Trzy rzuty karne i czerwona kartka. Prowadzenie Barcelony. Prowadzenie Realu. I na końcu - triumf Barcelony. To był najlepszy szlagier ligi hiszpańskiej od lat zapowiadający najbardziej emocjonujący finisz ligi od lat.

Choć ostatnio oglądamy El Clásico w niespotykanej wcześniej częstotliwości, spektaklu jak niedzielny nie widzieliśmy.

To był wieczór wykorzystanych i zmarnowanych szans Benzemy; zdumiewająco nieskutecznych w pełnym biegu, ale bezbłędnych przy rzutach karnych Messiego i Ronaldo; męczącego się Neymara i fantastycznie kreatywnego Di Mar~i; wybijającego piłkę z linii bramkowej Piqué i wylatującego z boiska Ramosa; popełniającego błędy arbitra, który podyktował "jedenastkę" dla Realu, choć Ronaldo był faulowany przed polem karnym.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze