Następny krok na drodze do delegalizacji AfD, a co z PiS?
Na początku stycznia do mediów wyciekła informacja, że w listopadzie 2023 w Poczdamie kilku polityków Alternatywy dla Niemiec (AfD) konferowało nad pozbyciem się z Niemiec milionów ludzi z imigranckimi korzeniami i ich przymusowym przesiedleniem do Afryki. Chociaż kierownictwo AfD szybko odcięło się od sprawy, w piątek i sobotę 20-21 stycznia w około 200 niemieckich miastach ludzie wyszli na ulice w solidarności z imigrantami. Liczby uczestników były imponujące: w Monachium, kolebce nazizmu, spodziewano się 25.000 a przyszło 250.000; w Berlinie ponad 100.000; w Kolonii koalicja blisko 50 partii i organizacji obywatelskich zgromadziła 70.000 demonstrantów; Brema – 40.000 i tak omal we wszystkich większych miastach zachodnich Niemiec. Ale też we wschodnich landach, mateczniku AfD – Drezno i Lipsk po 40.000; Cottbus – 5.000; nawet w pogranicznym Görtliz (po polskiej stronie Zgorzelec) demonstrowało 5.000 ludzi. Po demonstracjach rozgorzała publiczna dyskusja nad delegalizacją AfD.
Na długo przez tymi demonstracjami AfD znalazła się na celowniku niemieckich służb specjalnych. Po kilkuletnich obserwacjach, badaniach, analizach prawnych BfV = Urząd Ochrony Konstytucji (odpowiednik naszej ABW) w Turyngii (Erfurt), Saksonii-Anhalt (Magdeburg), Saksonii (Drezno) uznały tamtejsze struktury partii Alternatywa dla Niemiec za organizacje podejrzane o prawicowy ekstremizm. AfD zaskarżyła te decyzje we właściwym dla sprawy Sądzie Administracyjnym w Kolonii, który w marcu 2022 przyznał rację BfV. AfD odwołała się do wyższej instancji, Naczelnego Sądu Administracyjnego (OVG) w Münster.
Po kilkukrotnym przekładaniu daty rozprawy, uporaniu się z ponad 10.000 stron dokumentów, 13 maja 2024 zapadł wyrok. Sąd wyraził przekonanie, że istnieje uzasadnione podejrzenie, że celem dużej części AfD jest deprecjacja statusu obywateli niemieckich ze środowisk imigracyjnych i systematyczne wykluczanie tej grupy ludności. Sąd dostrzegł wystarczające dowody nienawiści i agitacji w szeregach AfD wobec cudzoziemców i muzułmanów oraz przytoczył tysiące oświadczeń członków tej partii zawierających obraźliwe treści.
Być może w tej sprawie nie zostało jeszcze powiedziane ostatnie słowo. Naczelny Sąd Administracyjny w Münster wprawdzie nie dopuścił możliwości apelacji, ale AfD może jeszcze złożyć skargę w Federalnym Sądzie Administracyjnym, jednak tylko na okoliczność sprawdzenia, czy w samym postępowaniu prawnym nie popełniono błędów formalnych. Majowy wyrok oznacza w praktyce, że BfV może nadal używać wobec AfD takich narzędzi operacyjnych, jak podsłuchy telefoniczne, umieszczanie w niej swoich informatorów, czy inwigilacja określonych funkcjonariuszy tej partii. Może też uznać, że AfD jest już faktycznie partią skrajnie prawicową.
Wyrok sądu w Münster nie ma bezpośredniego związku z ewentualną procedurą delegalizacji AfD, czego domagało się wielu uczestników styczniowych demonstracji ulicznych. Procedurę taką można podjąć tylko na poziomie politycznym, a dokładnie w Bundestagu, Bundesracie czy przez Rząd Federalny. Formalną decyzję o delegalizacji podejmuje Federalny Trybunał Konstytucyjny. Jeżeli jednak dojdzie kiedyś do podjęcia takich kroków, materiały dowodowe, zgromadzone w sądzie w Münster będę bezcenne i znakomicie przyśpieszą postępowanie.
Wszystkie ważne niemieckie media poinformowały o majowym wyroku i go skomentowały. Głos zabrali także aktywiści obywatelscy, jak redaktor naczelny portalu compact, jednego z głównych organizatorów styczniowych demonstracji ulicznych.
„Decyzja OVG Münster potwierdza to, co mówimy od lat: AfD to prawicowa partia ekstremistyczna, która chce osłabić naszą demokrację i praworządność. Przedstawiciele AfD coraz otwarciej agitują przeciwko mniejszościom i zapowiadają masowe deportacje. AfD tworzy atmosferę strachu. Dzisiejszy werdykt potwierdza: AfD nie jest demokratyczną alternatywą w nadchodzących wyborach lokalnych i europejskich. Każdy, kto na nich głosuje, głosuje na prawicowy ekstremizm. Wyrok jest także sygnałem ostrzegawczym dla pozostałych partii demokratycznych. Nie powinno być współpracy z prawicową ekstremistyczną AfD na żadnym szczeblu".
Założony przez berlińską organizację Artists for Democracy portal o wymownej domenie afd-verbot.de (delegalizacja AfD) zbiera dowody na niezgodne z prawem, z konstytucją działania ludzi związanych z tą partią. Ma to przyspieszyć złożenie wniosku w Trybunale Konstytucyjnym w Karlsruhe o zdelegalizowanie AfD. Na dzisiaj zgromadzili 2041 takich dowodów w postaci zachowań i treści wypowiedzi wymienionych z imienia i nazwiska osób, z podaniem miejsca daty, okoliczności. Redakcja portalu udziela też praktycznych porad osobom, które chcą wystąpić z AfD. Można także pobrać materiały na organizację kampanii dyskredytującej kandydatów tej partii w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Uważne przyglądanie się działaczom AfD ma sens. Świadczy o tym świeża afera wokół dr Maximiliana Kraha, eurodeputowanego i czołowego kandydata AfD w obecnej kampanii.
W wywiadzie dla włoskiej la Repubblica Krah usiłował tłumaczyć i bagatelizować zbrodnie wojenne SS. Przypomniano też jego przyjazne Rosji i Chinom wypowiedzi oraz wykrycie szpiega w jego otoczeniu. Krah dostał zakaz publicznego wypowiadania się, odcięli się od niego koledzy europarlamentarzyści z AfD, ale przysłowiowe mleko się rozlało.
Wygląda na to, że styczniowo-lutowe demonstracje, działalność organizacji/projektów obywatelskich jednak coś daje. W grudniu 2023 średnie poparcie dla AfD w skali kraju wynosiło 21,8%, w maju 2024 spadło do 17% (we wschodnich landach jest zacznie wyższe, niekiedy ponad 30%). Czerwcowe sondaże pokażą wpływ wyroku z Münster i afery Kraha na poparcie dla AfD.
W kontekście wyroku z Münster warto jeszcze przypomnieć oświadczenie niemieckich biskupów „Nacjonalizm etniczny i chrześcijaństwo są nie do pogodzenia" wydane po demonstracjach ulicznych, opublikowane na stronie internetowej Konferencji Episkopatu Niemiec 22 lutego 2024.
My, biskupi, wyraźnie popieramy fakt, że na niemieckich ulicach słychać głos żywego i silnego ruchu protestacyjnego. Każdy, kto w duchu demokratycznym, wolnym i humanitarnym wyraża swój opór wobec machinacji prawicowych ekstremistów, zasługuje na całe nasze wsparcie i szacunek. To dobrze, że wielu chrześcijan tak bardzo angażuje się w godność ludzką, prawa człowieka i demokrację!
(…) Mówimy z całą jasnością: nacjonalizm etniczny jest nie do pogodzenia z chrześcijańskim obrazem Boga i człowieka. Partie prawicowo-ekstremistyczne i inne krążące na obrzeżach tej ideologii nie mogą być miejscem, w którym chrześcijanie mogliby angażować się w działalność polityczną i również nie można na nie głosować. Rozpowszechnianie haseł prawicowo-ekstremistycznych – zwłaszcza rasizm i antysemityzm - jest nie do pogodzenia z główną i wolontariacką posługą w Kościele.
