Dragnea, dwukrotnie skazany przez rumuńskie sądy, wciąż ma kłopoty z wymiarem sprawiedliwości. Ostatni wyrok w jego sprawie (3,5 roku więzienia) zapadł przed kilkoma tygodniami za zatrudnianie partyjnych sekretarek na publicznych etatach, w czasie gdy był prefektem okręgu Teleorman na południu kraju. Wyrok jest prawomocny, ale Dragnea go nie uznaje. Twierdzi, że wszystkie zarzuty przeciwko niemu są sfingowane, a on sam padł ofiarą intrygi politycznej.
Przewodniczącego PSD czeka również sprawa przed sądem, w której oskarżony jest o kierowanie grupą przestępczą mającą wyłudzać dotacje unijne w czasie, gdy rządził wspomnianym okręgiem (2000-12). Chodziło o prywatyzację przedsiębiorstwa budowlanego Tel Drum, które zostało sprzedane znacznie poniżej wartości osobom z otoczenia Dragnei (m.in. jego kierowcy). Tel Drum stał się w krótkim czasie monopolistą w budowie dróg w południowej Rumunii. Mało który kontrakt przechodził firmie koło nosa. Tylko w latach 2011-15 spółka zarobiła na publicznych kontraktach 200 mln euro.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Bzdura.
Bruksela popełniła błąd przyjmując do UE kraje Europy Wschodniej , teraz o tym się przekonała.
Demokracja liberalna to wynik wielowiekowych procesów społecznych, nie da się jej wszczepić przeoranemu przez pańszczyznę, zabory i kataklizm II WŚ społeczeństwu postchłopskiemu. Przeszczep się nie przyjmie.
Przygotowane do UE Węgry doprowadziły do perfekcji system ubogacania Orbana oparty na funduszach unijnych.
W Rumunii i Bułgarii to było dość nieudolne - stąd procesy.
A Orbana nikt już nie skaże.
Ale spoleczenstwo rumunskie chociaż potrafi masowo wyjść na ulice, a nawet rozprawić sie z dyktatorem (1989).
nie to co nasze.