Chcecie drugiej Legii lub Widzewa z lat 90. albo Wisły z przełomu wieków? Zapomnijcie, nie ma na to szans. W naszych realiach nie może powstać silna drużyna, bo budowa ekipy z piłkarzy transferowanych z innych lig zabiera więcej czasu, choćby ze względu na aklimatyzację - pisze w Poligonie Przemysław Zych.

Dziennikarze pytają trenera Henninga Berga, kiedy w Legii będzie grało więcej polskich piłkarzy. Dziś w pierwszej jedenastce biega bowiem ośmiu obcokrajowców. Norweg kręci, próbuje zaspokoić oczekiwania, ale nie mówi prawdy. Odpowiem za niego: jeśli ich sobie Legia nie wychowa, to się nie pojawią, bo nikt ich jej nie sprzeda. Polski piłkarz - tak na ogół wyśmiewany - okazuje się być towarem horrendalnie drogim, a jego sprzedaż to bardzo niepopularna decyzja.

Szef skautingu Legii Michał Żewłakow na oficjalnej stronie klubu przyznał właśnie, że Legia chciała zimą zakupić zawodników z polskiej ligi, ale "okazało się, że są dwa albo trzy razy drożsi niż obcokrajowcy, których można wyciągnąć z innych lig". Chciał Michała Masłowskiego, ale poddał się, gdy usłyszał oczekiwania Zawiszy. Na własne oczy przekonał się, że budowa dobrego zespołu złożonego z Polaków to mrzonka. Specyfika rynku transferowego w ekstraklasie polega na tym, że zawodnicy zmieniają barwy dopiero w sytuacjach krańcowych. Gdy w grę wchodzi prawo Bosmana (koniec kontraktu), klauzula odstępnego w umowie lub - jak w przypadku Polonii Warszawa - bankructwo klubu. Chcecie drugiej Legii lub Widzewa z lat 90. albo Wisły z przełomu wieków? Zapomnijcie, nie ma na to szans.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze