Ekocyd to ekologiczne samobójstwo, ekobójstwo, zniszczenie całego ekosystemu, w którym żyjemy.
Nasi przodkowie popełniali ekocyd wielokrotnie w różnych rejonach Ziemi, odkąd blisko 11,5 tys. lat temu w rejonie Żyznego Półksiężyca przeprowadzili pierwszą rewolucję rolniczą. Zagładę ściągnęli na siebie m.in. Majowie, mieszkańcy Wyspy Wielkanocnej, wikińscy osadnicy na Grenlandii, Khmerowie z imperium Angkor Wat. U fundamentów każdego z tych kolapsów legły problemy ze środowiskiem naturalnym. Po pozornie wiecznych cywilizacjach zostały tylko majestatyczne ruiny.
Wszystkie komentarze
Bez zatrzymania wzrostu populacji o żadnej ekologii nie ma co myśleć. Przez najbliższe 30 lat Afryka wyprodukuje co najmniej dwa dodatkowe miliardy ludzi, którzy zdegradują kompletnie środowisko naturalne (walka o zasoby).
To nawet nie jest chyba poprawność polityczna, ale religijna. W Nowym Testamencie bodajże, jest przypowieść Chrystusa o ptaszkach niebieskich chyba i ojcu w niebiesiech, który dba o wszystko i nie pozwoli im zginąć. Polacy na to liczą, bo po pierwsze narodowa maksyma to "jakoś to bedzie", a po wtóre proboszcz na ambonie często o tym wspomina i gwarantuje.
Za obecny stan głównie odpowiada tzw. Północ. Południe oczywiście też, ale w znacznie mniejszym stopniu (jak na teraz). Jeśli nie chcemy rozwiązać sprawy z użyciem bomb atomowych itp., to jedynym wyjściem jest podniesienie poziomu życie Południa, bo wraz ze wzrostem poziomu życia model rodziny zbiega do 2+2 (albo nawet okresowo mniej). Oczywiście z zachowaniem pozostałych postulatów z artykułu. I ta transformacja powinna odbyć się na znaczny koszt tzw. Północy, która od setek lat eksploatowała Południe. Naukowcy wskazują przyczyny "techniczne". Te pozostałe oraz środki zaradcze w warstwie społecznej to rola "polityków".
W latach 60. XX w. na Ziemi było ok. 3 mld ludzi. I mam wrażenie, że to była górna granica dopuszczalnego zaludnienia naszej planety. Teraz mamy 7,5 mld. Ponad dwukrotnie więcej. Musimy przestać się rozmnażać. Potrzebujemy mniej ludzi, ale dużo lepiej wykształconych.
przy pelnej zgodzie co do tezy , ja wiem , ty wiesz ; nie da sie :). ja niedlugo umre , mialem swietne zycie , zylem w innych czasach :). podpowiadam , kiedys byla modna bomba N :)
Jest na to bardzo prosty sposób. Południe musi produkować energię elektryczną i dostarczać ją nadprzewodnikami na północ. Najbardziej oberwie się Rosji, która mentalnie stoi tam gdzie południe.
Nie pitol rasiolku, Południe konsumuje wielokrotnie mniej niż Północ i nie marnuje 70% żywności.
Za to produkuje migrantów, którzy zasilają Północ i błyskawicznie wdrażają się do jej modelu konsumpcji. Nie mówiąc już o ambitnym południowym Wschodzie, który jest jedną wielką katastrofą ekologiczną.
1.Nie ma na razie nadprzewodników w temperaturze pokojowej.
2. Nawet gdyby były, to energia będzie produkowana w krajach pustynnych a nie tam, gdzie najwięcej ludzi.
teoretycznie,tak.wydaje mi się jednak że nie zdążymy.zanim przy nalepszych chęciach doprowadzimy do względnego dobrobytu południe,zginiemy!
niekoniecznie wykształconych,wystarczą mądrzy.
ale konsumuje coraz więcej i myślę że jest to postęp geometryczny.
Tak, bardzo prosty sposób, tylko jak na razie technicznie niewykonalny.
Co nie zmienia faktu, że Ty i Twoja rodzina na Północy już w tej chwili konsumujesz tyle, ile "oni" - kiedyś - jeżeli dożyją i nie "zjesz" im do tej pory wszystkiego -być może, będą.
Jaki wegetarianizm? Tylko kanibalizm pozwoli na wyżywienie i jednocześnie redukcję populacji.
(Oby okazało się, że to ironia i sarkazm.)
O wegetarianizmie już 80 lat temu trąbił Hitler, ale nikt go nie słuchał
Raczej nie przyjdzie, energetycznie nieopłacalne...
Na szczęście od Januszy i Grażynek, aż tak dużo nie zależy, a reszta liczących się państw zaczyna poważnie traktować ekologię.
Jak zwykle dla oswieconych czytelników Wyborczej problemem są zawsze Janusze i Grażyny, a nie bogaci ludzie wożący się w wypasionych suvach, mieszkający w kilkusetmetrowych mieszkaniach, na które deweloper wyciął resztki lasu za miastem.
są ludzie, którzy wykorzystają każdą nadarzającą się sytuację, by obrażać innych.
Znikąd ratunku. Nie ma odwrotu.
Byłby możliwy, ale Janusze i Grażyny to problem na szerszą skalę. Na zachodzie ze szczególnym uwzględnieniem Ameryki też nie brakuje chamów i różnej maści idiotów, którzy poza pasaniem własnej dupy nie widzą świata.
Aczkolwiek można byłoby w ciągu jednej, dwóch dziesięciolatek świat zmienić tak, żeby życie tu było możliwe w przyszłości, ale nikt tego nie chce, ludzie nie dojrzeli do tego. Brak skromności spowoduje nasze wyginięcie, które może się zacząć lada chwila, tak jak to pokazuje ostatnia pandemia koronawirusa, że tego nie wie nikt. Biodegradacja świata to są twarde fakty i trzeba ją odwrócić, ale nikt tego nie zrobi.
Energii na ogrzanie lub ochłodzenie tego mieszkania idzie więcej, niż na trzy inne, w których mieszka więcej osób.
Ludzie, jak wy uwielbiacie pluć pod wiatr. Co znaczy sformułowanie Janusze i Grażyny? Jakiś cymb.. wybrał dwa imiona stosunkowo popularne w Polsce i zupełnie nieznane poza nią. Imiona te mogą więc służyć za synonim Polaków. Jakieś kanalie z dostępem do środków masowego przekazu spopularyzowały skojarzenie Janusze i Grażyny to skrajna głupota. Inaczej mówiąc, jak to zdarzało się w przeszłości, jakieś mendy działające za pieniądze Polaków starają się im Polskę zohydzić, a NIEKTÓRZY Polacy (wcale niekoniecznie Janusze i Grażyny) są tak beznadziejnie głupi, że łykają to jak gęsi kluski, mało tego dodają coś w tym stylu od siebie: "całe szczęście od Januszy i Grażyn niewiele zależy". Znaczy się, szczęście że od Polaków niewiele zależy? Jesteś Polakiem? Masz choć trochę szacunku dla siebie, swojej matki, swoich nauczycieli? To nie pisz bazdur, za które kiedyś każdy szanujący się Polak dałby ci w twarz.
Ej no, nie odbieraj Januszom i Grażynom ich SUVów i metraży!
Wysoce spersonalizowane masz wyobrażenie "Januszy i Grażyn", mam wrażenie
Lepiej byłoby chyba ,,każdy szanujący się p r a w d z i w y Polak dałby ci w twarz" za nieszanowanie siebie, swojej matki i swoich nauczycieli dumnego narodu.
Problem nie jest w tym co można w Polsce zrobić, problem jest w tym, że Polska pod przewodnictwem prezesa i pis nic nie robi, a Polacy jako naród to samobójcze zachowanie popiera.
Przestać budować drogi szybkiego ruchu.
Jak nic. Rżną lasy, aż wióry po całej Polsce lecą.
Zdecydowanie masz rację. Wtedy nikt nie musiałby tłumaczyć, że ekocyd "to nie jest nowy sprej na komary i stonkę ziemniaczaną". Zapomniano o regułach przenoszenia tego typu neologizmów do j. polskiego. Ale ten problem wkrótce zniknie. Po apokalipsie wszyscy pozostający przy życiu ludzie będą ludocydami... i nie będą tracili prądu na rozkminianie słówek.
Jeszcze był kolaps, KOLAPS