To była żmudna, wręcz, jak ją nazwali badacze, "detektywistyczna" praca. W ciągu czterech lat, łącznie przez osiem miesięcy, naukowcy obserwowali dwie grupy szympansów żyjące w lesie Budongo w Ugandzie, szczególną uwagę zwracając na osobniki chore bądź ranne.
Przyglądali się, jakich roślin szukały cierpiące zwierzęta, następnie pobierali ich próbki do analizy laboratoryjnej.
Okazało się, że większość przebadanych roślin miała właściwości lecznicze.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Po naszemu to jest "Głupiego robota". Jesteś pewien, że to miałeś na myśli?
Jednak szympansy.
Napiszmy to tak, żeby oddawało prawdziwy obraz sytuacji: będziemy prowadzić eksperymenty na szympansach, sprawiając im niewyobrażalne cierpienie i torturując, w wyniku czego umrą.
Dobrze się czujesz? Czytałaś artykuł? Mowa w nim nie o testowaniu leków na szympansach, tylko o testowaniu pod kątem leczniczych właściwości roślin, których szympansy używają w naturze w sytuacji, gdy są ranne lub chore.
Czytałam. A wiesz, że o eksperymentach na zwierzętach się nie pisze? Wystarczy tylko, żeby któryś z naukowców postanowił zbadać różnice w działaniu tych związków na szympansy i na ludzi. I usłyszysz tylko o tym, że takie różnice istnieją, a nie, że rozcięliśmy szympansowi oko, zakaziliśmy paciorkowcem i "leczyliśmy" związkami znalezionymi w roślinach. Nikt tak nie napisze, bo wygodniej o tym nie myśleć.
W jakim sensie się nie pisze? Faktycznie w artykułach popularnonaukowych w mediach kompletnie nie związanych z nauką metodologia jest z reguły pomijana, ale w publikacjach naukowych nie stanowi żadnej tajemnicy, szczegółowo się ją przedstawia. Jest tak powszechne przyzwolenie społeczne na przedmiotowe traktowanie zwierząt, że nie robi się z tych metod tajemnicy, raczej je pomija w artykułach, bo wydają się nieważne.
Myślę, że naukowców nie będzie szczególnie interesować różnica w działaniu na różne gatunki (jakie zastosowanie praktyczne miałaby taka wiedza?), podobnie, nie trzeba laboratoryjnie testować tych roślin/związków na zwierzętach, bo mamy dane obserwacyjne z terenu.
Okrutne eksperymenty na zwierzętach są niewątpliwie ciemna stroną nauki, ale w przypadku roślin/substancji z artykułu powyżej jest nikłe prawdopodobieństwo testów na zwierzętach - bo przecież punktem startowym jest już zdobyta wiedza, że na zwierzęta działają, a pytaniem badawczym, które pozostaje, jest co to za substancje i jak działają na człowieka.
Rozumiem twoje stanowisko w zakresie eksperymentów z użyciem zwierząt, jednak te konkretnie badania są obserwacyjne i raczej nie ma przesłanek, że część laboratoryjna odbywać się będzie teraz z udziałem zwierząt, stąd raczej brak przesłanek, że "prawdziwy obraz sytuacji: będziemy prowadzić eksperymenty na szympansach, sprawiając im niewyobrażalne cierpienie i torturując, w wyniku czego umrą". Nie w tym konkretnym przypadku. Pozostaje problem obowiązku testowania gotowych leków na zwierzętach, zanim zostaną dopuszczone do stosowania u ludzi. Wszystkich leków, nie ważne na jakiej drodze je stworzono. Te przepisy powinny się zmienić, bo ze względu na różnice biologiczne pomiędzy nami a najczęściej używanymi zwierzętami laboratoryjnymi, jak myszy i szczury, wyniki bywają mało miarodajne.
Nie, ale ja chętnie ci przyp....