Czytając o wysiłkach niemieckich aktywistów obywatelskich (ale też instytucji państwa, jak choćby BfV), pokazujących prawdziwe oblicze AfD, z nadzieją na doprowadzenie do delegalizacji tej skrajnie prawicowej partii, powinniśmy sobie zadać pytanie o nasze własne, polskie podwórko. Mamy trzy partie politycznie bliźniaczo podobne do AfD. Przy czym największa z nich, PiS, będąc wiele lat u władzy (AfD nie była), mając nieograniczony dostęp do państwowej kasy i kontrolując wszystkie instytucje państwa, popełnił o niebo więcej niegodziwości, łamania konstytucji, pospolitych przestępstw, niż 2041, które portal afd-verbot.de wykazał ludziom AfD.
Czy znajdą się aktywiści, którzy założą portal delegalizacja.pis.pl i w jednym miejscu zbiorą dowody na występki konkretnych ludzi związanych z PiS? A to przecież nie tylko ci z pierwszych stron gazet, nie tylko wzywani przed oblicze sejmowych komisji śledczych, nie tylko już aresztowani, skazani. Ale to także na przykład ci, którym dano syte synekury w spółkach skarbu państwa, którzy brali dużą kasę, nie przychodząc nawet do pracy. To pisowscy samorządowcy ogłaszający ich gminy strefami wolnymi od LGBT. To urzędnicy ustawiający przetargi dla swoich. Tę listę można ciągnąć w nieskończoność. Nie czekajmy na raporty komisji sejmowych, na postępowania prokuratorskie (skąd wziąć tylu prokuratorów, którzy nie kolaborowali z PiS?), na komisję do zbadania rosyjskich wpływów. Sporządźmy społeczny akt oskarżenia, który kiedyś wykorzysta Trybunał Konstytucyjny (już nie Julii Przyłębskiej) i zakaże działalności PiS.
Póki co, mamy do wygrania wybory europejskie. Postarajmy się, żeby w Parlamencie Europejskim było jak najmniej ludzi z takich partii jak AfD i PiS.
Andrzej Wendrychowicz, aktywista KOD i Obywateli RP
Wyborcza To Wy. Piszcie: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Świetny, szczegółowy opis pewnego fragmentu politycznego krajobrazu u naszego zachodniego sąsiada! Ale czy tak do końca porównywalny z krajobrazem na wschód od Odry?
AfD, bez wątpliwości, jest partią skrajnie prawicowo-nacjonalistyczną, co budzi zrozumiałe emocje i reakcje na jej działania w niemieckim społeczeństwie. A jednak – jak dotąd – nie została zdelegalizowana. Zgaduję – bo nie mam w tym temacie szczegółowej wiedzy i może Autor listu wyjaśni ? – że do formalnej delegalizacji partii nie wystarczają uzasadnione oskarżenia jej członków i oficjeli o działania skrajne, a nawet i niekonstytucyjne. Chyba zabrakło niepodważalnych dowodów, że to statut partii powoduje i określa takie właśnie postawy i działania jej członków.
A co z naszym rodzimym PiSem??? Szczytne, „wypisane na jego sztandarach” hasła PRAWA i SPRAWIEDLIWOŚCI, choć od lat wielu i na codzień cynicznie gwałcone, łamane i bezczeszczone przez zgraję członków i działaczy, stanowić mogą skuteczną tarczę obronną przed usiłowaniom delegalizacji partii.
Ostatnie osiem lat pozostawania u władzy bezlitośnie obnażyło antykonstytucyjny, kryminalny charakter elit partii rządzącej. I to właśnie te elity, na wszystkich ich szczeblach, należy do końca i bez wyjątków rozliczyć. Poparcie takich działań rozliczeniowych przez oddolne ruchy społeczne, przez KOD, Obywateli etc. będzie bezcenne. A -. przede wszystkim – będzie to działanie SKUTECZNE! W odróżnieniu od akcji „delegalizacyjnych” skazanych, z czysto prawno-formalnych powodów, na niepowodzenie.
