Tegoroczny festiwal nie świeci blaskiem gwiazd. Hollywoodzkie studia odwróciły się od niemieckiej imprezy. Organizatorzy postawili na młodych twórców, którzy rzadko mają szansę obsadzić w swoich filmach aktorów ze światowego topu. Tym silniej reporterzy kierują światło reflektorów na nielicznych, pojawiających się na czerwonym dywanie celebrytów.
Zwłaszcza, gdy przywożą do Niemiec tak wybitne kreacje, jak Helen Mirren.
Już kiedyś to widziałem – na festiwalu w Wenecji. Brytyjska aktorka prezentuje „Królową", gdzie brawurowo wciela się w Elżbietę II. Na czerwony dywan wbiega w tenisówkach, na luzie, pełna energii, jakby chciała wykrzyczeć „Tylko gram nobliwe seniorki".
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Szpilmana grał Adrien Brody , który też mówił po angielsku
Szpilman? Mmm. Guter Name für einen Pianisten
Brody? Mmm, Guter Name für einen Barberen.
Jakby był po polsku, to pewnie byłby przywłaszczeniem kulturowym ofiar.
U nas to nawet faraon mówił po polsku i Krzyżacy i Napoleon i Janosik i Szwedzi i SS-mani i... i nikomu to nie przeszkadzało.
W sedno.
Każdy sukces predysponuje osoby nieustępliwe i nieuprzejme. A praca ponad siły ku temu niezbędna powoduje lekceważenie własnego zdrowia.
Niezależnie od płci.
To nikomu nie przeszkadzało.
przeszkadzało i śmieszyło
Hande hoch ind mein führer
W hiszpańskiej wersji Terminatora jest "Sayonara!" zamiast kultowego "Hasta la vista!" :D :D :D
Artykuł , jak artykuł, ale o to jedno zdanie za dużo ;)
Poniosło autora.