Brak komunikacji między szefem a pracownikami, niedookreślone polecenia, zalewanie obowiązkami, zła atmosfera w pracy, niezadowolenie z pensji lub przychodzenie do pracy wyłącznie dla pensji - to wszystko, jak mówili eksperci podczas IV Kongresu Zdrowia Psychicznego w Warszawie, potęguje prawdopodobieństwo wypalenia zawodowego. A to, przechodzone i zignorowane, może nieść za sobą poważne konsekwencje.
Według danych NFZ z każdym rokiem wzrasta liczba osób, które z powodu wypalenia, lęków czy depresji po prostu nie przychodzą do pracy.
Wszystkie komentarze
I tacy sami faceci
Łukasz, skoro taki jest deficyt i jesteś kozak to dyktuj warunki. Skoro jest większy popyt niż podaż, pokaż że to ty jesteś dla nich. Jak nie, to rynek czeka na ciebie. Po co wylewać na GW swoje frustracje.
Zgadzam się z twoim komentarzem. Ja też pracuję z kolegami i koleżankami z Polski - będąc za granicą. Na palcach jednej ręki moge policzyć osoby które są pomocne i chętnie do współpracy. Za to wielu moich współpracowników ma ego do księżyca i z powrotem i chore ambicje. A ich zachowanie w pracy w moich kryteriach jest po prostu chamskie. Az dziwne że firma to akceptuje/ na to przyzwala, Kiedy udało mi się w spadku odziedziczyć pracownika w PL z bojaźliwościa pytał czy moze ewentualnie skończyć pracę 1 godz wcześniej kiedyś tam i że wszystko odpracuję następnego dnia. Taki klimat … różnica jest taka ze w moich kryteriach to idź człowieku jak musisz a jak będzie roboty dużo w następnym miesiącu i będziesz potrzebny to może wtedy zostaniesz tą godzinę dłużej. Ale w PL norma którą ja znam to wszechobecny mobbing i podlizywanie się kolegom z HQs. Dzieki bogu pracuje w normalnej kulturze od 25 lat z daleka od PL
Sugeruje Pan "zostać" w przemocowym środowisku, prowadzącym do wystąpienia zaburzeń psychicznych i zachowań samobójczych?
On niczego nie sugeruje, tylko stwierdza fakt oczywisty dla każdego, kto ma minimum kontaktu z rzeczywistością.
Stwierdza fakt "zostać w pracy mimo wszystko"?
Trudno mieć źródło dochodu nie mogąc pójść do pracy że względu na depresję, zaburzenia lękowe czy po próbie samobójczej. Tylko o tym jest ta rozmowa. Nie o tym, jak łatwo zmienia się pracę.
no nie tylko o tym.
Skoro nie jarzysz głębi tej rozmowy to nie pogadamy.
Sugeruje Pan/Pani "zostać" w przemocowym środowisku, prowadzącym do wystąpienia zaburzeń psychicznych i zachowań samobójczych?
Odejście z pracy gdzie jest przemoc nie służy "temperowaniu" przemocowego szefa, a własnemu zdrowiu psychicznemu.
Czy lucyna.kicinska jest śtucno jentelygięcjo? Identyczne - i identycznie bezsensowne oraz dowodzące kompletnego braku pojęcia o życiu tudzież rozumienia prostych komunikatów - odpowiedzi pod każdym postem są arcytypowe dla takich "mądrzejszych od człowieka" maszynek.
W CV nie na obowiązku podawania daty urodzenia, ani zamieszczania zdjecia, więc odpowiadając na pytanie i potrzebę, znajdzie się taki HR, który przeczyta CV.
Rozmowa jest o wypaleniu zawodowym i jego konsekwencjach. Jeśli ktoś ma możlowość pozostania i aktualnego pracodawcy, to OK. Jeśli natomiast pozostanie w takim środowisku ma doprowadzić do depresji czy zachowania samobójczego, to jak te rachunki będą się płaciły same?
Mam rację - sztuczna. Bo czy inteligencja, to kwestia bardzo dyskusyjna.
lucynka odstaw alk.
Cito.
Ciekawe, że kobiety w przemocowych związkach się napieprza po głowie radami "odejdź od niego", niezależnie od tego, czy ma dokąd, czy ma zarobki, czy ma wsparcie społeczne itp. i jakoś każdy rozumie, o co chodzi w takiej poradzie i że jej realizacja może być bardzo trudna, a w niektórych przypadkach wręcz niemożliwa. A w przypadku mobbingu w pracy albo wypalenia - nagle czytelnicy Wyborczej jak dzieci krzyczą "ale ja nie mogę!" i nie rozumieją, że fakt, że oni akurat nie mogą, nie znaczy, że rada jest zła.
Nie o tym jest rozmowa. Chcesz/musisz tkwić w patologii i chorować - nikt nie powstrzymuje, ale też nikt głośno cię nie będzie przecież do tego zachęcał.
Możesz wskazać jeden komentarz, w którym pada sformułowanie "JA nie mogę"?
"I work to live, not live to work". :)
Jak nie masz ludzi to jesteś gó... nie oficer.
Do jaśnie pana o chamskich manierach nikt dobrowolnie się nie zaciągnie.
Puki co przymus to był, ale teraz go nie ma.
Czas na wnioski.
Aby w jednostce był żołnierz, to kadra ma musi ,potencjalnym rekrutom pokazać że zna robotę.
A jej umiejętności pozwalają wierzyć w zwycięstwo na polu bitwy i w jej codzienną troskę o żołnierza.
Żołnierz ,który ma zaufanie do swego dowódcy wykona jego rozkaz bezwarunkowo.
Natomiast dowódca ,który tego zaufania nie posiada, ryzykuje kulę z rąk własnego żołnierza w pierwszej sposobnej potyczce.
OT I TYLE NA POCZĄTEK WYSTARCZY!