Komediodramat o kondycji współczesnego człowieka. Równie śmieszny, co straszny i pesymistyczny w swym przesłaniu.

Todd Solondz nie zawodzi miłośników swojego kina. We właściwym sobie stylu, z nieskrywanym rozczarowaniem rozprawia się z postawami białej klasy średniej. Pretekstem do przyjrzenia się hipokryzji, mizoginii i głupocie jest tytułowy, zmieniający właścicieli jamnik.

Przechodząc z rąk do rąk, psina poznaje galerię odpychających postaci: nieudaczników, samotników czy dziwaków, nieszczęśliwych, egocentrycznych i użalających się nad sobą.

Być może kwintesencją czarnego humoru reżysera jest pierwszy rozdział z rodzicami, którzy dają ciężką lekcję życia 9-letniemu synowi. W drodze do weterynarza Julie Delpy „pociesza” wrażliwego chłopca, że ludzie to jedyni przyjaciele psów, że natura o nich nie zadbała. Na dobranoc dorzuci bajeczkę o tym, przed jakim cierpieniem chroni sterylizacja. Bez owijania w bawełnę wspomina, co rzekomo spotkało jej suczkę z dzieciństwa Croissant zgwałconą przez bezpańskiego Mohammada. Cierpienie i śmierć jako część życia z piosenki smętnych mariachi to motywy przewodnie filmu zainspirowanego „Na los szczęścia, Baltazarze!” Roberta Bressona.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze