Nie jest tylko pewne, czy akurat tę wymianę zdań zobaczymy na żywo w telewizji, bo sąd najwyższy w Pretorii zgodził się wprawdzie na jawność procesu i zezwolił na obecność na sali kamer, ale nie we wszystkich sytuacjach. Zeznania niektórych świadków mogą być transmitowane jedynie w przekazie audio. Nie wolno też robić zbliżeń twarzy ani nagrywać rozmów prawników między sobą.
Nawet te ograniczenia nie przeszkodzą jednak mediom z całego świata zamienić procesu w sądowe reality show w stylu tego, co działo się w USA w 1995 r. w trakcie rozprawy O.J. Simpsona. Gdy sąd w Los Angeles w kontrowersyjnym werdykcie uniewinniał byłego futbolistę i aktora od zarzutów zamordowania eksmałżonki i jej przyjaciela, przed telewizorami zamarło ponad 100 mln ludzi. Amerykańska giełda w chwili ogłaszania decyzji zanotowała 41-procentowy spadek obrotów.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze