Jeśli sądzić po pierwszym tygodniu kampanii przed drugą turą, dwa tematy na pewno znajdą się wśród spornych kwestii w kluczowym jej momencie, czyli w bezpośredniej debacie telewizyjnej między urzędującym prezydentem Emmanuelem Macronem a przywódczynią skrajnej prawicy Marine Le Pen. Debata jest przewidziana na środę, na godz. 21.
Pierwszy z tematycznych pewniaków to problematyka ekologiczna.
Podczas wiecu w Marsylii Emmanuel Macron poświęcił jej zdecydowaną większość swojego wystąpienia. Zapewnił, że polityka, jaką będzie prowadzić przez najbliższe pięć lat, „będzie ekologiczna albo żadna". Zapowiedział, że premier jego nowego rządu będzie „bezpośrednio odpowiedzialny za planowanie ekologiczne", a dwóch ministrów będzie go wspierać pracą nad szczegółowymi sektorami, m.in. energetycznym. Celem jest dwa razy szybsze zmniejszanie emisji gazów powodujących wzrost efektu cieplarnianego, a także uczynienie z Francji „wielkiego narodu ekologicznego", który jako pierwszy „odszedłby od gazu, ropy naftowej i węgla".
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Zwykli francuzi nie są gotowi na podwyżkę cen utrzymania o 500 euro miesięcznie,
więc będą głosować na Le Pen.
Ale liczbę głosów się poprawi,
żeby wygrał ulubiony przez komisarzy brukselskich internacjonalista.
Człowieku , przestań pisać bzdury i zażyj leki.
Cena gazu 3 razy wyższa z Ameryki.
Wegiel 5 razy droższy z Polski.
Twoj chleb będzie droższy.
Ruski skunks znowu nadaje z Moskwy.
Jozef, idi na xuj!
Sprzedajna zdzira. A sprzedaje co może, czyli demokrację, bo z taką aparycją żaden szanujący się alfons by jej nie zatrudnił, no chyba, że dla klientów o specjalnych wymaganiach.
Le Pen pieprzy farmazony, i jej wybor byłby bardzo niebezpieczny dla UE. Ale Twoje przypierd... się do jej wyglądu jest równie obrzydliwe, jak to, że ona jest na garnuszku Putina.
Wyborca prawicy to przede wszysykim wyborca, który nie cierpi demokracji. A dlaczego? Bo demokracja jest trudna, skomplikowana, pełna niuansów, wymaga sporego wysiłku, pracy, wiedzy, no i oczywiście kompromisów. A zamordyzm jest łatwy, by nie powiedzieć prostacki, radykalny; okłamuje on ludzi, że kilkoma prostymi (zazwyczaj brutalnymi wobec wszystkich inno-myślicieli) ruchami uleczy naród, kraj ze wszystkich bolączek. I ludzie, zazwyczaj mało ogarnięci społeczno-politycznie, łykają to jak pelikany.
Putin to Bush.
Teraz dostaje kasę od Orban
Dziwię się że o tym GW nie pisze
Kradną, ale się dzielą. Przypomina ci to coś?
Jaka prawica? Prawica to chadecja, a toto to naziole putinowskie udające normalne partie.
Czyli skrajna bo skrajna, ale prawica!
I Le Putain przy okazji. I jeszcze może być Le Pétain, jak już się tak bawimy.
Le Putin można przeczytać na różne sposoby ;-)
To podobnie patowa sytuacja jak i w innych krajach : tylko dwa liczące się bloki polityczne - tradycjonaliści i zieloni, republikanie i demokraci, konserwatyści i partia pracy, nacjonaliści i liberałowie. Ale żaden z nich tak naprawdę nie reprezentował interesów klasy średniej. To jeden z powodów dlaczego ekstremiści pokroju Le Pen uzyskują poparcie.