Przed wyborami europejskimi rośnie waga kwestii europejskich w polityce krajowej, a więc powraca też kwestia przyjęcia przez Polskę euro. PiS, rząd PiS-u i pisowski prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński zgodnie twierdzą, że owszem, można przystąpić do strefy euro, ale wtedy, kiedy Polska i Niemcy znajdą się na podobnym poziomie rozwoju, czyli w najlepszym razie za dwa dziesięciolecia.
Prezes NBP uznał, że to siły, które chcą jak najszybszego wprowadzenia w Polsce euro, wiążą go z aferą Komisji Nadzoru Finansowego. Zwrócił uwagę, że "ktoś jednak dał sygnał, by sprawę KNF rzucić na stół właśnie teraz, siedem miesięcy po nagraniu”. A jakie to siły? Oczywiście "wielkie banki, wielkie instytucje, głównie zagraniczne, którym spadną koszty transakcyjne” i dzięki temu osiągną zyski kosztem zwykłych Polaków, bowiem "straciliby ludzie, którzy dużą część dochodów wydają na dobra podstawowe”. Nie mogło też wśród szatanów, którzy są czynni, zabraknąć opozycji. „Nieprzypadkowo partie opozycyjne umieściły wejście do strefy euro jako drugi punkt swojego programu, zaraz po >depisizacji<. (…) składa w bardzo logiczną całość. Trudno tego wszystkiego nie skojarzyć z atakiem na NBP”.
Wszystkie komentarze
To jest podobny problem jak ekologia. Dla ludzi, nie tylko z dziećmi, ale zwłaszcza z dziećmi, tacy krętacze jak Duda powinni być wrogami numer jeden. Tak samo z przyszłością ekonomiczną Polski. Oddawać ją w ręce abnegata i ignoranta Kaczyńskiego, to samobójstwo.
Zdaje sie ze "abnegat i ignorant Kaczyński" jest przynajmniej na tyle inteligentny ze wie czego nie wie (i n.b. trzeba to docenic), i stad jego milosc do Morawieckiego, kt uchodzi za znawce (a nawet za wizjonera romantycznegio w tak nie romantycznej dziedzinie jak ekonomia; przypomnijmy: Polska potega produkcji samichodów elektrycznych), oraz do Glapinskiego.
Ten abnegat i ignorant jest na tyle nieinteligentny, że nie wie, że rewolucja zjada swoje dzieci. To już wkrótce. A Morawiecki w tak nieromantycznej dziedzinie jak ekonomia jest ZEREM! To dyletant, pacynka prezia i Pinokio do kwadratu. O Glapińskim szkoda gadać- siadł na synekurze i ma wszystko w dudzie.
- brak ryzyka kursowego dla importerów i eksporterów
- redukcja kosztów transakcyjnych w handlu międzynarodowym
- wzrost stabilności walutowej kraju tj. zwiększenie
jego wiarygodności, redukcja napływu kapitału spekulacyjnego,
niższe oczekiwania inflacyjne
- również polskie firmy produkujace tylko
na rynek krajowy miałyby lepszy dostęp do kredytów
euro i całej puli oszczędnościowej eurostrefy
i oczywiście niższe stopy oprocentowania
- obniżka kosztów podróży turystycznych z uwagi
na brak konieczności wymiany walut
- większa przejrzystość cenowa dla klientów
eurostrefy (korzyść dla Polski z uwagi na
nasze niższe ceny)
- kryteria euro gwarantują Polsce lepsze parametry gospodarcze
(rygory walutowe)
Tak konkretnie: który z punktów, które wymieniłem jest mitem?
A wady braku euro? No cóż, wyobraźmy sobie, że w Warszawie mamy mazowieckiego dukata, w Krakowie małopolskiego talara a w Gdańsku pomorskiego guldena itp.
Powiedzmy kilkanaście walut w Polsce.
Głupio co?
A kiedyś tak było. Dziś jest dla nas jasne, że mamy jedną złotówkę.
W przyszłości będzie też jasne, że w Unii jest jedna waluta
i będziemy się śmiali, że wcześniej było inaczej.
Przeczytaj najpierw ten artykuł, to zobaczysz, że te wszystkie Twoje mity są jedynie mitami. W które Ty wierzysz, chociaż dowody empiryczne są przeciw nim.
Weź to teraz napisz po litewski i słowacku.
Przekonasz się, że jeszcze nikt cię tak nie wyśmiał w twoim życie jak Litiwini i Słowacy.
I Łotysze z Estończykami - nie żałuj im rozrywki.
Ok, po co pisać? Powiem in na targu w Suwałkach i w Nowym Targu. Miasta te żyją z tych "bogaczy" z euro: finanse.wp.pl/plavky-obuv-obleky-nowy-targ-zyje-ze-slowakow-6281805002279041a
proszę powiedziec również Niemcom na zachodniej granicy. Ludzie zawsze jeżdżą na zakupy tam gdzie taniej,niezależnie od zamożności
No właśnie. Jakoś w unijnych krajach bez euro jest taniej.
Gdzie?
Bardzospokojny ma absolutną rację, z tym, że euro nie jest dla Polski. Euro jest dla "frajerów", bo Polacy lubią sobie przy pieniążku pokombinować. Pozbawienie możliwości kombinowania przy własnej walucie, możliwości dodrukowania papierka w chwili kryzysu, możliwości dewaluowania złociaka z dnia na dzień to byłby dla Polski błyskawiczny zgon. Tutaj nic bardziej nie umacnia gospodarki jak ekwilibrystyka na złotówce, jaja na giełdzie i przemyślność kantorów walutowych.
Na przykład w UK, prawda? Tanio jak barszcz. I w Szwecji. I jeszcze w Danii, mało znam tak tanich krajów, jak Dania.
Co ty palisz, człowieku?
Co w UK?
Pomijajac ceny nieruchomosci lub najmu tychze i komunikacji publicznej reszta kosztuje mniej wiecej tyle samo co w Pl. Czasem drozej czasem taniej.
Przez te 10 lat średnia pensja wzrosła w Polsce o połowę. Może zmień pracę?
naprawde zarabiasz tylko 4000 ? i stac cie na intenet ? podłe tak kłamac pisowcy
Wiesio chyba nie za bardzo rozumiesz co czytasz w tych internetach:)
Postaraj się może merytorycznie odpowiedzieć, hmm? Jak skomentujesz słowa wert73, że za wszystkie towary sprowadzane z zagranicy płacimy coraz więcej? Przecież w kraju montowni i hal Amazona cały high-tech musi być z zagranicy. Będziemy potęgą jabłkową? Kartoflaną? Na wieki wieków?
>W 2008 r. zarabiałem ok.4 tys zł, a euro było 3,88zł....
25 lipca 2008 €1 kosztowało 3.20 PLN, czyli tego dnia zarabiałeś nawet więcej bo €1250.... Tego dnia...Bo już 6 marca 2009 €1 kosztowało....4.71 PLN, a więc w przeciągu paru miesięcy twoje zarobki spadły do €849.
Przemilczasz też, że 27 lutego 2004 1€ równało się aż 4.88 PLN po to, żeby później przez cztery lata spadać aż do wspomnianej przez ze mnie wartości 3.88, który to okres zakończył się gwałtownym skokiem do 4.71.
Można i trzeba pytać o mechanizmy stabilności polskiej gospodarki i polskiego pieniądza ale jak się to ma do zalet samego Euro? Jeżeli "zarabiałeś" w 2008 aż €1250 to co się takiego stało, że pół roku później było tego niemal €500 mniej? Jednocząc DDR z BDR, Niemcy przeprowadziły bardzo interesujący eksperyment ekonomiczny wymieniając każdą markę wschodnioniemiecką na markę zachodnią. Rezultat? Gospodarka DDR zawaliła się z dnia na dzień. Na szczęście można sobie jedynie wyobrażać co by się stało, gdyby jutro €1 "kosztował" 2,00 albo 2,50 PLN. Prawdopodobnie długo byś nie popracował.
A kiedy banknoty z jego dwórkami?
wtedy mogli by walczyć o wyższe wynagrodzenia we wspólnej walucie i przybliżać się do zarobków zachodu.
A tak walczą o złotówki które im rząd za chwilę zdeprecjonuje lub zwiększy inflację.
Tylko Euro i to jak najszybciej pozwoli nam, zbliżać się do zarobków europejskich.
>Tylko Euro i to jak najszybciej pozwoli nam, zbliżać się do zarobków europejskich.
Chcesz porozmawiac o tym ze Slowakami?
Bo oni euro maja, a pensje brutto bardzo zblizone do polskich sa od zawsze (co prawda netto im wychodzi nizsze bo maja wiecej obciazen podatkowo-socjalnych).