy walutowej z resztą Polski. Strefa Euro tych warunków NIE SPEŁNIA i dlatego jest dysfunkcyjna niemalże od początku powstania (hiszpańska mega-bańka w nieruchomościach, utrata konkurencyjności Włoch, grecki kryzys zadłużenia itd.). Proponuję poczytać jak się kończyły próby narzucania sztywnego reżimu walutowego w różnych krajach (np. Argentyna w latach 1991-2001, kiedy peseta była na sztywno powiązane z dolarem USA 1:1).
    już oceniałe(a)ś
    2
    4
    @drugtito
    (taka sobie ta różnica...;)
    ale tak, Azzo niewątpliwie ma rację, że korzystniej jest być cwaniakiem, niż nim nie być.
    Ale nie wszyscy tak myślą. Albo przynajmniej, że nie można nim być w nieskończoność. Wydaje im się też, że sprawa euro ma odrobinkę szerszy kontekst, niż jedna tabelka z % i pomijanie go przypomina trochę rozważania NFZ nad opłacalnością leczenia po 60 r.ż.

    a co do przykładów historycznych i płynących z nich wniosków...gdzie, jak gdzie ale w ekonomii faktycznie są święte...prawda? ;)
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    @Azzo
    Mylisz się, bo euro to brak ryzyka kursowego.
    Ze złotówką zawsze będziemy mieli problemy jak frankowicze.
    I ze złotówką zawsze polskie oprocentowanie kredytów będzie wyższe niż w euro a to oznacza, że wszystko w Polsce mogłoby być tańsze gdybyśmy mieli euro, reszta to argumenty nacjonalistyczne a nie ekonomiczne.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    @bardzospokojny
    Większe problemy z kredytami mają członkowie strefy euro, niż Polska. Własna waluta utrudnia łatwe zadłużanie się, bo rynki reagują od razu, a w ostateczności można skorzystać z pomocy banku centralnego. Taka Francja czy Grecja nie ma takich możliwości, stąd ledwie zipią, bez nadziei poprawy.
    już oceniałe(a)ś
    1
    2
    @Azzo
    A dlaczego mając euro nie zipie np. Holandia albo Finlandia?

    Bo nie ma takiego związku: z euro szybciej, bez euro wolniej, czy odwrotnie. Grecja ma problemy, bo ma euro, Austria nie ma problemów bo ma euro, Dania nie ma problemów, bo nie ma euro a Islandia ma problemy, bo nie ma euro. Powtarzam: nie ma takiego związku. System euro gwarantuje stabilność i siłę waluty oraz dodatkowe ok. 1% PKB z powodu braku ryzyka kursowego. Do tego także wiele innych zalet, np. bardzo niskie oprocentowanie kredytów. I jeszcze raz: problemy w Grecji wystąpiły nie z powodu euro, ale właśnie z powodu tego, że Grecy zaczęli łamać kryteria stabilności, m.in. dotyczące poziomu zadłużenia.

    Tyle.
    już oceniałe(a)ś
    5
    1
    @bardzospokojny
    Bo kraje Południa miały wypracowany model gospodarczy, w którym nieprzemyślane ruchy w polityce gospodarczej korygował płynny kurs i słaba lokalna waluta. Po przyjęciu silnej waluty, psychologia społeczna POZOSTAJE taka sama, a kraj został pozbawiony ozdrowieńczej korekty kursu walutowego. Osuwa się więc w permanentny kryzys i tyle. Euro jest więc dobre dla konserwatywnych gospodarek z mocną walutą, a szkodliwe dla tych które mają odmienny model społeczny. A co do Twojej bezpodstawnej tezy o tym 1 % ekstra, to porównałem na wstępie 2 główne kraje unijne z euro i dwa główne bez euro. Te bez euro rozwijają się szybciej od tych z euro.
    już oceniałe(a)ś
    1
    2
    @Azzo
    Mam wrażenie że nie masz o tym pojęcia.
    już oceniałe(a)ś
    3
    2
    @krzysiek72
    A ja mam wrażenie, że chciałeś coś napisać, ale nie wiedziałeś co.
    już oceniałe(a)ś
    2
    3
    @Azzo
    Z tego co napisałeś wynika oczywisty wniosek: krajom w których gospodarka jest zarządzana prawidłowo euro nie szkodzi w krajach gdzie zasady ekonomii nie są przestrzegane należy mieć własną walutę i stale obniżać jej kurs.
    Masz wyjątkowe pomysły na gospodarkę co nie dziwi czytając twoje opinie.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @rubelit
    No, ja nie uważam, że należy stawiać znak równości między pojęciami konserwatywnie i prawidłowo. Gospodarki niemiecka i francuska były zarządzane odmiennie, jak napisałem wyżej, ale przez całe dekady szły równo. Czyli obie drogi wiodły do sukcesu. Uległo to zmianie dopiero po wprowadzeniu euro na kształt niemieckiej marki. I wtedy dopiero okazało się, że gospodarki Południa nie są w stanie prowadzić polityki gospodarczej jak w Niemczech. Polska zresztą też by nie potrafiła.
    już oceniałe(a)ś
    0
    2
    @Azzo
    "Po przyjęciu silnej waluty, psychologia społeczna POZOSTAJE taka sama"
    bierzesz te twierdzenia z kapelusza kolego i podajesz jako pewne...kto rozsądny tak robi?
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @Azzo
    "kraje Południa miały wypracowany model gospodarczy".
    He, he. Model. Modelem nazywasz, pardon, burdel?

    Co pomógł Argentynie ten niby model ha? Splajtowali z hukiem i trzaskiem na własne życzenie i dlaczego nie pomogła im ta niby prosta korekta kursu? Wyjaśnię dlaczego na przykładzie greckim. Euro powiedziało do Grecji: chcesz mieć swoją słabą drachmę to won. No i Grecy zaczęli liczyć i zobaczyli, że z drachmą plajtują od razu a jak zostaną w euro to transza za transzą potężnej kasy będzie płynąć, to by byli głupi żeby tej kasy nie brać tak?
    A u nas? Płacimy wyższe oprocentowanie i płaczemy nad kredytami w obcych walutach - nasz wybór.

    Czyli jeszcze raz do Grecji. Mit grecki: dla Grecji byłoby dobrze gdyby zastąpiła euro tanią drachmą. Otóż dług nie zmaleje dlatego, że jest spłacany w drachmach. Dług ma zawsze dokładnie tą samą wartość w euro a dodatkowo taniejąca drachma spowodowałaby, że narastałby jeszcze szybciej w drachmach. Efekt podobny jak w przypadku polskich frankowiczów. Otóż dług we frankach nie maleje dlatego, że jest spłacany w złotówkach. Dług ma zawsze dokładnie tą samą wartość we frankach a dodatkowo taniejąca złotówka powoduje, że narasta w złotówkach. Z taniejącą drachmą byłoby tak samo. Długi w euro by się nie zmieniły a jedynie rosły w drachmach.

    I tu pada argument dotyczący eksportu. Tłumaczę. To miecz obosieczny. Im tańsza własna waluta tym droższy import i odwrotnie - analogicznie z eksportem. Jak wejdziemy do euro to po prostu ten przelicznik zniknie i o to chodzi.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @Azzo
    Nieprawda. Francja po prostu nie odrobiła zadań Szredera Agenda 2010. Do tego momentu Niemcy też miały kłopoty z utrzymaniem reguł euro, po reformach ruszyli z kopyta i walą do dziś a Francuzi drepczą bezradnie w żółtych kamizelkach. Z frankiem też by padali, z euro mają większe szanse. Kraje Południa mają szansę na solidną walutę jak w Niemczech i w tym kierunku już idzie z sukcesem Grecja, bo teraz chcą i tyle.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Drogi panie, porozumienie na które pan się powołuje reguluje stosunki walutowe między strefą euro a pozostałymi krajami Unii operującymi walutami krajowymi.
    To porozumienie nie ma nic wspólnego z kryteriami przystąpienia do mechanizmu ERM II, sorry, pan Jankowiak ma rację.
    @alakyr1
    Panie alakyr1, proszę uważnie przeczytać ten akapit. "...Wraz z rozszerzeniem Unii Europejskiej 1 maja 2004 i 1 stycznia 2007 banki centralne nowych 12 krajów członkowskich zostały zobowiązane do przystąpienia do ERM II (konieczne jest także spełnienie pozostałych czterech kryteriów konwergencji). Waluty poszczególnych państw znajdą się w systemie w różnym czasie na podstawie umów bilateralnych. ERM II ma ponadto wspierać państwa spoza strefy euro w ich dążeniach do wejścia do niej dzięki wzmacnianiu integracji gospodarczej. Zgodnie z wymogami traktatowymi przed wprowadzeniem euro waluta państwa objęta derogacją ma uczestniczyć w ERM II co najmniej przez dwa lata zachowując stabilny kurs, a przede wszystkim unikając deprecjacji. Włączenie waluty do systemu polega na ustaleniu jej kursu centralnego wobec euro i zakresu dopuszczalnych wahań wokół wyznaczonego kursu. Standardowy przedział wahań wynosi +/−15%, ale może być zmieniony na wniosek państwa członkowskiego." I co Pan na to?
    już oceniałe(a)ś
    12
    0
    @alakyr1
    Trzeci etap unii gospodarczej i walutowej. Naprawdę tak trudno coś przeczytać zanim się napisze?
    już oceniałe(a)ś
    11
    0
    @anhe
    Ze sprawozdania Komisji Europejskiej za 2018 rok:

    ====Długoterminowa stopa procentowa

    Nie więcej niż dwa punkty procentowe powyżej poziomu trzech krajów UE o najniższej długoterminowej stopie procentowej w okresie jednego roku poprzedzającego badanie.=====

    I co pani na to?
    już oceniałe(a)ś
    0
    2
    @alakyr1
    Ano że stopa procentowa i kurs walutowy to terra incognita dla Pana. Trollować też trzeba umieć.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0