Prezydent Janukowycz poświęcił premiera Azarowa, by trochę uspokoić rozdartą Ukrainę. Ale Majdanowi dymisja rządu wystarczyłaby przed miesiącem. Teraz już nie

Wczorajsza dymisja Mykoły Azarowa i jego rządu to pierwsze zwycięstwo Majdanu. Przywódcy opozycji - Arsenij Jaceniuk (partia Batkiwszczyna Julii Tymoszenko), Witalij Kliczko (UDAR) i Ołeh Tiahnybok (Swoboda) - uzgodnili przedostatniej nocy z Wiktorem Janukowyczem, że zaoszczędzą Azarowowi głosowania nad wotum nieufności. Mogłoby to obnażyć pęknięcia w prezydenckiej Partii Regionów. Prezydent zmusił więc Azarowa, by sam poprosił o dymisję.

Pełnienie obowiązków szefa rządu przejął dotychczasowy wicepremier Serhij Arbuzow - największy "Europejczyk" wśród ukraińskich ministrów. To on do ostatniej chwili - bezskutecznie - naciskał na Janukowycza, by podpisać umowę z Unią Europejską na szczycie w Wilnie w listopadzie 2013 r. Decyzja - głośno zachwalana przez Azarowa - by ów podpis odłożyć na nieokreśloną przyszłość, dała początek protestom na Majdanie, zwanym też euromajdanem.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze