Kiedy spojrzymy na nagą Antarktydę – ogołoconą z czapy lodowej, miejscami grubej na blisko 5 km – dostrzeżemy, że jej zachodnia część to w zasadzie archipelag wysepek.
Naukowcy od lat opracowują coraz dokładniejsze radarowe mapy Antarktydy bez lodu (więcej na ten temat pod linkiem powyżej).
Podlodowa topografia tego kontynentu wskazuje, że jego zachodnia część – położona na zachód Gór Transantarktycznych – jest mocno narażona na topnienie lodowców, spowodowane obecnym globalnym ociepleniem.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Tyle że podnoszenie jest bardzo powolne i może trwać dziesiątki tysięcy lat. Na początku może być szybsze, za to z towarzyszeniem trzęsień ziemi. W przypadku okolic Morza Bałtyckiego Skandynawia wciąż się podnosi, a południowe wybrzeże Bałtyku opada.
Może coś z tłumaczeniem nie pykło, ale przecież jest i autor działu naukowego i redaktor działu, żadnemu nie wydało się to podejrzane?
Tam jest inny bełkotliwy kawałek:
"Lądolód (...) jest także coraz mocniej podmywany przez ocieplający się ocean."
Podmywane są lodowce szelfowe spływające z lądu, a nie lądolód.
Tak samo jak zielona Grenlandia
Powoli chyba zmierzamy w tę stronę
Grenlandia od chwili odkrycia przez wikingów nigdy nie była całkowicie pokryta lądolodem. Na południowo-wschodnim wybrzeżu zawsze były tereny zielone, zmieniał się tylko ich zasięg. W owym czasie zieleń sięgała nawet po horyzont, więc był to raj w porównaniu z tym, co wikingowie widzieli na Islandii.