Żądajmy od naszych rządów zorganizowania konwoju humanitarnego do Gazy
Każdy, kto nie patrzy obojętnie na to, co dzieje się od wielu miesięcy w Gazie, powinien zastanawiać się, co możemy robić, aby sytuacja uległa zmianie.
Niedawne, celowe zabicie działaczy humanitarnych, którzy dowozili żywność do Gazy, to nie tylko zbrodnia wojenna. To również potwierdzenie, że Izrael i jego armia używają głodu, jako narzędzia walki. I niezależnie od tego, czy wyjaśnią tę zbrodnię i czy ukarzą sprawców, to swój cel już osiągnęli. Organizacje humanitarne przestaną pomagać cywilnej ludności Gazy, która głoduje i umiera. Statek, którym przypłynęły ofiary, już zawrócił z większością nierozładowanej żywności.
Dlatego musimy żądać od naszych rządów, myślę, przede wszystkim, o krajach Unii Europejskiej, która może prowadzić tu skoordynowane działania, aby wymogły na Izraelu zgodę na „unijny" konwój humanitarny do Gazy. Konwój, którego armia izraelska nie odważy się zaatakować. Te działania jesteśmy winni nie tylko głodującym i umierającym mieszkańcom Gazy, ale i pamięci zamordowanych działaczy. Może to niezręczne sformułowanie, ale użyję go: „ich śmierć nie może pójść na marne". Nie możemy też pozwolić, aby poprzez zbrodnie Izrael osiągał swoje cele.
Niech prawnicy spierają się, czy to, co dzieje się w Gazie to ludobójstwo, czy „tylko" codzienne zbrodnie wojenne. Na moje wyczucie prawne tak. Dla ofiar i ich rodzin nie ma to znaczenia.
Tak, jak nie ma znaczenia dla sposobu, w jaki powinniśmy na to odpowiedzieć.
Widzimy, że politycznie Izrael czuje się zupełnie bezkarny. Całkowicie lekceważy protesty „mniej ważnych krajów", bo ten, który jest dla niego naprawdę ważny – USA, nigdy go nie porzuci. Zarówno z przyczyn geopolitycznych, jak i wewnętrznych.
Uważam, że my obywatele świata, powinniśmy pójść inną drogą.
Opisując ją, chciałbym zacząć od przypomnienia fundamentalnej zasady moralności międzynarodowej.
Cywile w Gazie są zabijani „w imieniu państwa izraelskiego". A to oznacza, że nie tylko w imieniu tych obywateli, którzy głosowali na partie rządzące, ale i tych, którzy głosowali inaczej. Jedyny sposób odcięcia się od tego, co dzieje się, i najprawdopodobniej będzie się jeszcze dość długo działo, to aktywny protest. Izrael jest wciąż państwem, w którym demonstrowanie sprzeciwu nie wymaga heroizmu.
Powinniśmy przypominać im o tym jak najczęściej i jak najgłośniej.
Po świecie rozsiane są miliony osób, nie tylko Żydów, które czują się silnie związane z tym krajem. Często wspomagają go w różny sposób. Na przykład finansowo lub poprzez lobbing. One też nie powinny milczeć. Bo i w tym przypadku milczenie jest przyzwoleniem. Nie wystarcza to, że bardzo rzadko zdarza się pełna akceptacja tych zbrodni. Oni żyją wśród nas. Powinniśmy im mówić, w różny sposób, że to czas moralnej próby.
Premier Netanjahu w swoim pierwszym komentarzu powiedział między innymi, że „takie rzeczy na wojnie zdarzają się". Pan marszałek Hołownia określił tę wypowiedź, jako niefortunną. Pozwolę sobie na odmienny komentarz. To była fortunna wypowiedź, bo jest świetnym potwierdzeniem tego, co widzimy od miesięcy, co potwierdzają dziesiątki tysięcy ofiar cywilnych, armię izraelską w Gazie nie obowiązują żadne zasady. Żadne ograniczenia.
Chciałbym zakończyć ogólną, historyczną obserwacją, która powinna dodatkowo mobilizować nas do działania.
Gdy patrzymy na historię nie tylko poprzednich stuleci, ale i dekad to widzimy, że wciąż obowiązuje „rasizm śmierci". W wielu kulturach zazwyczaj milcząco, przyjmuje się, że śmierć śmierci nie równa. To straszne, ale wciąż prawie wcale nie próbujemy się z tym dramatem otwarcie zmierzyć. Obawiam się, jestem właściwie pewny, że jeszcze nie raz będziemy mogli dostrzec ten syndrom. Bo ukrywanie sprzyja przetrwaniu.
Marek Serafin
Wyborcza To Wy. Piszcie: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Trzeba zapobiegać śmierci głodowej ludności cywilnej w strefie działań armii izraelskiej.
Jak widzę szkieleciki zagłodzonych tam dzieci, to stają mi przed oczyma podobne zdjęcia dzieci z warszawskiego getta !!!
Sformować konwój, przekazać dokładną liczbę pojazdów i ludzi oraz ustalić trasę i czas przejazdu.
NATYCHMIAST !!!
Amicus? Chyba "ille qui odit"? Życzyć sobie możesz, oczywiście- sugeruję, abyś życzył sobie oprzytomnienia, bo wypływająca z rasistowskiego poczucia wyższości nienawiść wyraźnie Cię ogłupia.
Uczył Marcin Marcina.....
Józef jestem...
Dla wzburzenia w zupełności wystarczy nam widok pomordowanych Palestyńczyków - mamy w sobie dość empatii, aby reagować na zbrodnie nie tylko według zasady: "Biją naszych!", ale na każdy przejaw mordowania słabszych przez "nadludzi". Ale bardzo doceniam, Romciu, że nie zasugerowałeś w swoim wpisie, że Dziadek autora listu podpalał jakąś stodołę, a Babcia wydała Żydów nazistom, aby wejść w posiadanie pierzyny i młynka do kawy.
Chcecie nowych smierci? W nastepnym konwoju robionym na chama? Za malo zginelo w imie waszej chorej ideologii? Dla takiego konwoju najpierw uzyskajcie w dyplomatyczny sposob zgode walczacych stron. Nie wymuszaną metodami faktow dokonanych! Te swoje dzikie metody mozecie sprawdzic na linii frontu ukrainsko-rosyjskego np informujac Rosjan, ze jedziecie wlasnie z Moskwy z pomoca dla Ukrainy i dn. XY kolo Bachmutu przekroczycie linie frontu, albo w druga strone z Kijowa z pomoca humanitarna dla orków. Potem policzcie trupy wolontariyszy, zawiadomcie swiatowe media i będziecie cieszyc sie z sukcesu po wylewie wściekłego hejtu w komentarzach, bo nie o pomoc ale od samego poczatku o antyizraelska propagande wam chodzi. Ofiary? Coz nasza wielka sprawa wymaga wielkich ofiar
Sprzed klawiatury można zagrzewać do takich misji.