W lesie drzewa różnych gatunków sobie pomagają, porozumiewając się podziemnym systemem korzeni i grzybów. We Włodawie mieszkańcy najpierw sami się skrzyknęli, a potem z pomocą ludzi z całej Polski przekonali burmistrza.
Kiedy nauczycielka angielskiego Renata Szymańczuk wyszła na ulicę Jana Pawła II we Włodawie, to jakby coś w nią wstąpiło.
– Nigdy nie miałam nabożnego stosunku do drzew, ale jak zobaczyłam te kikuty, cała aleja, ponad czterdzieści, przycięte po pieniek, a na ziemi resztki gałęzi, zalała mnie fala złości.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Gratulacje i wyrazy uznania dla upartych w staraniu
na rzecz publicznego dobra!
Chcialabym podac rowniez przyklady ze Swietokrzyskiego:
Daleszyce - betonowa pustynia rynku, na ktorej co prawda jest WC w podziemiu, chociaz jest nawet zjazd do niego winda, przystosowana dla osob niepelnosprawnych
Pierzchnica - przeuroczy ryneczek w formie parku i stara studnia (jedna strona ryneczku to stanowiska targowe)
i Chmielnik - polaczenie nowego ze starym, gdzie na rynku pozostawiono drzewa i postawiono laweczki dla mieszkancow, zeby mogli w cieniu poplotkowac sobie, chociaz alejki wylozyli plytkami.
Czyli jak sie chce to mozna.
W Cieszynie PKP wycięły masę drzew, wg normy 15 m. od torów. W wielu krajach Europy jest to 5,6 metrów, a kolej tam działa znacznie lepiej, niż nasza. Słyszałam kolejarzy, jak komentowali, że to chora decyzja. Wielu mieszkańców i władze miasta protestowały przeciw dalszej wycince. Narazie z powodzeniem.