Nie mogę być niezadowolony, skoro po raz czwarty zostałem mistrzem świata niepełnosprawnych w skoku wzwyż. Wygrałem z wynikiem 2,14 m, pewnie pokonując Brytyjczyka Jonathana Brooma-Edwardsa (2,08 m) i Japończyka Toru Suzukiego (2,01 m). A jednak czuję też niedosyt. Przed startem nabawiłem się drobnego urazu lewej stopy, który uniemożliwił mi skuteczny atak na mój rekord świata z zeszłorocznej paraolimpiady w Rio de Janeiro (2,19 m).
Zawody w Londynie były świetne pod względem organizacyjnym. Zdecydowanie najlepsze z tych, na których byłem, a w MŚ startowałem już po raz czwarty. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, wszędzie mieliśmy blisko, każdy mógł liczyć na pomoc organizatorów. Do tego tłumy kibiców na trybunach, co na zawodach niepełnosprawnych nie jest normą.
Wszystkie komentarze