Maciej Kruszyna – ur. w 1971 r., profesor Politechniki Wrocławskiej, autor książek „Klucz do planowania transportu publicznego w aglomeracji 30/6” i „Koleje miejskie i regionalne w Polsce”. Prowadzi bloga Megametro
Maciej Kruszyna: Nikt nie ma dziś wątpliwości, że obowiązkiem władzy lokalnej jest zapewnienie mieszkańcom dostępu do wody, energii czy możliwości odprowadzania ścieków. Tymczasem usługę przemieszczania się, mimo że dotyczy nas wszystkich, traktujemy po macoszemu.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
I bardzo dobrze. Mam nadzieję, że są też plany przywrócenia szybkich tramwajów - takich, żeby do ich przejazdu był dostosowywany cykl świateł. We Wrocławiu coś takiego jakiś czas temu funkcjonowało przez krótki czas, ale szybko to porzucono, podobno dlatego, że kierowcy protestowali.
Poza tym, wiele linii autobusowych jezdzi zdecydowanie za rzadko! Przykłady to 128 i N, które w weekendy jadą co pół godziny. W ogóle nie powinno być linii, które jeżdżą rzadziej niż co 15 minut, zwłaszcza jeśli są jedynymi połączeniami na uczęszczanej trasie.
Jeszcze warto wziąć pod uwagę zmianę przepisów tak, aby tramwaj zawsze miał pierwszeństwo. Potem pieszy, potem cała reszta. Nie powinno być tak, że kilkadziesiąt osób w tramwaju czeka aż przejedzie kilka blaszanych pudełek z jednym ludzikiem w każdym.
I jeszcze: za zablokowanie linii tramwajowej kary powinny być takie, żeby nikt się nie odważył jeździć po torach. Do konfiskaty auta/prawa jazdy włącznie.
Przyglądam się, jak władze samorządowe dbają o ochronę środowiska, interesuje mnie głównie przestrzeganie norm hałasu. Czy zapewnienie mieszkańcom środowiska życia o odpowiedniej jakości nie jest obowiązkiem władz? Jakość powietrza i hałas w normach (najlepiej europejskich, a nie tylko polskich, często zbyt łagodnych) - to najważniejsze
Akurat normy hałasu to mamy chyba bardziej wyśrubowane niż w Europie. Natomiast przestrzeganie tychże, to już inna sprawa.
"sprawdzanie biletów przy wsiadaniu przez kierowcę"
To może być ciężko zrealizować, gdy autobus wypchany i ciężko do niego wsiąść nie tylko przednimi drzwiami, ale jakimikolwiek. Na pewno ludzie się ucieszą, że muszą wsiadać z przodu i przepychać się do tyłu.
Poza tym, co z tramwajami, które mają więcej niż 1 wagon?
Ale to jest możliwe tylko przy sprawnie działającej komunikacji z odpowiednio dużą częstotliwością przejazdów. U nas to nierealne, bo nie umiemy tego zorganizować. Nie umiemy.
I co kierowcy będziemy pokazywać? Bilet do skasowania? Będzie wielokrotnego użytku.
mi się podoba system który jest w krajach niemieckojęzycznych: wchodzimy przednimi drzwiami pokazując lub kupując bilet, wychodzimy tylnymi. W UK i Irlandii brak tylnych drzwi, bo Anglicy i Irlandczycy nie są tak zdyscyplinowani jak Niemcy i wchodziliby bez biletu tylnymi drzwiami, gdyby te istniały. Za to w Londynie bardzo podoba mi się karta Oyster, używanej przez 95% pasażerów, dzięki której opłacenie jazdy trwa ułamek sekundy: pasażer wsiadając przykłada kartę do czytnika który krótkim 'bip' oznajmia mu (i kierowcy) pobranie należności, a dłuższym 'buu' niepowodzenie (pasażer kupuje bilet od kierowcy albo wychodzi) - proces zapełniania autobusu (mimo tylko jednych drzwi w autobusie) jest tak błyskawiczny że aż przyjemnie się na to patrzy - oczywiście absolutnie nikt się nie przepycha, wszyscy pasażerowie grzecznie czekają w kolejce wzdłuż krawężnika, także gdy jestem np. z żoną czy kolegą, nie stoimy obok siebie, bo tak nam łatwiej rozmawiać, ale jedno za drugim!
Gdy czeka się w korku, oddycha się powietrzem prosto z rury wydechowej samochodu za którym się stoi. Chyba więc jednak lepiej komunikacją miejską.
system komunikacyjny oparty komunikację publiczną i zmniejszone użycie transportu
indywidualnego i ile takie rozwiązanie kosztuje użytkowników. A kosztuje nie tylko sporo
ale majątek. Dwa miasta przykłady o podobnych rozwiązaniach: Sztokholm i Londyn.
Bilet miesięczny na wszystkie linie dla osoby dorosłej w obu wypadkach to..... 1000-1200 PLN
(Sztokholm - 2500 SEK, Londyn ca 260 GBP/strefa 1-7, dla młodzieży połowa ceny).
A więc rodzinne przejazdy dla dwojga dorosłych i dwójki dzieci to 3000-3600 PLN.
Większość ludzi musi wykupić miesięczne bilety bo pojedyncze przejazdy są znacznie
droższe. Dlaczego więc ludzie przesiedli się z samochodów do komunikacji miejskiej???
Bo poruszanie się samochodem jest o wiele droższe. Przede wszystkim nie ma nigdzie parkowania za darmo (oprócz posesji domków jednorodzinnych).
Podobnie jak w Polsce, Sztokholm ma zniżkową taryfę na parkowanie "pod domem" -
1100 SEK/mieś (450 PLN) ale opłata nie gwarantuje wolnego miejsca!!!! A ilość oznaczonych
miejsc parkingowych na ulicach stale się zmniejsza.... Parkowanie w centrum Sztokholmu
to....50 SEK/godz przez 24 godz. (jak znajdziecie miejsce....bo choć ulice puste to oznaczonych
miejsc parkingowych jak na lekarstwo.....a parkowanie "komercyjne" jest 2-3 razy droższe.
No i za każdy wjazd do miasta...oraz za każdy wyjazd też trzeba zapłacić). Mandaty po
310-350 PLN (jeśli nie odciągną samochodu, bo wtedy kosztuje 2-3 razy tyle).
W najnowszych dzielnicach parkingów nie ma....wcale.
W Londynie wjazd do miasta to 10 GBP a całodzienne parkowanie ponad 42 GBP.
O podatku drogowym (w zależności od wielkości silnika, rodzaju paliwa i wielkości
emisji) trudno powiedzieć coś jednoznacznego, bo opłaty wyznaczane są indywidualnie w
zależności od modelu, ale tanio nie jest. Polski pomysł, że kupimy sobie starsze ale duże
auto okazuje się tam bardzo kosztowną pomyłką. Ten podatek może kosztować nawet
4000-8000 PLN/rocznie.
W sumie....w ciągu ostatnich 30-40 lat sytuacja zmieniła się w ten sposób, że poruszanie
się własnym samochodem stało się prawdziwym luksusem. A komunikacja miejska stała
się.....bardzo droga, tak droga, że w Sztokholmie wielu ludzi dojeżdża do pracy na rowerach
nawet w zimie. Wywiad o tych realiach w ogóle nie wspomina. Myślę, że nie bez przyczyny.
Taki system można wprowadzić tylko bardzo radykalnymi środkami, na które w Polsce raczej
nie będzie społecznej zgody.
Pytanie tylko czy transport publiczny, który obecnie w większości miast jest na skraju wydolności poradzi sobie z dodatkowymi pasażerami?