Do wspólnot garną się ludzie wystraszeni kryzysem klimatycznym, obawiający się samotności na starość i młodzi szukający sposobu na wspólną pracę i wychowywanie dzieci.

Z Urszulą Jabłońską, autorką książki "Światy wzniesiemy nowe", rozmawia Agnieszka Jucewicz

"To nie jest mój świat. Nie podzielam wartości, które nim rządzą. Czuję się coraz bardziej wyobcowana" – napisałaś we wstępie. Czy to wyobcowanie skłoniło cię do poszukiwań alternatywnych społeczności?

– Na długo przed napisaniem tej książki zaczęłam się interesować eksperymentami utopijnymi i komunami. I w miarę jak sytuacja na świecie i w Polsce się pogarszała, budząc we mnie coraz większą bezsilność, zdałam sobie sprawę, że nieprzypadkowo ciągnie mnie w tę stronę. Po prostu szukam alternatywy, ale też pocieszenia.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Uroczy idealizm. Niestety te utopijne wspólnoty istnieją tylko dlatego, że umożliwia im to istniejący system społeczno-polityczny, dzięki którym są chociażby chronione. Trochę jak kibuce, które mogą istnieć bo istnieje obok państwo z siłami zbrojnymi i policją...
    Natomiast wątek że "może kiedyś nastąpi moment, w którym zostaniemy po prostu zmuszeni do przeprowadzki z miast" moim zdaniem dowodzi, że autorka chyba jednak nie przemyślała tematu do końca. W miastach żyje większość ludzi; jeśli kiedyś będą musieli z nich odejść, to te urocze wspólnoty albo zostaną oblężone, albo zwyczajnie zdeptane.
    @Mrrid
    Jak ludzie będą musieli odejść z miast, to nie rozdepczą ich, tylko zjedzą.
    Przecież większość ludzi podobno nie może obejść się bez mięsa.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @Mrrid
    Masz sto procent racji - te wspólnoty funkcjonują tylko dlatego, że równolegle istnieje cywilizacja, która gwarantuje im opiekę medyczną, bezpieczeństwo, zapewnia dostęp do kultury i możliwość powrotu w każdej chwili.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Taa jasne. Polecam poczytać o społecznościach rdzennych Amerykanów jak np. Wyandoci.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Posłuchałem wywiadu w Radiu Nowy Świat, był niestety niezbyt ciekawy. Ten pisany jest dużo lepszy. Możliwe, że sięgnę po książkę kiedyś przy okazji - kolejkę czytelniczą mam długą i do tego nie zachęca mnie tekst w stylu "Udawanie, że go nie było i że możemy być ateistami, jest bardzo zubażające." jakbyśmy w Polsce nie byli kur... dręczeni na każdym kroku duchowością różnych przygłupów. Bo mogę być ateistą, żyć w społeczności i nic do tego religiantom bez wyobraźni.
    już oceniałe(a)ś
    15
    0
    Pięknie, przyjmują wariatów i dają im równoprawny głos w dyskusji. Potem dyskusje trwają miesiącami "ale w końcu dochodzi do konsensusu". To ma być recepta na przetrwanie katastrofy klimatycznej? Mam pewne wątpliwości.
    @en.en
    ciekawe kto zajmuje się śmieciami i ściekami
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Jak nastąpią zdarzenia, które spowodują konieczność wyprowadzki z miast, to, proszę pani, będą powstawać takie wspólnoty jak w Falloucie. Bo to będzie podobnej skali kataklizm.
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    W świecie niedoborów konkurencja o zasoby będzie konkurencją tym brutalniejszą im niedobory będą ostrzejsze.
    Oczywiści mówimy o konkurencji na poziomie fizycznego przetrwania.
    To nie będą czasy radosnych, przyjaznych komun tylko plemion walczących o biologiczne przetrwanie i to na ograniczonym terytorium (a nie na sawannie gdzie tydzień trzeba by maszerować by spotkać inne plemię).
    Nie wydarzy się nic czego nie znamy z historii.
    Biologia i mechanizmy obronne człowieka są dokładnie takie same jak w czasach człowieka pierwotnego.
    Ta chwilkę trwająca cywilizcja tego nie zmieniła - nie zachowujemy się tak z powodu względnego nadmiaru dóbr i narzuconych zewnętrznych ograniczeń (prawo, karanie) i to generalnie tam gdzie machizmy tych ograniczeń w miarę skutecznie obowiązują...
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    >jeżeli spełni się najgorszy scenariusz i naprawdę ten nasz świat zacznie się sypać, kiedy przyjdą kataklizmy, >pojawią się przerwy w dostawach prądu, brakować będzie wody, to są wśród nas ludzie, którzy będą >wiedzieli, co robić

    >Pomagali starszym w zakupach, troszczyli się o sąsiadów na kwarantannie, wysyłali lekarzom jedzenie do >szpitali.

    Szpitali nie będzie.
    @slav_
    I to będą ludzie, którzy będą wiedzieli gdzie zdobyć uzbrojenie, jak go używać, jak zabezpieczyć obóz przed napaścią sąsiedniej "komuny", jak i gdzie zdobywać leki i pożywienie. To będą czasy żołnierzy, proszę pani, a nie dzieci-kwiatów.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    Ciekawe zjawisko społeczne, ale trochę to jednak naiwne moim zdaniem. Niektóre opisy brzmią dokładnie jak opisy sekt. To, że przyjmują jednostki niestabilne, pogubione to właśnie taktyka takich społeczności jak sekty, wspólnoty bo ludzi w kryzysie łatwiej omamić, dać nadzieję. Łatwiej ich też oszukać. Co do tej duchowości - można być ateistą i korzystać jednocześnie z medytacji, której działanie jest udowodnione naukowo bo jest to wpływanie poprzez mózg na ciało, wpływanie na emocje, zmniejszanie bólu - coś jak efekt placebo. Nie trzeba wierzyć w jakieś mity, żeby rozwijać się duchowo.
    Natomiast to testowanie nowych metod na uprawę ziemi itp. jest bardzo ciekawe. Dobrze też, że nie ma tam liderów bo wtedy dochodzi właśnie do nadużyć. Ale widać, że te społeczności nie są idealne i nie mogą żyć obok systemu. Może lepiej tworzyć takie osiedla w miastach, ale tak, żeby pracowali tam naukowcy i społecznicy, ale bez tworzenia z tego wyodrębnionej sztucznej społeczności
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    40 hektarów w Kopenhadze , na których żyje 900 osób..... Planety zabraknie dla takich wspólnot
    już oceniałe(a)ś
    1
    0