"Szanowny Panie, niestety, odmawiamy Panu sprzedaży lokalu mieszkalnego położonego przy ul. X, ponieważ Pan w nim nie mieszka" – piszą pracownicy Urzędu Miejskiego w Tychach do mężczyzny, który chciał wykupić mieszkanie komunalne.
Pod spodem trzy krótkie zdania uzasadnienia. W pierwotnej wersji pismo liczyło osiem wielokrotnie złożonych zdań, w których były takie sformułowania, jak "brak normy prawnej obligującej do przeniesienia swojego prawa na…". Jednak teraz rozwlekłe pisma i językowe zawijasy są zakazane.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Gdyby jeszcze Sady, ZUS, Urzędy Skarbowe i inne instytucje nauczyły się prostego i czytelnego przekazu było by naprawdę milej w tym dusznym kraju.
Byłem w życiu urzędnikiem i mam swoją teorie na ten temat. Często obserwowałem, że jeśli urzędnik nie wie jak sprawę rozwiązać to pisze elaboraty w "nowomowie" urzędniczej. Lub jeszcze częściej jest tak że urzędnikowi wydaje się, że jak nawkleja trudnych słówek i zastosuje skomplikowana budowę zdania, to pismo jest takie "mądre" .
Bzdura. Akty prawne czytam "od zawsze", uczestniczę w przygotowywaniu wielostronicowych i często wielostronnych umów finansowych opiewających na sumy, które zwykłemu człowiekowi zaczynają gubić zera w oczach, ale gdy dostałem pismo z UM dotyczące ujawnienia nowych okoliczności w sprawie i że ten tego do dwóch lat i tak dalej to zgłupiałem! W jakiej sprawie, jakie okoliczności! Co mam ujawniać i za co chcą mnie posadzić? A okazało się, że złożyłem deklaracje przystąpienia do podatku od nieruchomości, oni to rozpatrzyli i "grzecznie" się pytali czy coś się od czasu jak złożyłem nie zmieniło. Jak nie (a w 99,99% przypadków nic się nie zmienia z nieruchomością od czasu złożenia papierów do czasu wydania decyzji o naliczeniu podatku) to mam nic nie robić. Niestety w urzędniczym bełkocie zabrakło jednego prostego zdania - że "to informacja dla tych, którym zmienił się status nieruchomości. Jeżeli nic się nie zmieniło oczekuj na naliczenie podatku".
Gdy zadzwoniłem do odpowiedniego wydziału pani wiedziała z czym dzwonię po moich pierwszych 3 słowach. Stwierdziła, że wszyscy z tym dzwonią, bo nie wiedzą o co chodzi. Na moje pytanie dlaczego po powołaniu się na przepisy i artykuły (często bez ich cytowania, co zmusza do grzebania w źródłach) nie napisali tego, co mi w 30 sekund ustnie wyjaśniła, otrzymałem odpowiedź, że "naczelnik się nie zgadza ale my już mamy dość tłumaczenia"...
A jeśli chodzi o czytanie ze zrozumieniem - skąd pomysł, że Urząd będzie się do ciebie zwracał per "ty"?
Tak, szkola powinna lapiej uczyc. Ale tez nie kazdy zostanie prawnikiem (albo analitykiem finansowym czy inzynierem rakietowym). A prosty koniuszy tez ma miec mozliwosc zrozumiec. I nalezy mu to ulatwic.