Lubi się podkreślać, jak to postacie publiczne głoszące antysemityzm ratowały Żydów. Nie mówi się za to o morderczych skutkach antysemickiej histerii. "Polska sprawa Dreyfusa" podsuwa materiał do refleksji.
Sto lat temu we Lwowie ktoś rzucił bombę w stronę powozu prezydenta Stanisława Wojciechowskiego. O zamach oskarżono Stanisława Steigera, Żyda i syjonistę. Niesłusznie.
Nic nie umniejsza polskiego okrucieństwa 101 lat temu we Lwowie. Krew najmłodszej ofiary tamtego pogromu, 11-letniego chłopczyka, do dziś woła o pomstę do nieba. 22 listopada 1918 roku zaczął się pogrom lwowski.
Euforia pogromowa ogarnęła doły społeczne i elity: łupy z żydowskich mieszkań i sklepów brały panie w kapeluszach z woalkami i w rękawiczkach. Oczywiście osobiście ich nie niosły, bo im nie wypadało, towarzyszyły im służące. Z Grzegorzem Gaudenem...
W czwartek 6 czerwca o godz. 18 w Teatrze Starym spotkanie z Grzegorzem Gaudenem wokół jego książki "Lwów - kres iluzji. Opowieść o pogromie listopadowym 1918".
- Rezygnuję ze swojej trzynastki, bo te pieniądze bardziej należą się nauczycielom - deklaruje część emerytów i obiecane przez rząd dodatkowe trzynaste świadczenie przekazuje na fundusz Wspieram Nauczycieli.
- Bądźmy Grey Power - pisze na Facebooku prof. Krzysztof Podemski, poznański socjolog z UAM. - Od początku wiedziałem, że oddam "jarkowe" na cele społeczne, obywatelskie. Wsparłem inicjatywę, która w tym momencie wydaje mi się najważniejsza.
Polski Lwów wita niepodległość
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.