Słowem: psychologowie z PAN obawiają się, że będzie jak za ministra Przemysława Czarnka, tylko w innym wydaniu. Piszą, że propozycje zmian w ocenie czasopism naukowych, przyjęli z niepokojem.
O tym, jaki będzie nowy ministerialny wykaz, opowiedzieli na łamach "Wyborczej" członkowie Komisji Ewaluacji Nauki. Kryteria oceny czasopism mają się różnić w zależności od dziedziny nauki: twarde wskaźniki dla nauk ścisłych, technicznych i o życiu, mieszane dla humanistycznych i społecznych (HS).
Wszystkie komentarze
no andrzej leder to w scopus nie bryluje ;) 13 tekstów, 6 cytowań, indeks h=2. :D dorobek z 20 lat. ostatnio nadrobił trochę ;)
Zwłaszcza jeśli kryteria były zmieniane z godziny na godzinę, jak to robił Czarnek.
Przecież będą cały czas zmieniane, to jest Polska. Zmieni się władza (albo zmieni się coś we władzy) i znowu będzie ta sama historia.
Ale Wieczorek ciężko walczy, aby dorównać Czarnkowi. Sam ignorant w kwestii nauki, dobiera sobie ignorantów na doradców. W jego Komitecie Polityki Naukowej
jest dwoje prawników, dwoje ekonomistów i dwóch politologów, za to ani jednego matematyka, fizyka, biologa, chemika, czy informatyka. Przecież tam prawie nie ma ani jednego reprezentanta nauki! Niewiele się to różni od czarnkowych nominatów. Księży zastąpili politolodzy, kulturoznawcy i agronomowie. A w finansowym zarzynaniu PAN Czarnkowi już nie ustępuje, podczas gdy IPN tuczy się 700 mln zł; więcej niż dostają łącznie instytuty PAN, wiele w naukowej czołówce Europy.
Gołym okiem widać, że w wielu branżach absolutnie wiodące czasopisma nie są obecne ani na Web of Science, ani na Scopusie, a są tam tytuły, o których specjaliści nigdy nawet nie słyszeli. Często prestiżowe i wpływowe czasopisma o kilkusetletniej nawet tradycji w ogóle nie zabiegają o obecność i nie są obecne w tych czysto komercyjnych bazach a w krajach cywilizowanych dostają wysoką punktację. U nas obecność na WoS czy Scopusie to świętość. Jeśli minister zdoła dobrać odpowiednią grupę ekspertów na podstawie przejrzystych, zobiektywizowanych kryteriów i jeśli tzw naród obdarzy ministra i tych ekspertów kredytem zaufania rozsądna lista czasopism/wydawnictw powstanie w rok lub dwa lata. To nie jest kwadratura koła. Trzeba tylko dobrych chęci całego społeczeństwa. Zniszczyliśmy zaufanie i wiarę w jakiekolwiek autorytety i dlatego nie potrafimy rozwiązać tak prostych rzeczy, dlatego dajemy się też kiwać tysiącom naciągaczy, którzy pochłaniają ogromne sumy, których zawsze brakuje prawdziwej nauce.
Nie ma takich ekspertów. Ocena ludzka jest zawsze bardzo ułomna, a tu w dodatku w grę wchodzi interes samych zainteresowanych. Jak ktoś myśli, że mógłby być takim ekspertem, to po prostu nie wie czego nie wie
Jeśli chcesz czekać na wzrost poziomu zaufania w społeczeństwie polskim, to sobie poczekasz jeszcze 50 lat. Z drugiej strony jeśli wszyscy widzą jak wyglądają tzw "konkursy" zatrudniania na uczelniach, w rozdawnictwie NCBiR i również grzechach NCN, to trudno mieć zaufanie do mitycznych "ekspertów". Zazwyczaj to są zwykli "załatwiacze". Po drugie gdzie znaleźć tych wybitnych "polskich ekspertów"? W wielu dyscyplinach naukowych w Polsce dominuje przeciętniactwo i brak wybitnych naukowców. Po trecie, nie chodzi o to aby tworzyć listę czasopism przez dwa lata, ale żeby można było ją co roku aktualizować w oparciu o bieżące wskaźniki poszczególnych czasopism. A to gwarantuje tylko oparcie takiej listy na wskaźnikach międzynarodowych aktualizowanych co roku.
IF i kwartyle (czy w ogóle decyle - u nas dofinansowanie do OA to tylko najwyższy decyl) są skrajnie niemiarodajne dla humanistyki. Po prostu. Jako ktoś, kto publikuje na styku różnych dziedzin nauki (i tam, gdzie Scopus i spółka mają sens, i tam, gdzie wyglądają jak generowane losowo i nic nie mówią o jakości tekstów, tylko o presji wydawcy na listy) sprawdzam co pewien czas różne czasopisma w bazach i zwykle te najbardziej wartościowe nie figurują w nich wcale. IF to w humanistyce też fatalny wskaźnik (a mówię to jako ktoś z IF przebijającym wielu Ważnych Polskich Profesorów) - wiem, że większość cytowań moich stricte humanistycznych tekstów nastąpi nie w tym roku, nie w tej dekadzie, ale raczej za lat 50 czy 100. Bo tak samo ja cytuję - głównie monografie, tak kilka z każdej dekady od końca XIX wieku. Humanistyka jest po prostu wolniejsza. Pisząc zaś teksty bardziej z dziedziny nauk społecznych czy z psychologii cytuję już rzeczy wydane w tym czy zeszłym roku.
Przecież zaproponowano: ograniczyć się do wskaźników bibliometrycznych jak w naukach ścisłych, bez komisji polskich leśnych dziadków masujących sobie wzajemnie ego i apanaże.