"Indiana Jones i ostatnia krucjata" to trzecia część oryginalnej trylogii filmów o nonszalanckim archeologu-złodzieju z tygodniowym zarostem. Dla wielu fanów - najlepsza.

To nawet nie jest dziwne, że ojciec Indiany Jonesa to James Bond. Kto inny mógłby zagrać rodzica Harrisona Forda jeśli nie Sean Connery? Tylko jemu fani legendarnego awanturnika mogli wybaczyć policzkowanie Jonesa, strofowanie go, obrzucanie spojrzeniami pełnymi wyższości i łagodnej pogardy.

"Indiana Jones i Świątynia Zagłady". Doktor Jones wraca, ale trochę bez przekonania [KULTOWY CZWARTEK]

George Lucas i Steven Spielberg czuli, że muszą widzów przeprosić kolejnym filmem o doktorze Jonesie za średnio udaną drugą część serii, bo "Indiana Jones i Świątynia Zagłady" to film ponury, poważny i nieco gubiący ducha oryginału. Chcieli, aby "trójka" klimatem nawiązywała do "Poszukiwaczy zaginionej Arki".

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze