To nawet nie jest dziwne, że ojciec Indiany Jonesa to James Bond. Kto inny mógłby zagrać rodzica Harrisona Forda jeśli nie Sean Connery? Tylko jemu fani legendarnego awanturnika mogli wybaczyć policzkowanie Jonesa, strofowanie go, obrzucanie spojrzeniami pełnymi wyższości i łagodnej pogardy.
George Lucas i Steven Spielberg czuli, że muszą widzów przeprosić kolejnym filmem o doktorze Jonesie za średnio udaną drugą część serii, bo "Indiana Jones i Świątynia Zagłady" to film ponury, poważny i nieco gubiący ducha oryginału. Chcieli, aby "trójka" klimatem nawiązywała do "Poszukiwaczy zaginionej Arki".
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze