Nowy Jork szczyci się swoimi bodegami, japońskie konbini stało się miejscem akcji bestsellerowej książki. Może i polskie kioski kryją w sobie jakąś opowieść?
W kioskach Ruchu gazety kupimy już tylko do końca kwietnia - twierdzą branżowe portale poświęcone mediom. Orlen odpowiada: rezygnujemy z kolportażu prasy, a nie z jej sprzedaży.
Jest ich kilkadziesiąt. Stoją rzędami, jeden przy drugim, niektóre mają wybite szyby i rdzewiejące elementy. Pod Łodzią znajduje się cmenarzysko kiosków.
Jeszcze 10 lat temu w Zielonej Górze było kilkadziesiąt kiosków z gazetami. Zostały nieliczne. - Teraz jest tak, że gazeta to dodatek do papierosów, nie na odwrót - opowiada kioskarka. Dla innej kiosk to z kolei dodatek do niskiej emerytury.
W nowoczesnym pawilonie przy ul. Szubińskiej można kupić, kawę, bilety napoje i hot dogi.
Tysiąc dwieście w ciągu roku i osiem tysięcy w sześć lat. W takim tempie z polskich miast znikają kioski - informuje portal Wirtualne Media.
Kioskarze twierdzą, że wysokie opłaty rujnują im biznes, bo klientów coraz mniej. I odsprzedają budki. Na przykład na warzywniaki. - Ludzie nie muszą czytać, ale muszą jeść - stwierdza jeden z nich.
Po roku rządów Orlenu w Ruchu sukcesów nie ma. Liczba kiosków spada, ale od tego odchudzania trzos kolportera nie puchnie. Tradycyjne kioski mają zniknąć, a zastąpią je saloniki z małą gastronomią.
Mieszkańcy z sentymentem wspominają kiosk przy dworcu PKS, który w ostatnich dniach został rozebrany. Okazuje się jednak, że obiekt nie zostanie usunięty na stałe.
Kioski znikają z ulic. W Bydgoszczy stoi kilkadziesiąt, które od dawna nie działają i czekają na likwidację. - Bo wszystko można kupić i zapłacić w Żabce - mówią sprzedawcy.
Znane od lat kioski Ruchu zastąpią minisklepiki nowej marki Orlen w ruchu, a za granicą - Orlen Go!. Wcześniej firma kierowana przez Daniela Obajtka rozpocznie ofensywę paczkomatów.
- Bilety są teraz niesprzedawalne, sprzedaż maseczek spadła, a ludzie dużo chętniej płacą kartą - mówi Wojciech Osowski, współwłaściciel gdańskiego kiosku.
Obroty nam spadły, nie widać studentów, którzy kupowali tygodniki. Ale dzienniki sprzedają się jak dotąd. Jednak co nawyk, to nawyk - mówi właścicieli kiosku "U Zosi" przy ul. Sępa-Szarzyńskiego we Wrocławiu.
Wydawałoby się, że kioski powoli umierają, ale nadal pojawiają się w tej branży nowe osoby. Dariusz Zawadzki, czterdziestodwulatek, prowadzi kiosk przy ul. Zielonej w Łodzi od 2019 roku. Zaczął nie z miłości do prasy, a z miłości do kobiety.
Nie wiem, jak będzie. Ale powiem panu, że generalnie mniej się wszystkiego sprzedaje, samej prasy też. Nawet kobiecej. O, proszę, dzisiaj przyszły nowe numery, a starych egzemplarzy z ubiegłego tygodnia zostało mi osiem sztuk.
Mimo wszystko nie wierzę, żeby ludzie z własnej woli pozbawili się tej ogromnej przyjemności obcowania z zapachem papieru, z usłyszenia jego szelestu, wzięcia do ręki czegoś wartościowego i wciąż jeszcze bardzo nobilitującego.
Starsi ludzie przez jakiś czas przysyłali po gazety wnuczki. Teraz ludzie nawet wolą kioski od sklepów, bo nie trzeba do nich wchodzić - zauważa sprzedawczyni Ewa.
Zbigniew Wawrzyński od ponad 25 lat prowadzi z żoną kiosk przy ul. Anieli Krzywoń. - Wszyscy naokoło mówią mi, że to jeden z ostatnich w Zielonej Górze - opowiada.
Kiosk nad fosą przy Podwalu jest malutki, ale zaprojektował go wielki mistrz Max Berg. Kiedyś był barem mlecznym, po rewitalizacji stanie się kawiarnią.
Warszawski sąd restrukturyzacyjny odmówił zatwierdzenia układów Ruchu z wierzycielami o umorzeniu części długu. Plan restrukturyzacji to ostatnia deska ratunku dla zagrożonego bankructwem firmy. Orlen, zainteresowany postawieniem spółki na nogi,...
Ruch ma ponad 167 mln długu. Ale wierzyciele właśnie zgodzili się na umorzenie większości tej kwoty. Może to być pierwszy krok do restrukturyzacji jednej z najstarszych polskich spółek.
Codziennie przychodzi pan Stasiu. Ale czasami zjawia się nawet dziesięć osób, które wiedzą, że w kiosku na rogu Śląskiej i Jagiellońskiej dostaną nie tylko kubek kawy czy herbaty, ale też usłyszą kilka miłych słów
Ruch to marka ze stuletnią tradycją. Teraz przeżywa kłopoty finansowe, ma ogromne długi. Co stałoby się, gdyby zielone kioski zniknęły z naszych ulic?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.