Premier Indii odebrał niedawno w Nowym Jorku nagrodę „Global Goalkeeper” od Fundacji Billa i Melindy Gatesów. Dostał ją za sukces operacji Swachh Bharat Abhiyan - czyli „Czyste Indie”.
„To model dla krajów, które potrzebują poprawić dostęp do sanitariatów” - napisała fundacja w laudacji. Świat nadstawił ucha...
Gdyby sukces kampanii był autentyczny, mielibyśmy do czynienia ze skokiem cywilizacyjnym w skali planety. Załatwianie się pod gołym niebem jest źródłem groźnych chorób. W 2014 r. mająca siedzibę w Londynie organizacja WaterAid podała, że od 2000 r. wskutek braku toalet 10 mln dzieci zmarło na świecie na biegunkę i choroby przenoszone przez pasożyty.
Wszystkie komentarze
Dodajmy ze zaczal to niecale sto lat temu. I ten niewiarygodny postep dotyczyl slawojek czyli drewnianych budek z deska z dziura nad dolem kloacznym. A o papierze toaletowym raczej nikt w okolicy nie slyszal.... to zeby nagle wszyscy sie w dume nie wbili. Tak z ciekawostek w USA pewien stadard toalet publicznych wprowadzia dopiero siec McDonald's. Zreszta jakies poltora pokolenia pozniej zrobila to samo w Chinach
Żeby zobaczyc jak Indie się zmieniają, wystarczy pojechać tam kilka razy w odstępach nawet jednego roku tylko. Hindusi idą ochoczo z prądem jaki nadaje im rząd i robią z wielką nadzieją poprawy.
Wreszcie czują swoją narodową tożsamość i wiedzą, że to tylko od nich zależy jak Indie będą wyglądały.
Modi odtrąbia sukces, bo opisane przypadki są tylko incydentami w skali tego ogromnego kraju. Hindusi mają świadomość ogromu pracy, jaki muszą wykonać by żyć na poziomie krajów zachodnich. Wiedzą, że to nie tylko kwestia zmiany infrastruktury, ale przede wszystkich mentalności. Niemniej cierpliwie prą do przodu.
przede wszystkim musieliby przestać się mnożyć jak króliki. Ale wiadomo - tradycja, religia…