Gniew i obrzydzenie budują dziś najliczniejszą partię we Francji – tych, którzy nie chcą głosować bądź oddadzą nieważny głos w wyborach prezydenckich w niedzielę. A może być ich nawet ponad 30 proc., co w takim głosowaniu jeszcze się nie zdarzyło.
– Wszyscy kandydaci przypominają sępy zgromadzone nad kawałkiem mięsa. Ale mój piękny kraj to nie jest mięso, a ja nie zagłosuję na sępa – mówi Victoria, lat 18.
Cédric, 32 lata, audytor: – Nasza demokracja jest przeżarta sklerozą, ci zaś, którzy mówią, że nas reprezentują, nie są tego godni.
Wszystkie komentarze