Z jednej strony – zarzuty dotyczące mobbingu i działania na szkodę stowarzyszenia. Z drugiej – oskarżenia o spisek w celu przejęcia władzy. W takiej atmosferze przebiegały wybory prezesa Stowarzyszenia Filmowców Polskich.
Ostatecznie reżyser Jacek Bromski, który pełnił tę funkcję od 1996 r., o włos przegrał ze scenarzystą Grzegorzem Łoszewskim, który kandydował z poparciem większości zarządu SFP.
Sprawą ewentualnych nieprawidłowości zajmie się prokuratura. Zanim oddamy głos nowemu prezesowi, przypomnijmy, o co właściwie ta cała afera.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Taka trochę "siła spokoju"
Wierzę, że mu się uda!
Powodzenia!
Tyle tego złodziejstwa, że nie nadążam w czytaniu i przyswajaniu.
Życzę powrotu na właściwe tory polskiej kulturze i sztuce po tym glińskim tsunami.
Tak, większość filmowców (członków SFP), zwłaszcza tych w wieku emerytalnym, to ludzie, mówiąc oględnie, niezamożni. Kiedyś robili filmy, często tylko dokumentalne, które nigdy nie przynosiły dochodów, dziś żyją z marnych emerytur, niskich tantiem, albo radzą sobie jak mogą. Zniżkowe obiady w restauracji SFP dla takich osób to często rzecz bardzo ważna i nie ma co jej lekceważyć. Naprawdę, 90 proc. ludzi związanych z branżą filmową to nie są żadni krezusi.