Polemika Agaty Araszkiewicz: Dyscyplinowanie kobiet trwa. Nie o taką Polskę walczyliśmy
Mój ojciec już w dzieciństwie skutecznie wpoił mi, że jestem równa chłopcom. Kiedy mama próbowała strofować mnie, że nie wypada, aby dziewczynka wchodziła na drzewa, albo ganiała się po podwórku z chłopakami, stawał zawsze w kontrze do niej, mówiąc przy mnie, że mam prawo robić wszystko, to co chłopcy, jeśli tylko mam taką ochotę.
Nie jestem w stanie podać liczby bójek, które stoczyłam z moimi dwoma starszymi braćmi o to, jaki film będziemy oglądać na wideo, albo o to, kto zajmie dziś najwygodniejszy fotel przed telewizorem. Dzieciństwo pamiętam jako jedną, długą bitwę z braćmi. To ojciec uczył mnie zadawania ciosów braciom. Niestety, z żalem przyznaję, że z nie do końca satysfakcjonującym mnie skutkiem.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Fakt, poczucie humoru, radość z życia, zdrowy rozsądek i jeszcze zdrowszy dystans... czyli to wszystko, czego ewidentnie brakuje ortodoksom i hunwejbinom z prawej, jak i z lewej strony.
Ja też.
Poczucie humoru i dystans, który pozwala jej bez żadnego wstydu przypisać sobie sławny cytat z Margaret Atwood i sprzedać go jako własną genialną ripostę dla przyjaciela na pierwszej randce. Brawo!
Tak, strzelanie ze stanika jest bardzo śmieszne, tylko te głupie, molestowane dziewczyny nie mają poczucia humoru.
Jasne - strzał ze stanika to prawie gwałt - do końca życia kobieta z tego podnieść się nie może...
Jasne, że to nie gwałt, więc sprawy niema. Można strzelać. Kopać można, bo to też nie gwałt.
A propos można sprzedać lepę profesorowi w karczocho czy to już gwałt na autorytecie?
Nie Szanowna Pani. Strzał ze stanika to nie kopniecie, gwałt czy morderstwo czy "sprzedanie lepę profesorowi w karczocho" - cokolwiek to jest. To strzał ze stanika i stosownie do wagi tego czynu powinno być karane. Tak jak kopniecie jako kopniecie a nie gwałt, a gwałt jako gwałt nie kopniecie.
Czyli można sprzedawać lepy profesorom.
No, ale jednak nie można? Dlaczego?
Może katolicy nie rozumieją, ale pogardliwe gesty jak strzelanie ze stanika są nieakceptowalne w cywilizacji śmierci, są tylko możliwe i akceptowalne w cywilizacji katolicko-prawackiej.
Dalej Szanowna Pani nie rozumie, że moralność i kodeks karny to nie koniecznie to samo? Czy jak rasowa katoliczka prawiczka uważa że jak coś jej nie pasuje to zaraz trzeba surowo ukarać? Normalnie szariat - zagwizdał ukamienować, strzelił z stanika powiesić, poderwał i porzucił - rozerwać końmi, poderwała żonatego - spalić na stosie! Niby taka postępowa a konserwa średniowieczna. Kobiety w czadory i pod opieką by im żaden samiec krzywdy biedaczki podrywając nie zrobił? A czy kobieta może mężczyznę klepnąć w pośladki? A pocałować? Czy tylko po ślubie i bez świadków. A co szanowna dewotka powie na taniec? Zgroza?
Zasada domniemania niewinności obowiązuje tylko w prawie karnym, czyli w sądzie.
Każda osoba publiczna posiadająca jakąś władzę jest poddawana ocenie publicznej i z definicji jest podejrzana. Dlatego, przynajmniej w oświeceniowej cywilizacji, władza zawsze jest/powinna być kontrolowana i oceniana.
Władza niekontrolowana się demoralizuje, czy to biskup, czy to profesor czy prezes czy też minister sprawiedliwości z tzw. "Solidarnej Polski".
" każda osoba publiczna która ma jakąś władzę jest podejrzana"... oczywiście, osoby na stanowiskach podlegają kontroli, ale to zdanie że " wszyscy są podejrzani"... brzmi trochę jak Stalinowskie:" na każdego można znaleźć paragraf ", czy jak powiedział bodajże Łyżwiński z " samoobrony ": " każdy facet nosi przy sobie narzędzie gwałtu", czyli każdy mężczyzna może być podejrzany o gwałt...czy zgodzisz się z tym zdaniem?...
Wszyscy posiadający władzę są podejrzani nie w sensie karnym, ale takim czy do zaszczytnej, piastowanej funkcji się nadają.
Im będą bardziej podejrzani i kontrolowani tym bardziej będą się starać i będzie mniej patologi.
No i stanowisko publicznie nie jest nigdy żadny prawem nabytym.
Ci, stanowisk i władzy nadużywają, muszą być czyszczeni bezpardonowo.
Pomówienia to nie kontrola, to uzurpowanie sobie władzy nad opinią publiczną.
Zgoda co do "Ci, stanowisk i władzy nadużywają, muszą być czyszczeni bezpardonowo."
Niemniej czy znaczy to, że wystarczy pomówienie, widzimisię, plotka domniemanie, aby tych i te, co mają jakąkolwiek władzę "czyścić" bezpardonowo?
PS. Nieprzypadkowo media nazywa się czwartą władzą. Władzą!
I jak dla mnie, głos pani Czyż to obrona przed tą władzą. I czy redaktorki, które oskarżają i wydają bezwzględne wyroki powinny zostać "czyszczone"?
Przez dekady u nas oskarżenia o pedofilię kleru to był "wściekły atak na kościół".
Pewna refleksja odnośnie " czwartej władzy ", a raczej żart ze świata polityki: " jaka jest różnica między muchą i politykiem?..
Żadna: obu można zabić gazetą....ten żart nie może być scenariuszem w tej sprawie: to sąd wydaje wyrok, nie gazeta.
Potępiam pedofilię kleru i haniebne tłumaczenia że " dziecko lgnie i gubi księdza "... tylko w tej sprawie to były dorosłe studentki, które były bardzo rozczarowane że były" jedną z wielu " a nie ""tą jedyną na całe życie ", takie przynajmniej można było odnieść wrażenie po lekturze tego artykułu...I dopiero wtedy poczuły się skrzywdzone... niech więc jednak to sąd wyda wyrok, nie nasza gazeta.
I właśnie o to chodzi, że sąd nie wyda żadnego wyroku.
Sprawy o mobbing czy molestowanie seksualnie wobec instytucji sprowadzają się do sprawdzenia czy owa instytucja ma odpowiednie procedury chroniące pracowników czy studentów i ich przestrzega.
Niemniej gdyby wszystko było takie fajne, to oskarżeń wobec nieprawidłowego zachowania w ogóle by nie było.
A robienie idiotek z pokrzywdzonych, co to mają tylko pretensje o to, że "były tylko jedną z wielu" a nie "tą jedyną na całe życie" to dokładnie katolickie tłumaczenie "ono lgnie i gubi księdza/profesora".
Ale to nie jest " robienie idiotek z ofiar ", tylko te dziewczyny " między wierszami" dawały to odczuć....tak więc w tej sprawie można mówić raczej o " zawodzie miłosnym", a to nie jest przestępstwem. Co najwyżej facetów można nazwać świniami co bawili się uczuciem młodych dziewczyn....
A skąd to wiesz?
Bo tak tak twierdzą panowie profesorowie molestujący studentki i obrończyni molestantów (wcześniej obrończyni świętego Patrona Pedofilów).
To by było jednak zbyt proste - choć moim zdaniem - prawdziwe.
Feminizm dzisiaj to "kobieta silna i niezależna", która nie potrzebuje tzw. dobrych rad, ponieważ sama potrafi decydować o sobie i swoim ciele. To w przypadku aborcji.
Feminizm dzisiaj to ta sama kobieta, która potrzebuje ochrony totalnej, najlepiej w postaci "kodeksów postępowań właściwych i niewłaściwych", arbitralnie ustalonych przez wzmożonych i napiętych z obozu postępu. To w przypadku molestowania.
Dlatego mogę tylko powtórzyć: biegniemy raźno do krainy autoparodii.
Nie ma znaczenia, ile razy się powtarza dane zdanie. Jeśli jest ono głupie, to głupim pozostaje, choćby się je powtórzyło 1000 razy. Twierdzenie Geobbelsa dotyczy tylko słabych umysłów
Proponuję zatem wyrzucenie z mojego posta powtórzenia.
A zresztą, co mi tam - wyrzućmy obydwa zdania o autoparodii.
Może wtedy będzie Tobie łatwiej skupić się na clou mojej wypowiedzi, a nie szermować tanią erystyką.
Uważam, że to genialny tekst. Kobiety nie zawsze są ofiarami, często prowokatorkami. Najbardziej rozczula mnie wyznanie 90 letniej aktorki, która przypomniała sobie, że była molestowana jak miała 25 lat. Czasem moje znajome, jesteśmy 50+, przyznają się do nieczystej gry.
Wspomnienie Giertycha choć w innym kontekście bardzo na miejscu, niestety wiele osób pod płaszczykiem feminizmu i #metoo przemocą wpycha innym swoje bardzo konserwatywne poglądy (szczególnie w sferze relacji między kobietami a mężczyznami) i w bardzo autorytarny sposób próbują ustawiać kobiety (tak kobiety bo to kobiety mają obowiązek współczuć głośnym lub dużo częściej ich samozwańczym rzeczniczkom, myślę tu choćby o Mai Staśko a jeśli akurat wyrażają inne purytańskie feministki bezwzględnie będą szczuły)
Dzięki za ten tekst.
jeżeli oskarżenia były nieprawdziwe to dziennikarka nie musi przepraszać . wystarczy, że odpowie karnie za znieważenie w środkach masowego przekazu.