Urząd Miejski w Tychach jako pierwszy w kraju wysłał pracowników na szkolenia z prostej polszczyzny. - Pomogliśmy mieszkańcom i sobie samym. Mniej jest telefonów z pytaniami i skarg - mówi Aneta Luboń-Stysiak, sekretarz miasta.

"Szanowny Panie, niestety, odmawiamy Panu sprzedaży lokalu mieszkalnego położonego przy ul. X, ponieważ Pan w nim nie mieszka" – piszą pracownicy Urzędu Miejskiego w Tychach do mężczyzny, który chciał wykupić mieszkanie komunalne.

Pod spodem trzy krótkie zdania uzasadnienia. W pierwotnej wersji pismo liczyło osiem wielokrotnie złożonych zdań, w których były takie sformułowania, jak "brak normy prawnej obligującej do przeniesienia swojego prawa na…". Jednak teraz rozwlekłe pisma i językowe zawijasy są zakazane.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Ja myślę, że tym musi się w najbliższym czasie zając Wojewoda jako ośrodek pełniący nadzór nad samorządami! No bo jakże to? Petent ma wiedzieć od początku do końca o co chodzi? A gdzie urzędnicza władza i autorytet? Petent wszak powinien przed obliczem urzędnika mieć wygląd lichy i durnowaty, tak by swoim pojmowaniem sprawy nie peszyć urzędnika.
    już oceniałe(a)ś
    12
    0
    Brawo ! Nareszcie ktoś dal dobry przykład.
    Gdyby jeszcze Sady, ZUS, Urzędy Skarbowe i inne instytucje nauczyły się prostego i czytelnego przekazu było by naprawdę milej w tym dusznym kraju.
    Byłem w życiu urzędnikiem i mam swoją teorie na ten temat. Często obserwowałem, że jeśli urzędnik nie wie jak sprawę rozwiązać to pisze elaboraty w "nowomowie" urzędniczej. Lub jeszcze częściej jest tak że urzędnikowi wydaje się, że jak nawkleja trudnych słówek i zastosuje skomplikowana budowę zdania, to pismo jest takie "mądre" .
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    Bardzo dobra inicjatywa, powinny w tej akcji wziąć udział wszystkie urzędy. Czytanie pism urzędowych to mordęga nawet dla osób z dyplomami.
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    Brawo, wreszcie. Od lat zajmuje się, za darmo podkreślam, tłumaczeniem ludziom urzędowych pism na polski. Na marginesie, w Polsce nie jest z tym tak źle, jak nam się wydaje. Np niemiecku urzędowy jest kompletnie nieczytelny nawet dla wykształconego Niemca. We Włoszech to w ogóle inny język jest, szczególnie na południu.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Nie tylko w Tychach taki szkolenia, w Łodzi też. Urzędnik frontem do petenta i dobrze.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Źródlem problemu nie jest język urzędowy tylko brak umiejętnosci jego odbioru. W szkole zamiast katować dzieciaki Mickiewiczem powinno uczyć się czytania aktów prawnych. Osobiście nic mnie tak nie wkurz jak przepisy prawa przytaczane w przypisach a nie w tekście głównym. I nie życzę sobie aby urząd pisałd do mnie na Ty...
    @Ghj2354
    Bzdura. Akty prawne czytam "od zawsze", uczestniczę w przygotowywaniu wielostronicowych i często wielostronnych umów finansowych opiewających na sumy, które zwykłemu człowiekowi zaczynają gubić zera w oczach, ale gdy dostałem pismo z UM dotyczące ujawnienia nowych okoliczności w sprawie i że ten tego do dwóch lat i tak dalej to zgłupiałem! W jakiej sprawie, jakie okoliczności! Co mam ujawniać i za co chcą mnie posadzić? A okazało się, że złożyłem deklaracje przystąpienia do podatku od nieruchomości, oni to rozpatrzyli i "grzecznie" się pytali czy coś się od czasu jak złożyłem nie zmieniło. Jak nie (a w 99,99% przypadków nic się nie zmienia z nieruchomością od czasu złożenia papierów do czasu wydania decyzji o naliczeniu podatku) to mam nic nie robić. Niestety w urzędniczym bełkocie zabrakło jednego prostego zdania - że "to informacja dla tych, którym zmienił się status nieruchomości. Jeżeli nic się nie zmieniło oczekuj na naliczenie podatku".
    Gdy zadzwoniłem do odpowiedniego wydziału pani wiedziała z czym dzwonię po moich pierwszych 3 słowach. Stwierdziła, że wszyscy z tym dzwonią, bo nie wiedzą o co chodzi. Na moje pytanie dlaczego po powołaniu się na przepisy i artykuły (często bez ich cytowania, co zmusza do grzebania w źródłach) nie napisali tego, co mi w 30 sekund ustnie wyjaśniła, otrzymałem odpowiedź, że "naczelnik się nie zgadza ale my już mamy dość tłumaczenia"...

    A jeśli chodzi o czytanie ze zrozumieniem - skąd pomysł, że Urząd będzie się do ciebie zwracał per "ty"?
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    @Ghj2354
    Tak, szkola powinna lapiej uczyc. Ale tez nie kazdy zostanie prawnikiem (albo analitykiem finansowym czy inzynierem rakietowym). A prosty koniuszy tez ma miec mozliwosc zrozumiec. I nalezy mu to ulatwic.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0