A gdy wreszcie sprawiedliwości stanie się zadość i winni zostaną wskazani, osądzeni i ukarani, może i skompromitowana w oczach społeczeństwa partia sama się rozpadnie. Wtedy nie pomogą jej szczytne hasła ze sztandarów.
Mieliśmy już tego – i to w niezbyt odległej przeszłości – przykłady...
Piękna przepowiednia, ale dotycząca Tuska i działań jego ludzi.
do delegalizacji AfD długa droga, bo nie o same formalne dowody tylko chodzi. Niemiecka konstytucja / Sąd Konstytucyjny bardzo, wręcz ortodoksyjnie chronią wolności wszelakich, także istnienia takich partii, jak AfD.--- O wiele bardziej chodzi o uświadomienie społeczeństwu niebezpieczeństw płynących z popierania AfD, a tym samym niebezpieczeństwa, że dojdzie (metodami demokratycznymi!!) do władzy i wtedy wyrzuci do kibla i Konstytucję i wolności wszelakie, jak zrobił to Hitler. W moich tekstach (nie tylko w GW) piszą o AfD, żeby uświadomić Rodakom, że mamy własną AfD = PiS, który już potężnie zdemolował demokrację i jeśli dojdzie ponownie do władzy, dokończy dzieła. Nie wiem, czy uda nam się PiS zdelegalizować, ale pokazując taki cel, zbierając dowody, sporządzając "społeczny akt oskarżenia" przynajmniej poważnie osłabimy PiS. --- Pozdrawiam = autor tego listu.
Proszę spostrzec, że zakłada Pan(i) jako pewnik, że społeczeństwo demokratycznie da zwycięstwo AfD. (1) Dlaczego? (2) Jakie może być rozwiązanie?
Ja podnoszę, że "uświadomienie społeczeństwu niebezpieczeństw płynących z popierania" prowadzi donikąd. Proszę wskazać, gdzie "uświadamianie" takie podziałało. W Polsce w każdym razie nie działa.
A delegalizacja... Cóż, proszę sobie jako eksperyment myślowy przeanalizować taki scenariusz: Skoro wyznawcy pewnej religii mogą, na skutek zmian demograficznych, osiągnąć demokratyczną zdolność do wprowadzenia prawa opartego na swojej religii, to należy tę religię zdelegalizować. Co Pan(i) sądzi o takim czymś?
Droga powinna być inna. To znaczy zaproponować społeczeństwu taki program, który jest skłonne poprzeć. Własny pozytywny program. A nie "uświadamiać o niebezpieczeństwach". Tak zrobili socjaldemokraci w Danii i na razie pozostają u władzy. Premier Tusk usiłuje iść w tę stronę, ale ma niestety historię nieapetycznego oportunizmu i prywaty, więc idzie mu trochę pod górę. Inni przywódcy europejscy z poprzedniej fali też, zwłaszcza Macron... Zobaczymy, co z tego wyniknie...
Na razie mamy Włochy, Holandię, Szwecję, Finlandię, Portugalię, Norwegię nawet, Nową Zelandię, Argentynę.
Od dawna śledzę losy AfD. Owszem, Niemcy zrobili "kordon polityczny" wokół AfD = nie ma zdolności koalicyjnych w Bundestagu. Jednak nie można wykluczyć, że w którymś z wschodnich landów zdobędzie władzę (może w koalicji ze skrajną lewicą Wagenknecht). Stąd "profilaktyczna" próba delegalizacji AfD; stąd też pytanie, czy nie powinniśmy podjąć takiej samej próby z PiS? Czy to możliwe, czy jest szansa = nikt nie wie, ale "społeczny akty oskarżenia PiS na pewno warto przygotować --- (Autor listu/tekstu)
będę wdzięczny za zdefiniowanie ekstremy po lewej stronie