Kia Karjalainen i jej siostra spędzały wakacje w Grecji, kiedy sprawy przybrały nieoczekiwany obrót. - Byłyśmy w naszym pokoju hotelowym i nagle powiedziałam do siostry: "Naprawdę mocno śmierdzi dymem. Czy coś się pali?".
Była połowa lipca na wyspie Rodos, a dym wraz z pożarem zmierzał w ich kierunku. Samoloty latały nad ich hotelowym basenem, dostarczając wodę do gaszenia ognia. Wszystko, łącznie z ubraniami, było pokryte cienką warstwą popiołu. Karjalainen, koordynatorka eventów z Londynu, próbowała przebukować ich loty do domu, ale wszystko było zarezerwowane.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
szczególnie tych anglojezycznych
też to chciałam napisać
Oni tam od stuleci mierzą się latem z temperaturami, które nam na razie jeszcze nie grożą
A od dziesięcioleci gotują się w zasadzie każdego lata
I jakoś z tym żyją - po prostu muszą przeczekać te dwa najgorsze miesiące, gdy jest plus 50 starając się nie wychodzić za dnia na zewnątrz (albo tylko na chwilę)
Przez resztę roku już mają fajnie - np dzisiaj w Mekce jest plus 29 i słoneczko zza chmurek...
To trochę tak, jak mieszkańcy Norylska: cały rok da się żyć, byle przetrwać te dwa miesiące w roku, kiedy jest/bywa minus 50...
Jedni się dochładzają, inni docieplają - jedni i drudzy jak najrzadziej wychodzą ze sztucznie klimatyzowanych pomieszczeń (a jak już muszą, to na jak najkrócej, odpowiednio ubrani, etc)
Ludzie potrafią się dostosować, byle picie i jedzenie było
Zawsze można je sprowadzić dla turystów ...
Można zawsze polecieć do Dubai na narty.
Ośrodek otwarty przez cały rok.